Cud słońca
Dzisiejszy post to przypominajka, że można już głosować na mój skromny pamiętniczek w konkursie „Blog Roku 2008”, w kategorii „Polityka”. Można, choć nie warto. Głos oddaje się (choć nie warto), wysyłając SMS o treści C00133 pod numer 7144. Będzie to was kosztować 1,22 zł. Pamiętajcie o starannym przepisaniu numerków, bo jak się pomylicie, to prawie na pewno zagłosujecie na prawicowca, tylu ich tam. Pamiętajcie — te dwa oczka po C to zera, nie O!
Byłoby jednak nie fair z mojej strony, gdybym ów wpis zakończył na apelu „Głosujcie na mnie”. Jak już sobie wyjaśniliśmy, start w konkursie to ledwie pretekst do produkcji nowych postów. Zapraszam zatem do lektury krótkiego tekstu o szalonym Dawkinsie. A było to tak…
W swojej akcji trollowania po prawicowym Webie 2.0 zaglądam często na portal „Fronda”. Podobają mi się jego komentatorzy, których wizualizuję sobie jako średniowiecznych katolików z laptopami; myślę, że wielu z Frondowiczów przyklasnęłoby takiej diagnozie. „Fronda” ma prężny dział informacyjny — oczywiście nie zatrudniają bezstronnych dziennikarzy, tylko ideologów. Tekst o autobusach z ateistycznym przesłaniem „Boga prawdopodobnie nie ma” zatytułowali „Prawdopodobnie? To może jednak Bóg istnieje”. W artykule pojawia się Dawkins, a pierwszy komentarz pod tekstem brzmi następująco:
Dawkins??? Czy to ten, który cud słońca określił mianem zbiorowej halucynacji? :-))))
Zatrzymajcie się na chwilę. Zamyślcie się nad tym, co właśnie przeczytaliście. Może nawet przeczytajcie komentarz jeszcze raz. Czyż nie jest prześliczny?
Zacznijmy może od tego, czym jest cud słońca. Otóż w 1917 r. w Fatimie Matka Boska objawiła się trójce pastuszków.
Matka Boska — przy okazji przekazywania trzech tajemnic fatimskich — poprosiła pastuszków, aby wrócili w to samo miejsce 13 października. Rzeczonego dnia zgromadziło się pod Fatimą w strugach deszczu ok. 70 tysięcy osób, które chciały zobaczyć cud. No i zobaczyły.
Po deszczu chmury rozstąpiły się i wyszło słońce, które — zależnie od relacji — a) tańczyło po nieboskłonie, b) mieniło się różnymi kolorami, c) błyszczało jak srebro, d) suszyło ciuchy w okamgnieniu lub e) nie robiło nic specjalnego i wyglądało zupełnie normalnie.
Wnioski płynące z tego eksperymentu społecznego są oczywiste:
- Gromadzenie w jednym miejscu wielu głęboko religijnych osób może przynieść zabawne rezultaty.
- Nie należy patrzeć w słońce, dokładnie jak mama mówiła.
Jak się jednak okazuje, nawet dziś znajdą się ludzie, którzy cud słońca uznają za niepodważalny dowód na istnienie katolickiego Boga oraz potrafią obsługiwać komputer. Cud słońca jest dla nich taką oczywistą oczywistością, że naśmiewają się z tych, którzy go kwestionują. W przytoczonym komciu to Dawkins jest szaleńcem, który nie uznaje oczywistych zdroworozsądkowych twierdzeń. Normalnie, stuprocentowy meszugene!
