Sławek

Pierwszy raz pojawił się na moim blogu w zeszłym roku, w post scriptum do tekstu o niczym. Niby taki niepozorny w tym swoim szarym polarku, a przecież to Człowiek Najczęściej Wycinany ze Zdjęć w Wikipedii.

O Sławku wypada wiedzieć tyle: to nauczyciel angielskiego z południa Polski, zbierający zdjęcia znanych ludzi, dokładniej — siebie ze znanymi ludźmi. Sławek jeździ na różne zloty sław — targi książki, festiwale, prawybory, kabaretony itd. — i każdemu napotkanemu celebrycie lub celebrytce zadaje to samo pytanie: „Przepraszam, czy mogę sobie z panem/panią zrobić zdjęcie?”. Upolowane sławy kataloguje i umieszcza w odpowiedniej przegródce w swoim gigantycznym zbiorze fotografii na flickr.com. Uprzejmie udostępnia owe zdjęcia na licencji Creative Commons, dzięki czemu polscy wikipedyści mają czym ilustrować noty biograficzne pisarzy, polityków, sportowców, gwiazd estrady i telewizji. Przy okazji wycinają z tych zdjęć Sławka, zazwyczaj zwykłym kadrowaniem, czasem za pomocą pieczołowitego retuszu w Photoshopie (porównajcie oryginałprzeróbką).

Robienie sobie zdjęć ze znanymi ludźmi nie jest zajęciem śmieszniejszym od innych hobby. Niezamierzony efekt komiczny powstaje dopiero przy oglądaniu tych zdjęć po kolei. Sławek zgromadził na Flickrze prawie dwa tysiące zdjęć znanych ludzi, ale przecież są to również dwa tysiące zdjęć samego Sławka, ubranego w jeden ze swoich kilku praktycznych ciuszków, najczęściej w uniwersalną pogodowo szarą bluzę polarową. Na fotografiach Sławek trwa niezmienny niczym pomnik, zmieniają się tylko ludzie stojący obok niego. Zdjęcia są zazwyczaj kadrowane w półzbliżenie, a na twarzy Sławka maluje się zwykle ledwie zaznaczony, skupiony uśmiech Giocondy. Satysfakcję z kolejnej upolowanej ofiary sygnalizują jedynie szeroko otwarte oczy, triumfujący wzrok.

 

 

Kiedy pierwszy raz przeglądałem kolekcję zdjęć Sławka na Flickrze, właśnie z powodu opisanej powyżej powtarzalności ubioru, mimiki i kadru ogarnął mnie głupawy, niepohamowany rechot. Nie mogąc przestać, przewracałem kolejne wirtualne kartki albumu — i gdybym nie spadł w pewnej chwili z krzesła, zapewne bym się w końcu udusił.

Nastrój głupawki udzielił się również niektórym moim komentatorom. Sławek stał się, obok Nicponia, Moon, Tomka Torquemady czy Tomasza Terlikowskiego, jedną z kultowych postaci Blog de Bart — co ciekawe, jedną z niewielu budzących sympatię kultowych postaci Blog de Bart. Pewnego dnia komentator Inżynier Mruwnica (konto fikcyjne) przedstawił nam swój mały foto meszapik z udziałem Sławka…

 

 

…a my radośnie podchwyciliśmy pomysł (eksploatowany już wcześniej przez internety po wielokroć) i zaczęliśmy tworzyć własne fotografie, których zabrakło w Sławkowym archiwum. Poniżej przedstawiam najbardziej udatne wytwory.

inz.mruwnica

Gammon No.82

Gammon No.82

fan-terlika

fan-terlika

bart

bart

Barts

Barts

Adam Gliniany

Adam Gliniany

anonymous

anonymous

Gammon No.82

Gammon No.82

bart

bart

bart

bart

inz.mruwnica

inz.mruwnica

bart

bart

bart

bart

fan-terlika

fan-terlika

Quasi

Quasi

mudkipz84

mudkipz84

Gammon No.82

Gammon No.82

blue.berry

blue.berry

bart

bart

Gammon No.82

Gammon No.82

mudkipz84

mudkipz84

bart

bart

inz.mruwnica

inz.mruwnica

Flash-deserek MRW.

Tags: ,
  1. June 19th, 2009 at 14:55 | #1

    eli.wurman :

    ma ten mankament, że nie bangla na makach

    chyba maki mają ten mankament, że Paint.net na nich nie bangla?

    (czymkolwiek by ów paint.net nie był)

  2. June 19th, 2009 at 15:02 | #2

    czescjacek :

    chyba maki mają ten mankament, że Paint.net na nich nie bangla?

    No nie. Po prostu MS zamiast stworzyć .NET tak, by działał wieloplatformowo zrobiło go tylko do użytku na Windows. Jest wprawdzie projekt MONO – implementacja .NET dla BSD/OSX/GNULinux i pewnie Paint.net da się odpalić, ale szczerze – nie chce mi się w tym babrać. Also: crossover (WINE dla Maka), also parallells/vmware/virtualbox i wirtualizacja windows xp/vista/7 – także nie ma dramatu, w razie czego można odpalić na fafdziesiąt różnych sposobów. W drugą stronę bywa trudno (komuś może udało się ucywilizować Cygwina?).

  3. cxcx
    June 19th, 2009 at 15:14 | #3

    @amatil

    A skont.

    2,3,6
    2,2,9
    3,3,4

  4. June 19th, 2009 at 15:16 | #4

    1,2,18?

  5. June 19th, 2009 at 15:17 | #5

    @offtop
    Czaaaad: świat w 1000 fps!

  6. June 19th, 2009 at 15:22 | #6

    eli.wurman :

    No nie.

    mnie jako użytkownika interesuje tylko jedno – mam maka, nie mogę używać paint.net. reszta to pryszczerska brandzlerka.

  7. blue.berry
    June 19th, 2009 at 15:23 | #7

    eli.
    czerwona galaretka wygrywa : )

  8. June 19th, 2009 at 15:25 | #8

    czescjacek :

    mnie jako użytkownika interesuje tylko jedno – mam maka, nie mogę używać paint.net. reszta to pryszczerska brandzlerka.

    bozia mnie pokarała i virtual PC mi się przewrócił :/

  9. June 19th, 2009 at 15:28 | #9

    Poczytałem trochę wynurzeń Neo i jestem zafascynowany. Dla ludzi jej pokroju świat jest jakimś przerażającym miejscem, pełnym szkodliwych substancji (mleko, cukier, przetworzona żywność etc.), śmiertelnych trucizn (szczepionki, konserwanty, leki antypadaczkowe) i potwornych zagrożeń (pielęgniarki na oddziale położnym, pediatry, candidia). Jak żyjąc w takiej paranoi i strachu można osiągnąć szczęście, wewnętrzny spokój i nie wychować sobie pojebanych dzieci? To wymaga jakichś nadludzkich zdolności. Szacunek dla kobiety.

  10. June 19th, 2009 at 15:29 | #10

    radkowiecki :

    pielęgniarki

    Ona chyba “pielęgniary” na nie mówi.

  11. r.dog
    June 19th, 2009 at 15:29 | #11

    @ bart, cxcx:

    ale twist w tej zagadce polega nie na tym, ze 36 mozna rozlozyc na rozne sposoby, lecz na tym, ze rozne rozklady 36 sumuja sie do tej samej liczby.

    dlatego koles widzący liczbę okien w budynku naprzeciwko nie byl w stanie podac od razu odpowiedzi – przynajmniej dwa rozklady dawaly identyczną sumę.

    kombinujcie.

  12. June 19th, 2009 at 15:29 | #12

    blue.berry :

    czerwona galaretka wygrywa : )

    Noo, odleciałem jak to zobaczyłem.

    czescjacek :

    bozia mnie pokarała i virtual PC mi się przewrócił :/

    Biedactwo. Zainwestuj w VMWare.

  13. June 19th, 2009 at 15:30 | #13

    r.dog :

    ale twist w tej zagadce polega nie na tym, ze 36 mozna rozlozyc na rozne sposoby, lecz na tym, ze rozne rozklady 36 sumuja sie do tej samej liczby.

    Ale ze mnie debil. Jakbym umiał, to bym się kopnął w czoło.

  14. June 19th, 2009 at 15:31 | #14

    kabotyna :

    Coś czuję, że następny wiersz będzie o Tobie.

    no właśnie chciałbym żeby skończyła z tymi wierszami, bo ich nie ma nawet jak trollować, a bić grafomana za łatwo :(

  15. June 19th, 2009 at 15:36 | #15

    @Synowie matematyka:

    To ja już wiem. Dziękuję :)

  16. June 19th, 2009 at 15:37 | #16

    radkowiecki :

    . Dla ludzi jej pokroju świat jest jakimś przerażającym miejscem

    A nie jest?

    radkowiecki :

    Jak żyjąc w takiej paranoi i strachu można osiągnąć szczęście, wewnętrzny spokój i nie wychować sobie pojebanych dzieci?

    Uwielbiam scenę z “National Lampoon’s Christmas Vacation”, w której Clark Griswold zadaje podobne pytanie swojemu ojcu i słyszy bardzo mądrą odpowiedź: “I had a lot of help from Jack Daniels”.

  17. kabotyna
    June 19th, 2009 at 15:37 | #17

    czescjacek :

    no właśnie chciałbym żeby skończyła z tymi wierszami

    Może wystarczy poprosić?

  18. June 19th, 2009 at 15:39 | #18

    czescjacek :

    no właśnie chciałbym żeby skończyła z tymi wierszami, bo ich nie ma nawet jak trollować, a bić grafomana za łatwo :(

    Wydaje im się, że tworzą,
    
Tymczasem tylko

    Bazgrzą po cudzych zdjęciach.

    Wynalazcy nowych

    Repetytywnych żartów
    
Pozbawionych sensu.

    Odkrywcy tego,

    Co dawno odkryte.

    Tak dawno,

    Że nikt już o tym nie mówi.
    
Patrzący a nie widzący.

    Słuchający a nie słyszący.

