Choroby urojone: Candida
Tekst lekko wyedytowany: zacni komentatorzy zwrócili mi uwagę, że istnieje taka choroba jak występująca w pierwotnej wersji systemowa kandydoza. Jest to jednak schorzenie zupełnie inne niż „systemowa kandydoza” będąca postrachem forumowiczów z wegedzieciak.pl (nazywana również kandydozą przewlekłą). Kandydoza prawdziwa (systemowa) różni się od urojonej (przewlekłej) wszystkim: od występowania (głównie u osób o obniżonej odporności, np. AIDS, przebyta chemioterapia), poprzez objawy (chorzy w stanie ciężkim) do przebiegu (powikłania występujące w tej prawdziwej kandydozie systemowej: śmierć).
Zacznę od krótkiego P.S. do tekstu „Chrześcijanin a szczepienia”. Komentator Amatil zwrócił moją uwagę na forum wegedzieciak.pl — okazuje się, że wśród wegerodziców (a właściwie wegemam, bo gros użytkowników owego forum to kobiety) jest wielu przeciwników szczepień. Tak się składa, że znam jednego aktywnego członka forum wegedzieciak.pl, zapytałem go więc o szczepienia. Nie szczepi, jest z tego dumny. Z uśmiechem wyłuszczył mi, że dokonał najrozsądniejszego wyboru, bo pozostali, zaszczepieni członkowie społeczeństwa zapewniają jego dzieciom bezpieczeństwo, tworząc wokół nich odpornościowy kordon sanitarny. Oni ponoszą ryzyko straszliwych urazów i chorób wywoływanych przez szczepionki, on dzięki temu tego ryzyka ponosić nie musi. Możemy zatem przyjąć, że nieszczepiący forumowicze z wegedzieciak.pl (posiadający również własne forum Nie Szczepimy) to nie tylko głuptaki — to również cyniczne cwaniaczki.
Amerykanie mawiają „Kiedy życie rzuca w ciebie cytrynami, rób z nich lemoniadę”. Dzięki bolesnej i trudnej lekturze tekstów Cezarego Michalskiego o aferze Kataryny odkryłem znakomite forum wielodzietni.org, na którym można przeczytać, że kobiety nie przepuszczające ciężarnych w kolejce to „panie, których dzieci nie miały pogrzebu”. Z kolei dzięki wizycie na wegedzieciak.pl znalazłem świetny temat na kolejnego posta. A było tak: nowa forumowiczka zachwalała magiczne wahadełko…
Rodzicom i ich dzieciom zmagającym się z candidą gorąco i z pełna odpowiedzialnością polecam metodę w 100 % skuteczną i w 100 % bezpieczną. Jest to wahadło lecznicze biały ozyrys, które w środku ma substancję leczniczą grzybobujczą. Wahadło takie może służyć dla wszystkich członków rodziny, kosztuje 90 zł. Kupuje się je raz i ma się do końca życia. Leczenie nie polega na wprowadzaniu do organizmu żadnej chemii ale energii. Ja stosuję już od roku. Wyleczyłam candidę w rodzinie a nawet grzybice kopyta u mojego konia i klaczy koleżanki. Używam go również profilaktycznie, bo trudno mi i mojemu brzdącowi o dietę zabezpieczającą przed nawrotem grzyba, który pojawia się i tak przy każdym spadku odporności. To nie jest reklama ale szansa dla ludzi z otwartymi umysłami. Pozdrawiam.
Co to takiego candida, ta straszliwa choroba, z którą zmagają się rodzice z wegedzieciak.pl?
Jak wiadomo, czary-mary, czyli „terapie medycyny alternatywnej” działają na zasadzie placebo, a więc ich wpływ na zdrowie człowieka jest ograniczony do „ogólnej poprawy nastroju” czy „nieco szybszego wychodzenia z grypy”. Ponieważ lista schorzeń, na które czary-mary pomagają, jest ograniczona, jakiś anonimowy szaman wpadł na genialny pomysł: trzeba wymyślić nowe, bardzo niebezpieczne choroby, z którymi nasze praktyki będą sobie doskonale radzić. Dziś z tych chorób zamierzam omówić chroniczne zakażenie Candida albicans — mam nadzieję, że niniejszy post będzie początkiem ślicznego cyklu artykulików.
Candida albicans to drożdżak żyjący w naszym przewodzie pokarmowym. W pewnych sytuacjach wywołuje on prawdziwą chorobę zwaną drożdżycą lub kandydozą. My mówimy jednak o kandydozie przewlekłej, czyli o sytuacji, w której drożdżak wskutek nadmiernego rozwoju zapuszcza swoje drapieżne korzonki w ścianki kiszek i powoduje tzw. zespół nieszczelnego jelita a w konsekwencji powolne, niewykrywalne zakażenie całego organizmu. Zespół nieszczelnego jelita jest też podejrzewany o wywoływanie autyzmu u tych dzieci, u których nie wywołała go szczepionka przeciw odrze, śwince i różyczce.
Współczesna medycyna konwencjonalna nie zna co prawda takiej jednostki chorobowej jak przewlekła kandydoza czy zespół nieszczelnego jelita („Ten artykuł lub sekcja opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne z aktualną wiedzą medyczną”), ale przecież współczesna medycyna konwencjonalna nie pierwszy raz nas zawodzi, prawda? Przewlekła kandydoza to jak najbardziej realne schorzenie, z którym zmagają się ogromne ilości ludzi na całym świecie. Jakie są jego objawy? Uczynny wysportowany młodzieniec Sayheello ze Sportowego Forum Dyskusyjnego publikuje długaśną listę, na której znajdziemy takie symptomy, jak stronienie od towarzystwa, alkoholizm (jeśli połączony ze stronieniem, to najpewniej chodzi o picie w samotności), krytykanctwo, sucha cera, swędzenie odbytu i skóry, ataki paniki i płaczu, łaknienie pewnych pokarmów, bezsenność, bóle brzucha, nadwaga lub niedowaga, bóle głowy, brak koncentracji, niepewność, zagrożenie, niecierpliwość, niestrawność, objawy psychiatryczne, gazy, wzdęcia, odbijanie się, ospałość, leniwość, pesymizm, gderliwość, zapalenia zatok (przeziębienia), kłopoty w nauce i wychowaniu, kłopoty decyzyjne, zły zapach ciała i z ust oraz — last but not least — złe mniemanie o sobie. Jeśli dodam, że wystarczy rozpoznać u siebie tylko niektóre z objawów, konkluzja może być tylko jedna: wszyscy chorujemy na kandydozę!
Ale nie traćcie nadziei, moi chorzy bracia i siostry, to się leczy.
Google na zapytanie „candida homeopatia” zwraca 30 000 wyników. Słynny koncern homeopatyczny Boiron produkuje środek przeciw kandydozie zawierający, rzecz jasna, bardzo rozcieńczonego drożdżaka.
Za niewiele ponad dwa tysiące złotych możecie kupić Digital Clark’s Zapper i Digital Silver Pulser, czyli urządzenia, które oprócz kandydozy wyleczą wszystkie inne choroby powodowane przez drobnoustroje: wywoływane przez przywry jelitowe AIDS („Po zlikwidowaniu wszystkich stadiów rozwoju pasożytów wirus HIV znika w ciągu 2 godzin”), depresję („przyczyna depresji tkwi w infekcji mózgu małymi robakami obłymi”), alergię („u wszystkich alergików wykryto poważną inwazję owczej motylicy wątrobowej żyjącej w drogach żółciowych”), Alzheimera („chorobę Alzheimera wywołują pospolite przywry pochodzące z niedogotowanego mięsa i od naszych ukochanych zwierząt”), astmę („w 100% przypadków astmy obserwowana jest infekcja larwami glisty ludzkiej usytuowanej w płucach”) i wiele innych chorób, wobec których konwencjonalna medycyna pozostaje bezradna.
Można też sięgnąć po oczyszczający jelita preparat o nazwie Colonix. Strona reklamująca ten środek straszy: „jak wiemy ze starego powiedzenia, śmierć zaczyna się w jelitach”. Nie znałem wcześniej tego przysłowia, ale w końcu wzrastamy w różnych środowiskach, nie wszystkie mądrości ludowe występują w każdym regionie.
Colonix to niezwykły środek — po jego zażyciu czeka nas przerażająca niespodzianka w ubikacji: z naszego ciała via odbyt wydobywa się długi na metr, pusty w środku obiekt, wyglądający jak brązowa, gumowata skóra węża (zapraszam do ostrożnego obejrzenia galerii foto). To oblepiające nasze jelita toksyczne złogi, pełne pasożytów, zakłócające pracę organizmu i powodujące wiele groźnych chorób.
