Sławek
Pierwszy raz pojawił się na moim blogu w zeszłym roku, w post scriptum do tekstu o niczym. Niby taki niepozorny w tym swoim szarym polarku, a przecież to Człowiek Najczęściej Wycinany ze Zdjęć w Wikipedii.
O Sławku wypada wiedzieć tyle: to nauczyciel angielskiego z południa Polski, zbierający zdjęcia znanych ludzi, dokładniej — siebie ze znanymi ludźmi. Sławek jeździ na różne zloty sław — targi książki, festiwale, prawybory, kabaretony itd. — i każdemu napotkanemu celebrycie lub celebrytce zadaje to samo pytanie: „Przepraszam, czy mogę sobie z panem/panią zrobić zdjęcie?”. Upolowane sławy kataloguje i umieszcza w odpowiedniej przegródce w swoim gigantycznym zbiorze fotografii na flickr.com. Uprzejmie udostępnia owe zdjęcia na licencji Creative Commons, dzięki czemu polscy wikipedyści mają czym ilustrować noty biograficzne pisarzy, polityków, sportowców, gwiazd estrady i telewizji. Przy okazji wycinają z tych zdjęć Sławka, zazwyczaj zwykłym kadrowaniem, czasem za pomocą pieczołowitego retuszu w Photoshopie (porównajcie oryginał z przeróbką).
Robienie sobie zdjęć ze znanymi ludźmi nie jest zajęciem śmieszniejszym od innych hobby. Niezamierzony efekt komiczny powstaje dopiero przy oglądaniu tych zdjęć po kolei. Sławek zgromadził na Flickrze prawie dwa tysiące zdjęć znanych ludzi, ale przecież są to również dwa tysiące zdjęć samego Sławka, ubranego w jeden ze swoich kilku praktycznych ciuszków, najczęściej w uniwersalną pogodowo szarą bluzę polarową. Na fotografiach Sławek trwa niezmienny niczym pomnik, zmieniają się tylko ludzie stojący obok niego. Zdjęcia są zazwyczaj kadrowane w półzbliżenie, a na twarzy Sławka maluje się zwykle ledwie zaznaczony, skupiony uśmiech Giocondy. Satysfakcję z kolejnej upolowanej ofiary sygnalizują jedynie szeroko otwarte oczy, triumfujący wzrok.
Kiedy pierwszy raz przeglądałem kolekcję zdjęć Sławka na Flickrze, właśnie z powodu opisanej powyżej powtarzalności ubioru, mimiki i kadru ogarnął mnie głupawy, niepohamowany rechot. Nie mogąc przestać, przewracałem kolejne wirtualne kartki albumu — i gdybym nie spadł w pewnej chwili z krzesła, zapewne bym się w końcu udusił.
Nastrój głupawki udzielił się również niektórym moim komentatorom. Sławek stał się, obok Nicponia, Moon, Tomka Torquemady czy Tomasza Terlikowskiego, jedną z kultowych postaci Blog de Bart — co ciekawe, jedną z niewielu budzących sympatię kultowych postaci Blog de Bart. Pewnego dnia komentator Inżynier Mruwnica (konto fikcyjne) przedstawił nam swój mały foto meszapik z udziałem Sławka…
…a my radośnie podchwyciliśmy pomysł (eksploatowany już wcześniej przez internety po wielokroć) i zaczęliśmy tworzyć własne fotografie, których zabrakło w Sławkowym archiwum. Poniżej przedstawiam najbardziej udatne wytwory.
RobertP :
Ten sam, ten sam…
Slotna :
Homopedofitonekrosadysta (znęca się nad młodymi okazami z zielników i ma z tego dobrze).
bart :
Jeśli chleb podrożał o 5% a lokomotywy potaniały o 40% to o ile Ci się “poprawiło”? :-)
Simpson jest prosty, Hall gorzej. Rozum łyka wyjaśnienie a intuicja swoje.
RobertP :
Mnie się zdaje, że z Hallem jest jeden kłopot: wydaje się człeku, że ma do czynienia z grą losową. A w tle siedzi przewidywalny decydent, który ni ma prawa otworzyć tych jednych, właściwych drzwi.
EDIT: czyli człeku się chce to interpretować, jak zjawisko fizyczne, tymczasem za kulisami stoi ta świnia Brunner.
Mnie ten paradoks tłukł dwa dni po głowie, pół roku temu.
kabotyna :
Monty Hall: startujesz w teleturnieju, trzy drzwi, za jednymi jest samochód, za dwoma kozły. Wybierasz jedne drzwi, prowadzący (wie, gdzie jest samochód) otwiera inne, za którymi jest kozioł, i pozwala ci na zmianę twojego wyboru. Zmieniać czy nie?
Zmieniać! Od zmiany twoje szanse wygrania samochodu rosną do 2/3.