A teraz zapraszam do oddawania głosów, na zachętę podrzucając wyimek z konkurującego ze mną bloga prowadzonego na salonie24 przez grupę protestantów z Lublina. W tekście zatytułowanym wersalikowo „DLACZEGO STAROŻYTNE CYWILIZACJE POWSTAŁY W TYM SAMYM CZASIE?” tłumaczą tytułowe zagadnienie następująco:
Dla biblijnego chrześcijanina nie ma tu żadnej tajemnicy. Księga Rodzaju informuje, że cywilizacja po Potopie rozproszyła się w krótkim czasie spod wieży Babel po całym globie. Wiele z tych grup przyniosło ze sobą umiejętności budowy rozmaitych budynków, co sprawiło wrażenie, że w wielu częściach świata nagle pojawiły się cywilizacje. Inne grupy nie posiadające tej wiedzy musiały zaczynać od jaskiń i prowizorycznych konstrukcji, co szybko doprowadziło do powstania odmiennych rodzajów społeczeństw. Ewolucjoniści mają teraz problem, jak je wszystkie dopasować do swojego ewolucyjnego schematu.
Meszugene!
ponieważ nie mam gdzie indziej tego zrobić, to tutaj się wyżalę, że po raz kolejny zbanowali mnie na frondziarskim forum – tym razem za życzenie, aby Polska sczezła i skisła oraz została zastąpiona przez Wielką Unię.
ale wcześniej dużo radości dało mi trollowanie wg schematu:
oni: Żydzi chuje naziści mordują!!!
ja: to nieprawda
oni: ty żydochuju!
ja: Twoja stara to żydochuj
oni: aaaa! bana chujowi! on obraża Moją Mamę!!!!
bart :
Tylko Ty mnie rozumiesz! :*
sms wysłany… a będzie publiczne obwożenie głosujących :>
Dzięki! Tylko… Abiekcie drogi oraz inni głosujący: pamiętajcie, że tak naprawdę to nie walczymy o skuter. Walczymy z Krzysztofem Sawerą o dziesiąte miejsce. Pierwszy w tym roku będzie Michalkiewicz.
I proszę też głosować na innych przyjaciół bloga! Na czescjacka natenprzykład głosuje się SMS-em I00202 (i zero zero dwa zero dwa) na numer 7144!
Abiekt: H00422 na 7144 :)
No wysłałem.
Podziękowali. Dasz zrobić rundkę po podwórku ?
@przez grupę protestantów z Lublina…
Niby powinienem się trochę wstydzić, bo to z mojego miasta, ale jak śpiewał Kazik onegdaj: “Widzę to co widzę i w ogóle się nie wstydzę!” Swoją drogą ciekawa nazwa dla miesięcznika. Problem w tym, że nie napisali pod który prąd. Myślę, że w wolnej chwili skorzystam z 220 V ~50Hz ;)
“Inne grupy nie posiadające tej wiedzy musiały zaczynać od jaskiń i prowizorycznych konstrukcji, co szybko doprowadziło do powstania odmiennych rodzajów społeczeństw.”
Czyli jeśli ktoś mieszka w bloku jest hiphopowcem?
Posłane.
Jak wygrasz skuter to trza się będzie zrzucić na mini ołtarzyk św. Krzysztofa. Koniecznie.
Uwaga! Mały kotek potrzebuje transfuzji! Podaj dalej! http://mrw.blox.pl/2009/01/Ile-kosztuje-szczescie-Tak-niewiele.html
Czyli mrw: E00186 na 7144, Szuflada Alexa G00752 na 7144. I niech siem dalej fpisujom ci co startujom!
A-linea, czyli Spermini zwany dawniej Semprinim: E00137 na 7144.
mrw ma najsliczniejszom zachentem na głosowanie : ) taki plakacik i kotek bez krwi zachęcają w sekunde. ale poniewaz siedzę w jednej ławce z bartem to muszę zaglosować na niego bo będzie bił kijem. w sumie dzisiaj chcialam mu nawet oddac swój tele ale jakoś uniósl sie honorem. no ja nie rozumiem. ze swojego mogł glosować ale z mojego już mu nie wypadało? bo niby dlaczego?
MRW startuje w innej kategorii – głosując na MRW, psujesz tylko krew Sempriniemu.
