Home > Racjonalo, Szef kuchni poleca... > Choroby urojone: Candida

Choroby urojone: Candida

Tekst lekko wyedytowany: zacni komentatorzy zwrócili mi uwagę, że istnieje taka choroba jak występująca w pierwotnej wersji systemowa kandydoza. Jest to jednak schorzenie zupełnie inne niż „systemowa kandydoza” będąca postrachem forumowiczów z wegedzieciak.pl (nazywana również kandydozą przewlekłą). Kandydoza prawdziwa (systemowa) różni się od urojonej (przewlekłej) wszystkim: od występowania (głównie u osób o obniżonej odporności, np. AIDS, przebyta chemioterapia), poprzez objawy (chorzy w stanie ciężkim) do przebiegu (powikłania występujące w tej prawdziwej kandydozie systemowej: śmierć).

Zacznę od krótkiego P.S. do tekstu „Chrześcijanin a szczepienia”. Komentator Amatil zwrócił moją uwagę na forum wegedzieciak.pl — okazuje się, że wśród wegerodziców (a właściwie wegemam, bo gros użytkowników owego forum to kobiety) jest wielu przeciwników szczepień. Tak się składa, że znam jednego aktywnego członka forum wegedzieciak.pl, zapytałem go więc o szczepienia. Nie szczepi, jest z tego dumny. Z uśmiechem wyłuszczył mi, że dokonał najrozsądniejszego wyboru, bo pozostali, zaszczepieni członkowie społeczeństwa zapewniają jego dzieciom bezpieczeństwo, tworząc wokół nich odpornościowy kordon sanitarny. Oni ponoszą ryzyko straszliwych urazów i chorób wywoływanych przez szczepionki, on dzięki temu tego ryzyka ponosić nie musi. Możemy zatem przyjąć, że nieszczepiący forumowicze z wegedzieciak.pl (posiadający również własne forum Nie Szczepimy) to nie tylko głuptaki — to również cyniczne cwaniaczki.

Amerykanie mawiają „Kiedy życie rzuca w ciebie cytrynami, rób z nich lemoniadę”. Dzięki bolesnej i trudnej lekturze tekstów Cezarego Michalskiego o aferze Kataryny odkryłem znakomite forum wielodzietni.org, na którym można przeczytać, że kobiety nie przepuszczające ciężarnych w kolejce to „panie, których dzieci nie miały pogrzebu”. Z kolei dzięki wizycie na wegedzieciak.pl znalazłem świetny temat na kolejnego posta. A było tak: nowa forumowiczka zachwalała magiczne wahadełko…

Rodzicom i ich dzieciom zmagającym się z candidą gorąco i z pełna odpowiedzialnością polecam metodę w 100 % skuteczną i w 100 % bezpieczną. Jest to wahadło lecznicze biały ozyrys, które w środku ma substancję leczniczą grzybobujczą. Wahadło takie może służyć dla wszystkich członków rodziny, kosztuje 90 zł. Kupuje się je raz i ma się do końca życia. Leczenie nie polega na wprowadzaniu do organizmu żadnej chemii ale energii. Ja stosuję już od roku. Wyleczyłam candidę w rodzinie a nawet grzybice kopyta u mojego konia i klaczy koleżanki. Używam go również profilaktycznie, bo trudno mi i mojemu brzdącowi o dietę zabezpieczającą przed nawrotem grzyba, który pojawia się i tak przy każdym spadku odporności. To nie jest reklama ale szansa dla ludzi z otwartymi umysłami. Pozdrawiam.

Co to takiego candida, ta straszliwa choroba, z którą zmagają się rodzice z wegedzieciak.pl?

Jak wiadomo, czary-mary, czyli „terapie medycyny alternatywnej” działają na zasadzie placebo, a więc ich wpływ na zdrowie człowieka jest ograniczony do „ogólnej poprawy nastroju” czy „nieco szybszego wychodzenia z grypy”. Ponieważ lista schorzeń, na które czary-mary pomagają, jest ograniczona, jakiś anonimowy szaman wpadł na genialny pomysł: trzeba wymyślić nowe, bardzo niebezpieczne choroby, z którymi nasze praktyki będą sobie doskonale radzić. Dziś z tych chorób zamierzam omówić chroniczne zakażenie Candida albicans — mam nadzieję, że niniejszy post będzie początkiem ślicznego cyklu artykulików.

Candida albicans to drożdżak żyjący w naszym przewodzie pokarmowym. W pewnych sytuacjach wywołuje on prawdziwą chorobę zwaną drożdżycą lub kandydozą. My mówimy jednak o kandydozie przewlekłej, czyli o sytuacji, w której drożdżak wskutek nadmiernego rozwoju zapuszcza swoje drapieżne korzonki w ścianki kiszek i powoduje tzw. zespół nieszczelnego jelita a w konsekwencji powolne, niewykrywalne zakażenie całego organizmu. Zespół nieszczelnego jelita jest też podejrzewany o wywoływanie autyzmu u tych dzieci, u których nie wywołała go szczepionka przeciw odrze, śwince i różyczce.

Współczesna medycyna konwencjonalna nie zna co prawda takiej jednostki chorobowej jak przewlekła kandydoza czy zespół nieszczelnego jelita („Ten artykuł lub sekcja opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne z aktualną wiedzą medyczną”), ale przecież współczesna medycyna konwencjonalna nie pierwszy raz nas zawodzi, prawda? Przewlekła kandydoza to jak najbardziej realne schorzenie, z którym zmagają się ogromne ilości ludzi na całym świecie. Jakie są jego objawy? Uczynny wysportowany młodzieniec Sayheello ze Sportowego Forum Dyskusyjnego publikuje długaśną listę, na której znajdziemy takie symptomy, jak stronienie od towarzystwa, alkoholizm (jeśli połączony ze stronieniem, to najpewniej chodzi o picie w samotności), krytykanctwo, sucha cera, swędzenie odbytu i skóry, ataki paniki i płaczu, łaknienie pewnych pokarmów, bezsenność, bóle brzucha, nadwaga lub niedowaga, bóle głowy, brak koncentracji, niepewność, zagrożenie, niecierpliwość, niestrawność, objawy psychiatryczne, gazy, wzdęcia, odbijanie się, ospałość, leniwość, pesymizm, gderliwość, zapalenia zatok (przeziębienia), kłopoty w nauce i wychowaniu, kłopoty decyzyjne, zły zapach ciała i z ust oraz — last but not least — złe mniemanie o sobie. Jeśli dodam, że wystarczy rozpoznać u siebie tylko niektóre z objawów, konkluzja może być tylko jedna: wszyscy chorujemy na kandydozę!

Ale nie traćcie nadziei, moi chorzy bracia i siostry, to się leczy.

Google na zapytanie „candida homeopatia” zwraca 30 000 wyników. Słynny koncern homeopatyczny Boiron produkuje środek przeciw kandydozie zawierający, rzecz jasna, bardzo rozcieńczonego drożdżaka.

Za niewiele ponad dwa tysiące złotych możecie kupić Digital Clark’s Zapper i Digital Silver Pulser, czyli urządzenia, które oprócz kandydozy wyleczą wszystkie inne choroby powodowane przez drobnoustroje: wywoływane przez przywry jelitowe AIDS („Po zlikwidowaniu wszystkich stadiów rozwoju pasożytów wirus HIV znika w ciągu 2 godzin”), depresję („przyczyna depresji tkwi w infekcji mózgu małymi robakami obłymi”), alergię („u wszystkich alergików wykryto poważną inwazję owczej motylicy wątrobowej żyjącej w drogach żółciowych”), Alzheimera („chorobę Alzheimera wywołują pospolite przywry pochodzące z niedogotowanego mięsa i od naszych ukochanych zwierząt”), astmę („w 100% przypadków astmy obserwowana jest infekcja larwami glisty ludzkiej usytuowanej w płucach”) i wiele innych chorób, wobec których konwencjonalna medycyna pozostaje bezradna.

Można też sięgnąć po oczyszczający jelita preparat o nazwie Colonix. Strona reklamująca ten środek straszy: „jak wiemy ze starego powiedzenia, śmierć zaczyna się w jelitach”. Nie znałem wcześniej tego przysłowia, ale w końcu wzrastamy w różnych środowiskach, nie wszystkie mądrości ludowe występują w każdym regionie.

Colonix to niezwykły środek — po jego zażyciu czeka nas przerażająca niespodzianka w ubikacji: z naszego ciała via odbyt wydobywa się długi na metr, pusty w środku obiekt, wyglądający jak brązowa, gumowata skóra węża (zapraszam do ostrożnego obejrzenia galerii foto). To oblepiające nasze jelita toksyczne złogi, pełne pasożytów, zakłócające pracę organizmu i powodujące wiele groźnych chorób.

Najwyraźniej efektem ubocznym stosowania Coloniksu jest potrzeba dzielenia się ze światem informacjami o swoich kupach. Świadczy o tym ilość zdjęć nadesłanych przez wdzięcznych pacjentów do opiekuna strony colonix.pl oraz listy sławiące moc Programu Oczyszczającego:

No cóż, mam teraz 5 wypróżnień dziennie i nie mam żadnych bólów. Mój stolec wygląda teraz normalnie, ale będę kontynuować oczyszczanie na wszelki wypadek. Powiedziałam już wielu osobom, jaki to wspaniały środek. Na mojej mamie sprawiło wielkie wrażenie, gdy powiedziałam jej, co ze mnie wyszło i że jej prezent był najlepszy w moim życiu.

O co chodzi? Preparaty wywołujące Efekt Brązowego Węża zawierają takie składniki jak bentonit (występujący również w zbrylających żwirkach dla kotów), wyciąg z babki płesznik, pektyna czy guma guar. Te chłonące wilgoć substancje, w połączeniu z… hm… zastanym w kiszkach budulcem, tworzą coś w rodzaju plastycznego odlewu jelita, który jest następnie wydalany. Brązowy Wąż to żaden chorobotwórczy złóg, efekt niewłaściwego odżywiania ani dusząca ścianki jelit powłoka z toksyn, to po prostu właściwy efekt działania preparatu.

Candidę można leczyć również sokiem Noni, który ponoć jest obrzydliwy w smaku, ale za to jaki drogi! Znakomite kompendium wiedzy na temat candidy można znaleźć na stronie poświęconej Reiki („Sponsorem strony jest biuro rachunkowe AFRO-TAX”), choć lekturę utrudnia nierówny poziom tłumaczenia („Jeden z zolnierzy z bazy amrykanskiej byl ciagle aresztowany za DUI stwierdzone przyrzadami nadmuchiwanymi”). Z owego poradnika dowiemy się, że drożdżaka można pozbyć się z organizmu za pomocą diety (jedzmy organiczne serdelki, „chleb ze spelt i kamut”, unikajmy keczupu), ziołowych i farmakologicznych środków antygrzybicznych (uwaga, wątroba może nie wytrzymać), wspomnianego wyżej czyszczenia jelit mieszanką bentonitu i babki płesznik oraz „zmiany trybu i poglądu na życie”. Jak ta zmiana ma wyglądać? Ot, chociażby lepszym wykorzystaniem swojego czasu wolnego. Propozycje wypełnienia tego czasu pozwalam sobie na koniec przedrukować z owego kompendium w całości:

UPRAWIAC AEROBIK & ZBIERAC JABLKA & STRZELAC Z LUKU &GRAC W BADMINTONA & PIEC & GRAC W KOSZYKOWKE & ZBIERACJAGODY & ZBIERAC GRZYBY & JEZDZIC NA ROWERZE & RZUCAC LOTKAMI & PLYWAC NA LODCE & GRAC W KREGLE & PODNOSIC CIEZARY &KALIGRAFOWAC & JECHAC NA CAMPING & GRAC W WARCABY & SZACHY&WRESZCIE POSPRZATAC & COS ZBIERAC OPRÓCZ PIENIEDZY & MALOWAC (OBRAZY) & TANCZYC & DEBATOWAC & DEKOROWAC & MARZYC &GIMNASTYKOWAC SIĘ & JECHAC NA RYBY (TYLKO NIE W GRZYBACH) &GRAC W HOKEJA & JEZDZIC KONNO & KUPOWC KWIATY& ZADBAC OFRYZURE & JEZDZIC NA ROLKACH & LYZWY & BIEGAC & UPRAWIAC JUDO& KARATE & PUSZCZAC LATAWCE & ROBIC NA DRUTACH & WYSZYWAC& SMIAC SIĘ & UCZYC SIĘ & ISC DO KINA ALBO NA FILM & GRABIC LISCIE&GRAC W PING PONGA & TENIS & ROZWIAZOWAC KRZYRZOWKI & POJECHAC NAD LEJK & CZYTAC $ RELAXOWAC SIĘ & JECHAC NA ZAKUPY&RYSOWAC & SPIEWAC & JEZDZIC NA NARTACH $ SANKI & USMIECHNĄĆ SIĘ & GRAC W PILKE & OPOWIADAC HISTORIE & TEATR & MYSLEC &PODROZOWAC & NIE OGLADAC TELEWIZJI & KUPIC KOMPUTER &UCZYC SIĘ HISZPANSKIEGO & GRAC W GRY VIDEO & ODWIEDZIC ZNAJOMYCH BEZ BUTELKI & GRAC W SIATKOWKE & PISAC & ZAJAC SIĘ YOGA& JECHAC DO ZOO & OZENIC SIĘ & ISC NA LODY & ODSNIEZYC CHODNIK& ZMIENIC OLEJ W GLOWIE & WYRZUCIC VIAGRE & KUPIC LORNETKE& UCZYC SIĘ ANGIELSKIEGO & NAPISAC LIST & GRAC NA GITARZE && CZYTAC & CZYTAC & CZYTAC

W następnym odcinku mam nadzieję zająć się morgellonami, czyli o matko, od GMO łażą mi pod skórą robaki! Będzie się działo.