Na linkowanym przeze mnie NYT.com jest gra, możesz pograć kilkanaście razy i z przerażeniem zobaczyć, że faktycznie, przy zmienianiu twój wynik dąży do 66%. Jest też bardzo dobre wyjaśnienie:
“Osoba opętana może funkcjonować z pozoru zupełnie normalnie. Czasami ktoś nieswojo czuje się w jej towarzystwie czy zwróci uwagę na “złe oczy”. ”
Hm, czemu tego jeszcze frontki nie wykorzystaly, oczy wilcze, oczy zle!
“Ta dziewczyna działała na zasadzie: zamawiam coś u diabła i to się realizuje. Szatanie, chcę tego i tego: mocy, zdolności, wiedzy. I to otrzymywała. ”
Katolicy to maja klaawe zycie :-(.
kurde, widziałem kiedyś na Słowacji napis na murze “Satan je silnejší ako Boh” i wychodzi na to, że to prawda :/
(poza tym: “Boh je kokot”)
Barts :
Na studiach mnie uczono, że Baker zmyśla i te swoje wymysły cynicznie sprzedaje biednym laikom pod postacią “kontrowersyjno-sensacyjnych” książeczek pop-naukowych.
Oprócz tych specjalizacji plemników zdaje się, że jeszcze sporo nazmyślał. Chyba o tym, że kobiecy orgazm ułatwia zapłodnienie, że orgazmiczne skurcze powodują, że szyjka macicy zasysa nasienie z pochwy, że zazdrość wzmaga produkcje nasienia u mężczyzn…
A jeśli chodzi o twarde kwity, to trochę powęszyłem i proszę:
– H D Moore, M Martin, i T R Birkhead, “No evidence for killer sperm or other selective interactions between human spermatozoa in ejaculates of different males in vitro,” Proceedings. Biological Sciences / The Royal Society 266, no. 1436 (Grudzień 7, 1999): 2343-2350, doi:10.1098/rspb.1999.0929.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10643078
Nie wolno sukinsynom wierzyć w pop-naukowe wypociny! Ok, możesz czytać tę jego książkę, ale qrva uważaj – każdą rewelację weryfikuj zaraz PubMedem, bo inaczej nie da rady (mnie było szkoda czasu na takie deptanie po polu minowym).
pozdrawiam
Zapytałem na Frondzie, czy ktoś był na marszu i czy przyszła “Agata”. Skasowali mi pytanie razem z kontem :(
Barts :
No ale przecież znajomość wątpliwej teorii też jest wiedzą. Czego pakusiasz?
@TeTe
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article400979/Terlikowski_Modlmy_sie_za_Pacewicza.html
bart :
Dzięki. Brrr… niby się zgadza. Ale dziwne uczucie.
Wkład popkulturowy, kurwa jego mać.
I offtopicznie, sportowo:
Co trzeba mieć z mózgiem nie tak, żeby wierzyć w “sportowe ideały”, zwłaszcza w sporcie jakoś tam profesjonalnym, zinstytucjonalizowanym?
eli.wurman :
Z jakim mózgiem?
Terlikowski
Ciekawe, czy jak ja będę już Panem Doktorem Filozofii też już będę mógł pierdolić.
eli.wurman :
Stowarzyszenie Lokalne Salezjańskiej Organizacji Sportowej » Salos «(…) prowadzi działalność sportowo-wychowawczą wśród dzieci i młodzieży, posługując się wypróbowanym systemem prewencyjnym św. Jana Bosco (…)
Jak zobaczyłem to nazwisko to mi się od razu przypomniało ile Kredyt Bank przewalił Fundacją Pomocy Młodzieży im. św. Jana Bosco
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33211,2280739.html
Quasi :
No ale Ty czytasz po to, by uwierzyć?
jaś skoczowski :
W sensie, że wraz z doktoratem przyjdzie – atrakcyjność? wzwód? wydolność fizyczna? kompetencja moralna? ;-)
jaś skoczowski :
Czytanie z Ewangelii według św. Jasia.
Gammon No.82 :
Nie, raczej zwolnienie z dorzeczności. Jedyne co niekontrowersyjnego dla mnie stwierdził Pan Doktór, to to, że na skutek aborcji nie urodziło się dziecko. Natomiast już stwierdzenie, że zostało przez to zawiedzione jest gdzieś blisko bredni, bo momencie, w którym płód był spędzany nie mogło być mowy o zawiedzeniu go. Nie da się zawieść kogoś, kto niczego nie chce.
RobertP :
“…a jak do sierocińca pod Beneszovem przywieźli wodę z Lourdes, to się po niej sierotki pochorowały na taką biegunkę, jakiej świat nie widział.”
Gammon No.82 :
Ewangelia wg. Świętego Boba (Który Jest Papieżem jak i Ty) mówi, żeby nie wierzyć w nic, nawet w to, co mówi ewangelia. I dlatego wolę ją.
jaś skoczowski :
To jest stały motyw.
Odwołując się do literatury – “lepiej jest być niepoczętym dzieckiem z godnością w niebycie, niż istniejącym, żywym człowiekiem niewłaściwie poczętym w drodze zapłodnienia pozaustrojowego”.