    Czytający a nie rozumiejący.
    
Intelektualni parweniusze

    Dorysowujący czerwone
    Penisy katolikom.

  19. cxcx
    June 19th, 2009 at 15:47 | #19

    @r.dog
    Bu, a ja to olalem ;~(. To tez juz wiem.

  20. June 19th, 2009 at 16:03 | #20

    @ bart:
    bart :

    Wydaje im się, że tworzą,
    
Tymczasem tylko

    Ojezu

  21. June 19th, 2009 at 16:34 | #21

    Quasi :

    Znam się na tyle, na ile zapamiętałem z LO…

    Ej, ja myślę dość poważnie, że całkiem nieźle złapałbyś, jakbyś się tym zajął, bo intuicyjnie masz czuja (w odróżnieniu ode mnie, ja jestem czymś w rodzaju kibica i to dość głupiego), ale to już moje zwidy.

    Quasi :

    Ojej, nie rozumiem. Rozumiem, że tu poprzednik zawsze jest fałszywy (bo a i ~a nie mogą być jednocześnie prawdziwe, a prawdziwa koniunkcja wymaga obu prawdziwych członów), a że z fałszu wynika cokolwiek, implikacja zachowa prawdziwość bez względu na to, czy następnik b będzie prawdziwy czy fałszywy. Ok? Ale jaki to ma związek z tautologią czy czymkolwiek innym?

    No ta zasada jest tautologią. Jest zawsze prawdziwa, przy dowolnym podstawieniu i dowolnej wartości logicznej zdań pojedynczych. Ale nie we wszystkich logikach można ją wyprowadzić ze sprzeczności. W parakonsystentnych nie. Przynajmniej jest taka możliwość, że nie.

    Quasi :

    A, ta “zasada eksplozji” to z tej logiki parakonsystentnej? Jej, ja nie mam odpowiedniego przygotowania żeby coś z tego zrozumieć, więc nawet nie będę próbował, tym bardziej że to w tej chwili mało ważne.

    Quasi, zawstydza mnie twoja skromność, masz. Zawsze byłem logicznym idiotą, ale pojąłem, a jestem głęboko przekonany, że myślisz ode mnie sprawniej. Zasada eksplozji to po prostu zasada, że z a i nie-a wynika cokolwiek. Dlatego “eksplozji”, bo cokolwiek byś podstawił po znaku implikacji, to i tak wnioskowanie będzie prawdziwe, więc możesz sobie cokolwiek postawić.

    A w parakonsystentnych logikach się tę zasadę połyka, nie ma jej, dlatego mogą w nich występować sprzeczności (albo niby-sprzeczności) i jednocześnie z tych sprzeczności nie da się tak zupełnie dowolnie wywnioskować co się tylko chce. Takie logiki tworzy się w taki sposób, że się zakazuje używać pewnych zasad przekształcania jednych zdań w drugie, tych, które pozwalają sprzeczność przekształcić właśnie w “zasadę eksplozji”. To pisze w tym artykule na wiki. Rozpierdala mnie prostota tego zabiegu, jest tak perfidna imo.

    Quasi :

    ? Z tautologii “wynika dowolne rozumowanie”? “2+2=4″ to tautologia, prawda? Jakie “dowolne rozumowanie” z niej wynika iw jaki sposób?

    Nie, ja pierdolllllllłem mlaskato. Tylko z fałszu (czyli zawsze z kontrtautologii, czyli zdania zawsze fałszywego) wynika wszystko. Pomerdało mi się, bo z tautologię znowu można wywnioskować z dowolnego zdania, bo jest zawsze prawdziwa. Natomiast jak najbardziej z tautologii można wywnioskować fałsz, jak z każdej prawdy. Wybacz i niech zagłada będzie bezbolesna.

    Quasi :

    Ważne jest za to pytanie: czy w ramach owej logiki parakonsystentnej można sensownie zapytać “czy Bóg może istnieć?” i uzyskać sensowną odpowiedź “Bóg może istnieć”?

    Jeśliby przeszkodą byłaby tylko sprzeczność która wynika z jakiś zdań o Bogu, to można by było, korzystając z logiki nibysprzecznej czy sprzecznej, czy logice sprzeczności (podaje słowa, która traktuje jako synonimy) myśleć i mówić o Bogu nie będąc trywialnym, czyli nie wypowiadać zdań, z których wynika cokolwiek. Ale czy Tobie by to wystarczyło, żeby dyskusja o Bogu była sensowna? Trudno nawet odpowiedzieć na pytanie, jaką klasyczną wartość logiczną zdaniom sprzecznym należałoby nadać? Prawdę czy fałsz? A może nie wartościować ich klasycznie?

    Natomiast kompletne olanie takiej możliwości, że może istnieć nietrywialny rachunek zdań sprzecznych jakoś mnie cholera nie przekonuje. Stąd tez jestem bardziej tolerancyjny wobec sprzeczności. Bo jaki są inne powody, niż trywialność, by odrzucać sprzeczności? Nieintuicyjność? No ale dlaczego? Inne dziedziny wiedzy też nie muszą być intuicyjne, więc czemu nie przyjmować do języka zdań sprzecznych, nawet jeśli są nieintuicyjne?

    A na koniec – czy aby na pewno logika zdań twierdzących, nawet sprzecznych, obejmuję logikę pytań? O której to logice wiem tyle, co, że jest :).

    Quasi :

    ? Nie rozumiem.

    Ja sytuację przedstawiłem tak:
    Mamy definicję “a” opisującą hipotetyczny desygnat “A”, definicję “b” opisującą hipotetyczny desygnat “B” itd.. Naszym zadaniem jest rozstrzygniecie, czy któryś z desygnatów może istnieć. Twierdzę: jeśli definicja jest niespójna, to jej desygnat nie może istnieć, więc skoro definicja “a” okazała się sprzeczna, to przyjmujemy, że desygnat “A” nie może istnieć.

    Ty na to odparowałeś w sposób, który zrozumiałem tak:
    Fakt sprzeczności definicji nie oznacza, że jej desygnat nie może istnieć. Oznacza tylko, że należy zmienić jego definicję.
    I tak, jeśli definicja “a” hipotetycznego desygnatu “A” okaże się sprzeczna, to hipotetycznego desygnatu “A” nie ruszamy, a tylko dorabiamy mu nową, niesprzeczną, definicję “a’”. Mamy więc definicję “a’” opisującą hipotetyczny desygnat “A”.

    Mnie się takie ujęcie nie podoba, bo jak dla mnie, w tym wypadku nie ma czegoś takiego jak zmiana definicji przy zachowaniu starego desygnatu. Tu desygnat całkowicie zależy od definicji, więc wprowadzając nową definicję “a’” wcale nie ratujesz desygnatu “A”, lecz zastępujesz go desygnatem “A’”.

    No to chyba jasne teraz już? Po prostu ja nie jestem przekonany do tego, żeby odrzucać istnienie bytów, których opisy/definicje są sprzeczne – bo jeśli można nietrywialnie bawić się zdaniami sprzecznymi, to nie widzę powodu, by tak robić. Może przeceniam nietrywialność, a nigdy się chyba głęboko nad tym nie zastanawiałem. Jestem zbyt leniwym głupcem.

    Natomiast zgodziłbym się, że jeśli zmienia się definicje czy opis czegoś (nie potrafię rozróżnić definicji od opisu, nie potrafię i już. Może pomożesz?), to zasadniczo zaczyna się mówić o czymś innym.

  22. June 19th, 2009 at 16:36 | #22

    bart :

    Dorysowujący czerwone
    Penisy katolikom.

    FUCK YEAH!

    A, Quasi – an pewno nie uważam, że możliwość skonstruowania jakiś logik “sprzecznych” grzebie klasyczną, dwuwartościową logikę z jej sprzecznością prowadzącą do trywialności.

    Cholera, pisząc o logice mam wrażenie, że:

    a) masturbuję się publicznie
    b) inni zrobiliby to lepiej
    EDIT:c) dalej to robię, to kompulsywne!

  23. June 19th, 2009 at 16:39 | #23

    wo :

    A nie jest?

    A to chyba zależy od tego, czy chcesz się przerażać, czy nie, przy twoim standardzie życia.

  24. June 19th, 2009 at 16:48 | #24

    wo :

    radkowiecki :
    . Dla ludzi jej pokroju świat jest jakimś przerażającym miejscem
    A nie jest?

    Trochę tak ale z jej wynurzeń przebija jakaś taka okrutna beznadziejność, zła wola innych. No syfilis straszny, którego ja akurat w Polsce aż w takim stężeniu nie widzę. Ale oczywiście mogę się mylić, bo ona ma optykę matki, której dzieci doznały szkód ze strony lekarzy i szczepionek a wszystko dokoła jest szkodliwe i trujące zaś ja singla-birbanta, który co najwyżej może nad ranem w ryj dostać albo zostać bankrutem po znacznym umocnieniu się franka względem złotego.

    radkowiecki :
    Jak żyjąc w takiej paranoi i strachu można osiągnąć szczęście, wewnętrzny spokój i nie wychować sobie pojebanych dzieci?
    Uwielbiam scenę z “National Lampoon’s Christmas Vacation”, w której Clark Griswold zadaje podobne pytanie swojemu ojcu i słyszy bardzo mądrą odpowiedź: “I had a lot of help from Jack Daniels”.

    Mój Brat już dawno temu powiedział, że ten świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia. Coś w tym pewnie jest.

    bart :

    Ona chyba “pielęgniary” na nie mówi.

    ‘Pielęgniary’ i ‘pediatry’. Chyba nie pała do nich gorącymi uczuciami.

