Adieu, AdSense!
Napisało do mnie Google.
Zauważyliśmy, że wyświetlają Państwo reklamy Google w sposób, który narusza zasady polityki programowej. Odkryliśmy naruszenie zasad programu AdSense na stronach takich jak: http://blogdebart.hell.pl/2006/10/08/.
Zgodnie z zasadami programu wydawcy AdSense nie mogą umieszczać reklam Google na stronach zawierających treści przeznaczone tylko dla osób dorosłych, w tym teksty o jednoznacznym charakterze erotycznym.
Strona, do której prowadzi zawarty w mailu link, zawiera jedną króciutką notkę. Cytuję w całości:
A wiecie, że gdy okazało się, że republikański kongresman Mark Foley na amerykańskim gadu-gadu rozprawiał z nieletnimi gońcami kongresowymi o ich technikach masturbacyjnych, prawicowa stacja Fox News TV nagle zaczęła się mylić co do jego przynależności partyjnej i nazywała go Demokratą?
Być może namierzył mnie guglowski automat poszukujący niedozwolonych treści erotycznych (zgadzam się, „techniki masturbacyjne nieletnich” nie brzmią zbyt dobrze). A może ktoś doniósł! Ale kto? Znalazłoby się kilku kandydatów:
- Maciek Gnyszka, bo to żmija podstępna, co jednego dnia się ze mną brata, a drugiego dnia używa mojej niewinnej osoby w anegdocie o złodziejstwie — bo pewnie ma mnie za lewaka, a każdy lewak to złodziej. Po takich złych Maćkach można się wszystkiego spodziewać.
- Tomek Torquemada, bo moi czytelnicy zapaskudzili katolicką wyszukiwarkę, której jest właścicielem.
- Moon, bo dostała u mnie bana, a dodatkowo „brygada dr. Bartensteina” narobiła zamieszania na jej blogasku.
- Któryś z kolegów Moon.
- Ten gość, co ostatnio napisał do mnie maila, że „Jezus-gej obraża chrześcijan” obraża chrześcijan i on żąda, żebym zdjął „to obrzydliwe zdjęcie” ze strony.
- Jeden z tych innych gości, którzy wcześniej pisali do mnie dziwne listy — a przychodziły one wtedy, kiedy Maciek Gnyszka (plemię wężowe!) i Janek Bodakowski linkowali Blog de Bart na Forum Frondy.
- Janek Bodakowski, bo naśmiewam się z jego twórczości rysowniczej.
- Tomasz Terlikowski, bo naśmiewam się z jego twórczości literackiej.
Poczułem się jak Georges Laurent w „Ukrytych”. Odwiedziłem blogi podejrzanych, żeby sprawdzić, czy któryś nie napisał triumfalnego posta „A masz, łachmaniarzu!”. Sprawdziłem logi serwera. Przygotowałem plan awaryjny przenosin bloga do Wenezueli. Przygotowałem plan awaryjny przenosin siebie i rodziny do Wenezueli. Spieniężyłem akcje. Sprzedałem ziemię. Zamknąłem drzwi na wszystkie zasuwki. Zasłoniłem zasłonki. Usiadłem pod oknem (żeby uniknąć snajpera), uspokoiłem oddech i spróbowałem znaleźć odpowiedź na pytanie: czy na pewno chcę kontynuować moją przygodę z AdSense?
W sierpniu zeszłego roku, kiedy w moim blogu pojawiły się reklamy Google, obiecałem, że zaprzestanę ich emisji, jeśli zajdzie któraś z kilku wymienionych okoliczności. Pora na rachunek sumienia:
zacznę na cudzych blogach umieszczać sympatyczne komcie w stylu „fajnego masz blogaska, będę tu częściej zaglądać, pa pa”
Trudno powiedzieć, czy do tego doszło. Kilka razy zostawiając komentarz miałem świadomość, że nie wnoszę nic do dyskusji, a w tyle głowy ktoś szeptał „PageRank, PageRank, PageRank”.
Dodatkowo deklarowałem też, że w związku z zamianą bloga w maszynę do robienia pieniędzy przestanę podpisywać się linkiem do licorea.pl — tej obietnicy przestałem dotrzymywać chyba już po miesiącu.
posty w Blog de Bart zaczną pojawiać się częściej, za to będą głupsze i mniej treściwe
[miejsce na głupawy autoironiczny żarcik]
po kilku miesiącach okaże się, że — mówiąc kolokwialnie — dałem dupy za dwa złote
No i dałem — co prawda nie za dwa złote, ale za dwadzieścia jeden dolarów. Nie mam do was pretensji, że nie klikaliście, bracia i siostry. Starałem się nie narzucać z reklamami; większość z nich oglądały osoby trafiające do mnie z wyszukiwania gołych grubych i podobnych. Nie blokowałem nieprzystających do profilu bloga reklamodawców — uważałem za zabawne, że pod postem o cudownym medaliku pojawiała się reklama „Bóg cię kocha”, a pod tekstem o homeopatii — link do uzdrawiającego czyszczenia jelit. W kontekście zarabiania pieniędzy była to jednak taktyka samobójcza, bo za cenę śmichów-chichów rozsynchronizowałem content z targetem.
W świetle powyższych rozważań uznałem, że nie ma co sobie dłużej zawracać głowy zarabianiem na reklamach kontekstowych Google. Słomkami, które złamały wielbłądzi garb, były informacje wyszperane na forach pomocy AdSense: z Google nie ma możliwości bezpośredniego kontaktu, jego decyzje są praktycznie nieodwołalne, a jego bany — dożywotnie. Tym radośniej więc ogłaszam, że możecie wyłączyć AdBlocka, bo nie ma już reklam AdSense w Blogu niejakiego de Barta. Nie zawiesiłem swojego konta (jest taka opcja), ale je z hukiem zlikwidowałem. W specjalnym formularzu rezygnacyjnym, w dziale „Powody” wybrałem „Inne”, w okienku wpisałem „Próba niedopuszczalnej ingerencji Google w treść witryny (CENZURA!!!)” — niech potoczą się głowy po stracie takiego cennego klienta!
Cudownym zbiegiem okoliczności niemal w tym samym momencie Radkowiecki włączył reklamy u siebie, więc kto ma chęć, niech idzie klikać do niego.
Zaraz! A jeśli to on zakapował, żeby się pozbyć konkurencji?
Biorą temat rotmistrza Pileckiego, Ziobro się produkuje, że poszliśmy przeciw uznaniu Pileckiego ustawą PE.
eli.wurman :
BTW. Widziałem protest pod Paluchem. Wszyscy z wyjątkiem panów z PiS i milicjantów byli najebani jak stodoła. Jeden chciał mi sterroryzowac pracowników i wtargnął, grożąc im petardą. Jeśli nie dostanie browara to on tu odpali. :) Został wyprowadzony, dostał kopa i zderzył się ryjem z trotuarem. Jaki kraj takcy terroryści. :D
Veln :
Ja też, jateż! Ale to kwestia osobistego samopoczucia.
Pospieszalski: siedzi przede mną Z. Ziobro, walczył nieprzejednanie z korupcją (Blida!, Afera Gruntowa!), Marek Jurek; ideowi propaństwowcy są wypluci z polityki krajowej i idą do PE, gdzie niewiadomo jak mogą służyć polsce.
Zbyszek prowadzi już kampanię – próbuje flekować Lewandowskiego, Janek reklamuje Zbyszka i dyskredytuje Lewandowskiego – Zeremba, Jurek, Zbyszek – “propaństwowcy” hłehłehłe
Ostatnie słowo Z. Ziobry: rozwiązania prawne tworzone w większości w PE. Zaremba: budowanie silnej pozycji Polski w UE, Jurek kandyduje żeby poprowadzić prawicę chrześcijańsko-konserwatystą, przeciwnik zwiększania kompetencji, ważne forum przypominania o wartościach.
Wynik sondy SMS: 4 do 96.
Koniec.
WARTO BYŁO ROZMAWIAĆ! KONIEC!
ciekawe ile głosów padło – dziękujemy za uwagę Eli Wurman i bojakki relacjonowali dla Państwa wrto rozmawiać…
ja się więcej nie podejmuję bo mi wątroba nie wytrzyma…
Fronda robi jechane z Cameronem: http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=2508990
Też poszedłeś sprawdzić, czy się na FF namawiali na głosowanie SMS?
moja nowa strona na poprawę humoru:
szukaj.katolicy.net
DZIĘKUJĘ CI BART!!!
Panowie i Panie, zostaliśmy (my, GW, cywilizacja śmierci) strollowani przez ekipę z Frondy. To było całkiem nieźle przygotowane. Szacun, pomimo, że estetycznie leżą.
Mogli zrobić ankietę “czy GW dobrze reprezentuje interesy lobby homoseksualnego” – w końcu konferencję na UKSW odwołał Pacewicz.
@szukaj.katoliku.net
Ktoś tam straszne świństwa wpisuje. Ja próbowałem iść w absurd a la Referral Fun, ale chyba nie starcza mi determinacji.
eli.wurman :
A nie mówiłem? “Medyczne konsekwencje” :D
eli.wurman :
Que?
bart :
No że to podpucha była. Przygotowali konfę o gejach, napuścili Agorę na temat, a gdy ta podniosła raban, sami tę konfę odwołali, po czym ogłosili się Męczennikami za Prawdę.
bart :
Jakiekolwiek były okoliczności – ogólne wrażenie sprawili takie, że:
a) chcieliśmy ich uwalić ze względu na anty-toleryzm;
b) prawie nam się udało, bo wywaliliśmy ich z debaty publicznej za pomocą GW;
c) prorektor odwołuje ze względu na obawę o bezpieczeństwo studentów (ochuj?);
d) znajdują miejsce w publicznej telewizji, gdzie mogą podzielić się całością swojego emo i tym jak są wywalani z przestrzeni debaty;
e) publikują zaraz po programie wywiad z kolesiem, który jutro będzie szeroko cytowany po wykopach.pl i innych popularnych miejscach w sieci, a także stanie się materiałem w dyskusji dlaczego gejów należy piętnować;
f) wyszło naprawdę sprawnie;
g) plakat i tak mieli słaby.
Szacun, bo wyszło zgrabnie, choć się po nich tego nie spodziewaliśmy.
What makes you say all that?
bart :
As seen on TV.
Ditto.
Ludzie, co wy opowiadacie? Brzmicie, jakbyście patrzyli za długo w otchłań – nie oglądaliście aby przed chwilą “Rozmów Niedokończonych” w TVP?
Publiczność Pospieszalskiego (4/96 w sondzie SMS) i tak od dawna wie, że pederaści i Aborcza kneblują usta uczciwym naukowcom. A Janek po prostu szybko się odnalazł i zrobił miejsce dla pana doktora w programie.
Ten Cameron to się w USA udziela, ta?
http://www.huffingtonpost.com/2009/05/06/maine-gay-marriage-legali_n_197850.html
Hmm, no cóż, skoro z takim efektem, to może i dobrze, że się u nas poudziela…
@ Veln:
Klikłem raz, drugi i wylądowałem tu:
http://www.huffingtonpost.com/2009/04/30/carrie-prejean-gay-marria_n_193788.html
Przeczytajcie akapit pod embedowaną jutubką.
Ja wiem, że to pewnie stare wieści, soraski, nie śledzę, co robią moi ulubieni autorzy SF po godzinach. Więc być może spóźniony, za to bardzo szczery facepalm.
bart :
Publiczność Pospieszalskiego to np. moja babcia (bo przecież telewizja publiczna!). Sporo czasu zajmie mi prostowanie bzdur jakie zostały dziś powiedziane.
bart :
Bardzo możliwe że tak właśnie było. Choć z mojej strony wygląda to na – jeśli nie zorganizowaną – to dobrze skoordynowaną akcję.
Kurwa. Weszlam w komentarze na gazecie i co drugi to “jesli 1/3 z molestujacych, a gejow jest 1-10%, to blablabla olaboga yyyy aaaa faktycznie cos nie tak”.
