Ku niebu na skrzydłach szaleństwa
1.
Na Boing Boing znalazłem linka do recenzji gry komputerowej pt. “Left Behind: Eternal Forces”, stworzonej na bazie popularnej chrześcijańskiej serii wydawniczej “Left Behind”. Zajrzałem z ciekawością, nie przypuszczając nawet, że będzie to początek wielkiej przygody. W ciągu następnych kilku godzin zwiedziłem dziesiątki blogów, stron — zarówno chrześcijańskich fundamentalistów, jak i ateistów, kupiłem za trzy dolary dostęp do artykułu w elektronicznym wydaniu New York Review of Books oraz założyłem konto w internetowym organizerze, żeby porządkować znajdowane informacje. A wszystko to, bo trafiłem na fascynującą historię, którą wam tu chętnie opowiem.
2.
Jako osoba wyrosła w tradycji katolickiej, nie byłem specjalnie obeznany z pojęciem “czasów ostatecznych”. Coś tam na religii było o Objawieniu św. Jana, jednak w małych, pomijalnych dawkach. Sąd Ostateczny funkcjonował raczej jako składnik przysłów i powiedzeń ludowych. Tymczasem, cytując pewne chrześcijańskie forum…
po przeszukaniu internetu (dokladniej na stronie www.catholic.com) dowiedzialem sie, ze Kosciol calkiem pominal w swojej dogmatyce i nauczaniu czasy ostateczne. znajomy kaplan powiedzial mi, ze w seminarium prawie w ogole nie ma o tym mowy. tymczasem, gdyby zapytac jakiegos ewangelika albo swiadka Jehowy, czy jest pre-, mid-, post-, a może amillenialistą, odpowiedzialby bez wahania (LOL).
LOL, LOL, ale WTF?! Już wyjaśniam. To wszystko kwestia chronologii.
Biblia zapowiada nam powtórne nadejście Chrystusa i tysiącletni złoty okres w dziejach ludzkości — ponieważ jednak zapowiada to w Objawieniu Św. Jana, czyli w niezbyt czytelnym swoim fragmencie, w świecie protestanckim trwa spór o kolejność zdarzeń. Postmillenialiści uważają, że ów tysiącletni okres musimy sami stworzyć poprzez życie w harmonii ze światem i Bogiem, a jego ukoronowaniem będzie powtórne nadejście Chrystusa. Amillenialiści (do których zalicza się też kościół katolicki) mówią, że te 1000 lat to przenośnia i nie należy się tym przejmować, premillenialiści zaś, a dokładniej premillenialiści dyspensacjonalni — że najpierw po raz drugi nadejdzie Chrystus, a wówczas na Ziemi zapanuje tysiącletnie Królestwo Boże.
Czytacie jeszcze? Dajcie mi szansę, naprawdę — zaraz zacznie się śmieszne.
Otóż premillenialiści dyspensacjonalni wierzą, że już wkrótce spotkają nas następujące przykrości:
- Poprzedzający nadejście Jezusa okres odszczepieństw.
- Jezus przychodzi w tajemnicy i zabiera do siebie tak żywych jak i zmarłych chrześcijan — jest to „tajne wniebowzięcie”.
- Siedmioletni okres wielkich udręk, w którym to czasie antychryst króluje na ziemi.
- Wówczas Chrystus jawnie już przychodzi na ziemię i zwycięża szatana pod Armagedon. Otworzy to drogę do tysiącletniego panowania Jezusa w Jerozolimie, gdzie przywrócony jest kult ofiarniczy a świątynia odbudowana.
- Po tysiącu lat (Millenium) szatan znowu się podniesie i wznieci bunt przeciwko Bogu. Po jego druzgocącej klęsce nastąpi zmartwychwstanie i sąd nad grzesznikami. Później zaś nastanie ostateczne wieczne istnienie.
(źródło: “Jezus jest nadzieją”, pisownia oryginalna)
Powyższy terminarz będzie pojawiał się w dalszym tekście jako apokaliptyczna wyliczanka.
3.
Różnica między pre- a postmillenialistą jest ogromna. Encyklopedia Religijno-Społeczna zauważa, że postmillenialiści angażują się w działalność społeczną, budując Królestwo Boże na Ziemi, w imię zasady, że im lepiej będzie urządzony świat, tym prędzej znowu odwiedzi go Mesjasz.
Premillenialiści zaś poświęcają się wyłącznie ewangelizacji; żadna inna działalność nie ma sensu, niech się wszystko wali, bo przecież zaraz i tak przyjdzie Jezus i wszystko poustawia. Dla nich katastrofy ekologiczne czy wojny na Bliskim Wschodzie to radosna nowina, znaki przybliżające nadejście Zbawiciela. Serio: podczas wojny Izrael-Hezbollah w połowie 2006 r. uczestnicy pewnego chrześcijańskiego forum aż drżeli z podniecenia, że oto wypełniają się kolejne biblijne proroctwa przybliżające świat do powtórnego nadejścia Chrystusa, a posty wypełniły się uśmiechniętymi buźkami i klaszczącymi rączkami..
