Sławek
Pierwszy raz pojawił się na moim blogu w zeszłym roku, w post scriptum do tekstu o niczym. Niby taki niepozorny w tym swoim szarym polarku, a przecież to Człowiek Najczęściej Wycinany ze Zdjęć w Wikipedii.
O Sławku wypada wiedzieć tyle: to nauczyciel angielskiego z południa Polski, zbierający zdjęcia znanych ludzi, dokładniej — siebie ze znanymi ludźmi. Sławek jeździ na różne zloty sław — targi książki, festiwale, prawybory, kabaretony itd. — i każdemu napotkanemu celebrycie lub celebrytce zadaje to samo pytanie: „Przepraszam, czy mogę sobie z panem/panią zrobić zdjęcie?”. Upolowane sławy kataloguje i umieszcza w odpowiedniej przegródce w swoim gigantycznym zbiorze fotografii na flickr.com. Uprzejmie udostępnia owe zdjęcia na licencji Creative Commons, dzięki czemu polscy wikipedyści mają czym ilustrować noty biograficzne pisarzy, polityków, sportowców, gwiazd estrady i telewizji. Przy okazji wycinają z tych zdjęć Sławka, zazwyczaj zwykłym kadrowaniem, czasem za pomocą pieczołowitego retuszu w Photoshopie (porównajcie oryginał z przeróbką).
Robienie sobie zdjęć ze znanymi ludźmi nie jest zajęciem śmieszniejszym od innych hobby. Niezamierzony efekt komiczny powstaje dopiero przy oglądaniu tych zdjęć po kolei. Sławek zgromadził na Flickrze prawie dwa tysiące zdjęć znanych ludzi, ale przecież są to również dwa tysiące zdjęć samego Sławka, ubranego w jeden ze swoich kilku praktycznych ciuszków, najczęściej w uniwersalną pogodowo szarą bluzę polarową. Na fotografiach Sławek trwa niezmienny niczym pomnik, zmieniają się tylko ludzie stojący obok niego. Zdjęcia są zazwyczaj kadrowane w półzbliżenie, a na twarzy Sławka maluje się zwykle ledwie zaznaczony, skupiony uśmiech Giocondy. Satysfakcję z kolejnej upolowanej ofiary sygnalizują jedynie szeroko otwarte oczy, triumfujący wzrok.
Kiedy pierwszy raz przeglądałem kolekcję zdjęć Sławka na Flickrze, właśnie z powodu opisanej powyżej powtarzalności ubioru, mimiki i kadru ogarnął mnie głupawy, niepohamowany rechot. Nie mogąc przestać, przewracałem kolejne wirtualne kartki albumu — i gdybym nie spadł w pewnej chwili z krzesła, zapewne bym się w końcu udusił.
Nastrój głupawki udzielił się również niektórym moim komentatorom. Sławek stał się, obok Nicponia, Moon, Tomka Torquemady czy Tomasza Terlikowskiego, jedną z kultowych postaci Blog de Bart — co ciekawe, jedną z niewielu budzących sympatię kultowych postaci Blog de Bart. Pewnego dnia komentator Inżynier Mruwnica (konto fikcyjne) przedstawił nam swój mały foto meszapik z udziałem Sławka…
…a my radośnie podchwyciliśmy pomysł (eksploatowany już wcześniej przez internety po wielokroć) i zaczęliśmy tworzyć własne fotografie, których zabrakło w Sławkowym archiwum. Poniżej przedstawiam najbardziej udatne wytwory.
urbane.abuse :
Na krazenie na pewno.
urbane.abuse :
za to takie książki to wogle długie. mam na biurku taką długości pięciuset komentarzy Quasiego!
dołozyłabym jeszcze do tego fakt, ze jak czlowiek na noc sie na je i idzie spać to nic nie spala, bo spi, więc mu się ładnie i równo odkłada ( mozna to napisać porawnie i naukowo, ale mnie sie naprawdę nie chce szukać tego w internetach, więc niech Wam wystarczy empatyczna symulacja). a poza tym dokładnie to co napisała Slotna.
ja ugotowałam kalafiora, ciasto było przedwczoraj.
a tak offtopicznie to sie uzalezniłam od BdB. co mnię w sumie cieszy bo dawno nie byłam uzalezniona od niczego z internetów.
Slotna :
“Nie wiem, jak pan prokurator, ale ja bez kordły nie mogie.”
bart & Quasi :
a jakiś link? jeśli jest gdzieś wyżej to sorsy, ale nie będę się przecież przez 1000 komentów przegryzał.
czescjacek :
Lód by Quasi? Czemu nie.
@ Quasi:
Quasi :
Solferino. Choć na nazwa pasowała by bardziej do gulaszu.
Skądinąd smaczna zupa, jeśli nie przyrządzona w stołówce.
A to, że z wiekiem się tyje, to prawda. Ja tuż przed 30 przekroczyłem wreszcie normę BMI. Dolną, choć nie jem już dwóch obiadów i kilkunastu kanapek na śniadanie, jak w wieku pacholęcym.
czescjacek :
Potrzebujesz wskazać konkretny komentarz?
Skopiuj poniższy link do schowka.
Kuffaaaa przecież kopiuję…
Potrzebujesz wskazać konkretny komentarz?
Skopiuj poniższy link do schowka.
…
Eh, masz notkę i po prostu w komentarzach:
http://terlikowski.salon24.pl/111039,pamietajmy
blue.berry :
Wlasnie tego chcialam uniknac, bo nie wiem, czy to prawda czy sciema, a wolalabym po lbie nie dostac w razie czego ;) W kazdym razie po pierwsze znacznie lepiej sie czuje, jak sie nie nazre na noc, po drugie pare razy udalo mi sie schudnac wlasnie tym sposobem. Pozniej sobie wymyslilam lepszy, znaczy nie jem pieczywa/ ziemniakow/ makaronu itp. po poludniu. Pieczywo jesli juz to razowe, takiz makaron. Ale to latwe, bo ja bialego chleba nie lubie i brzuch mnie po nim boli. Poza tym zdecydowanie wole zjesc miche pomidorow z duza iloscia sera i oliwy, niz dwa razy mniejsza miche pomidorow z mniejsza iloscia sera i pajda chleba do tego.
