Sławek
Pierwszy raz pojawił się na moim blogu w zeszłym roku, w post scriptum do tekstu o niczym. Niby taki niepozorny w tym swoim szarym polarku, a przecież to Człowiek Najczęściej Wycinany ze Zdjęć w Wikipedii.
O Sławku wypada wiedzieć tyle: to nauczyciel angielskiego z południa Polski, zbierający zdjęcia znanych ludzi, dokładniej — siebie ze znanymi ludźmi. Sławek jeździ na różne zloty sław — targi książki, festiwale, prawybory, kabaretony itd. — i każdemu napotkanemu celebrycie lub celebrytce zadaje to samo pytanie: „Przepraszam, czy mogę sobie z panem/panią zrobić zdjęcie?”. Upolowane sławy kataloguje i umieszcza w odpowiedniej przegródce w swoim gigantycznym zbiorze fotografii na flickr.com. Uprzejmie udostępnia owe zdjęcia na licencji Creative Commons, dzięki czemu polscy wikipedyści mają czym ilustrować noty biograficzne pisarzy, polityków, sportowców, gwiazd estrady i telewizji. Przy okazji wycinają z tych zdjęć Sławka, zazwyczaj zwykłym kadrowaniem, czasem za pomocą pieczołowitego retuszu w Photoshopie (porównajcie oryginał z przeróbką).
Robienie sobie zdjęć ze znanymi ludźmi nie jest zajęciem śmieszniejszym od innych hobby. Niezamierzony efekt komiczny powstaje dopiero przy oglądaniu tych zdjęć po kolei. Sławek zgromadził na Flickrze prawie dwa tysiące zdjęć znanych ludzi, ale przecież są to również dwa tysiące zdjęć samego Sławka, ubranego w jeden ze swoich kilku praktycznych ciuszków, najczęściej w uniwersalną pogodowo szarą bluzę polarową. Na fotografiach Sławek trwa niezmienny niczym pomnik, zmieniają się tylko ludzie stojący obok niego. Zdjęcia są zazwyczaj kadrowane w półzbliżenie, a na twarzy Sławka maluje się zwykle ledwie zaznaczony, skupiony uśmiech Giocondy. Satysfakcję z kolejnej upolowanej ofiary sygnalizują jedynie szeroko otwarte oczy, triumfujący wzrok.
Kiedy pierwszy raz przeglądałem kolekcję zdjęć Sławka na Flickrze, właśnie z powodu opisanej powyżej powtarzalności ubioru, mimiki i kadru ogarnął mnie głupawy, niepohamowany rechot. Nie mogąc przestać, przewracałem kolejne wirtualne kartki albumu — i gdybym nie spadł w pewnej chwili z krzesła, zapewne bym się w końcu udusił.
Nastrój głupawki udzielił się również niektórym moim komentatorom. Sławek stał się, obok Nicponia, Moon, Tomka Torquemady czy Tomasza Terlikowskiego, jedną z kultowych postaci Blog de Bart — co ciekawe, jedną z niewielu budzących sympatię kultowych postaci Blog de Bart. Pewnego dnia komentator Inżynier Mruwnica (konto fikcyjne) przedstawił nam swój mały foto meszapik z udziałem Sławka…
…a my radośnie podchwyciliśmy pomysł (eksploatowany już wcześniej przez internety po wielokroć) i zaczęliśmy tworzyć własne fotografie, których zabrakło w Sławkowym archiwum. Poniżej przedstawiam najbardziej udatne wytwory.
Ausir :
ale tak w realu? dla mnie to megakrępujące.
Quasi :
Absolutyzm tu nie jest żadnym problemem — czego dowodzą zyliony przypadków absolutystów nie próbujących nawracać ludzi na łożu śmierci. Nie chodzi o to, żeby gościu uznał prawo ciotki do posiadania innego systemu moralnego, tylko, żeby przełknął tę gorzką pigułkę, że ludzie są różni i się na pięć minut w tym temacie szadafakapnął i pogadał o czymś innym.
inz.mruwnica :
konsekwencją jego szadafakapnięcia może być dla ciotki wieczność w piekle.
czescjacek :
Tak, w realu.