Update: znakomite, wyczerpujące kompendium wiedzy o kandydozie znajdziecie na blogu Sporothrix (w trzech częściach): Drużyna Grzyba, Dwa Grzyby, Powrót Grzyba.

  1. Slotna
    June 5th, 2009 at 00:29 | #1

    Quasi :

    Też to chciałem pokazać, ale mnie uprzedziłaś. Wyborni są.

    Wczytaj sie, na pewno znajdziesz cos innego. Np. “Marzę, żeby móc umierać z zapaloną gromnicą w dłoni….” :)

  2. Slotna
    June 5th, 2009 at 00:40 | #2

    O pigulkach: “Jeśli nie wiesz ile razy doszło do zapłodnienia, to możesz powiedzieć tylko ile razy ciąża nie zaistniała licząc ciążę od momentu zagnieżdżenia. Natomiast nie wiadomo ile razy w ciągu tych 300 cykli faktycznie kobieta zabiła swoje dziecko. Owe jak piszesz blisko 100% NIC nam o tym nie mówi. Wziąwszy pod uwagę, że pomimo potrójnego “zabezpieczenia” i tak zdarzają się nawet przypadki przeżycia i zagnieżdżenia zarodka istnieje PEWNOŚĆ, że część dzieci zostaje zabitych. Jaka, powtarzam, nie wiemy. Może być ułamek procenta, może być duża część. Nawet przy ułamku procenta, wziąwszy pod uwagę powszechność stosowania antykoncepcji hormonalnej, są to liczby, które mogą znacznie przewyższać ilość dokonywanych aborcji metodami “tradycyjnymi” Dla mnie KAŻDE życie ludzkie jest bezcenne.

    Zlapalam sie na tym, ze strrrrasznie mnie korci, zeby za pomoca lekkiej transformacji tego tekstu troszenke u nich potrolowac. Akurat maja watek o samochodach. No wiecie, ze “przeciez pomimo bogwijakich zabezpieczen i rozwiazan technicznych istnieje PEWNOSC, ze czesc dzieci zostanie zabitych w wypadkach”. I tak dalej. Ech, pewnie to szatan mnie wodzi na pokuszenie, bo nie mam gromnicy.

  3. Quasi
    June 5th, 2009 at 00:52 | #3

    Slotna :

    Zlapalam sie na tym, ze strrrrasznie mnie korci, zeby za pomoca lekkiej transformacji tego tekstu troszenke u nich potrolowac. Akurat maja watek o samochodach. No wiecie, ze “przeciez pomimo bogwijakich zabezpieczen i rozwiazan technicznych istnieje PEWNOSC, ze czesc dzieci zostanie zabitych w wypadkach”. I tak dalej. Ech, pewnie to szatan mnie wodzi na pokuszenie, bo nie mam gromnicy.

    Mnie też korciło do tego samego. Tekst o samochodach poniekąd już napisałem. Niestety, przekonałem się, że trollowanie u nich jest raczej niemożliwe, bo żeby założyć konto, trzeba wpierw osobiście przekonać adminów (no, pewnie do tego, że jesteś wielodzietnym i pobożnym):

    O członkostwie

    Prośba o członkostwo nie daje od razu dostępu do wszystkich zasobów forum. Wszystkie prośby są przeglądane przed zaakceptowaniem przez administratorów. Nie gwarantujemy pełnego dostępu do aplikacji po wypełnieniu tego formularza.

    Proszę nie podawać niepoprawnych lub nieprawdziwych danych w tym formularzu, gdyż może to poskutkować brakiem akceptacji prośby przez administratorów.

    Wszystkie informacje tutaj podane będą zachowane w tajemnicy.

    Tak więc trzeba by trochę naściemniać, trochę by to trwało (zanim admini odbiorą zgłoszenie i kandydata na członka przesłuchają), a po pierwszym trollerskim wyskoku wyleciałoby się na zbity łeb. Chyba szkoda zachodu.

    pozdrawiam

  4. Slotna
    June 5th, 2009 at 00:58 | #4

    Przede wszystkim to widza w statsach, ze sie stad przeklikalismy, wiec i tak by nie wyszlo. Taka niezaspokojona bede teraz ;(

  5. Quasi
    June 5th, 2009 at 01:02 | #5

    Slotna :

    Przede wszystkim to widza w statsach, ze sie stad przeklikalismy, wiec i tak by nie wyszlo. Taka niezaspokojona bede teraz ;(

    Znaczy się, wiedzą skąd po raz pierwszy w historii dany IP się przeklikał?

    Barcie – skąd ja się do ciebie przeklikałem? Z WO?

  6. mtwapa
    June 5th, 2009 at 01:12 | #6

    bart :

    Jak zmienię systemową na przewlekłą, to już powinno być dobrze, tak?

    Jest prawie dobrze. “Prawie” bo robisz skroty myslowe. IMHO mniej medycznie qmaci moga sie na nich potknac. Moze cos po linii:

    Tekst lekko wyedytowany: zacni komentatorzy zwrócili mi uwagę, że istnieje taka choroba jak opisana w pierwotnej wersji systemowa kandydoza. Jest to jednak schorzenie zupelnie inne niz “systemowa kandydoza” bedaca postrachem wegedzieciak.pl. Rozni sie wszystkim, od wystepowania (głównie u osób o obniżonej odporności np. AIDS, przebyta chemioterapia), poprzez objawy (chorzy w stanie ciezkim) do przebiegu (powikłania występujące w tej prawdziwej kandydozie systemowej: śmierć). “Systemowa kandydoza” z wegedzieciak.pl dalej istnieje jedynie w chorej wyobrazni hipochondrykow i szarlatanow.

    PS: O Morgellon disease byl artykul w New Scientist:
    http://www.newscientist.com/article/mg19526210.700-morgellons-disease-the-itch-that-wont-be-scratched.html

  7. Slotna
    June 5th, 2009 at 01:37 | #7

    Quasi :

    Znaczy się, wiedzą skąd po raz pierwszy w historii dany IP się przeklikał?

    A bo ja wiem? Ale zakladam, ze wszyscy wiedza wszystko. Tu internety, nie znasz dnia ni godziny ;))

  8. June 5th, 2009 at 09:55 | #8

    Slotna :

    Quasi :
    Też to chciałem pokazać, ale mnie uprzedziłaś. Wyborni są.

    Wczytaj sie, na pewno znajdziesz cos innego. Np. “Marzę, żeby móc umierać z zapaloną gromnicą w dłoni….”

    Widzę, że nie tylko mnie po tym kawałku zmiotło pod stół. Podczas seksu, lecąc luksusowym samochodem w przepaść czy uśmiechnięty podczas snu – no to rozumiem. Ale z gromnicą? Pewnie jeszcze otoczony wianuszkiem straumatyzowanych członków rodziny, ze szczególnym uwzględnieniem najmłodszych członków klanu. Koniecznie w szczelnie zamkniętym (żeby nie zawiało), dusznym i klaustrofobicznie małym pokoju. A potem 24 godziny czuwania nad moim truchłem. Obłąkane to nieco. No ale co kto lubi.

    Edyta mi przypomina, że miałem radosną wizję. Ja z gromnicą, rodzina traci czujność (np. do kibla wyszli), umieram, świeca wyślizguje mi się z dłoni, zaczyna płonąć prześcieradło, łóżko, firanki i mój księgozbiór. Klan w panice wyrywa z domu, inferno, ja wesoło trzaskam w ognisku. Do kremacji jadę w formie pieczystego i wszystkim jest trochę głupio.

  9. June 5th, 2009 at 11:24 | #9

    radkowiecki :

    Widzę, że nie tylko mnie po tym kawałku zmiotło pod stół. Podczas seksu, lecąc luksusowym samochodem w przepaść czy uśmiechnięty podczas snu – no to rozumiem. Ale z gromnicą?

    Ludzie, którzy nie podają linków przy takich cytatach, to zdegenerowani naziści.

  10. June 5th, 2009 at 11:29 | #10

    A propos wege:
    http://forum.gazeta.pl/forum/w,16,96054770,,Moja_zona_myje_sie_raz_dziennie.html?v=2

    Ja mam nadwrażliwy węch, i to strasznie. Ja mogę coś czuć wy nie, i ok. To moje przekleństwo, ale np. nie jestem w stanie kochać się już z jedzącymi mięso kobietami, mają tak zakwaszone organizmy a ja to kurde czuję :((

  11. June 5th, 2009 at 11:46 | #11

    Quasi :

    Znaczy się, wiedzą skąd po raz pierwszy w historii dany IP się przeklikał?

    Barcie – skąd ja się do ciebie przeklikałem? Z WO?

    Nie do końca tak łatwo to wygląda, zwłaszcza jeśli masz dynamiczne IP.

    Używam pluginu UserOnline, który pokazuje mi, kto obecnie czyta mojego bloga i skądś ten ktoś przyszedł (dzięki temu wiem, że Moon ciągnie RSS-a z naszymi komciami, jest więc na bieżąco, cześć Moon!).

    Kiedy pojawiasz się na moim blogu, twoja przeglądarka dostaje od niego specjalne identyfikacyjne ciasteczko, ale dopóki nie zabierzesz głosu w dyskusji, pozostajesz anonimowym gościem, rozpoznawanym przez to ciasteczko i ewentualnie adres IP (jeśli jest stały). Dopiero kiedy zostawisz komcia, UserOnline zaczyna rozpoznawać cię jako Quasiego. Teoretycznie, gdybym miał logi adresów IP i ciasteczek powiązanych z referralami, mógłbym się jakoś dogrzebać do twojej pierwszej wizyty. Byłoby to jednak bardzo trudne.

    Nie wiem zresztą, czy istnieją jakieś skrypty/pluginy do śledzenia użytkowników po ciasteczkach. Nie spotkałem się z czymś takim.

    Administrator forum wielodzietni.org – jeśli nas czyta, pozdrawiamy, niezłe z was wykręty! – też raczej nie jest w stanie sprawdzić, czy zgłaszający się do niego nowy użytkownik przychodzi z BdB. Czasami ludzie mają charakterystyczną nazwę hosta (zagranica, gov, konkretna firma). Czujny admin pamięta takie wejścia i myśli “Aha, gagatku! Widziałem cię tu, kiedy przyłazili ci wszyscy lewacy z tego eugenicznego bloga”. Ale raczej musi polegać na natężeniu ruchu. Jeśli na wielodzietni.org rejestruje się średnio jeden użytkownik na kwartał, a tu bęc, trzy zgłoszenia w ciągu tygodnia, znaczy, nadchodzą trolle.

  12. June 5th, 2009 at 11:55 | #12

    mrw :

    A propos wege:
    http://forum.gazeta.pl/forum/w,16,96054770,,Moja_zona_myje_sie_raz_dziennie.html?v=2
    Ja mam nadwrażliwy węch, i to strasznie. Ja mogę coś czuć wy nie, i ok. To moje przekleństwo, ale np. nie jestem w stanie kochać się już z jedzącymi mięso kobietami, mają tak zakwaszone organizmy a ja to kurde czuję :((

    To niestety legenda, bo samego tekstu nie czytałem chyba, ale niejaki Sierpiński Jacek (EDIT: podobno) zadał kiedyś na łamach Maci Pariadki zasadnicze pytanie – czy wegetarianki mogą łykać, czy raczej muszą wypluwać?

