Sławek
Pierwszy raz pojawił się na moim blogu w zeszłym roku, w post scriptum do tekstu o niczym. Niby taki niepozorny w tym swoim szarym polarku, a przecież to Człowiek Najczęściej Wycinany ze Zdjęć w Wikipedii.
O Sławku wypada wiedzieć tyle: to nauczyciel angielskiego z południa Polski, zbierający zdjęcia znanych ludzi, dokładniej — siebie ze znanymi ludźmi. Sławek jeździ na różne zloty sław — targi książki, festiwale, prawybory, kabaretony itd. — i każdemu napotkanemu celebrycie lub celebrytce zadaje to samo pytanie: „Przepraszam, czy mogę sobie z panem/panią zrobić zdjęcie?”. Upolowane sławy kataloguje i umieszcza w odpowiedniej przegródce w swoim gigantycznym zbiorze fotografii na flickr.com. Uprzejmie udostępnia owe zdjęcia na licencji Creative Commons, dzięki czemu polscy wikipedyści mają czym ilustrować noty biograficzne pisarzy, polityków, sportowców, gwiazd estrady i telewizji. Przy okazji wycinają z tych zdjęć Sławka, zazwyczaj zwykłym kadrowaniem, czasem za pomocą pieczołowitego retuszu w Photoshopie (porównajcie oryginał z przeróbką).
Robienie sobie zdjęć ze znanymi ludźmi nie jest zajęciem śmieszniejszym od innych hobby. Niezamierzony efekt komiczny powstaje dopiero przy oglądaniu tych zdjęć po kolei. Sławek zgromadził na Flickrze prawie dwa tysiące zdjęć znanych ludzi, ale przecież są to również dwa tysiące zdjęć samego Sławka, ubranego w jeden ze swoich kilku praktycznych ciuszków, najczęściej w uniwersalną pogodowo szarą bluzę polarową. Na fotografiach Sławek trwa niezmienny niczym pomnik, zmieniają się tylko ludzie stojący obok niego. Zdjęcia są zazwyczaj kadrowane w półzbliżenie, a na twarzy Sławka maluje się zwykle ledwie zaznaczony, skupiony uśmiech Giocondy. Satysfakcję z kolejnej upolowanej ofiary sygnalizują jedynie szeroko otwarte oczy, triumfujący wzrok.
Kiedy pierwszy raz przeglądałem kolekcję zdjęć Sławka na Flickrze, właśnie z powodu opisanej powyżej powtarzalności ubioru, mimiki i kadru ogarnął mnie głupawy, niepohamowany rechot. Nie mogąc przestać, przewracałem kolejne wirtualne kartki albumu — i gdybym nie spadł w pewnej chwili z krzesła, zapewne bym się w końcu udusił.
Nastrój głupawki udzielił się również niektórym moim komentatorom. Sławek stał się, obok Nicponia, Moon, Tomka Torquemady czy Tomasza Terlikowskiego, jedną z kultowych postaci Blog de Bart — co ciekawe, jedną z niewielu budzących sympatię kultowych postaci Blog de Bart. Pewnego dnia komentator Inżynier Mruwnica (konto fikcyjne) przedstawił nam swój mały foto meszapik z udziałem Sławka…
…a my radośnie podchwyciliśmy pomysł (eksploatowany już wcześniej przez internety po wielokroć) i zaczęliśmy tworzyć własne fotografie, których zabrakło w Sławkowym archiwum. Poniżej przedstawiam najbardziej udatne wytwory.
Gammon No.82 :
A tak w ogóle, to nie wiem, nie wiem, zwłaszcza, jeżeli brak granitognejsu oznacza występowanie piaskowca. Albo czegoś innego. EDIT: Czego znakiem nie jest brak piaskowca.
jaś skoczowski :
Brak granitognejsu coś oznacza?
jaś skoczowski :
Znaczyć może tylko dla tego, kto czegoś oczekuje. “W świetle teorii genetycznego dryfu kontynentów Albrechta von Degenera wybrzeża Brandzelupy powinny być zawalone granitognejsem, a tu kicha!” EDIT: innymi słowy kto nie szuka granitognejsu, ten ma w dupie brak granitognejsu.
Anonim (Gammon?) :
No. Tak jak brak alkoholu we krwi.