Veln :
tx!
Jezusku, to kopalnia cytatów!
“kiedyś spotkacie się oko w oko z tym zabitym Waszymi rękoma dzieckiem” OMG LOL!!!
czescjacek :
Blastula z oczyma?
wo :
Ale tu chyba nie ma nic do wierzenia – to psychometria definiuje, co jest inteligencją.
wo :
To może jakiś zabawny sylogizm, ale chyba do tego sprowadza się pojecie IQ. Inna sprawa, z czym owo IQ koreluje.
BTW: Gdy testowano moje IQ byłem wielce zaskoczony głupotę niektórych zadań – zwłaszcza tych mierzących wiedzę (zresztą głównie z zakresu sztuki sensu largo), zdolność definiowania słów oraz tendencyjnie pojętych norm społecznych (“dlaczego nie wolno bić dzieci”).
wo :
No cóż, Richard Feynman – zdaje się, że przy odbieraniu nagrody Nobla – wyznał, że jego IQ wynosi zaledwie 124 (mój to 127)…
Nie znam się na tym, ale wygląda mi to tak, jakby testy IQ chwytały pewne parametry umysłu (pamięć, koncentracja, pamięciowe zdolności arytmetyczne, wyobraźnia przestrzenna itp.) będące jako-takimi indykatorami niektórych cech, które cenię, choć nie wszystkich. A przy tym miesza to z jakimś badziewiem, na którym łatwo sobie podnieść wynik.
wo :
A skąd media się dowiedziały o Mensie Kataryny? Na oficjalnej stronie Mensy jej nazwisko nie figuruje. Przynajmniej od czasu jej zdemaskowania. Może zatem to jakiś humbug?
Slotna :
Ja nie pamiętam, by ta zupa była jakoś specjalnie mączna. Za to była aż gęsta od podgotowanych wiórów tartej marchwi, pietruszki i innego lichego warzywnego paskudztwa. Zawierała też groch, który jedna z dziewczynek wsadzała sobie w nozdrza, a później wyjmowała i zjadała.
Zdarzyło mi się nawet zwrócić już w domu od samego wyobrażania sobie tej zupki.
pozdrawiam
Veln :
no nie. po sądzie ostatecznym każdy będzie miał ciało idealne. nie wiesz?
urbane.abuse :
No, jeśli sam Quasi nic lepszego nie wymyśli, ani nikt jemu nie złoży lepszej propozycji, to ja sam jestem o krok od poddania go klasycznemu marksistowskiemu wyzyskowi i zaproponowanie mu fuchy w postaci zriserczowania mi paru rzeczy choćby tak starannie, jak on to robi na blogach. Faktycznie potencjał u niego widzę nie tyle w lekkim piórze, co w dobrych pomysłach na niestandardowy risercz (mi by się nie chciało wyszukiwać “dowodów” na to, że wiara w Boga jest nielogiczna – ale jemu się chce i je znajduje). To też jest sprzedawalne.
Ktoś tu rzucił pomysł na “Lód” by Quasi – otóż książka typu “The Lód Companion Bathroom Reader”, zawierająca brakujące przypisy do “Lodu” o Tesli, o polskich biznesmenach na Syberii, o katastrofie tunguskiej, o hipotetycznej dukajowskiej termodynamice drugiej strony Zera, o rozszyfrowaniu mesedżu itd., miałaby w sobie potencjal rynkowy, ja się w ogóle dziwię, że WueL jej u nikogo nie zamówił.
buhaha, “epatować się inteligencją”…
wiem, że w nienajlepszym guście jest robić flood z fragmentów z innego bloga, ale nie mogę się powstrzymać :)
czescjacek :
Elokwencja chyba ;)
czescjacek :
Dlatego gdy już zostanie przeprowadzona zapateryzacja to ja jestem za lewackim socjalnym parasolem ochronnym dla tej wymierającej grupy – jakieś rezerwaty, for teh lulz.
blue.berry :
Ale to chyba ma niewielkie znaczenie, bo spożytkuje się rezerwy po przebudzeniu. Jeśli człowiek będzie żarł określoną dawkę energii na dobę, to jest bez znaczenia jak ją będzie dystrybuował.
To, co może mieć tu ewentualne znaczenie, to kwestia dobowych wahań hormonów anabolicznych/katabolicznych: insulina, glukagon, korytozol itp.. Jeśli się nażre w czasie gdy dominują hormony anaboliczne – bądź gdy określonym dystrybuowaniem jadła w ciągu doby wzmoże się wydzielanie tych anabolicznych – to może sprzyjać tyciu.
Inna kwestia, to dawkowanie żarcia na posiłek – uczucie sytości odczuwa się dopiero po jakimś czasie (przy czym ważniejsze jest tu stężenie glukozy we krwi, a nie rozciągnięcie żołądka), stąd wybierając duże, acz rzadko spożywane posiłki, przed nasyceniem można zeżreć więcej, niż by się zżarło w małych, acz częstszych porcjach.
Ale tu tylko moje luźno spekuluję.
pzdr
Quasi :
Nieprawda, to pojęcie jest starsze od psychometrii. Ogólnie jest tutaj szkoła łagiewnicka i falenicka, istnieją psychologowie akceptujący sens takiego pojęcia, ale kwestionujący wszystkie testy, z Weschslerem na czele. To jest trochę tak, że w sytuacji, w której nie wiadomo, czy dany test coś sensownie mierzy (ale przynajmniej coś jednak mierzy), to Francuz zrobi to słynne francuskie “pfff” i powie, że nie będzie tego używać, skoro są watpliwości. A Amerykanin powie, że skoro nie ma nic lepszego, to będzie tego używać, a krytycy niech się szadafakapną, póki nie wymyślą lepszego testu. Przecież denazyfikacja w strefie amerykańskiej też polegała na wypełnianiu jakiegoś idiotycznego kwestionariusza, bo na europejskie tetrapiloktomie typu “czy gorszy był ktoś, kto wspierał reżim z pobudek ideowych czy egoistycznych”, Amerykanie mają proste odpowiedzi typu “zły nazista to nazista zapisujący się do NSDAP przed 1938” (bez sensu, ale za to konkretnie).