Gammon No.82 :
Masz pod ręką PDF-a czy znasz na pamięć? :)
Gammon No.82 :
No i niestety to nie przechodzi od mydła.
jaś skoczowski :
Wypraszam sobie. W najgorszym razie jestem Grubym Papierzem.
bart :
Mam pod ręką neta; pdf-a za długo się szuka na starym, zaśmieconym HDD. Jedyny znajomy, który znał Svejka na pamięć (także oryginał, co najmniej w dużych fragmentach – recytował jak niektórzy Iliadę w oryginale) zszedł był dwa lata temu.
jaś skoczowski :
Może chociaż oczyszczające działanie stosu? W najgorszym razie purgare w purgatorium.
Gammon No.82 :
Wszyscy jesteśmy papieżami.
EDIT: Ale oczywiście BOGINI JEST TYLKO JEDNA.
jaś skoczowski :
Zasmucasz mnie coraz bardziej. Zawsze pragnąłem być szamanem. Przynajmniej po godzinach.
EDIT:
Matka! jest tylko jedna!
Gammon No.82 :
Generalnie, ze mną tak jest, że szamani nie, czarownice tak. Zwłaszcza nago tańczące, rozpustę czyniące.
kabotyna :
Nie chce mnie się teraz szukać (wyszukałem Bartsowi o tych “Wojnach Plemników”, bo on mnie kiedyś o Japonii ważne rzeczy napisał, ale teraz więcej szukać już mnie się nie chce).
Gdyby nawet kopulacja była bolesna to wcale nie oznacza, że samice byłyby do niej zniechęcone. Seks jest dla ludzkich samic ekstremalnie bolesny i groźny – choć w sposób odroczony o jakieś 9 miesięcy – a mimo to kobiety jakoś z niego nie rezygnują…
Przeciwstawnie działające bodźce są często spotykane. Alkoholik chla, choć wóda jest paskudna, droga, niesie kaca, rujnuje zdrowie i życie prywatne&zawodowe; podobnie hazardzista czy ćpun szprycujący się jakimś syfem w zgniłą żyłę.
Gdzieś słyszałem, że etolodzy nawet ostro badali temat reakcji zwierząt na przeciwstawne bodźce. Np. obserwowali jak będą się zachowywać ptasi rodzice na widok (wypchanego) drapieżnika emitującego (z magnetofonu) odgłosy piskląt…
Aha, nie wiem jak to jest z przyjemnością okołokopulacyjną u non-human animals. Przypuszczam, że jakąś mają, choć – poza naczelnymi – pewnie inną niż człowiek. Wyobrażam sobie, że u kręgowców – zwłaszcza u ssaków – “instynkty” to jakieś homologi ludzkich uczuć, które sterują zachowaniem zwierzęcia w prosty sposób: rób to, co wywołuje twoje przyjemne uczucia i unikaj tego, co wywołuje uczucia nieprzyjemne. Treść przynajmniej niektórych z tych uczuć pewnie jest inna niż u ludzi, ale samą zasadę jakoś tak sobie wyobrażam.
Stąd, jeśli zwierzęta angażują się w jakiś “mating behaviour” to znaczy, że sprawia on im jakąś przyjemność lub przynosi ulgę od jakiejś nieprzyjemności. Być może nie są to uczucia odczuwane podobne do ludzkiej chcicy, podniecenia czy orgazmu, ale pewnie da się je zakwalifikować do kategorii “przyjemne” albo “nieprzyjemne”.
Zapewne też sytuacja wygląda bardzo różnie u różnych płci. Być może sama kopulacja jest przyjemna lub przynosi ulgę (a la opróżnienie pęcherza, postawienie kloca, najedzenie się, ogrzanie itp.) tylko dla samca, a samicę bawi co innego, np. wybór partnera.
No i warto pamiętać, że tkanka erekcyjna – czyli ta, której nerwacja odpowiada za seksualną przyjemność i orgazm – to prastary wynalazek. Chyba wszystkie współczesne owodniowce ją mają (z pewnymi modyfikacjami; np. u ptaków jest zasilana limfą, a nie krwią), więc musi mieć jakieś 350mln. lat. Oczywiście to, że tkanka erekcyjna jest z grubsza taka sama, nie oznacza jeszcze, że jest tak samo unerwiona i tak samo percypowana w mózgu (zdaje się, że np. hieny erekcję wywołują i kontrolują zupełnie świadomie, zarówno samce jak i samice). O neurologii tkanki erekcyjnej u różnych owodniowców niestety praktycznie nic nie wiem.