Ausir :
Wow.
kabotyna :
Ja stanowczo dementuję.
czescjacek :
Konsekwencją szadafakapnięcia się przez teściową mogą być źle wyprane zasłony i niewychowane dzieci. Tyle, że małżeństwo może w końcu powiedzieć “niech się mama nie wtrąca”, a obłożnie chora kobieta może tylko się męczyć.
czescjacek :
Przez chiński serwer proxy też? Kiedyś mnie wyrzucili (ZA NIEWINNOŚĆ!) z forum wiatrówkowego. Wyrzucili z takim rozmachem, żeby z mojego IP nie można było nawet czytać forum (wcześniej nie wiedziałem, że są takie możliwości techniczne). Zacząłem używać proxy. Po dwu tygodniach ktoś (NIE JA! NIE JA!!!) ich zhackował tak, że adminowi diabli wzięli listę banitów (której nie backupował), więc mogłem czytać na swobodnie. Ale drugi raz się nie wpisałem do dyskusji.
Gammon No.82 :
e? no przecież mi się nie chce sprawdzać.
mnie tam banowali parę razy – zwykle zakładałem nowe konto jak zmieniałem IP albo oni apgrejdowali system. ale z czasem mój czas do bana zaczął zmierzać do zera.
inz.mruwnica :
no jasne. ja w ogóle nie bardzo wierzę w ten cały krap, że oni są jakoś bardziej pewni Bozi et al niż na poziomie mglistych przypuszczeń, nieśmiałej nadziei i wdrukowania paru blokad w superego. gdyby tak było, to by z kościoła wogle nie wychodzili.
Swoją drogą, zadziwia brak jakiejkolwiek nad zasadami wiary, w myśl których ukochana ciotka, dobra istota, zmierza do piekła, w którym będzie SMAŻYĆ SIĘ W MĘKACH PRZEZ WIECZNOŚĆ.
Jeszcze z wątku:
Oczywiście fragment o ponownej wizycie jest zmyślony, ale bardzo jestem ciekaw, co gość rzucił pod nosem, kiedy wychodził. Przychodzi mi do głowy kilka ripost.
@ odbanowanie moon:
Ja byłbym na tak, ale przy bezwzględnej realizacji planu “niewidzialność”. To ogólna jest prawda, że ludzie wolą być chwaleni niż obrażani, ale stokroć bardziej wolą być obrażani niż ignorowani. A dla takiej osoby, jak moon, mówienie w pustkę (ale taką prawdziwą, nie z nadzieją, że ktoś przepuści przez spamołap i od razu wszyscy zaczną komentować) musi być najgorszym możliwym doświadczeniem. Mogłoby się to stać jedynym w historii zwycięstwem nad moon, ale chyba się nie uda.
@ hlb i święte objawienia:
Ja chciałem napisać, że na podpasce. Wiem, że to nie to, ale z drugiej strony hej, coś takiego musi już przecież istnieć. To przecież tak oczywiste!
@ bart:
Dwie ważne sprawy, o których byłbym zapomniał. O pierwszej już dużo osób przypomina – nowa sonda. Druga – od ośmiu miesięcy (!) nie było notki z cyklu referral fun. Ja się pytam, co to ma znaczyć!
czescjacek :
Jeśli mamy na myśli to samo forum, to moderatorzy mają tam syndrom starszej piecowej z Auschwitz.
Patso :
O rany, czuję się jak małpa w cyrku, co nie chce skakać przez obręcz. Dostanę chociaż banana?
Referral Fun stracił nieco na świeżości, a poza tym plugin do statystyk przestał być supportowany przez autora – brakowało mu funkcji “wyczyść wszystko nie z tego roku”. W efekcie zapchał mi bazę danych kompletnie i musiałem go wyrzucić. Ale OK, jak państwo proszą, to państwo dostaną.
eli.wurman :
No ja to też traktuje strasznie serio. Jak plany znęcania się nad umierającą.
bart :
niop. pod postacia nastepnych 2k komci. chyba może byc, nie?
bart :
A, jak tak, to przepraszam, sądziłem, że leży i się marnuje ;] A co do świeżości, nie mówię, że trzeba koniecznie co miesiąc, ale raz na kwartał nie zaszkodzi…
bart :
Przecież to jawny i niepodważalny dowód na Nieskończoną Dobroć Pambuka.
