Chemtrails: śmierć spadająca z niebios
Jakiś czas temu obiecałem wam notkę o morgellonach, czyli sztucznych włóknach tworzących się ludziom pod skórą. Te obce ciała miały formować się w efekcie spożywania żywności modyfikowanej genetycznie. Chorym na morgellony zazwyczaj polepsza się po kuracji lekami antypsychotycznymi podawanymi w wypadku halucynozy pasożytniczej — nazwa dokładnie oddaje istotę schorzenia. Część pacjentów odmawia kuracji, twierdząc, że taka diagnoza uwłacza ich godności. I tu w zasadzie mógłbym zakończyć wpis o morgellonach, bo temat okazał się wybitnie nierozwojowy, a amerykańskie rządowe Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom wciąż bada to schorzenie — może się więc okazać, że faktycznie coś jest na rzeczy.
Podczas researchu morgellonów trafiłem jednak na fascynujący trop. Okazuje się, że zakażenie toksycznymi genami zawartymi w GMO to tylko jedna z hipotez tłumaczących powstawanie morgellonów. Według innej, morgellony to nanotechnologiczne, zdalnie zasilane i sterowane roboty, które dostają się do organizmu z chemtrailsów. Nie, serio. Nie żartuję. O, proszę.
Chemtrailsy, nazywane też smugami chemicznymi, to przyczynek do mojej prywatnej teorii, że najlepiej rozchodzi się wiedza o spiskach, których działanie można zaobserwować z własnego ganku. Większość z nas ogląda chemtrailsy każdego pogodnego dnia: to smugi kondensacyjne pozostawiane przez samoloty. „Zwykłe” smugi (ang. contrails) tworzą się w wyniku powstawania kryształków lodu wokół drobinek spalin. Dzieje się to na wysokości kilku do kilkunastu kilometrów, w konkretnych warunkach pogodowych. Chemtrailsy zaś udają tylko smugi kondensacyjne, a naprawdę są koktajlem groźnych chemikaliów, którym Rząd Światowy polewa ludzkość. Po co polewa i czy aby na pewno polewa?
Krótka dygresja: imponuje mi szacunek, jakim darzą się wzajemnie spiskoteoretycy różnych wyznań. Jeden wierzy, że Kennedy’ego zamordowała żydowska mafia, drugi obstawia kosmitów, ale zazwyczaj trzymają ze sobą sztamę. Łączy ich walka o Prawdę przeciwko wspólnemu Przeciwnikowi, który tę Prawdę Ukrywa — i nic to, że ich Prawdy wzajemnie się wykluczają! Z jednej strony może to być syndrom polskiej opozycji solidarnościowej, która jednoczyła najróżniejsze nurty polityczne w walce z komuną, przy cichym założeniu, że kiedy komuna padnie, to wtedy sobie pogadamy o całej reszcie. Istnieje też ewentualność, że w przypadku spiskoteoretyków zawsze da się znaleźć wspólną płaszczyznę (w naszym przykładzie o JFK będzie to pozaziemskie pochodzenie Jewriejskiego Plemienia). Zresztą zapewne w wyniku niepotrzebnego dopatrywania się wspólnego mianownika David Icke bywa oskarżany o antysemityzm — jego przeciwnicy twierdzą, że kiedy mówi „jaszczury”, myśli „Żydzi”.
Jakie są więc Prawdy tropicieli chemtrailsów? Hipoteza najbardziej mainstreamowa: chemtrailsy służą do kontroli klimatu. Jedni twierdzą, że zawarty w nich tlenek glinu odbija promieniowanie słoneczne, ochładzając Ziemię. Inni dodają, że oprócz tlenku glinu w smugach znajdują się również sole baru, służące programowi HAARP do wywoływania trzęsień ziemi i aktywizacji wulkanów. Co ciekawe, hipoteza klimatyczna zawiera ziarenko prawdy: cirrusy tworzące się czasem od smug kondensacyjnych mają pewien wpływ na klimat Ziemi. Kiedy po atakach 11 września w USA na trzy dni wstrzymano ruch lotniczy, meteorolodzy zaobserwowali gwałtowny wzrost dobowej różnicy temperatur.
Inne, weselsze hipotezy zakładają, że aluminium i bar opadają na ziemię, dostają się do organizmów ludzkich i służą za anteny do kontroli myśli, ewentualnie do wzmacniania szkodliwego działania niskich częstotliwości, którymi bogobojnych Amerykanów atakuje ich własna armia. Hipoteza o opryskiwaniu obywateli szczepionkami została obalona ze względu na fakt, że po przelocie samolotów ludzie zazwyczaj czują się gorzej — a więc szczepienia odpadają, po nich się polepsza. Osoby, które na tyłach znaków drogowych dostrzegają zakodowane instrukcje dla wojsk okupacyjnych ONZ, faworyzują tezę o kontroli populacji: chemtrailsy trują nieprawomyślnych obywateli, fundując im lekką grypkę, bóle brzucha, głowy i stawów, podskakujące powieki, problemy z oddychaniem i ogólne rozbicie. Lista symptomów wydaje się znajoma? Bingo! To te same objawy, z którymi świetnie radzi sobie większość specyfików i procedur medycyny alternatywnej! Za wyjątkiem tików powiek. Nikt nie radzi sobie z tikami powiek.