  13. June 5th, 2009 at 12:09 | #13

    mrw :

    nie jestem w stanie kochać się już z jedzącymi mięso kobietami

    Nie ma miejsca na obcowanie płciowe w ciasnej przestrzeni sklepu mięsnego, zapewne.

    Koleś ma coś z deklem, obczajałeś jego website’a?

    bart :

    Moon ciągnie RSS-a z naszymi komciami

    Cioteczka lubi, zobacz jak się fajnie okładają z hlb u procesa.

    bart :

    eugenicznego bloga

    Mnie właśnie wytknięto pod komciami u WO, że za długo patrzyłem w Otchłań Quasiego.

  14. janekr
    June 5th, 2009 at 12:25 | #14

    Z uśmiechem wyłuszczył mi, że dokonał najrozsądniejszego wyboru, bo pozostali, zaszczepieni członkowie społeczeństwa zapewniają jego dzieciom bezpieczeństwo, tworząc wokół nich odpornościowy kordon sanitarny. Oni ponoszą ryzyko straszliwych urazów i chorób wywoływanych przez szczepionki, on dzięki temu tego ryzyka ponosić nie musi. Możemy zatem przyjąć, że nieszczepiący forumowicze z wegedzieciak.pl (posiadający również własne forum Nie Szczepimy) to nie tylko głuptaki — to również cyniczne cwaniaczki.

    Jakby byli naprawdę cyniczni i cwani, sami by nie szczepili, ale nawoływaliby wszystkich w koło do szczepień.

  15. Slotna
    June 5th, 2009 at 12:35 | #15

    eli.wurman :

    Koleś ma coś z deklem, obczajałeś jego website’a?

    Ten gosc siedzi na forum gazetowym chyba juz cos kolo roku i dorobil sie grona zajadlych wrogow wsrod stalych bywalczyn. Tez ma jakas ciekawa nieistniejaca chorobe. Pamietam, ze kiedys zbieral przez net kase na “perfumki” – serio.

  16. Gammon No.82
    June 5th, 2009 at 12:41 | #16

    Quasi :

    Robert S. Robins i Jerrold M. Post piszą, że paranoik, to zazwyczaj osoba zakompleksiona, często niedowartościowany narcyz, który ma poczucie, że nie jest traktowany w sposób szczególny, na jaki w swoim mniemaniu zasługuje.

    Nie jest to chyba dystynktywna cecha paranoików?
    Zarówno paranoik, jak nieparanoik, może czuć się niedowartościowany. Co gorsza jeden i drugi może mieć czasami rację.

    Wmawiając sobie w ksobnym amoku istnienie spiskującego przeciwko niemu potężnego wroga pośrednio dowartościowuje samego siebie – fakt, ze jakieś potężne siły sprzysięgły się przeciwko niemu potwierdza tylko jego wyjątkowość i to, że ma rację […]

    Być może. Ale niewyryfkowalne tak samo, jak np. płody Frojda.

  17. janekr
    June 5th, 2009 at 12:41 | #17

    eli.wurman :

    okładają z hlb u procesa.

    wordpress dzisiaj nie działa.
    Kto wyłączył? Niech się natychmiast przyzna!

  18. Gammon No.82
    June 5th, 2009 at 12:50 | #18

    @ Slotna :

    Obsesję mam chyba na punckie tego zabawnego cytatu.

    “Myślę, że przez antykoncepcję tracimy bardzo wielu wartościowych ludzi, którzy są w zamyśle Bożym. […]

    To jawna herezja!. Zgodnie z doktryną Matki Naszej Przenajświętszej – Kościoła Rzymsko-Katolickiego Bóg jest nie tylko wszechmocny, ale i wszechwiedzący. Nie ingeruje On w decyzje ludzkie, gdyż nad wyraz szanuje Wolną Wolę homosapiensią. Wszakże jeszcze zanim homosapiens podejmie swoją wolnowolową decyzję, Bóg już zna treść tej decyzji (zna ją bowiem od zarania dziejów). Zdanie “w zamyśle Bożym były osoby, o których Bóg z góry wiedział, że w wyniku użycia gumki [EDIT: plasterka/pigułki/kapturka/globulek zet] nigdy nie powstaną” jest albo zaprzeczeniem wszechwiedzy Boskiej (-> ergo herezją), albo twierdzeniem zakładającym, że Bóg cierpi na rozszczepienie osobowości (-> ergo herezją i na dodatek bluźnierstwem).

  19. June 5th, 2009 at 13:22 | #19

    @ Gammon No.82:

    obawiam się, że popadasz w herezje kalwińskie. (nie żeby doktryna KK nt. wolnej woli i boskiej wszechwiedzy nie była pełna dziur).

  20. Gammon No.82
    June 5th, 2009 at 13:33 | #20

    @ czescjacek :

    obawiam się, że popadasz w herezje kalwińskie. (nie żeby doktryna KK nt. wolnej woli i boskiej wszechwiedzy nie była pełna dziur).

    Herezje kalwińskie dotyczą przeznaczenia do zbawienia, a nie wszechwiedzy Boga o przyszłości. Pamiętaj też, że bez woli Bożej nie spada włos z głowy człowieczej, a więc i z głowy płodowej również.

  21. June 5th, 2009 at 13:40 | #21

    Gammon No.82 :

    Herezje kalwińskie dotyczą przeznaczenia do zbawienia, a nie wszechwiedzy Boga o przyszłości.

    no ale na mój rozum jedno jest z drugim powiązane jak jarek z lechem. ale nie wiem, trzeba by dopytać u naszego evil twina.

  22. Gammon No.82
    June 5th, 2009 at 13:43 | #22

    @ czescjacek :

    no ale na mój rozum jedno jest z drugim powiązane jak jarek z lechem. ale nie wiem, trzeba by dopytać u naszego evil twina.

    Rozumowi ludzkiemu nie dane jest przeniknąć tajemnic boskich.

  23. June 5th, 2009 at 14:04 | #23

    A Watykan na minusie. Brak hajsu wywalił komunizm, wywala kapitalizm (viva la nacjonalizacja w USA!), obali i katolicyzm :)

  24. Gammon No.82
    June 5th, 2009 at 14:11 | #24

    eli.wurman :

    A Watykan na minusie. Brak hajsu wywalił komunizm, wywala kapitalizm (viva la nacjonalizacja w USA!), obali i katolicyzm

    Uczcijmy to minutą zadumy. I ewentualnie lufą, żeby bardziej się zadumać.

  25. June 5th, 2009 at 15:27 | #25

    Gammon No.82 :

    eli.wurman :
    Uczcijmy to minutą zadumy. I ewentualnie lufą, żeby bardziej się zadumać.

    Eeeeh. Zostało mi zaledwie 17 dni i potem muszę mieć mgr całe spisane ładnie-cacadnie. Nie. Odejdź. A kysz.

    EDIT: I oczyfffiście oby Eli miał rację.

  26. June 5th, 2009 at 15:43 | #26

    @ bart:
    pięknie jest.

    Z tą całą kandidozą jest semantyczny ambaras, bo nastąpiło pewne, hm, zawłaszczenie istniejącej jednostki chorobowej na potrzeby nawiedzonych i histeryków. Ci zaś wymachują nią istotnie bez sensu.

    Pozdrowienia

  27. June 5th, 2009 at 15:54 | #27

    Dopiero teraz widzę MTWAPowy komentarz. Samokrytycznie: znów potwierdza się wyższość kolejności: czytać-myśleć-pisać nad rozwiązaniami alternatywnymi.

  28. June 5th, 2009 at 16:01 | #28

    telemach :

    […]znów potwierdza się wyższość kolejności: czytać-myśleć-pisać nad rozwiązaniami alternatywnymi.

    Pff.

  29. Quasi
    June 5th, 2009 at 16:24 | #29

    Gammon No.82 :

    Nie jest to chyba dystynktywna cecha paranoików?

    1. Termin “paranoja” jest nieścisły i obejmuje kilka schorzeń o różnej etiologie: paranoidalne zaburzenia osobowości, pewne psychozy, schizofrenię paranoidalną itd.. Narcyzmy, poczucia niedowartościowania itd. zapewne tyczą się przede wszystkim pierwszej z tych kategorii schorzeń.

    2. “Paranoja”, jak większość chorób i zaburzeń psychicznych, jakościowo nie jest niczym “nienormalnym” – to zestaw typowym mechanizmów psychicznych będących adaptacjami ewolucyjnymi do życia w dawnym środowisku. “Chorobą” staje się wtedy, gdy dojdzie do jej eskalacji ilościowej lub zaburzony zostanie jej system regulacyjny (tj. np. będzie odpalana nadwrażliwie, przez nietypowe, neutralne bodźce).

    3. Narcyzm, niedowartościowanie, kompleksy, chorobliwe przerzucanie odpowiedzialności za własne problemy z siebie na innych to jakoby typowa cecha paranoidalnego zaburzenia osobowości/”paranoi politycznej” (i mechanizm motywacyjny je napędzający), ale nie ograniczająca się tylko do nich. Tak więc bardziej cecha “konieczna”, ale nie “wystarczająca”.

    Gammon No.82 :

    Zarówno paranoik, jak nieparanoik, może czuć się niedowartościowany.

    Oczywiście.

    Gammon No.82 :

    Co gorsza jeden i drugi może mieć czasami rację.

    Co to znaczy w tym wypadku “mieć rację”? IMO “wartość” człowieka to nie jest kwestia, w której można lub nie można mieć obiektywnie rację. To parametr (i) czysto subiektywny (różni ludzie przypisują jednemu człowiekowi różną “wartość” w oparciu o różne kryteria, konwenanse, mody, uprzedzenia, znane informacje – prawdziwe bądź nie – na jego temat itd.) i (ii) ściśle zależny od koniunktury i okoliczności (np. osobnik filozofujący będzie bogiem w greckim polis, ale ścierwem w germańskim wojowniczym plemieniu).

    Gammon No.82 :

    Być może. Ale niewyryfkowalne tak samo, jak np. płody Frojda.

    Bo ja wiem? Przecież cała psychiatria/psychologia na czymś takim się opiera, czyż nie?

    Zbierasz delikwentów o podobnych objawach klinicznych, a następnie wyciągasz (i) (subiektywne) informacje bezpośrednio od nich oraz (ii) (obiektywne) informacje na temat ich funkcjonowaniu w życiu (~behawioryzm). Ponadto ładujesz im różne techniki psychoterapeutyczne lub farmakoterapeutyczne i patrzysz, które bardziej pomagają zarówno z punktu widzenia (i) jak i (ii). Z tego klaruje się jakiś uogólniony model danego schorzenia, mechanizmów jego etiologii i terapii. I pewnie jest to jakoś weryfikowalne.

    Od paranoika można się dowiedzieć – oraz wnioskować z jego zachowania – jakie odczucia wzbudzają w nim informacje (a) potwierdzające jego paranoiczne urojenia i (b) przeczące/obalające jego paranoiczne urojenia. Można monitorować jego samoocenę (od euforii i manii po depresję i samobójstwo).

    Robins i Post ilustrowali swój wywód jakoby typowymi przykładami klinicznymi. Jednym z nich była historia pewnego dupowatego Amerykanina, który na studiach związał się z pewną ślicznotką, w rzeczywistości jedynie cynicznie go wykorzystującą. Po tym jak go rzuciła, gość zaczął budować sobie piętrowe teorie spiskującej Rady Miasta, która jest odpowiedzialna za rozbicie jego związku – za nic nie chciał pogodzić się ze świadomością, że jest dupowaty, naiwny i dał się sfrajerować, kobiecie, której nigdy na nim nie zależało.

    pozdrawiam

  30. June 5th, 2009 at 16:37 | #30

    Jaś Skoczkowski: nie będę się kłócił. Nie umiem.

  31. Quasi
    June 5th, 2009 at 16:44 | #31

    mrw :

    Ja mam nadwrażliwy węch, i to strasznie. Ja mogę coś czuć wy nie, i ok. To moje przekleństwo, ale np. nie jestem w stanie kochać się już z jedzącymi mięso kobietami, mają tak zakwaszone organizmy a ja to kurde czuję :((

    Podobną teorię słyszałem od pewnego Południowego Koreańczyka. Twierdził on jakoby Koreańczycy w ogóle nie używali dezodorantów – i w ogóle rzadko który Koreańczyk wie co to takiego – ponieważ zwyczajnie ich nie potrzebują: Koreańczycy nie śmierdzą. Tę koreańską własność przypisywał faktowi, że Koreańczycy jakoby jedzą bardzo niewiele mięsa – i było tak przez całą ich historię; za to Europejczycy od tysiącleci obżerali się miechem i dlatego śmierdzą jak zwierzęta.