czescjacek :
Też, ale chodziło mi o to, że oprócz teściowych “jakoś sobie poradzą, ja też byłam głupia i jakoś się udało” są teściowe “dziecko biega, spoci się i angina gotowa”, które występują w dwóch smakach: “muszę o tym pierdolić
27/424/7 (chociaż tak było nawet zabawniej) i koniecznie wspomnieć przy składaniu życzeń noworocznych” i “tak strasznie błądzą, ale nie chcę zatruwać im życia, czasem tylko wspomnę kontrolnie przy okazji, bo wiem, że oni wiedzą, że błądzą”. (w wersji soft: “… bo wiem, że oni wiedzą, że ja uważam, że błądzą”).Z drugiej strony jakby mnie dzieci na łożu śmierci prosiły, żebym pogadał z panem w sukience i dał się posmarować tłuszczem z łososia, to bym machnął ręką — niech się dzieci bawią, ja odpływam w czarną dziurę.
bart :
Jaka tam dobra… Michnika lubi.
inz.mruwnica :
no jaaa, ale z tego jak oni by to przynajmniej *chcieli* przedstawiać, to wynika, że prawidłowym porównaniem byłoby, że dziecko przykłada sobie pistolet do głowy, matka mówi “eee, nic mu się nie stanie” i it’s up to teściowa to save the day.
(znaczy zakładam, że w tym wątku tak chcą to przedstawiać, bo dalej tam nie zaglądam).
hihi, nigdy nie pomyślałem o fenomenie nawróceń na łożu śmierci z tej strony – dzięki za przywrócenie wiary w pion moralny dziadka-starego komucha :)
Skoro już tak grobowo zeszło – czy wam też w portalu gazeta.pl pokazuje się tak często link zatytułowany: “Poznaj dаtę śmierci. Sprawdź kiedy umrzеsz. Życie nie jest wieczne.”
janekr :
Znajomy znajomego miał zwyczaj dzwonić do przypadkowo wybranych osób około 21:00 – 22:00, po czym charczał w słuchawkę: “Umrzesz. Umrzesz dziś w nocy. Umrzesz! UMRZESZ!”
Mnie na razie na gazecie nic takiego się nie pokazało. Ale się pokazywało na innych portalach.
inz.mruwnica :
Dokładnie, w ogóle pogrzeby są dla żywych. Co mi tam. W myśl tej zasady postanowiłem nie zastrzegać w testamencie żadnych akcji w stylu “i niech was Bozia broni dziadziusiowi krzyż na grobie stawiać”.
janekr :
Kliknąłem w to. Bardzo długa ankieta, a na końcu “wyślij do nas sms-a, to ci powiemy. Koszt 100 dolarów plus VAT czy coś”. Wysłałem im SMS-a, żeby spierdalali. Oh wait.
czescjacek :
No nie wiem… Z tego co tu Quasi od Terlikowskiego przytargał, to wynikało raczej, że typowy katobeton uważa, że ateiści podskórnie wiedzą, że błądzą i że pambuk istnieje, tylko się zapiekli w swojej niewierze na złość wszystkim, bo nie kochają Jezusa. To raczej my sobie tak myślimy, że “jak nie pójdę poplotkować co roku z blackmanem przy drewnianym klęczniku to nic się nie stanie, bo w ogóle nie ma życia po śmierci, a nawet jak jest to nie tak idiotycznie urządzone”. Z ich punktu widzenia wygląda to raczej jak “nie pójdę do spowiedzi, bo jestem obrażony na błędy kleru, chociaż wiem, że ryzykuję tym życie wieczne”. To znaczy gość wyobraża sobie, że ciotka wie, że znajduje się na autostradzie do piekła i mimo to ma ochotę jeszcze ją tym katować; albo ma ją za kompletnego dementa.
EDIT: Coś tu było ale skasowałem. Nic, nieważne, kto czytał, ten wie, jak jestem niewyspany.
Sledzicie jeszcze te dyskusje u Terlikowskiego? Nastepny wkurw do kolekcji dzisiaj. Quasi sie tak napracowal, a w odpowiedzi dostal kolejna dawke belkotu. Ech :/
bart :
I oni tę datę przepowiadają symulując “naukowość” czy ezoterycznie?
