Tako rzecze Piłka
W najnowszym Przekroju można znaleźć miniraport o polskich kobietach. Temat obszerny, więc na ośmiu stronach mydło i powidło, od odmawiających karmienia piersią po faceta z podkrakowskiej wsi regularnie gwałcącego swoją żonę i córkę, który poszedł do więzienia dopiero wtedy, gdy zaczął gwałcić i psa (ciężka jest karząca ręka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, ciężka, lecz sprawiedliwa). Po drodze jeszcze polski patriarchat i aborcja. A gdzieś w środku krótki wywiad z Manuelą Gretkowską, która rzecze m.in. tak:
Nie życzę sobie, żeby jakiś patriarchalny kutas z parlamentu próbował mi narzucać swoją barbarzyńską ideologię, tokując z pianą na ryju, do czego są stworzone kobiety i gdzie jest ich właściwe miejsce, kiedy mam rodzić i w jakim duchu powinnam wychowywać dzieci.
Nie od dziś wiadomo, że Gretkowska to wynarodowiona feministka, w dodatku pornografka. Nie dziwi mnie więc ten jad lejący się jej z paszczy i nieuzasadnione zacietrzewienie. Chociaż, moment… Nieuzasadnione? Cofnijmy się o stronę, do ramki pt. Z czym się kojarzy “Matka Polka”. Takie pytanie zadano kilkorgu polskim posłom. Najciekawiej odpowiedział Marian Piłka z PiS — pozwolę sobie zacytować w całości.
To kobieta piękna, łagodna i dobra. I zawsze uśmiechnięta. Dla niej rodzina jest podstawą, potrafi poświęcić dla niej swoje ambicje. Ona wie, co jest dla niej najważniejsze. To wychowanie polskich patriotów w naszej świętej katolickiej wierze.
Spróbujcie to przeczytać na głos. Przecież on nie może mówić tego serio, prawda? Jakim bucem trzeba być, żeby coś takiego wygłosić z poważną miną, a do tego pozwolić opublikować to w gazecie?
Swoją drogą, już słyszę ten rechot łże-redaktorów z WSI w Przekroju, kiedy składali ten numer. Że niby przypadkiem zestawią takie dwa teksty na sąsiadujących stronach, hehehe.
Na koniec przytoczę jeszczę maleńki bon mocik, którym Gretkowska sumuje porównanie zdobyczy socjalnych i ogólnej filozofii życiowej w Polsce i Szwecji:
Najprostszy przykład: Szwedka przed aborcją spotyka się z psychologiem, Polka po aborcji z prokuratorem.
P.S. Z mojego bloga ostatecznie i nieodwołalnie znika logo akcji “Głosując na PiS, głosujesz na Samoobronę”. Docierało to do mnie od dawna, aż wreszcie dotarło: nie jestem targetem. Najwyraźniej hasło to kierują konserwatyści o zabarwieniu liberalnym do konserwatystów o zabarwieniu socjalnym — zobaczcie, PiS jest w sumie OK, ale to dzięki nim Lepper jest wicepremierem. Ja to pierdolę, Lepper mnie nie boli, to mały cwaniaczek. Głosując na PiS, głosujesz na PiS — i już to samo jest chore, nie potrzeba mieszać do tego rolników. Głosując na PiS, dajesz świadectwo swojej głupoty i/lub paranoi i szlus, nieważne, kogo sobie dobiorą jako koalicjanta.
Może też sobie zrobię logo swojej akcji “Głosując na PiS, głosujesz na PiS”. Zamiast orła w krawacie, sam nie wiem, jakiś ładny fraktal?
o przypomniało mi się apropo pierwszego cytatu z gretkowskiej.
nie życzę sobie aby jakiś spedalony fiut z radia próbował nam wmawiać że przyczyną przemocy w rodzinie jest “tradycyjny model rodziny” w którym kobieta nie pracuje, jak to robi tokfm w dżinglu z alą i kaczkami.
Coś kolega w nastroju polemicznym dziś jest, widzę.
