Test buraczkowy, miśki Haribo i parówka na głowę
Praca wyszukiwacza i opisywacza altmedowych głupot to ciężkie zajęcie. Nie dość, że od czytania takich rzeczy dostaje się urazów mózgu gorszych niż od rtęci, to jeszcze w trakcie pisania narasta wątpliwość, czy na pewno warto danemu tematowi poświęcać notkę — czy ktokolwiek oprócz mnie i niewielkiej grupki wyznawców terapii daje w ogóle faka. W takiej sytuacji przydatny okazuje się Test Wegedzieciaka, tzn. sprawdzenie, czy opisywany temat przyciągnął uwagę jakiejś wegemamy na naszym ulubionym forum wegemam (oczywiście przy poprawce na charakterystykę forum — z oczywistych powodów Optymalni nie przeszliby testu).
Józef Słonecki Test Wegedzieciaka zdaje z łatwością. Znacie go? Pisze książki o zdrowiu. Według oficjalnej noty biograficznej…
JÓZEF SŁONECKI urodził się 9 grudnia 1949 roku. Już jako dziecko wyczuwał pod palcami zmiany chorobowe, i kiedy inni twierdzili, że tego samego nie czują — sądził, że to żarty. Jako sceptyk nie wierzył w jakieś tam zdolności paranormalne. Jednak fakty mówiły coś innego. Gdy przebywał w towarzystwie ludzi chorych — ci zdrowieli. Choroba jednak nie znikała, lecz przechodziła na uzdrowiciela. Przełom dokonał się, gdy zupełnym przypadkiem trafił na książkę „Od magii do psychotroniki”. Tam odkrył samego siebie. Jeszcze jakiś czas minął zanim — krok po kroku — nauczył się pomagać ludziom, wykorzystując tylko nadmiar bioenergii i nie szkodząc sobie. Obecnie jest dyplomowanym bioenergoterapeutą i prowadzi gabinet w Strzelcach Opolskich.
Z tej krótkiej biografii osoba używająca racjonalistycznej brzytwy Ockhama wyczyta, że Józef Słonecki był chorowitym dziecięciem widzącym rzeczy, których nie było.
Oprócz pisania książek i leczenia ludzi bioenergoterapią Józef Słonecki prowadzi wydawnictwo i portal o bezpretensjonalnej nazwie Biosłone. Bywalcy Otchłani powinni w tym momencie sapnąć „Aaaa, znam tę nazwę” — wyznawcy Słoneckiego bardzo aktywnie propagują jego idee w Internecie. Na portalowym forum nick Słoneckiego to „Mistrz”, tak też zwracają się do niego użytkownicy (czasem mówią o nim „Pan Józef”, zawsze z wielkich liter). To dzięki swoim internetowym fanom dochrapał się zaszczytu własnej notki na BdB, cechuje ich bowiem wielka pracowitość w rozgłaszaniu konceptów Mistrza i sympatyczny, choć nieco irracjonalny entuzjazm, podobny do spotykanego u Optymalnych czy akwizytorów MLM.
Słonecki jest wyznawcą popularnej w altmedzie teorii toksyn zatruwających organizm. Uważa jednak, że zazwyczaj organizm znakomicie radzi sobie z ich wydalaniem. Przeszkodzić mu w tym mogą uszkodzenia jelit wywołane przez naszą starą znajomą — drożdżycę powodowaną przez Candida albicans. W swojej książce „Zdrowie na własne życzenie” Mistrz opisuje przerażającą metamorfozę zamieszkujących nasze jelita pożytecznych drożdży w straszne grzyby, które zapuszczając kiełki w ścianki jelita, dokonują jego perforacji. W efekcie takiego ataku nasza zdrowa do tej pory kiszka zamienia się w rzeszoto, przez którego mikropory toksyny przeciskają się do organizmu, skutecznie go zatruwając. Każdy może przeprowadzić prosty test, zwany przez Słoneckiego testem buraczkowym. Należy wypić trochę soku z buraków, odczekać kilka godzin i zrobić siusiu:
Wynik pozytywny testu, tj. mocz zabarwiony na czerwono, świadczy o istnieniu całych tysięcy wyrw rozszczelniających błonę śluzową jelita grubego, zwanych wrotami zakażenia. Potocznie nazywamy to nieszczelnością jelit, co odpowiada rzeczywistości i daje wyobrażenie o tym, co jeszcze przedostaje się tą drogą do naszego organizmu.
W rzeczywistości czerwony mocz to normalne zjawisko, występujące u kilkunastu procent ludzi. Obecne w burakach barwniki nie rozkładają się w przewodzie pokarmowym i zostają wydalone razem z moczem.
Oczywiście żaden szanujący się altmedowiec nie ograniczy swojego targetu już na starcie do czternastu procent populacji. Jeśli więc należycie do większości, której siusiu od buraczków się nie zabarwia, Mistrz podaje w książce dodatkowe objawy drożdżycy, a imię ich Legion. Spanie z otwartą buzią, kozy w nosie, pogarszający się wzrok, nadmierne albo zmniejszone wydzielanie śliny, wieczna chrypka, wzdęcia, śmierdzące bąki, zaparcia, biegunka, hemoroidy, pieczenie pupy, trądzik, uczulenia, zimne stopy i/lub dłonie, łupież, depresja, nadwaga, niedowaga, problemy z sercem, najróżniejsze bóle i — last but definitely not least — impotencja. Słonecki dodaje, że drożdżycy nie da się wykryć w żadnym laboratorium analitycznym („łatwiej byłoby znaleźć igłę w stogu siana, niż mikroskopijnego grzyba wypatrzeć”). Jedyna metoda diagnozy to porównanie swoich symptomów z objawami z listy Mistrza.
Lolkontent lolkontentem (oprócz tej impotencji, z pewnych rzeczy po prostu nie wypada się śmiać), ale zwróćcie uwagę na przedłużającą się chrypkę. Otóż ja znam jeszcze jedną chorobę, której jednym z objawów jest wieczna chrypka. Ta choroba to rak krtani. Zawsze warto przypomnieć, że ludzie propagujący nierzeczywiste bzdury mogą wyrządzić rzeczywiste szkody.
Na nieszczelne jelito Słonecki poleca specjalną Dietę Prozdrowotną oraz swój wynalazek — Miksturę Oczyszczającą, składającą się z oleju spożywczego, soku z aloesu i Citroseptu. Wzrasta od niej odporność, mija niestrawność, znikają problemy ze stolcem (i poprawia się jego jakość), mniej śmierdzi z ust, rozpuszczają się kamienie w nerkach i ogarnia uczucie ogólnej lekkości. Mikstura zapobiega również powstawaniu nowotworów.