Quasi :
Ja zawsze lubię zadania typu “która z tych czterech figur będzie logicznym dalszym ciągiem”. Niby od razu widać, którą palant układający test sobie upatrzył, ale ja potrafiłbym uzasadnić, dlaczego logicznym dalszym ciągiem byłaby którakolwiek z nich.
Quasi :
Wydaje mi się, że ona sama się tym chwaliła?
Veln :
Dyć już było horrorze w Arkham/Świdnicy. Wyskakuje ci takie coś z ciemności i prosto w oczy robi BUUUUUU!
http://blogdebart.hell.pl/2009/06/14/slawek/comment-page-1/#comment-43627
czescjacek :
Mieszkańcy piekieu też?
Quasi :
Ja proponuję jednak jeść, sztućcamy i pałeczkamy. Z serwetką, na odpowiedniej zastawie. To zajmie nadmiarowy czas i zmęczy. Żrąc mamy większą szansę utyć.
Gammon No.82 :
a to tego już nie wiem. pamiętam 3 po 3 z religii w podstawówce. i że w niebie nie będzie można jeść pomarańczy, “bo nie będą już nam potrzebne”. myślę, że przez ten tekst ksiądz R. zadał -10 do pobożności wszystkim dzieciaczkom w klasie.
czescjacek :
Sporo lat temu pewien znajomy opowiadał, jak to w pewnej podstawówce na religii na pytanie “dlaczego Chrystus zamieszkał w kościele?” rezolutny uczeń klasy szóstej odpowiedział: “bo go z domu wyrzucili”.
@Kataryna & Mensa
Tu:
http://www.dziennik.pl/opinie/article178614/Kataryna_Nie_jestem_Rokita_ani_Kolenda_Zaleska.html
Mazurek: I afera Rywina była dla ciebie aż takim szokiem?
Kataryna: Tak i tego się wstydzę. Bo jak człowiek inteligentny…
M: W końcu członek Mensy…
K: …mógł być tak ślepy?! Ja po prostu wierzyłam w to, co mi mówiono, w to, co czytałam. I świat wydawał mi się prosty, nawet nie musiałam interesować się polityką, by wiedzieć, co o tym myśleć, wiedzieć, że na pewno nic złego się tam nie dzieje, więc nie ma powodu się tym wszystkim zajmować.
Miałem wesoły epizod z Mensą. Rok był 1989, tworzyła się polska odnoga i ludzie licznie zgromadzeni w Audimaxie na UW przez dwie albo cztery godziny dyskutowali a następnie głosowali w jaki sposób wybrać metodę głosowania. Wyjątkowo się nie zgrywam. Teraz to bym stamtąd wyrywał razem z drzwiami albo siedział w kącie i konał ze śmiechu ale wtedy byłem młodym, płochym zakompleksieńcem z prowincji i imponił mi fakt przynależności do elitarnej organizacji. Po pewnym czasie okazało się, że wolę wino, kobiety, śpiew i nienerwowe studiowanie i zakończyłem mensowy epizod. Bo albo ja coś przegapiłem albo tam się po prostu nic nie działo. No, może za wyjątkiem płatnych sesji, podczas których można było trzasnąć test i załapać się do górnych 2% populacji. Ależ ja byłem dziwnym młodzieńcem.
Ale ja jak zwykle nie o tym – dla wszystkich jumaczy mam takie info, że zaczął się 5 sezon Weeds. Wspominam o tym tutaj, bo wiem, że gospodarz ogląda.
urbane.abuse :
a zwłaszcza pałeczkamy. szczegolnie jak ktoś nie umie. i musi zjeśc miske ryzu z drobno pokrojonymi warzywami, zreszta makaron tez jest nieżły. po 10-15 minutach jestes tak umęczony ze juz nie chce ci sie jeść. niestety etap nieumienia jedzenia pałeczkami w miarę szybko mija.
blue.berry :
NIE RÓB TEGO!!!
wo :
1. W teście, który rozwiązywałem (Weschslera) takich zadań nie było.
2. No przecież właśnie o to w tym zadaniu chodzi, żebyś się domyślił, jaki kolejny wyraz ciągu wymyślił sobie autor. To jasne, że formalnie bez narzuconego jakoś wzoru_ciągu/rekurencyjnego kolejny wyraz może być dowolny. Ale skoro na wstępie dostajesz założenie, że zadanie jest rozwiązywalne i ma tylko jedno poprawne rozwiązanie, to musisz z tego wnioskować, że masz szukać jakiejś oczywistej prawidłowości, którą lepiej lub gorzej zakamuflował autor zadania.
Jak dla mnie, to nie ma tu żadnego palantyzmu.
wo :
Tak, wiem o tym. W każdym razie (i) IQ jako miernik “inteligencji” przyjął się przynajmniej w wiedzy potocznej i (ii) jakieś korelacje IQ ze zdolnościami&osiągnięciami kojarzonymi z pierwotnym znaczeniem “inteligencji” udało się wskazać. Stąd nie widzę jakiejś poważniejszej potrzeby, by z psychometrią inteligencji walczyć.
pozdrawiam
@ FSZYSCY :
Gammon No.82 proudly presents
Blog de Bart vs. Tomasz Terlikowski
http://www.plasticsoldierreview.com/ShowFeature.aspx?id=40
Tomasz Terlikowski znajduje się w trzecim rzędzie od góry, ostatni po prawej stronie.
eli.wurman :
Może jak moja kuzynka-aktorka: lodówka zamknięta na kłódkę, klucz mają wszyscy domownicy oprócz niej.