Gammon No.82 :
No niezupełnie, kto szuka nie-granitognejsu, ten nie ma w dupie, choć nie szuka granitognejsu.
jaś skoczowski :
Nie ma faktu “we krwi X-a jest brak alkoholu”.
Jest tylko zdanie “nieprawda, że we krwi X-a jest alkohol”.
Nie trybię, to gorsze od Monty Halla. Ten, kto szuka diamentów może być zainteresowany zarówno piropami i kimberlitem, jak brakiem piropów i kimberlitu.
Ale ten, kto szuka blendy uranowej, grzybów albo szybkiego seksu – raczej nie. EDIT: chyba, że lubi szybki seks na kimberlicie.
Gammon No.82 :
Mam wrażenie, że zdanie drugie można wywnioskować tylko ze zdania pierwszego albo takiego, które można bez kłopotu przetłumaczyć na zdanie pierwsze.
Gammon No.82 :
Każdy, kto będzie szukał czegoś, czego współwystępowanie z diamentami jest wykluczone będzie zainteresowany brakiem piropów i kimberlitu.
EDIT: Fap, fap, FAP… TO JA WYGRAM CIACHO!
Zgubiłem się.
jaś skoczowski :
(1) Pierwsze jest faktem, drugie jest TYLKO zdaniem.
(2) Słyszałeś kiedyś o testach na BRAK ALKOHOLU?
Jak widzisz póki ktoś nie jest zainteresowany, brak piropów i kimberlitu nie istnieje.
Kim jest ten fap, co o nim piszecie w co trzecim komentarzu?
Veln :
W czym?
@ Veln:
ONI SĄ GORSI NIŻ MOON
Gammon No.82 :
Heh, jesteś drugą osobą, o której wiem, że chce poznać charakterystykę (drugi wręcz żądał definicji!) fapu. Nie powiem :P.
Gammon No.82 :
Oczywiście tylko wtedy, gdy nie ma faktów negatywnych. Nie ma? Dlaczemu? No i co stwierdza test na obecność krwi w alkoholu, gdy wynik jest negatywny? Jaki pozytywny fakt?
jaś skoczowski :
Bez łaski, ogród saski.
Bo się nie zmieszczą w czasoprzestrzeni. W talerzu jest pomidorowa. Nie zostaje już miejsca na brak krupniku, brak rosołu, brak flaków i brak polewki z tachorga.
Test nic nie stwierdza. Jasio patrzy na test i stwierdza.
Gammon No.82 :
Jak to w czym, no? W tym całym naszym czymś o niczym.
Besame, besame muuuuuchoooo…
Gammon No.82 :
Co stwierdza? Nie ważne w tym wypadku jest kto, seryjnie (często zresztą nie jest ważne, dlatego obiektywizm nie jest całkiem stracony).
Gammon No.82 :
Się nie obrażaj, po prostu lepszy efekt będzie, jak poszukasz sam, zobaczysz. Trast mi.
Gammon No.82 :
Jasne, ale czasami nie ma miejsca na wymienianie wszystkiego, co jest w krwi, żeby dowieść, że nie ma tam alkoholu. Albo wymienianie wszystkiego, co jest w lodówce, żeby stwierdzić to samo. Czyli it depends.
Gammon No.82 :
http://sexylosers.com/003.html
bart :
Moon? Moon była tylko bladą zapowiedzią Tego co dopiero się Stanie!
jaś skoczowski :
Że nie widzi tzw. wyniku pozytywnego.
A ja się obraziłem?
No to twój problem, że nie masz czasu na wymienianie tego, co jest.
A problemem lodówki jest to, co w niej jest, a nie to, czego w niej nie ma.
Ponadto to tobie chodziło o piwo. A lodówce o nic nie chodzi. Najwyżej sprężarka w niej chodzi.
Dlatego ty sobie rzucasz zdaniem “w lodówce nie ma piwa”. Co samo w sobie jest zdaniem metajęzyka I stopnia i odnosi się do zdania języka przedmiotowego “w lodówce jest piwo”.
bart :
Aha, mnie się zdawało, że to coś jak “człap człap człap” plaskatymi stopami. Spudłowałem ale tylko trochę.
jaś skoczowski :
E tam, co się ma stać? Bramy piekieł się otworzą?
ufo nad warszawą było i nikt nic nie mówi
fan-terlika :
Ja dzisiaj widziałem brzoskwinie odmiany UFO, dwie skrzynki tego leżały na bazarze.