@ wo:
@ inz.mruwnica:
@ blue.berry:
@ bart:
@ hlb:
@ eli.wurman:
@ asmoeth:
@ mrw:
@ General_Specific:
Strasznie plujecie na tego Jezusa. Facet miał ciężkie życie, walczył ze spadającymi z każdej strony ciosami. Otóż zdradzę wam pewien sekret: niczego wielkiego jeszcze nigdy nie zrobiliście, niczego ważnego nie odkryliście, żadnego człowieka nie wskrzesiliście. Jezus stara się zwrócić naszą uwagę na rzeczy, których nie dostrzegamy. To po pierwsze. Po drugie, ma coś ważnego do przekazania Polakom, ujawnia coś, czego nie wiemy. Trudno nie spoglądać na Jego powtórne przyjście inaczej, jak z ogromną niecierpliwością.
bart :
Bef fensu trochę, tak mi się zda (po przeczytaniu cięgiem 2k komentów zda mi się wiele rzeczy). Niby fajnie, niech se bachory robią z truchłem, co chcą, tylko trochę głupio, jakby cię potem np w rodzinnych annałach przekręciły na zwolennika homeopatii, fana Frondy i kryptokrzyżowca. Ja wiem – po fakcie, to już w sumie jeden chuj – ale generalnie jestem za jak najostrzejszym obwarowaniem się przed wszystkimi akcjami typu wciskamy ci bozię do urny.
janekr :
Pyta Delficka im podpowiada.
inz.mruwnica :
to dokładnie tak jak my twierdząc, że oni tak naprawdę nie wierzą w to, w co wierzą.
myślę że nie rozkminiają tego tak spójnie. raz myślą jedno, raz drugie. chociaż ciekawe, co by mogli na to poodpowiadać.
Gammon No.82 :
Pewno tak, ale ciekaw jestem, jaką twarz przedstawiają klientowi – symulującą racjonalność (jak w reklamach proszku do prania z inteligentnymi molekułami), uduchowioną (jak w świętym medaliku) czy wreszcie mieszaną (jak w macie antygeopatycznej).
Marceli Szpak :
Na łożu śmierci mam być oczkiem w głowie – może dziadziowi herbatkę przynieść, kołderkę poprawić, żaden gówniarz nawet się nie waży zaszyć medalika w kołderkę czy zostawić biblii w pobliżu. Po śmierci niech robią i mówią co chcą. No chyba że zostanę ikoną rewolucji czy coś. Wtedy niech moi ideowi pogrobowcy pilnują rodziny.
czescjacek :
A my tak twierdzimy?
Also, ty pedofilu :)
czescjacek :
Niektórzy nie wierzą w to, co deklarują.
Znam byłego księdza, ateistę od zawsze. Twierdzi na podstawie własnych doświadczeń, że księża ateiści nie są jakąś wielką rzadkością. Rzadkością jest, że odchodzą z zawodu.
janekr :
Zdaje się, że nie przedstawiają żadnej twarzy, tylko czarną skrzynkę. W ten otwór wrzucić dane, w tamten kasę, z tego z lewej wyjdzie odpowiedź.
Prawdopodobnie w czarnej skrzynce jest taki test gazetowy “przeciętny homo w Europie Środkowej żyje n lat, odejmij sobie od tego godzinę za każdego wypalonego papierosa, a dodaj 2 minuty za każdy kilometr przepedałowany na rowerze” itede.
bart :
no ja tak stwierdziłem niedawno, a mruwnica się zgodził.
jadam też kupę z kaparami.
@ esse:
So typical. Wierzący katolik normalnie deklaruje skromność i umiarkowanie, ale jak dochodzi do ewangelizowania, to nie potrafi utrzymać konwencji* i liczy się tylko full-option-młot-thora-in-your-face — wyciągnięcie z każdej kopypasty tylko tego co najbardziej łoi. Bez szacunku normalnie…
*) Oczywiście nie jest to żaden zarzut.
Marceli Szpak :
Czyli jednak jakoś tam w swoje istnienie poza istnieniem wierzysz?
czescjacek :
Ke? Ja tak nie twierdzę. Może działają często ciut sprzecznie z deklaracjami, ale ja akurat z tym problemu nie mam. Ja głęboko wierzę, że kiedy Terlikowski pisze słowo “Jezus” to dostaje gratisowy pakiecik dopaminy od swojej kiepeły.
czescjacek :
Yatta!
czescjacek :
Ach ci fanatycy nouvelle cuisine…
inz.mruwnica :
Może po prostu oprócz swoich genów chce przekazać dalej choć cząstkę swoich memów?
czescjacek :
Kłamiesz, bredzisz, Twoja stara, ughghgugugughggghgghghghghghg!!! :-E I’ll sue you.
To znaczy o co Ci chodzi?