Albo jak ja – dieta makrobiotyczna zalecona przez szarlatana z tytułem doktora nauk medycznych.
janekr :
Znaczy się musisz jeść korzonki, kłącza i badyle, jak miś Yogi poza sezonem turystycznym?
blue.berry :
Chodzi o to, żeby nie wpierdzielać tej marchewki między posiłkami.
Wcale się nie muszę zastanawiać, bo zawsze wiem co i o której, co więcej, nie przeszkadza to w jedzeniu smacznym; właściwie na diecie (w sumie to nie jest dieta, tylko zmiana przyzwyczajeń) jem smacznej niż normalnie.
W każdym razie po stresującym życiu w pięknym mieście Wrocław okazało się, że ważę 132 kilo (przy 191 cm; w liceum ważyłem 90, na studiach dobiłem do 105); poszedłem więc do poradni gdzie pani doktór pokazała mi w jaki sposób niedługo umrę i zadała dietę. W ciągu dwóch miesięcy zrzuciłem 30 kilo (i tak sobie wesoło żyłem, aż potem spuchłem po sterydach do 117; właśnie się z tego teraz w tempie kilograma na tydzień zdecydowałem pozbyć: dobra pora, są truskawki, pomidory, cukienie niestety importowane, ale jeszcze trochę i będą).
Gammon No.82 :
Mało tego, musi biadolić na swoją dietę w internecie! Ma to wpisane w rozpisce posiłków.
janekr :
ale że znaczy, że mam nie oglądac? czy ogladąc, ale bez niezdrowej fascynacji.
blue.berry :
Oglądać ale nie więcej, niż 10 minut w tygodniu i TYLKO przez okulary spawalnicze.
Gammon No.82 :
Seryjnie, nadmiar Discovery zmieni Cię w mnie. A broda czasami cholernie jest nieporęczna.
Lepiej słuchaj Gammona.
–TO DELETE–
@Odchudzanie
Panowie a nie lepiej się za jakiś sport zabrać? Ja sobie biegam 5 razy w tygodniu 10 kilosów, nie jadam w ogóle kolacji i problemów z wagą niet. Dieta to zuo. Nie wyobrażam sobie, że całe życie wpierdalam marchewki i rzodkiewki a na widok snikusia w sklepie mnie skręca z żalu bo nie mogę. No i po wysiłku fizycznym zajebiście schodzi wkurw i stres dnia codziennego.
general_specific :
No, ja zacząłem popierdzielać na orbitreku trzy kwadranse codziennie. Ale w moim przypadku to nie wystarcza, bo metabolizm mam jaki mam, a dodatkowo mój tłuszcz jest tak stary, że można go datować C14, mocne, zbite sadło. Więc oprócz popierdzielania funduję sobie coraz ściślejszą dietę. Ale dieta to faktycznie zuo. Myślałem, że będę pić dużo soku grejfrutowego z wodą i jakieś Vegi wielowarzywne (bo lubię!), ale przy diecie 1500 kalorii takie napoje zjadają jedną trzecią racji dziennej!
Ale Wy się katujecie :-o
Veln :
“Butem, knutem…”
Gammon No.82 :
Chcesz kanapeczkę z szyneczką :-P?
general_specific :
No cóż, mam IQ 165, skończyłem elitarne studia na prestiżowej uczelni, obecnie mieszkam w Warszawie i niedawno odkryłem walory sportów. Codziennie przebiegam 5 kilometrów, a do pracy dojeżdżam rowerem. Dzięki temu, że pracuję na stanowisku kierowniczym, nikt nie ma do mnie pretensji, że wbijam się w garnitur dopiero w swoim gabinecie na 25. piętrze. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy zrzuciłem 16,45 kilograma, odzyskałem równowagę psychiczną i odstawiłem kawę oraz pornosy. Gorąco POlecam!
Veln :
O 23.00? Będę miał zue sny.
Straszne rzeczy piszecie. Ja uwierzylam w to niejedzenie wegli po sniadaniu i dziala jak zloto. Zwlaszcza, ze jem to samo, co ogol, i np. jak ugotuje obiad, po prostu nakladam sobie bez ziemniakow czy co tam jest zapychajacego.
@asmoeth
I see what you did there.
Gammon No.82 :
No sorry, kawior zarodkowy się skończył.
asmoeth :
To jakaś copypasta con pesto?
Veln :
A tak się dobrze smarował na grzance.
no nie wiem z tym diskowerym, czasem tak mam ze seryjnie oglądam. i aktualnie tak mam. zakładam ze za jakaś chwile minie. ale na razie własnie jestem po codzienniej dawce napawania się niedolą megagrubasów i podgladaniu jak wygladaja flaki w srodku. oraz ile może miec na sobie zbędnej skóry ktos kto ważyl 430 a wazy 210. ihahaha!!
Gammon No.82 :
Wiesz co? Ze Świdnicy jest blisko do Wrocławia. O, albo do Legnicy.
blue.berry :
Powinni ten nadmiar skóry ściągać z pacjenta i zamrażać. Jak kiedyś potem wyleje sobie wrzącą kawę na tylną waginę sensu largo, będzie miał jak znalazł na przeszczepy.
No żesz, Nobel z medycyny mi się należy za ten pomysł.
Veln :
A co jest w Legnicy poza odległym wspomnieniem po Ch. Pobożnym?
ściągaja i wyrzucaja do wiadra “siostro, wiadro proszę, chlast. uuu jest tego z 5 kilo. dobrze, nastepny kawałek.”