  25. Gammon No82
    June 19th, 2009 at 16:50 | #25

    czescjacek:

    “Wszelkie rozumowania w monodyscyplinach konkretnych opierały się nie na logice, lecz na zdrowym rozsądku. Jeżeli był to rozsądek “zdrowy”, to oczywiście pozostawał w zgodzie z logiką, ale nie logika była jego źródłem, lecz nawyki życiowego doświadczenia. Co więcej, jeżeli specjalista z jakiejś monodyscypliny uznał za wskazane postudiować logikę, to słuszność jej twierdzeń oceniał na podstawie swojego zdrowego rozsądku, a nie na odwrót. W nauce tradycyjnej wiele konkretnych osiągnięć zawdzięczano dobrej znajomości matematyki, ale nie było chyba ani jednego, które ktoś zawdzięczałby dobrej znajomości logiki. (s. 7) ”
    -Marian Mazur

    Stefan Zabieglik (“Krzywe zwierciadło filozofii czyli dzieje pojęcia zdrowego rozsądku”) i parę innych osób twierdzi, że cała nauka nowożytna powstała jako “nieintuicyjna” i sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem.

    Już Galileusz wypisywał jakieś brednie o spadku ciał. Przecież każdy zdroworozsądny człowiek wie, że ciała ciężkie spadają szybciej od lekkich, czyli tak, jak im Harry S. Totteles przykazał.

    Tak przy okazji: ktoś, kto uznając wartość poznawczą matematyki odrzucając wartość poznawczą logiki, musi być dziwakiem.

  26. June 19th, 2009 at 16:58 | #26

    Gammon No82 :

    Stefan Zabieglik (”Krzywe zwierciadło filozofii czyli dzieje pojęcia zdrowego rozsądku”) i parę innych osób twierdzi, że cała nauka nowożytna powstała jako “nieintuicyjna” i sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem.

    Poproszę o treściwą charakterystykę zdrowego rozsądku, raz. I piwo, i zasmażka.

  27. Gammon No82
    June 19th, 2009 at 17:01 | #27

    empatia :

    hmmm… “wiara oczywiście zależy od rozumowych argumentów” daje się zapisać jako “wiara wynika [wyłącznie?] z rozumowych argumentów”.
    i tu mi zgrzyta (ale może bezpodstawnie)

    A gdzie tam? “Zależeć” to dość wieloznaczne. Zależności mogą być logiczne, semantyczne, przyczynowe, tetyczne i chyba jakieś jeszcze, ale zapomniałem jakie.
    “Jeśli zostanie udowodnione istnienie Pambuka, to nasza wiara zostanie wzmocniona. Jeśli zostanie obalone istnienie Pambuka [co niemożliwe, bo zdania egzystencjalne tego rodzaju się nie falsyfikują], to nasza wiara nie ucierpi – albowiem credo quia absurdum est“.
    Czy to nie jest jakiś rodzaj zależności?

  28. Gammon No82
    June 19th, 2009 at 17:03 | #28

    jaś skoczowski :

    Poproszę o treściwą charakterystykę zdrowego rozsądku, raz. I piwo, i zasmażka.

    Ja tego pojęcia nie lansuję, więc nie zamierzam do lansu dopłacać zasmażanym piwem. A wspomniany Zabieglik cóś tam chyba podsumował i jakieś europejskie tradycje zdroworozsądkowe opisał.

    EDIT: nie chciałbym być źle zrozumiany. Oczywiście piwo MOGĘ CI POSTAWIĆ. Surowe albo nawet zasmażane. Tylko nie zamierzam stawiać z tytułu zdroworozsądka.

  29. Gammon No82
    June 19th, 2009 at 17:08 | #29

    eli.wurman :

    empatia :
    wiara oczywiście zależy od rozumowych argumentów
    No bo przecież zależy od rozumowych argumentów, nie ma przecież argumentów nierozumowych, nawet, jeśli takimi się wydają.

    No jak komuś wydłubiesz oczy, obetniesz uszy, a do gardła wlejesz roztopiony ołów (mogę mylić te detale), to jest “argument mocny, choć innopłaszczyznowy, bo pozalogiczny”.

  30. Gammon No82
    June 19th, 2009 at 17:12 | #30

    eli.wurman :

    Czaaaad: świat w 1000 fps!

    Jesteś użytkownikiem ASG?!

  31. Gammon No82
    June 19th, 2009 at 17:16 | #31

    @ bart :

    Tymczasem tylko
    Bazgrzą po cudzych zdjęciach.
    Wynalazcy nowych
    Repetytywnych żartów
    Pozbawionych sensu.
    Odkrywcy tego,
    Co dawno odkryte.
    Tak dawno,
    Że nikt już o tym nie mówi.
    Patrzący a nie widzący.
    Słuchający a nie słyszący.
    Czytający a nie rozumiejący.
    Intelektualni parweniusze
    Dorysowujący czerwone
    Penisy katolikom.
    Elektryfikacja

  32. June 19th, 2009 at 17:35 | #32

    Gammon No82 :

    Tak przy okazji: ktoś, kto uznając wartość poznawczą matematyki odrzucając wartość poznawczą logiki, musi być dziwakiem.

    heh, cały ten Marian Mazur to inside joke dla studentów/absolwentów ILS-u :) enybady hier?

  33. June 19th, 2009 at 17:46 | #33

    czescjacek :

    heh, cały ten Marian Mazur to inside joke dla studentów/absolwentów ILS-u

    Ja go znam, ja go znam, bo kiedyś fascynowała mnie postać docenta Kosseckiego. Zresztą to kolejna postać z mojej ulubionej serii Niedocenionych Geniuszy PRL-u. Nawiasem mówiąc, ewidentnie ich zwolennicy redagowali swoje hasła w polskiej wikipedii, proszę przeczytać hasła o Kosseckim i Mazurze:

    W Kielcach pracował do przeniesienia na emeryturę w 2001 roku. Później przez 2 lata pracował jako emeryt jeszcze na cząstce etatu kończąc rozpoczęte prace magisterskie i doktorskie. Od jesieni 2003 roku nie pracuje na żadnej uczelni wyższej. Jest jednak aktywny naukowo. W ostatnich latach współpracuje z naukowcami z Ukrainy oraz udziela wykładów popularyzujących cybernetykę społeczną oraz wiedzę o totalnej wojnie informacyjnej, w której sam częściowo uczestniczył. Wykłady te odbywają się w Warszawie, Kaliszu i innych miastach Polski.

    encyklopedyczne jak jasna cholera.

  34. Gammon No.82
    June 19th, 2009 at 17:51 | #34

    czescjacek :

    heh, cały ten Marian Mazur to inside joke dla studentów/absolwentów ILS-u enybady hier?

    Marian Mazur zmarł 21 stycznia 1983 r. w Warszawie.
    R.I.P.

    W książce “Jakościowa teoria informacji” (1970) “wykazał, że możliwych jest sześć sposobów informowania wiernego”

    ZAŁOŻĘ SIĘ, że KRzK wypraktykował co najmniej 6000 sposobów informowania wiernych. A więc M.M. pominął jakieś 5994 z nich.

    przeanalizował wszelkie możliwe rodzaje zniekształceń informacji

    Wszystkie? Nie wierzę.

  35. Gammon No.82
    June 19th, 2009 at 17:59 | #35

    wo :

    hasła o Kosseckim

    Jego właściwe nazwisko brzmi Józef Maria Stefan Ferdynand Kossecki

    Jako współzałożyciel i działacz opozycyjnej Ligi Narodowo-Demokratycznej (LND), został aresztowany przez SB 7 maja 1960 roku w Warszawie wraz z kilkoma współpracownikami. 29 maja 1961 roku w tajnym procesie został skazany na 2 lata pozbawienia wolności. W więzieniu, przebywał do 19 grudnia 1961 roku.
    Po wyjściu na wolność krótko pracował w biurze projektów “Separator” w Gliwicach. Następnie zdał na studia doktoranckie, prowadzone przez Instytut Podstawowych Problemów Techniki PAN w Warszawie. W IPPT PAN pracował jako adiunkt do 1973 roku.

    [dlaczego IPN nic w tej sprawie nie robi? – Gammon No.82]

    W latach 50. zainteresował się pracami Feliksa Konecznego, zwłaszcza jego teorią cywilizacji. W 1969 r. wykorzystał teorię cywilizacji Konecznego oraz teorię systemów autonomicznych Mazura do opracowania maszynopisu własnej teorii cywilizacji, wydanej oficjalnie prawie 30 lat później jako “Podstawy nauki porównawczej o cywilizacjach” (1996).

    W 1982 roku prowadził wykłady zlecone nt. wojny informacyjnej w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR. Później miał również prelekcje w Wojskowej Akademii Politycznej i Akademii Sztabu Generalnego.

    Od 1991 był członkiem Reprezentacji Krajowej Partii X, a od 16 grudnia 1991 był zastępcą Stanisława Tymińskiego. Od 1995 do momentu rozwiązania “Partii X” w 1999 Kossecki był jej przewodniczącym. W tym czasie partia zmieniła nazwę na “Partia X Patriotów Polskich”.

    Barwna postać.

  36. June 19th, 2009 at 18:13 | #36

    Gammon No82 :

    Jesteś użytkownikiem ASG?!

    Eee, czego?

    Gammon No82 :

    No jak komuś wydłubiesz oczy, obetniesz uszy, a do gardła wlejesz roztopiony ołów (mogę mylić te detale), to jest “argument mocny, choć innopłaszczyznowy, bo pozalogiczny”.

    Ale no kurde rozum jednak, a nie bozia. Bo możesz to wszystko ogarnąć mózgiem, logiczność (tu jako “sensowność”?) nie ma tu nic do rzeczy.

  37. empatia
    June 19th, 2009 at 18:14 | #37

    Gammon No82 :

    A gdzie tam? “Zależeć” to dość wieloznaczne. Zależności mogą być logiczne, semantyczne, przyczynowe, tetyczne i chyba jakieś jeszcze, ale zapomniałem jakie

    no zara, zara, bo mi się tu wydaje, że jakiś dryf następuje.

    wedle tego co mi się ze szczątków indoktrynacji religijnej po łbie kołacze, o czym jużem pisał, to w świetle doktryny KRK możliwe są dwa sposoby na Pambuka:

    – łaska wiary (gdzie owieczki nie zaprzatają sobie głowy uzasadnieniami, bo je owa laska pańska dotknęła) z wariantem „Credo, quia absurdum”
    – rozumowe dochodzenie do wiary z wariantem probalistycznym Pascala.

    więc pisanie o tym, że “wiara oczywiście zależy od rozumowych argumentów” wycina całe nauczanie o lasce pańskiej. czy źle coś rozumiem?