Ausir :
OK. Widocznie ja jestem też ateistą memetycznym (eat this Richard!)
inz.mruwnica :
ale napisałeś “Też” na moją uwagę “ja w ogóle nie bardzo wierzę w ten cały krap, że oni są jakoś bardziej pewni Bozi et al niż na poziomie mglistych przypuszczeń, nieśmiałej nadziei i wdrukowania paru blokad w superego”.
może to niesłuszna uwaga była i tylko nie mogę rozgryźć innego :/
inz.mruwnica :
Istnienie ciałłem tak. Nie jest to istnienie wieczne, ale jakieś jest.
Ponadto skoro możesz rozporządzać testamentowo majątkiem (chociaż z chwilą zgonu spadek ci wisi), to dlaczego lekceważyć przedśmiertne polecenia “żadnych księży, krzyży & pokropków”?
@ inz.mruwnica:
Maja Czyż.
Nobo…
czescjacek :
… jak dla mnie oznacza mniej więcej to co “wierzą w Boga”. To znaczy rozumiem wiarę jako “ufną niepewność”. Zgodzę się, że nie są pewni tego w co wierzą.
inz.mruwnica :
no ale oni przedstawiają wiarę w Boga jako analogiczną do wiary w naukę…
czescjacek :
Nie analogiczną tylko lepszą. Lepszą, bo nauka nic nie obiecuje, a wiara w Pambuka gwarantuje przewieczną przeszczęśliwość. Lepszą, bo doktryna religijna głosi Wieczną Prawdę, a naukowcy co chwila zmieniają zeznania, ergo – jak to z wdziękiem ujmuje wo – kłamią. A nie uchodzi wszak stawiać kłamstwa i prawdy na równi, CBDO
czescjacek :
Bo nauki też pewni nie są.
Gammon No.82 :
Wiesz… ja mam ogólnie dość sceptyczne nastawienie co do istnienia tzw. rzeczywistości i jeszcze jakoś łykam tę zabawę dopóki szczypie mnie w suty. Rzeczywistość beze mnie dzieli przez zero. Niech się dzieci martwią o swoje rzeczywistości same. Mogę pomóc dopóki oddycham.
esse :
To jest 18 dowód na istnienie Boga? Przy poprzednim miałem Ci odpisać notką pt. “Bloger Esse kocha Boga zamiast ludzi”, ale jakoś tak zeszło.
czescjacek :
Ja w sumie też. Dla odpowiedniego rozumienia słowa “analogiczną”. Rzecz w sensie słowa “działa”, które ma różny sens w religii i w nauce, a dowcipy wynikają z pomieszania tych sensów.
Ausir :
ale chętniej wsiądą do samolotu niż Oddadzą Życie Za Wiarę.
czescjacek :
Bo samolot wypełniony pobożnymi katolikami Najświętsza Panienka okrywa płaszczem swoim niebieskim i chroni przed wszelkim niebezpieczeństwem. Tylko dlatego.
inz.mruwnica :
A chyba, że tak.
czescjacek :
No ale samolot też pambuk prowadzi.
inz.mruwnica :
Tak, trochę tak – wąskozakresowy mem, trochę śmieci po internecie, parę terrabajtów fotek, postać w anegdotkach – tego typu rzeczy. I w sumie wolałbym, żeby to zachowało przekaz (anty)ideolo, jakiego się cały czas świadomie trzymałem. W sensie nie pomnik trwalszy od spiżu, ale nawet jako chopek wystrugany z lipy, wolałbym zachować jakiś wpływ na postrzeganie mnie after. Łiszful tinkin, wiem, ale się trzymam.
Jaaaaa… zostałem administratorem na copypaście… Kiedyś wymyśliłem takie zdanie “marzenia zawsze się spełniają, tylko kiedy indziej, inne i nie tobie”. Za bycia gupim studenciakiem marzyłem po cichu o administratorswie wiki (teraz nie wiem dlaczego, to chyba jedne z tych wspomnień które mi wszczepiła Tyrell Corporation) i w końcu… w końcu…
Ausir :
pomyliło Ci się, Pambuk to kule.
czescjacek :
No to jakiś święty. Może np. święta Pryska?
http://www.rodzinakatolicka.pl/index.php/rodzinadzieciimlodziez/32-dzieciarnia/342-wita-pryska-maa-mczennica
@Bloger Esse kocha Boga zamiast ludzi
J 11, 35
http://online.biblia.pl/rozdzial.php?id=350
esse :
Cóż innego mógłbym dać swoim wnukom jeśli nie just another useless bible quote.
