Izajasz i Benedykt
Z komentarzy pod ostatnim postem wnoszę, że kiedy prawicowiec wrzeszczy „Żydzi trują mnie gazem!”, robi to na was mniejsze wrażenie, niż kiedy dzieli się przemyśleniami na temat życia codziennego, stosunków między płciami itp. Co wrażliwsi czytelnicy lekko wtedy omdlewają. To uważajcie, podzielę się z wami ekskluzywnym wglądem, jaki uzyskałem ostatnio w oszołomską psyche. A było to tak…
Do przedszkola mojej córki chodzi dwóch braci o charakterystycznych imionach Izajasz i Benedykt. Ich ponury tata nigdy nie woła na nich „Izek” czy „Benek”, zawsze strzela jak z bicza: „Izajasz! Benedykt!”. Myślałem sobie Hmm… That is so weird…, ale ludzie różne rzeczy sobie rekompensują za pośrednictwem swoich dzieci, nie mnie to oceniać. Aż dziś kupka rąbnęła w wentylatorek.
Dziś bowiem w przedszkolu odbyła się wigilia z zaproszonym Świętym Mikołajem. Święty Mikołaj, w cywilu ponoć aktor scen warszawskich, był przesympatyczny, wygadany i bystry. Jedynym dzieciakiem, który go zagiął, był właśnie Izajasz. Chłopiec ów nagle ni z gruchy, ni z pietruchy wystrzelił: „A dlaczego pan nie ma krzyża?”. Święty Mikołaj zgłupiał i wykrztusił jakieś WTF, co Izajasz skwitował szybką ripostą: „Przecież pan jest biskupem”. Aktor wybrnął w miarę zręcznie z całej sytuacji i wziął się do rozdawania prezentów, wyczytując kolejno nazwiska dzieci z całego przedszkola.
I wtedy dowiedziałem się, jak Izajasz ma na nazwisko, co spowodowało u mnie natychmiastowy opad szczęki i silną potrzebę opisania całej historii w blogu. Otóż tata Izajasza i Benedykta to lider pewnej liczącej się na prawicowej scenie społeczności, skupiającej katolickich tradycjonalistów i homofobów. Być może największej takiej społeczności.
Czad, co?
Ciekawe, czy tata Izajasza zaplanował całą sytuację: „Synu, gdy tylko wyjdzie gruby starzec ubrany na czerwono, zapytaj go, gdzie ma krzyż”. Ciekawe, czy po akcji — zaplanowanej czy nie — powiedział Izajaszowi, że jest z niego dumny. Ciekawe, co myśli sobie mama Izajasza i czy jej uprzejmy uśmiech oznaczał „A macie, heretycy!”, czy też „Ogólne sorasy, mam ograniczony wpływ na takie sytuacje”.
Czułem się niezręcznie, oglądając jasełka w wykonaniu mojej córki, zwłaszcza przy wersach typu „podnieś rękę, Boże Dziecię, błogosław ojczyznę miłą”. Pojmuję jednak święta jako tradycję, w której wzrastałem i w której będę wychowywał moje dzieci, tradycję, której niektóre elementy mają dwa tysiące lat i pochodzą z Palestyny, inne mają lat tych 150 lub mniej i pochodzą z Niemiec albo USA. Nie będę psuł dzieciom świąt, wprowadzając antychrześcijańskie zastrzeżenia „Jezus tak, Chrystus nie”, informując oschle, że Maria nie była dziewicą czy wręcz zakazując im śpiewania kolęd. Co najwyżej będę preferował ponurą pieśń „Jezus malusieńki”, której minorowa tonacja niesie ze sobą echa przyszłej bolesnej śmierci na krzyżu, a ominę bombastyczne „Bóg się rodzi”.
Tata Izajasza uważa najprawdopodobniej, że walkę o rząd dusz należy zacząć na poziomie przedszkola, odbierając dzieciom dobrodusznego Świętego Mikołaja i zastępując go jakimś na wpół oszalałym biskupem z IV w., zajmującym się przywracaniem do życia porąbanych siekierą i zakiszonych w beczce dzieci. Kumple taty Izajasza prowadzą akcję „Nie krasnaluj”, niestety, mniej nośną od „Nie kupuj w Ikei” — homofobów jest więcej niż kompletnych oszołomów.
I już chciałem napisać, że tata Izajasza ma rację. Już byłem blisko konkluzji, że cała ta historia uświadomiła mi, że sam powinienem zacząć ateistycznie uświadamiać moje dzieci, im prędzej, tym lepiej. W końcu jeżeli w coś wierzę (lub nie wierzę), to zakładam, że droga owej wiary (lub niewiary) jest optymalną ścieżką życiową. Wskazywanie moim dzieciom tej drogi jest dobrym uczynkiem, więcej — moją powinnością jako ojca. Już miałem to wszystko wklepać, ale znalazłem w Internetach zdjęcie, które mnie powstrzymało, sam nie wiem czemu.
Imiona braci zostały przeze mnie minimalnie zmienione — w końcu dzieci nie są winne ojcowskich jazd. W rzeczywistości ich imiona są równie długie i pokraczne. Tak jak w przypadku wybranych przeze mnie zamienników, jedno z nich to imię starotestamentowego proroka, a drugie — jednego z Ojców Kościoła.
I jeszcze w dodatku najniższą postać trollingu: “apeluję o spokój i umiarkowanie, wy pokraczne indywidua” 1/10 (0/10 jeśli nieświadomie, “bonus” za noob factor)
Zostałem po nerdowsku pojechany. Fatalnie.
Zresztą nie od razu można zostać trolem najwyższej kategorii.
Inżynierze, zamiast się kłócić z trollami u innych, może by Inżynier fałdów przysiadł i jakąś notę sieknął? Już miesiąc z okładem minął od ostatniej.