    Gammon No82 :

    albowiem credo quia absurdum est“.
    Czy to nie jest jakiś rodzaj zależności?

    zależność zdaje się występować. niemniej jednak nie wyczerpuje “rodzajów” wiary, które KRK zdaje się wyróżniać. bo znowu – ci co mają łaskę, nie wierzą _ponieważ_ to niedorzeczne, tylko obok (przynajmniej w w moim rozumieniu rozumienia nauki KRK).

    Gammon No82 :

    No jak komuś wydłubiesz oczy, obetniesz uszy, a do gardła wlejesz roztopiony ołów (mogę mylić te detale), to jest “argument mocny, choć innopłaszczyznowy, bo pozalogiczny”.

    tu należałoby sprawdzić, czy takie argumenta (zwłaszcza wlewanie ołowiu) miały moc przekonywania ;)

  38. June 19th, 2009 at 18:17 | #38

    @offtop:

    Karnowski przez chwilę (bo znikło) wywalił na swoim twitterze takie coś: [klik-link].

  39. Gammon No.82
    June 19th, 2009 at 18:20 | #39

    eli.wurman :

    Jesteś użytkownikiem ASG?!
    Eee, czego?

    Air Soft Gun, takie półzabawkowe wiatrówki na plastikowe (lub porcynelowe) kuleczki 6 mm.
    Na przykład takie (ta poniżej już ma tzw. szmoc).
    http://www.allegro.pl/item657530175_karabin_wyborowy_l96_m57p_luneta_bipod_470_fps.html

    W pierwszej chwili myślałem, że po tuningu osiągnąłeś 1000 efpeesów z jakiejś megarury i zostaniesz Terminatorem w środowisku strzeleckim.

  40. June 19th, 2009 at 18:28 | #40

    radkowiecki :

    zaś ja singla-birbanta, który co najwyżej może nad ranem w ryj dostać albo zostać bankrutem po znacznym umocnieniu się franka względem złotego.

    Same here.

    Mój Brat już dawno temu powiedział, że ten świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia. Coś w tym pewnie jest.

    Pratchett tez miał na ten temat parę fajnych dżouków, zwłaszcza w “Straż, straż”. Ciągle śmieszy mnie motyw z anty-pijaństwem czyli wydestylowaną trzeźwością (vide: klatchiańska kawa).

  41. Gammon No.82
    June 19th, 2009 at 18:39 | #41

    empatia :

    wedle tego co mi się ze szczątków indoktrynacji religijnej po łbie kołacze, o czym jużem pisał, to w świetle doktryny KRK możliwe są dwa sposoby na Pambuka:
    – łaska wiary (gdzie owieczki nie zaprzatają sobie głowy uzasadnieniami, bo je owa laska pańska dotknęła) z wariantem „Credo, quia absurdum”
    – rozumowe dochodzenie do wiary z wariantem probalistycznym Pascala.
    więc pisanie o tym, że “wiara oczywiście zależy od rozumowych argumentów” wycina całe nauczanie o lasce pańskiej. czy źle coś rozumiem?

    E tam, Anzelm ani Tomasz A. nie bawili się w szantażowo-teoriogierne wywody jak Pascal. Oni (jak podejrzewam ale bez dowodów) zakładali, że
    jak się uda dowieść Pambuka, to cudownie, bo:
    wprawdzie błogosławieni ci, co nie widzieli, a uwierzyli,
    lecz nie znaczy to, że przeklęci ci, którzy nadal żądają dowodów,
    a zarazem Chrystus umarł za wszystkich jak leci po równo,
    więc każdy ma zapewnioną możliwość zbawienia,
    a nie każdy dostąpił bezpośredniego kontakta z Duchem Św.,
    więc wtedy musi posługiwać się zwykłym prostackim rozumem.

    Ponadto z pragmatycznego punktu widzenia
    jak się dowiedzie nie tylko istnienia Pambuka,
    ale i prawdziwości wszech dogmatów,
    to od dowodów wybłyśnie takie Logicznie Nieodparte Światło Jedynej Prawdy,
    że nawet katarowie w Langwedocji i kalif w Bagdadzie uklękną, pożałują za bluźnierstwa przeciw Prawdziwej Wierze i bez zwłoki zgłoszą się na łono Matki Naszej Przenajświętszej Kościoła Rzymsko-Katolickiego.
    Co jest rzeczą pożadaną, gdyż wprawdzie dobrą i słuszną jest rzeczą nawracanie siłą i likwidacja tych, co nie chcą się poddać nawracaniu,
    ale lepszą i słuszniejszą rzeczą jest osiągnąć ich nawrócenie poprzez
    młócenie sylogizmem, niż młócenie mieczem.

    tu należałoby sprawdzić, czy takie argumenta (zwłaszcza wlewanie ołowiu) miały moc przekonywania

    Sprawdzono wielokrotnie, że po takim potraktowaniu adwersarze trwale wycofują się z dyskusji. Jak powiedział pan Kmicic “kto weźmie szablą po łbie, to i spokojny jak trusia”.

  42. Tales z Bakielitu
    June 19th, 2009 at 18:56 | #42

    Hej.

    Szanowny Blog zmierzał był przez czas jakiś w całkiem interesującym kierunku. Ale, ale. “Paradoksy” związane ze statystyką czy logiką to małe piwo, ciekawsze rzeczy dzieją się, gdy teoria miary kicks in. Polecam http://en.wikipedia.org/wiki/Banach-Tarski_paradox.

  43. June 19th, 2009 at 19:18 | #43

    wo :

    encyklopedyczne jak jasna cholera.

    mieliśmy z niego chichry na którymś tam roku, bo był przedmiot “podstawy terminologii” i wykładowca – taki trochę zasuszony dziadzio, uciszał nas ręcznym dzwonkiem – przez cały semestr mówił o tym Marianie Mazurze i jego Maksymach Terminologicznych (które mówiły ogólnie słuszne rzeczy o tworzeniu terminów, np. że termin ma być precyzyjny i nie powinien kontaminować łaciny z greką itp.) w taki sposób, jakby to była jakaś ogólnie znana postać. a nikt ani o nim nie słyszał, ani nawet żadnych informacji się o nim nie dało znaleźć ani książek. no i chichry przeszły na egzaminie, gdzie były pytania typu “podaj dwudziestą trzecią Maksymę Terminologiczną Mariana Mazura” :)

    ——

    “opracował m.in. niezawodny datownik pełnoautomatyczny, dużo lepszy od dostępnych wówczas datowników półautomatycznych” LOL

  44. Gammon No.82
    June 19th, 2009 at 19:21 | #44

    czescjacek :

    gdzie były pytania typu “podaj dwudziestą trzecią Maksymę Terminologiczną Mariana Mazura”

    Rodzimy Kuźma Prutkow? (Козьма Петрович Прутков)

  45. jhenri
    June 19th, 2009 at 19:24 | #45

    Wróćmy na chwili do tematu notki.

    Jak Sławek radzi sobie z technikaliami? Zapewne poluje na upatrzonego samowtór (Sławek i Operator Kamery) albo wręcz samotrzeć (Sławek, Operator Kamery i Asystent Operatora Kamery)?

  46. Gammon No.82
  47. meisels
    June 19th, 2009 at 19:33 | #47

    Wikipedia wspomina, że o Marianie Mazurze film nakręcił Grzegorz Królikiewicz, autor “Zabicia ciotki”
    http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/121250
    Chciałbym to zobaczyć.

  48. June 19th, 2009 at 19:40 | #48

    Gammon No.82 :

    CO TO JEST ?!!!!!!!!!!!!!!!!!

    analnyj wientiliator. przecież Ci pisze.

  49. nietoperz
    June 19th, 2009 at 19:43 | #49

    @Barts

    knurd sie to nazywalo.

  50. Gammon No.82
    June 19th, 2009 at 19:54 | #50

    czescjacek :

    analnyj wientiliator. przecież Ci pisze.

    Czytać umiem. Nie pytam, jak się to nazywa, tylko co to jest.

    BTW jeden z moich słynnych zwidów. Idę ci ja niegdyś przez miasto, patrzę, a tu plakat wieści, że wystąpi “Marek Grechuta z zespołem Anawa”. No ale moje włochate Id odczytało “Marek Grechuta z zespołem analnym”. Dopiero po paru sekundach, jak przetarłem oczy, zorientowałem się, co mi nie gra.

  51. June 19th, 2009 at 20:02 | #51

    nietoperz :

    @Barts
    knurd sie to nazywalo.

    …z tym że “knurd” to jest “drunk” czytane od tyłu i zastanawiam się czy Cholewa nie zauważył, czy też po prostu olał?

  52. nietoperz
    June 19th, 2009 at 20:07 | #52

    bart :

    Jakie krótkie pytanie trzeba zadać, żeby mieć stuprocentową pewność wyboru właściwej bramy w każdej sytuacji?

    u pratchetta byla odpowiedz na to :
    “Powiedz mi, ktore drzwi prowadza na wolnosc, jesli nie chcesz sie przyjrzec barwie wlasnych nerek, a przy okazji, przejde przez nie za toba, wiec jakbys liczyl na nagrode Wielkiego Spryciaza, nie zapominaj kto pojdzie pierwszy”

  53. nietoperz
    June 19th, 2009 at 20:10 | #53

    Barts :

    …z tym że “knurd” to jest “drunk” czytane od tyłu i zastanawiam się czy Cholewa nie zauważył, czy też po prostu olał?

    raczej olal, mr. cholewa robi kawal dobrej roboty przy przekladzie swiata dysku, czesto udaje mu sie jakos dopasowac do polskich warunkow co poniektore nieprzetlumaczalne gierki slowne.

