Archive

Archive for April, 2007

Najlepsze pierogi

April 28th, 2007 18 comments

dsc00043.JPGWciąż nie mogę się pozbierać po środowym koncercie Sleepytime Gorilla Museum we Wrocławiu. Mogę właściwie powiedzieć, że ci goście powinni być co najmniej tak sławni i uznani jak King Crimson. Multiinstrumentaliści z ewidentnym formalnym wykształceniem muzycznym, grający połączenie muzyki współczesnej z black metalem, a na scenie prezentujący precyzję odtwórczą japońskich robotów. Trudno to ująć lepiej niż Semprini: o kurwa mać, jak pozamiatali. A jak już pozamiatali, to grzecznie zeszli ze sceny, wzięli z zaplecza pudełka z merchandisingiem i zaczęli sprzedawać t-shirty w hallu. I każdy mógł sobie z muzykami porozmawiać i ładnie podziękować. Pobiegłem zatem to zrobić, a ktoś zrobił wtedy zdjęcie pani skrzypaczce i umieścił je w Internetach. To brodate z lewej to ja!

Skąd pierogi w tytule? Otóż kiedy jakiś wykonawca przyjeżdża do obcego mu kraju, często przed wyjściem na scenę uczy się jakiegoś zwrotu w lokalnym języku, żeby nim obłaskawić publiczność. Na przykład wokalista brytyjskiego zespołu punkowego w środku koncertu w Hybrydach krzyknął do mikrofonu: “PIEROGI TOPRY!”. Zawsze uwielbiałem takie akcje — pamiętam jeszcze jakąś Chinkę, która wystąpiła w PRL-owskiej edycji festiwalu w Sopocie i wygrała drugie miejsce czy innego Bursztynowego Słowika. Stała na scenie jak porażona, łzy jak grochy jej ciekły po twarzy i krztusiła w kółko: “Porska, Chini… Chini, Porska… Porska, Chini…”, a wszystko to live on national television.

Wokalista SGM, Nils Frykdahl, zaczął koncert od pierogów dość standardowych, czyli od wydukanego “Vee-ta-me”, Chinki więc specjalnie nie przebił. Za to gdzieś w środku występu zaczął opowiadać o Stanach Zjednoczonych:

First, you cross the ocean. Then, you see cities, really large cities. Then there come fields, going for thousand miles. Imagine that landscape. Pejzaz. Taki pejzaz. By Ewa Demarcyk, music by Siegmund Konyecny. One of the greatest songs ever.

Przyznam, że kapcie mi spadły. Owszem, jestem przekonany, że to ludzie z wykształceniem muzycznym, ale dziwnie się czuję, kiedy o Ewie Demarczyk wspomina facet wyglądający następująco:

nils.jpg

Mało napisałem o muzyce Sleepytime Gorilla Museum. Już raz próbowałem to zrobić i niezbyt mi wyszło. Może spróbuję prościej: musisz posłuchać tego zespołu, jeśli lubisz eksperymenty muzyczne i nie boisz się satanistycznego gospel, uwielbiasz późne King Crimson, tylko wkurwia cię laluś Belew na wokalu, od dawna masz plany, żeby zaliczyć choć jedną edycję Warszawskiej Jesieni, uważasz, że dobry zespół musi czasem dowalić miazgą z głośników, mówią ci cokolwiek nazwy The Residents i Ween oraz uznajesz wyższość metrum nieparzystego nad parzystym.

Fot.: 1. Zara2stra kolega Zara2stry, 2. www.livephotos.fr

Tags:

Breslau

April 26th, 2007 6 comments

Wróciłem właśnie z Wrocławia z koncertu Sleepytime Gorilla Museum. Wydarzeniu temu należy się osobny wpis, kiedy już odsapnę, bowiem w skali pięciogwiazdkowej daję koncertowi gwiazdek sześć. Na szybko wrzucam tylko szybko trzy zdjęcia. Więcej nie będzie, bo więcej czasu zabrał nam dojazd i powrót niż sam pobyt…

breslau3.jpg breslau1.jpg breslau2.jpg

Tags: , ,

Ciąć czy nie ciąć

April 20th, 2007 13 comments

Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła. (Rdz 3,16)

1162799947.jpgOdpuściłem sobie trochę ostatnio pisanie o polityce, bo jakoś nie miałem nastroju. Czytuję o bohaterskim Jurku, którego za konsekwencję wobec własnej mentalnej ciasnoty chwalą nawet lewicowcy, i nie chce mi się normalnie. Trzeba było naprawdę silnego bodźca, żeby mnie skłonić. No i w końcu się trafił — u Azraela na blogu.

Kim jest ów uśmiechnięty łysawy pan na zdjęciu? Ten pan to Bogdan Chazan. Bogdan Chazan jest profesorem. Jest również ÜberCiasnym. Na tym jego funkcje społeczne się nie kończą — tak się składa, że Ministerstwo Zdrowia zatrudnia go jako eksperta. Ostatnio wpadł na pomysł ograniczenia liczby cesarskich cięć na porodówkach. I wie, jak to zrobić — NFZ będzie refundował cesarki tak samo jak porody naturalne, a tak się składa, że cesarki kosztują szpital dużo więcej.

Postanowiłem, że ograniczę przeklinanie na blogu, bo to dowód niedojrzałości psychicznej. Wstyd mi więc, bracia i siostry, ale muszę: kurwa, ja pierdolę, co za gość.

Jeżeli takie rozporządzenie wejdzie w życie, poza faktycznym gwałtownym spadkiem ilości dokonywanych cesarek możemy spodziewać się a) wzrostu liczby aborcji, b) większej ilości niepełnosprawnych dzieci i c) spadku liczby urodzeń. Dlaczego? Już mówię.

