Msza
Kurwa, co za bantustan, nawet mi się nie chce tego komentować…
W czwartek przed rozpoczęciem obrad Sejmu, w sejmowej kaplicy została odprawiona msza święta w intencji deszczu, zamówiona przez klub parlamentarny PiS.
Po tym, jak sekretarz obrad odczytał w środę wieczorem ten komunikat, sala zareagowała gromkim śmiechem.
Marszałek Sejmu Marek Jurek podkreślił, że “kpina z liturgii razi bardzo wielu posłów na tej sali. Więc proszę o odrobinę kultury” — zaapelował.
Kto nie wierzy, niech posłucha…
Źródło: GW, audio: blogfm.blox.pl
zapomniales o zrodle: GW; jak to dzis czytalem mialem mysl wrzucenia owej notki na jakis serwer, pod haslem (np.) “ale sie usmialem”, ale czasu braklo
Ja pitolę. I jak tu mieszkać w takim kraju?
Bardzo fajnie wygląda mi ten rss w zakładkach. Mam “Blog The Bart” co mi się rozwija na poszczególne tytuliki i przy “Msza” jest taki malutki pentagramik…
Ja to już się nawet denerwować przestałem…
A mnie naszło, że trochę nie ma się czym. Uczy się nas, żeby okazywać szacunek cudzym wierzeniom, Kuroń z Kwaśniewskim mówią, że nie zaznali łaski wiary, ateiści nazywają się agnostykami, żeby nie urazić wierzącym, a katolicy opowiadają niepytani o głębokim spektrum swojej wiary, spotkaniu z sacrum, wzbogaconej duchowości, rytuałach nie pozwalających na zagubienie się we współczesnym świecie. A chuj i bulszit. Tak naprawdę chodzi o modlitwę o deszcz i wielkiego Mazizzu, który ewentualnie nasika z chmurki, a ewentualnie nie.
I dobrze, bo już się zacząłem obawiać, że w Biblii można naprawdę znaleźć odpowiedź na wszystkie bolączki świata. Takie zdarzenia znakomicie umacniają moją niewiarę i pogardę dla religii.
Bartu, a Wyście brali cywilny czy konkordatowy?
Cywilny. Czy to było podchwytliwe pytanie?
Nie, ciekawościowe.
Bo tak Ci powiem, że z jednej strony żałuję, że nie wzięliśmy cywilnego, bo tak by było uczciwiej. A z drugiej — jednak kościelny to taka pompa, taka impreza, że byłoby mi żal to sobie odpuścić. Ech…
No a co z apostazją?
A jakoś się za to zabrać nie mogę… Ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że za rozklepanie główek nitów w pancerzu też się zabrać nie mogę… I za tkanie pasa jedwabnego…