Home > Racjonalo, Szef kuchni poleca... > Choroby urojone: Candida

Choroby urojone: Candida

Tekst lekko wyedytowany: zacni komentatorzy zwrócili mi uwagę, że istnieje taka choroba jak występująca w pierwotnej wersji systemowa kandydoza. Jest to jednak schorzenie zupełnie inne niż „systemowa kandydoza” będąca postrachem forumowiczów z wegedzieciak.pl (nazywana również kandydozą przewlekłą). Kandydoza prawdziwa (systemowa) różni się od urojonej (przewlekłej) wszystkim: od występowania (głównie u osób o obniżonej odporności, np. AIDS, przebyta chemioterapia), poprzez objawy (chorzy w stanie ciężkim) do przebiegu (powikłania występujące w tej prawdziwej kandydozie systemowej: śmierć).

Zacznę od krótkiego P.S. do tekstu „Chrześcijanin a szczepienia”. Komentator Amatil zwrócił moją uwagę na forum wegedzieciak.pl — okazuje się, że wśród wegerodziców (a właściwie wegemam, bo gros użytkowników owego forum to kobiety) jest wielu przeciwników szczepień. Tak się składa, że znam jednego aktywnego członka forum wegedzieciak.pl, zapytałem go więc o szczepienia. Nie szczepi, jest z tego dumny. Z uśmiechem wyłuszczył mi, że dokonał najrozsądniejszego wyboru, bo pozostali, zaszczepieni członkowie społeczeństwa zapewniają jego dzieciom bezpieczeństwo, tworząc wokół nich odpornościowy kordon sanitarny. Oni ponoszą ryzyko straszliwych urazów i chorób wywoływanych przez szczepionki, on dzięki temu tego ryzyka ponosić nie musi. Możemy zatem przyjąć, że nieszczepiący forumowicze z wegedzieciak.pl (posiadający również własne forum Nie Szczepimy) to nie tylko głuptaki — to również cyniczne cwaniaczki.

Amerykanie mawiają „Kiedy życie rzuca w ciebie cytrynami, rób z nich lemoniadę”. Dzięki bolesnej i trudnej lekturze tekstów Cezarego Michalskiego o aferze Kataryny odkryłem znakomite forum wielodzietni.org, na którym można przeczytać, że kobiety nie przepuszczające ciężarnych w kolejce to „panie, których dzieci nie miały pogrzebu”. Z kolei dzięki wizycie na wegedzieciak.pl znalazłem świetny temat na kolejnego posta. A było tak: nowa forumowiczka zachwalała magiczne wahadełko…

Rodzicom i ich dzieciom zmagającym się z candidą gorąco i z pełna odpowiedzialnością polecam metodę w 100 % skuteczną i w 100 % bezpieczną. Jest to wahadło lecznicze biały ozyrys, które w środku ma substancję leczniczą grzybobujczą. Wahadło takie może służyć dla wszystkich członków rodziny, kosztuje 90 zł. Kupuje się je raz i ma się do końca życia. Leczenie nie polega na wprowadzaniu do organizmu żadnej chemii ale energii. Ja stosuję już od roku. Wyleczyłam candidę w rodzinie a nawet grzybice kopyta u mojego konia i klaczy koleżanki. Używam go również profilaktycznie, bo trudno mi i mojemu brzdącowi o dietę zabezpieczającą przed nawrotem grzyba, który pojawia się i tak przy każdym spadku odporności. To nie jest reklama ale szansa dla ludzi z otwartymi umysłami. Pozdrawiam.

Co to takiego candida, ta straszliwa choroba, z którą zmagają się rodzice z wegedzieciak.pl?

Jak wiadomo, czary-mary, czyli „terapie medycyny alternatywnej” działają na zasadzie placebo, a więc ich wpływ na zdrowie człowieka jest ograniczony do „ogólnej poprawy nastroju” czy „nieco szybszego wychodzenia z grypy”. Ponieważ lista schorzeń, na które czary-mary pomagają, jest ograniczona, jakiś anonimowy szaman wpadł na genialny pomysł: trzeba wymyślić nowe, bardzo niebezpieczne choroby, z którymi nasze praktyki będą sobie doskonale radzić. Dziś z tych chorób zamierzam omówić chroniczne zakażenie Candida albicans — mam nadzieję, że niniejszy post będzie początkiem ślicznego cyklu artykulików.

Candida albicans to drożdżak żyjący w naszym przewodzie pokarmowym. W pewnych sytuacjach wywołuje on prawdziwą chorobę zwaną drożdżycą lub kandydozą. My mówimy jednak o kandydozie przewlekłej, czyli o sytuacji, w której drożdżak wskutek nadmiernego rozwoju zapuszcza swoje drapieżne korzonki w ścianki kiszek i powoduje tzw. zespół nieszczelnego jelita a w konsekwencji powolne, niewykrywalne zakażenie całego organizmu. Zespół nieszczelnego jelita jest też podejrzewany o wywoływanie autyzmu u tych dzieci, u których nie wywołała go szczepionka przeciw odrze, śwince i różyczce.

Współczesna medycyna konwencjonalna nie zna co prawda takiej jednostki chorobowej jak przewlekła kandydoza czy zespół nieszczelnego jelita („Ten artykuł lub sekcja opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne z aktualną wiedzą medyczną”), ale przecież współczesna medycyna konwencjonalna nie pierwszy raz nas zawodzi, prawda? Przewlekła kandydoza to jak najbardziej realne schorzenie, z którym zmagają się ogromne ilości ludzi na całym świecie. Jakie są jego objawy? Uczynny wysportowany młodzieniec Sayheello ze Sportowego Forum Dyskusyjnego publikuje długaśną listę, na której znajdziemy takie symptomy, jak stronienie od towarzystwa, alkoholizm (jeśli połączony ze stronieniem, to najpewniej chodzi o picie w samotności), krytykanctwo, sucha cera, swędzenie odbytu i skóry, ataki paniki i płaczu, łaknienie pewnych pokarmów, bezsenność, bóle brzucha, nadwaga lub niedowaga, bóle głowy, brak koncentracji, niepewność, zagrożenie, niecierpliwość, niestrawność, objawy psychiatryczne, gazy, wzdęcia, odbijanie się, ospałość, leniwość, pesymizm, gderliwość, zapalenia zatok (przeziębienia), kłopoty w nauce i wychowaniu, kłopoty decyzyjne, zły zapach ciała i z ust oraz — last but not least — złe mniemanie o sobie. Jeśli dodam, że wystarczy rozpoznać u siebie tylko niektóre z objawów, konkluzja może być tylko jedna: wszyscy chorujemy na kandydozę!

Ale nie traćcie nadziei, moi chorzy bracia i siostry, to się leczy.

Google na zapytanie „candida homeopatia” zwraca 30 000 wyników. Słynny koncern homeopatyczny Boiron produkuje środek przeciw kandydozie zawierający, rzecz jasna, bardzo rozcieńczonego drożdżaka.

Za niewiele ponad dwa tysiące złotych możecie kupić Digital Clark’s Zapper i Digital Silver Pulser, czyli urządzenia, które oprócz kandydozy wyleczą wszystkie inne choroby powodowane przez drobnoustroje: wywoływane przez przywry jelitowe AIDS („Po zlikwidowaniu wszystkich stadiów rozwoju pasożytów wirus HIV znika w ciągu 2 godzin”), depresję („przyczyna depresji tkwi w infekcji mózgu małymi robakami obłymi”), alergię („u wszystkich alergików wykryto poważną inwazję owczej motylicy wątrobowej żyjącej w drogach żółciowych”), Alzheimera („chorobę Alzheimera wywołują pospolite przywry pochodzące z niedogotowanego mięsa i od naszych ukochanych zwierząt”), astmę („w 100% przypadków astmy obserwowana jest infekcja larwami glisty ludzkiej usytuowanej w płucach”) i wiele innych chorób, wobec których konwencjonalna medycyna pozostaje bezradna.

Można też sięgnąć po oczyszczający jelita preparat o nazwie Colonix. Strona reklamująca ten środek straszy: „jak wiemy ze starego powiedzenia, śmierć zaczyna się w jelitach”. Nie znałem wcześniej tego przysłowia, ale w końcu wzrastamy w różnych środowiskach, nie wszystkie mądrości ludowe występują w każdym regionie.

Colonix to niezwykły środek — po jego zażyciu czeka nas przerażająca niespodzianka w ubikacji: z naszego ciała via odbyt wydobywa się długi na metr, pusty w środku obiekt, wyglądający jak brązowa, gumowata skóra węża (zapraszam do ostrożnego obejrzenia galerii foto). To oblepiające nasze jelita toksyczne złogi, pełne pasożytów, zakłócające pracę organizmu i powodujące wiele groźnych chorób.

Najwyraźniej efektem ubocznym stosowania Coloniksu jest potrzeba dzielenia się ze światem informacjami o swoich kupach. Świadczy o tym ilość zdjęć nadesłanych przez wdzięcznych pacjentów do opiekuna strony colonix.pl oraz listy sławiące moc Programu Oczyszczającego:

No cóż, mam teraz 5 wypróżnień dziennie i nie mam żadnych bólów. Mój stolec wygląda teraz normalnie, ale będę kontynuować oczyszczanie na wszelki wypadek. Powiedziałam już wielu osobom, jaki to wspaniały środek. Na mojej mamie sprawiło wielkie wrażenie, gdy powiedziałam jej, co ze mnie wyszło i że jej prezent był najlepszy w moim życiu.

O co chodzi? Preparaty wywołujące Efekt Brązowego Węża zawierają takie składniki jak bentonit (występujący również w zbrylających żwirkach dla kotów), wyciąg z babki płesznik, pektyna czy guma guar. Te chłonące wilgoć substancje, w połączeniu z… hm… zastanym w kiszkach budulcem, tworzą coś w rodzaju plastycznego odlewu jelita, który jest następnie wydalany. Brązowy Wąż to żaden chorobotwórczy złóg, efekt niewłaściwego odżywiania ani dusząca ścianki jelit powłoka z toksyn, to po prostu właściwy efekt działania preparatu.

Candidę można leczyć również sokiem Noni, który ponoć jest obrzydliwy w smaku, ale za to jaki drogi! Znakomite kompendium wiedzy na temat candidy można znaleźć na stronie poświęconej Reiki („Sponsorem strony jest biuro rachunkowe AFRO-TAX”), choć lekturę utrudnia nierówny poziom tłumaczenia („Jeden z zolnierzy z bazy amrykanskiej byl ciagle aresztowany za DUI stwierdzone przyrzadami nadmuchiwanymi”). Z owego poradnika dowiemy się, że drożdżaka można pozbyć się z organizmu za pomocą diety (jedzmy organiczne serdelki, „chleb ze spelt i kamut”, unikajmy keczupu), ziołowych i farmakologicznych środków antygrzybicznych (uwaga, wątroba może nie wytrzymać), wspomnianego wyżej czyszczenia jelit mieszanką bentonitu i babki płesznik oraz „zmiany trybu i poglądu na życie”. Jak ta zmiana ma wyglądać? Ot, chociażby lepszym wykorzystaniem swojego czasu wolnego. Propozycje wypełnienia tego czasu pozwalam sobie na koniec przedrukować z owego kompendium w całości:

UPRAWIAC AEROBIK & ZBIERAC JABLKA & STRZELAC Z LUKU &GRAC W BADMINTONA & PIEC & GRAC W KOSZYKOWKE & ZBIERACJAGODY & ZBIERAC GRZYBY & JEZDZIC NA ROWERZE & RZUCAC LOTKAMI & PLYWAC NA LODCE & GRAC W KREGLE & PODNOSIC CIEZARY &KALIGRAFOWAC & JECHAC NA CAMPING & GRAC W WARCABY & SZACHY&WRESZCIE POSPRZATAC & COS ZBIERAC OPRÓCZ PIENIEDZY & MALOWAC (OBRAZY) & TANCZYC & DEBATOWAC & DEKOROWAC & MARZYC &GIMNASTYKOWAC SIĘ & JECHAC NA RYBY (TYLKO NIE W GRZYBACH) &GRAC W HOKEJA & JEZDZIC KONNO & KUPOWC KWIATY& ZADBAC OFRYZURE & JEZDZIC NA ROLKACH & LYZWY & BIEGAC & UPRAWIAC JUDO& KARATE & PUSZCZAC LATAWCE & ROBIC NA DRUTACH & WYSZYWAC& SMIAC SIĘ & UCZYC SIĘ & ISC DO KINA ALBO NA FILM & GRABIC LISCIE&GRAC W PING PONGA & TENIS & ROZWIAZOWAC KRZYRZOWKI & POJECHAC NAD LEJK & CZYTAC $ RELAXOWAC SIĘ & JECHAC NA ZAKUPY&RYSOWAC & SPIEWAC & JEZDZIC NA NARTACH $ SANKI & USMIECHNĄĆ SIĘ & GRAC W PILKE & OPOWIADAC HISTORIE & TEATR & MYSLEC &PODROZOWAC & NIE OGLADAC TELEWIZJI & KUPIC KOMPUTER &UCZYC SIĘ HISZPANSKIEGO & GRAC W GRY VIDEO & ODWIEDZIC ZNAJOMYCH BEZ BUTELKI & GRAC W SIATKOWKE & PISAC & ZAJAC SIĘ YOGA& JECHAC DO ZOO & OZENIC SIĘ & ISC NA LODY & ODSNIEZYC CHODNIK& ZMIENIC OLEJ W GLOWIE & WYRZUCIC VIAGRE & KUPIC LORNETKE& UCZYC SIĘ ANGIELSKIEGO & NAPISAC LIST & GRAC NA GITARZE && CZYTAC & CZYTAC & CZYTAC

W następnym odcinku mam nadzieję zająć się morgellonami, czyli o matko, od GMO łażą mi pod skórą robaki! Będzie się działo.