    Barts! Zweryfikuj!

    pozdrawiam

  32. June 5th, 2009 at 16:46 | #32

    telemach :

    Jaś Skoczkowski: nie będę się kłócił. Nie umiem.

    Absolutnie nie chciałem. Po prostu rozśmieszyłeś mnie i chciałem jakoś to zasygnalizować. Następnym razem spróbuję jaśniej, jak trzeba. Nie mogę tylko wkleić żadnej roześmianej mordy, bo Blog de Bart to zwierze nieczułe na uroki obrazków.

  33. June 5th, 2009 at 16:51 | #33

    Quasi :

    Barts! Zweryfikuj!

    Zweryfikuj swoją starą. Kiedy Barts pisał, że był w Korei?

  34. Quasi
    June 5th, 2009 at 16:53 | #34

    Gammon No.82 :

    To jawna herezja! (…)

    Też to chciałem napisać.

  35. Quasi
    June 5th, 2009 at 16:56 | #35

    mrw :

    Zweryfikuj swoją starą. Kiedy Barts pisał, że był w Korei?

    Ale pisał, że wie co-nie-co na temat tego, co Koreańczycy myślą o Japońcach. Tak więc, może wiedzieć także coś o innych koreańskich memach (zwłaszcza, jeśli Japończycy używają dezodorantów/obżerają się mięchem stwarzając kolejny obszar dla koreańskiej pogardy).

  36. sans_merci
    June 5th, 2009 at 16:58 | #36

    @ Quasi:

    Taaak. Powszechnie wiadomo, że Azjaci wcale się nie pocą, co więcej, muzułmańskim laskom w Malezji i Indonezji w ogóle nie jest gorąco, jak w tropikalnym klimacie pomykają w długich spodniach, bluzkach z długim rękawem i chustkach. Otóż Koreańczycy mają sporo mięsa w swoim menu, a poza tym wcinają kimchi na śniadanie, obiad i kolację, co czyni z nich niezłych śmierdziuchów (z całą sympatią to mówię, bo lubię i Korków, i kimchi). Oczywiście sami tego nie czują, no bo jak.

  37. June 5th, 2009 at 16:58 | #37

    Quasi :

    Tę koreańską własność przypisywał faktowi, że Koreańczycy jakoby jedzą bardzo niewiele mięsa – i było tak przez całą ich historię;

    właśnie skończyłem czytać książkę o brudzie (http://merlin.pl/Historia-brudu_Katherine-Ashenburg/browse/product/1,660599.html?gclid=CJ_l5eOx85oCFVOK3godplaMdg) i był tam wątek, że w ogóle Azjaci mają mniej śmierdzący pot bo cośtam cośtam mniej go wydzielają czy zawiera mniej czegośtam.

  38. Quasi
    June 5th, 2009 at 17:02 | #38

    czescjacek :

    (nie żeby doktryna KK nt. wolnej woli i boskiej wszechwiedzy nie była pełna dziur)

    Nie jest “pełna dziur” – jest wewnętrznie sprzeczna (zresztą, nawet sama koncepcja wszechwiedzy jest wewnętrznie sprzeczna). Ergo: istnienie omniscjentnego Boga, mającego wolną wolę i będącego stwórcą istot obdarzonych wolną wolą jest logicznie niemożliwe. Chyba, że zastosujemy jakąś przedziwną definicję (i) wszechwiedzy lub (ii) wolnej woli, co też rutynowo starają się robić apologeci.

    pozdrawiam

  39. June 5th, 2009 at 17:05 | #39

    Quasi :

    Maczowie też go doświadczają?

    Nie – i mieszanie do tego Nicponia nie jest chyba właściwe. To są serdeczni, mili i uczynni ludzie, raczej mało przebojowi do tego.

    No właśnie – tego się spodziewałem. Czy mógłbyś coś więcej napisać o uczuciach związanych z jaraniem się swoim buntem antyestablishmentowym i przekonaniem o posiadaniu wiedzy tajemnej?

    Tu też chodzi o dowartościowywanie się, o oddzielanie się od barachła, prawda?

    Kurde, Quasi, zmuszasz mnie do cofania się w czasy, kiedy jeszcze nie wiedziałem, jak to jest być z kobietą. Spróbuję pozbierać myśli i coś ci napisać w weekend, ale w skrócie – nie, nie o to chodzi.

  40. Quasi
    June 5th, 2009 at 17:13 | #40

    czescjacek :

    i był tam wątek, że w ogóle Azjaci mają mniej śmierdzący pot bo cośtam cośtam mniej go wydzielają czy zawiera mniej czegośtam.

    A czy mógłbyś:
    (i) Uściślić co to w tym kontekście znaczy “Azjaci”?
    (ii) Sprawdzić o co tak naprawdę chodziło z tą ilością potu, czymśtam czymśtam w pocie i smrodem potu?

  41. Quasi
    June 5th, 2009 at 17:37 | #41

    bart :

    To są serdeczni, mili i uczynni ludzie, raczej mało przebojowi do tego.

    Czyli “dupowaci”, “spedaleni”, “bez jaj”?

    BTW: Jak to Waszym zdaniem jest – ludźmi mało przebojowymi powszechnie się gardzi, a przebojowych podziwia, czyż nie? Choć z tych co bardziej przebojowych, kabotynów często za plecami się naśmiewa, ale to jest chyba objaw zazdrości&zawiści, czyż nie? Znałem parę osób z psychozą dwubiegunową i wyglądało to tak, że stan maniakalny zwykle przynosił im spektakularne sukcesy towarzysko-zawodowe.

    pozdrawiam

  42. June 5th, 2009 at 18:07 | #42

    Quasi :

    Chyba, że zastosujemy jakąś przedziwną definicję (i) wszechwiedzy lub (ii) wolnej woli, co też rutynowo starają się robić apologeci.

    IMO radzenie sobie ze sprzecznością Boga przebiega nieco inaczej. Sprzeczności pojawiają się dopiero, gdy próbujesz “ogarnąć” — kiedy patrzysz na Niego kawałek po kawałku to wszystko się zgadza. Stąd już prosty wniosek dla wierzącego w Boga: są sprzeczności, bo mrówka nie może ogarnąć słonia. Bardzo wygodne, bo potem dzięki Szkotowi (ale nie prawdziwemu tylko Janowi Dunsowi) można już z Boga wyciągnąć to na co akurat ma się ochotę. Przedziwne definicje wszechwiedzy, albo wolnej woli byłyby próbą “uzgodnienia” Boga a tym samym unieszkodliwienia Go jako teh-ultimate-out-of-the-blue-machine (pun intended).

  43. June 5th, 2009 at 18:15 | #43

    Quasi :

    Jak to Waszym zdaniem jest – ludźmi mało przebojowymi powszechnie się gardzi, a przebojowych podziwia, czyż nie? Choć z tych co bardziej przebojowych, kabotynów często za plecami się naśmiewa, ale to jest chyba objaw zazdrości&zawiści, czyż nie?

    Trochę jednak kalarepka.

  44. Slotna
    June 5th, 2009 at 18:23 | #44

    grzesie2k :

    Trochę jednak kalarepka.

    Sam jestes kalarepka i peczek rzodkiewek do tego. Niby co jest kalarepkowatego w tej wypowiedzi? Ja bym sie raczej przyczepila do tego ‘czyz nie’ ;)

  45. June 5th, 2009 at 18:34 | #45

    Slotna :

    Sam jestes kalarepka i peczek rzodkiewek do tego. Niby co jest kalarepkowatego w tej wypowiedzi?

    Przy przyjęciu kanononicznego znaczenia kalarepki (Quasi znowu chce mordować muminków!) – nic ;) Ja je trochę rozszerzyłem, chcąc dać mu do zrozumienia, że tak jest tylko w świecie, który wytworzył w swojej głowie po lekturze wielu bardzo mądrych książek i artykułów. U nas, na Ziemi, tezy psychoewolucjonistów są tylko zbiorem postulatów dla aspergerczyków.

  46. gantolandon
    June 5th, 2009 at 18:46 | #46

    Quasi :

    BTW: Jak to Waszym zdaniem jest – ludźmi mało przebojowymi powszechnie się gardzi, a przebojowych podziwia, czyż nie?

    Zdefiniuj “przebojowość”, bo może się okazać, że masz na myśli coś zupełnie innego, niż reszta.

  47. June 5th, 2009 at 18:54 | #47

    @ sans_merci:
    Mają zmodyfikowany gen, który powiązany jest zarówno z poceniem się (jako środkiem regulacji temperatury / poceniem się) oraz wydzielaniem i jakością woskowiny w uszach. Pół roku jakieś temu było na ten temat w mediach.
    Kwerenda google: “woskowina, geny”.

  48. Barts
    June 5th, 2009 at 19:06 | #48

    mrw :

    Zweryfikuj swoją starą. Kiedy Barts pisał, że był w Korei?

    Dziękuję.

    Quasi :

    Ale pisał, że wie co-nie-co na temat tego, co Koreańczycy myślą o Japońcach.

    Raczej odwrotnie. Koreańskich znajomych mam sztuk jeden, dwa jeśli wliczyć przelotnie poznaną atrakcyjną turystkę w Krakowie – była śliczna i nie śmierdziała, ale przecież dowody anegdotyczne się nie liczą. :)

  49. Quasi
    June 5th, 2009 at 19:33 | #49

    gantolandon :

    Zdefiniuj “przebojowość”,

    Pewni siebie, ekstrawertyczni, elokwentni/wygadani, asertywni/wyszczekani, zadziorni, imprezowicze, “dusze towarzystwa”, jajcarze, aroganci…

    EDIT: do tego ambitni, dynamiczni,

    grzesie2k :

    U nas, na Ziemi,

    U Was za majtami.

    grzesie2k :

    ezy psychoewolucjonistów

    To nie była teza psychoewolucjonistów (w przynajmniej takowej u nich nie spotkałem).

    pozdrawiam

  50. June 5th, 2009 at 19:35 | #50

    Quasi :

    Pewni siebie, ekstrawertyczni, elokwentni/wygadani, asertywni/wyszczekani, zadziorni, imprezowicze, “dusze towarzystwa”, jajcarze, aroganci…

    zajebałbym

  51. Temujin
    June 5th, 2009 at 19:36 | #51

    Quasi :

    mrw :
    Ale pisał, że wie co-nie-co na temat tego, co Koreańczycy myślą o Japońcach. Tak więc, może wiedzieć także coś o innych koreańskich memach (zwłaszcza, jeśli Japończycy używają dezodorantów/obżerają się mięchem stwarzając kolejny obszar dla koreańskiej pogardy).

    Kto jak kto ale ty Quasi powinieneś zauważyć i przypomnieć że dzisiejsi Japończycy to Koreańczycy którzy przypłynęli sobie na wyspy japońskie daaawnooo temu i zrobili z rodowitą ludnością tychże wysp (zwącą się Ainami bodajże) to co zwykle robiło się w takich wypadkach.
    Genocide always was a vialable solution to any problem.

  52. Quasi
    June 5th, 2009 at 19:44 | #52

    Adam Gliniany :

    Mają zmodyfikowany gen, który powiązany jest zarówno z poceniem się (jako środkiem regulacji temperatury / poceniem się) oraz wydzielaniem i jakością woskowiny w uszach. Pół roku jakieś temu było na ten temat w mediach.
    Kwerenda google: “woskowina, geny”.

    Ten od woskowiny znalazłem, ale on nie ma nic wspólnego z poceniem się ani ze smrodem.

    pozdrawiam

  53. Quasi
    June 5th, 2009 at 19:47 | #53

    Temujin :

    Kto jak kto ale ty Quasi powinieneś zauważyć i przypomnieć że dzisiejsi Japończycy to Koreańczycy którzy przypłynęli sobie na wyspy japońskie daaawnooo temu i zrobili z rodowitą ludnością tychże wysp (zwącą się Ainami bodajże) to co zwykle robiło się w takich wypadkach.
    Genocide always was a vialable solution to any problem.

    Ale jaki to ma związek z dezodorantami, smrodem i jedzeniem mięsa, tym bardziej, że Japończycy – wg Huntingtona – stanowią odrębną cywilizację?

  54. Quasi
    June 5th, 2009 at 19:48 | #54

    czescjacek :

    zajebałbym

    Ale mnie czy “przebojowych”?

  55. June 5th, 2009 at 19:54 | #55

    Quasi :

    Pewni siebie, ekstrawertyczni, elokwentni/wygadani, asertywni/wyszczekani, zadziorni, imprezowicze, “dusze towarzystwa”, jajcarze, aroganci…

    EDIT: do tego ambitni, dynamiczni,

    Taki to był On -> http://www.progarchives.com/forum/uploads/19211/hunter_thompson.jpg . Jestem pewien, że choć znajomi Barta nie są tacy jak On, to jednak Bart miał na myśli, że nie są bucami. Czy mega bucami. Jak Nicpoń. Mylę się?