Mistrz tym się różni od innych naszych znajomych z Otchłani, że nie łyka bezkrytycznie każdej tezy alternatywnej do rzeczywistości. Jest wrogiem witaminy C i suplementów, krytycznie wypowiada się o homeopatii, za to pozytywnie o szczepieniach — i generalnie jest zdania, że należy krytycznie podchodzić do wszystkiego, co nie pochodzi od Mistrza. Jego kontrowersyjne poglądy, w połączeniu z jakimiś osobistymi konfliktami, przysporzyły mu wielu wrogów w środowisku altmedowo-spiskologicznym. Co przekłada się na rozpowszechniane w Internetach informacje, że Słonecki naprawdę nazywa się Josef Szemeszteyn, swoje pomysły rżnie od Gersona i ojca Klimuszki, a na zlocie Biosłone dostał biegunki po bigosie.
Mimo niechęci do altmedowców, Mistrz czujnie obserwuje trendy i czerpie wiedzę. Homeopatom skradł sekret pogorszenia terapeutycznego. W swojej książce pracowicie wylicza możliwe dolegliwości mogące się pojawić w początkowej fazie stosowania Mikstury Oczyszczającej: ogólne rozbicie, osłabienie, zawroty głowy, wewnętrzny niepokój, ból brzucha, nudności, zgaga, wymioty, kolka, śmierdząca sraczka, katar, gorączka, zapalenie wszystkiego (m.in. narządów płciowych, pęcherza, cewki moczowej, prostaty, śluzówki odbytu), ruszanie się zębów, wzmożone wypadanie włosów i nasilony łupież, zwiększony apetyt i przybieranie na wadze, smród spod pach… Rety! Gdyby jakaś szczepionka wywoływała połowę z tych objawów jako skutki uboczne, prof. Majewska chyba by zemdlała ze zgrozy!
Jakie schorzenia wywołuje drożdżyca? Wszystkie! Przecież powoduje toksemię, którą Hipokrates nazywał przyczyną wszystkich chorób. Chronologicznie, od poczęcia: uszkadza plemniki, „wpływając niejako genetycznie na kondycję potomka, nie dając mu praktycznie szans na prawidłowy rozwój już w życiu płodowym”. W ogóle choroby genetyczne praktycznie nie istnieją — to po prostu głupi lekarze mylą je z efektami drożdżycy. Grzyb zagnieżdża się w jajach jeszcze w jajniku. Powoduje poronienia, wcześniactwo. Niemowlę obciążone drożdżycą źle się rozwija i cierpi na kolki, ale furda kolki, kiedy najstraszliwsze czai się cichaczem:
Człowiek od dzieciństwa nie choruje (organizm nie walczy), aż zupełnie niespodziewanie okazuje się, że ma raka.
To zaskakująca dygresja w rozdziale o wpływie drożdżycy na płód, ale Mistrz ma prostu taki specyficzny, niepozbierany flow. Uwaga o raku pasowałaby raczej do rozdziału o starości, ale musiałaby w nim konkurować z następującą złotą myślą:
Zgrzybiały staruszek, zgrzybiała staruszka — tak niegdyś określało się ludzi starszych toczonych przez grzyby.
Książkę „Zdrowie na własne życzenie” zamyka rozdział „Z gabinetu bioenergoterapeuty”, w którym Mistrz zawarł praktyczne rady wypróbowane podczas wieloletniej pracy leczniczej. Na zwyrodnienia stawów poleca okład z liścia kapusty. Na zatoki najlepsza jest parówka na głowę (nie mięsna, tylko taka z gorącej wody i odrobiny szałwii). Na biegunkę suchy ryż. Na bolący brzuch okłady z gorącej soli. Strzelanie w stawach, które według Mistrza prowadzi do trwałych uszkodzeń, należy leczyć jedząc po dwa miśki Haribo trzy razy dziennie. Widać od razu, że Mistrz jest zwolennikiem rozwiązań leczniczych nie obciążających zbytnio portfela i dostępnych lokalnie, najlepiej w pobliskiej „Żabce”. Taką filozofię Mistrz propaguje również na swoim forum, gdzie np. na problemy żołądkowe półtorarocznego dziecka potrafi polecić Coca-Colę:
To nie jest pomyłka — coca-cola jest bardzo pomocna w usuwaniu patologicznego śluzu z ścian jelit. Nie ma tu w zasadzie żadnego ryzyka — są osoby, które piją ją na okrągło, więc przez tydzień nie może zaszkodzić.
Forum Biosłone nie jest typową społecznością Web 2.0 — to raczej miejsce, gdzie można spotkać Mistrza i spytać Go o radę. Do obsługi petentów Mistrz ma swoich przybocznych, którzy udzielają wstępnych odpowiedzi lub kierują do właściwych maksym Pana Józefa (poprawiają też na czerwono błędy ortograficzne i literówki użytkowników — forum wspiera internetową akcję „Bykom — stop!”). Forum w założeniu ma gromadzić mądrości Słoneckiego, posiada odrębny duży dział „Archiwum Wiedzy” składający się wyłącznie z jego wypowiedzi na najróżniejsze tematy, z zablokowaną możliwością komentowania. A mistrz lubi siec złotymi myślami:
W powszechnym mniemaniu medycyna to coś jakby zdrowie, z naciskiem na jakby.
Ponadto człowiek nie jest zwierzęciem, o czym świadczy chociażby nasze uzębienie, żadne zwierze nie je tak jak człowiek, żując dokładnie pokarm przed jego połknięciem, delektując się jego smakiem.
Różnica między lekarzem a uzdrowicielem jest taka, że uzdrowiciel ma „to coś” wrodzone, jak inteligencję, lekarza zaś tego uczono.
Potrafi też zaskoczyć nawet wytrawnego bywalca obłąkanych portali, np. za pomocą teorii, w myśl której brzydki zapach z ust to bąki, które przez nieszczelne jelito dostają się do krwi, potem do pęcherzyków płucnych i fru! tchawicą na wolność.
Producenci gum do żucia i past do zębów często obiecują, że ich produkty likwidują nieprzyjemny zapach z ust. To ewidentne oszustwo i przypomina używanie dezodorantu zamiast solidnej kąpieli. A gdyby nawet tak było, gdyby gumy do żucia i pasty do zębów rzeczywiście usuwały ów objaw nieszczelności ścian jelita grubego, to byłoby to kolejne maskowanie objawów.
Forum Biosłone czyta się trochę jak scenariusz „Rejsu”, przy założeniu, że wszyscy bohaterowie filmu wstąpili do sekty. Silnie zhierarchizowana struktura, uporządkowany tok dyskusji. Atmosfera ożywia się czasami, gdy Mistrz wpadnie w złość, np. na nowicjusza skarżącego się, że czwarty miesiąc pije Miksturę Oczyszczającą i nie czuje poprawy:
A kto powiedział, że po MO ma być poprawa? To nie jest lek, po którym ma być: …już w porządku, mój żołądku. Po MO ma być na początku kuracji właśnie gorzej, bo taka jest jej idea, by odchorować zadawnione choroby.