Wygląda za to, że orgazm homologiczny do kobiecego występuje u samic przynajmniej niektórych naczelnych, także “zwierzęcokształtnych”:
– F. D. Burton, “Sexual climax in female Macaca mulatta,” Proceedings of the Third International Congress of Primatology 3 (1970): 180–191.
https://tspace.library.utoronto.ca/retrieve/5029/14_sexual_climax.pdf
– S Chevalier-Skolnikoff, “Heterosexual copulatory patterns in stumptail macaques (Macaca arctoides) and in other macaque species,” Archives of Sexual Behavior 4, no. 2 (Marzec 1975): 199-200.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/1119937
– Bertrand Deputte i Michel Goustard, “Copulatory vocalizations of female macaques (Macaca fascicularis): Variability factors analysis,” Primates 21, no. 1 (Styczeń 12, 1980): 83-99.
http://www.springerlink.com/content/y12wt8tj33755620/
– A K Slob, W H Groeneveld, i J J van der Werff ten Bosch, “Physiological changes during copulation in male and female stumptail macaques (Macaca arctoides),” Physiology & Behavior 38, no. 6 (1986): 891-5.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/3823209
– Troisi i Carosi, “Female orgasm rate increases with male dominance in Japanese macaques” Animal Behaviour 56, no. 5 (Listopad 1998): 1261-1266.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9819343
pozdrawiam
jaś skoczowski :
Pomijając pcię wcale się nie napraszałem.
Gammon No.82 :
Matka, matka, matka, respektuj ideały sierpnia, matka, ciotka, babka, Polska?
EDIT: Zastanawiam się, czy gospodarz ma jakiś próg, po którego przekroczeniu nas pożre :D.
Quasi :
Bo mamuśka ewolucja krókowzroczna jest, działa w krótkim horyzoncie czasowym. 9 miesięcy to za dużo, żeby rzutowało na decyzje o rżnięciu.
jaś skoczowski :
“a to
nieprzerwane dylu-dylu
dyluwium
peryferyjne.”
Chyba nie nadążam.
Chodziło mi tylko o ten stary dowcip z dwiema flaszkami w szafce pod zlewozmywakiem.
Gammon No.82 :
?
jaś skoczowski :
Pani w szkole nakazała dzieciom napisać wypracowanie, które miało by się kończyć zdaniem: “Matka jest tylko jedna”. Na drugi dzień pani pyta się dzieci.
– No dzieci przeczytajcie co napisaliście – może zaczniemy od Małgosi.
– Mama jest kochająca, przytula nas, układa do snu. Matka jest tylko jedna.
– Gosiu, piątka, siadaj. Teraz Pawełek
– Mam wyprowadza nas na spacery, kupuje nam rowery. Matka jest tylko jedna.
– Pawełku piątka, siadaj. Teraz Antoś.
– Jestem Polakiem. Polska jest mą ojczyzną. Ojczyzna jest jak matka. A matka jest tylko jedna.
Wreszcie Pani przepytała prawie całą klasę. Pozostał tylko mały Jasio.
– Jasiu a ty, co napisałeś?
– W domu balanga, wacha leje się litrami, goście rzygają na podłogę.
Nagle wacha się skończyła, więc matka do mnie: Jasiu, skocz no do kuchni, w szafce pod zlewozmywakiem są jeszcze dwie flaszki. Idę do kuchni, otwieram i wrzeszczę: “Matka! Jest tylko jedna!”.
Gammon No.82 :
No ale tu nie decyduje ewolucja, tylko sama kobieta.
Zresztą, była kiedyś taka hipoteza, że “ukrycie owulacji” przez ewolucję nastąpiło dlatego, że inteligencja pozwoliła pra-kobietom skojarzyć dolegliwą ciążę & bolesny poród ze rżnięciem w czasie “rui”, dzięki czemu go unikały i umierały bezpotomnie; tylko te, które nie potrafił rozpoznać “dni płodnych” skutecznie się rozmnażały…
pozdrawiam
Gammon No.82 :
Jaaaaa, zapomniałem to. Cmok. Dziękuje.
EDIT: Quasi, odpowiedz, czy Ty po to czytasz i myślisz, żeby wyrobić sobie taki zestaw przekonań, w które byłbyś w stanie wierzyć?
Quasi :
To osobniki w ogóle o czymś decydują? Wbrew Świętym Genom? ;-)
Ot siurpryza.
Hipoteza nieweryfikowalna.
I sugerująca, że od paleolitu Panie Homosapiensowe przeszły regres intelektualny. W dzisiejszych czasach np. szesnastoletnia Pani Homosapiensowa nie przewiduje z wyprzedzeniem 9 dni, a ty tu o 9 miesiącach.
Kłaniam się nisko
A i chciałem stwierdzić, że wspomniany Tu niejaki Quatryk dalej jest jak najbardziej. I to moim znajomy i tyle. I skoro już się otworzyłem, następny odcinek będzie o mojej fascynacji moim drużynowym.
jaś skoczowski :
Nawet jeśli, to chyba lepsze od poczęcia zestawu przekonań bez udziału myślenia.
jaś skoczowski :
Na obozie fajno jest,
Można flaszkę obalić,
Opierdolić jakiś sklep
I komendę podpalić
Ref. BO CO MOŻE, CO MOŻE MAŁY HARCERZ?
Gammon No.82 :
Ja naprawdę staram się tego nie oceniać, zwłaszcza, że nie wiem, jak jest, jestem tylko zainteresowany.
jaś skoczowski :
Jesteśmy za słabi w jego branży, a on (być może) ma końskie okulary. Trzeba by fachowca sadysty, który by najpierw zmusił go do podania po popperowsku śmiałych i precyzjnych tez, których zamierza bronić, a potem walnął go po oczach materiałem empirycznym i po wszystkim zapytał o samopoczucie.