Znam osobiście kobietę, która zrezygnowała z aborcji tylko dlatego, że jej okulista przysiągł na kolanach, że wystawi zalecenie przeprowadzenia cięcia cesarskiego. Tyle jeśli chodzi o pierwszy punkt.

Drugi punkt jest jeszcze fajniejszy. Kiedy moja żona Martynka rodziła mojego syna Mikołajka, okazało się, że pępowina owinęła mu się wokół szyi. Zawiązane naprędce konsylium lekarskie postanowiło, że damy radę bez cięcia. Konsylium działało w strasznych warunkach, baba wrzeszczy, chłop mdleje, położna walczy, ciemno, głośno. Wierzyłem i wierzę do dziś, że podjęli najlepszą możliwą decyzję, podyktowaną wyłącznie względami medycznymi i płynącą z ich doświadczenia.

Decyzja została podjęta, Mikołajek wyszedł na świat drogą standardową. Pępowina go lekko tylko poddusiła, więc nie zgarnął maksymalnej ilości punktów Apgar, ale nic mu się poważnego nie stało. Zawdzięczamy to jednak mistrzowskiej akcji w wykonaniu dwojga świetnych lekarzy i położnej-czarodziejki. Co by się jednak stało, gdybyśmy nie byli w tak dobrych rękach, a w dodatku na właścicielach owych rąk ciążyłaby presja finansowa? Chciałbym wierzyć, że szpitalna kasa nie wpłynęłaby na decyzję “ciąć czy nie ciąć”; chciałbym, ale zamiast na wierze wolę opierać się na wyobraźni. Ta zaś podpowiada mi, że spokojnie mógłby się zdarzyć przypadek, w którym przy szansach 50-50 argument o kasie byłby decydujący.

Ad. c): Ilość cesarskich cięć na świecie rośnie, zwłaszcza w bogatych krajach. Rośnie z prostego powodu — dla wygody rodzących kobiet. Śmiem przypuszczać, że opcja cesarki czy innego ograniczenia bólu porodu sprawia, że więcej kobiet decyduje się na dziecko. W szkole rodzenia, do której chodziliśmy, nie było oczywiście zdecydowanych na cesarkę, bo dla nich szkoła rodzenia to strata czasu. Za to na dziesięć kobiet uczęszczających na te zajęcia, jedna głośno deklarowała, że jeszcze na izbie przyjęć zażyczy sobie znieczulenia i pozwie szpital do sądu, jak jej tego nie zapewni. Znaczy, kobiety się boją…

No ale słowo “wygoda” może się odnosić wyłącznie do żyjącej i czującej istoty posiadającej własną godność, nie zaś do przedmiotu. Zaś dla Ciasnego idioty, który kieruje się w życiu zapisami z książeczki, z której cytatem rozpocząłem ten wpis, zwrot “wygoda rodzącej” to zapewne oksymoron.

Na marginesie: Azrael zaczerpnął swój wpis z informacji w “Dzienniku”. Tam też można przeczytać zdanie:

Z kolei dr Wojciech Puzyna, dyrektor warszawskiego Szpitala św. Zofii, w którym zdarzyły się głośne przypadki śmierci dziecka lub kalectwa na skutek niezastosowania cesarskiego cięcia, przyznaje: “Jest coraz więcej kobiet, które skarżą szpital, bo ich poród zakończył się urodzeniem niepełnosprawnego dziecka”.

Trochę to brzmi, jakby szpital św. Zofii był umieralnią. Otóż nie jest — jest to jedno z najlepszych miejsc do rodzenia dzieci w Warszawie. Obie moje latorośle tam właśnie przyszły na świat i mogę o tym szpitalu mówić wyłącznie w superlatywach. Na przykład wspomniane wyżej konsylium odbyło się za pomocą cicho rzucanych półsłówek i komend; moja żona musiała dowiedzieć się ode mnie po porodzie, że w ogóle coś się działo złego. Ekipa dwojga lekarzy i dwóch położnych debatujących nad tym, czy mój syn może się udusić, czy nie, przeprowadziła ową dyskusję tak dyskretnie, że Martynka nic nie zauważyła.

Wypoczynek z dziećmi

April 13th, 2007 18 comments

Byliśmy, proszę pana, z żoną ostatnio w Puszczy Białowieskiej… Gdzie ja miałem aparat Nikon De Pięćdziesiąt… Zrobiłem zdjęć kilkadziesiąt…

20070406_130738.jpg 20070408_112302.jpg 20070408_124045.jpg 20070408_124713.jpg 20070408_174856.jpg 20070408_175046.jpg 20070408_175029.jpg 20070408_175115.jpg z20070408_132748.jpg

Tags: ,

Wprost z ust ciepłego chłopca

April 11th, 2007 9 comments

s18_c.jpgPoseł WuWu najedzony po świętach i w związku z tym w dobrej formie. Dziś na swoim blogu przyczepił się do życzeń świątecznych w “Wyborczej” — że życzyła “pogodnej magii” Świąt Wielkanocnych…

Pamiętam, jak różne oszołomy już kilkanaście lat temu podejrzewały Michnikową ferajnę o kabałę, ezoteryzm, okultyzm i temu podobne. No i mają teraz namacalny dowód. Swoją drogą trudno wymagać od tej redakcji, żeby z entuzjazmem utożsamiła się z katolickimi świętami. Ani to dla nich tradycja rodzinna, ani światopoglądowa.

Chciałem coś skrobnąć w komentarzach pod wpisem o słabych ludziach, którzy kombinują, żeby nie powiedzieć “żydokomuna” i wymyślają zamiast tego jakieś dziwne teksty o tradycji rodzinnej. Ale Onet zeżarł mój komentarz. Najwyraźniej jest blokada na słowo “bucu”.

fot. Wprost