Najwyraźniej efektem ubocznym stosowania Coloniksu jest potrzeba dzielenia się ze światem informacjami o swoich kupach. Świadczy o tym ilość zdjęć nadesłanych przez wdzięcznych pacjentów do opiekuna strony colonix.pl oraz listy sławiące moc Programu Oczyszczającego:
No cóż, mam teraz 5 wypróżnień dziennie i nie mam żadnych bólów. Mój stolec wygląda teraz normalnie, ale będę kontynuować oczyszczanie na wszelki wypadek. Powiedziałam już wielu osobom, jaki to wspaniały środek. Na mojej mamie sprawiło wielkie wrażenie, gdy powiedziałam jej, co ze mnie wyszło i że jej prezent był najlepszy w moim życiu.
O co chodzi? Preparaty wywołujące Efekt Brązowego Węża zawierają takie składniki jak bentonit (występujący również w zbrylających żwirkach dla kotów), wyciąg z babki płesznik, pektyna czy guma guar. Te chłonące wilgoć substancje, w połączeniu z… hm… zastanym w kiszkach budulcem, tworzą coś w rodzaju plastycznego odlewu jelita, który jest następnie wydalany. Brązowy Wąż to żaden chorobotwórczy złóg, efekt niewłaściwego odżywiania ani dusząca ścianki jelit powłoka z toksyn, to po prostu właściwy efekt działania preparatu.
Candidę można leczyć również sokiem Noni, który ponoć jest obrzydliwy w smaku, ale za to jaki drogi! Znakomite kompendium wiedzy na temat candidy można znaleźć na stronie poświęconej Reiki („Sponsorem strony jest biuro rachunkowe AFRO-TAX”), choć lekturę utrudnia nierówny poziom tłumaczenia („Jeden z zolnierzy z bazy amrykanskiej byl ciagle aresztowany za DUI stwierdzone przyrzadami nadmuchiwanymi”). Z owego poradnika dowiemy się, że drożdżaka można pozbyć się z organizmu za pomocą diety (jedzmy organiczne serdelki, „chleb ze spelt i kamut”, unikajmy keczupu), ziołowych i farmakologicznych środków antygrzybicznych (uwaga, wątroba może nie wytrzymać), wspomnianego wyżej czyszczenia jelit mieszanką bentonitu i babki płesznik oraz „zmiany trybu i poglądu na życie”. Jak ta zmiana ma wyglądać? Ot, chociażby lepszym wykorzystaniem swojego czasu wolnego. Propozycje wypełnienia tego czasu pozwalam sobie na koniec przedrukować z owego kompendium w całości:
UPRAWIAC AEROBIK & ZBIERAC JABLKA & STRZELAC Z LUKU &GRAC W BADMINTONA & PIEC & GRAC W KOSZYKOWKE & ZBIERACJAGODY & ZBIERAC GRZYBY & JEZDZIC NA ROWERZE & RZUCAC LOTKAMI & PLYWAC NA LODCE & GRAC W KREGLE & PODNOSIC CIEZARY &KALIGRAFOWAC & JECHAC NA CAMPING & GRAC W WARCABY & SZACHY&WRESZCIE POSPRZATAC & COS ZBIERAC OPRÓCZ PIENIEDZY & MALOWAC (OBRAZY) & TANCZYC & DEBATOWAC & DEKOROWAC & MARZYC &GIMNASTYKOWAC SIĘ & JECHAC NA RYBY (TYLKO NIE W GRZYBACH) &GRAC W HOKEJA & JEZDZIC KONNO & KUPOWC KWIATY& ZADBAC OFRYZURE & JEZDZIC NA ROLKACH & LYZWY & BIEGAC & UPRAWIAC JUDO& KARATE & PUSZCZAC LATAWCE & ROBIC NA DRUTACH & WYSZYWAC& SMIAC SIĘ & UCZYC SIĘ & ISC DO KINA ALBO NA FILM & GRABIC LISCIE&GRAC W PING PONGA & TENIS & ROZWIAZOWAC KRZYRZOWKI & POJECHAC NAD LEJK & CZYTAC $ RELAXOWAC SIĘ & JECHAC NA ZAKUPY&RYSOWAC & SPIEWAC & JEZDZIC NA NARTACH $ SANKI & USMIECHNĄĆ SIĘ & GRAC W PILKE & OPOWIADAC HISTORIE & TEATR & MYSLEC &PODROZOWAC & NIE OGLADAC TELEWIZJI & KUPIC KOMPUTER &UCZYC SIĘ HISZPANSKIEGO & GRAC W GRY VIDEO & ODWIEDZIC ZNAJOMYCH BEZ BUTELKI & GRAC W SIATKOWKE & PISAC & ZAJAC SIĘ YOGA& JECHAC DO ZOO & OZENIC SIĘ & ISC NA LODY & ODSNIEZYC CHODNIK& ZMIENIC OLEJ W GLOWIE & WYRZUCIC VIAGRE & KUPIC LORNETKE& UCZYC SIĘ ANGIELSKIEGO & NAPISAC LIST & GRAC NA GITARZE && CZYTAC & CZYTAC & CZYTAC
W następnym odcinku mam nadzieję zająć się morgellonami, czyli o matko, od GMO łażą mi pod skórą robaki! Będzie się działo.
Update: znakomite, wyczerpujące kompendium wiedzy o kandydozie znajdziecie na blogu Sporothrix (w trzech częściach): Drużyna Grzyba, Dwa Grzyby, Powrót Grzyba.
jaś skoczowski :
Daj no linka!
Slotna :
Młodsze nie wchodzą w grę? Cóż, moja dziewczyna będzie zawiedziona. :(
Ausir :
Kto powiedzial, ze nie? Pytalam tylko z ciekawosci, ostatnio taki schemat za mna lazi.
Slotna :
A, to miło w takim razie. Moja dziewczyna się ucieszy.
Chociaż w sumie blue.berry ma pierwszeństwo. :)
Slotna :
niestety spełniam tylko jedno z tych wymagań :( : ))
i pewnie że mam pierwszeństwo! w końcu pierwsza zapytałam
Hihihi, a moge ja zdecydowac? ;D
jaś skoczowski :
Normalnie. Jak z ludźmi.
Slotna :
Zwykle kurdupel z płaskim zielonym ryjem.
Gammon No.82 :
A tu oczywiście zgoda.
AJ :
Ege szegedre czokolo masajo oso kudo pojo todo buroki
blue.berry :
Ładnie… Jeszcze dom schadzek tu robią! I to lezby!
Slotna :
LOL. Nie dość, że namówili dziewczyny na trójkącik to jeszcze wysyłają do szukania.
inz.mruwnica :
Z makówkowym flejmem nie wyszło, a jakoś te dwa kilo komciów nabić trzeba. :)
Ausir :
Naprzód wiara! zwycięstwo blisko!
Panie Bartoszu, Pan tak rzadko robi na blogu sondy ! Czy możnaby to zmienić? Jest wiele ludzi, którzy by z chęcią w niej pogłosowali. Pozdrawiam, Michał
Slotna :
Jeśli nie jesteś replikantką, to chyba tak. :)
inz.mruwnica :
Heh, no wlasnie nie. Przydarzylo mi sie cos takiego ostatnio dwa razy w ciagu jakichs trzech tygodni, za pierwszym razem to pan mnie namawial, a pani obserwowala sytuacje, za drugim z kolei pani sie rozkrecila i pytala pana, co by o tym sadzil. Smiesznie.
Ausir :
No ba :) Jeszcze Jasio moze cos dorzucic, np. “zawsze chcialem pomacac dwie dziewczynki naraz”.
Znaczy się, nie żeby tylko dwutysiąckomciowy cel mi przyświecał, żeby nie było!
Slotna :
JEDNĄ KOŃCZYNĄ?!
Gammon No.82 :
To nie jest kończyna i tam nie ma kości!
@dom schadzek
Referral fun incoming, IMO.
eli.wurman :
(1) członek [member] = kończyna.
(2) zawsze sądziłem, że macanie i dziumbanie to nie to samo.
Veln :
Panie Bartoszu, Pan tak rzadko pisze o funie z referrali ! CZy możnaby to zmienić? Jest wiele ludzi, którzy by z chęcią poczytali na takie tematy. Pozdrawiam, Wiesław
bart :
Yeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeesssssss Massa
http://fronda.pl/news/czytaj/parada_rownosci_raczej_mniejszosci
inz.mruwnica :
Czyli obiektywizując ich poprzez instrumentalizację? Nie ma bardziej ludzkiego zachowania, niż przyporządkować komuś funkcję EDIT: i przez tą funkcję go zdefiniować, o ile nie jest bliskim członkiem rodziny.
Slotna :
E, czy ja wiem… ostatnio proponowałem trójkątny układ, w składzie mieszanym, ale to chłopców miało być dwóch. I nic, kompletny brak odzewu. Ja nie wiem, może to kwestia nieświeżego oddechu. Albo koszulki z napisami “John Dillinger umarł też za Ciebie” z przodu i “… i pewnie myślisz, że Jezus nie walił konia?” z tyłu.
Ten tekst z Frondy jest da besta copypasta.
mudkipz84 :
Ja mierzę wszystkich własną miarą, więc dla mnie to trochę dziwne. No, ale ja miałem, że tak powiem, quasi-dzieciństwo. Nie uwłaczając.