  56. June 5th, 2009 at 20:00 | #56

    Quasi :

    Ale mnie czy “przebojowych”?

    jasne że przebojowych. nie ma bardziej wkurwiającego typu człowieka niż taki, co zawsze wie co powiedzieć i umie się znaleźć.

  57. Quasi
    June 5th, 2009 at 20:11 | #57

    czescjacek :

    jasne że przebojowych. nie ma bardziej wkurwiającego typu człowieka niż taki, co zawsze wie co powiedzieć i umie się znaleźć.

    Zazdrość&zawiść?

  58. June 5th, 2009 at 20:41 | #58

    Quasi :

    grzesie2k :
    U nas, na Ziemi,
    U Was za majtami.

    O, koleżanka robiła notatki.

    Quasi :

    grzesie2k :
    tezy psychoewolucjonistów
    To nie była teza psychoewolucjonistów (w przynajmniej takowej u nich nie spotkałem).

    Ja tam prosty żuczek z mało obleganego kierunku humanistycznego jestem i zachwyt nad przebojowością / pogarda wobec słabości kojarzą mi się z fapu-fapu Łysakowskiego nad psychoewolucjonizmem. Może moja kupa, srry.

  59. June 5th, 2009 at 20:45 | #59

    Quasi :

    Zazdrość&zawiść?

    jasne że też, ale również fakt obiektywny, że to chuje. za wyjątkiem rzecz jasna kobiet, które są pizdami.

  60. June 5th, 2009 at 20:50 | #60

    czescjacek :

    nie ma bardziej wkurwiającego typu człowieka niż taki, co zawsze wie co powiedzieć i umie się znaleźć.

    Jeśli tylko “wie” i “umie” to jeszcze nie ma tragedii, a ta zaczyna się kiedy “musi”.

  61. Patso
    June 5th, 2009 at 20:55 | #61
  62. Quasi
    June 5th, 2009 at 21:21 | #62

    grzesie2k :

    fapu-fapu Łysakowskiego

    Praktycznie nie znam gościa, czytałem ze 2 jego posty i to jakieś antyklerykalne, nie psychoewolucyjne.

    czescjacek :

    jasne że też, ale również fakt obiektywny, że to chuje. za wyjątkiem rzecz jasna kobiet, które są pizdami.

    Co to znaczy “chuje/pizdy”? To chyba przyznanie się do słabości i bezradności względem nich?

    Ale to raczej powód do tego, by mieć pretensje do siebie, do własnej marności i nieudolności, a nie do “przebojowych”? Podobnie jak się zbierze wpierdol, choćby rabunkowy, na ulicy – przynajmniej ja w takiej sytuacji mam pretensję wyłącznie do siebie, do oprawców nie czuję nienawiści (a jeśli już, to raczej podziw) i w żadnym wypadku nie zgłaszam sprawy na policję (tylko jak mi ukradli tablice rejestracyjne to musiałem zgłosić, ale i tak zgłosiłem zagubienie, nie kradzież).

    pozdrawiam

  63. Slotna
    June 5th, 2009 at 21:33 | #63

    Quasi :

    i w żadnym wypadku nie zgłaszam sprawy na policję

    Z powodu?

  64. June 5th, 2009 at 21:36 | #64

    Quasi :

    a jeśli już, to raczej podziw

    Dlaczemu? Każdy rabuś po prostu mógłby Tobie okazać sympatię i zostawić Cię w spokoju – to nie jest bardziej godne podziwu? No sorry, ale nie lubię ludzi, którzy mi nie okazują minimum jakiejś sympatii czy czegoś w ten deseń, która mi pozwala stosunkowo miło spędzać czas. Nie bardzo rozumiem, skąd u Ciebie podziw dla kogoś, kto krzywdzi Ciebie?

  65. June 5th, 2009 at 22:00 | #65

    jaś skoczowski :

    Nie bardzo rozumiem, skąd u Ciebie podziw dla kogoś, kto krzywdzi Ciebie?

    Też by tak chciał, ale nie umie?

  66. June 5th, 2009 at 22:06 | #66

    Ausir :

    jaś skoczowski :
    Nie bardzo rozumiem, skąd u Ciebie podziw dla kogoś, kto krzywdzi Ciebie?
    Też by tak chciał, ale nie umie?

    Kurwa i znowu wyszedłem na naiwnego hipisa.

    Jaki powód do krzywdzenia do zabawy ma ktoś, kto wątpi w to, że inni coś czują (dobrze kojarzę Quasi, Ty takie wątpliwości wyrażałeś?)?

  67. RobertP
    June 5th, 2009 at 22:17 | #67

    Quasi :

    Podobnie jak się zbierze wpierdol, choćby rabunkowy, na ulicy – przynajmniej ja w takiej sytuacji mam pretensję wyłącznie do siebie, do oprawców nie czuję nienawiści (a jeśli już, to raczej podziw)

    No to faktycznie jest z tobą coś nie halo. Ja, po latach, mądrzejszy o pewne podstawy wiktymologii i psychologii takich sytuacji, wiem jak mogłem uniknąć niektórych starć. Ale winny jest zawsze napastnik, a nie to, że masz kucyk, dredy albo koszulkę z Che. Ty najwyżej byłeś nieroztropny lub głupi, albo nie wiedziałeś komu kibicują pytający ;-)

  68. Patso
    June 5th, 2009 at 23:00 | #68

    Już nie wspominając o tym, że niezgłaszanie sprawy na policję jest trochę nie w porządku wobec innych obywateli.

  69. Quasi
    June 6th, 2009 at 00:22 | #69

    Slotna :

    Z powodu?

    1. Bo się wstydzę, że dałem się upokarzająco pokonać. Wstydzę się nawet wtedy, gdy napastników było kilku. (Wprawdzie nigdy nie oddałem pieniędzy, ale tchórzliwie uciekłem/ukryłem się – tego też się wstydzę.)

    2. Wstydzę się także zawracania dupy policjantom, którym mało płacą, zmuszają do nudnej, niewdzięcznej roboty. Tym bardziej, że moje problemy były trudne do udowodnienia i śmiesznie błahe (zniszczenie mienia, kradzież tablic, drobne pobicie, poszczucie psem związane ze zniszczeniem ubrania i lekkimi obrażeniami…), choć poważniejszych – jeśli mi się przytrafią – też nie zamierzam zgłaszać.

    3. Zgłoszenie wymaga ode mnie fatygi i wstydu a nic mi nie daje w zamian. Nawet ze złapania sprawcy nic nie mam.

    4. Mam także uzasadnienie etyczne-utylitarystyczne: wystarczy, że ja zaznałem jakiegoś cierpienia – po co generować go więcej? Tj. cierpienie policjantów zmuszonych do zajmowania się pierdołami i cierpienie sprawcy, jeśliby został złapany i ukarany.

    jaś skoczowski :

    Dlaczemu? Każdy rabuś po prostu mógłby Tobie okazać sympatię i zostawić Cię w spokoju – to nie jest bardziej godne podziwu?

    To byłaby nie sympatia, lecz pogarda. Podobna do tej, którą stary Wehrmachtowiec okazał amerykańskiemu tchórzowi w “Saving Private Ryan” ignorując go.

    jaś skoczowski :

    No sorry, ale nie lubię ludzi, którzy mi nie okazują minimum jakiejś sympatii czy czegoś w ten deseń, która mi pozwala stosunkowo miło spędzać czas.

    Ale ja nie mówię o “lubieniu”, lecz o odruchowym podziwie/respekcie, nie wiem jak to nazwać.

    jaś skoczowski :

    Nie bardzo rozumiem, skąd u Ciebie podziw dla kogoś, kto krzywdzi Ciebie?

    Już tłumaczyłem: odruchowo czuję respekt wobec każdego, kto jest pod jakimś względem, na którym mi odruchowo zależy, lepszy ode mnie; zwłaszcza lepszy w sposób demonstracyjny.

    jaś skoczowski :

    (…) kto wątpi w to, że inni coś czują (dobrze kojarzę Quasi, Ty takie wątpliwości wyrażałeś?)?

    Brak takich wątpliwości jest irracjonalny.

    RobertP :

    Ale winny jest zawsze napastnik (…)

    Nonsens. Winni są praktycznie zawsze obaj uczestnicy zajścia: bez któregokolwiek z nich do zajścia o danym przebiegu by nie doszło. “Ofiara” jest winna choćby sprowokowania sprawcy i nieumiejętności zabezpieczeniem lub obronieniem się przed przestępstwem. Np. gdybym był większy, nie byłbym zaatakowany; gdybym był większy/silniejszy i potrafił sprawnie walczyć wręcz, nie uciekałbym haniebnie.

    Patso :

    Już nie wspominając o tym, że niezgłaszanie sprawy na policję jest trochę nie w porządku wobec innych obywateli.

    ???

    Raczej odwrotnie: sprawca i policjant (na którego zwalam swoje błahe problemy) to także moi współobywatele.

    pozdrawiam

  70. Veln
    June 6th, 2009 at 00:40 | #70

    Quasi :

    ???
    Raczej odwrotnie: sprawca i policjant (na którego zwalam swoje błahe problemy) to także moi współobywatele.
    pozdrawiam

    A ewentualne następna ofiary pokrzywdzone przez tego samego sprawcę który mógłby zostać wcześniej ujęty gdybyś poszedł na policję?

  71. June 6th, 2009 at 00:41 | #71

    Quasi :

    Wprawdzie nigdy nie oddałem pieniędzy, ale tchórzliwie uciekłem/ukryłem się – tego też się wstydzę.

    No ale to szacun dla Ciebie. Przecież middle-class-fu polega na tym, że rzucasz portfel w kierunku napastników, a sam bohatersko salwujesz się ucieczką w przeciwnym kierunku.

    Quasi :

    Wstydzę się także zawracania dupy policjantom, którym mało płacą, zmuszają do nudnej, niewdzięcznej roboty.

    Ja nie dalej jak w poniedziałek zawracałem głowę policji sprawą pozornie błahą. Ale oni tam po to są, żeby nam pomagać w sytuacjach w których jesteśmy słabi.

    Quasi :

    zniszczenie mienia, kradzież tablic, drobne pobicie, poszczucie psem związane ze zniszczeniem ubrania i lekkimi obrażeniami…

    Zaniechanie zgłoszenia to działanie wbrew interesowi społeczeństwa. Nawet jeśli nie wykryją Twojej sprawy, nie doprowadzą do procesu/skazania, to być może pojawi się to jako element innej sprawy, dzięki czemu będzie można skutecznie izolować bandytów.

    Quasi :

    Zgłoszenie wymaga ode mnie fatygi i wstydu a nic mi nie daje w zamian.

    Potraktuj to jako swój pieprzony, przyrodzony, święty obywatelski obowiązek.

    Quasi :

    Tj. cierpienie policjantów zmuszonych do zajmowania się pierdołami i cierpienie sprawcy, jeśliby został złapany i ukarany.

    Cierpienie dokładacza towaru w markecie, cierpienie kierowcy autobusu, cierpienie pilota wycieczki, cierpienie nauczyciela, cierpienie pielęgniarki, cierpienie-sraty-pierdaty.

    Złodziej/bandyta ma cierpieć, by zrozumieć, że nie wolno mu popełniać przestępstw (ale pliz, nie wchodźmy w kwestię resocjalizacyjne). Należy mu się to cierpienie. Zapracował w końcu na nie.

    Quasi :

    To byłaby nie sympatia, lecz pogarda.

    Brassica rupestris

    Quasi :

    Już tłumaczyłem: odruchowo czuję respekt wobec każdego, kto jest pod jakimś względem, na którym mi odruchowo zależy, lepszy ode mnie; zwłaszcza lepszy w sposób demonstracyjny.

    Brassica rupestris

    Quasi :

    Np. gdybym był większy, nie byłbym zaatakowany

    Dla mojego ojca pracuje koleś, który w młodości był zabijaką-bandytą. I z jego opowieści wynika, że to, że jest ogromnym kawałem chłopa z łapą jak bochen chleba (ale naprawdę ogromnym kolesiem) jest bardzo często dostatecznym powodem, żeby ktoś go zaatakował. Oczywiście, ma możliwość obrony, która jest jednak ograniczona – nie należy zapominać o odpowiedzialności karnej z tytułu uszkodzenia ciała. Co prowadzi do tego, że:

    Quasi :

    i potrafił sprawnie walczyć wręcz, nie uciekałbym haniebnie.