Zaś na nieśmiałe „Ja rozumiem, ale myślałem, że to przez 3 miesiące się zmieni na lepsze” odpowiada w stylu strzeleckiego Buddy:
Zmieni się na lepsze wówczas, gdy już będzie lepiej.
Mistrz potrafi też ostro skarcić za korzystanie z antybiotyków przy zapaleniu oskrzeli:
Dawno już podobnej durnoty nie widziałem na naszym forum! Tzw. zapalenie oskrzeli jest objawem usuwania drogami oddechowymi ropy powstającej wskutek niszczenia zdefektowanych komórek, a to jest istotą owego procesu oczyszczania, zwanego chorobą infekcyjną. Doprawdy, trzeba być pacjentem, czyli kompletnym idiotą, by ten naturalny proces „leczyć” w jakikolwiek sposób, a już antybiotykami, to już jest skrajne kretyństwo! W ogóle, nich się Pani zastanowi, czego Pani tutaj szuka…
Pewno za jakiś czas pójdzie Pani na inne forum, gdzie skarżą się, że pili MO 3 lata i nic im to nie pomogło. To niech Pani idzie już teraz, nam nie potrzeba takich idiotów, co swoje zdrowie mają w tak głębokiej pogardzie, że oddają je specjalistom od chorób. Nic tu po Pani!
Słonecki wyznaje jednak zasadę zdrowego rozsądku (proszków przeciwbólowych używać nie należy, chyba że coś bardzo boli). Więc czasami antybiotyki są OK, np. kiedy Mistrzowi spuchnie gęba:
Sam zastosowałem antybiotyki, gdy niemiłosiernie napuchłem w trakcie kuracji Detoxem+. I nie chodziło o to, że opuchlizna zagrażała w jakikolwiek sposób mojemu życiu, ale po prostu „z taką gębą” nie mogłem pokazać się między ludźmi, a musiałem.
Forum jest też doskonałym miejscem, żeby okazać Mistrzowi należny szacunek:
Codziennie jestem wdzięczny Bogu, że pozwolił mi odnaleźć to miejsce i poznać prawdę dotyczącą zdrowia głoszoną przez naszego Mistrza. Na początku tego roku byłem w opłakanym stanie w zasadzie zbliżonym do tego jakie opisywał Machos. Uderzenie wysokiego ciśnienia do głowy, któremu towarzyszył częstoskurcz serca chyba tylko cudem przeżyłem. To było dla mnie jak wstrząs, po którym wiele miesięcy trwałem w ciągłym lęku. Leki jakie mi po tym zapisał kardiolog odrzuciłem stopniowo po trzech miesiącach stosowania, pomimo wielkiego strachu jaki przeżywałem postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę: drogę prowadzącą do zdrowia wg. Józefa Słoneckiego. I choć nigdy nie byłem pacjentem, i zdecydowanie unikałem lekarzy od czasu jak w wieku lat pięciu pozbawili mnie migdałów to moja droga do choroby wiodła głównie przez sposób odżywiania.
Status autora tego wpisu to obecnie „offline”; mam nadzieję, że to dlatego, że akurat przegląda inne strony albo kładzie się spać (za oknem noc, gdy słowa te klepię).
A teraz najdziwniejszy fragment tej historii: część komercyjna przedsięwzięcia Biosłone wygląda żałośnie. W zasadzie nie istnieje. Jeśli chcemy zostać uczniami Słoneckiego, powinniśmy jedynie zaopatrzeć się w jego książki (54 zł za komplet) — ale nawet to nie jest konieczne: przepisy na Miksturę Oczyszczającą czy zasady zdrowego życia Mistrz publikuje w Internecie. Na portalu Biosłone można również przeczytać przepis na inny cud-składnik zdrowej diety, Koktajl Błonnikowy, składający się z wody, owoców, miodu i zmielonych pestek wymieszanych razem w blenderze (najlepiej w Cucina Philips HR 2860, ze względu na trwałość — pamiętajcie, Mistrz zna się na wszystkim). I Koktajl, i Miksturę Oczyszczającą należy przygotować ze składników dostępnych na rynku, Mistrz nie prowadzi ich sprzedaży. Przekopałem się sumiennie przez forum, szukając niezauważonego haczyka finansowego, ale nie znalazłem nic oprócz zlotów forumowiczów (nawet jeśli przynoszą dochody organizatorowi, to są to sumy bardzo skromne, poza tym było owych zlotów raptem trzy) i franczyzy Gabinetów „Zdrowie na własne życzenie” (jeden z przybocznych otworzył gabinet w swoim mieszkaniu, brak informacji o opłatach licencyjnych dla Mistrza).
A zatem jeśli nie o pieniądze chodzi, to o co? Nasuwają mi się dwa przypuszczenia: jedno realistyczne, a drugie spowodowane zbyt częstym zaglądaniem w Otchłań.* Realistycznie przypuszczam, że Józef Słonecki pragnie zostać słynnym na cały kraj bioenergoterapeutycznym ekspertem od zdrowia i zapewnić tym samym wysoką frekwencję w swoim gabinecie w Strzelcach Opolskich (czyli jednak chodzi o pieniądze). Jednak kiedy założę swoją Czapeczkę Chroniącą Myśli, nasuwa mi się inny domysł: oto mamy niesamowitą okazję oglądać sektę-niewypał w stanie wegetacji. Niby wielbią Mistrza, niby piją wspólnie Koktajl Błonnikowy na zlotach, ale gdzieś po drodze komuś zabrakło determinacji i kawałka ziemi, na którym można by zbudować gospodarstwo dla kilkunastu rodzin, z wysokim płotem, jednym wejściem i magazynem broni.
Potem zdejmuję Czapeczkę i od razu mi lepiej.
* Komentator amatil zwraca uwagę, że najbardziej oczywistym wytłumaczeniem zagadki Pana Józefa jest zwykły ego trip. Może i nie ma z tego kasy, ale przynajmniej mówią mu „Mistrzu”.
@ January:
Tęskniliśmy za tobą w innym wątku.
bart :
O? To chyba mię ominęło… ja teraz dość intensywnie badam KREW GRUŹLIKÓW. Za pieniądze wielkich korporacji.
January :
No właśnie O TYM BYŁO! Przyszedł jeden kolega anty i powiedział “Meh, szczepionka BCG nie działa, a gruźlicę to się teraz LECZY!”
jaś skoczowski :
zupełnie bez związku i potrzeby przypomniało mi się, że mnie wyrzucili z zuchów. za (co mi z lubością rodzina wypomina) ‘uporczywy nieład mundurka i brak dyscypliny.’ a ja chujom trzy dni malowałem godło kredkami.
tak rodzi się anarchia.
bart :
A, no napisałeś mi na priva, i miałem cholera zajrzeć, ale żem zapomniał. Zaraz nadrobię (define zaraz, bo zdaje się, że zaraz to będzie kolacja…)
January :
Tu:
http://blogdebart.hell.pl/2009/09/01/pan-doktor-pisze-list/comment-page-12/#comment-67054
się zaczyna wątek gruźliczy (i nie tylko), choć początek całego mambo-dżambo jest sporo wcześniej.