O wyprasza sobie… Ja się nie “kłócę z trollami”, tylko trolluję :-)
Właśnie siadałem pisać, jakiś duch czuwa widocznie nad nami wszystkiemi bezbożnikami, bo nawet trochę w Twoim stylu (na ile pozwolił na to warsztat młodego padawana, ale dość tego lizania się po fiutach jak mawia Wolf).
Chyba po hemoroidach.
@tuten: Tylko wiesz… jak już się zgłosisz do tego specjalisty to musisz uprzedzić o tym na wstępie, bo o ile się orientuję, to za takie różne kinky są eksta czardże.
@ inz.mruwnica:
Nie ekscytuj się bo ci żyłka popuści… albo hemoroid :) (kurwa zaczynam być monotematyczny, ale on mi się z jednym tylko… ).
Sorry. W sumie bardzo cię przepraszam i wogóle kolego inz. mruwnica Wiem. Nie znam Cię, a jesteś wyjątkowo ciekawą osobą. Bardzo inteligentną, o ciekawych poglądach. Cieszę się, że poświęcileś swój czas, żeby mnie pouczyć i sprowadzić na właściwą drogę. W zasadzie powinienem Ci podziękować i dziękuję Ci za madrość i rozwagę i poświęcony mi czas, choć nie musiałeś go wszak poświęcać. Z pełnym szacunkiem, pozdrawiam.
http://www.youtube.com/watch?v=UIrX_di3J9s&feature=related
gościu, ale z ciebie debil
normalnie kopara mi opadłą już po przeczytaniu pierwszego akapitu: “katoliccy tradycjonaliści i homofobi”?
co to kurwa jest? pracujesz w fabryce etykiet od wódy?
@ hłe hłe:
“Anonimowość jest dozwolona, gdy jesteś kompletnie nikim.” Czy jakoś tak.
Czad, co?
—————
Barcie nie rozumiem twojego zdziwienia, historia przypomina nam, że Św. Mikołaj był biskupem, więc dlaczego ma się pomijać tą prawdę w imię poprawności i neutralności? Aby nie urazić „zafałszowanej rzeczywistości?”
Ciekawe, czy tata Izajasza zaplanował całą sytuację: „Synu, gdy tylko wyjdzie gruby starzec ubrany na czerwono, zapytaj go, gdzie ma krzyż”. Ciekawe, czy po akcji — zaplanowanej czy nie — powiedział Izajaszowi, że jest z niego dumny. Ciekawe, co myśli sobie mama Izajasza i czy jej uprzejmy uśmiech oznaczał „A macie, heretycy!”, czy też „Ogólne sorasy, mam ograniczony wpływ na takie sytuacje”.
—————
A może uczy swoje dziecko FAKTÓW nie mitów? Może według ciebie lepszym rozwiązaniem byłoby gdyby dziecko było przysłowiową gąbką która wchłonie wszystko lecz na jej zostaną drobinki wszystkiego wedle „upodobania” i nie ważne ile jest w tym prawdy ile fałszu – najważniejsze jest „ dobre samopoczucie”
Tata Izajasza uważa najprawdopodobniej, że walkę o rząd dusz należy zacząć na poziomie przedszkola, odbierając dzieciom dobrodusznego Świętego Mikołaja i zastępując go jakimś na wpół oszalałym biskupem z IV w., zajmującym się przywracaniem do życia porąbanych siekierą i zakiszonych w beczce dzieci. Kumple taty Izajasza prowadzą akcję „Nie krasnaluj”, niestety, mniej nośną od „Nie kupuj w Ikei” — homofobów jest więcej niż kompletnych oszołomów
———–
Przemawia przez ciebie ideowa nienawiść, trudno o polemikę, jeśli wszystko sprowadzasz do historycznej iluzji itp.
Ps. aA i jeszcze jedno wypowiadasz się w sposób pogardliwy na temat imion dzieci – jeśli nie znasz symboliki, wykładni tych imion – więc w czym problem? Długość, szerokość objętość, głębokość, upodobania nie są żadną miarą wartości lecz braku oświecenia :\
Ciekawe, czy nowi goście z Forum Frondy głosują w sondzie. Głosujecie, chłopaki?
centeo :
Cała ta historia dała mi wiele do myślenia – zastanawiam się po prostu, w jakim wieku powinno się zacząć uświadamiać dzieci ideologicznie. Ja np. nie mówię swoim dzieciom, że Chrystus nikogo nie oswobodził, wbrew słowom popularnej piosenki.
Myślę, że to kwestia indywidualnych preferencji, tak samo jak wiek, w którym powinno się zacząć uświadamiać dzieci seksualnie. Zdaje się, że i w tym punkcie różnię się z tobą i twoimi kolegami o jakąś dekadę.
Cała ta historia dała mi wiele do myślenia – zastanawiam się po prostu, w jakim wieku powinno się zacząć uświadamiać dzieci ideologicznie.
———–
Aby poznały prawdę, aby nie były prowadzone we mgle i potykały się ciągle o kamienie na które nie muszą wpadać. Jeśli Św. Mikołaj był biskupem to tak powinien być przedstawiamy chyba nie chciałabyś aby były okłamywane wbrew prawdzie.
Ja np. nie mówię swoim dzieciom, że Chrystus nikogo nie oswobodził, wbrew słowom popularnej piosenki.
—————-
Wielu jest takich których oswobodził, wielu jest takich którzy zatwardzili swoje serca aby nie wejść na drogę prawdy, wielu jest takich którzy usłyszeli i pouciekali – bali się zmian…
centeo :
Aha, OK. Dziękuję za rozmowę.
Proszę, ja też dziękuje za rozmowę…
Pozdrawiam
Centeo