Przy pisaniu takich tekstów najfajniejszy jest research. Oto ukochany przeze mnie polski akcent, czyli przełożenie globalnego spisku na przaśną rzeczywistość południowej Polski. Komentator artykułu poświęconego chemtrailsom w witrynie „Otwórz oczy” sugeruje, że górnośląscy farmaceuci też są w zmowie:
Obserwujemy to zjawisko od paru miesięcy w Polsce, Jastrzębie Zdrój. Rekord 5 szt. chemtriali, rano cieniutkie smugi, po południu prawie się łączyły. Zjawisko tzw. ciągłej grypki, krząkanie i uczucie że coś mamy w gardle. Zgadzam się z tematem w 100%, to nie jest teoria, to jest fakt. Poza tym na innej stronie ktoś podał że to jest mycie samolotów. Torpeduje to stwierdzenie prostym wyjaśnieniem, niebo to nie airmyjnia. Rozumien jeden, dwa, trzy samoloty, ale żeby myć nad miastem ? ze 20 samolotów ? Bzdura, a dziwnie po chemtrialach robią się kolejki w aptekach ? Biznes całą gębą…
Oto link do tekstu z 2000 r., którego autorowi wydaje się, że Związek Radziecki wciąż istnieje. Możecie powiedzieć, że się czepiam — odpowiem, że to niby drobiazg, ale świetnie ilustrujący pogardę dla rzeczywistości. Link do pierwotnej lokalizacji tekstu prowadzi do strony Surfing The Apocalypse — zajrzałem tam na chwilę i przyciągnęła mnie hipnotyczna reklama z dziwacznym tekstem i jeszcze dziwniejszą oprawą graficzną. Zaprowadziła mnie do strony eFoodsDirect sprzedającej liofilizowaną i puszkowaną żywność dla świadomych obywateli pragnących uniezależnić się od rządowych dostaw jedzenia (lub dysponujących ograniczoną przestrzenią magazynową w swoim schronie przeciwatomowym). Bestsellery to Freedom Unit i Liberty Unit — zestawy rocznego wyżywienia dla jednego dorosłego z dołączoną książką kucharską.
Dokumentacja zdjęciowa teorii chemtrailsów dzieli się na dwie nierówne kupki. Większy stosik to zdjęcia samych smug, zazwyczaj wykonywane przez tropiciela w jego miejscu zamieszkania. Mniejsza kupka to fotografie narzędzi zbrodni: dziwnych fragmentów kadłuba, dysz, a nawet wnętrz samolotów, z beczkami wypełnionymi tajemniczą substancją.
I tu czas wspomnieć o Contrail Science.
Chemtrails to bardzo popularna teoria spiskowa (to przez widzialność z ganku, mówię wam). Tak popularna, że dorobiła się specjalnej strony poświęconej obalaniu „faktów o chemtrailsach”. Jej autor, kryjący się pod nickiem Uncinus, odnalazł wyjaśnienie zagadki beczek (oraz oryginalne zdjęcie w serwisie airliners.net). Okazuje się, że fotografia pokazuje wnętrze Boeinga służącego m.in. do testów gwałtownych zmian obciążenia pokładu — stąd beczki, będące częścią hydraulicznego układu symulującego takie zmiany. Wersja zdjęcia krążaca po stronach i forach wyznawców teorii chemtrailsów została nieco zmodyfikowana: ktoś dodał w Photoshopie napisy „Sprayer 05” i „Hazmat [hazardous material] Inside”. Świadczy to, że ledwie krok dzieli głupotę od oszustwa.
Dzięki Contral Science dowiedziałem się też, że Poszukiwacze Prawdy biorą za rozpylacze chemtrailsów następujące akcesoria: naukowe przyrządy do pobierania próbek powietrza, do badań nad oblodzeniem kadłubów samolotów, otwory do awaryjnego zrzutu paliwa, umocowania anten ciągniętych za samolotem, generatory dymu (do badania wirów wytwarzanych przez kadłub), urządzenia do zasiewania chmur i tankowania w powietrzu. Za chemtrailsy brano zaś wodę zrzucaną przez samoloty do gaszenia pożarów czy odrzut z rakiet do wspomagania startu. Polecam samodzielną lekturę Contral Science — to kopalnia wiedzy o mitach związanych ze smugami kondensacyjnymi, a jej Szacowny Gospodarz z rozbrajającym i budzącym podziw spokojem odpiera ataki szaleńców w komentarzach.