Update: znakomite, wyczerpujące kompendium wiedzy o kandydozie znajdziecie na blogu Sporothrix (w trzech częściach): Drużyna Grzyba, Dwa Grzyby, Powrót Grzyba.

  1. June 11th, 2009 at 20:40 | #1

    radkowiecki :

    Co ta Moon przyjmuje, że ma takie radosne odjazdy od rzeczywistości?

    Moon ostatnio daje sobie w system środkiem do czyszczenia fug.

  2. Slotna
    June 11th, 2009 at 20:40 | #2

    Quasi :

    Z tym to w ogóle jest problem i nie mam pojęcia, jak prawo sobie z tym radzi. Bo np. kobieta może zgodzić się na stosunek, a po wszystkim przedstawić zebrane dowody rzeczowe stosunku (DNA) i fałszywie zgłosić zgwałcenie. I jak niby facet może się wybronić? Bez szans.

    Nicpon bez szans! TY masz szanse, nikt nie uwierzy, ze nie dalam ci rady. Widzisz, jak fajnie? ;))

  3. June 11th, 2009 at 20:43 | #3

    Ukabi :

    Nieważne jak dojrzale wygląda kobieta, zawsze należy ją wylegitymować przed podjęciem się względem niej czynności seksualnych

    Legitymowanie przed podjęciem czynności seksualnych ląduje na drugim miejscu w metodach zapobiegania wytryskowi zaraz po niemieckich pornolach z przerywnikami w postaci filmików z II wojny światowej. W niemieckich! Przeciętny Niemiec od takiego intermission popadał przecież w ciąg myślowy o winach ojców, Holokauście – a jak winy ojców, to smutek matki, i cały nastrój diabli brali.

  4. Slotna
    June 11th, 2009 at 20:44 | #4

    Ukabi :

    Właśnie, że luz. Póki nie jest to stypizowane jako przestępstwo, przestępstwem nie jest. Wyskrobanie “Agaty” chyba miało być oparte na tym, że w tym przypadku doszło do przestępstwa, więc pewnie starali się to zakwalifikować jako gwałt.

    Bazuje na swojej zawodnej pamieci, ale tam chyba nie potrzebowali gwaltu, skoro myk w tym, ze mozna usunac ciaze bedaca skutkiem czynu zabronionego (czyli stosunku nieletniej za jej zgoda rowniez). Na tym wlasnie imo polega luzowatosc przypadku.

  5. June 11th, 2009 at 20:46 | #5

    bart :

    Moon ostatnio daje sobie w system środkiem do czyszczenia fug.

    To nadwzwyczaj interesujące, że tej damie wszystko kojarzy się z Bartem.

  6. June 11th, 2009 at 20:47 | #6

    Quasi :

    To coś takiego się zdarza?

    Polecam Erikę Lust. :) . Nie nakręciła dużo, ale z racji otoczki feministycznej czy nibyfeministycznej i świadomego żartowania ze sztampy pornograficznej “The Good Girl” jest po prostu słiczne. Choć i tak momentami debilne. :D .

    Quasi :

    “Wystarczyć” do czego?

    Żebym czuł się usatysfakcjonowany.

    Quasi :

    Fuck, wdepnąłeś w moją skuchę i się nie zorientowałeś. :( I wyszło bez sensu, odwrotnie niż ja (za WO) chciałem powiedzieć :(

    Jeśli WO i ty postanowiliście sobie zakpić ze standardów obyczajowych, sugerując to przez nierealną (ale możliwą) klasyfikacje zdarzeń według zasad klasyfikowania filmów w Stanach (czy tylko, nie wiem), to nie wdepnąłem. Po prostu sobie podsumowałem. Ograniczenia dotyczące emisji w Stanach wynikają, imho, z bardzo restrykcyjnej wobec seksualności obyczajowości, którą można byłoby powiązać z chrześcijańsko-protestanckimi korzeniami ludności. Fakt, że zgodnie z tą obyczajowością obraz seksu jest traktowany jako coś gorszego od obrazu zabójstwa, wydaje się uroczo paradoksalny w kontekście twierdzenia, że jakoby świecka, achrześcijańska czy antychrześcijańśka, kultura zachodnia, jest przykładem “cwyilizacji śmierci”.

  7. Slotna
    June 11th, 2009 at 20:47 | #7

    Quasi :

    Nie chodzi mi o to, że potrzebuję prawnika do obrony, tylko do tego, żeby zweryfikował rewelacje o teoretycznym sądzie dla nieletnich.

    Zart. Co masz na mysli mowiac “teoretyczny sad dla nieletnich”?

  8. June 11th, 2009 at 20:49 | #8

    Ukabi :

    i poprosić o pisemne oświadczenie, że świadomie wyraża na wspólne obcowanie zgodę

    A nie wystarczy umowa ustna? (n-n-w-w)

  9. June 11th, 2009 at 20:49 | #9

    bart :

    Przeciętny Niemiec od takiego intermission popadał przecież w ciąg myślowy o winach ojców, Holokauście – a jak winy ojców, to smutek matki, i cały nastrój diabli brali.

    Kocham Cię, chcę Ci się oddać i Ci służyć.

  10. June 11th, 2009 at 20:52 | #10

    inz.mruwnica :

    Wystarczył więc jeden Eli i jedna Slotna i wszyscy jesteśmy zbolami.

    Nareszcie jestem wyjątkowy.

  11. Gammon No.82
    June 11th, 2009 at 20:52 | #11

    @ Slotna & Ukabi :

    Podstawą do skrob-skrob jest m.in. przypadek, kiedy ciąża pochodzi z czynu zabronionego, niekoniecznie z przestępstwa.

  12. Gammon No.82
    June 11th, 2009 at 20:53 | #12

    bart :

    Przeciętny Niemiec od takiego intermission popadał przecież w ciąg myślowy o winach ojców, Holokauście – a jak winy ojców, to smutek matki, i cały nastrój diabli brali.

    Może te filmy były kręcone z myślą o Niemcach nieprzeciętnych / pozbawionych poczucia winy / niedostatecznie zdenazyfikowanych?

  13. Quasi
    June 11th, 2009 at 20:53 | #13

    Gammon No.82 :

    “Sąd dla nieletnich” to nie za przestępstwa.

    Whatever. Ważne, że sankcja.

    Gammon No.82 :

    no i nie dla pięciolatków czy siedmiolatków.

    A jaki jest minimalny wiek do takiej odpowiedzialności?

    Gammon No.82 :

    (albo bobrów z [cenzorską] pikselozą, jak to w Japonii).

    Pojebało ich? Pikseloza w pornolach? Dlaczemu?

    Gammon No.82 :

    DO OGLĄDANIA.
    Nie pamiętasz? Dyskutowaliście o filmach. :-D

    Do oglądania to wystarcza nawet szum. Rzecz w tym, co się chce się z oglądania wynieść.

    Szczątkowa(?)&naiwna(?)&kiepsko_wykonana(?) fabuła z pornoli wystarczy do oglądania? Choć może i tak, zdaje się, że Comedy Central coś takiego oferował, ale to jednak wymagało jakiejś obróbki no i jest czysto dla LOL.

    pozdrawiam

  14. Slotna
    June 11th, 2009 at 20:55 | #14

    Quasi :

    A jaki jest minimalny wiek do takiej odpowiedzialności?

    13? Dlaczego akurat tego nie mozesz sobie wyguglac?

  15. Ukabi
    June 11th, 2009 at 20:56 | #15

    bart :

    Legitymowanie przed podjęciem czynności seksualnych ląduje na drugim miejscu w metodach zapobiegania wytryskowi zaraz po niemieckich pornolach z przerywnikami w postaci filmików z II wojny światowej. W niemieckich! Przeciętny Niemiec od takiego intermission popadał przecież w ciąg myślowy o winach ojców, Holokauście – a jak winy ojców, to smutek matki, i cały nastrój diabli brali.

    Są inne sposoby. Można np. na oczach patrolu prewencji popełnić jakieś mizerne wykroczenie i w trakcie czynności służbowych policji obaczyć jak w dokumentach potencjalnej kopulantki sprawy stoją. Koszt podeptania trawnika przed radiowozem – około 50 zł. Dalej wypadałoby cały nasz kopulodrom zaopatrzyć w sprzęt do nagrań audiowizualnych, coby przy ewentualnej próbie pociągnięcia nas do odpowiedzialności karnej za gwałt dysponować dowodem nie do skontrowania. Koszt miniaturowej kamery cyfrowej z mikrofonem = od 150 zł.
    Zatem… 200 zł i możemy delektować się w niczym nie zmąconym nastroju oddać się takim uciechom wszelakim.

  16. June 11th, 2009 at 21:01 | #16

    1215 — Czyngis-Chan zdobył i spalił 350 tysięczny Pekin. Podbój Chin.

  17. Ukabi
    June 11th, 2009 at 21:02 | #17

    inz.mruwnica :

    Ukabi :
    i poprosić o pisemne oświadczenie, że świadomie wyraża na wspólne obcowanie zgodę
    A nie wystarczy umowa ustna? (n-n-w-w)
    VA:F [1.4.3_701]

    Teoretycznie wystarczy, ale jeśli mamusia lub tatuś 15+ dziewczęcia stwierdzi, że chcę Cię przeturlać po ziemi i zacznie zeznawać jak to widział Cię ciągnącego za włosy jej córę wydającą z siebie odgłosy, które sugerowały jej sprzeciw, ku swojemu mieszkaniu, później używając knebla coby ją uciszyć i kieszonkowej maczugi, aby się nie wierciła za bardzo, ale akurat nie mógł zainterweniować, bo miał zawał, to… sam chyba rozumiesz :)

  18. Gammon No.82
    June 11th, 2009 at 21:06 | #18

    Quasi :

    Whatever. Ważne, że sankcja.

    Strasznie cię ten Giertych przestraszył.

    (albo bobrów z [cenzorską] pikselozą, jak to w Japonii).
    Pojebało ich? Pikseloza w pornolach? Dlaczemu?

    Pikseloza pokrywa krok, bo tak wynika z ichnich przepisów.
    Rozmiar pikselozy zależy od tego, czy producent jest bardziej, czy mniej praworządny. Zdarzają się kopulenci zapikselowani aż do pępka, i tacy, którym ledwie zakrywa cewkę moczową.
    W komiksach zamiast pikselozy stoswane są różne krateczki i kropeczki.

    Do oglądania to wystarcza nawet szum. Rzecz w tym, co się chce się z oglądania wynieść.

    Większość pornosów jest monotonna, jak szum, tylko gorzej zrealizowana. Ale niektóre są śmieszne. Nieintencjonalnie śmieszne. Wolę obejrzeć nieintencjonalnie śmiesznego pornosa, niż komedię romantyczną.

  19. Quasi
    June 11th, 2009 at 21:06 | #19

    inz.mruwnica :

    Wystarczył więc jeden Eli i jedna Slotna i wszyscy jesteśmy zbolami.

    Była jeszcze lesbijka Ami i jakaś lesbijująca parka biseksualnych lurkerek.

  20. Gammon No.82
    June 11th, 2009 at 21:07 | #20

    inz.mruwnica :

    1215 — Czyngis-Chan zdobył i spalił 350 tysięczny Pekin. Podbój Chin.

    A czy on przypadkiem nie zamieszkał w tymże Pekinie?

  21. June 11th, 2009 at 21:09 | #21

    Gammon No.82 :

    Większość pornosów jest monotonna, jak szum, tylko gorzej zrealizowana. Ale niektóre są śmieszne. Nieintencjonalnie śmieszne. Wolę obejrzeć nieintencjonalnie śmiesznego pornosa, niż komedię romantyczną.

    Broniąc honoru feminoporno, powtarzam, że przynajmniej w zamyśle, “The Good Girl” miało być śmieszne. Ha!

  22. Ukabi
    June 11th, 2009 at 21:11 | #22

    Gammon No.82 :

    Większość pornosów jest monotonna, jak szum, tylko gorzej zrealizowana. Ale niektóre są śmieszne. Nieintencjonalnie śmieszne. Wolę obejrzeć nieintencjonalnie śmiesznego pornosa, niż komedię romantyczną.