Gammon No.82 :
No to może jemu się tylko zdaje, że nie widzi, za każdym razem? (As in a gdyby kiedyś w przyszłości tu stało przedszkole…)
Gammon No.82 :
… albo jest zdaniem języka przedmiotowego i dotyczy faktu negatywnego, bo czemu nie?
Poza tym, sorry, ale jeśli: Gammon No.82 :
… to kto nie szuka piwa, ma w dupie brak piwa, owszem, ale nie jest dla niego ważne też, co jest w lodówce.
Gammon No.82 :
Ja bym powiedział, że to będzie raczej coś w stylu: otworzyły się już dawno i teraz pozostaje nam żałować, że to przegapiliśmy.
jaś skoczowski :
A być może fakty są tylko ułudą słabych umysłów?
Dyć pisałem – nie ma faktów negatywnych, bo nie mieszczą się w czasoprzestrzeni.
…co nijak nie wpływa na zawartość lodówki, w której jest zielona kiełbasa i nieświeże powietrze. A nie “brak piwa”.
jaś skoczowski :
Eh, się kopsłem (a edit został mi odebrany!!!!!!!!!!11111111111111111oneoneonejeden). Oczywiście, ma w dupie to co jest w lodówce ten, który szuka piwa, jeśli w lodówce piwa nie ma. Interesuje go tylko, czy piwo jest, czy go nie ma.
@Bart
Czego to się nie przetrwa dla 2k komentarzy, no nie?
fan-terlika :
link plz
Gammon No.82 :
Mieszczą się, ba, czasem lepiej, niż mnóstwo faktów pozytywnych, które można zastąpić tym jednym negatywnym, typu – nie ma piwa. Albo – nie ma w alkoholu krwi ( :P ).
Gammon No.82 :
Tak, ale są efektem tak ciężkiej psychozy, że można się o nie potknąć.
@jakie to oni dziwne rzeczy piszą, no panie
Wy to w ogóle nie macie poszanowania dla ważkich problemów ontologii zdarzeń!
Veln :
Google już mi nie płaci $50 za każdy.
TALCIOOO! FFFFFFFUUUUUUUU…
jaś skoczowski :
W książce zgoda, mieszczą się lepiej. Jeśli książkę pisze zainteresowany osobnik, a czytają inni zainteresowani osobnicy. Aczkolwiek np. w książkach o geologii najczęściej przeważają informacje o tym, co znaleziono w górach Harzu, a nie o tym, czego nie znaleziono.
Zawartość książki (w przeciwieństwie do samej książki) nie znajduje się jednak w czasoprzestrzeni.
W czasoprzestrzennym talerzu mieści się pomidorowa z wyłaczeniem krupniku, flaków, żwiru i licznych innych substancji. Albo krupnik z wyłączeniem pomidorowej itd. Albo… itd.
Zauważ też, że po zmieszaniu w talerzu pomidorowej z flakami i żwirem w częściach równych uzyskasz interesujacą, nowatorską potrawę. Po zmieszaniu pomidorowej z lodami waniliowymi i kimberlitem uzyskasz inną interesującą, nowatorską potrawę. Natomiast po zmieszaniu braku pomidorowej z brakiem flaków i żwiru uzyskasz to samo, co po zmieszaniu braku pomidorowej, braku lodów i braku kimberlitu.
A teraz zamykam swoje wrota piekieł i idę spać.
Niskie ukłony
Offtopicznie: na salunie24 na głównej stronie powinna być notka niejakiej voit o rozdawaniu świadectw szkolnych w kościele przy ołtarzu. Polecam. Komentarze także, szczególnie niejakiego meharolnika. Nie daję linka, moja komórka nie ma bajeranckiej copypasty.
Gammon No.82 :
You know? You broke my heart. In tiny pieces. Ale jeszcze Ci kiedyś to spróbuję wytłumaczyć :P.
To co z tym ufo?
@ Veln:
Facepalm.
Poruchajmy pieski i kotki. Pliz.