@ Ausir:
Właśnie chciałem dodać;p
@ mudkipz84:
Nie odbierasz własnej poczty, czy mnie podpuściłeś do spamowania cudzej?
@ Gammon No.82:
juz sprawdzam
Asmoeth
Tak tylko pytam.
@ inz.mruwnica:
Poszerzyłem wiedzę, korzystając z linka, pomyślałem i muszę uzupełnić. Obraz odwzorowania oceny (i to nie tylko filmów) nie jest uporządkowany nawet częściowo, bo nie da się zdefiniować relacji przechodniej. Przykłady:
1.(anegdotyczno-intuicyjny) Jak masz ułożyć listę ulubionych dziesięciu na przykład filmów, to zazwyczaj wiesz mniej więcej, co ma iść na początek, a co na koniec, ale przy konkretnym układaniu kolejności są już problemy. A jak już ułożysz, to przypomina ci się jeszcze jeden fajny (na przykład film) i zastanawiasz się, gdzie go wcisnąć.
2.(~badawczy) Jak się w badaniach psychologicznych daje ludziom różne obrazki i każe porównywać z innymi (ale tylko dwa naraz), to bardzo często wychodzi, że A podoba się bardziej od B, B bardziej od C, C bardziej od D, ale D bardziej od A.
Poza tym odwzorowanie zbioru filmów na zbiór ocen filmów (w przypadku jednego człowieka) jest suriekcją z definicji zbioru ocen filmów, ale wyodrębnienie takiego zbioru z ogólnego zbioru ocen jest sztuczne i niewykonalne. Oczywiście, inaczej ocenia się kafelki w sklepie, a inaczej horror klasy b, ale w ogólności bardzo dużo emocji i odczuć jest wspólnych dla wielu różnych bodźców.
O więcej lesbijek w sumie też bym prosił. Pozdrawiam Wiesław.
blue.berry :
No cóż, będziemy zmuszeni się z tym pogodzić. :)
Ktoś tu korzysta z opcji edycji nie tylko do poprawiania literówek. :-D
Veln :
Phi, czepiasz sie. Po prostu Ausir chwilowo jest u Wieslawa w Glogowie.
Slotna :
Nie, to Wiesiek gości chwilowo u mnie. Macie od niego wszyscy pozdrowienia.
Ausir :
Co na to twoja dziewczyna?
Slotna :
Jest tolerancyjna, nie ma nic przeciwko, o facetów nie jest zazdrosna. :P
Uspokójcie się, Gnyszkę zgorszycie.
Veln :
Tym lepiej!
Veln :
Ja jestem spokojna. Ausir, czujesz sie zdenerwowany?
Ausir :
Nie mow tak. Panie Macieju, on zartowal! Pan sie nie gorszy, nawet dziewczyna nic nie ma przeciwko!
Slotna :
Nieszczególnie, Wiesiek też nie wygląda na przejętego.
Spytałbym dziewczynę, ale nocuje dzisiaj u koleżanki.
Bo podrzucę Was Pardonowi. A tam wiecie:
http://www.pardon.pl/artykul/8890/szok_13-latka_uprawiala_seks_z_17_mezczyznami
http://www.pardon.pl/artykul/8888/blona_dziewicza_nie_istnieje_dziewice_tez_nie
http://www.pardon.pl/artykul/8885/homofobia_to_choroba_terror_politycznej_poprawnosci
http://www.pardon.pl/artykul/8884/seks_z_wyglodniala_nastolatka_atrakcja_dla_kibicow
http://www.pardon.pl/artykul/8883/mamo_jestes_lesbijka_czy_gejem_nowy_model_rodziny
http://www.pardon.pl/artykul/8879/polacy_wola_tuska_i_kaczynskiego_od_seksu
Veln :
A podrzucaj! Wtedy na pewno dociągniemy do 2 kilokomciów!
Ausir :
A Blog de Bart stanie się Blog de Kominek.
Szczególnie jak się na Bloga znów nie będzie można dostać..;p
asmoeth :
Nie grozi. Tutaj ludzie w komciach mają coś do powiedzenia, tam sobie zrobili czat. A jak jest na czacie, wiedzą wszyscy. No, chyba że idziemy w ilość. W takim układzie mogę w komentarzach wrzucać Cryptonomicon w odcinkach.
Cze skąd qlikasz?????////?????
Drogie Bravo!
Jedna z moich papug, niewykazujaca zadnej agresji wobec innych zwierzatek i nieprzejawiajaca niszczycielskich zapedow (zadnego skubania mebli, gazet itp.) rzucila sie wsciekla na sztucznego ptaszka i z furia wydlubala mu oko.
Czy to dowod na wystepowanie uncanny valley wsrod zwierzat?
Pozdrawiam
Ja się w to nie bawię.
Nie ociekasz zajebistością.
Veln :
Mnie też to nie nawilża.
A mi jest wszystko jedno. Zwłaszcza w obliczu blogaska zachowującego się, jakbyśmy wpadli w erę modemów 2400 :)
bart :
Ah ta cena sławy.
W dalszym ciągu się w to nie bawię.
Znaczy w ociekanie zajebistością, bo w czasie gdy pisałem tego przemyślanego komcia przyszedł Bart i się poskarżył, że mu blog wolno chodzi. I mógł mój wpis wydać się niejednoznaczny.
Czego nie przeczytasz we Frondzie. (A może?)
bart :
Nam nie jest wszystko jedno! (A teraz wracam do prasowania)
Veln :
O cenie sławy i zyskach z niej płynących zamierzam wypowiedzieć się za kilka dni. Z wykresami normalnie.
AJ :
Fronda się brandzlowała Baby Faith, czyli dzieckiem z bezmózgowiem. Owszem, nazwa nie jest myląca, więc uwaga z klikaniem na link do Wiki, bo tam NSFW (szczególnie w wersji anglojęzycznej). Dziecko przeżyło bodaj kilkanaście tygodni. A medynaziści chcieli abortować!
bart :
1. Stwórz mema.
2. Wrzuć na wykop.
3. ?????
4. Profit.
idźcie stąd, a sio! zostawmy sobie skłądanie 2000 żurawi na czasy kiedy nie będzie iszych atrakcji albo będa takie że nie będzie trzeba wpisywac miast : : ))) na razie i tak sława (sławka) przygniotła blogasek. jak dowalimy bartowi jeszcze magiczna liczbę 2000 to może mu coś pęknie w środku.
blue.berry :
ątróbka?
Patso :
A tu nie wiem co to ma do przechodniości.
Patso :
Myślę, że kluczowe jest tu “każe”. Człowiek nieprzymuszony gdzieś rozerwie graf cykliczny korzystając właśnie z prawa częściowego uporządkowania. Choć mogą być i tacy, to nie żart, którym się te oceny zapętlą, ale to tylko wzmacnia moją ogólną tezę: porządkowanie ocen jest trrrrrrudne.
Patso :
I zbędne. Suriekcja określa właśnie, że odwzorowanie jest “na” — to znaczy, że nie istnieją oceny, które nie mają przyporządkowanych żadnych dzieł (ale mogą, raczej rzadko, być takie, którym przyporządkowanych jest więcej niż jedno). Inaczej to by nie były oceny, tylko wish-list.
inz.mruwnica :
Albo platońska idea oceny oderwana od jej obiektu, chłe chłe.
inz.mruwnica :
To, że miejsca 5 i 6 można zamienić i nadal będzie dobrze.
inz.mruwnica :
Chodziło mi o to, że potrafię sobie wyobrazić dwie oceny różniące się tylko tym, że jedna odnosi się do filmu, a druga nie. I że w związku z tym nie da się sensownie wyodrębnić zbioru ocen filmów ze zbioru ocen wszystkiego, inaczej, niż definiując go poprzez surjekcję odwzorowania oceny filmów (i tylko filmów). Co również jest sztuczne, bo czym niby różni się odwzorowanie oceny filmów od oceny książek (poza dziedziną)?
Ale to tylko głupia dyskusja o szczegółach, która traci cały sens, bo teraz nie jestem przekonany nawet co do podstaw. Nie wiemy przecież nawet, co to jest “ocena”, ani jak ją zdefiniować.
Patso :
No to masz wtedy właśnie porządek częściowy: (4 < 5) (5 < 7) (4 < 6) (6 < 7), a pomiędzy 5 i 6 nic.
Patso :
Czyli jednak różniące się. Jeżeli chcesz drążyć ten temat dalej (oceny uniwersalne sparametryzowane rodzajem dzieła) to wchodzisz w topologię zbioru ocen (ale jeszcze nie w metrykę).
Patso :
A to jest jakiś problem?
Patso :
Możesz mieć rozłączne porządki ocen (podzbiory A i B takie, że dla każdego a w A nie istnieje takie b w B, że określona jest relacja porządku R(a,b)) na książki i na filmy, ale możesz mieć też pewne oceny (i łatwo takie wskazać, np: “stracone pieniądze”) uniwersalne do wielu typów dzieł.