Edit: poprawiony link
Eeee, nie mogę trafić, prawda? “Tu” tzn. gdzie? Also: Bart, link, który mi przysłałeś, trafia na główną stronę notki “Pan doktor pisze list”.
January :
Odtąd.
Wtrynię jeszcze swoje trzy grosze do napierdalanki wo-mdh (przed wszytkie następne zdania wstawiamy grzecznie ,,moim zdaniem”):
Otóż mdh myli się sądząc, że opomiarowuje pole elektromagnetyczne. Mdh testuje teorię zgodnie z którą _zobaczy_ (podkreślam zmysłowość doświadczenia) ruch wskazówki przyrządu pomiarowego. mdh ten ruch wskazówki iterpretuje, tworzy w głowie numerki, a z nich, przykładając abstrakcyjny model pola e-m, konkretyzuje sobie jakieś linie pola, fale i takie tam. Te fale są równie realne jak jabłko leżące obok na stole. Bo jabłko jest również hipotezą. Doznanie wzrokowe, weryfikacja ruchem ręki, test na zapach, przykładamy model jabłka i jest niby konkret, ale to tylko model. wo ma rację pisząc o podobnej realności eteru – nośnika fal e-m, przynajmniej dawniej. Ale myli się nazywając to konstruktem społecznym. Umowa społeczna ma tu niewiele do rzeczy. To są konstrukcje najzupełniej indywidualne.
banita :
A da się pogodzić [1] i [2]?
Kiedy fizyk doświadczalnik Jasio ma testować teorię wymyśloną przez fizyka teoretyka Stasia, to chyba jakieś porozumiewanie się i jakieś konwencje muszą być na rzeczy? Konstrukcje najzupełniej indywidualne to występują chyba tylko w chorobie psychicznej, a i to rzadko?
Gammon No.82 :
Absolutnie tak. Ot na przykład model przestrzeni, który masz w głowie, powstaje zupełnie automatycznie. Jakieś kawałki mózgu go generują. Pogięta czasoprzestrzeń powstała sobie w głowie Einsteina bez żadnej umowy społecznej. Albo najbardziej moim zdaniem odjechany i działający na wyobraźnię model – kula Fermiego. Otoczenie pomaga ci tworzyć te wyobrażenia, ale nie należą one do umowy społecznej. To, jak widzisz czerwony kolor, nie zależy, bądź zależy w niewielkim stopniu od tego, jak się umówisz go widzieć.
EDIT: co prawda są silne obrazy, które nam pokazano w szkole i wszyscy chyba podobnie wyobrażają sobie kulę ziemską, ale nie nazwałbym tego konstruktem społecznym.
EDIT1: Doświadczenie umysłowe: pierwszy raz w życiu widzisz jakiś obiekt, np. ptaka. Potrzebujesz umowy społecznej, żeby wygenerować w swojej głowie nową, nienazwaną nawet klasę?
EDIT2: jeszcze o polu e-m. Jest lepszy model niż elektrodynamika Maxwella. Nazywa się QED. Czy to ujmuje realności liniom sił pól elektrycznego i magnetycznego, prawu Gaussa, Ampera, Faradaya, Coulomba?
Komuś jeszcze się wyłącza opcja czytania przy postach mdh i wo? Bo ja je widzę, odczytuję nicki ale zaraz potem widzę następne posty, które są tak ciekawe, że zupełnie zapominam o przeczytaniu tych o polach fizycznych…
Marceli Szpak :
Cmocmocmomocmok.
Marceli Szpak :
AAAAAAAAAAAAAAAAANAAAAAAARCCCCCCCCCCCCCCCCCCHIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
banita :
A nawet jeśli nie, jak udowodnisz komukolwiek, że to jest klasa, jeśli to będzie całkiem prywatna twoja klasa i nikt inny nie będzie jej znał?
EDITH: Widzisz bartu, widzisz, mówiłem? JEST NAS MILION I WSZYSCY CHCEMY GADAĆ O METODOLOGI/EPISTEMOLOGI/FILOZOFII NAUKI HA FTW!
Lukasz :
I feel your pain d00d.
Veln :
Your shameful moaning is shameful.
KURWA JAK JASHU JESZCZE RAZ ZROBI CMOK TO GO ZNAJDĘ I WYJEBIĘ Z LACZKA
jaś skoczowski :
A co możliwość udowodnienia komuś czegokolwiek ma zmienić w moim postrzeganiu rzeczywistości? Żeby uznać realność jakiegoś bytu (zamodelować na dostępnych mi danych obiekt – instancję klasy) nie muszę się z nikim konsultować.
Lukasz :
Widzę literki, które podobno układają się w słowa.
bart :
Za długo patrzysz w Otchłań, hłe, hłe, hłe…
banita :
Że może Ci się tylko zdawać, że tak ją postrzegasz. Tak samo, jak może Ci się zdawać, że bolą Cię zęby, a to będą zatoki.
banita :
Yeah, right. Na wstępnych oględzinach w placówce świadczącej przymusową opiekę psychiatryczną zaśpiewasz inaczej.
Tylko mi się tu kurwa nie obrażaj, ja po prostu jestem bucem, a Ty nie masz cycków. :)
bart :
SURRENDER, RESSISTANCE IS FUTILE.
jaś skoczowski :
Nie może. Mogę najwyżej dostawać lipne dane. Ale postrzegam zawsze tak, jak postrzegam – to tautologia.
jaś skoczowski :
Ano zdarzają się choroby, owszem, ale co to ma do tematu?
banita :
Dobra, zapoznaj mnie z językiem, w którym TYLKO TY możesz opisywać to co TYLKO TY czujesz.
banita :
Ano to, że coś postrzegasz nei jest żadnym, najmniejszym, nawet mikroskopijnym argumentem za realnością tego czegoś. Nie jest nawet za obiektywnością, czyli pięterko niżej.
Mojej profesorce od fizyki czasami zdarza się pocisnąć bulshity, np. że HIV to kara za łamiący prawa przyrody homoseksualizm, albo że wrócimy na drzewa i spadnie nam średnia przeżywalność przez rozwój techniczny.
:
To byłem ja Tannenberg.
jaś skoczowski :
A co jest?
Pytanie: Dwa narożniki mojego biurka i środek nakrętki na stojącej na nim flaszce tworzą trójkąt. Czy ten trójkąt jest realny? Moim zdaniem jest.