    W takim razie służę linkiem:
    http://www.efukt.com

    Mnóstwo porypanych do cna obrzydliwości. Zabawne, doprawdy :)

  23. Gammon No.82
    June 11th, 2009 at 21:12 | #23

    jaś skoczowski :

    Broniąc honoru feminoporno, powtarzam, że przynajmniej w zamyśle, “The Good Girl” miało być śmieszne. Ha!

    Może to być, przecież nie twierdzę, że obejrzałem wszystkie. Nie twierdzę nawet, że obejrzałem próbę reprezentatywną.

  24. Gammon No.82
    June 11th, 2009 at 21:30 | #24

    bart :

    Moon ostatnio daje sobie w system środkiem do czyszczenia fug.

    Ona jest niekonsekwentna. Powinna wlać kroplę podejrzanego płynu do fug do wanny z wodą, następnie zabełtać, pobrać nieco do szklanki, resztę spuścić do ścieków. Nalać kolejną wannę czystej wody, dodać kroplę roztworu ze szklanki, zabełtać. Powtarzać tę samą czynność. Bełtanie powinno być bardzo intensywne celem należytego zdynamizowania roztworu.
    Z dziesiątej z kolei wanny uzyskuje się znakomitą homeopatyczną odtrutkę, dobraną indywidualnie do konkretnego przypadku zatrucia (w końcu płyn do fug płynowi do fug nierówny).

  25. Veln
    June 11th, 2009 at 22:03 | #25

    Gammon No.82 :

    Ona jest niekonsekwentna. Powinna wlać kroplę podejrzanego płynu do fug do wanny z wodą, następnie zabełtać, pobrać nieco do szklanki, resztę spuścić do ścieków. Nalać kolejną wannę czystej wody, dodać kroplę roztworu ze szklanki, zabełtać. Powtarzać tę samą czynność. Bełtanie powinno być bardzo intensywne celem należytego zdynamizowania roztworu.
    Z dziesiątej z kolei wanny uzyskuje się znakomitą homeopatyczną odtrutkę, dobraną indywidualnie do konkretnego przypadku zatrucia (w końcu płyn do fug płynowi do fug nierówny).

    Any ideas on zatwardzenie/biegunka homeopathic leki?

  26. Quasi
    June 11th, 2009 at 22:12 | #26

    inz.mruwnica :

    Niech to będzie dla Ciebie lekcja poglądowa na temat “a teraz ustalmy zasady zabawy”.

    Nie o to chodzi, że mnie się zasady nie podobają. Myślę, że Twojego Dextera można by nawet podciągnąć pod mój canon. Tak czy inaczej, sam dałem mu 4/5 (pomysł niebanalny i wykonanie przyzwoite doceniam). Chodzi o to, że uważam iż jest znacząco gorszy od double-sławka.

    Gammon No.82 :

    Mylisz dwie rzeczy: (1) definiowanie co jest przestępstwem a co nie – i (2) dowodzenie, że ktoś, w pewnym miejscu i czasie, popełnił zachowanie, które tej definicji odpowiada.
    To, co opisałeś ma charakter sfabrykowania “dowodów” przestępstwa, którego nigdy nie było.

    W takim razie rodzi się problem – IMHO nierozwiązywalny – jak stwierdzić, czy czyn, który zaistniał (bo dowody rzeczowe na to wskazują), miał znamiona przestępstwa, czy nie miał. I wobec tego, jak można udowodnić, że kobieta została zgwałcona, jeśli zajście nie zostało sfilmowane? Nawet ślady pobicia i stawiania oporu (krew gwałciciela za paznokciami) nie wystarczy, bowiem pobić mógł kto inny przed lub po rzekomym gwałcie, a niektórzy dobrowolnie praktykują ostry seks. Abstrahując od tego, że gwałciciel nie zawsze zostawia ślady przemocy, a ofiara nie zawsze da radę lub ma sposobność/odwagę stawiać opór.
    Skoro dowody rzeczowe + zeznanie ofiary nie wystarczy, to w większości przypadków zgwałcenia chyba nie da się udowodnić.

    A samo usiłowanie zgwałcenia czy molestowanie seksualne w ogóle jest nieudowadnialne, bo zwykle nie zostawia żadnych dowodów rzeczowych.

    Gammon No.82 :

    “Inna czynność seksualna” ma tu miejsce tylko w odbiorze kogoś, kto ma obsesję seksualną. Pohamuj się. (…)

    W takim razie podglądacza lub faceta, który zmusił groźbą karalną lub podstępem inną osobę do obnażania się, nie można oskarżyć o przestępstwo seksualne?

    Gammon No.82 :

    przy twojej interpretacji garowaliby wszyscy pediatrzy.

    Słuszna uwaga. Jak rozwiązać ten koan?

    Ukabi :

    Wyskrobanie “Agaty” chyba miało być oparte na tym, że w tym przypadku doszło do przestępstwa, więc pewnie starali się to zakwalifikować jako gwałt.

    No w tym sęk, że nie. Kwestia zgwałcenia “Agaty” pozostała kontrowersyjna, więc powołano się wyłącznie na czyn zakazany z racji niedostatecznego wieku jego partycypantów.

    Slotna :

    Nicpon bez szans!

    No właśnie. I co z tym fantem zrobić?

    Slotna :

    TY masz szanse, nikt nie uwierzy, ze nie dalam ci rady.

    Niekoniecznie. Zawsze możesz powiedzieć, że użyłem niebezpiecznego narzędzia, więc nie odważyłaś się na stawianie oporu.
    Już prędzej nikt nie uwierzy, że dałaś mi się pokryć dobrowolnie (i za darmo)…

    Slotna :

    Co masz na mysli mowiac “teoretyczny sad dla nieletnich”?

    Chodziło o postępowanie przed sądem dla nieletnich, które teoretycznie grozi za mój występek.

    Slotna :

    13? Dlaczego akurat tego nie mozesz sobie wyguglac?

    Zupełnie nie znam się na prawie, więc założyłem, że prędzej któreś z Was mi odpowie, niż sam to znajdę.

    Gammon No.82 :

    Pikseloza pokrywa krok, bo tak wynika z ichnich przepisów. (…)

    Ale dlaczego oni takie przepisy uchwalili? To raczej nie może wynikać z ichniej bezpruderyjnej obyczajowości. Zresztą, ta pikseloza to jakieś perfumowanie gnoju – co ona rozgrzesza w przypadku jakiegoś brutalnego bukkake czy okrutnego, krwawego animowanego tentacle rape?
    A facetom też coś pikselizują? I dlaczego dyskryminują kobiece krocze względem kobiecych cycków?

    Gammon No.82 :

    (…) Ale niektóre są śmieszne. Nieintencjonalnie śmieszne. Wolę obejrzeć nieintencjonalnie śmiesznego pornosa, niż komedię romantyczną.

    Prawdę mówiąc, ja też. Komedie romantyczne to piekło (choć jedną doceniam – “Groundhog Day”).

    jaś skoczowski :

    feminoporno

    Co to takiego?

    pozdrawiam

  27. June 11th, 2009 at 22:12 | #27

    Gammon No.82 :

    Ona jest niekonsekwentna. Powinna wlać kroplę podejrzanego płynu do fug do wanny z wodą, następnie zabełtać, pobrać nieco do szklanki, resztę spuścić do ścieków. Nalać kolejną wannę czystej wody, dodać kroplę roztworu ze szklanki, zabełtać. Powtarzać tę samą czynność. Bełtanie powinno być bardzo intensywne celem należytego zdynamizowania roztworu.

    Przy takich czynnościach to dopiero się można nawalić tym środkiem do czyszczenia fug!

  28. RobertP
    June 11th, 2009 at 22:12 | #28

    Ukabi :

    W takim razie służę linkiem:
    http://www.efukt.com

    Mnóstwo porypanych do cna obrzydliwości. Zabawne, doprawdy :)

    Zrewanżuję się http://www.somethingawful.com/d/horrors-of-porn/
    Jest tam Edward Penisoręki i (podobno) Listonosz zawsze się spuszcza dwa razy

  29. AJ
    June 11th, 2009 at 22:18 | #29

    Quasi :

    feminoporno

    Co to takiego?

    Kończy się ślubem, har har har.

  30. June 11th, 2009 at 22:18 | #30

    Quasi :

    Co to takiego?

    Na przykład coś takiego, co robi Ona. Ps – podawałem jej nazwisko już, ale chyba przez “ce”, czyli spierdoliłem.

  31. June 11th, 2009 at 22:21 | #31

    I w zasadzie to by też podpadało. I tego nie mam. No to skoro już grę wstępną mamy za sobą, to kto mi kupi?

  32. Slotna
    June 11th, 2009 at 22:25 | #32

    Quasi :

    No właśnie. I co z tym fantem zrobić?

    W sensie?

    Quasi :

    Już prędzej nikt nie uwierzy, że dałaś mi się pokryć dobrowolnie (i za darmo)…

    O LOLOLOLOL :))) Quasi, kocham cie za takie teksty :D A co jesli mam gebe paskudniejsza jeszcze od nicponiowej?

    Quasi :

    Prawdę mówiąc, ja też. Komedie romantyczne to piekło (choć jedną doceniam – “Groundhog Day”).

    Z romkomow bardzo mi sie podobalo “Jeux d’enfants”. I “Love actually” bylo calkiem sympatyczne.

  33. Quasi
    June 11th, 2009 at 22:36 | #33

    jaś skoczowski :

    Polecam Erikę Lust. :) . Nie nakręciła dużo, ale z racji otoczki feministycznej czy nibyfeministycznej i świadomego żartowania ze sztampy pornograficznej “The Good Girl” jest po prostu słiczne. Choć i tak momentami debilne. :D .

    A, już wiem co co Ci chodziło z tym “feminoporno”.

    Swoją drogą: feministka + porno??? Jest może jakieś porno ultrakatolickie?

    jaś skoczowski :

    Ograniczenia dotyczące emisji w Stanach wynikają, imho, z bardzo restrykcyjnej wobec seksualności obyczajowości, którą można byłoby powiązać z chrześcijańsko-protestanckimi korzeniami ludności.

    To mało. WO, na podstawie dokumentu “This Film Is Not Yet Rated”, dokłada do tego także ogromny seksizm/szowinizm: kobieca seksualność jest jakoby znacznie surowiej oceniana przez MPAA niż seksualność męska. Np. szczególnie prześladowany jest cunnilingus (np. w tym filmie), podczas gdy dla fellatio mamy wielkie przyzwolenie; kobiecy orgazm również jest niemile widziany, a męski nie przeszkadza. MPAA wytarcie twarzy po minecie przez transwestytkę uznało za gest “obraźliwy”.

    pozdrawiam

  34. June 11th, 2009 at 22:39 | #34

    Quasi :

    Jest może jakieś porno ultrakatolickie?

    Ja podejrzewam, że te pornosy z wstawkami z wojny to kręcą jacyś chrześcijanie, żeby obrzydzić Niemcom seks.

  35. June 11th, 2009 at 22:44 | #35

    Quasi :

    Swoją drogą: feministka + porno??? Jest może jakieś porno ultrakatolickie?

    Oj, ale chyba jednak masz zawężone postrzeganie feminizmu.

  36. June 11th, 2009 at 22:45 | #36

    Quasi :

    To mało. WO, na podstawie dokumentu “This Film Is Not Yet Rated”, dokłada do tego także ogromny seksizm/szowinizm: kobieca seksualność jest jakoby znacznie surowiej oceniana przez MPAA niż seksualność męska. Np. szczególnie prześladowany jest cunnilingus (np. w tym filmie), podczas gdy dla fellatio mamy wielkie przyzwolenie; kobiecy orgazm również jest niemile widziany, a męski nie przeszkadza. MPAA wytarcie twarzy po minecie przez transwestytkę uznało za gest “obraźliwy”.

    I to oczywiście dalej podpada pod patriarchalny protestantyzm.

  37. June 11th, 2009 at 23:00 | #37

    Quasi :

    “Kobieta napalona – NC-17, kobieta zastrzelona – PG-13″. Tak to wygląda wg MPAA i zapewne także jej odpowiedników.

    W niemieckim odpowiedniku chyba odwrotnie.

  38. June 11th, 2009 at 23:04 | #38

    Quasi :

    Kwestia zgwałcenia “Agaty” pozostała kontrowersyjna, więc powołano się wyłącznie na czyn zakazany z racji niedostatecznego wieku jego partycypantów.

    A nie było tak, że od początku chodziło o czynność zabronioną, którą nieznający prawa katole najpierw zinterpretowali jako gwałt (niewiedząc, że zabroniony jest też seks między małoletnimi jako taki), po czym triumfalnie orzekli, że to kłamstwo, bo gwałtu jednak nie było?

  39. Slotna
    June 11th, 2009 at 23:11 | #39

    Ausir :

    A nie było tak, że od początku chodziło o czynność zabronioną,

    No wlasnie juz pisalam o tym wyzej, tak samo to pamietam.