Birger:
Uncinusie, wyjaśnij mi proszę, w którym roku odkryto utrzymujące się długo smugi? I dlaczego słyszę dźwięki o wysokiej częstotliwości, kiedy widzę chemosamolot albo zorzę polarną??Uncinus:
Odkryto je w 1921 r. Zobacz: http://contrailscience.com/pre-wwii-contrails/Nie wiem, dlaczego słyszysz dźwięki.
Wpis zrobił się długi, wspomnę więc tylko, że wbrew pozorom nie jesteśmy bezbronni wobec zagrożenia. Najlepsza obrona to pozytywna energia orgonowa. Możemy otaczać się nią, kupując w sieci orgonity — piramidki z zatopionymi w żywicy wiórkami metalowymi. Estetów dbających o wystrój wnętrza domu pocieszam, że orgonity występują w wersjach ozdobnych. Osoby gotowe bezinteresownie pomagać sąsiadom powinny zainteresować się działem orgonowym do samodzielnego montażu. Takie działo rozgania chemtrailsy i chmury — może więc przydać się w kwestii zabezpieczenia pogody do grilla. David Icke ma taką armatę w ogródku!
Ech, a miało być o morgellonach…
P.S. Już po opublikowaniu tekstu przypomniało mi się, że miałem wspomnieć o polskiej Wikipedii, którą oprócz UPR-owców redagują również wyznawcy teorii spiskowych! Oto akapit z hasła o smugach kondensacyjnych:
Problem stwarza wytłumaczenie ciągłych, rozpraszających się smug pojawiających się za samolotem. Zjawisko nie występujące do lat 90-tych, zdaje się być ukrywane przed informacją publiczną. Niektóre teorie mówią o specjalnych dodatkach (tlenek glinu, bar), które mają poprawić jakość paliw, dzięki czemu loty będą bardziej ekonomiczne. Inna teoria mówi o tzw. chemtrails (smugach chemicznych), których zadaniem ma być kontrola populacji poprzez opady w postaci włókien wywołujące choroby podobne do grypy lub też globalna modyfikacja pogody (ochrona ziemi przed globalnym ociepleniem). Brak oficjalnych doniesień na ten temat.
Ukrywane przed informacją publiczną? WTF?
Zdjęcie smug: Roo Reynolds, CC.
kabotyna :
Pomijając już to, że “jest Szwajcarem”, to nie jest odpowiedź na pytanie o narodowość (Grzegorz Rosiński też jest Szwajcarem), to ta mała literka to jakoś specjalnie? Bo konsekwentnie tak piszesz.
kabotyna :
Kpiny raczej, bo w ogóle wnikanie w prawdziwe intymne intencje kolesi z takim emo na moim punkcie mnie niespecjalnie interesuje – bawi mnie samo emo.
kabotyna :
Zgoda, dlatego właśnie piszę, że masz opóźnienia w swojej procesyzacjo-haelbizacji. Ale wszystko przed Tobą :-)
wo :
szwajcar to przecież tyle, co odźwierny (kiedyś ONI służyli u NAS!!!)
wo :
Masz jakiś problem szanowny WO, czy tylko ci żona Guitar Hero zamknęła w szafie i nie masz zajęcia? Zawsze jesteś taki wygadany, kiedy twoi oponenci są na wakacjach, czy ze mna taka odwaga zdarzyła ci się po raz pierwszy? Wcześniej siedziałeś cicho i grzecznie czekałeś az skończę.
wo :
Wzorcowy MMC: nauczyciel angielskiego, dorabiający tłumaczeniami i używający komputera?
http://nasza-klasa.pl/profile/3651073/gallery/album/2/4
czyli
http://toyah.salon24.pl/
invinoveritas :
Eli Wurman go właśnie na moim blogu bronił, że to w gruncie rzeczy nasz człowiek jest.
@ patriotyzm
“Zamiast się ucieszyć, że naszemu się udało i Niemiec został na tej autostradzie z przysłowiowym kwitkiem (…)
Polak to Polak. Naszych trzeba bronić. Cieszyć się nawet z drobnych sukcesów i pomagać jak im się coś nie powiedzie. Powiedzmy sobie szczerze kto z nas by nie miał ochoty odjechać niemieckiej drogówce i z uśmiechem na ustach powiedzieć im „aufiderzein”?”
http://girzynski.blog.onet.pl/
invinoveritas :
U mnie tutaj na przykład wygrywa klasizm – umiejętność zachowania się na autostradzie czy w samolocie to element KKWSB dla MMC, więc oczywiście tu mamy znowu zawodowego polityka, który tego nie potrafi, bo ma immunitet, więc nie musi (i stąd pogarda MMC dla kogoś z UMC/UC).
hlb :
Zawsze i bez wyjątku.
wo: :
Może wyjasnię ci twoja sytuację dokładnie, bo widze że przeceniłem twoja inteligencję.