Gammon No.82 :
Ja też czasem wspominam Ś.P. Bartka. Dałem mu nawet nekrolog w usenecie na syffie.
-wytnij, wybacz, przeczytałem potrzeby, zamiast pogrzeby, shit-
esse :
Kpł 26, 29
http://online.biblia.pl/rozdzial.php?id=118&werset=29#W29
esse :
jesusicku, a gdzie ja pluję strasznie? coś mnię ominęło?
Gammon No.82 :
Ta pełna szczegółów i wzruszająca historia o cierpieniach małe Pryski przypomina mi opowieść Feynmana o tym, jak porzucił wiarę.
@ bart:
http://ese.blox.pl/2008/11/Prz-24-13.html
@ esse:
O właśnie, wpisałeś mnie znowu do ulubionych? Bo mnie wypisałeś, po tym jak ci skasowałem komcia, pamiętasz? Wtedy, co biegałeś po wszystkich ze strasznym emo o chorej baletnicy. To może jak już wróciłeś, to mnie wpisz z powrotem, co? Mój PageRank cierpi.
@To może jak już wróciłeś
Prz 25, 17
http://online.biblia.pl/rozdzial.php?id=563
hmmm, myślę ze esse spodobałby się cioteczce Moon. może by ich jakoś zapoznac?
Oj wpisz mnie, nie pierdol.
blue.berry :
Rany, to by była konwersacja. Ona by mamrotała bessęsu, a on by jej odpowiadał cytatami z Biblii.
@ Patso & Feynman :
Biedny Feynman miał wtedy jeszcze prymitywną, realistyczną wizję nauki, i nie rozumiał, że rabin posługuje się modelem idealnym. Coś jak ciało doskonale czarne. :-D
blue.berry :
Już się zapoznali. Ona z pewnością chłonie każde słowo jak gąbeczka.
esse :
A już myślałem, że jesteś kobietą i chciałem się zakochać (mama mówiła, żebym poszukał sobie katoliczki, której wiara bynajmniej nie będzie letnia), a tu taki zonk.
asmoeth :
To jakiś nowy fetysz?
EDIT: Z tym dobieraniem sobie partnerek wśród nie-letnich katoliczek?
jaś skoczowski :
Co fetysz, kobiety?
asmoeth :
A już myślałem, że jesteś kobietą i chciałem się zakochać (mama mówiła, żebym poszukał sobie katoliczki, której wiara bynajmniej nie będzie letnia), a tu taki zonk.
Ależ mi (mnie?) to wcale nie przeszkadza.
Gammon No.82 :
jaś skoczowski :
jaś skoczowski :
Może chodzi o wyrachowanie, nie o fetysz?
Gammon No.82 :
Raczej masochizm w takim razie. Katoliczki zaangażowane mają płomień w oczach, ogień w sercu, i niestety z tego samego powodu pocałunek z języczkiem uważają za początek równi pochyłej, na dnie której bulgocze piekielne bagienko.
To ja już wolę nie być chciany przez wyzwoloną przedstawicielkę Cywilizacji Śmierci, mniej mózgojebne. Jestem z temperamentu poliamorystą i proszę, trójką, czworokąt, łatewa, ale jeśli jedna osoba w układzie jest niewidzialnym, milczącym od wieków aseksualistą, który chce wszystkim innym (podobno)narzucić reguły gry, to się wypisuję.
jaś skoczowski :
Mama po prostu uważa, że gorącej wiary katoliczka to dobry materiał na żonę.
asmoeth :
Uważam, że twojej Mamie należy się zarówno bezwzględna miłość jak i pobłażliwość. :P
jaś skoczowski :
E tam. Ateuchy tak naprawdę marzą o cnotliwych gorących-gorącej wiary katoliczkach tak jak feminazistki marzą o patriarchalnym seksie z polskimi prześladowanymi przez SBków prawicowcami [czy jak to tam było w Dolinie (HA-HA) Nicości]
inz.mruwnica :
Ale ja nie o tym.
WO napisał z grubsza, że (i) kretynizmem jest konsekwentne stosowanie się do zasad moralnych, ponieważ (ii) z racji m.in. niedoskonałości języka czy ograniczeń ludzkiej przewidywalności, nie da się skodyfikować w pełni spójnego&uniwersalnego (tj. jednoznacznie działającego zawsze i wszędzie) zestawu zasad moralnych.