O kurwa. To jakaś plaga. Pierdolę. Wiecej nie wysyłam nic, chyba , że na Barta.
Sprawa słynnego “the miracle of the sun” nie wygląda wcale tak prosto jak prześmiewczo napisał to Bart. Nie jeden sceptyk zdarł sobie na tym zęby, zaś co by nie mówić, Dawkins w Bogu urojonym w ogóle sobie z tym nie poradził.
Jest to troszeczkę bardziej skomplikowane niż nasze rodzime cuda Jezusa na kominie i Matki Boskiej na szybie, choć nawiasem mówiąc moja babcia widziała bardzo podobne zjawisko do wirującego Słońca, wiele lat temu w sanktuarium świętej Jadwigi w Trzebnicy. Prawda jest taka, że jeśli kilkadziesiąt tysięcy prostych ludzi gromadzi się wypatrując w koło siebie cudu, to go zobaczy. Jednak w dochodzeniu prowadzonym po owym wydarzeniu, mieszkańcy okołofatimskich wiosek również donosili o czymś niezwykłym widzianym na niebie. Jest to ten najtrudniejszy element układanki, jak osoby postronne wiele kilometrów dalej, mogły również potwierdzać “to coś”.
Otóż zeszłej jesieni, wyciągnąłem swoją matkę z domu aby pokazać jej wydarzenie astronomiczne roku 2008 w Polsce, zakrycie Wenus przez tarcze Księżyca. Koło 17-stej staliśmy razem w oknie, a ja pokazywałem jej te rzadkie zjawisko, którym oboje byliśmy zachwyceni. Dopiero na drugi dzień okazało się, że moja matka mówiła zupełnie o czym innym, o kolorowych chmurach przepływających na tarczy księżyca, nie zaś o najjaśniejszej “gwieździe” niebie znikającej za ciemną tarczą Księżyca. Wystarczyło zatem moje pytanie “widzisz to?” aby dostrzegła coś niezwykłego, nawet jeśli tego nie widziała, co zresztą zwiemy pewnością wsteczną. Przynudzam tak, aby potencjalny chrześcijanin nie zarzucił nam, że naśmiechiwujemy się z tego tylko dlatego, ponieważ nie potrafimy tego wyjaśnić :)
może tak może nie :
Najtrudniejszym elementem układanki byłoby, gdyby “to coś” potwierdzały również osoby, które o planowanym cudzie nie wiedziały. Jeśli do małej wioski zjechało kilkadziesiąt tysięcy osób, to można też założyć, że mieszkańcy okołofatimskich wiosek również czegoś oczekiwali.
A najfajniejsze jest to, że najbogatszym źródłem wiedzy o cudzie słońca jest opracowanie włoskiego księdza pt. “Serce Niepokalanej”, oparte na opowieściach świadków zebranych co najmniej 25 lat po cudzie…
Wisisz mi złoty dwadzieściadwa.
SMS poszedł. Rozjedziesz kogoś dla mnie skuterem? :)
Edit mnie też nie działa, chciałem powiedzieć tylko.
@all: proszę przyjąć moje najszczersze podziękowania z powodu wydania na mnie złotówki plus VAT oraz wyrazy ubolewania z powodu nie działającego edytowania komciów.
Ponieważ słowa to za mało, by wyrazić moją wdzięczność, spodziewajcie się nowego postu jeszcze tej nocy :)
I po co się tak sprężać? Ci co nie śpią (jak ja) właśnie się kładą (znów jak ja). A niektórzy nawet muszą jutro wstać do pracy (to już nie ja, pracuję z domu). Chodzi mnie o to, że rano w pracy dopiero przeczytają… Albo i później.
PS. Jestem zazdrosny, moja dziewczyna wysłała na Ciebie smsa z głosem.
@ H2:
“Problem w tym, że nie napisali pod który prąd.”