Jak dla mnie jesteś jedynie takim pociesznym kolesiem, który siedzi w dziale kulturalnym jakiejś gazety. Możesz popisywać się tak długo, jak długo zarząd tej gazety będzie chciał utrzymywać ten dział kulturalny.
Jeśli Agora cię zwolni, to będziesz musiał pójść pokajać się do Rzeczpospolitej albo Dziennika, żebyś mógł sobie kupić nowego ajpoda, który trafi na rynek. A nawet jeśli doczekasz emerytury w Gazecie – czego ci szczerze życzę – to będziesz tam żył z opisywania kreatywności i zdolności ludzi takich jak ja.
Na co dzień chwalisz się dobrami, które dla ludzi w mojej okolicy sa normalką, a dla ciebie jawią się szczytem możliwości. Więc zrób mi te uprzejmośc nie trać mojego czasu, bo twój snobizm jest raczej wioskowej próby.
Jeśli chciałbys czemukolwiek zaprzeczyć, to przypomnę ci, że podczas naszej piewszej pogawędki wyznałeś z bólem w przypływie szczerości:
Pisywałeś fajnie, ale zwyczajnie stałeś się bufonem, więc odbijasz sobie szpanując na różnych forach przed tymi dla których, jak wierzysz, iPod, iPhone czy MacBook to jest lepszy świat.
Nie chciałem się zachowywać nieuprzejmie wobec Barta i wyciągnałem do ciebie rękę na zgodę. Ale moja uprzejmośc ma to do siebie, że nigdy nie jest natrętna. Jak dla mnie jesteś mały, czy masz znane w Polsce nazwisko czy nie.
Teraz możesz wrócic do rysowania mapek nieistniejących autostrad.
Nie chcę się wtrącać do tej pasjonującej dyskusji, ale podobno Owsiak wybrał śmierć. Brawo Jerzy czy Jerzy Chuj?
@klasy
Dziwne wydaje mi się pomijanie aspektu materialnego. Jeśli dobrze rozumiem, to LC nie posiada konkretnego fachu/zawodu i goni od fuchy do fuchy, natomiast LMC ma coś konkretnego, ale średnio atrakcyjnego. Ale przecież nieposiadający zawodu pracownik budowlanki zarabia czasem kilkakrotnie więcej niż pielęgniarka czy nauczyciel, a nawet więcej niż hipotetyczny niedorabiający lekarz.
O, Kambei Shimada też o tym pisze:
“Urodzeni mordercy” paskudni, a epatujące krwawymi ochłapami bannery cacy? Nie kąsam.
A w ogóle to nazywam się Zdzisiek z Pierdiszewa i też mi smutniej po Izraelitach niż Palestyńczykach.
invinoveritas :
Jakie przyslowie traktuje o kwitku?
kabotyna :
Memosfera bialoruska traktuje Mickiewicza jako swojego.
bloody_rabbit :
Tak samo memosfera polska traktuje Kopernika. To są świetne tematy na letni flejm, tak na marginesie, hehe.
Zeby podgrzac (nomen-omen) flejm o Apple:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,6887786,Po_eksplozji_iPoda_firma_Apple_probowala_zamknac_usta.html
“W ubiegłym tygodniu wyszło na jaw, że firma Apple próbowała już wcześniej zataić kilka podobnych przypadków samozapłonu odtwarzaczy iPod.”
Nastepny model iPoda powinien nazywac sie Pinto.
bloody_rabbit :
Pinto przepadł raczej przez nazwę (w Brazylii była dość zabawna)
A polska Conrada jako naszego.
Ale kabotyna ma racje, dwa calkiem powazne (jak na internet) zrodla podaja go jako szwajcarskiego matematyka:
http://scienceworld.wolfram.com/biography/Euler.html
http://www-history.mcs.st-andrews.ac.uk/Mathematicians/Euler.html
bloody_rabbit :
Następny portal Agory powinien się nazywać “Niusy Dla Królików”.
bloody_rabbit :
Takoż litewska. Tim Snyder znakomicie w swojej ksiażke wyjaśnia, dlaczego każda z tych trzech memosfer ma tu rację (niezmiennie wszystkim to polecam, “Rekonstrukcja narodów” Snydera to historia Rzeczpospolitej Obojga Narodów doprowadzona do dzisiaj i opowiedziana kolejno z czterech punktów widzenia, polskiego, białoruskiego, ukraińskiego i litewskiego, przez co ci sami ludzie zmieniają się z bohaterów w zdrajców itd.). Wszystkie te narody przecież wymyślono w romantyzmie.
bloody_rabbit :
Ale kabotyna nie ma racji, bo musiałby uzasadnić, że nie można go nazwać “niemieckim myślicielem”. To jest taki sam błąd jakby twierdzić, że Mickiewicza nie można nazwać “litewskim poetą”.
wo :
WO, ale przecież na takiej samej zasadzie można mówić, że Euler jest rosyjskim myślicielem, a Fryderyk Ch. francuskim kompozytorem, Maria S. francuską uczoną, Józef K. angielskim publicystą i pisarzem.