Tannenberg :
“Ojciec Tadeusz, jak Prometeusz”?
banita :
Że w jakimś stopniu to co widzisz nie jest tylko wynalazkiem twojego mózgu i oczek. Przydałoby się więc, żeby ktoś jeszcze mógł to zobaczyć i opisać, że widzi, i żeby dało się stwierdzić z waszych opisów, że widzicie to samo.
banita :
Moim zdaniem twoje zdanie jest równie nic nie warte, co moje w tej kwestii.
jaś skoczowski :
Jestem na chemii na usiu, więc już możesz risercz zrobić.
Tannenberg :
Łoooooooohohoa. Znaczy, nie wiem, czy chcę wiedzieć. No ale chemia dość daleko od WNSu, może nie dorobię się lęków. :D
EDITH: Ja oczywiście nie sugerowałem, że wasza nauczycielka ma na imię Tadeusz.
jaś skoczowski :
bart :
Poprawiłem kolejność.
Kyrje elejson! Boga w sercu nie macie.
jaś skoczowski :
No i wróćmy do początków: widziałeś pogiętą czasoprzestrzeń? A kulę Fermiego? Przecież to produkty (jeśli tkwią w twojej głowie) wyłącznie twojego mózgu. Dotyczy to też wszystkich innych obiektów. Jedno co masz, to strumień informacji, które segregujesz i porządkujesz i wyszukujesz reguł, czyli poddajesz te dane kompresji, tworzysz obiekty. Klasa to sposób porządkowania danych, a obiekt to konkretne dane zapakowane do klasy. Klasa – abstrakcja, obiekt – konkret. Realne jest to, co mogę wydobyć z danych. Jeśli wydobędę trójkąt, nikomu do niczego niepotrzebny, to jest on równie realny jak kula Fermiego elektronów gazu elektronowego w przestrzeni pędów – kompletny odjazd, albo pole grawitacyjne, którego przecież nie widzisz, albo jabłko, które widzisz tylko dlatego, że tak porządkujesz dane. Gdzie tu społeczna umowa i jakaś konieczność weryfikacji?
Co najmniej trzech z was ma blogi, w tym jeden na frondzie. Może byście tak take a hint?
wo :
Wcale ich tak nie nazwę, wiesz dlaczego? (Heh, jakbyś wiedział to byś nie pisał takich śmiesznych rzeczy. ) Otóż, mój drogi, wszystkie próby opomiarownia eteru spełzły na niczym, a bardzo się starano. Nie było niczego, co odpowiadałoby teoretycznym założeniom eteru. To nie sztuczka językowa, po prostu nie było i już, jak bardzo byś się nie upierał. Kwestię eteru zbadano zaś od każdej strony. Nie było pomyłki w mierzeniu.
Poproszę, o jakiś kwit jak to ludzie mierzyli ten eter. Może dowiem się czegoś nowego, bo ja o tym nie słyszałem. Wiem, tylko, że próbowali pośrednio i nic z tego nie wyszło.
Hehehe, a nie przez krasnoludki czasem? Może to jednak krasnoludki. O kwit poproszę. Patrz, może koledzy pomogą http://www.davidicke.com/forum/showthread.php?t=77100
I nie masz pierwowzoru? Sprawdzałeś tu? Gdzie Ty masz z tym problem?
WO pyta, WO odpowiada, każdemu.
tu
i tu
Hyhy, to jak w ‘Równoumagiczniueniu’ u Pratchetta. Aby osłabić demony pryszczeryzmu, pracowicie nie sprawdzasz czy gra pójdzie na kompie i ile kosztuje kontroler, następnie nie instalujesz gry, po to żeby jej nie odpalić na komputerze. Acha, gry się nie odpala po to żeby w nią, oczywiście, nie grać. Kocham Cie. :)
Aha, OK, sorki, że się wtrącałem.
bart :
Na bloga to trzeba mieć:
– czas
– coś ciekawego do przekazania
– chęci
EDIT: A takie wieczorne, piątkowe, niezobowiązujące kopanko to fajoska sprawa. No, ale jeśli gospodarz każe gębę krótko, to się trzeba dostosować chyba. Należy jednak zrozumieć, że każdy chce się trochę powymądrzać i trza mieć nieco serca dla ludu.
banita :
Eh. Wróćmy do początków – nie ma to nic kurwa do rzeczy, co widziałem. Nikogo nie interesują moje prywatne przeżycia poza moim terapeutą. I nawet wtedy on mnie stara się wpasować w jakiś zgrabniusi modelik.
banita :
TRRRRRRYYYTTTT! WRONG! Jesteś oczywiście całkowicie pewny, że jak opisujesz przedmiot x, taki konkretnie-konkretny to Ciebie nie dotyczy np. to?
banita :
Albo wręcz zupełnie przeciwnie – obiekty przekształcasz w strutrutrumień. Czemu nie?
banita :
Bo. Jak. Już. Jesteś. Taki. Geniusz. Że. Na. Wszystko. Wpadniesz. To potem i tak Cię nikt nie zrozumie, bo będziesz to robił w swoim języku, chyba, że zrobisz to opiszesz swoje ważkie przemyślenia w języku publicznym, tak jak teraz. A ten język publiczny ma od chuja zasad, które albo przestrzegasz i to wpływa na treść, albo nie mówisz w nim.
banita :
Mięczak. Zdrajca.
mdh :
Skoro nadażyła się okazja – ja też. JA TEŻ, JAAAAAAAA TEŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻ.
banita :
Zwłaszcza drugi punkt nie jest wymagany: patrz, salon24, sweet-blogaski z glitterami.
banita :
Piątkowe kopanko to można prowadzić o coś, na co ludzie dają faka. Oraz możecie założyć sobie blogaska do takich napierdalanek. Nuda.
jaś skoczowski :
Moczymorda i łajdak. Nie podrywaj mnie, bo jestem żonaty.
jaś skoczowski :
Nie rozmawiamy o rozmawianiu, tylko o realności różnych obiektów. A obiekty to uporządkowane według dowolnego systemu zlepki informacji i nic więcej.
jaś skoczowski :
Ja nie opisuję. Do opisu potrzebuję języka i umowy. Do porządkowania danych nie potrzebuję.
eli.wurman :
Zawłaszczasz sobie przestrzeń, która powinna być nasz wszystkich, wszystkich nas! TT DKN jest dobrem wspólnym LUDZKOŚCI. NIE WOLNO ZAMYKAĆ GO NA NIEPOPULARNE, ALE WAŻNE KWESTIE ONTOLOGI/METAFIZYKI/EPISTEMOLOGII/BUYVELVOXYOURPENISWILLBEBIGGER7STRONGERBUYVELVOXYOURPENISWILLBEBIGGER7STRONGERBUYVELVOXYOURPENISWILLBEBIGGER7STRONGER
Mam kolejnego uzdrowiciela na celowniku – ktoś zainteresowany podjęciem tematu? (może uda się zagłuszyć poszukiwaczy eteru)
banita :
Czyli robisz coś, co nie wiadomo czy da się opisać i wcale tego nie opisujesz, a tak to sobie po prostu, mimochodem, postanowiłeś, zupełnie bez związku z tym, popisać. Not.
banita :
Hyhy.
banita :
A ich realności warto w ogóle gadać, o ile ktokolwiek w ogóle oprócz Ciebie ptorafii pojąć, co to znaczy realność.