  40. mudkipz84
    June 11th, 2009 at 23:12 | #40

    Quasi :

    @ Star Wars
    W tym wypadku akurat IMO, EU jest często lepszy od kanonu Lucasa (choć niekompatybilny oczywiście – pogubiłem sie dawno w kanonach Sw) – vide książki Zahna (chociaż czytałem 1,5), KOTOR 2, czy The Force Unleashed, który wywraca SW do góry nogami (szkoda, że grywalność ssie).
    Co do X-Filesów to nigdy całości nie widziałem, ale nie znam osoby, która by nie narzekała…

    Jestem również bardzo sceptyczny wobec sequeli.

    Dobre sequele można na palcach jednej ręki policzyć…

    Chyba jedynym serialem z ciągłością fabularną, który mnie się podobał[…]

    Evangeliona nie oglądałem – wog’le jestem wybredny straszliwie jeśli o anime/mange chodzi, Cowboy Bebop był dobry i Great Teacher Onizuka (w którym zresztą potencjał postaci zmarnowali przez wypełniacze). A poza tym czasem jakiś ecchi 4 the lulz (chobits, kurwa chobits…) patrząc jacy Japończycy potrafią być pojebani (a przynajmniej jak inaczej) i niedojrzali.
    Ale stwierdzeniem mnie zdziwiłeś – nie lubisz ciągłości fabularnej…? Czy chodziło Ci o jedyny jap. serial?
    Ja od czasu jak obejrzałem 3 sezon Babylona 5 (FTW) nie uznaję nic innego.

  41. mudkipz84
    June 11th, 2009 at 23:16 | #41

    bart :

    mudkipz84 :
    Polisz mem na ED? Zobaczyć i umrzeć…

    Ja tam regularnie widuję zdjęcia samotnych dziewczyn z Piaseczna, pfft.

    To nie jest prawdziwy polski mem

  42. Quasi
    June 11th, 2009 at 23:19 | #42

    Slotna :

    W sensie?

    Biedni nicponie są potencjalnie ofiarami dyskryminującego prawa.

    Slotna :

    A co jesli mam gebe paskudniejsza jeszcze od nicponiowej?

    Jak już kiedyś wspominałem, wygląda na to, że niedostatki kobiecego wyglądu nie obniżają jej powodzeniu u mężczyzn w przelotnych kontaktach seksualnych. Wyglądasz na mocno inteligentną, więc pewnie umiesz być zadbana i powabna, prawda? Tym bardziej, że dowiodłaś tego czynem – uwodząc inne kobiety, co nie jest łatwą sztuką, choćby z racji niewielkiego stężenia homo/biseksualistek i eksperymentujących heteroseksualistek (w najlepszym razie jest tego łącznie nie więcej niż 15%).

    Slotna :

    Z romkomow bardzo mi sie podobalo “Jeux d’enfants”. I “Love actually” bylo calkiem sympatyczne.

    Nie oglądałem :( Co może być sympatycznego w komedii romantycznej?

    pozdrawiam

  43. June 11th, 2009 at 23:20 | #43

    mudkipz84 :

    To nie jest prawdziwy polski mem

    W sensie, że one tak naprawdę nie są z Piaseczna? Tak podejrzewałem, ale zawsze brakło mi śmiałości, żeby kliknąć. Wystarczy mi kłopotów ze spamem z Gaylife.

  44. mudkipz84
    June 11th, 2009 at 23:36 | #44

    bart :

    W sensie, że one tak naprawdę nie są z Piaseczna?

    W sensie, że się wycofuję z wcześniejszego;p . Zapomniałem o Polsce…

  45. June 11th, 2009 at 23:43 | #45

    Quasi :

    choćby z racji niewielkiego stężenia homo/biseksualistek i eksperymentujących heteroseksualistek (w najlepszym razie jest tego łącznie nie więcej niż 15%).

    Znaczy, mówisz o kobietach, które rzeczywiście decydują się na eksperymenty z własną płcią? Bo takich, które po prostu czują pociąg do kobiet, ale w praktyce nic w tym kierunku nie robią chyba jednak więcej jest.

  46. Slotna
    June 11th, 2009 at 23:45 | #46

    Quasi :

    Biedni nicponie są potencjalnie ofiarami dyskryminującego prawa.

    A, o to szlo. W takim razie odpowiedz brzmi: cieszyc sie.

    Quasi :

    Jak już kiedyś wspominałem, wygląda na to, że niedostatki kobiecego wyglądu nie obniżają jej powodzeniu u mężczyzn w przelotnych kontaktach seksualnych.

    Bla bla bla… Wyglada na to, ze primo obnizaja (faceci startuja do ladnych, odrzuceni lapia sie za towar gorszej jakosci, odrzuceni za jeszcze gorszej and so on), secundo grubasy leca na byle kogo, ladne sie wstrzymuja, bo wiedza, ze moze im sie trafic lepszy. Wiec moze jednak by uwierzyli.

    Quasi :

    Wyglądasz na mocno inteligentną, więc pewnie umiesz być zadbana i powabna, prawda?

    “Wygladasz na mocno inteligentna” brzmi jak “nosisz okulary i garsonke”, a nie “jestes zadbana i powabna”. Niemniej dziekuje. Prawde mowiac dziwie sie, ze tak uwazasz, zabijales mnie przeciez regularnie.

    Quasi :

    Tym bardziej, że dowiodłaś tego czynem – uwodząc inne kobiety, co nie jest łatwą sztuką, choćby z racji niewielkiego stężenia homo/biseksualistek i eksperymentujących heteroseksualistek (w najlepszym razie jest tego łącznie nie więcej niż 15%).

    Aha, oraz baby ponoc leca glownie na osobowosc. Also: internet. Moglam klamac ;))

    Quasi :

    Nie oglądałem Co może być sympatycznego w komedii romantycznej?

    Sympatycznego w sensie “wzbudzającego sympatię i sprawiającego przyjemne wrażenie”? Postacie. Aktorzy. Dialogi. Scenografia. Fabula.

  47. Gammon No.82
    June 11th, 2009 at 23:58 | #47

    Quasi :

    W takim razie rodzi się problem – IMHO nierozwiązywalny – jak stwierdzić, czy czyn, który zaistniał (bo dowody rzeczowe na to wskazują), miał znamiona przestępstwa, czy nie miał. I wobec tego, jak można udowodnić, że kobieta została zgwałcona, jeśli zajście nie zostało sfilmowane? Nawet ślady pobicia i stawiania oporu (krew gwałciciela za paznokciami) nie wystarczy, bowiem pobić mógł kto inny przed lub po rzekomym gwałcie, a niektórzy dobrowolnie praktykują ostry seks. Abstrahując od tego, że gwałciciel nie zawsze zostawia ślady przemocy, a ofiara nie zawsze da radę lub ma sposobność/odwagę stawiać opór.

    Ten sam problem może się pojawić przy przestępstwach nieseksualnych, aseksualnych i antyseksualnych.
    A jak cię interesuje kryminalistyka to chyba najlepiej by ci pasowały dwie książki Jürgena Thorwalda – “Stulecie detektywów” i “Godzina detektywów”.

    Skoro dowody rzeczowe + zeznanie ofiary nie wystarczy, to w większości przypadków zgwałcenia chyba nie da się udowodnić.

    A kto powiedział, że nie wystarczy? Może wystarczy, może nie – to się zestawia z resztą materiału dowodowego.

    A samo usiłowanie zgwałcenia czy molestowanie seksualne w ogóle jest nieudowadnialne, bo zwykle nie zostawia żadnych dowodów rzeczowych.

    E tam, jak ci pięciu świadków zezna, że widzieli Iksińskiego goniącego przez zarośla z nożem za gołą babą, to już jakiś dowód jest.

    W takim razie podglądacza lub faceta, który zmusił groźbą karalną lub podstępem inną osobę do obnażania się, nie można oskarżyć o przestępstwo seksualne?

    Podglądacz odpada, chociaż jak ktoś się uprze może pewnie próbować z Art. 267. § 3. k.k. (“Tej samej karze [grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2] podlega, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem”). Ja nie mam pewności, czy widok tyłka sąsiadki X-a kwalifikuje się jako “informacja, do której X nie jest uprawniony”. Nie wiem też, czy jako “urządzenie wizualne” wystarczy lornetka (a może okulary?). Tak czy inaczej – gdzie tu jest przestępstwo seksualne? Jeśli będziesz podglądał, żeby ustalić, czy sąsiadka woli herbatę chińską, indyjską czy cejlońską, to i tak będziesz paskudnym kryminalistą ;-)

    Słuszna uwaga. Jak rozwiązać ten koan?

    Nie interpretować wyrażenia “czynność seksualna” tak, jak ty to robisz. Żeby czynność była “seksualna” to musi mieć coś wspólnego z pożądaniem seksualnym tj. z intencjami. Bo według twojej interpretacji jeśli sięgając w ciemnościach po papierosy (czy cokolwiek) złapałeś przypadkiem za tyłek panią Ziutę, też musiałbyś to nazwać “inną czynnością seksualną”.

    Ale dlaczego oni takie przepisy uchwalili? To raczej nie może wynikać z ichniej bezpruderyjnej obyczajowości. Zresztą, ta pikseloza to jakieś perfumowanie gnoju – co ona rozgrzesza w przypadku jakiegoś brutalnego bukkake czy okrutnego, krwawego animowanego tentacle rape?

    Mam wrażenie, że jeden boski Tenno zna odpowiedź. A i to nie jest pewne.

    A facetom też coś pikselizują?

    Tak jest. Chujki.

    I dlaczego dyskryminują kobiece krocze względem kobiecych cycków?

    Może dlatego, że po zapikselowaniu cycków zanikłaby ostatnia różnica między pornosem a szumem i nie byłoby co oglądać?
    Może dlatego, że u Japonek zazwyczaj niewiele jest do zasłaniania?
    Może dlatego, że cycki kojarzą im się raczej z udojem mleka?
    A skąd ja mam wiedzieć?

    Niskie ukłony

  48. gantolandon
    June 12th, 2009 at 00:01 | #48

    mudkipz84 :

    książki Zahna (chociaż czytałem 1,5), KOTOR 2, czy The Force Unleashed,

    Zapomniałeś o Darths & Droids ;)

  49. Gammon No.82
    June 12th, 2009 at 00:03 | #49

    Veln :

    Any ideas on zatwardzenie/biegunka homeopathic leki?

    Zapewne na biegunkę – nieświeży jogurt albo niedojrzałe śliwki w rozcieńczeniu jedna molekuła na sześć Wszechświatów. I mocno i długotrwale wstrząsać (ale nie mieszać!).
    A na zatwardzenie? Zakładając, że czekolada wywołuje zatwardzenie – to samo: czekolada w ultramegahiperrozcieńczeniu (i wstrząsać, wstrząsać wstrząsać).

  50. June 12th, 2009 at 00:12 | #50

    Garść przydatnych linków na dobranoc:

    Gammon No.82 :

    Może dlatego, że u Japonek zazwyczaj niewiele jest do zasłaniania?

    http://moronail.net/img/1171

    Gammon No.82 :

    Zapewne na biegunkę – nieświeży jogurt albo niedojrzałe śliwki w rozcieńczeniu jedna molekuła na sześć Wszechświatów.

    http://www.truestarhealth.com/Notes/2219003.html

    Gammon No.82 :

    A na zatwardzenie? Zakładając, że czekolada wywołuje zatwardzenie – to samo: czekolada w ultramegahiperrozcieńczeniu (i wstrząsać, wstrząsać wstrząsać).

    http://www.truestarhealth.com/Notes/2215009.html

    Zwracam uwagę na drobiazgowość opisów. Inny lek na “owcze bobki”, inny na heavy sensation in the rectum.

  51. June 12th, 2009 at 00:13 | #51

    Slotna :

    Aha, oraz baby ponoc leca glownie na osobowosc. Also: internet. Moglam klamac ;)

    ? Mnie na przykrótkim kursie z psychologii uczyli, żę o ile chłopcy są liberalni, jeśli chodzi wygląd i akceptują różne rodzaje urody czy nieurody, o tyle dziewczyny zazwyczaj mają precyzyjnie określony wzorzec piękna chłopczęcego. I mito koleżanki potwierdzały. A co do tego pierwszego członu poglądu, to “na mnie to działa”. Stąd trudno byłoby powiedzieć, zę kieruję się atrakcyjnością fizcyzną kobiety w wyborze obiektu westchnień, bo “atrakcyjność fizyczną” u mnie to bardzo mixed bag. Są skrajne przypadki, które mnie się nie spodobają zapewne, widziałem zdjęcia kobiet, w których nie dopatrzyłbym się niczego interesującego i nie pomogłaby osobowość. Ale nawet u babki, która miała brodę i wyraźnie skórę taką, jak po zaroście ściętym, doszukiwałem się czegoś atrakcyjnego, coś tam widziałem i choć miałem opory, one nie były kategoryczne. W końcu miała ciekawe zmarszczki mimiczne, pamiętam, że się ładnie uśmiechała (to film był w TV, dokumentalny) i była jakby dumna z brody. Czyli coś.