Patso :
Proponowałbym się tym nie przejmować, bo na definiowaniu traci się zbyt dużo czasu. Można lecieć na czuja. Jak się pojawią problemy to się dodefiniuje.
wystarczy trocin sie nazrec (błonnik) i podobne rzeczy wychodza ;)
pozdr.
O OCENACH
Przepraszam za opóźnioną odpowiedź, ale problemy techniczne z BdB uniemożliwiły mi odpowiedzenie na czas.
inz.mruwnica :
Przepraszam, nie miałem o tym pojęcia, zupełnie się nie znam na teoriach mnogości and stuff. :-(
Jeśli dobrze rozumiem – machając rękami – to w pojęciu “porządek” chodzi o to, czy wg jakiejś wcześniej zdefiniowanej reguły da się jednoznacznie i całkowicie uszeregować elementy jakiegoś zbioru? Jeśli tak się da, to porządek jest totalny – przykładem jest zbiór liczb rzeczywistych porządkowany wg klasycznej zasady “większości/mniejszości/równości”.
Jeśli natomiast tak się nie da, to dany porządek jest częściowy, ale nie totalny. Przykładem jest zbiór liczb zespolonych porządkowany ze względu na “większość/mniejszość/równość” części rzeczywistej i urojonej (może się tak zdarzyć, że w danej parze liczb jedna ma większą cześć rzeczywistą, a druga cześć urojoną, więc nie da się powiedzieć, która z nich jest ogólnie “większa”) albo zbiór wektorów porządkowany ze względu na “większość/mniejszość/równość” wszystkich składowych (może się zdarzyć, że w danej parze wektorów jeden z wektorów ma pewne składowe większe, a pewne mniejsze, więc nie da się powiedzieć, który jest ogólnie “większy”).
O to z grubsza (na potrzeby naszej dyskusji o ocenach filmów) chodzi?
Jeśli tak, to dlaczego uważasz, że w moim (przeciwdziedzinowym) zbiorze ocen filmów panuje porządek częściowy, a nie totalny?
I dlaczego moje przypisywanie ocen filmom to surjekcja? Przecież mam w swoim zbiorze potencjalnych ocen filmów oceny, których jeszcze nie przyznałem (chociażby ta 10/10).
inz.mruwnica :
Bo były bez sensu&gówniane. Bo co to qrva mówi ogólnie o grze jej sprowadzenie do dwóch parametrów: “grafika” i “dźwięk” (tym bardziej, że recenzent zwykle nie miał bladego pojęcia o czysto technicznej stronie tworzenie gier i ich działaniu na komputerze)? “Miodność” też niewiele mówi – ot, jak bardzo gra podobała się ogólnie (z akcentem na mętne pojęcia typu “klimat”, “grywalność”, “wciągającość” itp.) jakiemuś recenzentowi na tle innych gier. Przy czym wrażenia recenzenta były nadzwyczaj mało warte, bo recenzowane przez siebie gry – z konieczności – poznawał pośpiesznie&powierzchownie, a gdy nie było jeszcze powszechnego internetu, to nawet nie mógł zdobyć profesjonalnej wiedzy na temat gry i jej odbioru/znaczenia. Stąd gry stające się wielkim “e-sportem” dla setek tysięcy “pro-gamerów” na dekadę [jak np. “StarCraft”, “Quake”, “HoMaM3”, “HalfLife/Counterstrike”] czy będące jakimiś przełomami/pionierami gatunków (“Doom”, “SimCity”, “Civilisation”, “Diablo”…) dostawały zbliżone noty jak jakieś crapy bez znaczenie, o których po pół roku nikt nie pamiętał (jakieś “Blood”, “Legacy of Kain”, “Redneck Rampage”,…)
Za to “wektorowy” system ocen stosowany w serwisie GameTrailers IMO jest niezły (story, gameplay, design, presentation), poza tym ma także podsumowującą ocenę średnią (szkoda tylko, że nie ważoną).
inz.mruwnica :
1. Ja tekst recenzji traktuję jako uzasadnienie dla oceny liczbowej.
2. Uważam, z tego co pamiętam, że teksty recenzji w gazetkach typu “TopSecret”, “SecretService”, “Gambler”, “Reset” itp. prawie zawsze były gówno warte i o wartości samej gry mówiły bardzo niewiele – częściej służyły tylko jakimś stylistyczno-humorystycznym popisom recenzenta. Ergo, taki sam z nich pożytek jak z “wektorowej” oceny “grafika/dźwięk/miodność”.
inz.mruwnica :
To nic szczególnego nie znaczy, bo się odnosiło nie do mojego liniowego systemu ocen, którego w praktyce używam, lecz do zilustrowania problemu z ocenianiem produkcji skrajnie różnych i robiących skrajnie różne wrażenie.
Do takich ocen chyba najlepsza byłaby skala (i) logarytmiczna i (ii) rozpięta między (-5) i (+5), przy czym wartości dodatnie miałyby filmy, których odbiór wywołuje moje odczucia pozytywne, a wartości ujemne – odczucia negatywne. Tyle, że ja jeszcze takiego systemu sobie nie opracowałem, bo go nie potrzebuję (nie oglądam tanich filmów z Bollywood, dziecięcej/zwierzęcej pornografii, produkcji amatorskich, telenowel z Ameryki Łacińskiej itp.).
Slotna :
Nie. Wprost przeciwnie: twierdziłem, że można rozsądnie mówić o nadreprezentacji faworyzowanych dzieł w jakimś gatunku/zespole/twórcy, ale określanie się wobec tego jako fanboj może być mylące. Przynałaś, że wśród dzieł Altmana jest nadreprezentacja Twoich ulubionych – świetnie; zarzekasz, że mimo tego nie nazywasz się fanbojką Altmana – jeszcze lepiej!
Slotna :
No pewnie, że mnie! Ja myślałem, że ten dialog to była propozycja tego, jak ja powinienem mówić o “stylu Lyncha” vs. psychodelii.
Slotna :
Ok, świetnie.
Slotna :
I tu chyba jest pies pogrzebany…
“- Jestem fanem mangi/anime.
– Jak to qrva możliwe, skoro różne mangi/anime są od siebie skrajnie różne i skrajnie różnią się jakością, a łączące je podobieństwa – czyli część formy & japońskość – to zaledwie jakieś powierzchowne pierdoły?”
“- Jestem fanem gatunku X, a zwłaszcza zespołu Y.
– Jak to qrva możliwe, skoro różne piosenki z gatunku X są od siebie skrajnie różne i skrajnie różnią się jakością, a łączące je podobieństwa to dość powierzchowne pierdoły? To samo z różnymi piosenkami zespołu Y: są od siebie skrajnie różne i skrajnie różnią się jakością, a łączące je podobieństwa to dość powierzchowne pierdoły.”
Slotna :
Ok. Tak więc – trafiłem?
Slotna :
Hmm… Może doświadczenia z podstawówki (8-klasowej) spaczyły mój ogląd problemu? Ja wtedy bałem się nawet próbować cokolwiek słuchać, ponieważ z jednej strony, to czego słuchali inni (jakiś punk/pop-punk typu “Offspring”, “Dezerter”, “Acid Drinkers” albo murzyński rap albo techno) wydawało mi się ohydne; a z drugiej strony (i) nie potrafiłem uzasadnić swojego obrzydzenia do pewnych piosenek/zespołów/gatunków oraz (ii) nie potrafiłbym uzasadnić ewentualnych upodobań do innych piosenek/zespołów/gatunków, przez co naraziłbym się na szykany&pośmiewisko (i preteksty do przemocy fizycznej) jednocześnie będąc wobec nich bezbronnym.
W LO byłem bardzo odizolowany od ludzi, więc nie mam pojęcia czego moi “koledzy” słuchali i jak wyglądała u nich kwestia pogardy/agresji wobec słuchających czego innego. Za to na studiach podejście pogardliwe znów odkryłem, choć w odróżnieniu od gnoi z podstawówki, studenci ani nie obnosili się ze swoją “muzyczną” pogardą/wyższością, ani nie stosowali przemocy fizycznej. A po studiach ten problem słuchania muzyki już całkowicie znikł mi z oczu, więc nie wiem jak się sprawy mają u dorosłych ludzi.
pozdrawiam
Quasi :
Aaa, bo wiesz…
…to jest ewidentnie rzecz, której kompletnie nie kumasz, dziadku.
Bycie fanbojem nie zakłada chłodnej żyletki krytyki wobec każdego fragmentu krytyki mojego idola; bycie fanbojem zakłada częściowe – niemierzalne twoim cipometrem – uwielbienie mojego idola, również kredyt zaufania i pobłażliwość, kiedy idol zbłądzi. Taka Tori Amos, po trzech genialnych, ponadczasowych płytach musiała nagrać trzy beznadziejne (nie jedną), żebym odpuścił sobie pielęgnowanie platonicznej miłości do artystki. Takoż Trent Reznor.