Hyhy, przyniesłem coś z FF, ale nie śmierdzi.
Otóż w USA rośnie w siłę ruch Birthersów – osób (głównie proweniencji chrześcijańsko-republikańskiej), które twierdzą, że Obama nie urodził się na Hawajach, tylko w Kenii i – jako urodzony poza granicami USA – nie ma prawa być prezydentem. Wyciągnęli ostatnio ponoć autentyczny kenijski akt urodzenia Obamy, który wygląda super, ma tylko jeden feler: jest wystawiony w imieniu Republiki Kenii w lutym 1964. Republika Kenii powstała 12 grudnia tego roku. Akt odnalazła pani adwokat o prześlicznym imieniu. Nazywa się Orly Taitz :)
mdh :
To se mów, w czym problem?
wo :
Obiektywnie? Przecież KKwSB istnieje tylko relatywnie do kogoś kto wobec konkretnych banknotów KKwSB daje faka. Ty natomiast niepotrzebnie i błędnie przecinasz MMC swoją grupą wiekową z jej możliwościami i aspiracjami. Dodatkowo generalizując pre
kofiguratywność popkultury na całą kulturę. Emerytowany prawnik, lekarz czy inżynier być może nie mają już takiego kapitału w Twoich oczach, bo stracili kontakt z cutting edge zawodu, ale w swoim towarzystwie emerytowanego MMC mają tyle samo. W oczach młodzieży, która potrafi docenić kilkadziesiąt lat doświadczenia pracy w zawodzie też. Oni nie zamierzają już być drugi raz młodzi i starać się o posadę w zawodzie udowadniając, że potrafią kreślić w AutoCAD-zie, za ich KKwSB spokojnie wystarcza możliwość rozpoczęcia opowieści od “pamiętam jak budowaliśmy trasę W-Z…” (storytellizm FTW!).wo :
Na rynku pracy, ale nie na rynku kultury.
wo :
A oprócz tego, że były ładne, to co się na nich wtedy robiło?
@ hlb:
Dwa razy rozważałem szukanie KF-u do wordpressa i oba razy z tego samego powodu — nie dlatego, że mnie wkurzasz, czy nawet nudzisz, ale dlatego, że jak Cię czytam to żena idzie mi nosem.
Waterburner :
Poprawne skojarzenie powinno oczywiście brzmieć “Dziwne dni”. Juliet Lewis w Polsce na scenie, a ja tego nie widziałem! FFFFUUUUUU-
urbane.abuse :
Etam, u mnie na polskim to był tylko funfact.
mdh :
A nie praskim urzędnikiem?
bart :
To znaczy “owego”, right?
inz.mruwnica :
Tegoż.
inz.mruwnica :
To ten od funfact Polanaise (bo Twój polonista nie był Prawdziwym Polakiem Patriotą)
urbane.abuse :
Ba! Nasza polonistka kazała nam oglądać “Kabaret Olgi Lipińskiej”. EDIT: I zabraniała czytać Łysiaka :-)
inz.mruwnica :
To jest uniwersalny problem dotyczący wszystkich zjawisk społecznych. Nic w nich nie jest obiektywne per se, ale jeśli istnieje duża grupa ludzi podzielających subiektywny pogląd, że nie wypada w rybackim bezrękawniku iść na rozpatrzenie swojej sprawy w Trybunale Konstytucyjnym – to ten zbiorowy pogląd sam z siebie staje się obiektywnym faktem społecznym.
inz.mruwnica :
Mylisz dwie rzeczy. Młodzież może wysłuchać opowieści starego dziadka o tym, jak się w PRL kupowało samochód – ale to nie znaczy, że postrzegać dziadka będzie jako MMC!
inz.mruwnica :
Mniej więcej w tym okresie pracowałem w tygodniku “WIadomości Kulturalne”, który pracował na Makach (prawie wyłącznie 68k). Takiego laptopa miał tam prywatnie pan Jan Stanisław Witkiewicz, mój sąsiad z biurka, będący stuprocentowym humanistą niezainteresowanym jakimkolwiek mastah haxorstwem. I bardzo był zachwycony tym, że w Sadzie mu skonfigurowali, jak z tego laptopa wysyłać teksty faksem (dziś anachronizm, ale hej, to 1995 i redakcyjne maszynistki!) oraz podłączać się do redakcyjnej sieci przez Localtalk.