  52. mudkipz84
    June 12th, 2009 at 00:17 | #52

    gantolandon :

    Zapomniałeś o Darths & Droids ;)

    fakt;p

  53. RobertP
    June 12th, 2009 at 00:32 | #53

    Slotna :

    “Wygladasz na mocno inteligentna” brzmi jak “nosisz okulary i garsonke”, a nie “jestes zadbana i powabna”.

    Velma ze Scooby’ego ? ;-)
    A swoją drogą to ograny motyw kiedy taka intelektualistka zdejmuje okulary, rozpuszcza włosy i daje czadu.

  54. Slotna
    June 12th, 2009 at 00:39 | #54

    RobertP :

    Velma ze Scooby’ego ?

    Tak! Poza tym nie zapominajmy, ze przeciez jestem toba :))

  55. June 12th, 2009 at 00:39 | #55

    RobertP :

    Velma ze Scooby’ego ?

    Welma is HOT.

  56. Nachasz
    June 12th, 2009 at 00:58 | #56

    @ jaś skoczowski:

    Adres obrazka nie działa, więc wrzucam to.

  57. June 12th, 2009 at 01:03 | #57

    No cóż, poprawiać nie muszę, bo kolega egzekli to co ja chciałem zrobił. Hubba-hubbba-hubba-hubba.

  58. Slotna
    June 12th, 2009 at 01:32 | #58

    @Bart

    Czy moge przetlumaczyc pare notek i dac znajomemu do poczytania? Pliiizzz…

  59. June 12th, 2009 at 01:39 | #59

    Slotna :

    Czy moge przetlumaczyc pare notek i dac znajomemu do poczytania? Pliiizzz…

    Może bart uruchomi anglojęzyczną wersję bloga tłumaczoną przez wolontariuszy? Ja też chętnie pomogę. :)

  60. Slotna
    June 12th, 2009 at 01:51 | #60

    Ausir :

    Może bart uruchomi anglojęzyczną wersję bloga tłumaczoną przez wolontariuszy? Ja też chętnie pomogę.

    Och, byloby fantastycznie, ale obawiam sie, ze moja pomoc przy wersji oficjalnej moze sie ograniczyc do czirliderkowania najwyzej :(( Wzglednie moge wziac wersje z google translate (polecam, boska rozrywka) i uzupelnic brakujace slowa, na pewno wyjdzie wspaniale. Wiecie, co to znaczy “Cuba reported on the Regional”? :))

  61. Quasi
    June 12th, 2009 at 01:53 | #61

    jaś skoczowski :

    Oj, ale chyba jednak masz zawężone postrzeganie feminizmu.

    To prawda… Wygląda na to, że straciłem okazję, żeby siedzieć cicho. Już więcej nic nie będę mówił o feminizmie.

    jaś skoczowski :

    I to oczywiście dalej podpada pod patriarchalny protestantyzm.

    Pewnie tak. Tylko dlaczego świętoszkowaty patriarchat akurat tak działa? Cóż z patriarchalnego punktu widzenia “obraźliwego” jest w cunnilingus (NC-17), a nie ma tego w klasycznej kopulacji?

    Ausir :

    A nie było tak, że od początku chodziło o czynność zabronioną, którą nieznający prawa katole najpierw zinterpretowali jako gwałt (niewiedząc, że zabroniony jest też seks między małoletnimi jako taki), po czym triumfalnie orzekli, że to kłamstwo, bo gwałtu jednak nie było?

    Było odwrotnie, wg mnie. Aborcjoniści najpierw twierdzili, że było zgwałcenie. Później się okazało (bo ujawniło to FF/Kataryna, ta sama, co ostatnio płakała z powodu jej ujawnienia przez Dziennik), że “Agata” była w jawnej intymnej relacji z rzekomym gwałcicielem, a kwestia gwałtu pojawiła się dopiero w kontekście żądania aborcji. W związku z tym aborcjoniści postawili na pewnik – “bez względu na to, czy zgwałcenie było, kopulacja była czynem zakazanym i skrobanka się należy”.

    mudkipz84 :

    @ Star Wars
    W tym wypadku akurat IMO, EU jest często lepszy od kanonu Lucasa (choć niekompatybilny oczywiście – pogubiłem sie dawno w kanonach Sw)

    O bycie lepszym od Lucasa to chyba nie trudno…

    Chryste, dialogi tam chyba po pijaku pisał, zwłaszcza w tych nowych częściach [walę z pamięci, ale sens i poziom jest zachowany: “– Ale jesteś piękna. – Jestem piękna, bo jestem bardzo zakochana. – Nie prawda, to mnie się tylko zdaje, że jesteś piękna, bo jestem bardzo zakochany.“; “Władza! Władza! Władza!“, 2 dni po opracowaniu planu ukrycia dzieci przed Sithami, ambasador z jakimiś nieważnymi pachołami idzie sobie w milczeniu jakimś korytarzem i nagle bez żadnego powodu wypala: “Musimy ukryć dzieci przed Sithami“, po czym znów pogrąża się w milczeniu]. To samo rozwój psychologiczny postaci [“romans” i “upadek” Anakina Skywalkera], “wyjaśnienia” [jakieś symbiotyczne “mitochloriany” jako źródło Mocy; “– Co jej się stało, na co ona umiera? – Umiera, bo odechciało jej się żyć, a to nieuleczalne, wiec nie możemy jej uratować.“], psychologiczna wiarygodność zachowania postaci [“– Dzień dobry, jestem Jedi, zupełnie przypadkiem tu przyleciałem. – Witamy, od dawna cię oczekiwaliśmy. – Do cholery, co wy tu robicie? – Od 10 lat nakładem ogromnych kosztów i wysiłkiem całej planety klonujemy dla was wielką armię, tak jak nam kazaliście. – Łał, fajnie. Nie wiedziałem. – Chcesz ją zobaczyć? – Jeśli bylibyście tak uprzejmi.“], tzw. humor [postać JarJar; “jumping puzzles” i podmiana głów w fabryce droidów], projekty uzbrojenia (jakieś Car Tanki; kosmiczne pojazdy walczące w zwarciu jak dwupłatowce z pierwszej wojny światowej; elitarne wojska, które trafiają do celu raz na milion prób) i fauny&inteligentnych_form_życia (jakieś kolorowe gekony, jakieś kolorowe, groteskowo zdeformowane antropoidy z różnymi szpetnymi przydatkami rozmiarów pokaźnych, ale bez żadnej wyraźnej funkcji fizjologicznej; a wszystko to kolorowe jak tripy po halucynogenach).

    mudkipz84 :

    Co do X-Filesów to nigdy całości nie widziałem, (…)

    Ja oglądałem pewnie większość odcinków z sezonów 1-6. i część z 7.. Na sezon 8. już nie mogłem patrzeć… Oglądałem też pierwszy film kinowy.

    mudkipz84 :

    Dobre sequele można na palcach jednej ręki policzyć…

    Z tych, które mnie się podobały mogę wymienić tylko “Terminator 2”. IMHO najlepszą częścią całego franchise był “Alien 3”, co nie znaczy, że to był dobry film.

    mudkipz84 :

    Evangeliona nie oglądałem – wog’le jestem wybredny straszliwie jeśli o anime/mange chodzi,

    Ja zwykłem wpierw przepuszczać serial przez brata, jak go zaakceptuje, to dopiero sam oglądam.

    mudkipz84 :

    Cowboy Bebop był dobry

    Bratu się nie podobał, to nie oglądałem.

    mudkipz84 :

    i Great Teacher Onizuka (w którym zresztą potencjał postaci zmarnowali przez wypełniacze).

    Nie widziałem.

    mudkipz84 :

    A poza tym czasem jakiś ecchi 4 the lulz (chobits, kurwa chobits…)

    Nie widziałem. Gdzieś mi przed oczami mignęła kiedyś manga “Love Hina”, ale nie wiem w sumie co to takiego.

    mudkipz84 :

    patrząc jacy Japończycy potrafią być pojebani (a przynajmniej jak inaczej) i niedojrzali.

    Co konkretnie masz na myśli?

    mudkipz84 :

    Ale stwierdzeniem mnie zdziwiłeś – nie lubisz ciągłości fabularnej…?

    Nie, bardzo ją lubię. Jednak bywa z nią problem, gdy jest utrzymywana na siłę, tj. poprzez “dowymyślanie” – tj. twórcy wydłużają fabułę ad hoc, rozwijając historię poza początkowy koncept. Wtedy rodzą się niespójności, niekonsekwencje, reinterpretacje itp.. A tego nie lubię.

    Jeśli jakiś serial z ciągłością fabularną ma więcej niż 1 sezon, to chyba zwykle oznacza, że do takiego “dowymyślania” doszło.

    Przykładowo w “Dragon Ball”: “Dragon Ball Z” jest takim sztucznym rozwinięciem pierwotnego, fekalnego IMHO, “Dragon Ball”; ok, w tym wypadku “dowymyślanie” było połączone z totalną zmiana stylu, więc w sumie wyszło serii zdecydowanie na dobre; jednak samo “Dragon Ball Z” pierwotnie miało się zakończyć śmiercią głównego bohatera na końcu 2. sagi i gdyby faktycznie tam się skończyło, IMO byłaby to przyzwoita manga dla małych chłopców; jednak zachłyśnięty sukcesem autor postanowił “dowymyślać” jeszcze 2 sagi, brnąc w niespójność, wtórność i kuriozum, co w moich oczach zohydziło projekt; a gdy dodać do tego nieznośne i wszechobecne fillery w anime – w sumie nie da się tego oglądać… O epigońskim crapie pod tytułem “Dragon Ball GT” wolę nie wspominać…

    mudkipz84 :

    Czy chodziło Ci o jedyny jap. serial?

    Nie. Ja oceniam całą popkulturę wg tej samej miary, bez względu na jej narodowość. Ewangelion to był chyba jedyny serial z ciągłością fabularną, jaki mnie się podobał. Myślę, że część siły tej serii wynika z faktu, że nic tam nie było dowymyślane – cała historia w ogólnym zarysie była określona od samego początku, więc nie było zbyt wielu okazji na potknięcia z niespójnościami, niekonsekwencjami i wtórnością.
    Ok, doceniam jeszcze 1. i 2. sezon (3. nie widziałem) polskiego serialu “Pitbul”; a to ze względu na jego para-dokumentalny charakter (przynajmniej część przedstawionych w nim wątków to fabularyzowana wersja autentycznych zdarzeń).

    BTW: Nie rozumiem jak można być fanbojem powiedzmy mangi/anime (“otaku”?), tak samo jak nie rozumiem jak można być fanbojem określonego zespołu czy nawet gatunku muzyki. Filmy/komiksy/piosenki są dobre albo złe, bez względu na to, kto je stworzył czy w jakim stylu wykonał. Japońska animacja to tylko pewien styl, forma – nie rozumiem, jak można być fanbojem samego stylu/formy, w sytuacji, gdy poszczególne dzieła wykonane w tym stylu/formie tak znacznie się od siebie różnią. I treścią i jakością. To tak, jakby ktoś był wyspecjalizowanym fanbojem, bo ja wiem, filmów czarno-białych…

    mudkipz84 :

    Ja od czasu jak obejrzałem 3 sezon Babylona 5 (FTW) nie uznaję nic innego.

    Nie widziałem B5.

    pozdrawiam

  62. Slotna
    June 12th, 2009 at 02:04 | #62

    Quasi :

    BTW: Nie rozumiem jak można być fanbojem powiedzmy mangi/anime (”otaku”?), tak samo jak nie rozumiem jak można być fanbojem określonego zespołu czy nawet gatunku muzyki.

    Ale rozumiesz, ze mozna lubic okreslony styl _bardziej_ niz inne? I to jest ta sytuacja, w ktorej mowi sie “jestem fanem takiego a takiego zespolu”, “slucham takiego a takiego gatunku muzyki”, “lubie takie a takie filmy”?

  63. June 12th, 2009 at 02:04 | #63

    Quasi :

    Nie widziałem B5.

    B5 w przeciwieństwie do większości seriali sf z ciągłością fabularną nie był “dowymyślany”, tylko zaplanowany od początku do końca. Oczywiście jeśli chodzi o główny zarys fabuły, bo sporo szczegółów powstawało na bieżąco, no i część uległa zmianie ze względu na warunki losowe jak np. odejście aktora, ale mimo wszystko, co rzadko się zdarza, Straczynski zakończenie znał już zanim wyemitowano pierwszy odcinek.

  64. gantolandon
    June 12th, 2009 at 02:59 | #64

    Quasi :

    “Władza! Władza! Władza!”,

    “UNLIMITED POWAAAAAAAAH!!!”.