W przypadku niektórych artystów, z dużą dyskografią i długim czasem działalności, z łatwością znajdziesz wśród fanów podgrupy: ci będą woleć płyty z okresu heroinowego, tamci – nagrania z okresu H2O i kiełków. Ekstremalnym przykładem jest Frank Zappa, którego poszczególne płyty potrafią być tak skrajnie różne, że chyba tylko najwięksi fanatycy łykają jego siedemdziesięciokrążkową dyskografię w całości.
Quasi :
No ja nie wiem czy lepiej – przeciez, jesli powiem “nie jestem fanka Altmana” moj rozmowca automatycznie zalozy, ze nie lubie wszystkich filmow Altmana… Serio – nie widze potrzeby, zeby z prostego, krotkiego “jestem fanem kogos/czegostam” przechodzic na “doceniam 34.5% dziel tegoz autora, 27% jest mi obojetne, reszte uwazam za zle”. Plus dochodzi do tego ten styl/ gust kontra ocenianie na logike. Wezmy taka Whitney Houston – ma swietny glos i nagrala ilestam dobrych piosenek. Ja to doceniam, ale fanka jej nie jestem. Nie slucham tego, po prostu. Z drugiej strony jest taka Nelly McKay, ktora spiewa dosc srednio, czesto falszuje itp. i nie moge z czystym sumieniem powiedziec, zeby byla dobra wokalistka, ale ma cos w sobie, bardzo lubie jej sluchac i tu juz predzej bym stanela po stronie fanowej.
Quasi :
A skad ja mam wiedziec? Ja tak nie mam. Fani Musierowicz na forum gazetowym tez nie (wiec uwielbiam to forum, bo jada po tych powiescidlach okrutnie ;)). Za to tamtejsi fani Chmielewskiej tak maja, co imo fatalnie swiadczy o ich poziomie umyslowym. Ot, cala moja wiedza.
Quasi :
– Lubie czytac ksiazki.
– Jak to kurwa mozliwe, skoro rozne ksiazki sa od siebie skrajnie rozne i skrajnie roznia sie jakoscia, a laczace je podobienstwa….
A serio – te pierdoly najwyrazniej sa mniej powierzchowne niz ci sie wydaje. Ja rozumiem, ze nie zdarzylo ci sie nigdy np. rozpoznac zespolu po uslyszeniu w radio jego nowej piosenki, ale mnie owszem, nie raz.
problem tego wpisu polega na tym, że nie oddziela ziarna od plew. wszystko wrzuca do wora czary mary, wylewając nomen omen dziecko z kapiela. prawo laika wymadrzac sie na tematy, o ktorych sie nie ma pojecia, tylko ze wtedy nie unika się wypisywania głupot.
akurat jestem profesjonalistka, do tego wyleczylam dieta i ziolami wlasne dziecko, gdy pediatra z doktoratem rozlozyl rece oswiadczajac, ze medycyna klasyczna nic wiecej nie moze juz zrobic. a niemowle bylo juz w cięzkim stanie. z desperacji zaczelam wlasne studia nad medycyna naturalna.
sama sie smieje z ilosci durnot i mitow naroslych wokól candida. z tej manii i niezrozumienia podstawowych spraw. wiekszosc z tego to smiecie narosle wokól istoty rzeczy. jednak jako fachowiec, potrafie sie do nich zdystansowac. wiem gdzie sie koncza fakty i zaczynaja czary.
poniewaz duzo ludzi cie czyta, z powodu twojej lekcewazacej postawy moga na zawsze odrzucic cos, co moze im pomoc, a moze i uratowac zycie i zdrowie. dlatego pisze ten komentarz. pozdrawiam
itika :
Wypunktuj więc, co jest ziarnem, a co plewą, proszę. Oświeć nas…
…używając wyrażeń, których znaczenia jesteś pewna.
Na czym polega twoje bycie profesjonalistką?
Czy możesz powiedzieć cokolwiek więcej niż zwyczajowe dla zwolenników czarów-marów “znad grobu go wyrwałam grabarzom”? Jakieś diagnozy? Cokolwiek? Czy wykluczyłaś wszystkie inne związki przyczynowo-skutkowe inne niż wyleczenie niemowlęcia z ciężkiego stanu ziołami? Np. opóźnione działanie terapii konwencjonalnej, zmianę diety, otoczenia? Jaki procent przypadków tajemniczej choroby twojego dziecka ulega “samoczynnemu” wyleczeniu? Jakie są rokowania?
Bardzo proszę, przedstaw nam się bliżej, żebyśmy wiedzieli, z jakim fachowcem mamy do czynienia. Dodatkowo napisz nam, gdzie kończą się fakty i zaczynają czary.
Tak, to wielka odpowiedzialność. Dlatego staram się nie kryć za ścianą niedomówień i półsłówek. Jeśli chcesz uratować komuś życie lub zdrowie, napisz jeszcze raz swój komentarz, tym razem z większą ilością danych. Mamrocząc, narażasz życie i zdrowie innych!
nie staram sie ukrywac poza sciana niedomowien i polslowek – po prostu nie chce wam sie narzucac ze swa rzewna historia. widze jednak, ze jestes szczerze zainteresowany, wiec przedstawie wszystko jak najkrocej.
5 tygodniowy noworodek dostaje zachlystowego zapalenia uszu. leczenie: augmentin, tydzien w szpitalu. po powrocie do domu dziecko drze sie w trakcie i po kazdym karmieniu piersia, na skorze wystepuja plackowate rany, stolce zielone, biegunkowe. po 1,5 miesiaca tej męki (karmienie piersia jest TAKIE wazne), odstawiam piers, pediatra radzi Nutramigen (hydrolizowane do aminokwasow bialka mleka). stan sie mocno poprawia, dziecko nie krzyczy juz tyle, ale placki na skorze sa nadal. wprowadzam mleko sojowe. stan jest dobry chociaz stolce wciaz cuchnace i zielone.
w okresie wprowadzania nowych pokarmow pojawia sie znow plackowata egzema.
ok 7 miesiaca dziecko dostaje wysokiej goraczki i znow dostaje augmentin. i zaczyna sie jazda. wszystko co mala zje ląduje w pieluszce w stanie niezmienionym. oprocz obfitych posilkow w ciagu dnia, w nocy dziecko domaga sie 4x250ml gęstej kaszy (norma to 0). wszystko i tak laduje w pieluszce. dziecko praktycznie nie trawi, zaczyna sie krzywica, niedobory, zaostrza sie egzema na ciele po wiekszosci “obiadkow”. dziecko generalnie placze non stop. no i pamietny wieczor, kiedy obudzil mnie piekielny wrzask i rzucanie sie w lozeczku. darła sie tak strasznie, ze nie mozna bylo z nia nawiazac kontaktu. zmienilam pieluche w polmroku(znowu kupa) i poszlam spac. rano otworzylam pieluche i ujrzalam bialy kożuch na skorze na calej powierzchni objetej pieluchą. za chwile jestesmy u pediatry i zaczyna sie 1,5 miesieczne probowanie zwalczenia grzybicy i zagojenia dziurawego jelita, by alergeny nie przenikaly do krwi. dziecko dostaje papki, ale nic sie nie zmienia, z wyjatkiem kilkudniowych okresow podawania antybiotykow p/grzybiczych kiedy po raz pierwszy w zyciu widze u dziecka normalny stolec. wszystko wraca z odstawieniem kuracji, ze zdwojona sila. poglebia sie krzywica, “apetyt”, alergia. pewnego dnia p doktor mowi, ze probowalismy wszystkiego i juz nic nie moze zrobic, bo dziecko (10m) jest za male.
kiedy rodzic slyszy cos takiego, to najpierw trawi szok a potem dostaje kopa na szukanie pomocy. przeczytalam wszystko po angielsku i polsku dostepne w necie na temat candida. no i znalazlam inna matke, ktorej dziecku pomogl magik-zielarz. oczywiscie jako racjonalistka i ateistka mam odpowiednie zdanie na temat czarow, moglam albo nie robic nic, albo pojsc tam i posluchac, co mi powie. oprocz smiesznego udawania, ze widzi chorobe oczyma duszy (LOL), bylo calkiem do rzeczy. wizyta kosztowala 50 zeta, ziola kupilam sama, 3 rodzaje za 2 zeta za torebke. do tego olej z łososia na gojenie jelit. dziecko przeszlo na diete bezcurowa, bezkonserwantowa, no klasyk przeciwgrzybiczy. po miesiacu jedzenie sie unormowalo, stolce zaczely wygladac normalnie, alergie zniknely jak reka odjal. krzywica sie cofnela. pozostaly dobre nawyki zywieniowe, jedzenie owocow, warzyw, picie wody. dzis dziecko ma 4 lata, zdrowe jak koń.
cala historia. mozliwe, ze dopiero desperacja, jaka sie rodzi, gdy widzisz 1/3 skory wlasnego dziecka pokryta grzybem, pozwala znizyc sie do poziomu swirow i zaczac ich troche sluchac.
aha, i jestem magistrem pielegniarstwa. specjalizuje sie w chorobach autoimmunologicznych.
itika :
No fajnie, szkoda, że nie odpowiadasz na moje pytania:
Czy wykluczyłaś wszystkie inne związki przyczynowo-skutkowe inne niż wyleczenie niemowlęcia z ciężkiego stanu ziołami? Np. opóźnione działanie terapii konwencjonalnej, zmianę diety, otoczenia? Jaki procent przypadków tajemniczej choroby twojego dziecka ulega “samoczynnemu” wyleczeniu? Jakie są rokowania?