http://www.iik.pl/autorzy.php/725
Okres, w którym komputery były tylko dla mentatów i hackerów, to raczej lata 80.
wo :
W tym, że to nie jest uzasadnione względami pokręconej historii narodów (tak jak w przypadku Mickiewicza). Mówienie o Eulerze jako niemieckim myślicielu jest tak samo sensowne jak mówienie o Eulerze jako rosyjskim myślicielu.
inz.mruwnica :
Dobre. ;)
Chodziło o Józefa Teodora Konrada K.
inz.mruwnica :
Masz do tego absolutnie pelne prawo, cokolwiek chciales przez to przekazac.
mdh :
Znalazłeś sobie bardzo zły przykład, bo akurat znakomicie uzasadnialny pokręconą historią narodów. Piotr Wielki był tyleż Rosjaninem co Niemcem (obie memosfery mają pełne prawo przypisywać sobie jego osiągnięcia), więc wiele postaci przewijających się przez Petersburg za jego panowania jednocześnie wpisuje się w dzieje obu narodów. Z kolei dzieje samego pojęcia narodu niemieckiego są bardzo skomplikowane – dlatego mają dwa rzeczowniki, Volk i Nation. Dla Niemca żyjącego w pierwszej połowie XVIII naturalnym stanem było to, że jest Niemcem, a tak ponadto obywatelem takiego kantonu, poddanym siakiego księcia etc. Sam taki koncept, że Niemiec to członek konkretnego narodu (a nie na przykład osoba mówiąc jakimś wariantem języka niemieckiego i żyjąca w mieście założonym na prawach niemieckich), pochodzi z czasów Herdera i romantycznego nacjonalizmu. Przykładanie takich pojęć do wcześniejszych czasów i upieranie się, że nie Rosjanin bo Niemiec (albo odwrotnie), to anachronizm.
wo :
Mam nadzieję, że nie popełniasz tu kołowego rozumowania zakładając, że prawo do uczestnictwa w “zbiorowym poglądzie” przysługuje członkom MMC z której wykluczeni są z automatu ci o odmiennym “zbiorowym poglądzie” (bo np. wypadli już z aktywności zawodowej).
wo :
Albo budowało trasę W-Z. Albo prowadziło sprawy karne w warunkach obecności kary śmierci. Albo rozmawiało z Tarskim. Znowu jedziesz z generalizacją pre
kofiguratywności popkultury.wo :
OK, ja z prowincji, u nas to szło wolniej. Zresztą dla mnie lata 85-95 to dość jednolity blok wspomnień zwany dzieciństwem.
hlb :
No extrement!
hlb :
Że mnie boli do tego stopnia, że rozważam podjęcie czynności. W akcie desperacji postanowiłem Cię tylko poinformować o tym, mając świadomość, że zupełnie Cię nie obchodzi co inni myślą o Twoim WO-zajobie.
Ale jajca. Chciałem w już opublikowanym komciu zmienić idiotyczne “prekofiguratywności” na “prefiguratywności” i mi cofnęło komcia do spamołapu!
inz.mruwnica :
hej hej, doceniam to i nawet jestem za.
ale zauważ, że uczestniczysz we flejmie, ktory powstał po cienkich aluzjach WO na mój temat (byłem z dala od kompa przez tydzień, to go ośmieliło) – nie odwrotnie.
mdh:
A nie sa??
wo :
A ja bym wolal jednak wiedziec, czy cos co kupuje nie ma tendencji do podpalenia mi kieszeni/plecaka i spowodowania bolesnych oparzen. -1 dla Apple.
Polski tez? Nie zgadzam sie, absolutnie. Mikolaja Reja pamietasz?
Ej, ale nie mow mi, ze sie o tym dowiedziales z jego ksiazki, a nie z jakiejs polskiej publikacji historycznoliterackiej? Bo to byloby bardzo zabawne, jak profesjonalna polonistyka w Polsce jest oddzielona od ogolu publiki.
OIMW to nazizm je utozsamial.
inz.mruwnica :
No wlasnie, taki profesor fizyki na UJ moze klas lache na Maslowska i Jarzyne, a i tak jest MMC.
Luuuuudzie ratunku!!! Spamołap mnie bije! Ludzie, przecież jesteście cywilizacjośmierciowcami!
inz.mruwnica :
Fun fact à propos jest taki, że kiedyś na TV Polonia był jakiś teleturniej dla polityków, w którym uczestnicy mieli za zadanie wybrać jakiegoś polskiego pisarza i zaprezentować go ludziom spoza Polski. Tusk wybrał właśnie Conrada, na co szacowne żury stwierdziło, że to nie najlepszy pomysł, bo Conrad jest taki mało nasz.