Po co w ogóle zaprzątać sobie głowę takimi pojebami? Ano po to, że premillenialistą jest obecny prezydent USA oraz większość głęboko religijnych Amerykanów. Jaki wpływ religijne przekonania Busha miały np. na niepodpisanie protokołu z Kioto albo na decyzję o zbrojnym zaangażowaniu w konflikt na Bliskim Wschodzie? Kto to wie?
4.
Bardzo wielu ludzi w najpotężniejszym mocarstwie świata niezwykle poważnie zakłada możliwość, że pewnego dnia oni i/lub ich bliscy po prostu znikną — bo tak ma wyglądać tajne wniebowzięcie z punktu 2 apokaliptycznej wyliczanki. Wniebowzięcie (ang. Rapture) piszą już przez duże W i funkcjonuje ono jako rozpoznawalny termin w języku potocznym. Popularna naklejka na zderzak mówi “W przypadku Wniebowzięcia ten samochód straci kierowcę” (ma oczywiście już swoją kontrnalepkę: “W przypadku Wniebowzięcia chciałbym przejąć twój samochód”).
Ciekawe, że idea Wniebowzięcia sprawiedliwych pojawiła się dopiero w XIX w., zaś znalezienie w Biblii słów na jej poparcie wymaga, że tak powiem, kreatywnego podejścia do sprawy. Cały pomysł wziął się najprawdopodobniej stąd, że jeśli ma się bat w postaci męk piekielnych na Ziemi, dobrze jest też mieć marchewkę w postaci szansy na ominięcie całej imprezy…
Istnieje serwis raptureready.com poświęcony różnym zagadnieniom związanym z byciem Wniebowziętym. Można na owej stronie zobaczyć, w jakim domu będziemy mieszkać w niebie. Można sprawdzić wartość tzw. Indeksu Wniebowzięcia, pokazującego jak blisko katastrofy jesteśmy. Strona zawiera również cały dział dla Pozostawionych — czyli dla tych, którzy w związku z własnymi grzechami bądź odstępstwami od Prawdziwej Wiary nie zostaną Wniebowzięci i będą musieli sobie radzić na Ziemi w czasie siedmioletniej Wielkiej Udręki (bądź Ucisku, bądź Boleści — punkt 3 apokaliptycznej wyliczanki). Znajdują się w nim listy od (potencjalnie) Wniebowziętych do Pozostawionych, dokładne wyjaśnienie ich obecnej sytuacji oraz dobre rady (“postaraj się zgromadzić zapasy jedzenia i nie licz na rybactwo i myślistwo — zwierzęta zginą od 3,5-letniej suszy i trzech uderzeń komet w Ziemię”). Strona ma własne forum, z dwunastoma tysiącami zarejestrowanych użytkowników i prawie dwoma milionami postów! W obszernym FAQ znajdziemy np. odpowiedź na pytanie “Jak zamierzasz prowadzić stronę po Wniebowzięciu” — autor strony ma nadzieję, że strona będzie działać jeszcze kilka miesięcy po jego zniknięciu, przecież Internet miał przetrwać wojnę nuklearną. Martwi się tylko, czy serwer wytrzyma oblężenie — w końcu wszyscy Pozostawieni rzucą się do sprawdzania stron z proroctwami, by sprawdzić, jak przeżyć Wielką Udrękę.
5.
Jeśli zagłębić się nieco w te opowieści, nagle wiele spraw staje się jaśniejszymi — np. dlaczego amerykańscy fundamentaliści religijni sprzeciwiają się idei Narodów Zjednoczonych, euro czy… kodów kreskowych. To temat na oddzielną rozprawkę pt. “Jak proroctwa biblijne kształtują światopogląd”.
Czas jednak wrócić do początku opowieści, czyli do gry i serii powieści o Pozostawionych.
6.
Seria wydawnicza “Pozostawieni” (“Left Behind”) według danych z 2003 r. sprzedała się w nakładzie 55 milionów egzemplarzy, wliczając w to książki audio, e-booki i komiksy, ale nie licząc przewodników po serii łączących wydarzenia w książkach z odpowiednimi pasażami w Biblii. Nie licząc również serii technothrillerów o Wielkim Ucisku pod tą samą nazwą czy cyklu książek dla młodzieży “Pozostawione Dzieci” o czterech pozostawionych nastolatkach, którzy trzymają się razem i walczą z Szatanem.
Właściwa seria zaczyna się od Wniebowzięcia — główny bohater, kapitan samolotu, dowiaduje się od stewardessy, że właśnie zniknęło stu pasażerów — zostały po nich ubrania, rozruszniki serca i koronki dentystyczne. Nienarodzone dzieci znikają matkom z macic, umarli znikają z domów pogrzebowych. Cała reszta historii to Wielki Ucisk i walka bohaterów z Antychrystem, niejakim Nicolae Carpathia, Rumunem na czele Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Książki z serii “Left Behind”, jak to bywa ze sztuką zaangażowaną, pisane są kanciasto, postaci są płaskie i służą wyłącznie wypełnianiu roli Pana. Ich intencje, również te skrywane, są jasne nawet dla czytelnika z wykształceniem niepełnym podstawowym. Filmy nakręcone na podstawie książek “Left Behind” rażą naiwnością i niskim budżetem.