    Zwiewa od konieczności napierdalania się ilekroć taka okoliczność mu się zdarzy. Nie ma w tym hańby, jest zdrowy rozsądek, więc: Brassica rupestris

    Quasi :

    Raczej odwrotnie: sprawca i policjant (na którego zwalam swoje błahe problemy) to także moi współobywatele.

    Współobywatel kurwa procedura karna mać. To jest ktoś, kto występuje mocno przeciw zasadom współobywatelstwa. Również: Brassica rupestris

  72. June 6th, 2009 at 00:56 | #72

    eli.wurman :

    Cioteczka lubi, zobacz jak się fajnie okładają z hlb u procesa.

    Jej, ale tam przykre mówią rzeczy o mnie i WO.

    A HLB twierdzi tam (broniąc mnie przed zarzutem bycia przydupasem WO), że dręczy mnie komciowa popularność, przez którą nabieram nienaturalnej misyjności. I co ja teraz biedna zrobię? Jak nawet nie rozumiem problemu?

  73. June 6th, 2009 at 00:59 | #73

    Quasi :

    Wiesz co, nie będę się cofał dla ciebie do czasów młodości, bo widzę, że było ci to potrzebne do prywatnej emo jazdy. Ale za to…

    Pewni siebie, ekstrawertyczni, elokwentni/wygadani, asertywni/wyszczekani, zadziorni, imprezowicze, “dusze towarzystwa”, jajcarze, aroganci…

    Nie są to cechy, które cenię lub których szukam wśród swoich współpracowników, pracowników, znajomych, kolegów lub przyjaciół.

    Czyli “dupowaci”, “spedaleni”, “bez jaj”?

    Nie używam takich określeń dla cech moich współpracowników, pracowników, znajomych, kolegów lub przyjaciół. A takie przymioty nie przeszkadzają mi w nich zupełnie.

  74. RobertP
    June 6th, 2009 at 01:09 | #74

    Quasi :

    Wstydzę się nawet wtedy, gdy napastników było kilku. (Wprawdzie nigdy nie oddałem pieniędzy, ale tchórzliwie uciekłem/ukryłem się – tego też się wstydzę.)

    Weź qrna tłumacz …
    Jeśli wróciłeś do domu cały i zdrowy – to wygrałeś. Żadne anaboliki, siłownia, krav maga Ci nie pomogą. Dlatego, bo żul ma w dupie swoją kijową robotę (jeśli ma)i o niej nie myśli, a Ty jak już będziesz hero i zwichniesz nadgarstek o jego szczękę to masz w pracy przesrane. Jak mu coś połamiesz i bedziesz musiał się stawiać w prokuraturze, sądzie itd. to też możesz wkurzyć szefostwo i kadrową.
    Jak jesteś gościem w garniaku co musi zapieprzać służbowym autkiem na spotkania z klientami to nie możesz się pokazywać z podbitym limem, choćbyś miał 190 wzrostu 110 wagi i biceps jak uda Agaty Wróbel. Więc myślenie “gdybym ćwiczył krav magę, combat 56 i pakował na siłowni to …” jest głupie.

  75. June 6th, 2009 at 01:14 | #75

    bart :

    dręczy mnie komciowa popularność, przez którą nabieram nienaturalnej misyjności

    Ty, no ale przecież komcie tutaj nabija kółko offtopicznej adoracji, gdyby nie to, że sobie możemy tu zjechać w każdy możliwy offtop – to komci byłoby o jakąś znaczącą ilość mniej. Also: każdy tutaj podrzuca co jakiś czas rzeczy “do rozebrania”, co w sumie napędza ilość komci. Nie ma potrzeby misji tam, gdzie utrzymana jest reakcja łańcuchowa.

    bart :

    Jej, ale tam przykre mówią rzeczy o mnie i WO.

    Najbardziej mnie bawi, kiedy WO jest przedstawiany jako “ważny pan redaktor z Wyborczej”. Soraski – ale to tylko ich wyobrażenie. Tu w internetach jesteśmy wszyscy to samo. Mimo wszystko – żyjemy w innych światach i to opcja posiadania internetowego życia daje nam możliwość luźnego pogadania sobie, przedstawienia poglądów, itd. W innym świecie pewnie nigdy bym nie dał faka na konieczność napisania listu do redakcji i oczekiwania na odpowiedź.

    eli.wurman :

    Ale oni tam po to są, żeby nam pomagać w sytuacjach w których jesteśmy słabi.

    Chciałbym również zaznaczyć, że ta słabość nie jest jednoznaczna z brakiem możliwości dochodzenia swoich praw na własną rękę – nawet jeśli taka możliwość istnieje, nie znaczy, że się opłaca.

  76. June 6th, 2009 at 01:16 | #76

    Quasi :

    Przyznam się, że kilkakrotnie w sytuacjach niesympatycznych poddałem się bez walki i jak sobie – dziś, po ponad dwudziestu latach – przypomnę ówczesne uczucie nieznośnego, piekącego wstydu, to aż się kulę.

    Ty najwyraźniej doznałeś podobnych uczuć i próbujesz je teraz racjonalnie wkomponować w swój światopogląd, tak?

  77. urbane.abuse
    June 6th, 2009 at 01:16 | #77

    bart :

    A HLB twierdzi tam (broniąc mnie przed zarzutem bycia przydupasem WO), że dręczy mnie komciowa popularność, przez którą nabieram nienaturalnej misyjności. I co ja teraz biedna zrobię? Jak nawet nie rozumiem problemu?

    Typowe polskie netowe piekiełko. Proponuję ciepły paraboliczny.

  78. June 6th, 2009 at 01:27 | #78

    urbane.abuse :

    Typowe polskie netowe piekiełko. Proponuję ciepły paraboliczny.

    No nie, ale jeśli faktycznie blogasek łapie jakiś odjazd, to bardzo proszę o feedback. Mogę zapewne obiecać, że przypuszczalnie nie zbanuję chyba.

  79. June 6th, 2009 at 01:29 | #79

    bart :

    No nie, ale jeśli faktycznie blogasek łapie jakiś odjazd, to bardzo proszę o feedback.

    To chyba jest pytanie do lurkerów – komciujący czują się tu najwyraźniej dobrze. Może ankieta?

  80. June 6th, 2009 at 01:33 | #80

    bart :

    poddałem się bez walki i jak sobie – dziś, po ponad dwudziestu latach – przypomnę ówczesne uczucie nieznośnego, piekącego wstydu, to aż się kulę.

    Ale to jest kwestia wychowania, otoczenia i kultury. Ja np. jestem dumny z tego, że w czasie mordobicia udało mi się czmychnąć pod stół! I jeśli czuję się źle, to w takim wypadku, kiedy dałem się okraść, bo nie przewidziałem, że należy wziąć taryfę.

  81. June 6th, 2009 at 01:41 | #81

    eli.wurman :

    Ale to jest kwestia wychowania, otoczenia i kultury.

    Nie twierdzę, że każdy ma tak mieć. Ale myślę, że Quasi tak ma. Od razu przyszło mi na myśl, że spotkanie z takimi uczuciami może spowodować próbę ich logicznego wkomponowania w światopogląd. Ale późno jest, więc czuję luźny związek ze swoją własną wypowiedzią.

    Dla mojego ojca pracuje koleś, który w młodości był zabijaką-bandytą.

    Brzmisz jak Michael Corleone :)

  82. Tutensramon
    June 6th, 2009 at 01:48 | #82

    bart :

    eli.wurman :
    Ale to jest kwestia wychowania, otoczenia i kultury.

    Dla mojego ojca pracuje koleś, który w młodości był zabijaką-bandytą.

    Brzmisz jak Michael Corleone

    Corleone?
    Musze (gówna) sie zapytać chłopaków czy aby pod celom nie był w którym kryminale frajerem co kran łapie , albo jakim cwelem.

  83. June 6th, 2009 at 01:54 | #83

    Tutensramon :

    Musze (gówna) sie zapytać chłopaków czy aby pod celom nie był w którym kryminale frajerem co kran łapie , albo jakim cwelem.

    Z tego co widzę, to moje okolice mają teraz Smutny adres – ziomy już robią rakietę. Ostatni mój dobry ziom wylądował na Białołęce w okolicach 2004 roku (sam się zgłosił), więc nie szukaj nawet.

  84. Tutensramon
    June 6th, 2009 at 01:55 | #84

    @ eli.wurman:
    Eli. jesteś moim ólóbionym pedałem. To ja cię okradłem, ale ci oddam. Ile jestem ci?

  85. Slotna
    June 6th, 2009 at 01:57 | #85

    Kiedys mialam zatarg z mlodsza ode mnie dziewczyna. Namowila trzy kolezanki, dopadly mnie w ustronnym miejscu i dostalam wciry. Na policje oczywiscie nie poszlam, gowniara bylam i nawet mi to do glowy nie przyszlo. Zreszta bylo to bardziej upokarzajace niz rzeczywiscie bolesne. Wstydzilam sie oczywiscie, ze nie dalam im rady (chociaz wiedzialam, ze to absurdalne), ale nie przypominam sobie, zebym po tej akcji czula do nich jakikolwiek podziw czy respekt. Niby za co? Ze laska byla tak sfrustrowana, ze zwolala kumpele? Ze posunely sie do rekoczynow? Bez zartow. Dla nich mialam wylacznie pogarde.
    Dwa razy mnie okradziono. Nie wstydzilam sie, ze “sie dalam” – bo niby jak moglam sie nie dac? Zamknac sie w twierdzy? Czulam tylko wscieklosc.
    I mysle, ze to zdrowe.

  86. Tutensramon
    June 6th, 2009 at 01:59 | #86

    Mam ludzkie przedziwne zwierzak. Takie niezwykłe, z uśmiechu tłustego, radosnego Buddy- Barta (człowieka o lubosci do serdela) . Tłuste jest, rekę chca pobrać bo smok. Nie wchodit wygodnie do piekarnka, ale do praliki tak :D Zre, sra i myśli o szatanie :) Nic innego nie łumi.

  87. June 6th, 2009 at 01:59 | #87

    Tutensramon :

    To ja cię okradłem, ale ci oddam. Ile jestem ci?

    Oj tam, przedawniło się, wisisz mi tylko dobre, homofobiczne komcie.

  88. Tutensramon
    June 6th, 2009 at 02:04 | #88

    @ eli.wurman:
    Ważne jest, że dziewczyny mają zatargi. Kocham te walki w gównie i scharpy za wypracowane bez matkie na rudo onduacje.

  89. June 6th, 2009 at 02:11 | #89

    Tutensramon :

    Ważne jest, że dziewczyny mają zatargi. Kocham te walki w gównie i scharpy za wypracowane bez matkie na rudo onduacje.

    Ale weź do rzeczy, ja nie przeszedłem przez amerykę, bo miałem mimo wszystko sensowne towarzycho.

  90. Tutensramon
    June 6th, 2009 at 02:14 | #90

    Slotna :

    Kiedys mialam zatarg z mlodsza ode mnie dziewczyna. Namowila trzy kolezanki, dopadly mnie w ustronnym miejscu i dostalam wciry. Na policje oczywiscie nie poszlam, gowniara bylam i nawet mi to do glowy nie przyszlo. Zreszta bylo to bardziej upokarzajace niz rzeczywiscie bolesne. Wstydzilam sie oczywiscie, ze nie dalam im rady (chociaz wiedzialam, ze to absurdalne), ale nie przypominam sobie, zebym po tej akcji czula do nich jakikolwiek podziw czy respekt. Niby za co? Ze laska byla tak sfrustrowana, ze zwolala kumpele? Ze posunely sie do rekoczynow? Bez zartow. Dla nich mialam wylacznie pogarde.
    Dwa razy mnie okradziono. Nie wstydzilam sie, ze “sie dalam” – bo niby jak moglam sie nie dac? Zamknac sie w twierdzy? Czulam tylko wscieklosc.
    I mysle, ze to zdrowe.

    O, że kurwa. Lalka. Jak im nie jebłaś, nie masz git lansu , co rozchodzi jak złoto :( Smutna Twoja chwyla. Kim jesteś teraz na dzielni.

  91. Tutensramon
    June 6th, 2009 at 02:17 | #91

    @ eli.wurman:
    Tak?
    A nosisz rajtki? Jak Roobin? Błechłechłechłe… o kurwa… puściłem pawia na dywan. ;(
    To dobrze, ze nie mój.

  92. Slotna
    June 6th, 2009 at 02:22 | #92

    Tutensramon :

    O, że kurwa. Lalka. Jak im nie jebłaś, nie masz git propagandy , co rozchodzi jak złoto Smutna Twoja chwyla. Nie masz na dzielni.