“Zlepki informacji i nic więcej” krzyczał, gdy dwóch silnych panów wkładało go do ambulansu. Troszkę tez wierzgał. Na daremno.
jaś skoczowski :
Dokładnie tak. Co więcej: prawdopodobnie moje zawłaszczanie będzie – tak czy owak – skuteczne.
eli.wurman :
Cmok. Ja sobie moje wirtualne usta zedrę nie wiedząc nawet na czym, ale co tam.
jaś skoczowski :
Ale zedrzyj je sobie ku radości #ttdkn w trakcie produkcji lolkontentu.
Mniej dramy – więcej lulzów!
Eli, jak to Żyd, rację ma. Wracam na swoją Frądeczkę, ale jeszcze tu wrócę. A jak Jaś chce się pokopać, to niech napisze bloga i mi dokomentuje linkę na frodzie. Miło było, jak zwykle, ale łyskacz się kończy. Baj.
Lukasz :
Nie trzeba zagłuszać, temat eteru się skończył. Teraz na tapecie zostały nadgryzione japka, kryptopryszczeryzm, gry kompterowe i gorące uczucia niektórych członków TT DKN do WO.
mdh :
Ja ciągle będę nalegał na lolkontent.
@ eli.wurman:
No i właśnie, jeśli lolkontent to:
Podręcznik zatwierdzony przez MEN do użytku szkolnego. Czy ktoś może zetknął się z tym czymś?
eli.wurman :
Dawałem już na blipie: http://zenonbio1.wizytowka.pl/
Praca dyplomowa z Feng Shui. I teraz mocne:
promotorem tej pracy był prof.dr.hab.Zbigniew Królicki, kierownik zakładu Chłodnictwa i Systemów Klimatyzacyjnych Politechniki Wrocławskiej http://www.wme.pwr.wroc.pl/praco_chl.htm
Profesor dodatkowo udziela się w Akademii Feng Shui – proszę porównać zdjęcia:
http://www.feng-shui.edu.pl/
Masakra.
Dzięki Eli za zwrócenie uwagi – link poprawiony
Lukasz :
Wkleiłeś dwa razy ten sam link.
Lukasz :
Jak rozumiem, do tego Feng Shui ogromne zastosowanie ma modelowanie matematyczne procesów przepływowych?
Auch: kopiąc za tym ziomem trafiłem na stronę silva.alpha.pl, gdzie znalazłem taki tekst:
Srsly? Wydział Archeologii kopał gdzieś, bo jakaś wariatka powiedziała, że widzi tam jakieś coś? Ktoś ma może jakieś info?
I dalej: tutaj możemy zapisać dzieci na:
A tam dzieci uczą się, m.in.:
[Podkreślenie moje]
eli.wurman :
Mnie ten link nie działa, kliknąć się nie da
fan-terlika :
Już poprawiam
eli.wurman :
MEN chyba zawsze zatwierdzał to propagitki typu Niemy Krzyk itd. do użytku na lekcjach religii. Przynajmniej tak mi się wydaje, że w każdej szkole tym męczą dzieciaki.
eli.wurman :
Heh, Projekt Cheops i Lucyna Łobos. Myślę nad notką, ale na razie temat mnie przerasta :)
Tannenberg :
To ją przy najbliższej okazji zapytaj, które konkretnie prawa przyrody uległy połamaniu.
A potem – niezależnie od jej odpowiedzi – krzyknij: “złamanie praw przyrody to – inaczej mówiąc – cud. Widocznie w homoseksualizmie tkwi palec boży“.
mdh :
Model modelu czyli metamodel?
A gdyby tego modela odrobić w plastiku albo innym papier-mâché to co bedzie?
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Walter_Model.jpg
mdh :
Henryk Hertz wysłał i odebrał falę, którą przekazał eter między nadajnikiem a odbiornikiem.
mdh :
Jeśli jacyś inni ludzie poza Tobą przyjmą taki model, to stanie się on Waszym prywatnym konstruktem społecznym. Bardzo proszę, mi to zwisa.
mdh :
Nie. Mam tylko model. Pisałem już zresztą.
mdh :
Przecież to normalne – wiem, jaka jest maksymalna prędkość samochodu, co wcale nie oznacza, że ją zamierzam rozwijać. Jestem człowiekiem, który zna się na komputerach w takim sensie, że wiem co potrafi jaki model dostępny na rynku. Wiem co polecić osobie kwarkującej fotoszopy, chociaż nie używam Quarka ani Fotoszopa. Wiem na czym grać w “Różowe kucyki”, chociaż nie mam córki. Ale jak ktoś mnie spyta, to fachowo doradzę. Nie wiem, dlaczego Cię to tak dziwi – Ty zawsze tak przypadkiem coś kupujesz i dopiero potem się dowiadujesz, ile ma gigabajtów albo niutonometrów?
wo :
Znowu! Znowu!
fan-terlika :
Akurat sobie przypomniałem tamtego flejma, bo kolega z pracy prosił o bardzo konkretny prezent dla córki pod choinkę, żebym mu przywiózł z wojażu.
http://wyborcza.pl/1,76842,7303735,Lekarka_o_naszej_akcji__spodziewam_sie_ataku_na_lekarzy.html
“Wśród pacjentów panuje irracjonalny lęk przed szczepieniami. Wymyślane absurdy o rzekomych chorobach spowodowanych szczepieniami to temat na ogromny artykuł.”
A ja, głupi, byłem przekonany, że to tylko parę świrów :0
Znowu dwa dni nie czytania i znowu zaleglosci w lurkowaniu… dzięki za wyjasnienia co do coli.
@ Nietoperz:
Dlaczego wyciąłeś tego linka z księżowskim trio wokalnym? Zdjęcie ilustrujące artykuł świetnie sprawdziłoby się w jakimś bardzo zabawnym, choć drastycznym caption contest…
http://www.telegraph.co.uk/news/newstopics/howaboutthat/2908836/Holy-trinity-of-singing-priests-tipped-for-success-with-debut-album.html
@ bart:
out of date nieco bylo. Chcialem swiezsza nieco jakas note gdzies o tym znaleść, bo w brytjskiej tv reklamują nowe CD tego cudnego tria, wiec pomyslalem zeby rzucic to na żer, potem sie rozmysliłem, potem znowu namyśliłem, w końcu mnie zjebałeś ..:P Ot, do czego prowadzi brak konsenkwencji.
dobra, zwalczywszy własne lenistwo szybko znalazlem okładke tego nowego albumu, która rozpierdala mnie swoim apokaliptycznym klimatem. Drżyjcie lewaccy grzesznicy, to na gruzach waszej obłednej ideologi stoją Zwyciescy Słudzy Boży :
http://www.one21music.com/wp-content/uploads/2009/08/the-priests-harmony.jpg
Nietoperz :
Byłem absolutnie przekonany, że zobaczę to:
nie, to jest sodoma i gomora, ja o apokalipsie pisalem
Lukasz :
“dr Piotr Kosmędai” Nie, nie można się tak nazywać!
http://www.feng-shui.edu.pl/galstaze.html – oczywiście projektują… szfak.