Slotna :
Ależ oczywiście, że powinny. To jest tak oczywiste, że nawet nie wypada o tym wspominać.
bart :
A ja się obawiam, że swoim postępowanie czynicie wszystko (piszę o proponentach spychania szarlatanów z widoku i ich zamilczanie), żeby tę wojnę z nimi przegrać (tak jak w USA z kretesem przegrano z kreacjonistami).
Właśnie obejrzałem “Warto rozmawiać“. Tematem przewidzianym na dzisiaj była walka z UE w ramach bieżącej kampanii wyborczej, w jakże pluralistycznym gronie złożonym z Marka Jurka, Zbigniewa Ziobro, Janusza Lewandowskiego (PO) i jakiegoś gościa z Libertas, a felietonem wprowadzającym było zestawienie pyszałkowatego świętowania 5-lecia w UE przez zgraję Tuska z neo-ZOMOwcami masakrującymi protestujących stoczniowców, którym Komisja Europejska przy bezczynności rządu odbiera pracę; a to wszystko przy akompaniamencie “Ody do radości” z zaimplementowaną sentencją w stylu “zachłyśnięci nie widzicie, że droga to ciernisty szlak”.
Jednak dzisiejsza afera z odwołaniem konferencji na UKSW spowodowała, że pierwsze 20 minut programu poświęcono właśnie temu tematowi. Spotkanie odbyło się w jeszcze bardziej pluralistycznym gronie niż późniejsza europogadanka: Paul Cameron (z małżonką, która nic nie mówiła), Joanna Najfeld, student UKSW, który całą konferencję zorganizował/koordynował, a do tego krótki wywiad z pro-rektorem UKSW. Z rozmowy dowiedzieliśmy się dokładnie tego, co przewidziałem w poprzednim komentarzu, wraz z takimi detalami, jak wyznanie lamentującego nad zaszczuciem przez Gazetę Wyborczą prorektora, że konferencję odwołał z obawy o fizyczne bezpieczeństwo (sic!) studentów. A oprócz tego umysły widzów oczyszczono z kolportowanych przez GW kłamstw (a samej GW pogrożono procesem cywilnym) na temat biografii profesora Camerona: otóż jest on jednym z 10 najwybitniejszych badaczy homoseksualizmu w historii, autorem przeszło 90 publikacji peer-review w najlepszych czasopismach i tychże czasopism (m.in. BMJ) recenzentem; znikąd nikt go nigdy nie wyrzucił, lecz sam zrezygnował z członkostwa w APA w szlachetnym proteście przeciwko gejowsko-aborcyjnemu zideologizowaniu i naukowej nierzetelności tego towarzystwa. Od samego profesora Camerona (a ściśle mówiąc, od tłumacza) dowiedzieliśmy się m.in., że homoseksualiści stanowią większość ofiar HIV w USA i jako tacy są leczeni na koszt państwa/społeczeństwa, co jest oburzające, zważywszy że są tego państwa/społeczeństwa największymi darmozjadami i szkodnikami, gdyż w ogromnym stopniu odpowiadają za plagę przestępstw przeciwko życiu i mieniu (sic!), a ich udział w przestępstwach seksualnych przeciwko dzieciom sięga 40%, przy czym szczególnie groźni są geje-nauczyciele.
Klimatu dopełniły hasła w stylu “nie bójmy się, Gazeta Wyborcza nie jest Bogiem” i obawy, że oto rzetelna nauka zajmująca się niewygodnymi tematami “schodzi do katakumb“…
A to wszystko miało miejsce na antenie telewizji publicznej.
Z UKSW do TVP2 na żywo, w atmosferze prześladowania bohatera walki o prawdę i uczciwość, a wśród prześladowców oczywiście Gazeta Wyborcza i jej kłamstwa i pomówienia. A przy tym żadnej merytorycznej krytyki, żadnego dementi, żadnego głosu z przeciwnej strony barykady; zresztą, gdyby nawet jakieś głosy się pojawiły, to pomyśl, ile w oczach takiej “duszy”, o rząd nad którą toczy się wojna, warte są słowa kogoś, kto w histerycznym ataku próbuje swojego oponenta spychać do katakumb, zastraszać i pomawiać?
bart :
I myślę, że z tym najlepiej walczyć w otwartej konfrontacji merytorycznej, z której argumenty i konkluzje – o pseudonaukowym, szalbierczym charakterze tych rewelacji – powinny obficie przesączać się do mainstreamowego dyskursu publicznego i wiedzy potocznej. Bo to co Ty proponujesz, to wizja w której broniący pierdzistołkowego lub ideologicznego status quo Goliat bije poniżej pasa i opluwa szlachetnego Dawida z katakumb, a nie będąc w stanie merytorycznie obronić się przed błyskotliwymi atakami Dawida, bezradnie chowa głowę w piasek, udając, że niewygodne “fakty” i “argumenty” się nie liczą. Jak myślisz, z którym z adwersarzy – z Goliatem czy z Dawidem – bardziej jest skłonna sympatyzować taka przyglądająca się z boku “dusza”, zwłaszcza taka lubiąca dowartościowywać się wiarą w swoją zdolność do “samodzielnego myślenia”?
W efekcie medialny i naukowy mainstream jeszcze bardziej będzie się rozmijał z “wiedzą potoczną” i “chłopskim rozumem”.
bart :
[Analogicznie mógłbym napisać: przecież pedałom także nikt nie zagląda pod kołdrę, nie zabrania zawierania ze sobą najróżniejszych umów i nie odmawia praw obywatelskich ani pomocy lekarskiej/policyjnej/prawnej w przypadku doświadczenia przemocy – ergo: nie ma żadnej dyskryminacji, a pedałom nie potrzeba żadnych “małżeństw” itp..]
Ale oni nie twierdzą, że usta są im zamykane dosłownie. Oni ubolewają nad spychaniem krzewicieli niewygodnej Prawdy do katakumb, połączonym z ich opluwaniem i pomawianiem w mainstreamie (bez szansy na równorzędną obronę), oraz nad upadkiem naukowych autorytetów, które tę niewygodną Prawdę lekceważą, de facto oszukując społeczeństwo, pasożytując na nim – wszak społeczeństwo powołało naukę/medycynę w celu poszukiwania Prawdy i wykorzystywania jej w służbie jemu, a nie do tego, by jakieś żerujące na wygodnym status quo “naukowe” biurwy mogły sobie siedzieć i pierdzieć lub indoktrynować dzieci, tresując sobie nowych niewolników.
Popatrz z jakiego powodu płaczą sKorwinsyni? Nie z tego, że ktoś cenzuruje blogi ich idoli, lecz np. z tego, że Gazeta Wyborcza znów pominęła UPR w jakimś przedwyborczym sondażu (Korwin nawet ukuł bon mot, jakoby obawiający się go establishment próbuje go zniszczyć perfidną taktyką “zamilczania na śmierć“), albo że “Holocaust industry” znów straszy Michalkiewicza sądem.
bart :
I za to Ci piętno.
czescjacek :
O to to może idzie Twojej starej, ale nie mnie. Mnie idzie o to, żeby do mainstreamu przeszła merytoryczna wiedza, pozwalająca odpierać argumenty homofobów i obnażająca ich demagogiczno-pseudonaukowe zaplecze intelektualne. Nie wolno “przemocą” wyganiać homofobów do katakumb, kreując ich na męczenników walki z “lewacką” uzurpacją nauki/mediów/prawa/obyczajowości. Im trzeba wytrącić propagandowy oręż, a następnie ośmieszyć, tak żeby pochłonęła ich otchłań społecznej obojętności. “Zakazany owoc” z otoczką męczeństwa i “niewygodnych faktów” trudniej w tę otchłań się pogrąża.
Jakieś pojebane studenckie koło chce homofobicznej konferencji na uniwersytecie? Proszę bardzo – na zasadach standardowych, obowiązujących wszystkie koła i wszystkie konferencje, na które uniwersytety rutynowo pozwalają. Z tym, że przy okazji inicjuje się medialną nagonkę, ale nasyconą krytyką merytoryczną (przede wszystkim z jakąś recenzją/glosą treści wygłoszonych na niej wykładów), podpisami ekspertów – z władzami uczelni na czele – dystansujących się od wygłaszanych tam poglądów, szyderą z ideologiczno-propagandowego charakteru takich “naukowych” konferencji itp..
czescjacek :
Problem w tym, że nawet mądrzy ludzi czasem tak myślą. Przykład paranormalniaka Arkadiusza Jadczyka, znanego z psychiatryka24 prof. fizyki teoretycznej już tu kiedyś przytaczałem (np. jego szlochy nad tym, jak “Nature” nikczemnie potraktowało odkrywcę “pamięci wody” wysyłając mu magika, który patrzył na ręce…).
czescjacek :
Support dali kołu naukowemu studentów na zorganizowanie naukowej konferencji. Od tego oni są, od tego są oni.
czescjacek :
Brak mojej zgody. Jeśli jest odpowiednie zainteresowanie, to miejsce powinno być dla wszystkiego. Istotne jest tylko to, żeby (i) miejsce przyznano w odpowiednim trybie (de facto heppening jakiegoś studenckiego koła to nie to samo co konferencja naukowa nad którą patronat obejmuje uczelnia) i (ii) adekwatnie zareagowano i ustosunkowano się do wygłaszanych treści.
pozdrawiam
bart :
Same here.
Quasi:
Jako bot być może nie jesteś świadom, że do wiekszości ludzi merytoryczne argumenty trafiają mniej niż “ZOMG, geje piją krew”. Dlatego ja bym się jednak przychylał do wersji czescjacka.
Barts :
Większość ludzi hm, przejętych tematem, z głęboką wdzięcznością przyjmie każdą dostawę podkładek typu “a na uniwerystecie mówili, że 1/3 — to naukowe statystyki, no”, i zaraz dalej: “1/3 gejów to pedofile” (przewrotka autorstwa Quasiego).
W Wyborczej durnowaty moralista Pacewicz pisze lekceważąco:
czego sens jest taki, że nawet gdyby “cyferki” były prawdziwe, to i tak [srutututu], bo racja moralna znosi fakty. Podkłada się koncertowo. Zamiast merytorycznie odnieść się do pseudo-faktów.
Quasi, znaczy, dobrze mówi.
@Quasi
A przy tym żadnej merytorycznej krytyki, żadnego dementi, żadnego głosu z przeciwnej strony barykady; zresztą, gdyby nawet jakieś głosy się pojawiły,
To by je ciachnięto lub coś w ten deseń, zerknij
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3352505.html
Quasi :
ale właśnie merytoryczna wiedza na temat homofobii jest taka, że homofobia to buceria, a homofoby pierdolą.
eli.wurman :
“Personalne ataki ad hominem na moją osobę” :)
Quasi :
no jakoś mimo starań Janka P. aż tak dużo się nie przesącza.
@bart
“Nikt nie zamyka im ust, błyskawicznie znaleźli nową salkę kilkadziesiąt metrów dalej.”
I na tym polega ich sukces – homofobiczną konferencję i tak zrobią, a jednocześnie będą wszem i wobec rozpowiadać, że im Wyborcza konferencję zamknęła. I tu nie chodzi o widownię Pospieszalskiego, bo zaraz będą o tym pisać (pewnie już piszą) na różnych frądziach, psychiatrykach itp. Z psychiatryka poprzez Gniewomirów i Rybitzkich trafi to do pardonu, gdzie ludzie wchodzący sprawdzić pocztę na o2 będą czytać, że Wyborcza cenzuruje naukę. W drugą stronę mema podchwycą różni prawicowi “publicyści”, RAZ będzie jęczał w swoich felietonach na Interii, a Semka z Lisickim w TVN24 i TVP Info. A na koniec Terlikowski (w końcu doktorat od UKSW dostał) i Najman napiszą kolejną książkę o “manipulacjach Wyborczej” – tym razem o manipulacjach naukowych i cenzurowaniu internetsów. I znów będzie trzeba odkręcać, jak mity o zakazie mówienia mama i tata.
@ czescjacek:
Gówno masz tam, a nie merytoryczną wiedzę na temat homofobów. Ja się znam lepiej.