Zanim biblijni chrześcijanie skumają ideę prądu przemiennego będziemy latać na prześcieradełkach Romi, albo nawet dzięki samym wkładkom od Brata Panka Tadeusza Edmunda. Szczęść Boże.
Faster, harder, SKUTER. Też wysłałem na Barta.
(dobre to z wieżą babel, to tak, jakby uczyć się historii z setlersów)
@ może tak może nie:
A może rozwiązanie jest o wiele prostsze niż ma się wydawać. Sam napisałeś, że zebrało się tam kilkadziesiąt tysięcy prostych ludzi. Co robią prości ludzie?
Otóż prości ludzie śmierdzą, czyli wydzielają z ust oraz przeciwległego ich krańca i powierzchni skórno- łachowej gaz. Gaz załamuje promienie słoneczne i woila ! Mamy cud !
http://adonai.pl/cuda/?id=4
To mnie jakoś nie przekonało i zamiast “miłujcie się” bardziej na miejscu było by “myjcie się”.
Masz mój głos w nierównej walce z gigantem blogopisarstwa, mecenasem Sawerą.
dr Sugraňes :
and my axe!
@ twoja stara:
Ooo, ktoś tu poza mną czyta komcie na Kotaku?
@meritum
Posłałem jednego SMSa na Barta, drugiego na MRW. Wystarczy, resztę niech napędza kto inny.
@bart
Zgadzam się…. acz, wyjście owego cuda poza grono obecnych tam wiernych, wymusiło na sceptykach te wszystkie teorie na temat zjawisk meteorologicznych, które to miały być owym cudem. Naprawdę, gdyby doświadczenie cudu nie rozeszło się poza krąg osób obecnych w pobliżu dzieci fatimskich, nikt nawet nie trudziłby się, o coś lepszego niż psychologia tłumu. Właśnie dlatego “zbiorowa halucynacja” zaproponowana przez Dawkinsa, jest zapewne jakąś nie do końca znajomością problemu. Osobiście nie podobają mi się także hipotezy opierające się na rzadkich, acz naturalnych zjawiskach astronomiczno-pogodowych. Jest mało prawdopodobne aby takie coś wystąpiło akurat w takiej chwili. Moja koncepcja również jest taka sobie, pozwala jednak zrezygnować z całości niecodzienności, sprzed 90 lat. Prawda jest taka, że nie mam dowodów na to iż był to cud, ale i super przekonujących kontrdowodów przeciwko cudowi – i chyba tak już pozostanie.
Czajniczku, dla mnie najprostsze spojrzenie na ten problem wygląda tak: pewnego dnia w jednym miejscu zgromadziło się kilkadziesiąt tysięcy osób, wypatrując obiecanego cudu w wykonaniu Matki Boskiej. Dla okolicznych wieśniaków sam taki najazd musiał być wydarzeniem, o którym mieli zamiar opowiadać swoim wnukom. Ćwierć wieku później pewien ksiądz przyjechał zebrać ich opowieści.
Wykonałem prosty eksperyment myślowy. Ćwierć wieku temu, w pewien grudniowy poranek poszedłem z babcią na mszę w kościele na Senatorskiej. Tam dowiedzieliśmy się, że rozpoczął się stan wojenny. Plac Zwycięstwa był zastawiony tankietkami. Sam je widziałem. Ale czy na pewno je widziałem? Może ktoś mi o nich opowiedział? Może ten ktoś zmyślał?
Opisy się ubarwiają, wspomnienia się zacierają. Wystarczy ktoś zainteresowany w lekkim ich nagięciu do tezy postawionej w planowanej książce o bezstronnym tytule “Serce Niepokalanej” i brzdęk. Dziadek nie widział cudu?! Oczywiście, że dziadek widział! Dziadek zaraz księdzu opowie, jak było.
A ja wam powiem, że takie na siłę udowadnianie, że żadnego cudu oczywiście, ha-ha, być nie mogło, co też pani szanowna mówi, z boku wygląda dość histerycznie.