Quasi :
Dziekować.
bart :
Tylko Eli pamiętaj o jednym – żadnych egzorcyzmów. Bo podczas nich możesz:
Niby wszystkich tych rzeczy ludzie doświadczają po alkoholu ale i tak trzeba uważać.
radkowiecki :
łojej, to ja już bym wolał nie móc patrzeć na święte obrazki.
Quasi :
Blah. Golonka albo schaboszczak z kapustą jest dla ludzkich samców ekstremalnie bolesny i groźny – choć w sposób odroczony o jakieś 20 lat – a mimo to faceci jakoś z niego nie rezygnują…
Siedzenie przez kompem po 12h dziennie jest dla dzieci ekstremalnie bolesne i groźne – choć w sposób odroczony o jakieś 15 lat – a mimo to bachory jakoś z niego nie rezygnują…
jaś skoczowski :
? Nie rozumiem pytania.
Zresztą boje się ekwiwokacji. Słowa “wiara” można użyć w co najmniej 3 znaczeniach:
1. jako synonim zaufania (“wierzę, że teraz mówisz prawdę”);
2. jako przekonanie/prognoza o wysokim prawdopodobieństwie czegoś (“nie boję się wyjść dzisiaj z domu, bo wierzę, że na głowę nie spadnie mi meteoryt”);
3. jako metoda hmmm… epistemologiczna: przyjmowanie czegoś, obojętnie czego, za pewnik, przy braku potwierdzających to coś dowodów lub nawet wbrew dowodom (“wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, stworzyciela nieba i Ziemi…”).
No więc ze mną jest tak, że “wiary” w znaczeniu 3. nie stosuję w ogóle [jestem sceptykiem (filozoficznym)].
Gammon No.82 :
Wiesz, to tak jak z odpowiedzią na pytanie “Dlaczego bociany odlatują na zimę do Afryki?”
a) Bo skracający się dzień i inne czynniki środowiskowe indukują w ich mózgach wolę i behawior migracji.
b) Bo o tej porze roku w Afryce będą panowały bardziej sprzyjające ich biologii warunki ekologiczne.
c) Bo dawne bociany, który tak nie robiły nie pozostawiły po sobie potomstwa, natomiast bociany migrujące na migracjach korzystały reprodukcyjnie (b), więc to one pozostawiły więcej potomstwa, dzięki czemu geny determinujące motywację&behawior migracyjny (a) uległy utrwaleniu w bocianiej puli genowej.
Decyzję podejmuje osobnik, czyli poziom (a), ale wpływa na nią poziom (b) za pośrednictwem poziomu (c).
Gammon No.82 :
Jesteś śmieszny z tymi swoimi pochopnymi acz stanowczymi wnioskami. Czy to w kwestii weryfikowalności hipotez, czy szybkości wyskakiwania poparzonych staruszek z samochodów…
Ja nie wiem na ile ta hipoteza jest praktycznie weryfikowalna (bo teoretycznie zapewne jest), bo znam ją tylko super-skrótowo i z drugiej ręki (kiedyś na jakimś wykładzie jakiś profesor napomknął taką dygresję). Zresztą, to jest zupełnie nieistotne, bo przedstawiłem ją jako spekulacyjną ciekawostkę typu “tak mogło być”. Równie dobrze mógłbyś się bulwersować rekonstrukcjami dinozaurów, no bo przecież to, że miały takie a nie inne kolory jest “hipotezą nieweryfikowalną”…
Gammon No.82 :
1. Nie, nie sugerująca tego.
2. A kto powiedział, że ukrycie owulacji nastąpiło w ludzkiej linii ewolucyjnej dopiero u Homo sapiens.
Mogło być tak, że jakieś młode hominidki (i) obserwowały romanse znajomych hominidek, a następnie ich męki, a czasem i zgony, podczas porodów oraz (ii) same romansowały i gdy akurat zdarzyło im się romansować w czasie rui, poskutkowało to męczarniami porodowymi. Człowiek ma aparat poznawczy bardzo wyczulony na dopatrywanie się takich prawidłowości (“post hoc ergo propter hoc“), stąd notorycznie popełnia błędy, ale czasem też trafia.
Wystarczyłoby, że tylko niektóre z kobiet rujujących obczajały tę prawidłowość i tylko nieznacznie redukowały przez to swoją rozrodczość, względem konkurentek nierujujących, a dobór naturalny or dryf genetyczny zrobiłby swoje w ciągu kilkuset pokoleń.
Gammon No.82 :
Kłamiesz.
pozdrawiam
Quasi :
Dlatego traktuję te malowane/renderowane rekonstrukcje jako sztukę, która może przypadkowo być trafionym odtworzeniem oryginału. Rekonstrukcja dinozaura jest w tym sensie potencjalnie “prawdziwsza”, niż rekonstrukcja wyglądu Kubusia P./Aragorna/pana Zagłoby. Ale co to ma wspólnego z nauką?