Cała dyskusja jest bardzo ciekawa, bo obrazuje stosunkowo nowy problem, z jakim przyszło nam się zetknąć, czyli podszywanie się przez ludzi wiary pod ludzi nauki. Może najpierw ustalmy sobie, kto i po co tu przyjechał, żeby mieć jasność. Otóż prof. Cameron prowadzi badania naukowe, z których wynika, że ludzie niskiego wzrostu mniej zarabiają, a do tego więcej piją. Na pytanie, co chce przekazać światu wynikami swoich badań, uśmiecha się tylko i mówi, że nic, to po prostu obiektywne wyniki, a o ich interpretację proszę zapytać tę miłą panienkę z organizacji Mały Zakałą Narodu.
Obecność pana profesora w telewizji nie wynika z tego, że odmówiono mu występu na publicznej uczelni, tylko z faktu, że w TVP istnieje okienko dla różnej maści chujów i szaleńców. Gdyby tej sali odmówiono stowarzyszeniu ufonautów, Pospieszalski by ich nie zaprosił. Dlaczego nie zaprosił Camerona, zanim wygoniono go z UKSW? Nie wiem, może nie chciało mu się robić zbyt kontrowersyjnego programu. Ale chyba zgodzimy się, że obecność Camerona w “Warto rozmawiać” nie dziwi, cenzura akademicka czy nie.
Quasi, wspominasz o tym, że w USA “z kretesem przegrano z kreacjonistami”. To bardzo ryzykowne stwierdzenie, ale dobry przykład. W USA aktywni kreacjoniści są w natarciu przede wszystkim na polu wprowadzenia kreacjonizmu do szkół! Nauczanie o Teorii Stworzenia w Sześć Dni w szkole nadaje tej teorii wiarygodności. Tak samo jak nauczanie religii katolickiej w polskich szkołach nadaje jej nimb religii państwowej.
I to mówi człowiek, który sam niedawno twierdził, że jedno bzdurne zdanie wymaga dwustronicowej riposty. Wytłumaczenie, dlaczego niscy zarabiają mniej, zajęłoby ci pięć minut, a wyłuszczenie wynikających z tego czynników obciążających ich psychikę i rodzących frustracje czy uczucie “gorszości” – następne piętnaście. Dodatkowo proste prawdy ideologów będziesz zbijał argumentami obciążonymi – przy zachowaniu uczciwości – 95-procentowym przedziałem ufności oraz akademickimi dyskusjami “co było pierwsze – depresja u homoseksualisty czy homoseksualizm u depresanta”. Czasem trzeba skrócić rozmowę do zwykłego “wypierdalać z uniwersytetu”.
Elegancko ubrany pijaczek, który desperacko usiłując zachować pion, uprzejmie ci o czymś peroruje, jest dalej tylko chlorem, który cię zaczepia pod nocnym.
Kurde, ktoś poszalał na wyszukiwarce katolickiej – Terlikowski, Pospieszalski i Wildstein nago plus mała skatologia. Oczy mi popękały.
radkowiecki :
Kolejny dzień walki o dobre wyszukiwania.
BTW, na spotkania z Cameronem jeździ Abiekt. Na razie tylko krótka notka ze spotkania na Nowogrodzkiej, ale właśnie pojechał na Dewajtis.
bart :
No jak to jak to? Normalnie, pewnie za stary jesteś żeby się załapać – ja miałem w podstawówce, nie pamiętam już czy na godzinie wychowawczej, na biologii czy na religii, ale na jednym z tych przedmiotów. Amerykański film z magnetowidu, n-ta kopia, rączki i nóżki na śmietniku. Jakoś tak koło 1992 to było.
@ Zefir:
No, to się wpisuje w tok naszej dyskusji. W świecie idealnie kulistych krów po emisji tego filmu najpierw powinien pojawić się prelegent, który opowie o niedopuszczalnych praktykach używania 6-miesięcznych płodów dla zilustrowania aborcji, której w 85% przypadków dokonuje się do końca dwunastego tygodnia. A potem powinno się puścić film o kobietach, które urodziły dziecko w liceum, a następnie rozpiły się i zamordowały swoich mężów – żeby zrównoważyć ładunek emocjonalny.
bart :
Nie znasz się! Z osobistej autopsji wiem, że ludzie niskiego wzrostu mniej zarabiają, mniej piją i WŁAŚNIE dlatego są Zakałą Narodu.
(znów zapomniałem – to, janekr pisałem powyższe)
Zefir :
Ja to miałem podobno w ogólniaku. Podobno, bo musiało to lecieć na religii albo wychowawczej, na pierwsze nie chodziłem programowo, a na drugim wagarowałem. Wszyscy moralny wydźwięk filmu koncertowo zlali, ale ja freaków katolickich to ostatnio w klasie to miałem w podstawówce (jeden z nich został księdzem hehehe).
re: 30%
Za
http://psychology.ucdavis.edu/Rainbow/html/facts_cameron_survey.html
Naukowiec C. wyciaga wnioski o populacji wielkosci USA na podstawie analizy 17 ankiet.
BTW, link znalazlem na http://ponowoczesny.salon24.pl/104273,to-nie-ja-odwolalem-konferencje-na-uksw
(koment by mariunio)
Cameron rozjechany na naleśnik
http://psychology.ucdavis.edu/rainbow/html/facts_cameron_survey.html
‘As noted earlier, an empirical study manifesting even one of these six weaknesses would be considered seriously flawed. In combination, the multiple methodological problems evident in the Cameron group’s surveys mean that their results cannot even be considered a valid description of the specific group of individuals who returned the survey questionnaire.
Because the data are essentially meaningless, it is not surprising that they have been virtually ignored by the scientific community.”
hop, hop, Mtwapa, z tego samego źródła czerpałem :)
Łał, panowie, jakie synchro :)
Quasi, jeszcze słówko, w sumie nic znaczącego, ale ładny przykład na to, że proste bzdury mają moc błyskawicznego rozprzestrzeniania się. Pamiętacie aferę z LHC, który miał stworzyć czarną dziurę i WERE ALL GONI DIE!! Otóż w dużej mierze rozpętał ją facet, który na pytanie o procentowe szanse zniszczenia Ziemi przez LHC odpowiada: “Albo ją zniszczy, albo nie. A więc 50%”…
mtwapa :
Tu jest poważniejszy błąd metodologiczny niż te 17 ankiet: próbka jest ekstremalnie zbiasowana tym, że dotyczy homoseksualistów, którzy mieli dzieci (więc prawdopodobnie żyli w związkach hetero). Supresja jak ja pierdolę wołająca o wielkie kaboom. Also: “who claimed to have a homosexual parent” i był molestowany. Heloł!
O kuchnia!
“Rzepa”, jak zawsze stojąc twardo na froncie kontrrewolucji i reprezentując stanowiska wsteczne, opublikowała wywiad z rzeczonym Cameronem. Mein Gott, co za jazda. Na zachętę:
Tak mi się jakoś od razu przypomniał obrazek. “Nie no, przecież nie wszyscy są tacy źli”
@wywiad:
Rany Boskie. Nie protestować więcej, nie odwoływać spotkań. Zapraszać częściej. Niech przemawia dłużej. Ten człowiek reprezentuje poziom komentatora Onetu.
asmoeth :
ten:
http://moronail.net/?pic=344&search=tag:nazi&no=4
Tag “nazi” na Moronailu jest przecudny.
@ czescjacek:
Chodziło mi o ten właśnie obrazek, tylko czasoprzestrzeń w biurze mi się zawinęła i podlinkowałem inny.
@ wywiad:
To, co dokumentnie mnie w związku z tym wywiadem rozwala, to to, że ten jakże fascynujący człek, co to kiedyś był zwolennikiem eksterminacji homoseksualistów (ale dzisiaj jest raczej za kwarantanną), jest najwyraźniej w pewnych kręgach uważany za bohatera i Autentyczny Autorytet.
Abiekt napisał relację z konferencji.
czescjacek :
http://www.youtube.com/watch?v=SO5WoLnOOlU
bart :
Nie, nie mówi, że “nic”. Szczegółowo mówi co chce przekazać i zdaje się, że nie tylko mówi (np. jako biegły sądowy).
bart :
Nieprawda.
Po pierwsze: Gdyby nie odwołano występu, to pan profesor w okienku by nie wystąpił.
Po drugie: Istnienie takich okienek jest faktem i trzeba brać je pod uwagę rozważając konsekwencje własnych decyzji. A Ty wolisz zamykać na to oczy – chyba znów wyłazi wskazany przez inz.mruwnicę konflikt motywizm vs. efektyzm: “co z tego, że Pospieszalski zrobi propagandę – Pospieszalski i jego propaganda są ZUE, więc go zignorujmy; co z tego, że dzieci adoptowane przez pedałów mogą być prześladowane przez społeczeństwo – homofobiczne społeczeństwo jest ZUE, więc je ignorujmy w rozważaniach nad zasadnością prawa do adopcji dla par homoseksualnych; co z tego, że muzułmanki chcą publicznie nosić swoje szaty hańby – ta ich chęć jest wynikiem ZUEJ indoktrynacji, więc ją zignorujmy w rozważaniach nad wprowadzeniem zakazu eksponowania symboli religijnych w przestrzeni publicznej; co z tego, że w ogromnej większości rodzice i ich dzieci chcą lekcji religii, więc te lekcje i tak będą się odbywały, a umieszczenie ich w szkołach publicznych to w przy takim stanie rzeczy czysta ergonomia – religia w szkole publicznej w ‘świeckim państwie neutralnym światopoglądowo’ jest ZUA, więc kwestię wygody obywateli zignorujmy; itp.”.
Po trzecie: Istnienie takich okienek w polskich mediach mainstreamowych to, że tak powiem, “konieczność dziejowa”: w Polsce mamy co najmniej 95% obywateli wyznających abrahamiczne monoteizmy (w tym prawie 90% to rzymski katolicyzm), ok. 65% deklaruje światopogląd konserwatywny (a trend jest rosnący, zwłaszcza w młodym pokoleniu), poza tym geje – jako mniejszościowcy w obszarze objętym tabu, kojarzący się ze groteskowym zmanierowaniem, słabością i zniewieścieniem oraz z zabawami z odbytem, kałem i moczem, stereotypowo jawiący się jako wyszminkowane cioty wypinające gołe dupy na obscenicznych paradach, a przypisanie komuś homoseksualizmu powszechnie funkcjonuje jako najcięższa obelga i oznaka pogardy – prawdopodobnie wywołują odruchowe negatywne odczucia żałości, śmieszności, obrzydzenia i pogardy u większości ludzi, bez względu na ich afiliacje ideologiczne.
Tak więc, okienka te były, są i będą, oraz – rzec by można – być powinny. Do czasu, aż społeczna mentalność ulegnie znaczącemu przeobrażeniu (a czy taka metamorfoza w dającej się przewidzieć przyszłości nastąpi jest bardzo dalekie od pewności).
Po czwarte: Myślę, że w dobie powszechnego dostępu do internetu realna (a nie tylko symboliczna) rola maistreamowych mediów – oraz praktykowanej w nich (auto)cenzury – w kształtowaniu “wiedzy potocznej” straciła na znaczeniu, a rola niszowych, acz hałaśliwych, ośrodków ideologicznie zaangażowanych – zyskała.
bart :
Oczywiście.
bart :
Bo zaplanował inny temat? Bo nie wiedział na czas o jego przyjeździe? Bo o homoseksualistach zrobił już wystarczająco dużo programów (sam oglądałem więcej niż 5 programów mniej lub bardziej bezpośrednio nawiązujących do tego tematu)?
Poza tym ostatni program był nie tyle o Cameronie i homoseksualistach, co o zagrożeniu wolności słowa i badań naukowych w Polsce.
bart :
A czemuż to? Przypomnę, że mówimy o “rządzie dusz”, a nie sytuacji prawnej czy naukowej.