AJ :
Nobożeniby on napisał cokolwiek po polsku? Dla pisarza to kwestia dość zasadnicza jednak. (to spam or not to spam?)
inz.mruwnica :
Ale tak jest zawsze w definiowaniu grup społecznych. Moja ulubiona definicja matematyka to 1. Euler był matematykiem. 2. Matematykiem jest ten, kogo matematyk uważa za matematyka. Jest arbitralna i żartobliwa, ale czy znasz lepszą?
inz.mruwnica :
Zgoda zgoda, ale nic z tego nie czyni MMC dzisiaj. It’s all about who you _are_, not who you were.
bloody_rabbit :
No i pamiętaj, żeby nie mówić tata i mama, bo w portalach pisali, że to zabronione. +1 dla sprzedawców fleszowych reklam.
bloody_rabbit :
Nie chce mi się sprawdzać – naprawdę nie dodałem zastrzeżenia “or compatible”?
bart :
Mogłaby się nazywać Aryan Nation. Znana sprawa, ale jeśli ktoś zapomniał…
http://www.airwarriors.com/forum/showthread.php?t=145989
wo :
Bazylea nie miała w tych czasach nic wspólnego z Rzeszą Niemiecką. W każdym razie nie od 400 lat.
Czemuż? Bo chlał wódę w Niemieckiej Słobodzie?
Gammon No.82 :
Ale zwłaszcza na początku XVIII wieku nie było tak, że pojęcie “Niemca” utożsamiano z pojęciem “poddanego cesarza”.
Orly Taitz jest fajna – prawniczka, dentystka i agentka nieruchomości, czy jakoś tak.
wo :
No cóż, pojęcie “cesarstwa rzymskiego narodu niemieckiego” wymyślono w XV wieku, może w XVII niektórzy jeszcze bywali zapóźnieni. Placek Kurski do dzisiaj uważa Tuska za czystej krwi Reichsdeutscha po dziadku z certyfikatem.
Quasi :
Ale ma jakieś podstawy genetyczne:
Wojna i pokój w górnym paleolicie
Wychodzi na to, że nie ma solidarności bez… ksenofobii (czy nie ma ksenofobii bez solidarności ;)). Przynajmniej dopóki kultura nie weźmie góry nad naturą (z zastrzeżeniem, że może również zrobić odwrotnie tj. wzmocnić ksenofobię). Altruizm ma więc ciemną stronę, ale bez niej w ogóle byśmy go nie mieli i bylibyśmy wszyscy egoistycznymi chujkami.
inz.mruwnica :
Jak mawiał generał Wojciech Jaruzelski: pochylamy się z troską.
hlb :
Bynajmniej. Co najwyżej tak, jak koleś rzygający pod stołem uczestniczy w weselu.
wo :
Zgaduję, że Ty tu jesteś pochodzenia niemieckiego a rozwinięcie skrótu do Mandatory Mac Class było nieintencjonalnie całkiem serio trafne?
wo :
A jeżeli you are gościem, który potrafi z doświadczenia wiele powiedzieć o rzeczach ogólnych, bo ma wieloletni ogląd spraw; mimo, że może już mu nieco brakuje we współczesnych technikaliach? Serio nie wyobrażasz sobie udziału w dyskusji o karze śmierci nieaktywnego zawodowo od lat prawnika, który uczestniczył w takich procesach? Myślę, że posadziliby go nawet u szczytu stołu mimo, że już nie prenumeruje Dziennika Ustaw.
wo :
A jaka to różnica. Stary profesor może nawet nie wiedzieć co to “dresiarze”, bo on ich od 50 lat nazywa po prostu “hultajami”. Masłoska to są nasze zabawki.
Gammon No.82 :
Ale Ty o tym piszesz tak, jakby Ci chodziło o cesarstwo rzymskie mające wyłączność na nazywanie swoich poddanych Niemcami (R) i zabraniające na mocy ustawy o nieuczciwej konkurencji egzystencji etnicznych Niemców poza swoim terytorium. Naprawdę tak to sobie wyobrażasz i co za tym idzie, wykluczasz takie pojęcie, jak “bunt niemieckich mieszczan w Krakowie”?
inz.mruwnica :
Tu już nie nadążam za skrótami myślowymi.
inz.mruwnica :
Wyobrażam, ale to nie oznacza klasyfikacji jako MMC.
wo :
Ależ ja się całkowicie z Tobą zgadzam. Co do kwestii rosyjskości/niemieckości w przypadku Piotra I właściwie rzekłbym to samo. Tylko sęk w tym, że Euler urodził się w Bazylei. Całe dzieciństwo spędził w pobliżu. Studiował na tamtejszym uniwersytecie. W Szwajcarii na dodatek bardzo silny jest lokalny patriotyzm (czego podwalinami były spory religijne w XVI w.). Z tego powodu wnioskuję, że Euler pewnie nie byłby zadowolony z takiej klasyfikacji, która etykietkuje go jako myśliciela niemieckiego.
wo :
No i wszystko się wyjaśniło. “Narodowość” rozumiesz jako obywatelstwo, tak jak frankofoni i spora część anglojęzycznych. To tłumaczy twoje błędy, choć tylko częściowo. W memosferze polskiej “narodowość” nie jest tożsama z obywatelstwem, choćbyś napinał się przy pomocy wszystkich naklejek z nadgryzionym jabłkiem, przyklejonych na swoim autku.