BTW czy klimatyzacja jest zgodna z tym, co kiedyś tam Chińczycy wiedzieli?
@ urbane.abuse:
chyba jednak wszystko grai buczy z nazwiskiem profesora – za pl wikią :
Kosma – imię męskie pochodzenia greckiego. Wywodzi się od słowa kosmos oznaczającego “porządek”, “ład”, “ozdobić”
Dai (Tai Lü: tai51 lɯ11 chiń.: 傣族; pinyin: Dǎizú) – jedna z 56 oficjalnie uznawanych mniejszości etnicznych w Chinach, posługująca się się językiem z dajskiej rodziny językowej. Nazwa Dai jest jednak używana wspólnie w odniesieniu wobec kilku mniejszych grup etnicznych w południowej części prowincji Junnan, zamieszkujących Autonomiczną Prefekturę Xishuangbanna oraz Prefekturę Autonomiczną Taihong Tai i Jingpo, spokrewnionych z Tajami. Chińskie statystyki wyliczają 1,15 mln osób tej narodowości.
słowiański orient po prostu, ot co
Nietoperz :
z prowincji Yumam
@ urbane.abuse:
hy hy
urbane.abuse :
Albo tuman.
wo :
Jak zwykle niedouczony. Heinrich Rudolf Hertz, nie mierzył tego, co chciałbyś, żeby mierzył. Potwierdził eksperymentalnie zastosowanie równań Maxwella* w tym przypadku. Hertz swój eksperyment przeprowadził w 1886, Michelson swój w 1881, wiec już wtedy eterowe zagrywki były pod obserwacją**. (*) były pod obserwacją także równania Maxwella. Mają one, bowiem jedną wredną cechę, miały problem z transformacją Galileusza i nie działały dla ciał poruszających się względem eteru. Hertz, wykorzystał, więc pewną sztuczkę. W 1890(! ważne) przyjął hipotezę Stokesa, żeby to sobie obejść ale z kolei takie podejście (**)przeczyło wynikom doświadczenia Fizeau.
Bredzisz, dlatego, bowiem elektrodynamika Hertza i jego doświadczenia prowadziły w prostej linii do elektrodynamiki Lorentza (taa tego od jego przekształcenia) i narodzin pola. Tym samym mamy tu przeskok od Newtona prawie już do Einsteina.
Wiesz, mam już dość. Kup sobie choć ‘Historię fizyki’ Wróblewskiego i przeczytaj, a nie pleciesz farmazony i trzeba zrobić tl;dr żeby te bzdury wyprostować.
Bredzisz, ja mogę rzucić przykładem wieloaplikacyjnego kryterium demarkacji. Takie gówniane konstrukty czy inne brednie możesz sobie wsadzić, gdyż w fizyce masz tak, mój drogi, że jedno odkrycie ma masę zastosowań, które testują taki konstrukt. Nie możesz sobie przyjmować jakiś dowolnych konstruktów, one jeszcze muszą działać na innych polach. Wiesz, mój drogi jak poznawano strukturę DNA i co to ma wspólnego z fizyką?
W przypadku nauk ścisłych wywietrz sobie musk z tych konstruktów dobieranych ad hoc.
Dlaczego nie? Taki Enterprise np. w takim Świecie 3 Poppera jak najbardziej istnieje.
Fachowo? Że co?
Zaś dla mnie…
Jeśli chodzi notebooki wszystko w przedziale 5-7k pln rozsądnej marki (ja preferuje dell) ma parametry więcej niż wystarczające na czasy, w których zostało kupione, reszta mi zwisa poza dobrą gwarancją.
Samochód ma mi się podobać, aaa i mieć tiptronic (or compatible). Jaranie się parametrami zostawiam pryszczersom. Szkoda czasu, można wtedy przeczytać coś ciekawego.
Gammon No.82 :
model obiektu ze Świata 3 Poppera.
http://en.wikipedia.org/wiki/Popperian_cosmology#World_3
eli.wurman :
Jeśli dostrzegłeś gdzieś dramy w moich wypowiedziach, to chyba ptak zasrał Ci okienka w twoim Kosmicznym Rozpruwaczu Gwiazd. Kapitanie.
mdh :
Znowu muszę ci cholera podziękować. Wygląda na to, że za słabo czytałem Poppera. W życiu by mi nie przyszło do łba, że Star Trek należy do trzeciego świata na równi z prawem Ohma. Ale na swoje usprawiedliwienie (albo na totalną dyskwalifikację) powiem, że Poppera czytałem od początku ze straszliwym biasem (nobo Popper->nauka, te rzeczy…), a gdybym musiał coś zrobić z wizjami artystycznymi – wyszedłbym od czegośtam innego (Ingardena O dziele literackim? nie wiem, Ingardena szanuję, ale nie bardzo lubię – chwilami mętniaczy).
mdh :
I jak większość wykształconych ludzi swoich czasów był przekonany, że te równania opisują zachowanie eteru. A więc mierzył to, co chciałeś, żeby mierzyl – zachowanie eteru.
mdh :
O tyle “prawie”, że Lorentz też wierzył w istnienie eteru i cała teoria Poincarego-Lorentza (z którego Einstein zapożyczył te przekształcenia) była próbą wyjaśnienia doświadczenia M-M przy założeniu istnienia eteru. Kup sobie choć ‘Prawde i mity w fizyce’ Wróblewskiego i przeczytaj, a nie pleciesz farmazony zasługujące najwyżej na lakoniczne szydery.
mdh :
Ale przecież Świat 3 Poppera to właśnie świat konstruktów społecznych. Istnieje w nim także eter, humanoidalne jaszczury Ickego i oczywiście pole elektromagnetyczne. Jeśli chcesz więc powiedzieć, że eter istnieje w takim samym sensie w jakim istnieje USS Enterprise, to ja przecież twierdzę to samo od samego początku.
wo :
Skoro osoba O wykonująca dowolną czynność C jest przekonana, że mierzy zmienną Z, i przekonanie osoby O jest identyczne, jak większości wykształconych ludzi w czasie, w którym żyje osoba O, to znaczy, że O wykonując C mierzy Z.
Dobrze ująłem regułę twojego rozumowania?
wo :
Ale zgodzisz się, że “Prawdę i mity w fizyce” Wróblewski napisał wcześniej, niż “Historię fizyki”, a tą ostatnią publikacją dokonał Unieważnienia i Uniesłusznienia swoich wcześniejszych nieważnych i niesłusznych poglądów. Nadto złożył Stosowną Samokrytykę przed frontem właściwej Akademii Nauk, jak tego wymaga Epsod Meniętny.