    Alez drogi Tutenie, czy ja twierdzilam, ze im nie jeblam? Oczywiscie, ze im jeblam, za slabo jednak, coz zrobic.

  93. June 6th, 2009 at 02:23 | #93

    Tutensramon :

    puściłem pawia na dywan. ;(

    O tej porze do sprzątania polecam wynajęcie panienki z agencji towarzyskiej.

  94. Quasi
    June 6th, 2009 at 03:19 | #94

    Veln :

    A ewentualne następna ofiary pokrzywdzone przez tego samego sprawcę który mógłby zostać wcześniej ujęty gdybyś poszedł na policję?

    1. Formalnie: Nie mam podstaw twierdzić, że sprawca skrzywdzi kogoś jeszcze, a krzywdzenie sprawcy w imię czczych domysłów jest etycznie dyskusyjne. Poza tym jeśli nawet kogoś jeszcze skrzywdzi, to skąd mam wiedzieć, że uprzednie skrzywdzenie sprawcy się opłaca, tj. że krzywda, którą on w przyszłości wyrządzi będzie większa od tej, która go spotka w ramach kary?

    2. Osobiście: Nie obchodzi mnie krzywda jakichś anonimowych ludzi, a moja krzywda związana z donoszeniem na policję (wstyd, niepewność co mnie spotka, czas&wysiłek) obchodzi mnie jak najbardziej.

    bart :

    Wiesz co, nie będę się cofał dla ciebie do czasów młodości, bo widzę, że było ci to potrzebne do prywatnej emo jazdy.

    Co masz konkretnie na myśli przez “prywatne emo jazdy”?

    bart :

    Nie są to cechy, które cenię lub których szukam wśród swoich współpracowników, pracowników, znajomych, kolegów lub przyjaciół.

    Nie bardzo w to wierzę, ale niech będzie.

    bart :

    Nie używam takich określeń dla cech moich współpracowników, pracowników, znajomych, kolegów lub przyjaciół. A takie przymioty nie przeszkadzają mi w nich zupełnie.

    Ale powszechnie ludziom przeszkadzają, czyż nie? Czy zatem świadomość swojej “dupowadości” może być przyczyną, dla której ludzie uciekają w “paranoiczne” urojenia typu wegadzieci?

    RobertP :

    Jeśli wróciłeś do domu cały i zdrowy – to wygrałeś. Żadne anaboliki, siłownia, krav maga Ci nie pomogą. Dlatego, bo żul ma w dupie swoją kijową robotę (jeśli ma)i o niej nie myśli, a Ty jak już będziesz hero i zwichniesz nadgarstek o jego szczękę to masz w pracy przesrane. Jak mu coś połamiesz i bedziesz musiał się stawiać w prokuraturze, sądzie itd. to też możesz wkurzyć szefostwo i kadrową.
    Jak jesteś gościem w garniaku co musi zapieprzać służbowym autkiem na spotkania z klientami to nie możesz się pokazywać z podbitym limem, choćbyś miał 190 wzrostu 110 wagi i biceps jak uda Agaty Wróbel. Więc myślenie “gdybym ćwiczył krav magę, combat 56 i pakował na siłowni to …” jest głupie.

    1. Nie każdy ma pracę wymagającą od niego nienagannej prezencji (w sumie to bardzo nieliczni taką mają), nie każdy też jest japiszonem biegnącym w wyścigu szczurów, który nie może sobie pozwolić na zwolnienie lekarskie.

    2. Twoje argumenty są zasadne tylko w przypadku, gdy ktoś swój honor ceni niżej niż… no właśnie, co? Premię?

    eli.wurman :

    Przecież middle-class-fu polega na tym, że rzucasz portfel w kierunku napastników, a sam bohatersko salwujesz się ucieczką w przeciwnym kierunku.

    Nawet portfela nie oddałem. Po prostu udało mi się uciec i schować, bo oba przypadki miały miejsce w biały dzień w środku miasta (jeden na Dworcu Centralnym w Wawie).

    eli.wurman :

    Ja nie dalej jak w poniedziałek zawracałem głowę policji sprawą pozornie błahą. Ale oni tam po to są, żeby nam pomagać w sytuacjach w których jesteśmy słabi.

    Policja nie ma nieskończonych zasobów. Zawracanie jej głowy angażującymi jej zasoby błahostkami uważam za antyobywatelską obrzydliwość analogiczną jak wzywanie na marne karetki, ubezpieczanie się w KRUS czy wyłudzanie renty. A do tego dochodzi wstyd przed stawianiem policjantom takich żądań prosto w oczy.
    BTW: Zdaje się, że sam szydziłeś z buców korzystających z biletów ulgowych, choć stać ich na normalne…

    eli.wurman :

    Potraktuj to jako swój pieprzony, przyrodzony, święty obywatelski obowiązek.

    1. Nie widzę powodu. Zresztą, jak już wspomniałem, “obywatelskim obowiązkiem” IMO jest też oszczędzanie ograniczonych zasobów policji.

    2. Osobiście leję na “obywatelskie obowiązki”, pod warunkiem, że mogę to robić skrycie.

    eli.wurman :

    Cierpienie dokładacza towaru w markecie, cierpienie kierowcy autobusu, cierpienie pilota wycieczki, cierpienie nauczyciela, cierpienie pielęgniarki, cierpienie-sraty-pierdaty.

    Zgłaszanie na policje błahostek typu pobicie, kradzież/zniszczenie mienia o niewielkiej wartości lub sprawy w praktyce niemożliwej do rozwiązania (pewnie większość kradzieży) uważam za pieniactwo i bezczelność (której popełnienia bym się wstydził) podobną jak złośliwe zwalanie towaru z półek na oczach dokładacza albo jak ostentacyjne splunięcie na podłogę przed ścierającą ją sprzątaczką, obsranie/zapchanie kibla i zarzyganie łóżka w hotelu/akademiku czy zajmowanie kolejek w zatłoczonych przychodniach przez hipochondryków.

    eli.wurman :

    Złodziej/bandyta ma cierpieć, by zrozumieć, że nie wolno mu popełniać przestępstw (ale pliz, nie wchodźmy w kwestię resocjalizacyjne). Należy mu się to cierpienie. Zapracował w końcu na nie.

    Tego typu mściwe rozumowanie jest mi całkowicie obce. Co znaczy “ma (cierpieć etc.)”? Co znaczy “należy mu się”/”zapracował”? Niby dlaczego “ma”, “należy mu się”/”zapracował”?

    eli.wurman :

    Nie ma w tym hańby, jest zdrowy rozsądek

    Zdrowy rozsądek, zapewne można tak na to patrzeć (gdy swój dobrostan fizyczny ceni się wyżej niż dobrostan psychiczny: honor, spokojne sumienie, reputację). Ale on nie uwalnia od hańby i wyrzutów sumienia, przynajmniej mnie. Ani od kompromitacji w oczach wielu ludzi.

    pozdrawiam

  95. June 6th, 2009 at 03:36 | #95

    Quasi :

    Nawet portfela nie oddałem. Po prostu udało mi się uciec i schować, bo oba przypadki miały miejsce w biały dzień w środku miasta

    No to szacun tym bardziej. Gnoje nie dostały Twojego hajsu ani nie podeptały Twojej godności. Dał nam przykład Bonaparte Kennedy jak zwyciężać mamy unikać konfrontacji mamy.

    Quasi :

    Zawracanie jej głowy angażującymi jej zasoby błahostkami uważam

    To nie są błahostki. Ludzie, którzy czują się bezkarni popełniają kolejne przestępstwa. To tylko głupie wyobrażenie. Nawet jeśli kompletnie zleją sprawę, to ta sprawa może łączyć się z innymi – a wtedy to już będzie dobry materiał dowodowy.

    Quasi :

    Zdaje się, że sam szydziłeś z buców korzystających z biletów ulgowych, choć stać ich na normalne…

    Ale rozumiesz, że dochodzenie na własną rękę jest praktycznie równoznaczne z łamaniem prawa w sposób który grozi odpowiedzialnością karną? I że trzeba skalkulować, czy się to opłaca?

    Quasi :

    A do tego dochodzi wstyd przed stawianiem policjantom takich żądań prosto w oczy.

    Niczego od nich nie żądasz – to są ich obowiązki, poza tym – mogą olać. Ważny jest sam fakt zgłoszenia i tworzenia – również dla samych działań policji – prawdziwego obrazu skali przestępstw/wykroczeń. Do czego policja sama nawołuje.

    Quasi :

    IMO jest też oszczędzanie ograniczonych zasobów policji.

    Rozumiem, że kiedy zostałeś napadnięty, to zamiast angażować policję zapłaciłeś komuś, by doszedł sprawiedliwości? O, czekaj – po prostu olałeś sprawę, bo głupie i przesadzone poczucie wstydu, które teraz usprawiedliwiasz.

    Quasi :

    błahostek typu pobicie, kradzież/zniszczenie mienia o niewielkiej wartości

    To nie są błahostki. Co innego jest bójka w knajpie pomiędzy pijanymi debilami, a co innego, kiedy jesteś napadnięty na ulicy. Zgrepuj sobie różnicę.

    Quasi :

    uważam za pieniactwo i bezczelność

    Pieniactwo to jest wtedy, kiedy donosisz co tydzień na sąsiada, że o 2 decybele przekracza dopuszczalną głośność po 22.

    Quasi :

    Tego typu mściwe rozumowanie jest mi całkowicie obce.

    Mściwe jest wtedy, kiedy przewiercasz kolano/przecinasz ścięgno Achillesa. Kiedy zmuszasz osobę do odpowiedzenia za czyn zabroniony – to jest sprawiedliwość. Zgrepuj.

    Quasi :

    Co znaczy “należy mu się”/”zapracował”

    Podjął się czynu zabronionego będąc w stanie w którym mógł być świadomy odpowiedzialności karnej jaka na nim ciąży. Więc wysiłek jaki włożył w dokonanie czynu zabronionego jest pracą, którego konsekwencją jest odpowiedzialność karna.

    Quasi :

    Ale on nie uwalnia od hańby i wyrzutów sumienia,

    Uwalnia, tylko trzeba sobie to ułożyć pod deklem.

    Quasi :

    przynajmniej mnie.

    Jeśli jest w stanie uwolnić dwumetrowego bydlaka, to Ciebie pewnie tym bardziej.

    Quasi :

    Ani od kompromitacji w oczach wielu ludzi.

    W czyich np? W oczach Nicponia koleś który daje się okraść jest cipą. To, z jakiej metody skorzystasz (napierdalanka vs. bohaterska ucieczka) to tylko opcja.

  96. Quasi
    June 6th, 2009 at 03:38 | #96

    bart :

    Przyznam się, że kilkakrotnie w sytuacjach niesympatycznych poddałem się bez walki i jak sobie – dziś, po ponad dwudziestu latach – przypomnę ówczesne uczucie nieznośnego, piekącego wstydu, to aż się kulę.

    O to to to.

    Slotna :

    (…) dopadly mnie w ustronnym miejscu i dostalam wciry. Na policje oczywiscie nie poszlam, gowniara bylam i nawet mi to do glowy nie przyszlo. Zreszta bylo to bardziej upokarzajace niz rzeczywiscie bolesne. Wstydzilam sie oczywiscie, ze nie dalam im rady (…),

    O to to to.

    Właśnie o to chodzi.

    bart :

    Ty najwyraźniej doznałeś podobnych uczuć i próbujesz je teraz racjonalnie wkomponować w swój światopogląd, tak?

    bart :

    (…) spotkanie z takimi uczuciami może spowodować próbę ich logicznego wkomponowania w światopogląd.

    Nie rozumiem o co Ci chodzi z tą “próbą logicznego wkomponowania (uczuć) w światopogląd”?

    Ja za to myślę, że Wy – zwłaszcza eli.wurman – budujecie sobie całą tę ideologię, pogardę i poczucie wyższości wobec bandytów by jakoś usprawiedliwić swoją słabość lub tchórzostwo, by złagodzić to paskudne uczucie wstydu. By słabość przekuć w “siłę”.
    W przypadku eli.wurmana w dodatku wygląda to arcy-sztucznie, wymuszenie, podobnie jak ta cała “gay pride”…

    pozdrawiam

  97. June 6th, 2009 at 03:53 | #97

    Quasi :

    budujecie sobie całą tę ideologię, pogardę i poczucie wyższości wobec bandytów by jakoś usprawiedliwić swoją słabość lub tchórzostwo

    No właśnie nie. Nie ma we mnie pogardy i poczucia wyższości wobec bandytów: znam co najmniej dwie osoby które są po wyrokach za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. I każdy z zabijaków (a tych przeplątały się całe masy) radził mi, żeby w sytuacjach krytycznych po prostu spierdalać. Nie masz warunków do obrony – broń się tym, że szybko biegasz.