A rodzą się następne: czy pediatra naprawdę zdiagnozował dziurawe jelito? Dlaczego odstawiłaś antybiotyki?
Brakuje odpowiedzi na te pytania, na razie dałaś tylko świadectwo.
Jeszcze dodam – trochę mnie ogłuszyłaś tymi opowieściami o chorobach swojego dziecka, ale im bardziej się w nie wczytuję, tym mniej widzę sensu. Alergia i wypryski jako ciężki stan?
Bardzo nalegam na odpowiedź na pytanie, kto zdiagnozował twojemu dziecku dziurawe jelito? Zwykły lekarz?
ciezki stan to niewchlanianie skladnikow pokarmowych i powazne niedobory u kilkumiesiecznego dziecka, ktore znajduje sie w intensywnej fazie wzrostu, to ciagly ból jelit, sączące rany na skorze i organizm zatruwany przez produkty przemiany materii pasozyta. efekty w postaci krzywicy i opoznienia fizycznego rozwoju. jezeli niefunkcjonowanie ukladu pokarmowego to nie jest ciezki stan, to co nim jest w przypadku tak malego dziecka?
alergia, na ktora alergolog przepisal sterydy, a ktora po zaleczeniu jelit okazala sie pseudoalergia, wynikla z przenikania duzych czasteczek bialka przez nieszczelna blonę jelit. samo “cudowne znikniecie” alergii ktora jak wiadomo nie znika sama z siebie moze z powodzeniem swiadczyc o regeneracji uszkodzonego jelita. kiedy masz grzybice na skorze to skora tez jest uszkodzona, dlaczego nie jelito?
inne czynniki wykluczam w prosty sposob. nie ma czegos takiego jak opoznione oddzialywanie antybiotyków, wynika to z istoty ich dzialania: odpowiednie stezenie we krwi zabija drobnoustroje, albo nie. oprocz oczywiscie powiklan. dieta jest elementem leczenia i na pewno ma wplyw. natomiast w przypadku malego dziecka dieta jest z natury zdrowa i niezbyt roznorodna, wiec roznice polegaly glownie na niepodawaniu pokarmow gotowych oraz zawierajacych cukier. mleko sojowe bez laktozy i kasze musialam podawac i tak, bo dziecko potrzebuje weglowodanow.
nie wiem jakie sa rokowania, bo wielu lekarzy, podobnie jak ty, temat candida ignoruje. nie ma czegos takiego w programie studiow. nie chce wiedziec do jakiego stanu doprowadzilabym swoje dziecko nie robiac nic. moze skonczyloby jak te dzieci ktore pol zycia spedzaja w szpitalu popadajac na przerozne infekcje “leczone” antybiotykami. natomiast gdy przyszlam do lekarza po wyleczeniu, zastalam poproszona o dokladne przedstawienie procesu leczenia, na wypadek podobnego przypadku w przyszlosci. i nikt nie zarzucal mi czarow, po prostu podawalam dziecku odrobine ziol o dzialaniu odsluzowujacym, przeciwgrzybiczym i regenerujacym sciany jelit.
nie chce wystepowac w roli adwokata czegokolwiek. sama nie robilam badan na ten temat, moze kiedys zrobie. zwyczajnie zaznaczam, ze naturalna medycyna pomogla mi kiedys, kiedy wszystko inne zawiodlo i ze calkowicie rozumiem mechanizmy, dzieki ktorym dziecko wyzdrowialo. wzmocnilam jego uklad odpornosciowy, oczyscilam organizm, zabilam grzyba i zregenerowalam tkanki. tak to dziala. antybiotyk wali na oslep.
troche mi glupio, kiedy czytam, ze to byl moj wymysl, ta choroba. chcialabym, zeby tak bylo, bo wciaz nie moge sie pogodzic z tym, ze tak pozno zareagowalam i ze córka meczyla sie kilka miesiecy, bo zaden lekarz nie uznaje candidy. kiedy slysze o chronicznych zapaleniach u dzieci jest mi przykro, ze zamiast dotrzec do istoty rzeczy robi sie z tego magię. chcialabym, by lekarze potrafili zejsc z piedestalu i naprawde oszczedzac ludziom cierpien, zamiast wypisac antybiotyk i nastepny prosze.
Ponawiam pytanie: kto zdiagnozował dziurawe jelito i kandydozę u twojego dziecka?
Czy twoja córka ma na imię Victoria?
itika :
To też jest fragment oficjalnej diagnozy lekarskiej?
itika :
Ale masz jakieś papiery na to, że tak to działa? Jako magister pielęgniarstwa powinnaś wiedzieć, że układu odpornościowego nie da się tak naprawdę wzmocnić, że jest to puste hasło stosowane przez szarlatanów? Czy masz jakiekolwiek potwierdzenie, że którekolwiek ze stosowanych ziół miało działanie grzybobójcze? Dlaczego grzybobójcze zioła są lepsze od “walącego na oślep” antybiotyku? Które z podawanych ziół ma udowodniony wpływ na regenerację tkanek?
Sęk w tym, że nikt nie kwestionuje, że twoja córka cierpiała. Kwestionowana jest co najwyżej diagnoza (cały czas nie powiedziałaś, czy postawił ją zwykły lekarz) i skuteczność stosowanych przez ciebie metod terapeutycznych.
moja corka nie ma na imię wiktoria i rozwiewajac twoje watpliwosci, nie jestem nawiedzonym prorokiem rozsiewajacym dobra nowine po internecie. po prostu zagladam czasem na twojego bloga i ujrzawszy ten wpis i temat, tak bardzo obsmiany przez ludzi, ktorzy nie maja pojecia o czym on tak naprawde jest, postanowilam sie odezwac.
kandydoze i jelito zdiagnozowal powyzszy pediatra, jak juz wspomnialam,z doktoratem, wiec nie jakis tam pierwszy lepszy dochtór z koziej wolki.
alergię zdiagnozowal alergolog na podstawie rzutu okiem na rany na twarzy 7 mies dziecka i pytania czy w rodzinie sa alergie (ojciec ma na pylki traw) ze smutnym kiwaniem glowa “tak, tak, z alergia bedzie juz tylko gorzej”. przepisal sterydy, ktorych nie podalam, bo diagnoza taka nie wydala mi sie wiarygodna, a lek zbyt szkodliwy z uwagi na jej stan.
alergia ta sie cofnela niespodziewanie (nie ona byla celem leczenia) po terapii jelit. ja uwazam to za przyczyne cofniecia sie alergii, co potwierdzil ten sam pediatra ( nie alergolog, bo do niego nie mialam juz powodow się udawac). uprzedzajac pytania, nie mam tego na pismie, wiec nie zalacze skanow.
” Jako magister pielęgniarstwa powinnaś wiedzieć, że układu odpornościowego nie da się tak naprawdę wzmocnić, że jest to puste hasło stosowane przez szarlatanów? ”
a masz na to jakieś papiery? bo o ile wiem uklad odpornosciowy to żywa i dynamiczna tkanka ulegajaca wyczerpywaniu i regeneracji, komorki i ciala odpornosciowe podlegaja normalnym procesom rozmnazania i wzrostu, a w przypadku niedoborów wzrost ten jest zwyczajnie zahamowany. tak jak hemoglobina nie powstanie bez zelaza. uklad odpornosciowy jest pobudzany przez rozne czynniki i akurat na tym polegaja choroby autoimmunologiczne, ze pod wplywem czynnikow chemicznych, fizycznych i biologicznych nastepuje nadmierna lub niewlasciwa jego aktywnosc. cala terapia tych chorob polega na oslabianiu ukladu odpornosciowego, by przestal niszczyc wasny organizm. teraz sam sie zastanow co napisales.
rozumiem, ze jak boli cie brzuch to nie pijesz miety, bo nikt ci na papierze nie napisal, ze ma dzialanie regulujace trawienie. zwyczajnie nie chce mi sie teraz szukac prac naukowych na temat skutecznosci poszczegolnych ziol. czy masz jakis dowod naukowy ze ona nie dziala? nie mam zamiaru cie do tego przekonywac. zawsze mozesz zawołac, nastepnego naukowego dowodu, co ja mam gleboko gdzies, bo dla mnie dowodem jest zdrowie dziecka. moze sie doczekamy jakichs studiow na ten temat, ale czarno to widze skoro dla lekarzy problemu nie ma.
jezeli diametralna poprawa stanu zdrowia dziecka po miesiecznym podawaniu niewielkiej ilosci ziol i lipidów oraz bakterii jelitowych, podczas gdy 1,5 miesiaca antybiotyków i enzymow jelitowych stan ten jedynie pogorszylo ( prawdopodobnie na tle uodporniania sie drobnoustrojów na wspomniane antybiotyki), nie jest dla ciebie wyznacznikiem skutecznosci terapii, to ja nie wiem co jest.