  54. AJ
    June 19th, 2009 at 20:15 | #54

    Zanim Quasi dołączy to do jakiegoś tl;dra (wiem, że po wczorajszym ryzykuję, że nie przychodzę tu na polowanie):

    matematyk :

    Ponieważ w tym sensie “fałszywa pozytywna” może dotyczyć wyłącznie zdrowych

    A to jest jakiś inny sens? Tego chyba nie trzeba uściślać w nawiasie, najwyżej z uprzejmości. No chyba że masz na myśli odpowiedź pozytywną w sensie “mam dla pana dobrą wiadomość”.

    matematyk :

    należy przyjąć, że to 5% dotyczy zdrowych, a nie całej populacji.

    Ale nie w tym problem. Wróć do tego, co napisał Quasi. Nie chodzi o to, czy (to nie są cytaty, tylko wyróżnienie):

    fałszywe pozytywne stanowią 5% wszystkich odpowiedzi

    vs

    fałszywe pozytywne stanowią 5% odpowiedzi wśród zdrowych

    tylko o to, czy:

    fałszywe pozytywne stanowią 5% wszystkich odpowiedzi

    vs

    fałszywe pozytywne stanowią 5% wśród odpowiedzi pozytywnych

    I stąd też bierze się to 95% wśród odpowiadających, bo odruchowo odpowiadają, że jeśli 5% jest fałszywych, to 95% jest prawdziwych. Przynajmniej tak podejrzewam.

  55. AJ
    June 19th, 2009 at 20:24 | #55

    czescjacek :

    ogólnie słuszne rzeczy o tworzeniu terminów, np. że termin […] nie powinien kontaminować łaciny z greką itp.

    Pff. Istnieje jakikolwiek powód, choćby najbardziej zdupny, poza “bo zmieszane”?

  56. Gammon No.82
    June 19th, 2009 at 20:27 | #56

    AJ :

    Pff. Istnieje jakikolwiek powód, choćby najbardziej zdupny, poza “bo zmieszane”?

    Bo przecież powinno być wstrząśnięte.

  57. Gammon No.82
    June 19th, 2009 at 20:39 | #57

    AJ :

    tylko o to, czy:
    fałszywe pozytywne stanowią 5% wszystkich odpowiedzi
    vs
    fałszywe pozytywne stanowią 5% wśród odpowiedzi pozytywnych

    A jaka jest różnica, skoro wyniki fałszywie pozytywne mogą się z definicji przydarzyć tylko nienosicielom, a nienosiciele i tak stanowią 99,9% populacji?

  58. AJ
    June 19th, 2009 at 20:48 | #58

    Gammon No.82 :

    A jaka jest różnica, skoro wyniki fałszywie pozytywne mogą się z definicji przydarzyć tylko nienosicielom, a nienosiciele i tak stanowią 99,9% populacji?

    Kilku rzędów wielkości.

  59. Gammon No.82
    June 19th, 2009 at 20:56 | #59

    AJ :

    Kilku rzędów wielkości.

    Nie trybię. Poszła się przetestować grupa reprezentatywna 9990 nienosicieli i 10 nosicieli. Czy naprawdę 5% od 9990 różni się o kilka rzędów wielkości od 5% od 10000?

    EDIT teraz trybię, ale słowo, że mogliście to prościej napisać.

  60. June 19th, 2009 at 21:10 | #60

    nietoperz :

    u pratchetta byla odpowiedz na to :
    “Powiedz mi, ktore drzwi prowadza na wolnosc, jesli nie chcesz sie przyjrzec barwie wlasnych nerek, a przy okazji, przejde przez nie za toba, wiec jakbys liczyl na nagrode Wielkiego Spryciaza, nie zapominaj kto pojdzie pierwszy”

    Dobra, już wiem, że opowiedziałem wica z brodą jak Marksa, nie gnębcie mnie :)

  61. nietoperz
    June 19th, 2009 at 21:12 | #61

    @ bart:
    aha, takie bajdelej : dobre blogiszcze. trafilem nań wpisując w gugle “brednie prawicy”

  62. mietek_1899
    June 19th, 2009 at 21:14 | #62

    Veln :

    mietek_1899 :
    I wyobraź sobie tę samą grę z 1000 bramek. Czy też byś miał 50% wygranych 50% przegranych.

    Wracam do tematu, bo nie daje mi to spokoju. Ten przyklad z 1000 bramek jest bardzo dobry. Ale może ja nie rozumiem do końca zasad tej gry?

    A więc wg mnie w grze z 1000 bramek jest tak:
    1) Masz do wyboru 1000 bramek, tylko w jednej jest samochód. Losujesz, ale nie mówią ci, czy trafiłeś czy nie. Oczywiście twoja szansa na trafienie na tym etapie była 1/1000.
    2) Teraz prowadzący grę, ktory wie, gdzie co jest, odkrywa 998 bramek, zostawiająć dwie zakryte. W jednej z nich jest samochód, druga jest pusta. Ale ty oczywiście nie wiesz, gdzie. Poza tym, jedna z tych dwóch zakrytych to jest ta, na którą postawiłeś w pierwszym ruchu.
    3) Teraz masz wybrać 1 bramkę z dwóch. W jednej z nich jest samochód. Jeśli trafisz, samochód, jest twój. Nie wiem, czy gdzieś dają pograć w takie gry, a jeśli tak, to z jakim wpisowym, ale nadal twierdzisz, że w grze opisanej powyżej w drugim ruchu masz szansę 1/1000, aby trafić samochód?
    Wyobraź sobie, że nagle przed tym drugim ruchem zmieniasz kolesia, który gra. Wstawiasz nowego z ulicy, który nic nie, co się wcześniej działo. Ma tylko przed sobą dwie bramki, w jednej jest samochód, a w drugiej nie. I ma wylosować. Czy teraz też będziesz twierdził, że prawdopodobieństwo wynosi cokolwiek innego niż 1/2? Czyli zmiana człowieka losującego (a razvej jego wiedzy o wcześniejszych zdarzeniach) ma niby zmieniać prawdopodobieństwo prostego losowania? No ale w prawdziwej grze nic nie zmieniamy. Więc wg was to że na początku mieliśmy bardzo małą szansę na trafienie, a więc prawdopodobnie nie trafiliśmy, to dlatego należy zmienić i dlatego będzie dużo większa szansa na trafienie?

  63. Gammon No.82
    June 19th, 2009 at 21:18 | #63

    mietek_1899 :

    Czyli zmiana człowieka losującego (a razvej jego wiedzy o wcześniejszych zdarzeniach) ma niby zmieniać prawdopodobieństwo prostego losowania?

    Zmieniony człowiek musi losować. Niezmieniony człowiek może wedle wyboru losować albo kalkulować. Chcesz to losuj.

    Albo ZACZNIJ MYŚLEĆ JAK PARANOIK:
    “Dlaczego ten koleś otworzył akurat tamte 998 drzwi, a te jedne, jedyne zostawił zamknięte? Coś w tym musi być. To nie przypadek. Komu na tym zależało? Kto za tym stoi? Ile i w jakiej walucie zapłacił? SPISEK! SPISEK!!!”

  64. fan-terlika
    June 19th, 2009 at 21:19 | #64

    Pamiętacie jak w pewnym momencie wszyscy mieli dość tego, jak niektórzy ciągle odpowiadali moon? Podobnie jest teraz, więc proszę, dajcie spokój z dalszym tłumaczeniem dlaczego 2/3 szansy na kozła. 1000 Ph.D.s, czy nie, po takim wyjaśnieniu można powiedzieć tylko moron is moron is moron.
    Please?

  65. June 19th, 2009 at 21:22 | #65

    AJ :

    Pff. Istnieje jakikolwiek powód, choćby najbardziej zdupny, poza “bo zmieszane”?

    tak. frondziarze się oburzają, że “homoseksualizm” jest besęsu, bo homo to człowiek.

  66. Gammon No.82
    June 19th, 2009 at 21:25 | #66

    czescjacek :

    tak. frondziarze się oburzają, że “homoseksualizm” jest besęsu, bo homo to człowiek.

    A przecież chrześcijanie sami deklarują Miłość Człeka-Bliźniego.

  67. Slotna
    June 19th, 2009 at 21:29 | #67

    fan-terlika :

    Pamiętacie jak w pewnym momencie wszyscy mieli dość tego, jak niektórzy ciągle odpowiadali moon? Podobnie jest teraz, więc proszę, dajcie spokój z dalszym tłumaczeniem dlaczego 2/3 szansy na kozła.

    Ej, ale Mietek w przeciwienstwie do Moon jest interaktywny.

  68. Gammon No.82
    June 19th, 2009 at 21:35 | #68

    Slotna :

    Ej, ale Mietek w przeciwienstwie do Moon jest interaktywny.

    …jak tamagotchi po upadku do pełnej wanny.

  69. Quasi
    June 19th, 2009 at 21:50 | #69

    Gammon No.82 :

    Jeszcze jakieś 10 dni temu pisałeś coś innego, ale wtedy zalecono nam niezwłoczne zakończenie flejma.

    Nie, nie pisałem nic innego. W najlepszym razie źle mnie zrozumiałeś.

    W przypadku gdy allel recesywny a jest letalny – a wiec współczynnik doboru s [s=1-W, gdzie W to (względne) fitness] homozygoty recesywnej aa równa się 1 – z kolejnymi pokoleniami jego frekwencja q gwałtownie spada, ale gdy stanie się odpowiednio niska, tempo spadku wyhamowuje i asymptotycznie dąży do 0.

    Ściślej mówiąc, prawidłowość dana jest funkcją:
    q(n) = q0 / (1 + q0n),
    gdzie n to liczba pokoleń, a q0 to początkowa frekwencja allelu a.

    Dla przykładu: gdy przyjmiemy, że q0=10%, sytuacja wygląda tak (tu “n” musiałem zastąpić “x”, wykres ograniczyłem do 100 pokoleń; chuj wie czemu aplikacja podnosi mi oś ox o jedną jednostkę do góry, wiec asymptotyczność jest tu słabo widoczna).