Tak, wiem, ten jakiś procencik fitnessu więcej i już.
Zapewne procencikowa wielkość została uzyskana z jakiejś wyuzdanej symulacji komputerowej? Bo raczej nie z tego, co za moich młodych lat nazywano empirią?
<
Czy aby na pewno dobrze znasz znaczenie tego czasownika?
– nader niskie ukłony
skorpion :
**** tam dałem, *** tam nabrać.
To Twoje przypuszczenie, które byłoby uzasadnione, gdyby we wspomnianym minireportażu/felietonie Skalski propagował jakiekolwiek poglądy, włożone w usta wspomnianego prywaciarza.
A ponieważ ich nie propagował, a jedynie opowiadał zabawną historię z rzemieślnikiem w roli głównej, choć nieprzyjemnej, nie mam podstaw, aby zakładać, że została zmyślona od A do Z.
urbane.abuse :
Znam odpowiedź Quasiego. :-D
Będzie taka:
Dzieci Neo zanikną w czasie nieznacznie krótkim licząc w skali geologicznej.
Golonkowcy nie zanikną tylko z tego powodu, że dieta golonkowa jest skorelowana z samczością alfa. Wobec tego w swoim krótkim, zakończonym śmiercią z powodu NZK albo udaru mózgu życiu, golonkowcy zdążą rozsiać więcej genów od miłośników korzonków/kłączy/badyli.
janekr :
Znam odpowiedź WO. :-D
Ale nie uprzedzajmy wypadków.
Gammon No.82 :
Ale pamiętajmy o atrakcyjności dla kobiet gitarzystów. Choc i tu nadchodzi już nowe.
urbane.abuse :
Gitara i golonka nie wykluczają się nawzajem. Dopiero wyjątkowo dorodny Mięsień Obwisły Brzucha może utrudnić granie. Ale do tego czasu gitarzysta zdąży już chyba rozsiać geny?
…a golonka może w tym czasie dochodzić nad ogniskiem…
Gammon No.82 :
Siedzący na pierwszym planie gitarzysta twierdzi, że gadasz bzdury.
bart :
A czy wiesz, jak on by grał bez M.O.B.?
EDIT: jakkolwiek by grał, podsunąłeś mi tylko dodatkowy dowód na rzecz tezy:
Gitara i golonka nie wykluczają się nawzajem.
Gammon No.82 :
Teza niefalsyfikowalna. Nie, nie możemy go odchudzić i sprawdzić. Już go robaki odchudziły. Unless cremated.
bart :
To było pytanie. Pytania w ogóle są niefalsyfikowalne. Ale podobno mogą być głupie.
A w dodatku odchudzony nie jest nieutytym.
“…i nie sposób dwukrotnie wejść w to samo gówno”.
Panie Bartłomieju, Pan tak rzadko pisze nowe posty ! CZy możnaby to zmienić? Jest wiele ludzi, którzy by z chęcią zaspamowali kommentami nowy post. Pozdrawiam, Tomasz
@ Tomasz ze Świdnicy:
Zdrogi Tomaszu. Czy jesteś homoseksualistą?
Quasi :
Studentka zgłosiła się do pogotowia skarżąc się na ból brzucha. Podczas badania urodziła dziecko. Twierdziła, że nic nie wiedziała o ciąży
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,6729320,Nie_wiedziala_o_ciazy__Urodzila_na_pogotowiu.html
radkowiecki :
Z drugiej strony możesz też wyciągnąć z kieszeni cyborium i ujawnić czyjeś myśli:
Cyborium, komunikanty… katolicyzm nie przestaje mnie zaskakiwać.
EDIT: Znaczy się, najcieplej wspominam moment kiedy koledzy wytłumaczyli mi w gimnazjum, że bierzmowanie to nie obrzezanie i żebym sie nie dziwił dlaczego dziewczyny też mają te obrze… znaczy bierzmowanie.
RobertP :
Od takich rzeczy zawsze przypomina mi się historia opowiedziana przez dr. Daneekę (nie przestraszcie się kotka, to nie Moonkotek).
Veln :
I jeszcze te… no… cybanty. …
EDIT: …i cywety. W inhalatorium.
wo :
Rada okazała się niezwykle trafna, za co dziękuję. Co prawda pękło nie to, co trzeba( kłódka pozostała niewzruszona, padło to, na czym kłódka wisiała) ale cel został osiągnięty. Jedyną niepocieszoną osobą na placu boju została pani z administracji, ale coś mi podpowiadało, że nie obędzie się bez ofiar.
@ bart:
Zmieniać! Od zmiany twoje szanse wygrania samochodu rosną do 2/3.
By-zy-du-ra
Niezależnie od tego co wybierzesz na początku (rozumiem z twojego krótkiego opisu, że nie jest to ujawnione), to po odrzuceniu jednego kozła zostaje pół na pół. Więc w jaki sposób zmienianie może coś zmienić?
janekr :
Propagował pogląd o więźniach jako świetnych pracownikach.
gdzie jet mój poprzedni koment?