    Quasi :

    by złagodzić to paskudne uczucie wstydu.

    Kiedy ja się nie wstydzę, że uciekam. Jestem dumny z tego, że w-razie-co robię to skutecznie. Bo to jest właściwe. Nie ma powodu, by z racji nicponiowatego emo dać się obrobić.

    Quasi :

    W przypadku eli.wurmana w dodatku wygląda to arcy-sztucznie

    Znaczy co, że projektujesz swoje emo na mnie? To, że Tobie wdrukowano dyrdymały, że człowiek, który spierdala jest słaby, to nie znaczy że moje doświadczenia są z tym zgodne: also mój dziadek spierdalający w podskokach ze Stalingradu, also dziadkowie moich znajomych zwiewający z Warszawy ’39, moja babcia uciekająca z Oświęcimia nim powstał tam obóz.

    Quasi :

    ta cała “gay pride”…

    Co jest nie tak z moim gay pride? Jestem gejem. Nie ukrywam tego.

  98. Quasi
    June 6th, 2009 at 04:19 | #98

    eli.wurman :

    Twojego hajsu ani nie podeptały Twojej godności.

    Jak najbardziej podeptali. Nawet dosłownie, bo leżałem na glebie (podcięty od tyłu) a oni kopali. A przechodnie patrzyli. Koszmar.

    eli.wurman :

    To nie są błahostki.

    Mam zupełnie inne odczucia.

    eli.wurman :

    Ludzie, którzy czują się bezkarni popełniają kolejne przestępstwa.

    Podobno tak jest (tzw. “zasada rozbitej szyby”), ale nie wiem ile w tym prawdy.

    Zresztą, dopóki nie popełnią poważniejszego przestępstwa, to siłą rzeczy pozostają przy błahostkach. Nie można ludzi karać za “czyny przyszłe”.

    eli.wurman :

    Nawet jeśli kompletnie zleją sprawę, to ta sprawa może łączyć się z innymi – a wtedy to już będzie dobry materiał dowodowy.

    Jakie niby dowody? Moje zeznanie nie jest żadnym dowodem. Słowo przeciw słowu.

    eli.wurman :

    Ale rozumiesz, że dochodzenie na własną rękę jest praktycznie równoznaczne z łamaniem prawa

    Owszem.

    eli.wurman :

    w sposób który grozi odpowiedzialnością karną? I że trzeba skalkulować, czy się to opłaca?

    Jak ktoś jest mściwy/honorowy to mimo wszystko może mu się opłacać.

    Ale ja nie jestem mściwy/honorowy, więc takie rzeczy odpuszczam. Odpuściłbym nawet, gdyby mi zabili kogoś najbliższego (a gdyby sprawa szła z urzędu, to odmówiłbym zeznań, nawet gdybym znał sprawcę; chyba, że sam bym się go bał, wtedy nie mściłbym się, lecz działał w samoobronie).

    eli.wurman :

    Niczego od nich nie żądasz – to są ich obowiązki,

    Tak samo jak obowiązkiem sprzątaczki jest starcie mojej flegmy spod swoich stóp czy moich rzygów z hotelowego łóżka. Mimo wszystko aż mnie skręca, gdy pomyślę, że miałbym tak bezczelnie się zachować…

    eli.wurman :

    To nie są błahostki. (…) Zgrepuj sobie różnicę.

    Wg mnie – są. Krzywda mała i nietrwała, to błahostka. Wiesz, ja nawet zgwałcenie uważam za w sumie błahą sprawę, jeśli nie jest związane z trwałymi obrażeniami. Gdyby mnie zgwałcono także bym nie zgłosił na policję (poszedłbym tylko do lekarza, żeby mnie zbadał i poddał jakiejś HAART), tym bardziej, że zcwelenie postrzegam jako hańbę znacząco większą niż ucieczka z rozboju.

    eli.wurman :

    Mściwe jest wtedy, kiedy przewiercasz kolano/przecinasz ścięgno Achillesa. Kiedy zmuszasz osobę do odpowiedzenia za czyn zabroniony – to jest sprawiedliwość. Zgrepuj.

    Sorry, ale “sprawiedliwość” w tym kontekście (w innym kontekście może oznaczać “równość wobec prawa/reguł/zasad”) uważam za eufemizm dla “zemsty”. A nie jestem mściwy.

    eli.wurman :

    Podjął się czynu zabronionego będąc w stanie w którym mógł być świadomy odpowiedzialności karnej jaka na nim ciąży. Więc wysiłek jaki włożył w dokonanie czynu zabronionego jest pracą, którego konsekwencją jest odpowiedzialność karna.

    Ok, rozumiem. Co nie znaczy, że mam jakikolwiek interes w tym, by mój oprawca poniósł odpowiedzialność karną. Nie mam żadnego.

    eli.wurman :

    W czyich np? W oczach Nicponia koleś który daje się okraść jest cipą. To, z jakiej metody skorzystasz (napierdalanka vs. bohaterska ucieczka) to tylko opcja.

    Jestem przekonany, że nicponie nie uznają ucieczki za bohaterstwo. I nie tylko oni.

    Ludzie uwielbiają się przechwalać swoimi wyczynami w bójkach, w aktach obrony. Kiedyś nawet ktoś taki akt sfilmował z okna i wrzucił na jutuba – ależ się ludziska w usenecie podniecali. “Ja też tak miałem”. “Ja bym im mocniej wpierdolił, nie popuściłbym.” itd.
    M.in. stąd wnoszę, że unikaniem bójek, ucieczkami i przegranymi gardzą: jak wyżej, tylko z przeciwnym znakiem.

    pozdrawiam

  99. June 6th, 2009 at 04:36 | #99

    Quasi :

    Nawet dosłownie, bo leżałem na glebie (podcięty od tyłu) a oni kopali. A przechodnie patrzyli. Koszmar.

    I według Ciebie takie zachowanie nie jest sprzeczne z zasadami społeczeństwa obywatelskiego, bo przemawia przez Ciebie wstyd? No to kalarepka, ziom.

    Quasi :

    Mam zupełnie inne odczucia.

    Chuj mnie obchodzą Twoje odczucia – zachowaj się jak współobywatel i zrób wszystko, żeby uchronić mnie przed kontaktem z tymi debilami.

    Quasi :

    Podobno tak jest (tzw. “zasada rozbitej szyby”), ale nie wiem ile w tym prawdy.

    A ja wiem: grupa kolesi którzy są bezkarni w wygłaszaniu antysemickich bredni łatwo posuwa się do aktów wandalizmu pt. malowanie na ścianach antysemickich napisów.

    Quasi :

    Zresztą, dopóki nie popełnią poważniejszego przestępstwa, to siłą rzeczy pozostają przy błahostkach.

    Zgrepuj termin recydywa. Also: googlnij że poważne przestępstwa (przeciwko zdrowiu i życiu) popełniają zazwyczaj ludzie, którzy w przeszłości popełniali przestępstwa “niepoważne”.

    Quasi :

    Gdyby mnie zgwałcono także bym nie zgłosił na policję

    No to nadzwyczajnie fajny z Ciebie współobywatel. Ja nazywam takich ludzi pokurwionymi odjebańcami i mam do nich zero szacunu. Jeśli zgwałcili Ciebie – zgwałcą kogoś jeszcze. Również: gdybym dowiedział się o sytuacji w której osoba zgwałcona nie chce zgłosić tego na policję szukałbym opcji cywilnoprawnych by ją do tego zmusić.

    Quasi :

    Tak samo jak obowiązkiem sprzątaczki jest starcie mojej flegmy spod swoich stóp czy moich rzygów z hotelowego łóżka.

    Za zarzyganie hotelowego łóżka będziesz miał ekstra hajs do zapłacenia, bo taki materac/łóżko się po prostu wyrzuca. Zgrepuj rzeczywistość i oddzwoń.

    Quasi :

    Jak ktoś jest mściwy/honorowy to mimo wszystko może mu się opłacać.

    Chuja tam. Po prostu nie kumasz, że koszt dotarcia pozapublicznymi kanałami i odzyskania własności jest gigantyczny i opłaca się gdzieś przy granicy ponad 300 tysięcy.

    Quasi :

    dpuściłbym nawet, gdyby mi zabili kogoś najbliższego

    Ty chuju.

    Quasi :

    by mój oprawca poniósł odpowiedzialność karną. Nie mam żadnego.

    Ja mam interes, by Twój oprawca poniósł odpowiedzialność karną, Ty chuju.

    Quasi :

    Jestem przekonany, że nicponie nie uznają ucieczki za bohaterstwo. I nie tylko oni.

    Ale za jeszcze większą hańbę uważają, że dasz się obrobić. Also: co Ci tak zależy na opinii?

    Quasi :

    Ludzie uwielbiają się przechwalać swoimi wyczynami w bójkach, w aktach obrony.

    Chcesz se pogadać na żywo z kimś, kto w takiej bójce zabił człowieka? Myślisz, że dla niego to powód do dumy, Ty chuju?

    Quasi :

    “Ja też tak miałem”. “Ja bym im mocniej wpierdolił, nie popuściłbym.”

    Ludzie kłamią, spierdalaliby w podskokach i krzyczeliby “nie bij, proszę, nie bij, zostaw mnie”.

  100. Quasi
    June 6th, 2009 at 04:46 | #100

    eli.wurman :

    No właśnie nie. Nie ma we mnie pogardy i poczucia wyższości wobec bandytów:

    Tak odebrałem Twoje zawołania, że “oni mają cierpieć”, że “im się należy” itp.

    eli.wurman :

    znam co najmniej dwie osoby które są po wyrokach za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. I każdy z zabijaków (a tych przeplątały się całe masy) radził mi, żeby w sytuacjach krytycznych po prostu spierdalać. Nie masz warunków do obrony – broń się tym, że szybko biegasz.

    Znaczy, pobili ze skutkiem śmiertelnym w samoobronie?

    Aha, ja wolno biegam.

    eli.wurman :

    Kiedy ja się nie wstydzę, że uciekam.

    I to mi właśnie wygląda sztucznie. Nie chce mi się wierzyć w szczerość Twoich zapewnień. Ale oczywiście zweryfikować tu nic nie można.

    eli.wurman :

    Jestem dumny z tego, że w-razie-co robię to skutecznie. Bo to jest właściwe. Nie ma powodu, by z racji nicponiowatego emo dać się obrobić.

    Ale ja takich przekonań nie nabyłem pod wpływem nicponi. Ja je mam odkąd pamiętam, a nicponi poznałem 2-3lata temu…

    eli.wurman :

    Znaczy co, że projektujesz swoje emo na mnie?

    Empatia.

    eli.wurman :

    To, że Tobie wdrukowano dyrdymały, że człowiek, który spierdala jest słaby, to nie znaczy że moje doświadczenia są z tym zgodne:

    Nie przypominam sobie, by mnie ktoś to wdrukowywał. Tak to postrzegam odkąd pamiętam.

    eli.wurman :

    also mój dziadek spierdalający w podskokach ze Stalingradu, also dziadkowie moich znajomych zwiewający z Warszawy ‘39, moja babcia uciekająca z Oświęcimia nim powstał tam obóz.

    Już się z tym obnosiłeś. I to, tj. podnoszenie tchórzostwa do rangi bohaterstwa, wydaje mnie się takie sztuczne.

    eli.wurman :

    Co jest nie tak z moim gay pride? Jestem gejem. Nie ukrywam tego.

    1. Nie napisałem, że “Twoja” gay pride. Napisałem ogólnie o gay pride. A co z nią? – otóż eksponowanie rzekomej dumy ze swojej orientacji seksualnej wydaje mi się sztuczne, wymuszone. Bo z czego tu być dumnym?

    2. Ty nie dość, że nie ukrywasz, że jesteś gejem, Ty się wręcz z tym obnosisz. Mimo, że musisz zdawać sobie sprawę, że bycie gejem w Cywilizacji Zachodniej jest powszechnie wyśmiewane, wstydliwe. Mimo wszystko. I nie tylko w zacofanej Polsce [ilustracja: znajomy mojego brata z UK słowa “gay” używa jako obelgi (nawet w ciekawych formach, np. “this is the gayest thing ever!”); dzisiaj obejrzałem odcinek “South Park” w którym Cartman panicznie bał się, że z powodu pewnego kompromitującego zdjęcia wezmą go za geja].
    Bycie dumnym z tego, z czego inni otwarcie szydzą wydaje mi się… sztuczne, wymuszone.

    pozdrawiam

Comment pages
1 2 3 4 5 6 19 2126
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)