    Przykładowo w “Dragon Ball”: “Dragon Ball Z” jest takim sztucznym rozwinięciem pierwotnego, fekalnego IMHO, “Dragon Ball”; ok, w tym wypadku “dowymyślanie” było połączone z totalną zmiana stylu, więc w sumie wyszło serii zdecydowanie na dobre; jednak samo “Dragon Ball Z” pierwotnie miało się zakończyć śmiercią głównego bohatera na końcu 2. sagi i gdyby faktycznie tam się skończyło, IMO byłaby to przyzwoita manga dla małych chłopców; jednak zachłyśnięty sukcesem autor postanowił “dowymyślać” jeszcze 2 sagi, brnąc w niespójność, wtórność i kuriozum, co w moich oczach zohydziło projekt; a gdy dodać do tego nieznośne i wszechobecne fillery w anime – w sumie nie da się tego oglądać…

    Eeee tam, to fajansiarstwo ma swój urok. W jakim innym serialu możesz posłuchać dialogów w stylu: “O nie! Muszę zablokować ten atak, albo zniszczy całą planetę!”, albo “Niech wybije całą ludzkość, i tak możemy potem ją wskrzesić”? Całość koniecznie oglądana w polskiej telewizji z francuskim dubbingiem, ze skryptem, na którym kolejni tłumacze ćwiczyli zabawę w “głuchy telefon”.

    W ogóle, to “Dragon Ball” wystartował, jako komiks z przymrużeniem oka na łamach japońskiego “Shonen Jump”. Nie miał być w założeniu szczególnie ambitny. W sumie to właśnie wprowadzenie poważnych motywów go skopało, bo autor sobie wyraźnie z tym nie radził.

    O epigońskim crapie pod tytułem “Dragon Ball GT” wolę nie wspominać…

    O GT najlepiej świadczy fakt, że nawet Toriyama nie chciał mieć z nim nic wspólnego.

  65. Quasi
    June 12th, 2009 at 05:20 | #65

    Slotna :

    A, o to szlo. W takim razie odpowiedz brzmi: cieszyc sie.

    Jeśli nie jesteś 2m/100kg seksistowskim wulgarnym mucho pomówionym o zgwałcenie…

    Slotna :

    Wyglada na to, ze primo obnizaja (faceci startuja do ladnych, odrzuceni lapia sie za towar gorszej jakosci, odrzuceni za jeszcze gorszej and so on),

    Tak zapewne najczęściej jest i to także Kanazawa sugeruje. Ale liczy się efekt – brzydkie kobiety nie mają problemu ze znalezieniem przygodnego partnera, choć ze znalezieniem partnera (i) stałego lub (ii) wysokiej jakości (ładny, silny, inteligentny, wysoka pozycja społeczna, kasa, prestiż) być może mają.

    Ta kwestia jest weryfikowalna.

    Slotna :

    secundo grubasy leca na byle kogo, ladne sie wstrzymuja, bo wiedza, ze moze im sie trafic lepszy.

    Patrz wyżej. Być może tak jest. A jeśli nawet tak jest, pozostaje pytanie, jak bardzo są obniżone wymagania brzydkich kobiet. Na szczęście to wszystko powinno być weryfikowalne.

    Więcej – jeśli Twoja hipoteza jest trafna, a hipoteza Kanazawy nietrafna, to powinniśmy oczekiwać, że nieatrakcyjni mężczyźnie (“byle kto”) również nie powinni mieć obniżonej liczby partnerek i stosunków seksualnych ani podwyższonego wieku inicjacji (proporcja płci jest bliska 1 : 1, więc nieatrakcyjni mężczyźni wiążą się z nieatrakcyjnymi kobietami, i nikt nie zostaje sam). I to także jest weryfikowalne.

    Ba, być może już są jakieś badania, które którąś z tych hipotez sfalsyfikowały. I coś mnie się zdaje, że widziałem gdzieś dane, które falsyfikują Twoją hipotezę: istnieje niemarginalna frakcja mężczyzn nieatrakcyjnych do tego stopnia, że mają znacznie obniżoną liczbę partnerek i stosunków – nierzadko do 0 – oraz znacznie podniesiony wiek inicjacji; z drugiej strony, pewna frakcja atrakcyjnych mężczyzn ma znacząco więcej partnerek i stosunków; ergo: względnie niewielu atrakcyjnych, przeciętnych i nieznacznie nieatrakcyjnych mężczyzn obsługuje całą populację kobiet, zarówno atrakcyjnych, przeciętnych i brzydkich (pozostawiając część mężczyzn bez partnerek w ogóle).
    Jutro czegoś na ten temat poszukam. [Przesłanki o nadprzeciętnym (o rząd wielkości) powodzeniu gangsterów już podawałem, choć są one kwestionowane ze względu na ryzyko koloryzowania w ankietach przez bandytów.]

    Aha, ponoć socjologia od dawna świetnie zna fenomen, że większość starych kawalerów to mężczyźni nieatrakcyjni&nieudacznicy, niezdolni do znalezienia stałej partnerki (zwykle bez wykształcenia i mieszkający na wsi); podczas gdy większość starych panien to atrakcyjne, inteligentne, samowystarczające kobiety sukcesu, zbyt wybredne i onieśmielające, by znaleźć sobie stałego partnera [zwykle z wyższym wykształceniem i mieszkające w wielkich miastach; jedną taką nawet znałem osobiście – prawniczka z wykształcenia, dyrektor w dużej firmie w Warszawie, niegdyś w Unii Wolności, przy tym bardzo snobistyczna (koneserka sztuki, jadająca głównie w restauracjach, pijająca jedynie wodę “Perrier”, zakupy najwyżej w delikatesach Blikle i “Piotr i Paweł”); w każdym razie bardzo ją lubiłem]. Wprawdzie mowa tu jedynie o stałych związkach, jednak jakaś przesłanka na rzecz hipotezy Kanazawy to jest.

    Slotna :

    Wiec moze jednak by uwierzyli.

    Raczej wątpię – patrz wyżej.

    Zresztą, nawet gdyby Twoja hipoteza była słuszna, to czyżbyś sugerowała, że jesteś aż tak brzydka i mało wybredna, w dodatku ostentacyjnie, że nie zdziwiłoby ludzi, że dobrowolnie dajesz autystycznemu kurduplowi?

    Slotna :

    “Wygladasz na mocno inteligentna” brzmi jak “nosisz okulary i garsonke”,

    Przepraszam. Dziś nie jestem w pełni władz umysłowych, stąd wysławiam się jeszcze mniej poradnie niż zwykle.

    Slotna :

    a nie “jestes zadbana i powabna”.

    Chodziło mi [BTW: cholera, nameste domaga się, by prawie wszędzie używać zaimka “mnie” a nie “mi”, a jak na mój gust, to czasem brzmi fatalnie] o to, że inteligentna kobieta: (i) wie, jak się zachowywać, by wydawać się powabną, by sprawnie manipulować mężczyznami oraz jakich zachowań unikać, by nie popadać w obciach; (ii) wie jak wypracować sobie dobry gust, jak należy się ubierać, jak dbać o higienę, zdrowie i urodę, jak sporządzić odpowiedni makijaż, jaką fryzurę wybrać itd.; (iii) jest w stanie zdobyć dobrą pracę, więc stać ją na drogie ubrania, fryzjerów, kosmetyki, usługi kosmetyczek, chirurgię plastyczną itp.; (iv) miała szansę widzieć sporo świata i obracać się we względnie elitarnym środowisku (zwykle nawet w domu rodzinnym), stąd obycie.

    No i, jak twierdzi Kanazawa, kobiety inteligentne są statystycznie piękniejsze niż kobiety głupie.

    Slotna :

    Niemniej dziekuje.

    Nie dziękuj (kurtuazyjnie), bo mnie nie chodziło o kurtuazję/lizusostwo.

    Slotna :

    Prawde mowiac dziwie sie, ze tak uwazasz, zabijales mnie przeciez regularnie.

    Ok, biorę pod uwagę i taką możliwość, że Twój poziom intelektualny przeszacowałem, wszak swoje szacunki opieram na “pierwszych wrażeniach”, jakie na mnie zrobiłaś. Wrażeniach zapewne przesyconych moim egocentryzmem.
    Otóż odniosłem wrażenie, że sprawniej niż reszta rozumiesz to, co chcę powiedzieć; skoro zatem jesteś w stanie filtrować moje nieporadne tłumaczenie lepiej niż inni, jest to jakaś przesłanka za nieprzeciętnym uposażeniem umysłowym. Plus niezależnie sformułowałaś bliźniaczy do mojego argument na rzecz homoadopcji – ok, sam argument nie jest ani szczególnie mocny, ani wymagający intelektualnie, ale jakieś wrażenie na mnie nim wywarłaś. Plus poraziłaś mnie kilkoma groźnie trafnymi złośliwostkami. Ponadto wnoszę, że biegle posługujesz się językiem angielskim.

    Ok, na BdB generalnie roi się od tuzów intelektu&wykształcenia&erudycji (z nameste, WO i inz.mruwnicą na czele; pojawiał się kiedyś także pewien doktor fizyki), a i sam Gospodarz robi wrażenie (ja sam jestem tu jedynie parweniuszem nie panującym nad tl;dr i kontrowersyjnymi wywodami, stąd zajmuję tu więcej miejsca i uwagi niż w rzeczywistości zasługuję), więc w tym grajdole obiektywnie – abstrahując od moich cuchnących egocentryzmem “wrażeń” – pewnie się specjalnie nie wyróżniasz (bo tu niezwykle trudno się wyróżniać), ale nie wierzę, żebyś nie wyróżniała się na tle populacji generalnej.

    Slotna :

    Aha, oraz baby ponoc leca glownie na osobowosc.

    ? To takie samo “ponoć”, jak to “ponoć” w tym, że “baby ponoć nie srają”? (a zamiast tego sypią wonne płatki fiołków przy akompaniamencie anielskich chórów…)

    Owszem, mężczyźni są zasadniczo znacznie brzydsi od kobiet, a ponadto w ich przypadku uroda nie jest indykatorem cech najważniejszych ze względów reprodukcyjnych, stąd kobiety niżej wyceniają urodę potencjalnego partnera niż mężczyźni wyceniają urodę potencjalnej (stałej) partnerki. Tyle, że to na co lecą kobiety u mężczyzn (nie mam pojęcia na co lecą nieheteroseksualne kobiety u kobiet) to pozycja społeczna (kasa&władza&prestiż) plus cechy świadczące o gotowości podzielenia się profitami zeń płynącymi z kobietą i jej potomstwem (np. deklarowana miłość), ewentualnie także atrybuty intelektualne, psychiczne (np. ambicja, pewność siebie, upór/odwaga, obycie itp.) i fizyczne (wielkość i siła) wskazujące na potencjalną zdolność do zajęcia wysokiej pozycji. A nie jakaś enigmatyczna “osobowość”.

    Slotna :

    Also: internet. Moglam klamac ;))

    Oczywiście. Ale ja w przypadku takich (tj. takich, które nie są sprzeczne z powszechnie przyjmowaną wiedzą) deklaracji domyślnie zakładam prawdomówność, przy czym przyjmuję, że prawda na temat interlokutora może być dowolnie złożona, więc nie przyznaję temu domyślnemu zaufaniu wysokiej rangi. Generalnie – dyskutuję nie tyle z osobą, co z nickiem.

    Slotna :

    Sympatycznego w sensie “wzbudzającego sympatię i sprawiającego przyjemne wrażenie”? Postacie. Aktorzy. Dialogi. Scenografia. Fabula.

    Jak mogłem o tym nie pomyśleć? ;)

    A serio: wymieniłaś kategorie, a nie to, czym sympatyczna komedia romantyczna w tych kategoriach wyróżnia się na tle komedii romantycznych nie-sympatycznych.

    Slotna :

    Ale rozumiesz, ze mozna lubic okreslony styl _bardziej_ niz inne? I to jest ta sytuacja, w ktorej mowi sie “jestem fanem takiego a takiego zespolu”, “slucham takiego a takiego gatunku muzyki”, “lubie takie a takie filmy”?

    Inaczej: Mogę zrozumieć, że wśród dzieł z pewnego określonego gatunku lub wykonanych w pewnych określonych formach/stylach lub przez pewnych określonych twórców, ktoś może dostrzegać nadreprezentację dzieł, które wysoko ocenia. Tyle, że powiedzenie w takiej sytuacji, że jest się fanbojem określonego gatunku/formy/stylu/twórców – a nie fanbojem określonych dzieł – jest mylące. Ponadto dany fanboj zwyczajnie może nie znać fekalnych dzieł z ubóstwianego przez siebie gatunku/formy/stylu/twórców lub wspaniałych dzieł z gatunków/form/stylów/twórców, których sympatią nie darzy – stąd jego oceny są nieuprawnione.

    Nawet w moim przypadku, patrząc na nadreprezentacje dzieł z którymi sympatyzuję, śmiało można by wyróżnić moje “ulubione” gatunki/zespoły/style itp..
    Np. w kategorii “serial z ciągłością fabularną” w cuglach zwycięży japońskie anime, z “Neon Genesis Evangelion” na czele oraz z “Ergo Proxy”, “Berserk” i nawet tym nieszczęsnym “Dragon Ball Z” w rezerwie, bijącymi na głowę każdy serial z ciągłością fabularną – anime i nie-anime – jaki w życiu widziałem. Ale nie powiem, że jestem fanem mangi/anime, bom niewiele serii – zarówno anime jak i nie-anime – w życiu widział. A ponadto widziałem, choćby powierzchownie (+recenzje brata), kilka mang/anime, które wg mnie były słabe [“Ghost in the Shell”, “Akira” (i manga i anime), “Ninja Scroll”, “Metropolis”, “Bleach”, “Fullmetal Alchemist”, “Cowboy Bepop”, “Yatterman”…] czy wręcz fekalne [“Naruto”, “Slyers”, “Science Ninja Team…”, “Sailor Moon”, “Dirty Pair”…].