    Letalny allel recesywny chowa się przed doborem w ciałach (żywotnych) heterozygot, więc jego totalnej eredykacji może dokonać tylko dryf genetyczny (=przypadek). Jednak nawet po totalnej eliminacji, allel a może ciągle powracać w wyniku ponownych mutacji (mutacje to zjawiska powtarzalne – takie same mutacje mogą zdarzać się wielokrotnie u różnych osobników; tzw. “presja mutacyjna”) i w związku z czym utrzymywać się w puli genowej na śladowym poziomie. Z tych też powodów w populacji ciągle utrzymuje się wiele paskudnych chorób genetycznych, choć są one bardzo rzadkie.

    Gammon No.82 :

    Ale mnie nie chodzi o “selekcję naturalną w działaniu”, tylko o kwestię ilościową – prostą (jakoby) zależność matematyczną między przyrostem fitnesa, a tempem rozprzestrzeniania się genu (alleli).

    Zależność może być prosta. W prostym, dydaktycznym przykładzie (1 locus, 2 allele, diploidalność) relację między fitness a doborem naturalnym można wyrazić tzw. “ogólnym równaniem doboru” ukazującym zmianę frekwencji allelu a deltaq w ciągu pokolenia:

    deltaq = pq [(q(Waa-WAa) + p(WAa-WAA)) / Wśr],

    gdzie q to frekwencja allelu a; p to frekwencja allelu A; W to fitness dla odpowiednich genotypów: AA, Aa i aa; Wśr to średnie fitness populacji.

    Zauważ – (przyjmijmy, że allel A dominuje zupełnie nad allelem a, więc WAa=WAA) im większa różnica między Waa a WAa=WAA, tym większa zmiana frekwencji allelu a w ciągu pokolenia.

    Oczywiście, sytuacja może być bardziej skomplikowana; można rozważać różne warianty biologiczne (choćby więcej niż 2 allele na locus, dominacja niezupełna, fitness genotypu może zależeć od jego frekwencji itd.), można inaczej definiować fitness, można opisywać różne zależności, można wykorzystywać inny aparat matematyczny (choćby równanie Price’a) itd. itp.. To wszystko masz opisane w mądrych księgach, które Ci wskazałem – one są zdecydowanie bardziej cierpliwe i kompetentne niż ja do udzielania Ci korepetycji.

    Gdybyś był jakimś kreacjonistą, to może chciałoby mi się z Tobą sprzeczać. Ale w sytuacji, gdy próbujesz obalać teorię ewolucji jedynie dla jakichś perwersyjno-trollerskich przyjemności czerpanych z jałowego negcjonistycznego pieprzenia, nitpickingu i przekomarzanek, musisz znaleźć sobie innego partnera.

    pozdrawiam

    EDIT: Qrva, widzę że moje pdfowe outputy z WolframAlpha wygasły. W każdym razie, nadal wskazywane są (przynajmniej u mnie) moje zapytania, więc aby dostać output wystarczy kliknąć przycisk “=”.

  70. Veln
    June 19th, 2009 at 21:55 | #70

    @mietek

    Ten nowy cżłowiek niewiedzący o niczym co było wcześniej wygrywałby w około 50% przypadków. Ale nie dlatego, że w jednej i drugiej bramce jest 50% szans, tylko dlatego, że po prostu losując wybierałby w 50% przypadków bramkę w której jest 1/1000 szansa na wygraną, a w 50% bramkę, w której jest 999/1000 szansa na wygraną. Ty natomiast piszesz tak, jakbyś uważał, że w 50% przypadków wybierze bramkę w której ma 1/2 (500/1000) szans na wygraną, i w pozostałych 50% przypadków tę, w której tez ma 1/2 szans na wygraną. A to prowadzi do dziwacznego wniosku, że okazuje się, że tak naprawdę w 50% przypadków przy pierwszym wyborze trafiliśmy w jedną z tysiąca bramek w której jest samochód.

  71. Gammon No.82
    June 19th, 2009 at 22:16 | #71

    Quasi :

    próbujesz obalać teorię ewolucji

    No wiesz?!
    O co mnie podejrzewasz?

  72. mietek_1899
    June 19th, 2009 at 22:23 | #72

    Veln :

    A to prowadzi do dziwacznego wniosku, że okazuje się, że tak naprawdę w 50% przypadków przy pierwszym wyborze trafiliśmy w jedną z tysiąca bramek w której jest samochód.

    Hmm, trochę to zaczyna do mnie docierać. Chociaż intuicja mówi mi, że coś jest nie tak.
    Czyli przy liczbie bramek dążącej do nieskończoności (w pierwszym ruchu) szansa na wylosowanie samochodu dązy do zera, a więc wybór tej drugiej bramki w drugim ruchu (gdy zostają już dwie) daje nam prawdopodobieństwo wylosowania samochodu dążace do 1?
    A dlaczego coś mi nie pasuje? Bo skoro w pierwszym ruchu prawdopodbieństwo wylosowania właściwej bramki było 1/1000, to wy to przenosicie na drugie losowanie. Te dwa losowania nie mają ze sobą nic wspólnego. Co byś nie wylosował w pierwszym ruchu, to i tak do drugiego ruchu startujesz z takimi samymi założeniami – dwie brami, w jednej z nich samochód. Nie możesz powiedzieć tak – w pierwszym ruchu prawdopodobieństwo, że samochód jest w jakiejś konkretnej bramce wynosi 1/1000 i jak ta bramka przechodzi do drugiego etapu w której są tylko 2 bramki, to prawdopodobieństwo nadal wynosi w tej jednej bramce 1/1000. To bzdura.

  73. June 19th, 2009 at 22:39 | #73

    nietoperz :

    bart :
    Jakie krótkie pytanie trzeba zadać, żeby mieć stuprocentową pewność wyboru właściwej bramy w każdej sytuacji?
    u pratchetta byla odpowiedz na to :
    “Powiedz mi, ktore drzwi prowadza na wolnosc, jesli nie chcesz sie przyjrzec barwie wlasnych nerek, a przy okazji, przejde przez nie za toba, wiec jakbys liczyl na nagrode Wielkiego Spryciaza, nie zapominaj kto pojdzie pierwszy”

    Pamiętałem ten tekst (Casanunda do Ridcullyego w dyliżansie do Sto Lat w Panowie i Damy), ale nie mając książki pod ręką nie chciałem pisać z głowy, bo bałem się że zepsuję. :)

  74. Veln
    June 19th, 2009 at 22:40 | #74

    @mietek

    Przeczytaj jeszcze raz, to co Ci pisali niektórzy o tym, że tylko w pierwszym wyborze losujesz, a w drugim przyjmujesz strategię. Ty miałbyś rację wtedy, gdybyś w drugim wyborze losował także. Ale nie dlatego że 50% szans że w 1 bramce samochód i 50% że w 2 bramce samochód, tylko dlatego co napisałem wcześniej.

    I po prostu zagraj w tę grę na stronie NYT, zobaczysz, że to nasze nieintuicyjne, czy nawet “bzdurne” wyjaśnienie, się sprawdza, ergo jest prawdziwe.

    Ja rozumiem Twój mózgotrzep bo sam też taką fazę miałem, ale jak Ci do tej pory nie wytłumaczyłem to nie wytłumaczę, już i tak się chyba powtarzam od jakiegoś czasu. Sprawdź w praktyce, żebyś zobaczył, że intuicja Ci źle podpowiada, a potem czytaj wszystkie przykłady na wikipedii.

  75. blue.berry
    June 19th, 2009 at 23:01 | #75

    mietek, nie przejmuj się – mnie też sporo czasu zajęło, zanim to zrozumiałam : ) za kazdym razem jak próbujeę zrozumieć lub dać odpowiedz na takie paradoksy/zagadki, przekonuję się że myślenie boli. w dosłowny fizyczny sposób.

  76. June 19th, 2009 at 23:20 | #76

    Quasi, czy moje tłumaczenie (się) było jakos pomocne?

  77. empatia
    June 20th, 2009 at 01:33 | #77

    Gammon No.82 :

    E tam, Anzelm ani Tomasz A. nie bawili się w szantażowo-teoriogierne wywody jak Pascal.

    no teraz to ja mam pewność – Ty o jednym, ja o drugim.

    skrócę to do najprostszej formy: czy na gruncie KRK stwierdzenie, że wiara musi być powiązana z rozumem bangla czy nie? otóż mnie się wydaje, że nie.

    a to co Ty wypisujesz to ma się do trapiących mnie wątpliwości nijak :P

    Gammon No.82 :

    Sprawdzono wielokrotnie, że po takim potraktowaniu adwersarze trwale wycofują się z dyskusji.

    jakbym napisał, że zastanawiam się, czy takie argumenta powodują wycofanie się z dyskusji, to byś mój dylemat rozwiązał. niemniej jednak mnie trapiła kwestia, czy argumenta takowe powodują zmianę poglądów.

  78. Quasi
    June 20th, 2009 at 03:18 | #78

    nameste :

    A wyłożysz mi zasady…? Tak, wyłożę.
    A wyłożysz mnie zasady…? Tak, Tobie wyłożę, komu innemu nie chciałoby mi się.

    Heh, dzięki.

    Już kiedyś mi(?) to wykładałeś i właśnie tak to zapamiętałem: “mnie” na początku zdania lub przy akcentowaniu siebie. Obawiałem się, że było tam coś jeszcze, co umknęło z mojej pamięci, dlatego poprosiłem o kolejny wykład.

    Niestety, te wytyczne niewiele pomagają, bo ja zazwyczaj nie umiem poznać, czy zaimek powinien być zaakcentowany, czy nie. :( Na wszelki wypadek postaram się unikać jego stosowania w ogóle.

    pozdrawiam

  79. Quasi
    June 20th, 2009 at 04:21 | #79

    bart :

    O rany, to faktycznie musi być stare, skoro robią już o tym historyjki obrazkowe.