Gammon No.82 :
Klasyczny onetowy sposób na trolling: “Mam IQ 165, wykształcenie wyższe, zarabiam 9000 brutto i całym sercem popieram politykę Jarosława Kaczyńskiego”.
blue.berry :
http://www.waligorski.art.pl/proza.php?myk=b&nazwa=312
Gammon No.82 :
Shit. Legnica mi się z Lednicą pomerdała. Nvm, 100 tysięcy zarodków tak czy siak.
Quasi :
No tak, ale w rozmowie potocznej typu “jesteś inteligentny”, riposta “nie jestem inteligentny, bo psychometria tego nie potwierdza” jest nie na miejscu, bo pierwsza wypowiedź odnosi się do pewnej właściwości, która (i) ma pewne znaczenie potoczne, (ii) nawet w psychologii istnieją różne szkoły rozumienia tego pojęcia i nie ma sensu zakładanie a priori, że rozmówcy chodziło o znaczenie psychometryczne; to jakby na “to jest tyle warte” odpowiedzieć “nieprawda, bo rzeczywista wartość to renta kapitałowa plus wartość ludzkiej pracy” (zakladając a priori, że rozmówca mowiąc “to jest tyle warte” odnosił się do marksistowskiej teorii wartości).
Veln:
Światowe spotkanie młodzieży z papieżem
Światowe spotkanie papieży z młodzieżem
Światowe spotkanie rubieży z macierzem
Światowe spotkanie Chodzieży z więcierzem
Światowe spotkanie trzebieży z puklerzem
Światowe spotkanie talerzy z probierzem
Światowe spotkanie grabieży z pacierzem
Światowe spotkanie szalbierzy z kanclerzem
Światowe spotkanie kacerzy z żołnierzem
Światowe spotkanie balwierzy z łupieżem
Światowe spotkanie pażdzierzy z nabrzeżem
Światowe spotkanie “Bieliznę upierzem”
Światowe spotkanie “Do pracy się bierzem!”
Światowe spotkanie “Frajerzy z pęcherzem”
Światowe spotkanie “Ziemniaki obierzem”
Światowe spotkanie “Hitlerzy z pancerzem”
Światowe spotkanie “Dyndając szkaplerzem”
Światowe spotkanie z chomikiem i z jeżem
Światowe spotkanie ze smołą i pierzem.
EDIT: Elektryfikacja.
wo :
Albo jakby na westchnienie lesbijki “szkoda, ze nie wszystkie kobiety sa homo”, odpowiedziec “nieprawda, bo cipometr” ;)
asmoeth :
No dobra, to teraz konkrety(n): gdzie i jak mam Ci się oddać w pełne władanie, byś mógł mnie używać aż do przetarcia i pęknięcia?
@k
“A to ja poproszę jakieś info na temat tego jak zbadano że odczuwają ból podczas stosunku w obrębie swojego gatunku. Zapytano je w ankiecie, czy też może ekstrapolujesz sobie swoje niemiłe wrażenia ze stosunków międzyludzkich?”
Twoja stara poluje, ekstra – przyznam.
Jakas ksiazke do anatomii polecam. Zakleszczonych psich kochankow nie widziala?
@czescjacek
“ale obowiązujące w kulturze zbrzydzenie wobec zoofilii wynika z przekonania, że NIE MOŻNA TAKICH RZECZY ZE SWOJĄ PUSIĄ ROBIĆ!!!!!!1111,”
Obowiazujaca to jest legenda urbana z wilczurem wylizujacym nutelle/dzem/wstaw odpowiednie a nie zbrzydzenie.
Swoja droga to niewykorzystane pole dla marketoidow – “oscypek od twojej jedynej”, “wakacje w siodle – wy dwoje i Bieszczady”, tylko czekac kto bedzie pierwszy.
No, cóż, swojego IQ nigdy nie mierzyłem, skończyłem dwa razy po pół pierwszego semestru na dwóch różnych uczelniach, obecnie mieszkam w Toruniu i ostatni raz przebiegłem 5 kilometrów… nie… nigdy nie przebiegłem 5 kilometrów, do pracy przychodzę z drugiego pokoju. Dzięki temu, że to, co robię mój dziadek nie nazywa pracą, nikt nie ma do mnie pretensji, że wbijam się w garnitur tylko na pogrzebach. W ciągu dwóch ostatnich miesięcy nic nie zrzuciłem, ani nie przytyłem, nie odzyskałem równowagi psychicznej, bo nie było czego odzyskiwać, palę wszystko, piję wszystko. Gorąco polecam!
Śledziu :
Ja tak samo :( Kiedyś (z 7 lat temu) trochę biegałem, ale szybko się zniechęciłem: byłem w stanie przebiec tylko 1000-1500m; biegałem przez jakieś 3mc co drugi-trzeci dzień, ale nie zauważyłem żadnego istotnego postępu, poprawy kondycji; po przebiegnięci całego dystansu + z 200m marszu, czułem się, jakbym umierał: omdlenia, mdłości, czasem rzyganie; bolały mnie gnaty, kręgosłup, a na udach pojawiły się obrzydliwe krwawo-sine rozstępy, które mam po dziś dzień (choć straciły krwawo-siną barwę, ale odzyskują ją po treningu na siłowni).
Podsumowując: Bieganie to prawdziwa tortura (jak dawna terapia reperacyjna homoseksualizmu – podniecali pedała, a później razili go prądem i podawali środki nawymiotne) i naprawdę nie mogę pojąć, jak ktokolwiek może uważać to za relaks/hobby???
pozdrawiam
nameste :
Tak najwyraźniej jest i dlatego tym bardziej nie rozumiem, skąd kontrowersje. Skoro kalarepie kwestie sprowadzają się do kwestii gustu, to nie ma w nich mowy o zarzucaniu, że ktoś się myli, nie ma racji itp., ponieważ w kwestii gustu nie ma czegoś takiego jak racja.