@ mietek_1899:
Ok, żebyśmy mieli jasność:
Wskazujesz na wybrane przez siebie drzwi A.
Prowadzący nie otwiera drzwi A, tylko drzwi B, za którymi stoi kozioł i proponuje ci zmianę wyboru na drzwi C.
Powinieneś się zgodzić. Jeśli pierwotnie wybrałeś drzwi z kozłem (a szanse na to wynoszą 2:1, bo za dwoma drzwiami są kozły, za jednymi jest samochód), po zmianie wskażesz na drzwi z samochodem :)
Przypatrz się temu rysunkowi.
:
Hehehe. Ja sie dla odmiany glowilam, jaki widzicie problem z tym paradoksem. Dzieki, juz wiem.
Edit: Przypomnialo mi sie, ze tam, gdzie o tym czytalam, bylo wspomniane, ze te triki tak swietnie dzialaja przede wszystkim dlatego, ze ludzie z reguly upieraja sie przy swoim pierwotnym wyborze (wola nie zmieniac), a nie tylko z powodu falszywego przekonania, ze to zadna roznica (no bo wtedy mogliby jednak zmieniac czesciej).
-o wywal mnie administurbatorze tej strony, bo jestem tylko słabym śladem po głupocie mego tfurcy-
No właśnie – żeby była jasność.
Wybierasz jedne drzwi, nie wiesz co zanimi jest. Prowadzący otwiera inne drzwi – z kozłem. Czyli zostają dwie pary drzwi. Jedne z kozłem i drugie z samochodem. W tym momencie twój wybór (czyli zmieniam lub nie zmieniam) jest od nowa czystym losowaniem pół na pół. Gdzie tu widzisz jakiś wpływ twojego poprzedniego wyboru?
:
Nie zostaje pół na pół, bo na samym początku już wybrałeś kozę, albo samochód.
mietek_1899 :
Blad. Nie jest pol na pol – jest 1/3 do 2/3.
mietek_1899 :
Ale wszechświat wie, co za nimi jest ;)
Prowadzący ujawnia ci jednego kozła zgodnie z twoim wcześniejszym wyborem. Gdyby robił to na ślepo, to miałbyś rację.
EDIT: W ostatnim zdaniu chyba jednak się zamotałem. Nie miałbyś racji nawet wtedy.
:
Normalnie, siłOM wiązań chemicznych. Za pierwszy razem nie miałeś fifty-fifty szans, że trafisz. Tylko jeden do trzech. I jeśli wybierasz drugi raz to samo, to nie masz fifty-fifty szans, że trafisz, bo twój drugi wybór jest tożsamy z tym, którego dokonałeś wcześniej. Prawdopodobieństwo dalej jest więc jeden do trzech. Żebyś trafił, mając pół na pół szans, to musiałbyś najpierw trafić, mając jeden do trzech szans na sukces w wypadku, jak nie zmieniasz decyzji.
mietek_1899 :
Czytać. Czytać. Czasem pomyśleć. Nie pierdolić!
@mietek_1899
Prawdopodobieństwo nie zmienia się w trakcie z 33/66% na 50/50%, nie ma “nowego losowania”. Bo wyobraź sobie, że bramek jest tysiąc, w jednej samochód, w 999 kozły. Prowadzący wie, w której jest samochód i po kolei odsłania 998 bramek. Zostały dwie. Czy prawdą jest, że teraz zmiana nie ma znaczenia, bo przecież szansa jest 50/50%? Gdyby tak było, okazałoby się, że trwając przy swoim pierwszym wyborze, zamiast szansy wygrywać w 0,1% przypadków wygrywałoby się w 50% przypadków, co jest bezedurą przy 1000 bramek:)
@niebieska jagódka
He! he! I piesek lubi i suczka. ;-P
@ mietek_1899:
Stary, ja tu drugie Weedsy oglądam, ratunku.
OK, ustalmy na początku fakty: szanse, że na początku wybrałeś drzwi z samochodem, wynoszą 33%. Szanse, że za pierwszym razem trafiłeś na kozła, wynoszą 66%. Monty Hall zawsze otwiera drzwi, za którymi jest kozioł.
A teraz rozważmy wszystkie cztery możliwości. Najpierw ze zmienianiem.
Wybierasz drzwi, za którymi jest samochód. Monty Hall otwiera inne drzwi, za którymi jest kozioł. Zmieniasz drzwi, dostajesz kozła, możesz go sprzedać w sąsiedniej wsi. Szanse wystąpienia tej sytuacji: 33%.
Wybierasz drzwi, za którymi jest kozioł. Monty Hall otwiera inne drzwi, za którymi jest kozioł. Zmieniasz drzwi, dostajesz samochód. Szanse wystąpienia tej sytuacji: 66%.
Teraz bez zmieniania.
Wybierasz drzwi, za którymi jest samochód. Monty Hall otwiera inne drzwi, za którymi jest kozioł. Zostajesz, dostajesz samochód. Szanse wystąpienia tej sytuacji: 33%.