Patrz:
http://en.wikipedia.org/wiki/Level_of_support_for_evolution#United_States
http://en.wikipedia.org/wiki/Level_of_support_for_evolution#Recent_public_beliefs
BTW: Wygląda na to, że w badaniach Gallupa “Belief in God-guided Evolution” obejmuje przynajmniej część spektrum między kreacjonizmem młodoziemskim a ewolucjonizmem materialistycznym metodologicznie, a więc zarówno katolicki “ewolucjonizm teistyczny” jak i ID, a pewnie także przynajmniej niektóre formy akceptującego mikroewolucję “naukowego” kreacjonizmu staroziemskiego.
Same poparcie społeczne dla anty-ewolucjonizmu i trendy jego zmian to nie wszystko co trzeba brać pod uwagę przy ocenianiu tego, kto wygrywa w wojnie o “rząd dusz”. Istotne jest jeszcze potężne finansowe, polityczne i medialne zaplecze kreacjonizmu, a także fakt, że w powszechnym mniemaniu teorii ewolucji nie postrzega się jako kwestii czysto naukowej, lecz jako kwestię ideologiczno-polityczną.
To jest widoczne nawet w Polsce. Gdy w jakimś Onecie pojawi się news o tematyce związanej, choćby pośrednio, z biologią ewolucyjną, ssakami naczelnymi, paleontologią, geologią czy kosmologią, forum pod nim natychmiast zostaje zdominowane przez kreacjonistów. Zobacz sobie kto i o czym dyskutuje na pl.sci.biologia. Gdy w jakiejś księgarni anglojęzycznej (przyznać należy, że w księgarniach/działach polskojęzycznych jest lepiej) przeglądam półkę oznaczoną “science”, zawsze znajduję tam znacznie więcej książek kreacjonistycznych (obowiązkowo “Darwin’s Black Box” Michaela Behe) niż ewolucjonistycznych (te to w ogóle trafiają się rzadko kiedy).
Nawet fanatyczni katolicy – pokroju Terlikowskiego, Paliwody czy bywalców FF i psychiatryka – po których należałoby się spodziewać naukowej akceptacji teorii ewolucji, gdy o niej piszą to w najlepszym razie wspominają, że “to tylko teoria”, ma “wiele poważnych luk” i tak naprawdę “niewiele wyjaśnia”, a “służy głównie do walki z Bogiem” i “z nauki zmieniła się w ideologię lewactwa”.
bart :
Wręcz przeciwnie – nauczanie (a raczej wspominanie) o niej, tj. o tym, czym ona jest z punktu widzenia mainstreamowej nauki, to IMO dobre narzędzie do jej tępienia. I w tej opinii nie jestem odosobniony: nawet nieodżałowany Karol Sabath – chyba jedyny polski naukowiec aktywnie zaangażowany w tępienie kreacjonizmu – w swoim licealnym podręczniku do biologii/ewolucjonizmu pisał o kreacjonizmie.
Wiarygodności nadaje jej chowanie przed nią głowy w piasek lub zwalczanie jej środkami pozamerytorycznymi.
bart :
Chyba Twój stary nimb…
bart :
No i? Przecież nie pisałem o tym aby uzasadniać, że “z nimi nie należy walczyć czysto”, a jedynie użalałem się, że nasi wrogowie maja nad nami ogromną przewagę: im wystarczą 2 zdania, nam potrzeba 2 tomów… M.in. dlatego z nami wygrywają i dlatego ja czuję się podle, bezradnie.
bart :
A to oznacza kapitulację, a nawet gorzej – friendly fire. W dodatku w paskudnym stylu. Czego doskonały przykład miałeś wczoraj: “wypierdoliłeś” wroga zarazem potężni go dozbrajając (w status męczennika w obronie naukowej wolności i rzetelności oraz w występ na żywo w publicznej TV) i de facto nie zadając mu żadnych strat (bo przecież konferencja i tak się odbędzie gdzie indziej), choć sobie w stopę strzeliłeś (vide news nameste o pacewiczowskiej “moralnej słuszności ponad faktami”).
Barts :
Nie zgadzam się. “Geje piją krew” to jest właśnie argument merytoryczny (zdaje się, że nawet jakiś konkretny – chyba chodziło o jakieś obsceniczne ulotki o bezpiecznej perwerze, jakoby omyłkowo dostarczone na jakieś zdrowotne pogadanki dla gimnazjalistów; taka ulotka jest merytorycznym argumentem), albo demagogiczna fałszywka taki argument udająca.
Zauważ, że brednie nie są szerzone tylko via media. Brednie są szerzone także – a może przede wszystkim – w towarzyskich rozmowach miedzy ludźmi. I w tych rozmowach/dyskusjach argumenty merytoryczne, lub udające je sofizmaty, mają znaczenie kluczowe. Stąd uważam, że wpuszczenie w obieg przystępnych (choćby na zasadzie krótkiego streszczenia wraz ze wskazaniem źródła pełnego, profesjonalnego) merytorycznych kontrargumentów jest tak ważne: dzięki nim człowiek ze śladami rozsądku ma szanse wygrać debatę u cioci na imieninach, obniżając penetrowalność bzdurnych memów tam zawleczonych.
Ja np. nie znam się na historii i jestem całkowicie bezradny, gdy ktoś – choćby fryzjer czy taksówkarz – wyskoczy z pozornie merytorycznym argumentem dowodzącym, że Kwaśniewski to Stoltzman, a Michnik (vel Aaron Shahter) w 90 roku powyciągał co chciał z archiwów SBckich teczuszek, co znakomicie pomogło mu w przyjęciu pozycji demiurga IIIRP. Nie mogę zrobić nic – a w necie nie mogę łatwo znaleźć wsparcia – oprócz rozpaczliwego wierzgania na metapoziomie (tj. rozważania o onus probandi, brzytwie Ockhama, epistemologiczno-psychologicznych aspektach teorii spiskowych itp.), które w oczach wszelkich lubujących “fakty” i “rzeczywistość taką, jaką ona jest” “samodzielnie myślących” nie ma żadnej mocy argumentacyjnej.
czescjacek :
Nonsens. To są Twoje subiektywne oceny (wbite Ci do główki przez wiadome kręgi których wiadome młyny napędzają wiadome wody) bez żadnej wartości argumentacyjnej. Posługując się nimi zamiast argumentów merytorycznych, a nie obok argumentów merytorycznych, wychodzisz na – jak to zwykli określać nasi oponenci, jakoby za Leninem – “pożytecznego idiotę”.
pozdrawiam
Blunderbuss :
A niech sobie piszą ile wlezie. Pipa Najfeldowa i “poświata bije mi z ekranu gdy go czytam” Terlikowski mają swój ześwirowany target, który zdanie na temat ma wyrobione już od 100 lat. To samo na S24 i Frondzie, oni nawet gdyby GW stanęła w obronie całej konferencji, to stwierdziliby, że tylko po to, żeby ich skompromitować. Gniewomir jak na psychiatryk24 jest bardzo stonowany i na Pardonie (choć szczerze mówiąc, często tam nie zaglądam) jakoś ostrych artykułów nie widziałem. Ostre są komentarze, ale ktoś tu niedawno na ten temat pisał. Co do TVN, to już oni się zatroszczą o odpowiedni zestaw komentujących ;)
Największy efekt całego zamieszania będzie, że psychiatryk będzie miał o czym pisać przez tydzień. Tyle to szkodliwe co nic. Tam już od dawna trwa przekonywanie przekonanych. Wzajemne kółko adoracji.
PS. Na saluuunie o dziwo o sprawie cicho sza.
Blaise :
Ech… przecież zawsze chodzi o lurkerów.
radkowiecki :
Hyhyhy. Jak to dziś zobaczyłem to spadłem z krzesła. Pomyślałem, że ktoś dla jaj stronę spreparował :D
Quasi :
No, ja to mówiłem przed przeczytaniem wywiadu w Rzepie. Oczywiście, pan profesor szczegółowo opowiada, co wynika.
Patrz, a Eli będzie musiał tłumaczyć babci, że Pospieszalski jej bzdur nagadał.
Ale szczerze przyznam, że nie mam pojęcia, jaka jest teraz rola mainstreamowych mediów. Myślę, że jednak cały czas mają duży szacun jako komunikatory, w których opublikowanie informacji wymaga dużo wysiłku i specjalistycznego sprzętu – a więc byle bzdury teoretycznie nie puszczą.
Nie kwestionuję tego, że w USA dużo osób wierzy w stworzenie świata przez Pana Boga, ale za poważny błąd uważam traktowanie tego jako zasługi kreacjonistów. Kreacjoniści po prostu odkryli kołderkę, zmusili wierzących Amerykanów do skonfrontowania swoich rozmytych poglądów (“wierzę, że Pan Bóg stworzył świat”) z tekstem biblijnym, pokazali różnorodność kreacjonizmu, wprowadzili pojęcia takie jak “młoda Ziemia”, “stara Ziemia”. Zawarte w podanych przez ciebie linkach wyniki sondaży często sobie przeczą, ale nie wskazują na jakiś zwyżkujący trend.
No i? No i z demagogią jest bardzo ciężko walczyć, a poza tym trzeba na to zużywać cenny czas. Wyobraź sobie naukowca, który zamiast zajmować się “kciukiem” pandy, zużywa swój cenny czas na pisanie filipik przeciw kreacjonistom. Z jednej strony walczy w służbie prawdy, z drugiej strony mógłby napisać taką fajną książkę o tej pandzie. Czasami, jeśli jest możliwość, dobrze jest się ograniczyć do krótkiego “wypierdalać”.
No zaraz, zaraz. OK, oni się teraz stroją w piórka męczenników wolności słowa, ale za to my dajemy komunikat “na takie pseudonaukowe i nienawistne poglądy nie ma miejsca na uniwersytecie”. Przewaga krótkiego memu jest po naszej stronie.
Znaczy, żeby nie było, że zaślepia mnie ideologia: dostrzegam problem darmowej reklamy dla profesorka i Frądy. I jest mi z jego powodu niepomiernie przykro.
Blaise :
Obu panów tu chyba nie było, jak spiskowaliśmy.
bart :
Proponuję oficjalnie dodać termin PKM do teorii i praktyki inżynierii memetycznej. Bardzo dobry… krótki mem.
bart :
No bo ja w ogóle jestem tu od jakichś dwóch dni ;)
A na wyszukiwarkę wdepnąłem przypadkowo przeglądając przepastne archiwa mrw i klikając na jego blipa :-)
Weeeerrrrry iiiwuuul ajdija :D
bart :
Ja swojej babci wytłumaczę, ale ona ma siostry, które po prostu łykną to co w TV. No bo co, skoro mamy demokrację i można mówić prawdę, to w telewizji się już nie kłamie. Zwłaszcza że te pedały to faktycznie jakieś podejrzane, znasz Kaziu jakiegoś geja – a znam, tu, na tej ulicy, w takim opuszczonym domu mieszka stary, samotny koleś, on podobno był homo-niewiadomo.
Dodam jeszcze że wśród emerytów klasy średniej, w miarę wykształconej, Warto Rozmawiać jawi się jako program który jest wiarygodny i porusza ważne, trudne tematy i nie boi się mówić prawdy, a sam Pospieszalski uchodzi za mądrego człowieka o wyważonych poglądach.
I jak już dodaję, to dodam, że podczas rodzinnych obchodów Międzynarodowego Dnia Solidarności Ludzi Pracy miałem okazję wywołać spory łodefak opowieścią jak powstają prawicowe memy “zakazują mówić mama i tata” albo “w UE nie wolno mówić Pan i Pani”. Po prostu ludzie przyjmują informacje bezkrytycznie i skoro o czymś napisała Rzepa i powtórzono w Faktach to znaczy, że tak jest.
bart :
Ale przewagę trzeba wykorzystać. Dlaczego żaden polityk UP czy SLD, czy Palikot który dumnie paradował w koszulce z napisem jestem gejem nie zwołał konferencji i nie powiedział: uważam że uniwersytet to nie jest miejsce do szerzenia bredni. Bo mają to w szczerej dupie. Na stronie sld czy up nie ma żadnej informacji na temat tego wydarzenia.
Obawiam się że przewaga krótkiego memu jest słaba.