Możemy co najwyżej poznawać wzajemnie swoje gusta i pomysły&wnioski z nich wyprowadzane oraz próbować je zrozumieć. Mnie się zdawało, że opis swoich gustów oraz moralnych wniosków z nich wynikających wyraziłem dość wyczerpująco, precyzyjnie i jasno. Od Was za to nie dostałem w pełni tego samego, stąd nie do końca znam&rozumiem wasze gusta i oparte na nich moralności, podczas gdy Wy moje znacie.
nameste :
Tam u nich staram się dyskutować głównie w kwestiach, w których coś takiego jak “racja” można zdefiniować.
pozdrawiam
Quasi :
Mnie tam się spodobało, chociaż na początku po 5 minutach truchtania wypluwałem płuca i zjadałem je na surowo. Eksperty powiadają, że przede wszystkim trzeba znaleźć dla siebie optymalne tempo biegu, a obciążenie zwiększać stopniowo. Po trzech miesiącach mogę zaryzykować stwierdzenie, że się udało, bo widzę efekty.
blue.berry :
Masz nie pozwolić żadnego chirurgowi (nawet naszemu Gospodarzowi) na wykonanie takiej operacji w Twoim własnym wnętrzu.
cxcx :
W której z tych książek do anatomii napisano cokolwiek o odczuwaniu bólu podczas stosunku u zwierząt? Poważnie pytam, bo mimo jakiejś tam wiedzy na ten temat, to jedyny sposób zdobycia informacji na ten temat jaki znam, jest tutaj i mu nie ufam intuicyjnie:
http://artykuly.cafeanimal.pl/Pogadaj-ze-swoim-zwierzakiem,1551
Przykład “psich kochanków” to strzał w stopę jako argument, niezależnie od tego czy suka ma przyjemność, czy nie (a wiele wskazuje że ma, bo jednak dopuszcza psa wielokrotnie w swoim życiu bez żadnego przymusu/przemocy). “Skleszczyć” się może suka jedynie z przedstawicielem własnego gatunku. Jak nie wiesz o czym mowa, to guglaj “bulbus glandis”.
kabotyna :
Na pewno u kotów, w każdej książce o kotach masz informacje o tym, jak wygląda koci seks. Penis z haczykami? O.o Matka natura to ma pomysły.
@Quasi
Nikt jeszcze tak ładnie jak ty nie powiedział mi że jestem pojebany;)
A co do biegania to normalne że początek boli. Trzeba się po prostu zawziąć i stopniowo zwiększać dystans. Po jakiś 3 miesiącach sam się byś zdziwił jak ci kondycja się poprawiła.
asmoeth :
Wow, jesteś lepszy od Goeringa i innych przywódców III Rzeszy
W trakcie procesu norymberskiego zrobiono im testy I.Q. (wie ktoś, po co?) i wyszło sporo: Hjalmar Schacht IQ 143, Arthur Seyss-Inquart IQ 141, Hermann Göring IQ 138, Karl Dönitz IQ 138, Franz von Papen IQ 134, Erich Räder IQ 134, Dr. Hans Frank IQ 130, Hans Fritsche IQ 130, Baldur von Schirach IQ 130, Joachim von Ribbentropp IQ 129, Wilhelm Keitel IQ 129, Albert Speer IQ 128, Alfred Jodl IQ 127, Alfred Rosenberg IQ 127, Constantin von Neurath IQ 125, Walter Funk IQ 124, Wilhelm Frick IQ 124, Rudolf Hess IQ 120, Fritz Sauckel IQ 118, Ernst Kaltenbrunner IQ 113, Julius Streicher IQ 106
janekr :
: ))) ano, chyba nie ma takiego zagrożenia. w polsce to to chyba nie za bardzo się wykonuje a nawet jesli to moje 25 BMI wogóle ale to wogóle mnie do tego nie kwalifikuje. ale dzięki za troskę :)
Quasi :
ale naprawę chciałbys dostac wyczerpujący, precyzyjny i jasny opis naszych gustów i moralnych wniosków? obawiam się że blog barta może tego nie wytrzymać : ) no i mołoby się zrobic jak u jerrego springera.
wo :
Na pewno przeglądałeś kiedyś “Przegląd Techniczny – Innowacje” z końcówki lat 70. Otóż na ostatnich stronach były tam publikowane (autorstwa chyba Ernesta Skalskiego) takie teksty, które można nazwać “zabawne minireportaże ekonomiczno-techniczno-społeczne z morałem”.
Z braku lepszego określenia nazwałem je (niefachowcem prasowym będąc) “felietonami” – zapewne niedokładnie, a może wręcz błędnie.
Otóż opowieść o garnących się do efektywnej pracy w warsztacie samochodowym więźniach była właśnie jednym z tych źle nazwanych tekstów.
janekr :
A gdzie zgubiłeś nieszczęsnego alkoholika Roberta Leya?
Nie w czasie, tylko przed.
Po pierwsze z ciekawości, a po drugie, żeby sprawdzić, czy w ogóle nadają się do udziału w procesie. Gustav Krupp był objęty aktem oskarżenia, a z rozprawy go wyłaczono, bo był w stanie takiej demencji, że nie odróżniał własnego klocka od jajka na twardo. W efekcie nie został też skazany.
Aha, warto:
Robert Gellately, Leon N. Goldens
“Rozmowy norymberskie”, Amber wydał 2005.
Barts :
U samców jętek penis zakończony jest strukturą w kształcie łyżeczki, za pomocą której samiec opróżnia drogi rodne samicy z plemników innych samców. Podobnie rzecz się ma u ważek. Samiec lecichy pospolitej ma na końcu penisa coś w rodzaju wyciora, którym dokładnie oczyszcza zbiornik nasienny samicy przed wprowadzeniem własnych plemników. Proces czyszczenia zajmuje czasem 90% czasu całkowitej kopulacji.
cxcx :
Nie wolno (muzułmanom) jeść oscypka od owcy którą bzykali (mięsa i mleka też nie).
RobertP :
Powstaje pytanie: czemu ten cenny gen jakoś się szczególnie nie rozsiał?
