Wierzejski czyta Haška
W ostatnim wpisie do swojego bloga Pan Duże WuWu cytuje fragment z “Przygód dobrego wojaka Szwejka” jako ilustrację tego, co PO i SLD wyprawiają w Sejmie. “Książka miejscami mocno antyklerykalna, ale czyta się ją z nieskrywaną satysfakcją”, pisze.
Jeżeli miałem jeszcze jakieś wątpliwości co do kondycji intelektualnej przyszłego prezydenta mojego miasta (daj Panie Boże!), właśnie zostały one rozwiane. Panie Wojtku, książka, którą czyta pan “z nieskrywaną satysfakcją”, stoi przeciwko wszystkiemu, co pan reprezentuje. Wszystkiemu. Bogu, Kościołowi, honorowi, ojczyźnie i roszeniu za nią ziemi krwią, nawet przeciwko gimnastyce w spoconym męskim gronie. To tak, jakby lewak w dyskusji podpierał się memuarami generała Franco.
W Czechach rejestrują ruchy sejsmiczne. To Hašek przewraca się w grobie.
Porze panu ww się podswiadomość odzywa, i dzieciece wspomnienia molestowania seksualnego wychodza.
To sie nazywa “freudian slip”.
Ps. Bogu!=Bogowi
Jaj, obciach z tym “Bogowi”. Już poprawiam :)
I jeszcze wyedytuj przecinek po “wątpliwości”…
Boże, jacy czepialscy…
Niby taki lewak-ateista, a tu “Boże”…
A mi to przypomina sytuację z pierwszych zajęć z literatury.
Co czytacie?
Odpowiedzi: Joyce’a, Prousta, Woolf.
Schowałem delikatnie najnowszy numer Batmana, który w ramach walki z nudą przeglądałem.