Po twoim wezwaniu nastała cisza, która mnie osobiście niepokoi.
bart :
Zwłaszcza, że biedne zwierzaki o tej porze śpią i można je wziąć z zaskoczenia.
bart :
Powinna raczej niepokoic zwierzatka.
Slotna :
Bart jest bardzo empatycznym, zresztą też, zwierzątkiem.
bart :
a można je ruchać od tak, czy trzeba z nimi chodzić?
empatia :
No możesz wyprowadzić na spacer tego żółwia. A przed przynieść mu liść sałaty, zamiast kwiatów.
@ empatia:
Aha, pamiętaj: oczywiście, że nie ma miłości.
@urbane
If they lie, they are already in position.
a ja tu pofilozowac se chcialem… bek..
qatryk :
Filo-zofia — zoo-filia, niektórym kolegom się pozajączkowało.
@Quatryk
My relatywiści musimy się czasem zrelaksować. :P
jaś skoczowski :
Jeśli cię to pocieszy, to umówmy się, że negatywne fakty, byty i odbyty bytują sobie w najlepsze w Platońskich Zaświatach albo w takim specjalnym zachyłku umysłu Pambuka między płatami czołowymi a hippokampem. W ten sposób wilk będzie zaspokojony, a owca niezjedzona.
nameste :
BdB – Blog of Science, Philosophy & Romance.
qatryk :
Nie becz. Nie teraz. Serio.
jaś skoczowski :
Blog of Demistification, Science & Memography, w skrócie: BDSM
nameste :
Biorę! Nawet dopiszę, że ten samowzbud ujawnia stany własne układu, bo jak podłączysz wyjście pod wejście to dostaniesz Mx=λx (uwielbiam taki math abuse, bo się fajnie na niego wszyscy wściekają :-) )
inz.mruwnica :
jasienieściekamienudzi
mam wrażenie, że ostatnio Twoje komentarze podskoczyły o pińcet na skali kryptyczności :(
czescjacek :
Może przez to, że pominąłem jakieś 1000 komciów w tym wątku? Ale sam mam też wrażenie, że są dziwne… mam jakąś transcendentną fazę blogokomentatorstwa. Może to początki schizofrenii?
czescjacek :
No dobra, za duży kwantyfikator postawiłem.
inz.mruwnica :
Ja się wyrażam (z godnością i) metaforycznie, bo [uwaga:] w istocie we człowieku stan krótkiego zwarcia wyjścia z wejściem jest permanentny i “lokalnie rozległy”. Dlatego użyłem słowa rezonans do “satori”, że niby te lokalne pętelki zaczynają się mościć we wspólnej fazie. Znaczy, och, gdybyż to było liniowe :)
Mam nadzieję, że osiągnąłem właściwy stopień kryptyczności.
inz.mruwnica :
e nie, u mrw też nic nie zrozumiałem.
oczywiście może też być, że to ja głupieję.
nameste :
Ja bym wolał ująć to holistycznie bez wyznaczania żadnych lokalności i podukładów. Jak wiadomo dowolny stan układu można uzyskać przez superpozycję stanów własnych przemnożonych przez amplitudy i odpowiednio poprzesuwanych w fazach. “Satori” byłoby wyciszeniem stanów własnych poza jednym, uzyskaniem jednoharmonicznego, czystego stanu w którym następuje pełna zgodność percepcji i recepcji.
nameste :
Podjęcie tematu nieliniowości pozwoliłoby zgłębić stany urojone!
nameste :
Dla mnie pycha.
bart :
No bo nam się tylko wydaje, że myślimy, tymczasem tylko uczymy się generować zdania i wynajdywać nowe powiązania międzywyrazowe pozbawione sensu w drodze ku emocjonalnemu śmietnikowi.
czescjacek :
Bo tam to trzeba narysować i wszystko będzie proste. Tekstem trudno to załatwić. No i są to moje popieprzone budowle (z cegieł pożyczonych głównie od Egana, więc mocno dziwacznych) służące za podpory do budowania bardziej przyswajalnych, fabularyzowanych tekstów (których jednakoż nie tworzę).
witam,
offtopic – na stronie radio tok fm znalazłem informację, że objęli partonat medialny nad seminarium dotyczącym codex alimentarius. tok fm! oczywiście utrzymanym w duchu zbliża się ostateczna zagłada.
@dursa
URL or it didn’t happen.