antybiotyk uderza we wszystko co zyje w organizmie. bakterie sa naturalnymi wrogami grzybow a te dwie grupy organizmow wzajemnie kontroluja swoja liczebnosc. skoro tam to zyje, to znaczy ze jest potrzebne. miedzy innymi dla ukladu odpornosciowego. uderzasz w jedna grupe, homeostaza jest zachwiana. musisz wiec uderzyc w grzyba. antybiotyk szybko wywoluje uodpornienie, ziola widocznie nie. jako zlozony lek, byc moze nie daja grzybowi czasu badz miejsca na reakcje. nie wiem. nie żądam naukowego dowodu, choc moze taki istnieje. chcialam pomoc dziecku i zaryzykowalam. rezultat przeszedl moje oczekiwania. i fajnie.
no i w przypadku niemowlaka efekt placebo i autosugestia raczej nie wchodza w grę.
no i powiedz mi jeszcze czy bialy kozuch na calym zaczerwienionym kroczu, brzuchu pod pielucha i czesci nog po nocnym incydencie z bolesnym biegunkowym wyproznieniem to nie jest kandydoza? to co to jest?
itika :
Efekt leczniczy homełka nie wchodzi w grę nawet w przypadku moich skarpetek, więc sobie daruj.
Idź do lekarza. Prawdziwego lekarza. A wcześniej sprawdź, czy to nie jest farba emulsyjna albo złudzenie optyczne.
Gammon No.82 :
że co? moze homeopatia? gdzies przeczytales o homeopatii? bo nie widze, zebym cos wspominala.
brawo. i juz widać z kim dyskusja.
itika :
Tak. Przeczytałaś w artykule barta powyżej. Zakładając, że umiesz czytać.
Widać z kim dyskusja. Z matką, która pomocy dla dziecka, mającego “bialy kozuch na calym zaczerwienionym kroczu, brzuchu pod pielucha i czesci nog po nocnym incydencie z bolesnym biegunkowym wyproznieniem” szuka w Internecie.
Albo z osobą, która podszywa się pod matkę.
Gammon, mysle ze itika nie zasługuje na takie traktowanie. pisze spokojnie, kulturalnie i sensownie (niezaleznie od przedmiotu rozwazań).
@ itika:
A ja mam pytanie: czy to jest taki problem, żeby taki osad zebrać i przebadać w laboratorium co w tym faktycznie się znajduje? Czy przeprowadzenie testów alergicznych jest takie trudne, czy tak łatwo było lekarzowi stwierdzić na oko, że dziecko cierpi na alergie?
itika :
Widzisz, ja byłem taki ciekawy, kto postawił diagnozę o dziurawym jelicie z prostego powodu: jaki prawdziwy lekarz zdiagnozuje nieistniejącą jednostkę chorobową?
Kandydoza nie jest taka oczywista, ale…
…taka przewlekła, związana z dziurawym jelitem? Nie.
No to maluje się mi powoli twój obraz. Diagnozy specjalistów odrzucasz, antybiotyki i sterydy są be, jedyna nadzieja w ziółkach i doktorach diagnozujących nieistniejące choroby.
…a hasło “wzmacnia układ odpornościowy” jest chyba najbardziej nadużywanym hokus-pokus w czarach-marach. Bo w zasadzie nie wiadomo, co to znaczy “wzmocnić układ odpornościowy”, którą jego część, jak to zmierzyć i co to w ogóle oznacza.
A dlaczego dla zilustrowania przykładów dotyczących układu odpornościowego magister pielęgniarstwa specjalizujący się w chorobach autoimmunologicznych (ale jak to?) opowiada o hemoglobinie, to tego już w ogóle nie kumam.
Nie, ale jak ktoś twierdzi, że dla mojego cierpiącego dziecka najlepszy będzie olej z łososia, bo WIDZI CHOROBĘ OCZAMI DUSZY, to ten olej z łososia guglam w poszukiwaniu jakichś badań.
Pozwól mi na małą autoreklamę: zapraszam do lektury, ile wart jest twój dowód.
To bardzo proste, co jest dla mnie wyznacznikiem skuteczności terapii: diametralna poprawa stanu zdrowia dziesięciorga dzieci po miesięcznym podawaniu niewielkiej ilości ziół i lipidów oraz bakterii jelitowych w porównaniu do stanu zdrowia dziesięciorga dzieci po miesięcznym podawaniu placebo. Wszystko obserwowane w warunkach klinicznych, z zachowaniem rygoru badań naukowych.
E tam, brednie.
Tak, a teraz rozsiewasz historie o oleju z łososia. Widzisz, kiedy przekroczyłaś granicę między Zadowoloną Matką a Siewczynią Bzdetu?
w przeciwienstwie do gammona, ktory chyba jednak sam nie przeczytal tego co napisalam. toteż nie jest moim zamiarem obrzucanie sie inwektywami na podobnym poziomie.
chcialam jedynie zwrocic uwage, ze nie jest tak, ze ktoras strona zjadla wszystkie rozumy. medycyna konwencjonalna dopiero wkracza w ere bicia sie w piersi, poniewaz zafascynowana nauka zabrnela w kozi róg wlasnych terapii. trwa posrod “prawdziwych” lekarzy goraca dyskusja na ten temat. najwiekszy grzech nowoczesnej medycyny to zaniechanie zwlaszcza w podstawowej opiece zdrowotnej. poradnictwo wyglada jak assembly line, bez wnikania w caloksztalt stanu bio-psycho-spolecznego czlowieka.
medycyna niekonwencjonalna jest olbrzymim zrodlem zyskow dla wszelkiej masci szarlatanow. z tego wzgledu przytoczylam koszty, jakie ponioslam przy leczeniu ta metoda, a ktore sa bardzo niewygorowane. jest zrodlem bzdur i oszustw. to prawda i rozumiem, ze wlasnie to jest glownym przeslaniem wpisu.
gdyby mnie nie spotkalo to co mnie spotkalo, dolaczylabym do tego zgodnego chóru. w mojej dziedzinie antybiotyki, cytostatyki i sterydy to chleb powszedni. wiem, ze ratuja zycie i zdrowie. jednak życie uczy pokory.
blue.berry :
Zrobiłem jej krzywdę?
itika :
A ja chciałbym zwrócić uwagę, że krew się we mnie gotuje, jak ktoś mówi o stronach. Równoważny podział na medycynę konwencjonalną i niekonwencjonalną czy na tradycyjną i alternatywną jest podziałem fałszywym.
Bzdury opowiadasz. Medycyna konwencjonalna musi się bić w piersi co chwilę, i to od dawna.
OK, o stanie biopsychospołecznym możemy rozmawiać (choć lekarze są tego świadomi od ponad sześćdziesięciu lat), takoż o bedside manner. O tym, czy to największy grzech… Hmm… Ryzykowne, ale OK. Tylko na miły Bóg, jak to się ma do kobiety, która WIDZI CHOROBĘ OCZAMI DUSZY? Jeśli znachor porozmawia z tobą dłużej o tym, jakie filmy lubisz i na którym boku śpisz, to będzie cię lepiej leczyć? Jak to się ma do tych twoich superskutecznych ziółek? Były superskuteczne, bo pani “doktor” była dla ciebie miła? A w jaki sposób jej sympatyczne nastawienie odebrało twoje niemowlę, niewrażliwe na placebo i autosugestię?
Nie kumam, zawsze w pewnym momencie zielarze wyjeżdżają z tekstem o nieczułych lekarzach, jakby to było clou sprawy. No są nieczuli i opryskliwi, a do tego mądrale. Ale skuteczni! A pani zielarka jest miła, sympatyczna i przepisuje szajs w najlepszym wypadku bezwartościowy, a w najgorszym – szkodliwy. Ja, jak chcę pogadać, to idę do spowiedzi, nie do doktora. Oh wait.
itika :
Jakimi metodami się stwierdza “niewchłanianie składników pokarmowych”? Kto i kiedy opisał takie zjawisko (poza “Wróżką” i “Nieznanym światem”)?
W jaki sposób kilkumiesięczne niemowlę pokazuje, ze bolą je jelita?
Jakie konkretnie produkty przemiany materii? Kto stwierdził i jakimi metodami?
Krzywica jest AFAIR efektem niedoborów witaminy D.
Efektem “niefunkcjonowania układu pokarmowego” byłby zgon. Zanim zdołałabyś zareagować.
EDIT:
Moim zdaniem to jest agentka piekieu, która rzutem na taśmię próbuje uniemożliwić osiąg 2k komciów na Sławku.