    RobertP :

    Velma ze Scooby’ego ? ;-)

    Spotkałem się z memem (ponoć totalnie wyssanym z palca) mówiacym, że Velma ma być lesbijką.
    BTW: Kreskówkowa głupota typu “Saturday mroning”, w tym i “Scooby Doo”, działa na mnie nawymiotnie.

    pozdrawiam

  66. Quasi
    June 12th, 2009 at 06:46 | #66

    gantolandon :

    Eeee tam, to fajansiarstwo ma swój urok.

    Jeśli chodzi o fillery, to się nie zgodzę. Filler (typu “przygody Bulmy” czy “urodziny Son Gohana”) nie ma żadnego uroku.

    Ale koncepcja serii “Dragon Ball Z” urok ma jak najbardziej.

    gantolandon :

    W jakim innym serialu możesz posłuchać dialogów w stylu: “O nie! Muszę zablokować ten atak, albo zniszczy całą planetę!”,

    Zgoda. To jest urok hmm… mechaniki tamtejszego Wszechświata. Jednostki dysponujące potężną siłą/szybkością/refleksem/wytrzymałością i mogące generować własnym ciałem (przy tym najczęściej gwałcąc 3. zasadę dynamiki, zasadę zachowania pędu itd., ale chuj z tym) jakieś plazmowawe pociski&promienie, zdolne rozwalać całe planety, a jednocześnie znoszący bezpośrednie trafienia takimiż emisjami w gołą klatę. A także dostojnie lewitujące i walczące wręcz, zadając piąchami ciosy równie potężne, jak ww. plazmowe emisje. Przy tym zwiększające swoja moc wykładniczo dzięki zwykłemu treningowi siłowemu. Awesome!
    Ok, ta mechanika jest spektakularna, fajna, do bólu prosta i elegancka, zwłaszcza gdy się ją porówna do analogicznych mechanik w innych mangach/animach dla małych chłopców – “Bleach” czy “Naruto”.

    gantolandon :

    albo “Niech wybije całą ludzkość, i tak możemy potem ją wskrzesić”?

    A tutaj się całkowicie nie zgodzę. To co opisujesz to właśnie ponury bękart “dowymyślania”.

    Pierwotne DragonBalle miały ograniczoną moc – np. nie mogły wskrzeszać wielokrotnie i hurtowo, nie mogły teleportować dusz, wskrzeszenie wymagało zachowania zwłok w miarę nietkniętych, a ponadto nie mogły czynić zaklęć potężniejszych od tych, do których byłby zdolny ich twórca – przez co bohaterowie musieli działać rozważnie i byli realnie zagrożeni, co wiązało się z jakąś dramaturgią. Ponadto cała fabuła kręciła się wokół Dragon Balli.

    Później, w wyniku sztucznego wydłużania historii, “dowymyślań” i przekonwertowania się ze stylu “magicznego” w “kosmiczny”, DragonBalle stały się jedynie niewygodnymi reliktami, atawizmami, narządami szczątkowymi po pierwotnej fabule (podobnie jak zwierzęcokształtne mniejszości, magiczne stwory, mitologiczne klimaty – choć degradacja tego syfu to IMHO akurat wielka zaleta) i wykorzystywano je właściwie tylko do zbiorowych&powtarzalnych wskrzeszeń/rekonstrukcji planet, będących prostackimi skrótami fabularnymi (podobnie jak np. napisany w godzinę wirus komputerowy zdolny zainfekować w całkowicie przewidywalny i pożądany sposób “komputery” istot pozaziemskich w niesławnym filmie “Independence Day”). Upgradowane “dowymyślaniem” kule stały się tak potężne, że fabuła straciła całą dramaturgię (no bo przecież i tak nikt nie może definitywnie zginąć), a przy tym – paradoksalnie! – przestały stanowić jej oś. Ba, nagle wszyscy jakoś zapomnieli, do czego pierwotnie chcieli użyć ich mocy: do zyskania nieśmiertelności. Jakoś nikomu nie przyszło do głowy, by uczynić wszystkich dobrych ludzi nieśmiertelnymi i już więcej niczym się nie przejmować. Nikt nie pomyślał, żeby użyć ich mocy do bezpośredniego porażenie (i unicestwienia) wroga (choć pierwotnie chciano to zrobić, tylko ograniczona moc pierwotnych kul na to nie pozwalała), lub chociaż do podniesienia własnej mocy (choćby przez odtworzenie utraconych ogonów, co pozwoliłoby na jednoczesną transformację w Oozaru i Ssj).
    I takie niekonsekwencje/niespójności oraz nieprawdopodobieństwa psychologiczne można by wyliczać jeszcze bardzo długo…

    W związku z tym, dla mnie “Dragon Ball” zaczyna się wraz ze startem serii Z (przy czym mechanizm działania kul dziedziczy nietknięty ze zwyklego “Dragon Ball”), a kończy gdy Son Goku definitywnie ginie w wybuchu planety Namek. Reszta – zarówno przed, jak i po – to uogólniona, chroniczna kiła.

    gantolandon :

    Całość koniecznie oglądana w polskiej telewizji z francuskim dubbingiem, ze skryptem, na którym kolejni tłumacze ćwiczyli zabawę w “głuchy telefon”.

    Oj, daj spokój. Żeby chociaż to polsko-francuskie tłumaczenie było spójne i konsekwentne samo ze sobą…
    Mało tego. Polska czy francuska (tego nie wiem) cenzura prawie całkowicie wywaliła z pierwotnego “Dragon Ball” jeden z jego podstawowych atutów – sprośny, świński humor okołoseksualny.
    Ergo: Oglądanie “Dragon Ball (Z)” w polskiej telewizji miało niewiele sensu.

    gantolandon :

    W ogóle, to “Dragon Ball” wystartował, jako komiks z przymrużeniem oka na łamach japońskiego “Shonen Jump”. Nie miał być w założeniu szczególnie ambitny.

    Tak, to miała być czysta komedia. Ponadto ponoć miał bazować na chińskiej mitologii, kulturze czy czym tam.

    Za to seria Z to miała być już głównie akcja, w dodatku podobno bazująca nie na chińskich bajeczkach, lecz na amerykańskim komiksie typu Superman.

    gantolandon :

    W sumie to właśnie wprowadzenie poważnych motywów go skopało, bo autor sobie wyraźnie z tym nie radził.

    Ja to odbieram zupełnie inaczej, przy założeniu, że jako “motywy poważne” rozumiemy supermanowatą akcję, która zastąpiła schińszczoną komedię. Owszem, świńskie motywy komediowe można uznać za poczciwe, ale to co jak dla mnie przesądza o uroku “Dragon Ball”, to właśnie ta elegancka&spektakularna mechanika supermanowatej akcji.

    gantolandon :

    O GT najlepiej świadczy fakt, że nawet Toriyama nie chciał mieć z nim nic wspólnego.

    Niezupełnie. Wprawdzie ręki do tego nie przyłożył, ale chyba projektowi oficjalnie pobłogosławił.

    pozdrawiam

  67. AJ
    June 12th, 2009 at 07:08 | #67

    @cholera, nameste domaga się, by prawie wszędzie używać zaimka “mnie” a nie “mi”

    Na pewno tego się nie domaga, buc jeden.

  68. mudkipz84
    June 12th, 2009 at 09:34 | #68

    Quasi :

    O bycie lepszym od Lucasa to chyba nie trudno…

    …za to trudno o bycie gorszym, a niektórym się zdarza:

    – Eragona widziałeś? Polecam gorąco, po 3 minutach rotflowałem (po raz 1wszy w życiu dosłownie), nawet Malkovich się nie starał, no i zrzynka z fantasy co 3 min można zgadywać;p

    – The Last Legion jednak to mój faworyt – trafiłem ostatnio, przypadkiem. Miała być wersja legendy arturiańskiej w klimatach Rzymu HBO (tzn ja tak myślałem – Mc Kidd zreszta grał). Okazało się, że film to ekranizacja włoskiej szmiry, w stylu epickiego kina przygody a la SW/fantasy z 70s, nakręcona dodatkowo pod fanów LOTRa – stąd Ben Kingsley w roli gandalfa, nie żartuje w pewnym momecie mówi doslownie “I’m known by many names”…Poza tym film nie ma nic wspólnego z historią – Germanie to typowi “barbarzyńcy” – zarośnięci, brudni, głupi (grubi nawet kurwa mac…) w kostiumach za pięć pln sztuka (te czapy spadające na oczy i kawałki ze źle zszytych skór jako ubranie…). No i jak na fantasy przystało są po prostu chodzącymi pedekami zabijanymi masowo dla uciechy widza. Zreszta walki, też zasługują na wspomnienie – ogólnie jak cały film – chcieli epicko, wyszła autoparodia. Coś jak w “Princess Bride” tylko tam to było 4 the LULZ…No i humor jak z SW/dansingu z lat 70tych, gdzie czołowy cwaniaczek puszcza laseczke i mówi “panie przodem” po czym zaciesza a od kumpli dostaje w głowe…
    All in all, wytrzymałem 47min ;p

  69. mudkipz84
    June 12th, 2009 at 09:50 | #69

    Quasi

    mudkipz84 :

    patrząc jacy Japończycy potrafią być pojebani (a przynajmniej jak inaczej) i niedojrzali.

    Co konkretnie masz na myśli?

    Np. jak widzę, że laseczka głównego bohatera ma ciało na poziomie 22ki z dużymi piersiami a inteligencje na poziomie niemowlaka (to nie żart- chobits idealnym przykładem, niestety nie jedynym), mówi tylko “Nyu”, “nyan”, “chi” (Elven Lied) albo “Hiiideekiii!” (to z chobitsa ostatnie) i wiem, że ktoś przy tym fapuje (bo co chwila widac majtki) to mi się rzygać chce. I śmiać;p

    Jeśli jakiś serial z ciągłością fabularną ma więcej niż 1 sezon, to chyba zwykle oznacza, że do takiego “dowymyślania” doszło.

    Na szybko znów b5 podam, ale znalazłoby sie hyba jeszce parę seriali gdzie na siłe nie pisali.

    BTW: Nie rozumiem jak można być fanbojem powiedzmy mangi/anime (”otaku”?),

    Ja tez nie, no ale cóż – subkultura to subkultura, raczej chodzi im o zadawanie się z ludźmi o podobnym guście/emo IMO. Poza tym każda forma to w 80-90% crap.

    będeę OTK jakies 8h, więc z góry przepraszam za nieodpisywanie.

  70. June 12th, 2009 at 09:55 | #70

    mudkipz84 :

    Ben Kingsley w roli gandalfa, nie żartuje w pewnym momecie mówi doslownie “I’m known by many names”

    Mnie to się ostatnio bardziej niż z LotRem kojarzy z The Mighty Booshem (Ale czy NAPRAWDĘ mi się kojarzy?)

  71. June 12th, 2009 at 10:13 | #71

    Quasi :

    Chodziło mi [BTW: cholera, nameste domaga się, by prawie wszędzie używać zaimka “mnie” a nie “mi”, a jak na mój gust, to czasem brzmi fatalnie] o to

    E tam. Co najwyżej sugeruję (zgodnie z prawdą), że istnieją na to normy i (to już moja ocena) nie są aż tak trudne do zrozumienia. W cytacie użyłeś poprawnej formy.

  72. June 12th, 2009 at 10:14 | #72

    Quasi :

    pierwotnego, fekalnego IMHO, “Dragon Ball”

    Quasi :

    choćby powierzchownie (+recenzje brata), kilka mang/anime, które wg mnie były słabe [“Ghost in the Shell”, “Akira” (i manga i anime), “Ninja Scroll”, “Metropolis”,

    Ja pierdolę. To chyba przemawia kalarepka?

  73. June 12th, 2009 at 10:35 | #73

    Ausir :

    Może bart uruchomi anglojęzyczną wersję bloga tłumaczoną przez wolontariuszy? Ja też chętnie pomogę. :)

    Zaczęło się w Polsce.
    Quasi :

    To prawda… Wygląda na to, że straciłem okazję, żeby siedzieć cicho. Już więcej nic nie będę mówił o feminizmie.