    Owszem. A robią nie tylko historyjki obrazkowe – robią także kreskówki.

    pozdrawiam

  80. Quasi
    June 20th, 2009 at 04:46 | #80

    empatia :

    a się tak przyjęło, że ja tam za kulturalnego robię (lol). a poza tym jak już mi zazgrzytało, tom się zaczął ciekawić…
    ale tak ogólnie to w sposób oczywisty koło pyty mi to lata jak oni sobie tam te swoje mambo dżambo usprawiedliwiają.

    Jak sobie usprawiedliwiają swoje mambo-dżambo?

    Ja się domyślam, w czym rzecz. Kiedyś nawet o tym napisałem – wklejam:

    Apologetyka jako racjonalizacja.

    (…) uczciwa dyskusja z “obrońcami Boga” jest chyba niemożliwa, gdyż wysuwana przez nich argumentacja z reguły nie jest uczciwa i racjonalna, nie ukazuje prawdziwego toku rozumowania i dowodów, które skłoniły ich do przyjęcia bronionego światopoglądu, lecz stanowi pewną formę racjonalizacji, argumentacji post hoc – rodzaj fałszywego alibi, mającego na celu ukrycie prawdziwych powodów przyjęcia wyznawanych poglądów. W efekcie, zbijając przedstawiane argumenty w żaden sposób nie naruszasz “ukrytych filarów”, na których w rzeczywistości opiera się broniony światopogląd. A owe prawdziwe powody są zazwyczaj przerażająco “niskie”: bezmyślne, bezrefleksyjne poddanie się indoktrynacji autorytetów (rodziców, “wiedzy potocznej”) gdy było się naiwnym dzieckiem + presja społeczna + schlebianie słabościom umysłu zaburzającym postrzeganie rzeczywistości i generującym “myślenie magiczne” + myślenie życzeniowe + mechanizmy utrwalania i samoobrony religijnego mempleksu [kult ignorancji/tajemnicy i ślepej wiary; pogarda dla sceptycyzmu; groźba kary piekielnej; populistyczna obietnica niebiańskiej nagrody; żerowanie na strachu przed śmiercią, żądzy zemsty i zawiści (kara dla grzeszników, “pierwsi będą ostatnimi…” itd.); “syndrom oblężonej twierdzy”; pozorne uzasadnienie dla wszelkich nieszczęść, cierpień i niepowodzeń…].

    Można to zilustrować tą karykaturą.

    A więcej o tych niskich pobudkach można poczytać tutaj:

    Paul Bloom i Deena Skolnick Weisberg, “Childhood origins of adult resistance to science,” Science (New York, N.Y.) 316, no. 5827 (Maj 18, 2007): 996-7, doi:316/5827/996.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17510356

    pozdrawiam

  81. Quasi
    June 20th, 2009 at 05:06 | #81

    eli.wurman :

    W każdym razie istnieje obawa, że mamusia chce zapłodnić swoją córeczkę materiałem synka mojej znajomej z takiego powodu, że z alimentów wyżyje cała rodzina.

    Czy przed alimentami nie da się obronić którąś z tych dwóch metod?
    (i) Zrzec się praw rodzicielskich.
    (ii) Zaprzeczyć, że jest się ojcem i nie wyrazić zgody na badania genetyczne.

    pozdrawiam

  82. Quasi
    June 20th, 2009 at 05:09 | #82

    kabotyna :

    Macie jakieś typy na tytuł? “We półwzwodzie”?

    LOL :D

  83. Quasi
    June 20th, 2009 at 06:03 | #83

    Tales z Bakielitu :

    Polecam http://en.wikipedia.org/wiki/Banach-Tarski_paradox.

    Brat mi kiedyś o tym paradoksie opowiadał, jednak mam za małą wiedzę, by go ogarnąć :(

  84. Quasi
    June 20th, 2009 at 06:17 | #84

    RobertP :

    O matematykach to ja lubię ten

    Do baru wchodzi nieskończona liczba matematyków. Pierwszy zamawia jeden kufel piwa, drugi pół kufla, trzeci jedną czwartą i tak dalej. Barman kręci głową i nalewa im dwa kufle.

    Tylko to nie jest ani paradoks, ani zagadka, tylko humorystyczno-dydaktyczny opisik pewnego zagadnienia, skądinąd powiązanego z paradoksem Zenona, o którym już wspominałem.

    Jest więcej takich, np. ten o twierdzeniu o trzech ciągach:

    Żartobliwie o twierdzeniu o trzech ciągach mówi się “twierdzenie o milicjantach“. Sformułowane zostało podczas stanu wojennego w Polsce (1981-1983). Brzmi ono następująco: jeśli idziesz między dwoma milicjantami zmierzającymi do tego samego komisariatu, to też tam trafisz. We Włoszech, twierdzenie o trzech ciągach nosi nazwę “twierdzenia o karabinierach“.

    pozdrawiam

  85. AJ
    June 20th, 2009 at 07:16 | #85

    czescjacek :

    frondziarze się oburzają, że “homoseksualizm” jest besęsu, bo homo to człowiek.

    Żeś wymyślił. Ale argument jest niepełny, w tej postaci nie do przyjęcia. Wszystko może coś gdzieś znaczyć.

  86. Quasi
    June 20th, 2009 at 07:20 | #86

    Igor o walce z pornografią.

    I pisze coś takiego:

    Społeczeństwo obywatelskie (jakże kiedyś niektóre środowiska zobrzydziły to określenie) (…)

    Jakie “niektóre środowiska” ma on na myśli?

    pozdrawiam

    EDIT: Niejaki Grim Sfirkof, korwinista opowiadający się za delegalizacją środków antykoncepcyjnych, dzieli się swoim zgorszeniem, którego niegdyś zaznał za Odrą:

    Kiedy byłem w Niemczech w Lipsku (jakieś 5 lat temu), widziałem w całkiem normalnym sklepem z rzeczami do domów (różne sprzęty, meble, bibeloty, obrazy) coś w rodzaju rzeźby, która wyglądała tak: klęczący rycerz w pełnej zbroi, na ramionach siedzi mu naga dziewczyna, a on ma twarz tam gdzie trzeba aby miał – między jej udami. Ona przeżywa ekstazę, dociska mu głowę do łona. Rzeźba miała jakieś 1.5 metra wysokości. Zachodziłem w głowę – czy mieszkańców to nie razi? Czy nie chodzą do sklepów z dziećmi? Nie widziałem żadnych ostrzeżeń, żeby “nie wchodzić z dziećmi”, ani nie było bramkarzy – selekcjonerów. Czy dla każdego niemieckiego dziesięciolatka seks oralny jest czymś oczywistym? Może różnimy się w ocenie, czym jest pornografia, a czym nie jest?

  87. June 20th, 2009 at 08:31 | #87

    Quasi :

    Niestety, te wytyczne niewiele pomagają, bo ja zazwyczaj nie umiem poznać, czy zaimek powinien być zaakcentowany, czy nie.

    Przyszło mi do głowy (ale post factum) jeszcze jedno kryterium “operacyjne”. Otóż by poznać, kiedy zaimek jest akcentowany/nie, spróbuj go pominąć. Np. w Twoim zdaniu:

    Już kiedyś mi(?) to wykładałeś

    pominięcie “mi” daje

    Już kiedyś to wykładałeś

    No i teraz sprawdź, czy ta druga wypowiedź jeszcze pasuje do Twoich intencji, jeśli tak, dobre jest “mi”, jeśli nie, powinno być “mnie”. Z kontekstu wynika, że tu mi jest właściwą formą.

    Ale tak naprawdę nie idzie o melodię/akcent, a o znaczenie. Siebie akcentujesz (kolejna para: siebie/się) wtedy, gdy sens wypowiedzi opiera się na przeciwstawieniu, przeważnie domyślnym (i może stąd Twoja trudność). Tamci sądzą tak-a-tak, a Ty widzisz to inaczej; wtedy pojawia się konstrukcja “mnie się wydaje…”. Albo sądzisz coś “po prostu”, nie w kontekście przeciwstawienia, wtedy mówisz “wydaje mi się”.

    Wracając do powyższego przykładu, jeśli naprawdę nie widzisz różnicy między:

    Już kiedyś mi to wykładałeś

    a

    Mnie już kiedyś to wykładałeś [ale innym nie; chodzi o przeciwstawienie]

    to ja się poddaję. IQ 127 jest IMO wystarczające, by wreszcie pojąć zasadę, chyba że uprawiasz językowy trolling, a wtedy żadne tłumaczenia nie pomogą.

  88. AJ
    June 20th, 2009 at 08:47 | #88

    Widzisz, a miałeś okazję, żeby siedzieć cicho.

  89. kaczula
    June 20th, 2009 at 09:03 | #89

    To ja offtopicznie, jako zasłużony wiekiem i stażem lurker, pozwolę sobie linkiem zarzucić:

    http://www.uniquescoop.com/2009/05/construction-stupidity.html

    (Dla mnie osobiście rządzi konio-lew ze sztabą bliżej nieokreślonego ‘czegoś’ w pysku)

    Dziękuję za uwagę. (Mam nadzieje, że zacna gronostaj jeszcze tego tematu tu nie poruszała)

  90. June 20th, 2009 at 09:05 | #90

    AJ :

    Widzisz, a miałeś okazję, żeby siedzieć cicho.

    Jeśli to do mnie, to na swoją obronę mam tyle, że na ogół skwapliwie korzystam z takich okazji ;). Ale na punkcie spłaszczania języka mam lekkiego świra. Wybaczcie.