Wybierasz drzwi, za którymi jest kozioł. Monty Hall otwiera inne drzwi, za którymi jest kozioł. Zostajesz, dostajesz kozła, możesz go sprzedać w sąsiedniej wsi. Szanse wystąpienia tej sytuacji: 66%.
@Kozy
Czy tylko ja znajduję to intrygującym, że kozy zmieniły się na kozły?
Tylko powiedz mi, że jak tak wytłumaczyłem, to zrozumiałeś. Bo ja to wytłumaczyłem tak, że sam zrozumiałem!
Veln :
A czy sygnałem jest raczej to, że się zmieniły, czy to, że zauważyłeś?
bart :
Ja uznałem Za Bardzo Ważne to, że Ty napisałeś, że zawsze odsłaniana jest bramka z kozim czymś. Dostanę ciacho na otarcie łez?
bart :
Prawdę mówiąc to coś Ci chyba nie wyszło:-) Wymieniłeś 4 przypadki i w dwóch dostaje się kozła, a w dwóch samochód. Powinno Ci wyjść 1 do 3 :-P Bo tak to po prostu autorytatywnie wpisałeś procenty.
Albo ja źle rozumiem. Cholera, mówiłem, że największy mózgotrzep to przy tłumaczeniu komuś innemu:)
jaś skoczowski :
Sugerujesz coś niepokojącego?
Veln :
Nie sugeruję, staram się doprecyzować źródło czającego się w twoich słowach mroku. Na razie widzę dwie możliwości, których prawdopodobieństwo rozkłada mi się fifty-fifty. I ta symetria mnie drażni. Zwłaszcza, że nie jest wykluczone współwystępowanie.
Jejku, ale naprawdę łatwiej to sobie wytłumaczyć z setką drzwi. Wybierasz jedne, a prowadzący odsłania kozę. Nie zmieniasz i prowadzący odsłania następną kozę. I tak, aż odsłoni 98 kóz i zostaną dwie bramki – ta, którą wybrałeś na początku i ta druga. No proste, że w tej drugiej musi być samochód – prowadzący specjalnie unikał odsłonięcia jej przez cały czas (a twojej nie odsłaniał, bo gra by się skończyła).
Veln :
Procenty na końcu nie są wpisane autorytatywnie. 33% szans na to, że za pierwszym razem wybrałeś samochód. 66% szans na to, że za pierwszym razem wybrałeś kozła. Dwie strategie: jedna zakłada zmianę drzwi, druga zostanie przy pierwotnym wyborze. Z rozpiski wynika, że pierwsza strategia ma 66% szans powodzenia, a druga tylko 33%.
Kurwa czy ja tu czegoś nie rozumiem?
Sorry, jeśli nudzę, ale widzę te zasady tak: masz trzy bramki, w jednej z nich jest samochód – rzecz pożądana. w posotałych chujstwo czyli kozy lub kozły.
Losujesz. Zgoda – w tym momecnie masz 1/3. Wylosowałeś, ale nie wiesz co. Prowadzący grę odkrywa jedną z niewylosowanych przez ciebie bramek (ale tylko tę z kozłem). Anyway, po jego odkryciu masz sytuację taką, że zostają dwie bramki zakryte (nieznane dla ciebie) i w jednej jest samochód a w drugiej kozioł (koza, jeleń, łotewa, może być nawet mój pies, bo się starzeje i linieje i zawiesza). I teraz masz sytuację, że przecież nic nie wiesz znów i masz wybór z dwóch. Czy coś pomieszałem?
jaś skoczowski :
No masz Ci kozła. Cały czas gadamy, że nie żadne cholerne fifty-fifty tylko 1/3 do 2/3, a ten swoje :-)
Veln :
Wyzwalająca jasność. Niebiańska ulga.
Jeśli dobrze rozkminiam zasady tej gry (a może by7ć tak, że źle, bo piję już trzecie wino), to – jak to się mówi – IMHO – pierwszy wybór zostaje unieważniony po ruchu prowadzącego. To jest ten myk, którego nie chwytacie, aż nie chce mi się wierzyć…
mietek_1899 :
Nie nie nie i jeszcze raz nie. Nie możesz patrzeć na to jako na nową grę z dwoma bramkami, jednym kozłem i jednym samochodem – już mówiłem, wyobraź sobie tysiąc bramek, jeśli po odsłonięciu 998 zostaną dwie i Ty to sobie wyobrazisz tak jak wyżej, to masz absurd bo wychodzi Ci, że w 50% przypadków gość zawsze wybiera z tysiąca bramek akurat tę jedną jedyną z samochodem.
Edit:
mietek_1899 :
Patrz wyżej;)
@ mietek_1899:
No ale to jest właśnie wbrew intuicji, dlatego się tym tu jaramy :) Spójrz na ten rysunek!. Tam masz rozpisane wybory i ich efekty. Pozostanie przy wyborze przegrywa w dwóch przypadkach na trzy.
Albo po prostu wejdź na zalinkowaną stronę i zagraj sobie dwadzieścia razy…