Katolicki szukaj zaprowadził mnie właśnie do http://fronda.pl/news/czytaj/atak_kondomiarzy_na_dzieci_w_szwajcarii – No nie cudny ten tytuł?
@Quasi
Ja np. nie znam się na historii i jestem całkowicie bezradny, gdy ktoś – choćby fryzjer czy taksówkarz – wyskoczy z pozornie merytorycznym argumentem dowodzącym, że Kwaśniewski to Stoltzman, a Michnik (vel Aaron Shahter) w 90 roku powyciągał co chciał z archiwów SBckich teczuszek, co znakomicie pomogło mu w przyjęciu pozycji demiurga IIIRP. Nie mogę zrobić nic –
Możesz, napiwku nie daj pojebowi.
Choćbyś miał kwity i wiedzę, to możesz je o kant dupy… bo ktoś Ci powie:
Njważniejsi agenci byli tak tak tajni, że
nie mieli teczek
ich teczki były wyłącznie w Moskwie
zostały zniszczone bez śladu (jeśli nie ma dowodów, to na pewno zostały zniszczone – JarKacz)
Kiedyś spróbowałem z takim, z pozoru normalnym. Na pytanie
-Po co kandydatowi do Nobla SB fałszowała teczki, skoro podobno mieli mocne papiery dowodzące współpracy?
Odpowiedź brzmiała:
-Bo prawdziwe teczki zachowali, żeby go mieć w garści jak będzie prezydentem.
No i jaką historyczno-naukową ripostę proponujesz? Bo ja wtedy wujko-Staszkową.
eli.wurman :
A ty jesteś wyoutowany przed babcią, jeśli wolno spytać? Z ciekawości, nie żeby to coś w dyskusji zmieniało.
Tu są dwie sprawy ukryte. Po pierwsze, politycy mają was w dupie, bo są procentowo takimi samymi homofobami jak reszta społeczeństwa. O Palikocie będę do znudzenia powtarzał, że zanim założył koszulkę “Jestem gejem”, mówił, że w PO nie ma miejsca na promocję homoseksualizmu.
Po drugie, i tu się być może seriozno mylę, jest jednak duża grupa ludzi, którzy jakoś tam słuchają, co GW do nich mówi.
Keph :
Miałem kiedyś taki pomysł, żeby napisać notkę opartą wyłącznie na tytułach Frondy.
RobertP :
Głupio tak w kółko do siebie linkować, ale co tam.
:
Jak ta nasza lewica zatroszczy się o prawa mniejszości to już widać po tym wywiadzie http://www.borowski.pl/wywiady/wywiad_178.phtml
Ale poseł Nałęcz pisze w (niewątpliwie prawicowym) tygodniku WPROST, że jest przeciwny postulatom środowisk LGBT. Czy nie burzy tego wizerunku partii tolerancyjnej ? W końcu Poseł Nałęcz jest blisko z Panem kojarzony.
Właśnie tak mi się przypomniało jak to się Nałęcz kiedyś tłumaczył (przy okazji ustawy Szyszkowskiej), że on to tak związków partnerskich zaakceptować nie za bardzo, bo on jest starej daty (sic!) i ze wsi (sic!), ale guglam i guglam i wyguglać nie mogę tych złotych myśli *sigh*.
@katolicka wyszukiwarka: Tak mi przyszło do głowy, żeby cronem odpalać zapytania do tej wyszukiwarki, powiedzmy jedno co minutę. Z listy pytań pojebanych. Wtedy można by tę wyszukiwarkę trwale poprzekręcać.
@ Adam Gliniany:
No dobra, ale po co, skoro nikt poza nami tam nie zagląda? W końcu to dlatego udał się cały dowcip.
Ale jak wy tam szukacie? Bo ja kazałem Operze co pięć sekund szukać penisa Terlikowskiego i nic :(
RobertP :
No, ja w ten sposób usłyszałem o agenturalnej przeszłości Michnika i jego późniejszym czyszczeniu teczek oraz o tym, że Wołek był agentem Michnika który miał na celu skompromitować prawicę.
Quasi :
Bocie, jak ja widzę tematy paleontologiczno-geologiczne to nawet nie zaglądam w komenty, tak mi się nie chce z nimi gadać i ich przekonywać.
grzesie2k :
Co wy z tym skatem? Nie mogłeś wpisywać np. “śmierć ministranta” albo “mit siostry Matki Boskiej”?
plasot :
Przebijam: ja się dowiedziałem, że w budynku PAP w centrum Warszawy, przy rondzie de Gaulle’a, jest wysoki na trzy piętra, wypełniony wodą szyb, na którego dnie znajduje się sejf z Aktami Orła Białego.
Miło mi się obserwowało jednego takiego, co zatrollował na amen blog kreacjonistyczny, który odwiedzam. Trollował kompetentnie i bezlitośnie, aż go gospodarz musiał zbanować.
A, i Quasi nie jest botem.
bart :
Tymi aktami? Fiuuuuu.
bart :
No to mi by nie starczyło cierpliwości.
bart :
Przepraszam Quasi.
bart :
szykuję hit na jutro :)
bart :
może się mylę, bo mam na poparcie tylko risercz ziemkiewiczowski, ale świta mi, że w GW dopiero pod wpływem pisowskej napierdalanki zaczęła się budzić świadomość, że albo za dżejpitu, albo za pedałami?
Quasi :
Programu Pospieszalskiego nie należy ignorować, tylko bojkotować (nie rozumiem, czemu mimo dziesiątków udokumentowanych przykładów manipulacji i łgarstwa, ciągle znajdują się chętni na występy u pana Janka — parcie na szkło?). I, oczywiście, powinno się naciskać, aby tego typu propaganda wyleciała z mediów publicznych. (Co, oczywiście, prowadzi nas na manowce dyskusji o mediach publicznych.)
W rozważaniach? Jasne, że ignorujmy. Dlaczego mielibyśmy się w rozważaniach nad zasadnością prawa kierować jakimiś fobiami? Homofobicznego społeczeństwa nie wolno natomiast ignorować np. w rozważaniach nad edukacją (i m.in. dlatego należy wypieprzyć katechezę [zwaną “nauką religią”] ze szkół publicznych).
Podobnie jak z adopcją przez pary homoseksualne, tak i tutaj jedziesz po tematach w Polsce abstrakcyjnych. Co byłoby OK, gdybyś w chwilę później nie wjeżdżał z 90% udziałem rzymskich kat. w społeczeństwie; się zdecyduj, czy mówisz o Polsce, czy tak wewogle oddajesz się spienionej retoryce.
A to skąd wyssałeś? Dzieci chcą lekcji religii? Chyba żartujesz. Co do rodziców, zdania są podzielone, część ćwiczy hipokryzję pod presją, część wolałaby katechezę poza szkołą, a największej części wisi to kalafiorem.
E tam. Między udostępnianiem pomieszczeń w budynku szkoły na dodatkowe zajęcia pozaobowiązkowe a włączaniem katechetów do ciał pedagogicznych, wliczania ocen do średniej itd. jest przepaść, a wygoda “obywateli” — identyczna. Więc nie uprawiaj demagogii: to nie rodzice i dzieci chcą [DODANE: takiej] religii w szkołach, a KK i politycy.
Nie powinienem cytować takiego długiego kawała. Ale może trzeba, bo inaczej self-evident proof na to, że jedziesz tu jakąś projekcją, wymagałby skakania do źródła. Powiedzmy trudną ;p prawdę: są w Polsce również tacy katolicy, których całkiem podobnie jak nas tutaj otrząsa na brednie i emocje płynące ze szklanego okienka pana Janka i podobnych. Nawet obstawiałbym, że jest ich niemało. Nie widzę żadnej konieczności dziejowej w utrzymywaniu tego typu zmanipulowanej i agresywnej propagandy. Niech KK sam utrzymuje (i bierze odpowiedzialność) za swoich pi[j]arów.
@bojkotować
BTW, Wyborcza wciąż docieka, jak mogło dojść do fiaska bojkotu Telewizji V Piw, a ja się z tego miejsca zapytam: kto wiedział o tym bojkocie?
czescjacek :
W sensie, że się jakoś bardziej ideowo określiła? A to nie jest tak, że od patrzenia w otchłań i te śmieszne piktogramki zrobił nam się w mózgu odcisk i wydaje nam się, że GW to jakiś ideowy monolit? Może tym w GW też się taki odcisk zaczyna robić? To są jednak lata regularnego bęckowania. Szeroko rozumiany PiS to ich w ogóle sobie ustawił jak bokser rywala.
Nie mam najlepszej pamięci, ale pamiętam wrażenie, że GW próbowała być forum wymiany poglądów najróżniejszych. Oczywiście, “Arka Noego” drukowała teksty takie, “Wysokie Obcasy” siakie. Homofobicznych tekstów nie przypominam sobie.
AJ :
I – w porównaniu z tym, co wyczyniał w TVP PiS – czy ten miły młody człowiek jest naprawdę takim złym prezesem?
@czy ten miły młody człowiek
Napro w Wiadomościach?
A przy poprzednim komentarzu jak nacisnąłem Submit, to po przeładowaniu strony mój komentarz pojawił się przed twoim. Niezłe zgranie. :)
AJ :
Ale ja nie mówię o sobie. Ja bojkotowałem, jak co dzień. Mówię o tych, co nie bojkotowali.
bart :
To Cię nie usprawiedliwia, wszak czytałeś u siebie na blogu relację z ostatniego “Warto Rozmawiać”, w którym pan profesor również dzielił się swoimi receptami na naprawę świata. ;-)
bart :
1. Nie twierdziłem, że znaczenie mediów mainstreamowych w kształtowaniu “wiedzy potocznej” spadło do zera, ale tylko że spadło, w odróżnieniu od znaczenia mediów i poglądów niszowych.
2. Polskie babcie często nie zaliczają się do grona osób z dostępem do internetu.
bart :
To jest to, co ja miałem na myśli pisząc o “roli symbolicznej” (tj. ranga, kreowanie tego co “wypada” mówić głośno itp.), a chodziło o “rolę realną” (tj. źródło memów zasilających “wiedzę potoczną”).
Przecież “każdy wie”, że degeneracja moralno-intelektualna młodych pokoleń to skutek popularności “wychowania bezstresowego”, od którego sparzony Zachód już odchodzi; przecież każdy wie, że ADHD i dysleksja to wymyślone “choroby” służące jako alibi dla leni i gnoi; przecież każdy wie, że wszędzie ta szkodliwa chemia, która rujnuje zdrowie, w odróżnieniu od “naturalnych” metod leczenie, planowania rodziny, żywności, pościeli itd.; przecież “każdy wie”, że prezerwatywy mają mikropory, więc ich skuteczność jest bardzo słaba; przecież “każdy wie”, że ekspozycja na niską temperaturę powoduje, a przynajmniej znacząco zwiększa ryzyko, zachorowania na przeziębienie (w rzeczywistości będące chorobą wirusową); przecież “każdy wie”, że homeopatia (i inne takie) czasem działa, a czasem nie, więc w razie czego nie zaszkodzi jej spróbować…
W te i w inne ekscytujące bzdury (a w najlepszym razie – wulgarne uproszczenia) wierzą “wszyscy”, bez względu na to, jak bardzo intensywnie kolportowane są one przez mainstreamowe media, ponieważ to nie mainstreamowe media są głównym kanałem transmisji ich memów, lecz prozaiczne międzyludzkie kontakty, tak wertykalne (tj. z przodków na potomków) jak i horyzontalne (tj. między znajomymi i przez centra propagandy a la szkoły, kościoły). Myślę, że rozpowszechnienie dostępu do internetu (i jego web2.0) radykalnie zwiększyło zarówno przepustowość i szybkość transferu w kanałach międzyludzkiej komunikacji horyzontalnej, jak i liczbę źródeł memów, które się do tych kanałów podłączają.