Gra zaś to typowy RTS. Jako Pozostawiony, walczysz z siłami zła, ewangelizując, budując domy i zbierając zapasy dla swej armii. Swoich przeciwników próbujesz przeciągać na swoją stronę, ale jeśli starania zawiodą, możesz uciec się do przemocy. Istnieje również opcja gry jako Antychryst, jednak… z zablokowaną opcją zwycięstwa!
Gra jest ponoć źle napisana, często się zawiesza, ma słabą oprawę graficzną; recenzent LA Weekly nie mógł powiedzieć o niej zbyt wiele dobrego — za wyjątkiem niezamierzonego humoru: jeden rodzaj sług Szatana to uliczni grajkowie, którzy w miarę rozwoju zdolności stają się muzykami, a później gwiazdami rocka. Inni podwładni Antychrysta w arsenale specjalnych mocy mają używanie brzydkich wyrazów.
7.
I tu się kończy ma opowieść, która wywołała w mojej głowie efekt podobny, co ostatni spacerek po stronach ultraprawicowców i katolickich oszołomów: w tamtym przypadku polubiłem prezesa Kaczyńskiego i jego wyważone poglądy, teraz z kolei nagle poczułem się dobrze z moim tradycjonalistycznym, przewidywalnym, amillenialistycznym kościołem katolickim, dla którego Apokalipsa jest Tą Dziwaczną Księgą, nie zaś wytycznymi nadchodzących dni ostatnich, i który nie jest przesadnie zainteresowany wizjami rzek krwi i płonących w piekielnej lawie grzeszników. Przy tych gościach Marek Jurek modlący się o deszcz to pryszcz. No powiedzcie sami.
8.
Linki dla ciekawych:
- Cztery szkoły eschatologiczne i różnice między nimi (po angielsku)
- Bardzo ładne rozrysowanie chronologii wydarzeń wg premillenialistów
- Wybrane radosne reakcje forumowiczów raptureready.com na wieść o wojnie Izraela z Hezbollahem (po angielsku)
- Blog, którego autor omawia “Left Behind” strona po stronie. Fascynująca lektura, czytać od dołu (po angielsku)
- Czasy ostateczne według jakiegoś polskiego chrześcijanina. Gorąco polecam, choć proszę pamiętać, że według strony głównej chs.pl “zgodnie z doktryną ChS, tzw. drugorzędne kwestie wiary, do których eschatalogia się zalicza, NIE SĄ oficjalną wykładnią wiary i nie można ich identyfikować z ChS, choć ogólnie reprezentują poglądy chrześcijaństwa ewangelicznego(…)”. Czyli: To brednie, ale niektórzy nasi bracia w nie wierzą…
ooo kurde :) dobrze sobie na wieczor humor poprawic.
a co bedzie jak antychryst wygra? swiatem beda żądzić uliczni grajkowie używający brzydkich wyrazów? :D
oj bart, bart. naprawdę dopiero teraz dowiedziałeś się o rapture i left behind?
O “Left Behind” słyszałem wcześniej. O technikaliach całej imprezy dowiedziałem się teraz. To wstyd? ;)
pewnie — podstawa to znać swojego wroga, już lenin tak twierdził. (złośliwcy co prawda mówią że powtarzał za sun tzu ale…)
Nie mam specjalnych powodów, żeby uważać amerykańskich protestantów za swoich wrogów — za daleko się okopali. Miałem co prawda kiedyś styczność z ich desantem — baptyści za pomocą love fishingu wciągnęli w sektę mojego dawnego bębniarza, który zaczął nas informować, że pójdziemy wszyscy do piekła i inne takie. O ironio, perkusista ów gra obecnie z Naczelnym Ateuszem Polskiej Sceny Rockowej…
Dla mnie cały ten wpis jest jedynie dowodem na to, że płaczliwe skargi Barta na to, jaki jest śmiertelnie zarobiony i na nic nie ma czasu, są jedną wielką ściemą. Normalny, uczciwie pracujący ojciec dzieciom nie spędza całego dnia na grzebaniu w Internecie w poszukiwaniu tego typu pierdół. Ot, co.
Powiem ci, że pisałem go przez cały weekend. Mówię do małżonki: “Ale się wkręciłem!”, a ona lodowato: “Widzę”…
Panie Bart.. a poczytał Pan po prostu Apokalipse? czy cały ten wpis jest po prostu notką bazującą tylko na niewiarygodnych i tendencyjnie napisanych(podobnie jak ten wpis) artykulików w necie?
Ale próbujesz dyskutować o faktach przedstawionych w notce czy też przekonać mnie, żebym się szykował na Armageddon?