Oh, w8.
http://www.tok.fm/TOKFM/1,88850,6724276,Seminarium_CODEX_Alimentarius_a_nasze_zdrowie.html
Na seminarium dowiesz się:
– czym jest CODEX Alimentarius i jakie zagrożenia niesie dla Twojego zdrowia i wolności wyboru jak chronić medycynę naturalną, naturalne preparaty lecznicze i wolność słowa w zakresie ich wpływu na zdrowie,
– jak chronić wysokie standardy żywności tradycyjnej i ekologicznej oraz rynek ekologiczny przed dominacją masowej produkcji i upadkiem MśP, co możesz zrobić dla siebie i społeczeństwa,
– jak chronić własną działalność jeżeli prowadzisz gabinet medycyny naturalnej, praktykę zielarską lub jesteś producentem/dystrybutorem/sprzedawcą ziół lub suplementów, żywności ekologicznej.
Oh shit.
I tu dalej:
http://www.kodeks-a-zdrowie.pl/
Hmm. Nie wiem czy to zgodne z racjonalizmem, ale jak zobaczyłem, że jakaś tam kampania wolności od GMO to wspiera, to jakoś mi tak znikły wątpliwości, że może z tym straszeniem GMO to nie jest bujda.
Veln :
Association fallacy.
Infiltracja TOK FM nastąpiła chyba w wyniku tego:
http://www.stopcodex.pl/2009/05/codex-alimentarius-w-tok-fm-wywiad/
Znaczy nie mam możliwości odsłuchania tego, więc tylko przypuszczam. Ciekawe czy było o tym, że umrą 2 miliardy ludzi. :-)
Ten gościu z wywiadu to ten od tej fajnej stronki http://www.naturalnenielegalne.pl/
Veln :
Szczerze mówiąc, nie słyszałem jeszcze ani jednego sensownego argumentu przeciw GMO. Słyszałem kilka prawie sensownych.
Skoro już przy jaszczurach jesteśmy, to teraz coś innej beczki. Dostałem namiary na dzieła pt. “Secret Space” i “Secret Space 2”, w których znaleźć można informacje, jakoby w kosmosie wokół Ziemi trwała walka Iluminatów i kosmitów.
http://www.youtube.com/watch?v=zWy6Uo0C3_4
Długie toto i strasznie rozwlekłe, ale po jakimś czasie zaczyna się jazda. Amerykanie ponoć najechali na Irak, żeby znaleźć i zabić wszystkich potomków jaszczurokształtnyh bogów, którzy nawiedzili Mezopotamię w Starożytności. Jestem poruszony, ale oglądam dalej.
“THE U.S. MILITARY HAS BETTER, MORE ACCURATE AND MORE POWERFUL WEAPONS FOR KILLING UFOs THAN WERE DEPLOYED IN THE FILM INDEPENDENCE DAY!”
Ktoś mógłby sobie pomyśleć, że “Independence Day” to film dokumentalny.
asmoeth :
Parszywe kłamstwo, przecież wszyscy wiedzą, że Illuminaci walczą z Dyskordianami. Nie będę oglądał tej propagandy nie wiadomo jakiego pochodzenia.
jaś skoczowski :
To sobie nie oglądaj, ty… ty… scepie-lemingu!
bart :
Ja słyszałem tylko o poziomym transferze genów.
EDIT: co tak zacichli, a?
bart :
Boże! Jakie?
inz.mruwnica :
I co z nim? I co on ma niby wspólnego z GMO?
pozdrawiam
PS: Ostatnio trochę zaniedbałem BdB, bo siedziałem u Terlikowskiego. Jutro postaram się poodpowiadać na jakieś zaległe komcie do mnie. A tym czasem zapraszam do TT, tych którzy na początku rozgrywki mnie kibicowali.
Quasi :
to ja korzystając z okazji chciałbym wyrazić uznanie, że się nie dałeś strolować kretynowi od pięcioletniej córki. mnie kombinacja jego głupoty z wredotą okrutnie wkurzyła, chociaż tylko tam lurkam.
Quasi :
Hihihi. Oczywiscie, ze tobie, komuz innemu bysmy mieli kibicowac? ;)
inz.mruwnica :
No ja bo Gammon nie wykazał wykazuje zainteresowania istnieniem faktów negatywnych już.