O to mi chodziło, gdy pisałem o spadku znaczenia mediów mainstreamowych na rzecz źródeł niszowych.
bart :
Chyba zaszło nieporozumienie. Przez “kreacjonistów” nie miałem na myśli tylko “cyników zawodowo zajmujących się szerzeniem antyewolucjonistycznej propagandy w mediach i próbujących wcisnąć ją do systemu edukacyjnego za pomocą narzędzi polityczno-prawnych”, lecz kreacjonistów w sensie literalnym. Kreacjonistą jest także babcia ucząca wnuczka świata w oparciu o Biblię, czy pastor głoszący kazania w zborze.
Oczywiście, wiara w kreacjonizm/niewiara w ewolucję jest stanem pierwotnym, zastanym. Zarówno w sensie historyczno-kulturowym (przed Darwinem cały Zachód, z jego nauką włącznie, był generalnie kreacjonistyczny) jak i kulturowo-psychologicznym*. Misja racjonalizmu sprowadza się do (i) wyparcia istniejących przekonań kreacjonistycznych i (ii) zaszczepienia nieistniejących przekonań ewolucjonistycznych. I ta misja skończyła się spektakularną klęską w USA, inaczej niż w wielu innych cywilizowanych państwach. To miałem na myśli pisząc o przegranej z kreacjonistami.
* – Paul Bloom i Deena Skolnick Weisberg, “Childhood origins of adult resistance to science,” Science (New York, N.Y.) 316, no. 5827 (Maj 18, 2007): 996-7, doi:316/5827/996.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17510356
bart :
Przede wszystkim zwyżkowego trendu nie ma ewolucjonizm: zaanektowano zaledwie ok. 10% populacji i rozpanoszono się – mniej lub bardziej dogłębnie i trwale – w dalszych mniej niż 40% (trudno powiedzieć w ilu dokładnie, wszak konkretnych danych o poparciu dla ewolucjonizmu teistycznego, ID i mikroewolucyjnego kreacjonizmu staroziemskiego nie znam, a za sukces można uznać tylko ten pierwszy) i kampania się na dobre zatrzymała, w najlepszym razie.
bart :
No właśnie. Dlatego co rusz przegrywamy.
bart :
No i ten komunikat to Nasz strzał w stopę.
bart :
Krótki komunikat nie jest żadnym atutem sam w sobie. Jest on atutem tylko wtedy, gdy do jego obalenia przeciwnik będzie musiał zaangażować nieporównywalnie większe środki niż zużyliśmy my i zwyczajnie zabraknie mu czasu/kompetencji/chęci/audytorium_zdolnego_do_zapoznania się_i_zrozumienia_kontrkomunikatu, podczas gdy nasz bezwysiłkowy komunikat w najlepsze będzie go trawił, a my w tym czasie tryumfując po zwycięskiej bitwie będziemy zajmować kolejne terytoria.
W tym przypadku sytuacja wygląda tak:
1. W eter poszedł krótki komunikat o treści “z naukowych badań nad oficjalnymi rządowymi statystykami wynika, że za 30-40% przypadków CSA odpowiadają osoby cierpiące na nabytą i uleczalną chorobę jaką jest homoseksualizm, generalnie, jak wskazują badania naukowe, będące społecznymi szkodnikami – zasyfionymi złodziejami i nałogowcami – i darmozjadami pasożytującymi na społeczeństwie”.
2. Komunikat ten generuje efekt, który Nas trawi: “skoro tak, to przyznawanie homoseksualistom prawa do opieki nad dziećmi czy pracy z nimi (np. jako nauczyciele) jest posunięciem skrajnie ryzykownym i lekkomyślnym, za to działania mające na celu leczenie homoseksualistów i profilaktykę przeciwhomoseksualną (promowanie odpowiednich metod wychowawczych i modeli rodziny, przekazywanie odpowiednich wartości w szkołach, zwalczanie homoseksualnej propagandy w szkołach, mediach i przestrzeni publicznej) są z wszech miar wskazane; przy czym społeczne piętnowanie homoseksualistów jest moralnie uzasadnione, tak jak uzasadnione jest piętnowanie alkoholików, narkomanów, łapówkarzy i innych patologii”.
3. Merytoryczna odpowiedź wobec komunikatu 1. i wniosków 2. wymagałaby od Nas masę pracy i bardzo długiego kontrkomunikatu skupiającego się na:
(i) odnalezieniu i rzeczowej analizie metodologii rzekomych “naukowych badań” o których wzmiankuje komunikat 1.;
(ii) wyjaśnienieu znaczenia wyników tych badań na gruncie statystyki matematycznej;
(iii) wyjaśnieniu zasad poprawnego wnioskowania z takich wyników (ciężar dowodu, znaczenie doboru próby badanej i kontrolnej, korelacja vs. przyczynowość itd.);
(iv) odnalezieniu i rzeczowej analizie innych badań naukowych, niekoniecznie potwierdzających wyniki z “badań” wzmiankowanych w komunikacie 1.;
(v) rozważaniach nad tym, podejmowanie jakich działań praktycznych w oparciu o wnioski z badań typu 1. jest rozsądne/uprawnione, a jakich nie jest (rozważanie nad błędem pochopnej generalizacji i odpowiedzialności zbiorowej/winy przez powiązanie; ponadto przeprowadzenie bilansu potencjalnych zysków i kosztów społecznych, politycznych, prawnych, utylitarystycznych itd. oraz rozważenie konsekwentności proponowanych działań – jeśli mają sens w przypadku homoseksualistów, to czy nie miałyby sensu w przypadku np. osób z IQ <100/Murzynów/otyłych/mieszkańców Podkarpacia itd.);
(vi) przeanalizowaniu biografii i dorobku Paula Camerona, w oparciu o różne źródła i stanowiska wszystkich stron konfliktowych sytuacji.
Do podjęcia takich działań obronnych brak Nam czasu/kompetencji/chęci/audytorium_zdolnego_do_zapoznania się_i_zrozumienia_kontrkomunikatu, w związku z czym odpuszczamy.
4. W zamian za to wyemitowaliśmy krótki kontrkomunikat: “wypierdalać z uniwersytetu – na takie pseudonaukowe i nienawistne poglądy nie ma tu miejsca”.
5. Nasz kontrkomunikat nie wyrządził naszym oponentom żadnej krzywdy, nie wywołał żadnego efektu, który by ich trawił, a wręcz przeciwnie – pozwolił im zdobyć znacznie większy rozgłos i uzyskać potwierdzenie dla swoich racji (patrz pkt. 6.).
6. Paradoksalnie, efekt naszego kontrkomunikatu trawi Nas, bo tak się składa, że stał się bardzo mocnym argumentem na rzecz innego krótkiego komunikatu naszych oponentów: “informacje na temat homoseksualizmu przekazywane przez mainstreamową naukę i media nie są rzetelne, ponieważ środowiska te zostały zdominowane przez lewacką ideologię i jej polityczną poprawność, co rzutuje nierzetelnością w prowadzeniu i publikowaniu badań, w dyskusji nad nimi oraz naciskami na badaczy; wyniki badań niezgodne z ww. ideologią rzadko są publikowane, w oficjalnych komunikatach nie są brane pod uwagę, a ich autorzy są dyskryminowani i zniesławiani przez świat nauki, polityki i mediów”.
7. W ostatecznym rozrachunku nasi wrogowie wygrali z Nami w “wojnie o rząd dusz” 4:0 : (1) posiadają niewygodne dla Nas fakty i wyciągają z nich niewygodne dla Nas wnioski; (2) pokazali Naszą niemoc w merytorycznym starciu z ich faktami i wnioskami; (3) mimo naszych przeciwdziałań i tak zdołali zaprezentować publicznie niewygodne dla nas fakty i wnioski, a nawet zaprezentowali je szerzej i głośniej niż początkowo zamierzali; (4) dzięki nam dowiedli, że jest dokładnie tak jak zawsze twierdzili – My jesteśmy zakłamani, oszukujemy społeczeństwo za jego własne pieniądze i stosujemy nieczyste środki do zwalczania obrońców Prawdy.
Co więcej, Nasi wrogowie są a priori darzeni większą sympatią przez nasze mocno religijne, mocno konserwatywne i mocno lubiące “samodzielne myślenie” społeczeństwo; ponadto nasze społeczeństwo w starciu Dużego (My) z Małym (nasi wrogowie) z zasady woli stawać po stronie Małego, tym bardziej, że Duży jest mocno podejrzany o stosowanie nieczystych metod walki (a jest mocno podejrzany nie tylko dlatego, że o to oskarża go Mały, ale także dlatego, że wiadomo iż Duży ma możliwość zastosowania tych metod, oraz w myśl zasady cui bono).
pozdrawiam
nameste :
Nie jestem co do tego przekonany.
1. Mimo wszystko czasem warto się bronić, zamiast dawać się bezkarnie dymać, a będąc w programie obrona przed niektórymi atakami IMO może się udać – np. dzięki zastosowaniu szantażu (“pilnuj swoich gości by dali mi się wypowiedzieć, albo wyjdę ze studia!”).
2. Być może upadek “Warto rozmawiać” jest właśnie konsekwencją bojkotowania go – “skoro żaden sensowny lewak nie chciał dziś przyjść do programu, to zaproszę tylko swoich (ewentualnie w zastępstwie lewaków wezmę Cezarego Michalskiego czy jakiegoś posła PO)”.
3. Nie chce mi się wierzyć w autentycznie złą wolę tego gorliwego katolika (a więc osoby, której zakazano kłamać i nakazano kochać bliźniego), który dostąpił duchowego przebudzenia po tragicznej utracie synka. W związku z tym może poważna rozmowa z przełożonym by pomogła: “słuchaj, Janku – Ty w swoim programie źle robisz to, to i to; popraw Ty się, kurwa, albo po wygaśnięciu tegorocznego kontraktu zastąpię Cię jakąś nową odsłoną ‘Gwiazdy robią loda'”. Tak więc, problem raczej nie leży w Janku, a w jego przełożonym (kto ponownie wprowadził Janka do TVP2? Nina Terentiew?).
nameste :
W ciągu ostatniego roku czasem pojawiała się tam Senyszyn (SLD), Sierakowski, (chyba) jakiś koleś z “Zielonych 2004”, Sadurski, jakaś ruda raszpla z GW, Hartman.
Myślę, że przychodzą tam głównie z powodu, który wskazałem wyżej w pkt. 1.. Albo z powodu niewiedzy (“nie oglądam TV, nie mam telewizora, a jakiś miły Pan z TVP2 mnie grzecznie zaprosił, więc wypełnię swoją polityczną/dziennikarską/naukową powinność wobec partii/przełożonych/społeczeństwa”).
nameste :
Otóż to…
nameste :
Nie wiem, czy to są fobie. Uważam, że należałoby to sprawdzić – w końcu w Polsce żyje trochę par homoseksualistów zaopatrzonych w dzieci, więc skalę i nasilenie grożących ewentualnie prześladowań można by jakoś oszacować (badania robione na Zachodzie zwykle nie wykazują istotnego przyrostu prześladowań dzieci homorodziców, w porównaniu do dzieci rodziców heteroseksualnych, ale uważam, że wzięcie pod uwagę różnic kulturowych jest zasadne).
Jak duże skala i natężenie prześladowań, oraz spodziewany przyrost liczby homo-par z dziećmi, po legalizacji wspólnej homoadopcji musiałyby nam grozić, żebyśmy uznali ten pomysł za nie wart realizacji – o tym trzeba dyskutować, a nie ignorować.
nameste :
Moja wiara w skuteczność odgórnie narzuconego kształtowania poglądów i postaw uczniów za pomocą przekazu ideologicznego – zarówno prohomofobicznego (na katechezach) jak i antyhomofobicznego – jest śladowa…
Obawiam się (bazując – anegdotycznie – na własnym doświadczeniu i na doświadczeniu znajomych, na obserwacji efektów edukacji wśród znajomych i medialnych wieści na temat wyników matur, oraz na refleksjach nad rozkładem normalnym IQ itp. i systemem rekrutowania/selekcjonowania/dyscyplinowania/kontrolowania/doskonalenia kadry nauczycielskiej), że generalnie nauczyciele (w większości płytkie półgłówki po marnych studiach na 4*Z, sfrustrowane niskimi zarobkami i widokiem stajni Augiasza w którą weszli i to wyłącznie z powodów ekonomicznych, a nie żadnej pasji/poczucia misji) udają, że uczą, a uczniowie (w znacznej części imbecyle lub zdemoralizowani prostacy, nie zainteresowani niczym poza wywalczaną siłą i lansem pozycją w hierarchii, seksem i konsumpcją; szkolną wiedzę, a tym bardziej ideologię, olewający sikiem prostym) udają, że uczą się. Niewiele więcej poza grą pozorów.