Moja hipoteza: gdy z powodu polowania na plemniki konkurentów ciupcianie trwa dziesięciokrotnie dłużej, masz też dziesięciokrotnie większą szansę, że jakis drapieżnik cię zeżre w trakcie coitusa.
Gammon No.82 :
Bo my mamy autonomiczne pociski klasy jądra-komórka jajowa i autonomiczne anty pociski klasy jądra-plemniki przeciwnika (jak i balony zaporowe itd.)
janekr :
Bardzo dokładnie, ale to mnie fascynuje coraz bardziej. Ty naprawdę jak czytałeś w takim tekście, że ktoś – powiedzmy – rozmawiał z pewnym rzemieślnikiem, którego personaliów oczywiście nie zdradzi, a ten mu opowiedział, że rzemiosło najbardziej gnębi to, tamto i siamto, to zakładałeś, że to jest opis rzeczywistej rozmowy, którą autor odbył z rzeczywistą osobą? Jak czytałeś reportaże Kapuścińskiego, to naprawdę wierzyłeś w te wszystkie barwne opisy jak go wyciągają z samochodu, stawiają pod ścianą i już-już mają rozstrzelać, ale na szczęście wolą zabić kogoś innego?
Dla mnie to jest oczywiste, że taki niby-reporterski opis rozmowy z rzemieślnikiem to tylko próba fabularyzacji komentarza publicystycznego – autor tekstu jest przekonany, że rzemiosło najbardziej gnębi to, tamto i siamto, ale zamiast to napisać wprost, wkłada to w usta postaci quasi-fabularnej. I że te wszystkie mrożące krew w żyłach sceny u Kapuścińskiego to tylko fabularyzacja mająca ewokować nastrój powszechnego lęku.
No i stąd mój strach przed wjechaniem na most, bo zaczynam sobie wyobrażać sytuację symetryczną (że jacyś inżynierowie z niedowierzaniem mówią – jak to, ktoś wziął te wszystkie papiery na serio? nie zrozumieli konwencji literackiej?).
Barts :
“Na pewno” to wiesz co i wiesz gdzie u twojej starej.
Każda książka informuje o budowie anatomicznej kotka. Na temat tego czy to kotkę boli i czy na tyle boli żeby po pierwszym stosunku zrezygnowała z następnych stosunków (i raczej przyjemności, bo też kotka dobrowolnie się decyduje na ruchanko) w swoim życiu jakoś nic nie piszą. No chyba że autorzy tych książek rozmawiali z kotkami i im to powiedziały. Jeśli tak, to poproś tych autorów żeby dopytali swoje informatorki dlaczego decydują się na te katusze z taką regularnością. Ograniczałbym jednak zaufanie do takich autorów.
Problemem w przypadku każdych tego typu dywagacji o zwierzakach jest zawsze brak narzędzi do badania. Uciekamy się niemal zawsze w dyskusjach, zwłaszcza jak już dotyczy to ssaków, do przenoszenia doświadczeń ludzkich na zwierzęta. Tymczasem wiemy o motywacjach zwierząt za mało by snuć opowieści o przyjemnościach/cierpieniach i ich skali w wypadku choćby seksu (ale nie tylko!). Jest niemal pewne, że wiele zwierząt jest gotowe całkiem sporo “wycierpieć” dla pewnych “przyjemności”. Nawet jeśli te przyjemności z naszego punktu widzenia wydają się nieadekwatne do poniesionych wyrzeczeń.
wo :
Hmmm… mam wrażenie, że autora tych tekstów masz pod ręką. Zapytaj!
“Felieton” o tym, jak kolej się sprężyła i rozładowała hałdy węgła, po czym okazała się , że były one znacznie mniejsze, niż na papierze, był oparty na faktach.
wo :
W tym wypadku akurat nie chodziło o gnębienie rzemiosła.
wo :
Ahem, może nie tyle literackiej, co… dokumentacyjnej?
RobertP :
To wprowadza do zoofilii wymiar antycznej tragedii.
kabotyna :
A w ogóle to z behawiorystycznego punktu widzenia nie ma czegoś takiego, jak ból. Prowadzicie więc pseudonaukową dyskusję o niczym. :-P
RobertP :
– No dobrze, ale coś z tym mięsem jest nie tak? Dlaczego przytargałeś je do nas, zamiast sprzedać u siebie?
– Ekhm…
bart :
Do każdego kilograma zaspermionej owczyny dodajemy gratis tom IV Operów Omniów Khomeiniego, a “should be fine” zaznaczamy jaskrawym markerem. Kto pod wpływem tego argumentu nie zechce konsumować, narazi się na fatwę jako bezbożnik.
Powinni też założyć albo kooperatywę kopulacyjną (wieś A wali owce/kozy z wsi B, a konsumuje własne, wieś B wali owce/kozy z wsi A, a konsumuje własne) albo kooperatywę konsumpcyjną (każda wieś wali owce/kozy własne, a konsumują je sąsiedzi).
Gammon No.82 :
A skąd! Jak najbardziej o czymś. Behawioryzm jedynie rozciągnął to pojęcie niemal na wszystko co mógł potraktować jako “karę” i definicję mocno zamydlił. Wydaje mi się, że w wypadku poruszanego tu, jak wspomniał Bart, tragicznego tematu zoofilii, ból traktować możemy “tradycyjnie”. Czyli ból to te wszystkie sytuacje gdzie dochodzi do uszkodzenia/degeneracji tkanki lub gdzie subiektywnie obawiamy się takowego uszkodzenia.
edit: sorasy za edity tych co mailem każdy edit dostają, ale w wannie się chujowo pisze.
janekr :
Nawet nie wiem, gdzie jest redakcja “Rzeczpospolitej”, ale chyba nie tak blisko, żeby aż mówić, że “pod ręką”?
janekr :
To był oczywiście taki luźny przykład. Istnieje taki straszliwie fajansiarski chwyt publicystyczny, do którego sam się wolę nigdy nie zniżać, ale on ma niezaprzeczalny wpływ na słabe umysły. Chodzi o to, że żeby ukryć to, że Twoje poglądy na coś to tylko Twoje, well, poglądy na coś, najprościej jest włożyć je w czyjeś usta.