Quasi :
Noo, jeden prawie sensowny to ten o genie terminatora. Prawie sensowny, bo faktycznie, bezpłodność upraw zmusza rolników do bulenia co rok.
jaś skoczowski :
Czu “bessęsu” to już fakt negatywny?
P.s. a aktualnie jednak bardziej mnie interesuje Hempel i Carnap.
Gammon No.82 :
N’ale nie uciekniesz w ten sposób od ontologii raczej. Czy tak? Ja się do Hempla i Rudiego nie dokopałem zbytnio, znam tylko fragmenty tego drugiego, bardzo cenię z a jasność.
Gammon No.82 :
Sens i ontologia chyba w innych paczkach leżą. Tak mi się zdaje. Natomiast fakt negatywny to inaczej brak. I seryjnie, kompletnie uważam, że oczywiście można sobie i bez takich faktów poradzić z opisem Czegoś, ale nie są bezużyteczne. A ontologicznie, jak we wszystkim, jestem oczywiście nastawiony na użyteczność.
@ Gammon No.82:
Hempel to ten od paradoksu… e… kruka? Tak, sprawdziłem. I tyle o Nim wiem.
Dla zainteresowanych obradami Kółka Filozoficznego małe wyjaśnienie o co z tym krukiem biega wklejam. No, ale pewnie znacie.
bart :
1. A co, terminatora ktoś już wprowadził na rynek? Ja o tym pomyśle usłyszałem z 5-7 lat temu jako o czysto hipotetycznym, ale nie śledziłem postępów, wiec nie wiem.
2. Terminator miał także stanowić dodatkowe zabezpieczenie przed wyrwaniem się GMO na wolność (oraz przed przypadkowym wysianiem na cudzym polu, związanym z ryzykiem pozwu przez Monsanto; zdaje się, że taki precedens już miał miejsce), więc przeciwnikom GMO chyba powinien się podobać, nie?
3. Mnie się wydaje, że to nie tyle problem GMO co raczej praw autorskich sensu largo. I nie evil korporacje biotechnologiczne były tu pierwsze – za coroczne odnawianie licencji softwaru też trzeba bulić.
pozdrawiam
Quasi, czy… czytałeś to, co pisałem o logikach. Jeśli uważasz, że pierdole, to wolę znać twoje zdanie, niż się domyślać.
jaś skoczowski :
A ja znam obu tylko w bardzo niewielkiej dawce, zaś od ontologii zamierzam uciec jak najdalej.
Pewnie masz rację.
Ani przez chwilę nie twierdziłem, że negacje są zbędne czy bezużyteczne. Tylko nie odpowiadają im żadne fakty. W lesie mogą grasować chomiki, w tym duże chomiki, drapieżne chomiki, łyse chomiki. A brak chomików to już sam wiesz. Ani nie jest duży, ani mały, ani drapieżny, ani roślinożerny, ani gównojedny, ani łysy, ani włochaty, a na dodatek nie grasuje.
P.s. znowu uchylasz wrót piekieu.
Gammon No.82 :
Błąd. Ontologia mówi coś o języku, język zawikłany jest w ontologię. Oczywiście w pewnym jej ujęciu.
Nie wiem jak ww logikach niespójności, ale w logikach, gdzie zasada sprzeczności działa, to co jest wartością zmiennej i czego nie możesz do czegoś inne sprowadzić, to jest już Coś. To jest równie dobrze można o tym powiedzieć, że istnieje, a twierdzić, że nie istnieje jest graniem głupa. Bo może nie istnieje, ale musisz o tym gadać.
Gammon No.82 :
Tyle, że ja uważam, że czasem brak, czyli fakt negatywny jest przydatny, pomimo swej dziwności. Taki np. niebyćpiw lodówkowy. Bo uniezależnia prawdziwośc wypowiedzi od wiedzy o tym, co w lodówce jest.
Ps. Ale tylko trochę no. Dla takiej odrobinki siarkowego skwaru. Ociupiastej.
jaś skoczowski :
Dżizus, ale się uczepiłeś. Przecież napisałem, że na zaległe komentarze odpowiem jutro.