W razie czego służę datami wydań obu dzieł Wróblewskiego :-D
Teraz na TVP 1 szarlatani kontra naukowcy dyskusja nt. “leków” homeopatycznych. Dlaczego Bart nie występuje jako ekspert?
Czy wie ktoś co o piciu moczu mówi Mistrz, albowiem wlewanie moczu w nieszczelne jelita powodować winno przykry zapach z ust (analogicznie do bąków).
galopujący major :
Grampy Bone says nothing.
Ale na logikę to pot też powinien śmierdzieć. Że nie wspomnę o włosogłówkach penetrujących z jelit ku słonecznemu światłu.
Gammon No.82 :
Ale teraz już wiesz jak robią te cyrkowe sztuczki z zianiem ogniem albo wyjmowaniem chustek z ust. Po prostu piją naftę albo połykają chusteczkę haftowaną co ma cztery rogi, a potem z krwią, niczym bąkami, przedostaje się do ust.
@ galopujący major:
Kto to powiedział? – Gdyby nie internet, nie wiedziałbym, ilu na świecie jest durniów. Coś mi się widzi, że ci tutaj, to jeszcze nie wszyscy…
Gammon No.82 :
Moje rozumowanie to tak zwany fachowo nominalizm. Tak naprawdę to naukowiec zawsze mierzy coś takiego jak na przykład wychylenie się wskazówki albo ruch pisaczka na papierze. Czy ta wskazówka pokazuje “natężenie prądu” czy “Susan”, to już kwestia tego, co tę osobę mejkuje hepi.
Czasem takie konwencje wychodzą poza kaprys pojedyńczego badacza albo nawet pojedynczej pracowni i stają się konwencjami przyjętymi powszechnie. Są podzielane przez “większość ludzi żyjących w czasie”. To jest wtedy tak zwany konstrukt społeczny. Na przykład Henryk Hertz uważał, że mierzy eter. My to nazywamy “polem elektromagnetycznym” (bo jakoś to “pole elektrosłabe” się nie przebija do potocznego dyskursu). Za 200 lat będą to nazywać np. gamonoemdehem. Ale czy jakieś “pole elektromagnetyczne” jest tak naprawdę naprawdę? Nie, należy do tego świata numer 3 razem z USS Enterprise i jego zapasami dilithium.
Gammon No.82 :
Zgaduję, że palisz papierosy?
Gammon No.82 :
Nie tylko Ingarden, bardzo w tym względzie interesująca jest ontologia Nicolai Hartmanna. Tylko, że problem polega generalnie na tym, że to już jak najbardziej współczesna filozofia i linkami już ciężko rzucać. To jest już niestety dość hermetyczne.
Edit: Choć nie tak do końca bo związane z dość starym problemem istnienia działa sztuki.
wo :
Przeczytaj poprzedniego komcia. Wiara to jedno, eksperyment drugie. Nie chce mi się już wybebeszać równań Maxwella (zresztą bez wtyczki do WP rozumiejącej LaTeX to i tak nie byłoby właściwie możliwe). W każdym razie sam musisz sprawdzić, dlaczego trzeba było przyjąć szereg rozwiązań ad hoc, żeby te równania zaczęły banglać u Hertza. Co więcej, te założenia dokonane ad hoc były niezgodne z wynikami innych eksperymentów.
Dlatego eksperyment Hertza, ani nie mierzył eteru, ani nie potwierdzał jego istnienia. Eter jeśli już, tak bardzo chcesz szukać leżał sobie, zakurzony, daleko na półce oznaczonej ceteris paribus i ostatecznie miał znaczenie mistyczne, jak już musisz sobie w coś wierzyć.
Patrz, zaczęliśmy od fizyki, a dokładnie od opomiarowywania eteru, a Ty skończyłeś na wierze. Więc kto zasługuje na szydercę, mój Ty drogi mistyku?
Swoją drogą ‘kościół pod wezwaniem św WO od konstruktów’, to brzmi wyjątkowo kusząco.
A. Czyli co jednak Twój, USS Enterprise to nie sam model bez pierwowzoru? Widzisz, nie bolało, można tak było od samego początku.
B. Nie. Różnica jest taka, że jedno tylko istnieje sobie ostatecznie w takim Świecie 3 (or compatible), a drugie jest na tyle realne, że możesz zmierzyć, mało, możesz użyć, jako narzędzia.
Jak mniemam tak dawno skończyłeś studia, że o spektroskopii NMR nie wspominano wtedy?
wo :
Buachahchachacha.
I kto powiedział, że nie ma lolkontentu?
:
To zdaje się, że Lem powiedział. A szło to chyba tak: Gdyby nie internet to nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów.
mietek_1899 :
Dlaczego nie występuje astromaria?
BTW: Jest to gdzieś dostępne? ew. nagrał ktoś i może się podzielić?
Program był słaby, bo prowadząca nie pozwalała na zbyt długie wymiany argumentów. Ale szarlatan od homeo zdążył przyznać, że “leki” homeo nie zawierają żadnej substancji czynnej, a jedynie informację. Oczywiście zostało to wyśmiane przez profesorów, na co szarlatan odpowiedział, że teorie naukowe nie zawsze ogarniają wszystko, na co dał przykład sprzeczności (wg niego) teorii kwantowej z teorią względności. Po stronie homeo były jeszcze dwie znane panie, które podawały dowody anegdotyczne ze swojego życia, jak to homeopatia zadziałała, oraz pani, która twórczo łączy homeopatię z akupunkturą (robi zastrzyki podskórne ze środków homeo w miejsca akupunkturowe).
mietek_1899 :
Bo jestem anonimowym łosiem z Internetów?
wo :
Do dzisiaj mi się zdawało, że nominalizm to mniej więcej coś jak pogląd o nieistnieniu powszechników. No ale człowiek się uczy całe życie. Chłe chłe.
Zgaduj dalej.
mdh :
Paczpan – to zupełnie jak z polem elektromagnetycznym, które żeby banglało, trzeba przyjać szereg rozwiązań ad hoc i dlatego wszyscy czekamy na wielką unifikację.
mdh :
Oczywiście Ty, skoro Tobie się wydaje, że to wszystko nie jest kwestia wiary tylko Obiektywnie Obiektywnej Obiektywności.
mdh :
Czyli co, jednak Twoje pole elektromagnetyczne jest równie realne jak USS Enterprise? Widzisz, nie bolało, można tak było od samego początku.
mdh :
Jak mniemam tak dawno skończyłeś studia, że o spektroskopii EPR nie wspominano wtedy?
Wyżej wspomniany program: http://www.tvp.pl/styl-zycia/zdrowie-i-uroda/ostry-dyzur-jedynki/wideo/homeopatia-za-i-przeciw-29112009