Tutaj są dwie szkoły – albo wkładasz je w usta anonimowego Wybitnego Specjalisty, albo, even better, Prostego Człowieka, Który Widzi Rzeczy Takimi Jakie Są. W roli Prostego Człowieka najczęściej występuje taksówkarz. Stosując taki chwyt, nobilitujesz swój tekst w oczach słabego umysłui – gościu to sobie czyta i sobie myśli, “patrzcie, to nie są w końcu tylko dywagacje felietonisty, on tu się powołuje na zdroworozsądkowy głos Prostego Człowieka, a przecież wszyscy wiemy, że prości ludzie widzą rzeczy takimi, jakie są, bez tego zafałszowania typowego dla warszawskich felietonistów; z pewnością ten felieton jest więc prawdziwszy od innych felietonów na ten sam temat, w których jednak nie ma ani powolania się na Wybitnego Anonima ani na Opinię Taksówkarza”.
W wersji skrajnej, lewandowsko-ziemkiewiczowskiej, jeszcze możesz trzasnąć opowiadanko science-fiction, w którym swoje poglądy wkładasz w usta Wybitnego Filozofa albo Strasznie Mądrego Superduperkomputera. I też działa (na niektórych).
Swoją drogą, felietonista cytujący taksówkarza to już taka wytarta klisza, że nie zdziwiłbym się, gdyby The Onion już miało jakiś tekst typu “nowojorscy taksówkarze żądają miejsca w stopce New York Times”.
janekr :
Film “Egzorcyzmy Marianny Hudefak” też był oparty na faktach.
wo :
Skorpion musi ugryźć, bo taka jego natura. Ja to rozumiem…
wo :
Kula w płot – jak tylko słyszę w radiu rozmowy z Człowiekiem z Ulicy, kopniakiem zmieniam program. Od bardzo dawna wiem, że Prosty Człowiek z Ulicy **** wie i **** widzi.
Chcesz mnie do czegoś NIE przekonać – zacytuj taksówkarza.
wo :
O RAZie niewiele wiem, a u KTLa jakoś nie kojarzę. Możesz rzucić przykładem.
wo :
A jaki chwyt publicystyczny należy stosować, żeby powołać się na cudze poglądy/informacje bez rodzenia podejrzeń, iż są wyjęte z mej własnej dupy sensu stricto?
mrw :
Dieta 500 tictakow. Latwo podzielic na 5 posilkow dziennie.
miss.take :
Albo tysiąc rzodkiewek.
bart :
Dodatkową zaletą będzie niepowtarzalny, iperytowy oddech, którego tiktaki nie gwarantują.
Gammon No.82 :
OK, to może 500 rzodkiewek i 250 tiktaków. Każdy posiłek składający się ze stu rzodkiewek zagryzasz 50 tiktakami – i już żadna koleżanka z biura złego słowa nie powie.
kabotyna :
Piszą, tylko nie będę tutaj robił copypasty, zwłaszcza że książki stoją na półce u mojej Mamy w Łodzi. I piszą dlaczego kociczki wrzeszczą jak kot wyciąga przyrodzenie i całą masę innych rzeczy też podają. Nie dissuj zatem.
@ FSZYSCY
A słyszeliście o tym, że surowy seler zawiera kalorie ujemne?
General_Specific :
Ale przecież pisałem, że biegałem jakieś 3 miesiące (co 2-3 dni, więc będzie tego więcej niż 30 biegów po 1.0-1.5km) i żadnej istotnej poprawy kondycji nie zauważyłem.
blue.berry :
W kontekście kalarepowego flejma o eugenice, molestowaniu dzieci i eutanazji na życzenie wyjaśniłoby to źródła niezgody & Waszego rozdrażnienia.
pozdrawiam
bart :
Dieta pożywna i urozmaicona.
A wie ktoś, jak się pozbyć małej kłódki bez piłowania tejże? Z narzędzi posiadam:
– młotek
– klucz francuski
– nożyk do papieru.
Gammon No.82 :
Dać najdrobniejszą szansę weryfikacji – czyli o ile nie chodzi o społeczny reportaż o molestowanych seksualnie pracownicach, którym reporter zagwarantował anonimowość, choćby zasugerować tożsamość rozmówcy. Powiedzmy, ostatnio w swoich tekstach powoływałem się na wypowiedź hiszpańskiego tłumacza Sapkowskiego na kongresie w Krakowie. Nie podałem nazwiska, ale łatwo to sprawdzić guglem, ponadto byli inni świadkowie takiej rozmowy. W ten sposób podejrzenie “facet to wymyślił” zamienia się w podejrzenie “facet musiałby być naprawdę głupi, żeby tak zmyślać w sposób tak łatwy do demaskacji”.
janekr :
A jednak Skalskiemu się dałeś nabrać – zatem wystarczy, że taksówkarza zastąpimy inną profesją?
janekr :
A nie pamiętam tytułu, ale miał jakieś opowiadanko, którego bohaterem jest Profesor Filozofii, który dokonał przełomu w metafizyce. Było w którymś z tych tomików w wyborze Parowskiego.
@kabo
“Na temat tego czy to kotkę boli i czy na tyle boli żeby po pierwszym stosunku zrezygnowała z następnych stosunków (i raczej przyjemności, bo też kotka dobrowolnie się decyduje na ruchanko) w swoim życiu jakoś nic nie piszą. ”
Tak, tak. “na tyle, zeby zrezygnowala”, “dobrowolnie”. Wez sie. Uwaga, Magda odslania 4 litery – ‘instynkt’. Kojarzysz?