Sam praktykuję tradycyjny model rodziny — i powiem ci, że mimo miłości, dzieci, wspólnych decyzji itp., zdaję sobie sprawę, jaką władzę mam nad małżonką w tym układzie. Mam rozwijać temat?
no i co źle jej z tym? bijesz ją i dzieci? czy jakby było odwrotnie to ona by cię lała po powrocie z pracy?
po prostu takie akcje powodują u mnie odruch wymiotny. dokładnie taki sam jak tekst “fair and ballanced news” w o’reily show na fox news…
a co do polemiki, to mam luźniejszy dzień w pracy i mogłem zajrzeć do foderu “czytelnia” w zakładkach.
chyba nie muszę się we wszystkim z tobą zgadzać, takie “dobry bartuś, dobry, jakiego pięknego motylka narysowałeś” chyba nie jest tym czego oczekujesz po blogu?
a poza tym mam braki w kontakcie z tobą i innymi “towarzyszami zabaw z dzieciństwa” ;]
Nie biję jej. Ale mógłbym. I co by wtedy zrobiła, będąc bezrobotną matką dwojga dzieci? Wyprowadzić się do mamy i wegetować. Rozumiesz? Mam nad nią taką przewagę, a chociażby i jeszcze taką, że choć pieniądze są nasze, to spływają na MOJE konto (dodatkowo sam je sobie przelewam z konta firmowego ;) ). Zanim sąd orzeknie o alimentach, czeka ją długa przeprawa pt. “Jak nakarmić trzy buźki za 500 zł zapomogi”.
To wszystko oczywiście, gdybym był bezlitosnym, psychopatycznym kutasem. Nie jestem, ale wiem, że tacy istnieją.
Co do spotkań kolegów z piaskownicy, to nawet się ostatnio w którąś sobotę do was wybieraliśmy, ale zanim się wybraliśmy, to było już południe, co oznaczało, że u ciebie wylądowalibyśmy późnym wieczorem.
słyszałeś tego jingla? on wprost implikuje kaczki->matka w domu->ojciec bije dzieci.
zawsze będziesz miał nad nią przewagę, jesteś 2x większy. a co do tego co ma zrobić: tak, wyprowadzić się do mamy i puścić cię w sądzie w skarpetkach. względnie nie wyprowadzać się tylko wystawić twoje walizki na zewnątrz i zmienić zamki. a jak będziesz się awanturował to wezwać policję.
tak wiem że w naszych realiach to sajensfikszyn, ale tak to powinno wyglądać i do tego trzeba dążyć a nie na siłę zmuszać oboje rodziców do pracy bo tak jest “postępowo”. ostatnio chyba wo na syffie określił niemiecki system pomocy matkom wychowującym w domu dzieci jako “barbarzyński” czy “średniowieczny”.
jak się czujesz barbarzyńco?
a tak apropez: chyba się ci jeszcze nie chwaliłem — za miesiąc idziemy do szkoły :]
Wiesz, sądy w Polsce nierychliwe, to raz. Dwa, jak wystawi moje walizki na zewnątrz, to pójdę, wynajmę coś, wezmę kredyt na mieszkanie i stanę na nogach, a ona zostanie w mieszkaniu co prawda, ale bez środków do życia.
Co do barbarzyńskiego systemu pomocy, to trudno mi się wypowiadać, ale nie widzę, jak to się przekłada na ocenę mojego stylu życia.
Zwłaszcza że, co ważne, nie kazałem żonie zostać w domu, nawet nie podjęliśmy takiej decyzji wspólnie, tylko ona ją podjęła, a mi kazała się dostosować ;)
No i najważniejsze, gratuluję!
ja wiem jak jest, ale uważam że powinno być tak jak piszę. na tym moim zdaniem polega równouprawnienie a nie na tym że obydwoje rodzice pracują a dzieciaka do żłobka.
ocena jest taka: zostawiając żonę w domu popierasz kaczki i innych wszetecznych :P
my też będziemy popierać. a co.
ty tak nie gratuluj, teraz zostaniesz u mnie autorytetem d/s wychowania dzieci. będę cię zamęczał pytaniami o kupki, pieluszki, wózki i śpioszki.
No chętnie bym tego dżingla posłuchał.
A równouprawnienie polega na możliwości wyboru. I tylko dając takie prawo kobietom musisz być przygotowany na to, że dokonają wyboru nie po myśli emancypantek.
Ale Martynka mogła wybrać. I wybrała “tradycyjny” model rodziny, a ja się na to zgodziłem. Też ze świadomością, że być może za to psychicznie zapłacą moje dzieci.
Żeby Wam za łatwo nie było, to powiem, że u mnie jest model rodziny odwrotny od tradycyjnego, to znaczy żona pracuje, a ja siedzę z dzieckiem — pracując bladym świtem lub kiedy śpi, więc z jego punktu widzenia nie pracując wcale. Żeby było jeszcze zabawniej, obowiązki domowe mamy podzielone na pół, podobnie jak koszty utrzymania. A żona co i raz powtarza mi, że chętnie by to wszystko rzuciła w cholerę i została kurą domową, tylko ja jestem leniwy i niezaradny i żadnej pracy normalnej sobie znaleźć nie mogę.
Kto wobec tego będzie bił kogo?