Różnica między „Faktem” a „Wyborczą”
To będzie krótki post — na początku wpisałem go jako komentarz pod poprzednim wpisem. Jednak ta historia zasługuje na więcej.
W firmie, w której pracuje moja koleżanka, na ścianie wiszą najciekawsze tytuły wycięte z gazety „Fakt”. ZNALAZŁEM HINDUSA W MLEKU, ATAK WŚCIEKŁEGO BOBRA itp. Ze swej strony dodałbym oczywiście okładkę wielkanocnego „Faktu”, z ogromnym cierpiącym Chrystusem oraz zajawką artykułu z wnętrza numeru: MĄŻ WBIŁ MI SIEKIERĘ W GŁOWĘ.
Mimo dużej kreatywności, tytularzom „Faktu” brakuje finezji, jaką mają ich konkurenci z Agory. Dziś w feedzie RSS gazety.pl zauważyłem perełkę. I uchowała się tylko w owym feedzie — artykuł na stronie ma już inny tytuł, Trygław jeden wie, co wydrukują w „Wyborczej”. Sama historia jest przednia:
Rev Adelir de Carli, katolicki ksiądz z Brazylii, zaginął. (…) Miał w planach pobić rekord 19 godzin spędzonych w powietrzu za pomocą baloników z helem. Wyposażony w spadochron, skafander, GPS, telefon satelitarny i wszystkie inne przybory zaginął na wysokości 6 tysięcy metrów.
A jej początkowy tytuł był prześlicznym haiku, z zachowaniem rytmiki i podziału na pięć, siedem i pięć sylab. Brakowało chyba tylko obowiązkowego dla haiku odniesienia do przyrody, można jednak dyskutować, czy za takie odniesienie nie uznać morderczego żywiołu, który pochłonął biednego duchownego. Ów tytuł, a w zasadzie piękny w swej prostocie wiersz brzmiał następująco:
Ksiądz uczepiony
tysiąca baloników
zaginął w niebie.
Wiesz co? To miło, że ten Pan Księdz kultywuje tradycję. Latanie meterologiczne nie jest to co prawda wyłączną domeną tradycji chrześcijańskiej, bo nie wiem jakiego wyznania był typ, który opisany został w radosnej książeczce o tytule “Nagrody Darwina”. Jeśli ktokolwiek nie orientuje się lub “jest zarobiony” w tym niesłychanym dziele literackim zebrano wyczyny różnych bohaterów, którzy pozbawili się możliwości przekazywania swoich genów na skutek wybitnie głupiego sposobu autoukatrupienia lub pozbawienia się możliwości prokreacji czy innych sposobów przekazywania siebie dalej. Jednym z zuchów przestworzy był typ, którego nazwiska nie pomnę, ale choć został tylko nominowany do nagrody utkwił mi w pamięci.
Facet miał marzenie , jak to prosty amerykanński zjadacz kredytów, latania na własnym leżaku ogrodowym nad własnym skredytowanym przez bank ogródkiem. W związku z tym skombinował sobie balony meteorologiczne, kanapki, piwo, i wiatrówkę żeby z klasą wylądować. Niestety się przeliczył i zamiast zawisnąć na wysokości kilku metrów siły natury pomogly mu dostaćsię się na wysokość kilku tysięcy metrów, gdzie znalazł się w wojskowym korytarzu powietrznym i dopiero tam zostal dostrzeżony.Przez myśliwce wojskowe. Co ciekawe facet w przeciwieństwie do swojego następcy bezpiecznie choć przemarźnięty wylądował, ale i tak w niedługim czasie po tym pieprznął sobie z giwerki w łeb. Nie wiadomo czy sprawa jest prawdziwa w stu procentach, ale niewątpliwie mogła mieć wpływ na przemyślaną decyzję mistrza przestworzy w sutannie. Dodatkowo prześliczne rymy też pośrednio dzięki niemu mogły powstać w głowie Pana Dziennikarza. Faktycznie
ładne, choć słabo regularne. :)
Historia, którą opisałeś, jest jak najbardziej prawdziwa, a gość nazywał się Larry Walters:
http://www.snopes.com/travel/airline/walters.asp
poleciał do bozi :)
Podtytuł: “czyli jak za pomocą trzech metrów sznurka i naboju do syfonu zrobić wniebowzięcie”
No piękny wierszyk. W ogóle tytuły wyborczej to majstersztyk sztuki dziennikarskiej. :) Acz czasami manipulując przeginają.
Co do tytułów z faktu to od ataku wściekłego bobra, wolę super-expressowe: “dorwiemy tego bobra” opatrzone pięknym zdjęciem wąsatego policjanta :D
Podoba mi się haiku. I uważam, że skoro niebo jest wspomniane, to odniesienie do przyrody jest :)
Pamiętam, że swego czasu wo zwracał już tutaj uwagę na odrębność gazety.pl od “Wyborczej”, stąd twój tytuł jest od czapy.
Choć haiku świetne.
Tytuł od czapy, ale ogólnie się pilnuję.
Zresztą uwagę można zwracać, a i tak wszyscy wiemy, że to wszystko są ekspozytury Michnika i kosmopolitycznego establishmentu Wschodniego Wybrzeża.
a czy kolega dysponuje skanem tego superexpressu z jezusem, glowa i siekiera? bym sie tutaj z oddali mogl tez napawac, gdyby kolega mial:)
Czego się nie robi dla wiernych czytelników:
http://bruk.blog.pl/archiwum/index.php?nid=13466185
Czy tylko ja mam wrażenie, że Jezus z okładki SE wygląda jak zapowiedź jakieś gry komputerowej?
Z okładki Faktu, oczywiście – to do obu kolegów. Fakt poszedł w 3d, SE w zdjęcie.
to nie jest haiku ;)
Do MPP – a dlaczego nie jest?
@bart:
kolega strasznie mi zaimponowal iloscia dostarczonych skanow:). czy moge sie skanem czgos zrewanzowac?
Ale masz coś konkretnego, czy mam wyrazić jakieś życzenie? ;)
Bo jak życzenie, to MARZĘ o skanie oryginalnego “wywiadu” Hanny Krall z Geremkiem. “Żołnierz Wolności”, pierwszy tydzień stanu wojennego. Znalazłem nawet gościa, który ma wydanie z poniedziałku 14 grudnia, ale tam nie ma… :)
@bart:
no nie przesadzajmy nie mam na imie mikolaj i jest dopiero kwiecien nie grudzien. oczywiscie gdybym mial, to z przyjemnoscia przeslalbym ci nawet skan samego geremka :).
sciana o ktorej mowa znajduje sie w moim pokoju pracowym i dodam tylko, ze moje ukochane wycinki, oprocz *odkrylem Hindusa w mleku* to *pies wylizal go ze spiaczki*, *dozylam setki bo jestem dziewica*, *mnie strazaka zgwalcil strazak* i *zabil mi tate butem*. urzeka mnie ich melodia..:)
o ksiedzu pisali dzisiaj w SE, ale jakos tak.. bez polotu:)
http://www.indukti.com/mhm/11_2504.jpg
to tez nas dzis poruszylo..
dzieki! juz mi lepiej..:)
http://bruk.blog.pl/archiwum/index.php?nid=13538394
toż to nie perełka, to prawdziwy diament :-)