Naprawdę wierzysz, że kadra nauczycielska (wszak są to zwykli ludzie, leniwi odpierdalacze szczerze gardzący i swoimi podopiecznymi, i swoimi przełożonymi, znudzeni y zbrzydzeni swoją chujową robotą, a do tego o własnych przekonaniach, w większości przypadków skrajnie różnych od Twoich) będą efektywnie przekazywać uczniom światłą, choć kulturowo i psychologicznie nam obcą, ideologię tolerancji dla zboczeńców, a uczniowie (generalnie prostacy praktykujący minimalizm etyczny zbliżony do więziennego, przy czym określenie “pedał” stosujący w charakterze podstawowej obelgi) będą ją efektywnie łykać ze skutkiem trwałym, bo Ty im to odgórnie z ministerstwa/kuratorium nakażesz?
No cóż, ja nie podzielam Twojego optymizmu. I choć biorę pod uwagę, że nawet na kupie gnoju czasem zakwitnie pieczarka, to generalnie nie mam złudzeń – w gównie i Salomon nie wyrzeźbi…
nameste :
Ależ ja nie chciałem tu przedstawiać żadnej spójnej argumentacji za czymkolwiek. Po prostu zilustrowałem problem “przedkładania ważności intencji nad ważność spodziewanych konsekwencji” eklektyczną listą polityczno-ideologicznych postulatów, w których tego problemu się dopatruję. Jedne przykłady dotyczyły Polski, inne nie-Polski – założyłem, że z kontekstu będzie jasno wynikało, które są które, choć z punktu widzenia zamierzonej funkcji tej ilustracji jest to doskonale obojętne.
nameste :
Masz rację, źle się wyraziłem. Powinienem zrobić zastrzeżenie, że uwaga ta tyczy się tylko tych dzieci, które od szkoły chcą czegokolwiek związanego z jej funkcją. Oczywiście, większość zapewne olewa religię, podobnie jak pozostałe przedmioty, więc jej istnienie jest tej większości doskonale obojętne – przy czym tą szarą masę i tak możemy z rozważań wykluczyć, bo przekaz płynący z lekcji religii i tak nie ma na nią praktycznie żadnego wpływu.
nameste :
Tutaj j.w. – tych, którym wisi wykluczamy z rozważań (choć przypuszczam, że ta grupa jest znacząco mniej liczna niż w przypadku uczniów).
Czy jest jakaś grupa “ćwicząca hipokryzję pod presją” (rozumiem przeto – że wbrew swojej woli nie chcom ale muszom) – nie wiem, nie mogę sobie przedstawiciela takiej grupy wyobrazić. Za to nie chce mi się wierzyć, że istnieje znacząca grupa preferująca katechezę poza szkołą – dlaczego mieliby chcieć bezsensownie utrudniać życie swoim dzieciom?
nameste :
Różnica jest, ale dlaczego “przepaść”?
Wliczanie oceny z przedmiotu fakultatywnego do średniej teoretycznie ma sens, choćby jako środek porządkowy – do odpędzenia olewaczy, szczególnie skłonnych do zakłócania porządku na lekcji. Ale jak to działa w praktyce, to nie wiem. Tak czy inaczej, jakieś korzyści to ma, szczególnych wad – nie widzę.
Katecheta w ciele pedagogicznym też zdaje się mieć sens, choćby do donoszenia o antyspołecznym zachowaniu uczniów u niego na lekcjach, do pełnienia dyżuru na korytarzach itp.. W opłacaniu mu pensji z budżetu państwa nie widzę nic szczególnie zdrożnego (tj. bardziej, niż w sponsorowaniu muzeów, teatrów, mediów publicznych, sportu itp. – ot, państwo finansuje folklor swoich obywateli). Brak podległości pod dyrektora/kuratorium to, zgodzę się, kwestia kontrowersyjna i jej powodu nie rozumiem.
nameste :
Dlaczego tak uważasz? Dlaczego wola polityków miałaby być rażąco inna od woli ich elektoratu, a wola duszpasterzy – od woli wiernych? Nawet lewica, choć dwukrotnie miała okazję, nic w tej kwestii nie zmieniła – jeśli nie z powodu (wiedzy/wyobrażenia o) woli elektoratu, to z jakiego (wymagałoby to wypowiedzenia konkordatu?)?
Nie zrozum mnie źle, ja zdaję sobie sprawę, że wygoda obywateli nie jest jedynym powodem obecności religii w szkołach – drugim powodem jest prozaiczne “znaczenie terytorium”. Tyle, że nie rozumiem dlaczego ten drugi powód przypisujesz tylko politykom i klerowi, a katotradycjonalistycznej części społeczeństwa już nie?
nameste :
Co tam ma być projekcją? Obrzydzenie wobec pedalstwa? Nie jest.
nameste :
Na pewno są.
nameste :
Na pewno.
nameste :
Konieczność dziejowa polega na tym, że mamy w społeczeństwie znaczny udział obywateli popierających (bezpośrednio i za pośrednictwem ulubionych opiniotwórczych publicystów) polityków pośrednio zapewniających panu Jankowi miejsce w TVP, a samemu panu Jankowi – wystarczającą oglądalność do utrzymywania go na antenie (choć lekko nie jest, bo władza sypie piach w tryby programu…). Do tego widocznie większości obywateli nie przeszkadzają tacy politycy. A sam pan Janek (i jemu podobni), nawet jeśli nie jest popierany przez większość obywateli, to widocznie uznawany jest przez nich za problem zdecydowanie zbyt błahy, by mógł wpływać na ich polityczne wybory. Wystarczający odsetek katokonserwatywnych radykałów i osób ich tolerujących/bagatelizujących w społeczeństwie – to nazwałem dziejową koniecznością utrzymującą Pospieszalskiego na antenie.
nameste :
To słaby, “sponsorski” argument. Wiarygodny tylko w ustach konsekwentnego anarchokapitalisty.
A pan Janek jest utrzymywany przez KK jak najbardziej – co z tego, że via abonament i wpływy z reklam, a nie via ofiary na tacę?
pozdrawiam
plasot :
I co w związku z tym?
Ja od jakichś 5-6 lat też tego nie robię (tj. nie gadam tam; czasami – acz bardzo rzadko – rzucam na chwilę okiem, by się utwierdzić w przekonaniach na temat wartości komentarzy na Onecie i z politowaniem uśmiechnąć).
bart :
???
[TRUISM WARNING] On przecież nie nazwał mnie botem dlatego, że wziął mnie za program, który zaliczył(?) test Turinga, ale po to by wyrazić swoje obrzydzenie i dezaprobatę wobec mojego stylu internetowej dyskusji. A więc nie rozumiem dlaczego mu piszesz, że nie jestem botem – naprawdę uważasz, że wziął mnie za bota? naprawdę próbujesz mu wmówić, że tak naprawdę nie odczuwa obrzydzenia i dezaprobaty wobec mojego stylu dyskusji?
plasot :
Nie wierzę w to, że po “odkrywczej” uwadze Barta zmieniłeś zdanie na mój temat, więc Twoje “przeprosiny” kapią obłudą, czyli są pozbawione sensu.
eli.wurman :
Naprawdę chciałbyś, aby politycy wtrącali się w takie kwestie? Ciebie nie żenuje jak jeżdżą sobie na miejsca “tragedii”, ogłaszają żałoby narodowe itp.? Uważasz, że problem ten jest aż tak ważki, by zajmowali się nim politycy i – z drugiej strony – na tyle upolityczniony, że nie brzydzi Cie, gdy politycy wycierają nim swoje gęby?
eli.wurman :
A jaki sens ma wygłaszanie takich opinii? Był już taki jeden polityk, który uznał za stosowne podzielić się ze światem swoją opinią tego typu (o “zagrożeniu cywilizacji białego człowieka przez czarnego mesjasza lewicy”), toście się u WO – słusznie IMO – śmiali, że jak trend się utrzyma, to niedługo z trybuny sejmowej usłyszymy “Panie marszałku, wysoki Sejmie. Moim ulubionym filmem jest…”.
Czy może chciałbyś ażeby któraś z partii w swojej ofercie politycznej umieściła zmianę prawa pozwalającą politykom ingerować w autonomię uczelni wyższych przez bezpośrednie decydowanie o tym, jakie treści mogą, a jakie nie mogą być wygłaszane w ich aulach?
eli.wurman :
“To”, czyli treści pogadanek dla studenckich kół naukowych organizowanych na uniwersytetach? IMHO z tego można się tylko cieszyć.
Czy “to” w sensie interesy nowoczesnych homoseksualistów? No cóż, IMO nie ma się temu co dziwić:
1. Jak wielu jest w Polsce zdeklarowanych homoseksualistów (1%?, 2%?)? Jak wielu z nich opowiada się za “nowoczesnymi” interesami homoseksualistów (związki partnerskie/małżeństwa, adopcja, parady, specjalne prawodawstwo zwalczające dyskryminację i agresję skierowaną specyficznie wobec homoseksualistów)? Jak wielu z nich jest (potencjalnie) aktywnych politycznie (chodzi/chodziłoby na wybory, orientuje się w tematach politycznych, nie jest a priori uprzedzonych do polskiej klasy politycznej itp.)? Jak wielu z nich uważa kwestię troski polityków o nowoczesne interesy homoseksualistów za na tyle istotną, że odgrywa ona znaczącą rolę przy ich politycznych wyborach?
Ilu obywateli Polski przejdzie przez to sito? Kilkanaście tysięcy?
2. Jak wielu obywateli Polski popiera, a przynajmniej toleruje, troskę państwa o nowoczesne interesy homoseksualistów i przykłada do niej dużą wagę? A jak wielu jej nie popiera lub nawet nie toleruje?
No cóż, odpowiedzi na te pytania można by szukać w niniejszym badaniu CBOSu z 2008r.. Raczej nie napawa ono optymizmem…
Szczególnie ujęło mnie to:
Krótko mówiąc – nie dziwię się, że politykom w Polsce nie opłaca się szczególne zainteresowanie nowoczesnymi prawami homoseksualistów, abstrahując od tego, że sami politycy pewnie niespecjalnie różnią się poglądami na te kwestie od ogółu społeczeństwa, bez względu na to, do jakiej partii należą.
eli.wurman :
Biedroń już przestał działać w SLD?
pozdrawiam
Quasi :
A to, że możemy se co najwyżej pogadać o niesieniu dobrej nowiny, bo jak przychodzi co do czego to wolimy trollowanie for teh lulz.
Quasi :
Coś przekombinowałeś.
@Quasi
Katecheta w ciele pedagogicznym też zdaje się mieć sens, choćby do donoszenia o antyspołecznym zachowaniu uczniów u niego na lekcjach, do pełnienia dyżuru na korytarzach itp..
“Aspołeczne zachowanie” zdaniem katechety, to zadanie przez ucznia paru niewygodnych pytań, na które ów nie umie odpowiedzieć.
W opłacaniu mu pensji z budżetu państwa nie widzę nic szczególnie zdrożnego (tj. bardziej, niż w sponsorowaniu muzeów, teatrów, mediów publicznych, sportu itp. – ot, państwo finansuje folklor swoich obywateli).
Problem w tym, że budżet państwa nie sponsoruje na równych prawach zajęć jogi bądź tarota, a tylko katechetów.
bart :
Byłem ale uderzyło mnie zestawienie Trzech Nagich Tenorów lekko opryskanych kałem. Ale chciałem o bojkocie tiwi – ja na przykład cały długi weekend przeleżałem w domu z popsutą o krawężnik nogą i bardzo ambitnie bojkotowałem polski telewizor na rzecz trzeciego sezonu Babylon 5, turnieju tenisowego pań w Stuttgarcie oraz mistrzostw świata w snookerze. W pełni zastosowałem się do zaleceń moralnie zaniepokojonego Krauzego i przez trzy dni zaniżałem ratingi. Znaczy zaniżałbym gdybym miał do telewizora podłączony telemetr. I powiem wam, że taki bojkot to fajna sprawa, nic nie robisz a o coś walczysz. JEBAĆ SYSTEM!!!