Ale skoro nalegasz, to napiszę teraz: Jak już wspomniałem, gówno się znam na logice, więc żeby poważnie na Twój komentarz odpisać, musiałbym wpierw przeczytać co najmniej wskazany przez Ciebie artykuł z Wiki – ale żeby go choć pobieżnie zrozumieć, to pewnie także z 15 innych – a naprawdę kurewsko mi się nie chce. Kurwa, nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo mi się nie chce! Ten temat (logiki, teorie mnogości, operacje na zbiorach etc.) jest dla mnie strasznie nudny i strasznie zbędny, tym bardziej, że po takim pobieżnym oblizaniu (tj. bez kilku semestrów studiów w tej dziedzinie) nie opanuję go w stopniu, który zapewniłby mi jakąkolwiek użyteczność tej wiedzy. Toteż odwlekałem jak tylko mogłem tę chujową robotę.
Ale wiesz co, chyba nie będę dalej odwlekał – po prostu się poddam. Pierdolę, nie che mi się tego wszystkiego czytać. Jesteś w stanie mnie zrozumieć?
Przepraszam.
pozdrawiam
jaś skoczowski :
Czyli wystarczy milczeć i już się odwikłam?
Prawdziwość zdania może uniezależnia. Ale sprawdzić tę prawdziwość możesz tylko metodycznie przetrząsając cały las w poszukiwaniu faktów EDIT: i w drodze porównywania ich z jakimś wzorcem chomikowatości, na zasadzie “to sosenka -> nie chomik”, “to smardz -> nie chomik”, “to pusta flaszka -> nie chomik”, “to leśniczy -> nie chomik”, “to kwark powabny -> nie chomik”, i tak dalej.
Co gorsza nadal nic nie wiesz o tej lodówce i jej zawartości.
Skąd masz pewność, że ta lodówka w ogóle jest? Przecież z tego zdania nawet to nie wynika.
Ale czemu cię to tak fascynuje?
Quasi :
O rany, ale się dałem złapać…
To jest właśnie powód, dla którego ów argument jest “prawie”.
No, generalnie łitnesujemy szyftnięcie paradygma. Ale akurat z odnawianiem licencji software’owych to chyba nie do końca tak – przynajmniej mi nie przychodzi do głowy żaden soft, który wygasa co rok.
Wow. Just wow.
bart :
miałem parę razy tłumaczenia o “software as a service” – dostawca oprogramowania hostuje program u siebie, użytkownik kupuje subskrypcję na dostęp.
gantolandon :
Sliczne. Mnie zachwycilo: “Myślałem, że już najtępsi ateiści pogodzili się z tym, że cud był i teraz tylko usiłują się pocieszać, że to może było słońce poboczne albo tęcza.” Skojarzylo mi sie z tymi zabawnymi paradoksami, i naprawde nie wiem dlaczego…
bart :
Chyba najlepszym przykładem są programy antywirusowe. Nie pamiętam, czy na przykład Eset kosi tylko za same aktualizacje, czy za całą licencję na program – wydaje mi się, że w dokumentach jest jednak licencja. Tylko, że niewiele to zmienia, bo antywirus bez aktualizacji jest użytkownikowi mniej więcej tak potrzebny, jak TT kora mózgowa.
bart :
Ja mam taki – Kaspersky Internet Security 2009 [może dałem się sfrajerować, ale byłem zdesperowany – freewarowe gówno, którego dotąd używałem (AVG, Commodo) przepuściło jakiś szajs, który rozwalił mi dwa systemy; spanikowałem i kupiłem Kasperskyego, który z tym sobie poradził bez problemu].
Sprawdziłem w Wiki – terminator to nadal tylko projekt:
http://en.wikipedia.org/wiki/Terminator_technology
pozdrawiam
EDIT: Ach, no i licencje trzeba odnawiać w przynajmniej niektórych drogich programach specjalistycznych (sprzedawanych głównie instytucjom, dużym firmom, bankom, uczelniom itp.).
Slotna :
Jeszcze absolutny majstersztyk:
@soft:
Oczywiście macie wszyscy rację, głupia uwaga, przepraszam.
Nasza ulubienica produkuje sie w dyskusji z czescjackiem:
Facet rozkreca sie hormonalnie po kontakcie lesbijskim, a zwlaszcza geje cierpia na raka macicy. Czyz ona nie jest urocza?