Ja zgodziłem się z (ii), ale nie z (i). Moim zdaniem kretynizm katolika ma miejsce w momencie przyjmowania katolickiego światopoglądu/wiary, światopoglądu zawierającego kretyński nakaz konsekwentnego stosowania się do jego zasad moralnych. Jeśli zostałeś katolikiem, to popełniłeś kretynizm, ale jeśli będąc już tym katolikiem nie przestrzegasz jego (kretyńskich, gdy patrzy się z zewnątrz) zasad, to popełniasz kolejny kretynizm, zwłaszcza jeśli próbujesz to tuszować jakimiś racjonalizacjami i bełkotami.
Katolicki absolutyzm moralny ma 3 główne cech:
(1) Przekonanie, że katolicka moralność jest obiektywnie słuszna/prawdziwa, w dodatku jest jedyną obiektywnie słuszną/prawdziwą moralnością.
(2) A-konsekwencjonalizm.
(3) Wytyczne moralne mają postać dość szczegółowego katalogu “czynów po prostu dobrych” (które zawsze i wszędzie należy uskuteczniać) oraz “czynów po prostu złych” (których nigdy i nigdzie nie wolno uskuteczniać).
(3)+(2) rodzi problemy, na które zwracał uwagę WO.
pozdrawiam
ZBAWIENIE ATEISTÓW
Katolicyzm to system pełen sprzeczności. Prawdopodobnie w kwestii zbawienia niewierzących i innowierców również nie jest spójny.
Zdawało mi się, że Kościół – przynajmniej w swojej postsoborowej, ekumenicznej odsłonie – dopuszcza możliwość zbawienia zarówno ateistów jak i innowierców. Wygląda zatem na to, że ani wiara, ani uczestniczenie w rytuałach, ani nawet przestrzeganie katolickiej moralności nie jest warunkiem koniecznym zbawienia. Ostatnio Watykan uznał, że duszyczki nieochrzczonych dzieci kierowane są wprost do Nieba. Dodatkowo – jak przekonuję we flejmie toczonym u TT – wygląda na to, że w świetle katolickiej definicji grzechu, ateiści w ogóle nie mogą grzeszyć, przynajmniej gdy postępują zgodnie ze swoim ateistycznym sumieniem.
Z tego wynika, że nawracanie umierającej ciotki jest zbyteczne. Tak samo jak zbyteczna jest katolicka działalność misyjna, a nawet… istnienie religii katolickiej (bo można zostać zbawionym poza Kościołem, a nawet jest to zdecydowanie łatwiejsze niż w ramach Kościoła).
Ta sprzeczność jest pozorna, czy realna?
pozdrawiam
Quasi :
noo niedawno była przecież akcja banan z tym, że tylko Kk dysponuje “pełnią środków zbawienia”.
czescjacek :
Co to znaczy “akcja banan”?
czescjacek :
“Pełnią”? Co to znaczy w praktyce?
czescjacek :
To jest tak niejednoznaczne sformułowanie, że nie wiadomo, co poeta miał na myśli.
Ze zdania “tylko Pentagon dysponuje pełnią środków zniszczenia” nie wynika, że Jan Kowalski nie może skutecznie zabić sąsiada młotkiem. I jeszcze wytłuc mu szyby w samochodzie, i unicztożyć mu rybki wraz z akwarium.
Quasi :
zamieszanie, afera
Quasi & Gammon No.82 :
uf-uf. widzę, że przeceniasz moją wiedzę, Master.
nic nowego. ja wiem przecież, że to się kupy za bardzo nie trzyma, ale zaprzecza hipotezie, jakoby niewiernym było łatwiej do nieba. (któraś fronda miała też motyw przewodni, że “poza Kościołem nie ma zbawienia”). no ale skoro nie potrafią się nawet dogadać, po co właściwie Jezus konał na krzyżu, to trudno oczekiwać, żeby mieli jakiś jednoznaczny “algorytm zbawienia”. zresztą zawsze mają w zanadrzu “u Boga nie ma niemożliwości” i “tajemnica”.