Dlaczego nie przyjąć, że po prostu te 90-lat temu zdarzyło się chuj wie co, co mogło być dowodem na chuj wie ile rzeczy, albo też nie udowadniać nic, tylko być jednorazowym fenomenem? Katolicy bronią jednej szali, Wy drugiej, a tak naprawdę to mogło być coś z szali trzysta ósmej. Od lewej.
To nie jest na siłę udowadnianie, że cudu nie było, to jest zbijanie prób udowodnienia przez stronę zaangażowaną spirytualistycznie, że cud był. W sąsiednim wątku, tym, co to teraz już tylko o aborcji, jest bardzo ładna, lekko mętna wypowiedź inż. mruwnicy nt. dlaczego chrześcijanie tak bardzo chcą przyłapać Bozię na gorącym uczynku machania słoneczkiem.
“Oddales glos w konkursie Blog Roku 2008 na blog blogdebart.hell.pl. Pozdrawiamy, Organizatorzy”…
… o czym niniejszym zawiadamia się ;-)
Masz mój głos w tym konkursie blogowej piękności nie dlatego, że uległem presji grupy rówieśniczej ale dlatego, że go czytam. Tego bloga. Aczkolwiek postuluję by w przyszłym roku było tu więcej gołych bab, niekoniecznie grubych.
Właśnie właśnie, nikt o tym dotąd nie napisał, ale za te nasze złoty dwadzieścia dwa coś się nam chyba należy?
Oczekujesz jakiejś niemoralnej propozycji? Przemyślę temat.
H2 :
znaczy ciągniesz z białorusi czy ukrainy?
Od razu zaznaczam , że jestem bezwyznaniowcem. Dzisiaj byłem u mojej ciotki , która jest wierzącą katoliczką i doświadcza wielu niezwykłych rzeczy. Nie napiszę “cudów” , bo widzę , że macie głęboką fobię wobec tego słowa – z całych sił wzbraniacie się , przed wszystkim , co może nie być wyjaśnione przez tzw. naukę. Na siłę szukacie wyjaśnień do niektórych zjawisk , których wyjaśnić się raczej nie da. Ale mniejsza z tym.
Moja ciotka , wiele lat temu ( prawdopodobnie w latach 70 ) miała dobrą znajomą – zagorzałą ateistkę , która wyśmiewała wszystko co związane z wiarą. Często ze sobą polemizowały , na różne tematy związane z religią.
Czwartego grudnia ( niepamiętnego roku ) , moja ciotka zobaczyła coś dziwnego na firance. MIanowicie mieniła się ona na wiiiele kolorów. Na początku pomyślała , że to jakiś gówniarz czymś świeci. Gdy wyszła na balkon to ją zamurowało. Słońce dosłownie “tańczyło” na niebie ; mieniło się , wylatywały z niego jakieś kolorowe “iskierki” itp. Pomyślała sobie , że ma przewidzenia i postanowiła pójść po jakiegoś sąsiada , żeby na chwilę do niej przyszedł , nie mówiąc mu nic o celu tej wizyty ( żeby nie uznał jej za wariata ). Chodziła po mieszkaniach i o dziwo NIKOGO nie było !!! W końcu zapukała do wspomnianej wcześniej ateistki. Ta z nią poszła do góry , na balkon. Ciocia milczała. Ateistka była w dosłownym szoku – zapytała co to za zjawisko. Moja ciotka na to jej odpowiedziała : “myślałam , że ty mi powiessz “. Po jakimś czasie ateistka zbiegła do sąsiadów poniżej – nie było ich , nie było nikogo w całej klatce … Następnego dnia powtórzyło się to , ale trwało już tylko 15 minut. Myślę , żeby następnym razem , gdy będe u ciotki , nagrać to co mówi , może kogoś to przekona … Zwłaszcza , że bardzo wiele ciekawych faktów pominęłem …