@ Quasi:
Quasi, bardzo Cię przepraszam i oczywiście rozumiem.
Gammon No.82 :
Nie jeśli będziesz robił coś, co będzie można było zinterpretować jako wypowiedź z małym kwantyfikatorem.
Gammon No.82 :
Gammon, nie gadaj proszę ja Ciebie, że patrząc po pokoju za kluczykami sprawdzasz, czy jest w nim podłoga, ściany i butelki po piwie. Całkiem spokojnie można powiedzieć, że szukasz kluczyków, nie zwracając uwagi na inne rzeczy.
Gammon No.82 :
Bo skoro nie mam już szans u studentek fizyki, to może wyrwę jakieś młode laski z filozofii. :P
A poważnie, bo mam takie skrzywienie, w końcu studiuję (prawie: studiowałem) filozofię. A filozofy się albo czymś takim fajnym zajmują albo pierdolą np. o osobniczej godności i estetyce. :D
jaś skoczowski :
Np. znacząco pierdzieć i stepować?
No jakże, skoro widzę te inne rzeczy i do pewnego stopnia zwracam na nie uwagę? Naprawdę sądzisz, że w czasie poszukiwania kluczy ulegam jakiejś – pozakluczowej – deprywacji sensorycznej i unoszę się w świelistej galarecie?
Ja mam tak “widzę piwo i nie jest tak, że widzę w nim muchę”.
A nie mam tak “widzę piwo i widzę brak muchy”.
No tak, godność byłaby jeszcze gorsza. Ale po co o tym w ogóle gadać, skoro Grzegorczyk już 25 lat temu podważył sens posługiwania się tym czymś?
Quasi :
Ale na pewno uważasz, że Maki są za drogie :-)
Gammon No.82 :
Nie, ja myślę, że jest kwestią wygody opisującego, czy uzna, że Ty unosisz się galarecie czy otaczają Cię fakty/przedmioty czasoprzestrzenne. Nie widzę innego kryterium.
Gammon No.82 :
No i właśnie ujawniłeś moją niekompetencję. Grzekto?
Gammon No.82 :
Jakieś ukryte talenty?
jaś skoczowski :
Znowu nie wiem, do czego zmierzasz? Do tego, że opisy są instrumentami, tworzonymi dla wygody? Nie przeczę. Ale mój prosty umysł odróżnia opis od tego, co opisywane (i opis braków jest tylko kozacką formą opisu tego, co jest, po uwzględnieniu oczekiwań pomiota).
Grze
gorczyk
Andrzej chyba.
Filozof określany jako katolicki, acz jego katolicyzm może być nie najlepszej próby.
Gammon No.82 :
Mój nie. To nie znaczy, że twierdzę, że mamy tylko opisy, twierdzę, że ten, być może, czasem przydatny podział, nie jest ostry.
Dzięki, może poczytam. A może streścisz o co Panu G chodziło?
EDIT: Gammon, po krótkim zastanowieniu stwierdzam, że się pogubiłem i pomyliłem opis i przedmioty opisu z czymś innym i na razie stopuję.
wo :
“Za” drogie? Nie wiem.
A czy to, że są drogie nie jest jedną z ich głównych “zalet”? Bo gdyby były tanie, to stałyby się powszechniejsze i mniej elitarne/luksusowe, więc trudniej byłoby się snobować ich posiadaniem, przynajmniej w Polsce?
czescjacek :
Daft cunt is daft, ale to cały czas jest tylko “homo znaczy człowiek (a twist to twist)”, a nie “-sexualizm jest z łaciny, a homo to po łacinie człowiek” albo podobnie.
Slotna :
Normalnie, siłą wiązań chemicznych.
Quasi :
Pandora’s Box opened. Run for your lives!
Veln :
Heh, to samo sobie pomyslalam! :D
Quasi :
Tak naprawde wcale nie sa drogie, bo sie nie psuja i nie trzeba do nich kupowac antywirusow za ciezka kase, wiec jak wszystko podliczysz, to okaze sie, ze wydasz mniej. Oraz maja mnostwo _prawdziwych_ zalet, na przyklad sie nie psuja. Oraz ludzie, ktorych stac na maka nie musza sie snobowac posiadaniem maka, bo wystarczy, ze ich stac na maka, ktory jest drogi. Oh wait…