Quasi :
Nie jest. Skąd w ogóle pomysł, że ten program i jego prowadzący kiedykolwiek realizował inne cele niż agresywno-tradycjonalistyczne o umaszczeniu katolskim? Jest “upadły” od urodzenia. Natomiast biorący w nim udział “lewicowi-liberałowie”, czyli ci, którzy mają być wydymani na wizji przy użyciu dowolnie nieetycznych metod (chodzi ofc o “etykę dziennikarską”), niech się nie tłumaczą niewiedzą: szybki risercz ujawnia bogatą historię manipulacji i łgarstw. Biorąc w nim udział, uwiarygadniają go, całkiem w podobie do Twojego doważniania Nicponia.
Ciągle używasz nieadekwatnych czasowników. Dzieci traktują zawartość “obowiązku szkolnego” jako “zastany stan naturalny”. Z Twojego sformułowania wynikałoby natomiast, że w swojej przeważającej masie uczęszczałyby na religię z własnej woli&ochoty nawet gdyby miała status dodatkowych zajęć pozalekcyjnych, na podobnej zasadzie, na której znajdują się chętni (inną kwestią jest, czy to ich własna chęć, czy wynik agitacji rodzicielskiej) na np. “kółko teatralne”. Otóż wątpię.
Nie wiem, skąd bierzesz to wygodne “nam” (jak w: “nam obcą”). Trwałość i niezniszczalność memu “odrazy do zboczeńców” można spokojnie porównać do trwałości i niezniszczalności memu “odrazy do złych i pod-każdym-względem-gorszych czarnuchów”. Jest ona (nieunikniona trwałość) co najmniej wątpliwa. I, oczywiście, co najmniej taką samą rolę odgrywa eliminowanie propagowania się memu odrazy, co wspieranie memu tolerancji. Jeśli podzielać Twoją [wyższościową] wizję społeczeństwa, w którym leniwi durnie wychowują durnych prostaków, to nie ma się żadnego wyjaśnienia dla [jednak dokonujących się] zmian kulturowych. W dyskusji obok tłumaczysz względnie merytorycznie bartowi, czemu sądzisz, że przegrano pewien mecz 4:0(1); z tamtymi Twoimi uzasadnieniami można przynajmniej polemizować, a tu jedziesz jakimś uogólnieniami, nie poddanymi żadnej krytycznej (auto)refleksji.
Ja znam wielu takich. To formalnie katolicy, którzy nie dadzą złamanego faka za “treści wiary i istotność religii”, a jednak posyłają swoje dzieci na religię, bo “co powiedzą sąsiedzi/ksiądz dobrodziej”, albo “inne dzieci zwyzywają nasze od Żydów”. To jest mechanizm samospełniającej się prognozy, dodatniego sprzężenia zwrotnego. To, że nawet nie umiesz sobie wyobrazić przedstawiciela takiej grupy, dowodzi, imo, że jednak w “głębokim sensie” jesteś botem.
Już Ci to kiedyś tłumaczyłem ;). Nie widzę strukturalnego powodu, by nie pojawił się i w Polsce “skuteczny zapateryzm”. Kwestia czasu. No i obecność religii w szkołach akurat tej przemianie sprzyja ;>. Im bardziej KK będzie imperialny, tym szybciej się przejedzie.
Quasi :
Nic nie usprawiedliwia mojej naiwności. Ale ja zawsze wierzę, że być może faktycznie są naukowcy, którzy doszli do kontrowersyjnych wniosków, uciszanych przez politycznie motywowane gremia akademików. Ale potem czytam wywiad z Cameronem albo David Irving publikuje na blogasku życzenia urodzinowe dla Hitlera.
Nie zaszło. Ja też rozróżniam te dwa byty – zresztą wspomniałem wcześniej o “aktywnych kreacjonistach”.
Nie dość że zastanym, to jeszcze – w mojej opinii – bardziej racjonalnym niż uznanie prawdziwości teorii ewolucji! Oczywiście jadę teraz ostro po bandzie i proszę nie brać moich słów dosłownie, ale im więcej czytam i myślę o powstaniu życia na Ziemi i jego ewoluowaniu do obecnych form, tym bardziej mi się to w pale nie mieści – dowód z osobistego niedowierzania. A już o pytaniu “co było przed Wielkim Wybuchem i kto co wybuchnął” to mi się nawet gadać nie chce.
Nie ma się więc co dziwić, że w USA (kraju, który my dzięki Hollywood i Hustlerowi odbieramy jako siedlisko moralnego rozpasania i wolności wszelakiej, a który najwyraźniej tak naprawdę jest ultrabogobojny) tylu ludzi wierzy w kreacjonizm. Ogromnym sukcesem jest fakt, że ta wiara nie przedarła się do sądownictwa czy do szkół.
To nieprawda! No ludzie, zlitujcie się! Jednocześnie w eter poszedł komunikat Pacewicza! Jednocześnie poszedł w świat komunikat o wyrzuceniu tych gości z uniwersytetu! Dlaczego ich wyrzucili? To sobie każdy dopowie: jeśli ma skłonności homofobiczne, dopowie, że aha, prawda boli. Jeśli ich nie ma, równie dobrze może powie, że widocznie jednak na uniwersytet takie treści się nie nadają. W eter poszedł również wywiad w Rzepie, który z niezrozumiałych dla mnie przyczyn wzburzył Abiekta – ponoć ilustrował go wybitnie paskudny rysunek. Natomiast sam wywiad mógł się równie dobrze ukazać w GW, zdemaskował profesorka jako prymitywnego, nienawistnego homofoba, a w notce biograficznej redaktorzy Rzepy podali, z jakich stowarzyszeń profesorka wypierdolono na buźkę. OK, “Warto rozmiawiać” zadało ciężki cios przeciwnikom homofobii, ale był to cios jedyny, w obliczu kilku całkiem sympatycznych kopów w dupę pedałożercom.
Pewnego dnia to społeczeństwo poważnie cię zaskoczy in plus. Zwłaszcza kiedy wyjdziesz poza pytanie w sondażu i skonfrontujesz jego przedstawicieli z realną sytuacją.
Swoją drogą, taki bojkot rzeczywiście istnieje. Histeryzują czy mają powód?
Ale przecież, o ile mi wiadomo, Pospieszalski sam deklaruje swój głęboki katolicyzm i przywiązanie do konserwatywnych wartości, a jego programy są robione pod określoną tezę – patrz wstawki filmowe.
Odwróć sytuację i wyobraź sobie “Richard Dawkins przedstawia: wyzwania dla religii w XXI wieku” ;)
A w ogóle po trzykroć dałeś tl;dr, bocie :)
Czy katolik może wchodzić na joemonster.org?
@ bart:
Zdecydowanie nie, potem straszne pierdoły wypisują w komentarzach i obruszają się na dobre żarty.
Nie no, katolik na jm. Sirioz biznes. Czy oni naprawdę nie mają większych zmartwień?
Czy rzeczywiście na Medaliku jest taki napis?
@ bart:
LOL.
bart :
“Banda prostaków”!
bart :
OSC oprócz pisania w kółko dwóch tych samych książek, popierdalał też po Brazylii w białej koszuli z nametagiem, nawracając dzikich na mądrości anioła Moroni, a dodatkowy kesz zarabia (znaczy ten z eSeFa jest dodatkowy)produkując książeczki umoralniające o tym jak to fajnie jest być mormonem (Also: Mojżesz też był mormonem – http://www.fantasticfiction.co.uk/c/orson-scott-card/stone-tables.htm). Modelowy fan nauk Johna Smitha, na którymś syfowym forum dawno temu nawet mu zrobili analizę serii o Alvinie jako wesołego traktatu o dupieniu 12 latek (on niby z tych prawych y dobrych moronów, którzy jedna żona, co najmniej 16 letnia, ale jak doświadczenie uczy prawego morona od zjebanego morona różni tylko to, czy mieszka w SLC czy w dziczy Colorado, gdzie może latami strzelać sie z fedsami, którzy mu gówno zrobią, nawet jak ma żon 40, a średnia wieku nie przekracza 12 lat).
Znaczy, pamiętam, jak przeczytałem “Zagubionych chłopców”, którzy w 25% byli powieścią, a w 75% mormońską propagandą i zrobiłem o_O.
Blasphemy!
p.s. Skatologia – c’est moi, przyznaję się bez bicia. :)
@Quasi
Ja bym czasem nawet chętnie poczytał co piszesz, ale czy nie ma szansy na jakiś bardziej skondensowany przekaz i pomijanie już swojego emo związanego z nicponiem, czy jak jest tej pacynce…
;-( Na Frądzi nazwano mnie “cuchnącym trollem”. Buuu…
bart :
Przed babcią – trudno stwierdzić. Moja babcia to nauczycielka starej daty, która wypiera absolutnie wszystko co jest niezgodne z jej
światopoglądemwyidealizowanym obrazem rzeczywistości: obracając w żart każdą moją deklarację (np. tak babciu, palę marihuanę). Dlatego niespecjalnie próbuję, aczkolwiek jakoś tam jest uświadomiona – o to, kiedy będę miał dziewczynę pytała ostatni raz 5 lat temu.Quasi :
Chciałbym, żeby elektorat gejowski był traktowany poważnie, a nie jako kwiatek do kożucha dla Palikota. I tak jak nie ma miejsca dla konferencji pt. 1/3 Polaków na emigracji to kurwy i złodzieje – w ujęciu naukowym i religijnym; i tu powołanie się na jakieś odjechane badania; tak nie powinno być miejsca dla treści jawnie homofobicznych. Ale to nie znaczy, że należało konferencję wywalić. Co więcej – gdybyśmy, lobby gejowskie mieli jakikolwiek wpływy w mediach: ta konferencja powinna być transmitowana w TVP Info, podsumowana dyskusją, gdzie i dlaczego Cameron pierdoli jak potłuczony.
Quasi :
Nie chodzi o ingerencję a o stwierdzenie dwóch rzeczy:
a) homofobia jest tym samym co rasizm/antysemityzm i nie ma zgody na fundowanie przestrzeni do szerzenia takich treści z publicznych pieniędzy;
b) nie ma problemu żeby publikować/dyskutować treści krytycznie oceniające społeczność homoseksualną tak długo jak długo jak nie miesza się ideologi a używa naukowych kryter… ŁUUUP! – oberwałem nisko przelatującym Ontometrem Mruwnicy.
Jeśli zadaniem polityka ma być cokolwiek ponad przerzucanie się teczkami IPN, to dobrze byłoby gdyby wyznaczał również kierunek zmian: o tam, za rogiem, czai się tolerancyjne społeczeństwo i tam powinniśmy iść, bo będzie to dla nas – społeczeństwa – dobre.
Quasi :
Oczywiście, że interesy nowoczesnych homoseksualistów. I to o czym piszesz poniżej: polska społeczność homoseksualna to przecież hahaha, jaka społeczność – obawiam się, że ja sam uczestniczę w tej społeczności co najwyżej jako bywalec knajp i uczestnik parady równości. Odchodząc nieco od Twoich pytań: polski “nowoczesny homoseksualista” to przecież taki, który nie obnosi się ze swoim homoseksualizmem i ma pretensje do przegiętych ciotek że robią złe publicity.
bart :
A my się zastanawiamy, czy kupić czy zajumać Polonia Christiana ;-)
eli.wurman :
Ja się zastanawiam nad poważniejszymi sprawami.
radkowiecki :
No, ba! Przecież na tym polega cała ta zabawa w bozię, żeby móc pytać “czy od tego, że robię X jestem bardziej czy mniej?” Dzisiaj umyłem zęby rozpoczynając od górnej szczęki. Czy to po katolicku?