  91. June 20th, 2009 at 09:13 | #91

    inz.mruwnica :

    Najlepsze w tych kopypastach jest to, że one się tak ładnie zazębiają. Ale proszę, nie wstawiajcie linków, która jest odpowiedzią na którą, bo to odbierze część zabawy. Also:
    Akurat Jezus i modlitwy w Operacji chusta to tylko ozdobniki (coś jak w tezie, że Dolina nicości to powieść o Michniku) i wcale tego nie ma tam aż tak dużo- w Exsurge Domine lecą w kato dużo ostrzej. Dużo ciekawsza jest krańcowo wyprana ze złudzeń, zajebiście katolicka wizja egzystencji w Unii Europejskiej i ładnie uchwycone mechanizmy zostania rycerzem Chrystusa dla osiągnięcia zbawienia. Co mi w tym tekście pasi najbardziej, to brak jakiegokolwiek kompromisu, tłumaczenia swoich wyborów za pomocą jakiś teoryjek i wymysłów, tylko pisanie byłem katolikiem, bo tak było po prostu godnie a jak komuś to nie pasuje, to wypad. I już choćby za to lubię tę książkę, bo serio nie trafiłem nigdzie w polskiej literaturze podobnego podejścia – że w dupie mamy pedałów lezby i ateuszy, wolimy stać z boku i szmuglować chustę do Afryki, bo jesteśmy na tyle bezgrzeszni, ze możemy mieć całą Unię Europejską w dupie (jak się okazało – do czasu). Plus, książka naprawdę potrafi wkręcić stylem i się ją po prostu dobrze czyta – choć jak widać nie każdemu. Nie chcę na chama wpierać tezy o sporej oryginalności tej prozy, bo żaden ze mnie Robert Tekieli, ale warto Operacji chusta tych parę chwil poświęcić.

    Dank! Już się bałem, że moja jedyna copy/pasta zaginęła w pomroce dziejów :)

  92. Quasi
    June 20th, 2009 at 09:13 | #92

    @ nameste:

    Ale to nie jest tak, że nigdy nie wiem, która wersję zaimka wybrać. Czasem wiem. Zasady, które dyktujesz jak najbardziej przyswajam, tyle że w niektórych sytuacjach mam jakby nie dość wiedzy potrzebnej do ich zastosowania – czasem nie wiem jaki sens (tj. przeciwstawić siebie komuś czy po prostu powiedzieć coś od siebie) danemu zdaniu warto nadać.

    nameste :

    chyba że uprawiasz językowy trolling

    Jej. A co to jest “językowy trolling”? Umyślne&prowokacyjne pisanie z błędami? Chyba nie masz podstaw tak twierdzić, wszak mimo wszystko błędy są mi rzadko wytykane, a stąd wnioskuję, że jednak zwykle udaje mi się trafić, choć rzadko kiedy jestem pewien czy strzelam dobrze.

    pozdrawiam

  93. June 20th, 2009 at 09:43 | #93

    @ Quasi:
    OK, OK, sorry. Zdawnęło mi się, że jakby trochę zacząłeś epatować swoją bezradnością językową w kwestii mi/mnie, a co jak co, ale bezradność jakoś nie pasuje mi do Ciebie.

  94. Quasi
    June 20th, 2009 at 09:49 | #94

    Uwaga – testuję normalność swoich uczuć!

    Właśnie przeczytałem u Terlikowskiego pewien komentarz, który wywołał we mnie dość intensywne uczucia. Chciałbym wiedzieć, co Wy poczuliście.

    Tu wklejka:

    Panie Tomaszu

    dziękuję panu Bogu że są tacy ludzie jak pan,dziś w Polsce można pluć na krzyż,przykład Onet.pl,w komentarzach nie brak zabijania się z wiary,szmaci się przepraszam za wyrażenia ,Polskę jej wartości i wolność,a przecież nie o taka wolność walczyli nasi ojcowie.Popiera się aborcję eutanazję,choć jest zakazane.Ja mam żonę i czwórkę dzieciaczków.Mówią mi że rodziny wielodzietne tworzą patologie.mam prośbę jak mam dyskutować z ludźmi nie wierzącymi,dziękuję za poradę,z Panem Bogiem,wszystkiego najlepszego dla rodziny!!!

    snownet
    Jak trudno być katolikiem.W Polsce i na świecie.byc-katolikiem.salon24.pl

    pozdrawiam

  95. Gammon No.82
    June 20th, 2009 at 10:00 | #95

    empatia :

    skrócę to do najprostszej formy: czy na gruncie KRK stwierdzenie, że wiara musi być powiązana z rozumem bangla czy nie? otóż mnie się wydaje, że nie.
    a to co Ty wypisujesz to ma się do trapiących mnie wątpliwości nijak

    Ktoś kogo cytowałeś napisał, że wiara jest zależna od rozumu. No bo w pewien sposób jest zależna. Na przykład przyjemniej się wierzy w tezy wyżej prawdopodobne z punktu widzenia rozumu. Raczej nie miał na myśli, że rozumowy dowód jest warunkiem sine qua non wiary, ani też że rozumowo można obiekt wiary sfalsyfikować.

    czy argumenta takowe powodują zmianę poglądów.

    U osoby poddanej takiej praktyce powodują niezwłoczną zmianę poglądów na brak poglądów. :-D
    A tak poza tym – chyba powodują, w drodze quasi-Quasiowej selekcji. Im więcej zlikwidujesz np. nosicieli bakcyla arianizmu, tym mniej będzie się bakcyl arianizmu rozprzestrzeniał.
    Jeśli po pewnym czasie u jakiegoś mnicha wertującego księgi w bibliotece znów pojawi się samoistnie “mutacja ariańska”, ponowne zlokalizowanie epidemii, choćby przy użyciu roztopionego ołowiu, ocali twoją trzódkę przed zarażeniem (-> i w konsekwencji potępieniem wiecznym).

    EDIT: aha i tu Quasi napisał
    http://blogdebart.hell.pl/2009/06/14/slawek/comment-page-15/#comment-45036

    A ponadto nadal uważam, że roztrząsanie problemu: czy zdanie “Ale wiara ta oczywiście zależy od rozumowych argumentów” jest heretyckie – wymagałoby na początku ustalenia, co poeta miał na myśli (w szczególności – pisząc “zależy od”), bo zdanie jest wieloznaczne. Oczywiście gdybyśmy byli inkwizytorami, odpowiedź uzyskalibyśmy szybko i niekłopotliwie od samego autora (przy użyciu kombinerek). Niestety! nie jesteśmy nimi.
    “Kombinerki jako środek usuwania wieloznaczności wypowiedzi” – niezły temat na pracę naukową z filozofii analitycznej.

  96. Quasi
    June 20th, 2009 at 10:03 | #96

    nameste :

    OK, OK, sorry. Zdawnęło mi się, że jakby trochę zacząłeś epatować swoją bezradnością językową w kwestii mi/mnie, (…)

    Fakt, zacząłem. Ale w żadnym razie nie służyło to trollingowi, lecz raczej hmm.. “kokietowaniu”. Po prostu wstydzę się, że mam z tym problemy i boje się, że jest to widoczne dla innych, więc po prostu szczerzę się przyznałem starając zrobić z siebie “biednego niunia”, coby zamiast pogardy zyskać coś w rodzaju wyrozumiałości&wsparcia. “Ok, jestem n00bem, ok, jestem lamerem – wiem o tym, więc nie musicie mi tego wypominać i się ze mnie podśmiewać.”

    Ok, być może ta strategia jest trochę naiwna, ale widzę że nie ja jeden ją stosuję. Np. przy okazji rozkminia tu różnych paradoksów, łamigłówek i zagadek kilka osób wyznawało rzeczy typu: “mózg mnie boli i wyparowuje uszami”, “nigdy nie byłam dobra z matematyki”, “moje pojmowanie zatrzymało się na całkach”, “jestem po 4 winach”, “och, takie to było proste – powinienem się walnąć w łeb” itp..

    Chodzi o samodzielne zrobienie z siebie ofiary, zanim zrobią to z nami inni, zapewne znacznie boleśniej.

    pozdrawiam

  97. Gammon No.82
    June 20th, 2009 at 10:14 | #97

    Quasi :

    “mózg mnie boli i wyparowuje uszami”, “nigdy nie byłam dobra z matematyki”, “moje pojmowanie zatrzymało się na całkach”, “jestem po 4 winach”, “och, takie to było proste – powinienem się walnąć w łeb” itp.

    A tam, przyznanie się, że coś mnie przerasta to jest “robienie z siebie ofiary”?

  98. Quasi
    June 20th, 2009 at 10:19 | #98

    Gammon No.82 :

    A tam, przyznanie się, że coś mnie przerasta to jest “robienie z siebie ofiary”?

    A nie? Ja się zawsze z tym paskudnie czuję.

  99. Gammon No.82
    June 20th, 2009 at 10:28 | #99

    Quasi :

    A nie? Ja się zawsze z tym paskudnie czuję.

    To świetnie. Odczuwasz więc ból egzystencjalny z powodu niezatrybienia. Zamiast powiedzieć “no i chuj” i poprawić sobie samopoczucie oglądaniem seriali i jedzeniem czypsów, zaczynasz z tego bólu rozkmniniać problem.

    EDIT: a wstydzisz się normalnie powiedzieć “łeb mnie napierdala” albo “stłukłem sobie kolano”? To co za wstyd przyznać się, że masz bóle od rozkminiania?

  100. Gammon No.82
    June 20th, 2009 at 10:55 | #100

    Quasi :

    Jakie “niektóre środowiska” ma on na myśli?

    Demonicznego Michnika i jego akolitów.

    Grim Sfirkof, korwinista opowiadający się za delegalizacją środków antykoncepcyjnych, dzieli się swoim zgorszeniem, którego niegdyś zaznał za Odrą:

    Czy dla każdego niemieckiego dziesięciolatka seks oralny jest czymś oczywistym?

    Dla tych niemieckich dziesięciolatków, dla których seks oralny jest czymś oczywistym, ta rzeźba nie stwarza zagrożenia, są albowiem już całkowicie i nieodwracalnie zdeprawowani.
    Dla tych niemieckich dziesięciolatków, dla których seks oralny nie jest czymś oczywistym, ta rzeźba nie stwarza zagrożenia, albowiem nie zrozumieją, co właściwie ona przedstawia. Dla bezpieczeństwa można jeszcze dać podpis “Zwei Amöben im Ursuppe” czy coś w tym rodzaju.

Comment pages
1 13 14 15 16 17 28 2170
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)