jaś skoczowski :
Janie nie wiesz co piszesz. Kiedy byłem młody i piękny udzielałem się jako ministrant w parafi. I nie było dziewczyn bardziej ciekawych świata fizycznych przyjemności niż te z kółka oazowego:)
@cytaty z Biblii
*** Now talking in #christian
-Word_of_God- Welcome Abstruse to #christian I am a Bible Bot. For more info type: /msg Word_of_God !info
!kjv numbers 22:21
Numbers 22:21 — And Balaam rose up in the morning, and saddled his ass, and went with the princes of Moab. – (KJV)
*** SageRider sets mode: +b *!*@c211-30-208-111.rivrw3.nsw.optusnet.com.au
*** Word_of_God was kicked from #christian by SageRider (Please dont Swear)
I know I’m never going to be able to come back in this channel again after this, but damn was it worth it to see that…
General_Specific :
http://www.youtube.com/watch?v=XSEgFCFZU-Q
Biblia :
a w ogóle to ja też mam na tę okazję cytat z Bibli:
1 Krn, 1, 22
http://online.biblia.pl/rozdzial.php?id=1291&werset=22#W22
General_Specific :
Oj, chyba mnie nie zrozumiałeś, ja nie twierdzę, że one nie są. Ja twierdzę, że one nawet mogą być bardziej zainteresowane, bo kręci ich świadomość, że popełniają grzech. Stąd mogą jak najbardziej, jak najbardziej chcą, a po wszystkim moral panick – o boże, Szatan wziął mnie we władanie i splamiłam się, a byłam czysta niczym biała lelija. A to nie moja drama. EDIT: Wolę klasyczny denial, choć owszem, boli.
Ja mam coś ważnego w związku z kandydozą.
Quasi :
Bessęsu. Albo wytłumacz, co Ty w końcu uważasz za kretynizm? Przecież musiałoby być tak, że katolikiem stajesz się gdy pozbyłeś się na zawsze wszelkich wątpliwości. Tak nie jest. A jeśli tak dużo lepiej być niekonsekwentnym, nawet niekonsekwentnym hipokrytą, bo jeśli nie jesteś pewien, czy coś zyskasz dzięki byciu katolikiem, to rozsądniej od czasu do czasu sobie użyć, łamiąc zasady.
Quasi :
To krzywdzące. Większość ludzi zostaje katolikami wbrew własnej woli, w dziecięctwie. Przychodzą do mnie jako do ateisty. Bardzo mi ich szkoda i próbuję skierować ich na dobrą drogę. Liczę na ich ocalenie. Rozmawiamy, mówią, że mają problemy z etyką katolicką, są grzeszni, chcieliby odejść od świadomości grzechu. Uczę ich, jak mają zapomnieć o woli Boga. Przecież ateista nie może grzeszyć. W niektórych przypadkach mi się udało.
czescjacek :
Albo na odwrót – trzyma się raczej kupy, niż czegokolwiek innego.
P.s. “OWSIKI! TRZYMAJCIE SIĘ KUPY!”
Jeszcze o terminie śmierci – teraz w portalu gazeta.pl reklamują się DWIE różne firmy od przepowiadania daty tej rzekomej konieczności.
Jak pisał Tuwim ” Wróżka Bianka przepowiada smutno, ale pewnie. Specjalność pogrzeby”.
janekr :
Wolność. Rynek. Konkurencja. Cieszmy się mości panowie.
Ciekawe, czy w regulaminie usługi zabezpieczają się przed ewentualnym stratami/szkodami wynikłymi ze śmierci przed terminem lub po terminie. Na pewno się zabezpieczają. Choć jak czytałem na antylicho.pl regulamin usługi zdejmowania klątwy, to nie było tam za wiele o tym, że nie biorą odpowiedzialności za efekt…
Quasi :
Z tego wynika, że wyjście z moralności katolickiej może się odbyć tylko przez zwiększenie kretyńskości.
Gammon No.82 :
mnie ciekawi jak konkurują: “Przepowiemy Ci dłuższe życie”?
I jeszcze (miał być edit, ale wyszedł akapit):
Cała konfuzja chyba wynika z pomieszania etyki z moralnością. Ekstremalnie kretyńskie jest stosowanie etyki katolickiej, bo w ogóle stawianie tych dwóch słów obok siebie może doprowadzić do kolapsu galaktyki z powodu przekroczenia limitu absurdu. Ale już moralność katolicka to po prostu taka sobie moralność — całkiem OK jak na możliwości patriarchatu. Jeżeli ktoś ją stosuje, ale jednocześnie odpuszcza sobie rzekomą etykę absolutystyczną to wcale nie jest to takie kretyńskie.