    Mam nadzieję, że nie odebrałeś tego jako wykazania Ci jakiejkolwiek niepożądanej cechy. Po prostu wykorzystałem Cię do przedstawienia mojej i nie tylko moje wizji feminizmu, a która nie jest chyba jeszcze mainstreamowa. A szkoda, bo jest dużo lepsza, więcej moim zdaniem tłumaczy. Oczywiście, gdybyś był zainteresowany, polecam Kazimierza Ślęczkę “Feminizm”. Z dwóch powodów – imho książka dobrze się zapowiada (piszę zapowiada, bo całej na razie nie zwyciężyłem), a sam koleś który ja napisał po prostu zasługuje na to, by czytać jego książki. :)

    Quasi :

    Pewnie tak. Tylko dlaczego świętoszkowaty patriarchat akurat tak działa? Cóż z patriarchalnego punktu widzenia “obraźliwego” jest w cunnilingus (NC-17), a nie ma tego w klasycznej kopulacji?

    No jeśli założymy, że patriarchat to taki układ sił, który dąży do uczynienia kobiet własnością mężczyzn, żywym dobytkiem, to jest on tożsamy z dogadzaniem krowie albo śwince z punktu widzenia patriarchy. Jeśli założymy, że patriarchat chrześcijański w odmianie protestancko-purytanistycznej jest wybitnie antyhedonistyczny, to odpada usprawiedliwienie, że to dla dobra patriarchy, bo dobytek może się potem odwdzięczyć (albo Mężczyzna lubi po prostu), dlatego, że przyjemność nie jest dobra w tej wersji.

    @Agata, aborcjonizm, Wyborcza

    Jestem pewien, że brak twardego opowiedzenia się ludzi z Wyborczej na jej łamach za prawem do wyboru był błędem. Mylę się w jakikolwiek sposób – było twarde opowiedzenie się, nie był to błąd?

  74. RobertP
    June 12th, 2009 at 10:38 | #74

    mudkipz84 :

    The Last Legion jednak to mój faworyt – trafiłem ostatnio, przypadkiem. Miała być wersja legendy arturiańskiej w klimatach Rzymu HBO (tzn ja tak myślałem – Mc Kidd zreszta grał).

    Bo to trzeba z dziećmi oglądać. Moje chłopaki były zachwycone, a ja sobie tylko zerkałem jak Aishwarya Rai wchodziła w kadr.
    Nie wiem kto wciskał kit, że “Miała być wersja legendy arturiańskiej w klimatach Rzymu HBO” lub “Ostatni legion jest opartą na faktach, epicką opowieścią opowiadającą o losach ostatniego cesarza rzymskiego” (to FilmWeb).

    Niezgorsze kino familijne z odpowiednią liczbą bijatyk, taki Disney z trupami.

  75. June 12th, 2009 at 10:38 | #75

    Quasi :

    [BTW: cholera, nameste domaga się, by prawie wszędzie używać zaimka “mnie” a nie “mi”, a jak na mój gust, to czasem brzmi fatalnie]

    A Bart się domaga, żeby nie pisać “mucho”, tylko “macho”, względnie “maczo”.

    Slotna :

    Czy moge przetlumaczyc pare notek i dac znajomemu do poczytania? Pliiizzz…

    Proszę bardzo :)

  76. June 12th, 2009 at 10:42 | #76

    Slotna :

    Czy moge przetlumaczyc pare notek i dac znajomemu do poczytania? Pliiizzz…

    A tak w ogóle, to które? Będę sławny, co? BĘDĘ SŁAWNY?

  77. Veln
    June 12th, 2009 at 10:48 | #77

    jaś skoczowski :

    A tak w ogóle, to które? Będę sławny, co? BĘDĘ SŁAWNY?

    Ona o notkach, nie komciach. Nikt nie odważyłby się próbować tłumaczyć quasiowych walloftextow.

  78. mudkipz84
    June 12th, 2009 at 10:53 | #78

    RobertP :

    Nie wiem kto wciskał kit, że “Miała być wersja legendy arturiańskiej w klimatach Rzymu HBO” lub “Ostatni legion jest opartą na faktach, epicką opowieścią opowiadającą o losach ostatniego cesarza rzymskiego” (to FilmWeb)

    “…tzn ja tak myślałem…”

    Nie mam dzieci, ale zakładam, że trafiłeś w sedno;p

    ps.a miałem się zająć robotą…;p

  79. June 12th, 2009 at 10:55 | #79

    Veln :

    Ona o notkach, nie komciach. Nikt nie odważyłby się próbować tłumaczyć quasiowych walloftextow.

    Szit, człowiek walczy by go zauważono, a tu na końcu takie coś.

  80. mudkipz84
    June 12th, 2009 at 10:56 | #80

    Ausir :

    Mnie to się ostatnio bardziej niż z LotRem kojarzy z The Mighty Booshem (Ale czy NAPRAWDĘ mi się kojarzy?)

    LOL
    How cool is that!?

  81. blue.berry
    June 12th, 2009 at 10:59 | #81

    Quasi :

    Zresztą, nawet gdyby Twoja hipoteza była słuszna, to czyżbyś sugerowała, że jesteś aż tak brzydka i mało wybredna, w dodatku ostentacyjnie, że nie zdziwiłoby ludzi, że dobrowolnie dajesz autystycznemu kurduplowi?

    i dlatego tak bardzo lubię tutaj przychodzić : )

  82. June 12th, 2009 at 11:00 | #82

    mudkipz84 :

    – Eragona widziałeś? Polecam gorąco, po 3 minutach rotflowałem (po raz 1wszy w życiu dosłownie), nawet Malkovich się nie starał, no i zrzynka z fantasy co 3 min można zgadywać;p

    Tutaj nawet tytuł jest zrzynką. Miałem wątpliwą przyjemność przeczytać książkę – jest tylko o epsilon lepsza od “Poranku Bohatera”.

  83. June 12th, 2009 at 11:01 | #83

    jaś skoczowski :

    Szit, człowiek walczy by go zauważono, a tu na końcu takie coś.

    Podoba mi się Twój atenszynwhoryzm – jest uroczy: to nowa jakoś, zwłaszcza w porównaniu do dokonań znanej nam wszystkim Cioteczki.

  84. mudkipz84
    June 12th, 2009 at 11:09 | #84

    mrw :

    Quasi :
    pierwotnego, fekalnego IMHO, “Dragon Ball”
    Quasi :
    choćby powierzchownie (+recenzje brata), kilka mang/anime, które wg mnie były słabe [”Ghost in the Shell”, “Akira” (i manga i anime), “Ninja Scroll”, “Metropolis”,
    Ja pierdolę. To chyba przemawia kalarepka?

    @ GitS
    A po Blade Runnerze i masie SF to dlaczego właściwie nie jest to film wtórny? Pytam na poważnie, nie chcę mi się flejma rozpetywać o wyższość ogórkowej nad pomidorową.

  85. mudkipz84
    June 12th, 2009 at 11:12 | #85

    @ asmoeth:
    thnx nie znałem “Poranku…”, mam co czytac na wieczór;p

  86. mudkipz84
    June 12th, 2009 at 11:15 | #86

    @Quasi

    Pibulla musiał Michalski oglądać, pamiętam odcinek o “synu polskiego kosmonauty”…

  87. June 12th, 2009 at 11:40 | #87

    mudkipz84@GITS :

    A po Blade Runnerze i masie SF to dlaczego właściwie nie jest to film wtórny? Pytam na poważnie, nie chcę mi się flejma rozpetywać o wyższość ogórkowej nad pomidorową.

    A co on ma wspólnego z Blade Runnerem? I o jakiej “masie SF” piszesz? I co ma rzekoma wtórność do “przeżycia estetycznego”, jakie dają ten i inne odrzucone przez naszą kalarepkę filmy?

  88. blue.berry
    June 12th, 2009 at 11:49 | #88

    nie wydaje misię aby GiTS był wtórny. wręcz pokusiłabym się o stwierdzenie że jest jedyny w swoim rodzaju, podobnie jak BR. oczywiscie pomiedzy rokiem 82 a 95 była “cala amsa filmów SF”, ale jak zaczyna sie o nich myślec i wyciagac tytuły to i GiTS i BR raczej pojawią się w pierwszej 5?10?

  89. mudkipz84
    June 12th, 2009 at 11:55 | #89

    @ mrw:

    Mam na myśli SF w temacie czym jest życie/świadomość/uczucia a konkretnie czy AI kiedykolwiek za prawdziwe życie uznany, jak to będzie wyglądało itp. (no i “czy androidy śnią o elektrycznych owcach” ;p). Wydaję mi się, że już dawno nikt nic nowego na ten temat nie powiedział, a ja się czuje jak na kolejnym filmie Gilliama gdzie się zmienia sceneria a sens ten sam.

    A do przeżycia estetycznego, rzeczywiście ma się nijak. Oglądania nie żałuję.

  90. June 12th, 2009 at 11:59 | #90

    eli.wurman :

    Podoba mi się Twój atenszynwhoryzm – jest uroczy: to nowa jakoś, zwłaszcza w porównaniu do dokonań znanej nam wszystkim Cioteczki.

    MrrrrrrrrRRRRRRRRRRRRRRRRrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

  91. June 12th, 2009 at 12:01 | #91

    mudkipz84 :

    Wydaję mi się, że już dawno nikt nic nowego na ten temat nie powiedział

    Pierdolenie. Bladerunner nie mówił nic o AI (ot, są replikanci, nawet nie wiadomo, czy to androidy, klony czy inny chuj), przesłanie “mogę cię wyruchać, więc jesteś człowiekiem”. GitS jest o świadomości zrodzonej w sieci, która nie chce być człowiekiem oraz o alienacji w nasyconym technologią świecie (cyborg jako metafora; also paranoja głównej bohaterki).

  92. June 12th, 2009 at 12:04 | #92

    W’ogle, mudkipz, co to za gadanie, zatem wystarczyłby jeden film o wojnie, jedna komedia romantyczna, jeden pornol? Najważniejsze są niuanse, no i wykonanie.

  93. mudkipz84
    June 12th, 2009 at 12:14 | #93

    mrw :

    Bladerunner nie mówił nic o AI (ot, są replikanci, nawet nie wiadomo, czy to androidy, klony czy inny chuj)

    Hmmm i może tu robie błąd, bo dla mnie to jeden chuj;p

    @mogę cie wyruchać więc…
    o tym, to są anime

    GitS jest o świadomości […], która nie chce być człowiekiem […].

    No tak, tu mnie masz. Pierdolę.

    mrw

    W’ogle, mudkipz, co to za gadanie, zatem wystarczyłby jeden film o wojnie, jedna komedia romantyczna, jeden pornol? Najważniejsze są niuanse, no i wykonanie

    Wiem, że to pojebana filozofia, ale tak mam co poradzę…
    “jeden pornol” nie – to jednak trochę inny rodzaj filmu gdzie liczą się (przynajmniej dla mnie) wyłącznie wrażenia estetyczne.

    @w’ogle

    wog’le nie w’ogle – apostrof poprawnie tam gdzie wycinasz.

  94. June 12th, 2009 at 12:20 | #94

    nameste :

    E tam. Co najwyżej sugeruję (zgodnie z prawdą), że istnieją na to normy i (to już moja ocena) nie są aż tak trudne do zrozumienia.

    Podstawowa zasada: jeżeli po wymianie mi -> ci; mnie -> tobie dalej brzmi dobrze to jest dobrze. No i warto zapamiętać, że na początku zdania zawsze “mnie”.

    bart :

    A Bart się domaga, żeby nie pisać “mucho”,

    Aj, to chyba ja. Uczę się ostatnio hiszpańskiego i mi się popierdykało.

  95. Slotna
    June 12th, 2009 at 12:43 | #95

    inz.mruwnica :

    No i warto zapamiętać, że na początku zdania zawsze “mnie”.

    Tak! Zapamietajcie to! O Bart, o Radkowiecki, wzywam was, o pieknie piszacy, do zapamietania tej zasady. W ten sposob juz zupelnie nie bede miala sie do czego przypierdolic i pokocham was bezgranicznie ;***

  96. June 12th, 2009 at 12:49 | #96

    mudkipz84 :

    @mogę cie wyruchać więc…
    o tym, to są anime

    Też, ale “Czy androidy…” Dicka były właśnie o uczłowieczeniu przez wyruchanie. W filmie do tego doszedł gwałt.

  97. mudkipz84
    June 12th, 2009 at 12:58 | #97

    mrw :

    W filmie do tego doszedł gwałt.

    …?
    Jedyny gwałt jaki z filmu kojarzę to voiceover…

  98. June 12th, 2009 at 13:13 | #98

    mudkipz84 :

    Jedyny gwałt jaki z filmu kojarzę to voiceover…

    Deckard gwałci Rachele. Also – zabija same laski. Przypadek?

  99. June 12th, 2009 at 13:17 | #99

    mudkipz84 :

    How cool is that!?

    Just don’t touch me.

  100. June 12th, 2009 at 13:19 | #100

    mrw :

    W filmie do tego doszedł gwałt.

    Etam. Tę scenę Zizek powinien zlacanizować. Po mojemu to Rachel dowiadując się o swojej androidyczności doznała tzw. kastracji symbolicznej i Deckard wmawiając jej miłość przywrócił jej fantazmat na którym mogła oprzeć swoje ego, zapominając to co wie o sobie. Tak w skrócie i po amatorsku.

Comment pages
1 11 12 13 14 15 19 2126
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)