Prasówka
1. Szokujący, antysemicki billboard w Koszalinie
W czwartek otwarto, a w piątek zamknięto wystawę Petera Fussa w Koszalinie. Wiem, że prokurator czy policjant to zawód, w którym ciężko o śmiech, ale panowie, ironia kopie was w dupę, a wy jej nie zauważacie. Zwłaszcza że gdybyście zwiedzili wystawę, zamiast ją plombować, zobaczylibyście listę Żydów wiszącą wciąż na polonica.net oraz wydruki z forum pisma “Fronda”. Zwłaszcza to ostatnie to uciecha. Mój ulubiony tekst to recenzja filmu “Happy Feet”:
Już przez moment myślałem, że przełom — oto powstała bajka homofobiczna, pielęgnująca tradycyjne wartości… — ale gdzie tam! Zgodnie z postępem zostają wyszydzone prawa starszyzny, tradycji i w sumie religia. A Pingwinessa realizuje się w pracy zawodowej…
Mój pogląd na sztukę współczesną jest taki, jak w pamiętnym skeczu Monty Pythona: może i się na niej nie znam, ale jestem cholernym papieżem i wiem, co mi się podoba. Peter Fuss podoba mi się okropnie po prostu — a w dodatku gada do rzeczy i swoim gadaniem daje mi do myślenia, zarówno jeśli chodzi o pojmowanie sztuki, jak i samą twórczość — jestem bowiem artystą muzykiem przecież (A kiedy na twój wernisaż przychodzi 15 osób, wliczając w to twoich znajomych, to musi być już naprawdę smutne). Ponieważ nie można już jego prac obejrzeć w Koszalinie, rzućcie przynajmniej okiem na stronę.
2. Żegnaj, Bob
Po pomyśle zakazu pornografii pojawił się projekt zakazania produkcji “koszulek, kubków i innych gadżetów” z listkiem marihuany. Na razie produkcji, potem pójdziemy dalej, ale o tych planach za chwilę.
Naprawdę, Kononowicz wykrakał, że nie będzie niczego.
Lubię te pomysły moich ulubionych faschi z LPR, bo super się rozwijają. Co dalej? Co z piosenkami o bakaniu? Czy będę musiał zdać swoją płytę Kalibra w specjalnym punkcie zbiorczym? Jaka będzie kara za puszczenie piosenki Legalize It? Jaka za słuchanie? Czy będzie tak jak w Abu-Dabi (kolega był i opowiadał), że prowadzona przez Anglików rozgłośnia puszcza If I Were a Rich Man w tak free-jazzowej wersji, że żaden Arab nie rozpozna?
Pomysłodawcą tego szalonego planu jest kolejna niezła twarz LPR — po Morderczym Grymasie i Tępej Mordzie, czyli dwóch panach, którzy regularnie pojawiają się na moim blogu. Ta twarz to Przemysław Andrejuk. Uśmiechnięty, buźkę ma sympatyczną — w pierwszej chwili pomyślałem “Oto nasz Haider”. Zacząłem czytać jego wypowiedzi i szybko okazało się, że nie różni się od swoich mniej przystojnych kolegów, jeśli chodzi o poziom bzdur. Fragmenty wywiadu dla pardon.pl:
Uczeń idzie do gimnazjum, otwiera piórnik, na którym jest marihuana, wyjmuje długopis, na którym jest marihuana, całuje dziewczynę, która ma naszyjnik z marihuaną. Zaczyna to podświadomie akceptować i w momencie, kiedy zaczyna się go ostrzegać przed narkotykami, z pewnością nie pomyśli o marihuanie.
W oczach przedsiębiorców pojawił się cynizm.
Nie ukrywam, że docelowo marzę o ustawie, która zakaże nawet chodzenia w takich koszulkach, używania ozdób z listkiem marihuany.
Wiemy, że są różne pentagramy, odwrócone, nie odwrócone. Różnie interpretowane. Problem pojawia się wtedy, gdy takie symbole ingerują w świat chrześcijan, na przykład kiedy pojawiają się w pobliżu kościołów.
Dochodziły do mnie głosy, że przez różne interpretacje przepisów nie wpuszcza się na stadiony osób z flagami narodowymi i dlatego złożyłem interpelację. Osobiście na wielu meczach widziałem flagi tzw. „lewackie”. Nie jestem jednak tym załamany, bo mentalność kibiców jest głównie prawicowa.
W pewnym momencie wywiązuje się między dziennikarzem a Andrejukiem wymiana zdań, której nie bardzo rozumiem. Jestem za głupi, czy to po prostu bełkot?
Przyznam, że mama przywiozła mi z Amsterdamu skarpetki w małe marihuanki. Patrząc na nie ani razu jednak nie pomyślałem, że chciałbym sobie zapalić.
Swastyka też nie musi się kojarzyć z Adolfem Hitlerem. Każdy może to po swojemu interpretować. Poza tym, nie wiem, czy Pana mama wiedziała co przywozi.
Wiedziała.
Pojedzie do Turcji, kupi fajkę wodną i tak skompletujemy cały sprzęt (śmiech). Holandia stała się narkofolklorem. My działamy w Polsce, wprowadzenie zakazu produkcji dla przedsiębiorców będzie bardzo łatwe.
Ostatnie zdanie rozumiem. Można mieć oczywiście nadzieję, że gdy nadejdzie liberalno-lewicowa alternatywa i zmiecie tych młodych siewców monokultury, wszystkie głupie zakazy się zniesie. Ale można też z obawą myśleć o kolejnym przesuwaniu punktu ciężkości dyskursu publicznego (que?). Jeszcze raz cytat z Andrejuka:
Tu nie chodzi o wolność wyboru. Ta niezauważalnie gdzieś się skończyła, a w jej miejscu pojawiła się niestety ludzka głupota.
To zdanie nie pada w kontekście wolności wyboru substancji, którą się odurzam. Pada ono w kontekście wolności wyboru symbolu, jaki chcę nosić na koszulce. Czyli nie rozmawiamy już o legalizacji/penalizacji miękkich narkotyków, rozmawiamy o legalizacji/penalizacji symboliki do tych narkotyków się odnoszącej. Tak jak dziś nikt już nie pyta, czy religia nie powinna przypadkiem wypierdalać ze szkół — teraz rozmawiamy o ocenie z religii na świadectwie. Zakaz aborcji nie podlega dyskusji, pytanie tylko, czy powinien obejmować ofiary gwałtów.
Ponoć nasza cywilizacja się kończy, bo geje biorą śluby. Nie u nas. U nas same postępy w walce z postępem. Jak powiedział mniejszy brat Kijanowski, “My chcemy wprowadzić nowe Średniowiecze”.
Fot. 1,2 — www.peterfuss.com, 3 — autor nieznany
A tu taka nowinka :
http://www.prawy.pl/?dz=felietony&id=21500&subdz
Bierz ich Bart!
…tak sobie tu zajrzałem i znalazłem…
Czy może chodzi o palenie skarpetek w fajce wodnej?