Korekta: oczywiście wiem, że w ziołach znajdują się czasem substancje aktywne identyczne jak w lekach, więc faktycznie zielarka może przepisać coś działającego. Jednak w takim wypadku lepiej sięgnąć po lekarstwo zawierające ten sam aktywny składnik – lepsza kontrola dawki i duuuuużo mniejsze ryzyko łykania dodatkowych niepożądanych substancji.
bart :
czy uszkodzony naskorek to jednostka chorobowa? to objaw. podobnie jak uszkodzone jelito. to objaw. nigdzie nie napisalam ze moje dziecko mialo zespol czegos tam. tylko uszkodzone grzybica jelita.
znow przypisywane mi sa poglady jakobym byla piewca nieistnejacych chorob. dziecku przerosl grzyb w jelicie i wylazl na zewnatrz. infekcja jak infekcja. chcialam sie go pozbyc. to sie pozbylam. nie dorabiam filozofii. w przeciwinstwie do was.
ciekawa rzecz, bo slyszalam, ze w dyskusjach lekarstwem na brak argumentow jest dyskredytacja oponenta jako osoby. z calego mojego pisania znow widzisz czary mary, a nie matke ktora nie miala nadziei na pomoc. wierna medycynie konwencjonalnej zostalam na lodzie i byl to z mojej strony akt desperacji. czy podalbys dziecku steryd gdyby znudzona lekarka zza biurka westchnela na ten temat, nie dotykajac nawet twojego dziecka?
nie przejmuj sie, oczywiscie sprawdzilam co trzeba. przelknelam gorzka pigulke pojscia do zielarza, bo wiedzialam o dzieciach ktorym pomogl.
oczywiscie wiem i mam w nosie, ze moj dowod to zaden dowod. nie obchodzi mnie co myslisz o medycynie niekonwencjonalnej, w ogole mam to cale candida w nosie. bo osiagnelam swoj cel. byla nim pomoc malemu dziecku. i kiedy skonczysz medycyne i udowodnisz, ze to nie byla kandydoza, tez bede miala to w nosie. cokolwiek to bylo juz tego nie ma.
zgadzam sie. ale co zrobic jak dziecko cierpi a ja mam juz tylko ziolowa alternatywe. ciesze sie ze pomogla, bo mogla nie pomoc.
wybacz bart, ale to ty zaczales wypytywac o szczegoly. w tej chwili mnie obrazasz, bo zauwaz, ze nie wychwalam zadych bzdetow a jednie odpowiadam na twoje pytania i staram sie wyjasnic jak wygladal przebieg choroby i leczenie.
bart :
Vide naparstnica.
itika :
Tu nie ma nic do dyskredytowania. Tu jest ścisła rekonstrukcja twoich walorów w oparciu o to, co sama referujesz.
itika :
No ale to właśnie to. Poczytaj sobie.
No nie żartuj, a kto przed chwilą snuł ckliwe żale o nieczułej medycynie konwencjonalnej?
No to dawaj linki.
No i widzisz, to jest sedno problemu z wami. Przychodzicie i – pardon my French – pierdolicie, że jak to nie działa, jak cioci Zosi pomogło lepiej niż joga. A jak wam się zaczyna opowiadać o dowodach anegdotycznych czy RCT, to nagle zaczynacie dłubać w nosie i pokazywać, co w nim macie.
A bo przyszłaś, rzuciłaś “co wy tam wiecie” i myślisz, że klękniemy.
Nie uwierzysz, ale doświadczenie internetowe uczy mnie, kompletnie wbrew intuicji, że im bardziej kogoś obrażam, tym częściej do mnie wraca :)
@ bart:
nie ma ochoty na spory teoretyczne. juz napisalam co chcialam osiagnac moim komentarzem. opisalam jak to u mnie wygladalo i tyle. mozecie obalac kade zdanie po wyrazie i co z tego. bylo co bylo. i cale szczescie.
@ gammon
widzisz, stolec to resztki. u mojego dziecka byla to papka skladajaca sie z tego co zjadlo, w duzej ilosci o ostrym kwasnym zapachu. 10kg dziecko zjadalo co noc 1 litr pokarmu, w dzien podobnie, jedoczesnie nie tyjac. Krzywica to niedobor wit D, dobrze zauwazyles. dziecko nie wchlanialo z przewodu pokarmowego, co potwierdzil lekarz i probowal temu zaradzic.
moze jak bedziesz mial dziecko to zauwazysz, ze jak niemowle sie drze, wygina a jego brzuch jest twardy jak kamien, to boli je brzuch.
czary mary, co?
kto stwerdzil ze grzyby wydalaja? no mikrobiolodzy raczej w warunkach laboratoryjnych. to raz. a kazdy wydala. to dwa.
itika :
Ale że jelita? Jak stwierdzić, że bolą jelita? Na Trygława, taki duży chłopiec jak ja nie wie, kiedy go bolą akurat jelita!
@ bart:
wytknelam ci ze mnie obrazasz, a nie ze czuje sie obrazona. mam cie na subskrybcji i dopoki nie interesuje to co piszesz, to tu bede wracac.
cóż, slomke w moim oku, butach widzicie… grunt to dobre samopoczucie. fanatyzm niejedno ma oblicze.
@ bart:
wytknelam ci ze mnie obrazasz, a nie ze czuje sie obrazona. mam cie na subskrybcji i dopoki mnie interesuje to co piszesz, to tu bede wracac.
cóż, slomke w moim oku, butach widzicie… grunt to dobre samopoczucie. fanatyzm niejedno ma oblicze.
bart :
rzeczywiscie dziwne, bo ja wiem. nie ma zreszta u niemowlecia zbyt wielu innych rzeczy ktore moga bolec. moze jakiegos ojca zapytasz, czy wie jak wyglada dziecko z bolem. skoro ja sie sama zdyskredytowalam nieufnoscia do jednej lekarki i zaufaniem na wyrost zielarzowi.
@ eli.wurman:
nie ma problemu bo probki zebrano ( skóra i kał) i stwierdzono candida w dużej ilości. testow alergicznych u dzieci malych nie przeprowadza sie, bo wyniki nie sa wiarygodne. jest to zwiazane z niedojrzaloscia ukladu immunologicznego.
Jej. Ja tu widzę jakieś rozdwojenie jaźni.
1. Z jednej strony: Pani specjalistka po medycznawych studiach.
Z drugiej strony: Nie widzę tu żadnych namiarów na literaturę peer-review ani o chorobie dręczącej dziecko specjalistki (etiologii, znanych sposobach jej leczenia itd.), ani o leczniczych/antygrzybiczych/regenerującojelitowych właściwościach oleju z łososia i wspomnianych ziół (jakie to były zioła?). I nie ma tego, mimo że pani specjalistka przewertowała cały polsko i angielsko-języczny internet.
2. Z jednej strony: Dziecko w agonalnym stanie, nie wchłania pokarmu, grzyb z jelita przerósł ciało na wylot (! i coś takiego da się przeżyć?).
Z drugiej strony: Znudzona pani doktor nawet nie chce spojrzeć na dziecko.
3. Z jednej strony: Wystudiowana pani specjalistka ufa medycynie konwncjonalnej i jest sceptycznie nastawiona do szamanizmów.
Z drugiej strony: Wystudiowana pani specjalistka, gdy jej lekarze zawodzą, zamiast szukać porady u innych konwencjonalnych lekarzy, zainspirowana bredniami z internetu biegnie do znachora patrzącego oczami duszy i posłusznie wykonuje jego wskazania. Bo w stanie desperacji to lepsze niż nie robienie niczego (a wsadzenia dziecka do pieca, zakopania w gnojówce, urynoterapii, upuszczanie krwi lub wypędzania jelitowych węży bentonitem pani specjalistka próbowała? a gdyby znachor nie pomógł, to by spróbowała?).
4. Z jednej strony: Pani specjalistki nie obchodzi przekonanie kogokolwiek do czegokolwiek, nie obchodzi jej ideologia, liczy się tylko zdrowe dziecko.
Z drugiej strony: Pani specjalistka przychodzi tu na BdB i daje swoje długaśne i chwytające za serce świadectwa, które z racji kompletnej nieweryfikowalności mogłaby w najlepszym razie sobie w buty wsadzić.
Jak rozwiązać ten koan?
pozdrawiam
@ Quasi:
ja tu widze co innego.
chore dziecko, ktoremu lekarze nie moga pomoc. matka ktora szuka wszystkich sposobow by pomoc. pomaga skutecznie. czyta wpis na forum twierdzacy, ze wszystko sobie wymysliła. wiec pisze, ze moze jednak nie. zwlaszcza, ze sprawa miala miejsce przed rozkwitem wegecostam.pl, a w zyciu nie slyszalam o aparatach i innych maszynach magicznych wspomnianych w artykule.
z drugiej strony mlodzi gniewni wszechwiedzacy, ktorych argumenty sa rownie nieweryfikowalne jak jej. ktore zreszta sama podzielała przed tym wszystkim. i nie jestem tu po to, zeby obalac wasze zabawne trollowate ataki. po prostu moje doswiadczenie przeczy waszym supernaukowym teoriom o skarpetkach i im podobnych.
nie jestem tu tez po to, by was uczyc o ziołach ani zapewniac, ze zrobilam wszystko co bylo w mojej mocy. nam pomogly ziola, czy to jakis wielki cud? no litości.