PS. Pogarda dla tjuningowców z naklejonym “sony” na tylnym oknie auta jest dziwna w wykonaniu kolesia, który przykleja sobie na pokrywie bagażnika logo producenta AGD. Ten buc od “sony” może być równie świetnym fachowcem od kładzenia glazury jak ten od “japka” pisania o lolkotkach.
PS II: szwajcar vs Szwajcar: sorasy dałem się wpuścić autokorekcie. Mea culpa.
wo :
Ależ oczywiście, że cesarstwo nie miało takiego monopolu.
W ohydnych czasach absolutyzmu było dostatecznie dużo wolności, by każdy mógł nazwać “Niemcem” każdego, kogo miał ochotę. Albo nawet “weneckim diabłem w niemieckiej karecie”. No i?
Co przemawia za tym, by nazywać niemieckim myślicielem Eulera? Ma to równie wiele sensu, jak nazwać angielskim myślicielem Chomskiego.
wo :
Bo wyłączność na to ma tandem Bourdieu/WO?
A na serio: z jakiej racji nieaktywność zawodowa ma zmieniać przynależność klasową – a zwłaszcza w jakim sensie? Marksowskim? Innym? No ale jakim?
wo :
Ty jesteś Eulerem (przedstawicielem MMC numer zero); Do MMC zaliczasz ludzi mających/chętnych do posiadania Maka może nie na zasadzie wynikania, ale 100% korelacji: kto nie ma Maka musiał widocznie spaść do LMC, albo wskoczyć do UMC, bo jakby nie spadł/wskoczył to by miał, bo tak nakazuje “computer literacy” MMC (czyli po redukcji: przedstawiciela numer zero). A co ważniejsze samo “computer literacy” jest elementem MMC na zasadzie “przedstawiciela zero”, który twierdzi, że tak.
wo :
A wyklucza? A jaką oznacza?
mdh :
A jego tatuś był wkręcony w temat religijno-szwajcarski. Matka także. Żona podobnie. Nie ma żadnych info o tym, że czuł się “Niemcem” albo “niemieckim myślicielem”. Itepe. Itede. Gugle znajdą go jako Niemca tylko dzięki notce WO. ;-)
mdh :
A konkretnie co miał Piotr I wspólnego z niemieckością? Na oko mniej, niż Władysław IV.
Gammon No.82 :
Bywał zagranicą i porozumiewał się po niemiecku. Znaczy: niemiecki władca/myśliciel.
inz.mruwnica :
Twardoch namiętnie pisze po polsku, a w notkach w NF przedstawia się jako “pisarz śląski”. Moim zdaniem powinien zostać hardkorem, urwać to od internetu i pisać po śląsku.
kabotyna :
Ach ja, das kumam ich.
Gammon No.82 :
Jego rodzina, etnicznie się łapie. Z tym, że masz racje, to faktycznie trochę naciągane.
Edit:
Akurat mi przyszły na myśli amerykańskie ‘dynastie’ i to, że zawsze pisząc ewentualnie dodaje się ‘pochodzenie’. Racja. To był zły przykład.
mdh :
No trochę.
mdh :
Dlaczego zły? Jako podobny do niemieckości Eulera? Super.
mdh :
Hmmm… a nie pomyliłeś go z Piotrem III Holstein-Gottorp, mężem Katarzyny (w zasadzie Zofii) Anhalt-Zerbst czyli późniejszej Katarzyny II?
Jeśli mi się nie pokiciało, Piotr I był Romanow po mieczu, Naryszkin po kądzieli.
inz.mruwnica :
A co to gorszego jest, co? Rzygać pod stołem nie do pisuaru? W takich zabawach liczy się społeczny aspekt, uczestnictwo się liczy, nie styl!
mrw :
Gdyby chciał być hardkorem to by pisał lolspikiem i został pisarzem internetowym. Nie ma takiego hardkora, żeby nie mogło byc większego.
Gammon No.82 :
No, pokickało mi się co innego. Chodziło o Andrieja Kobyle jednego z przodków Piotra I, który rzekomo wywodzi się od pruskich buntowników Otóż zrobiłem krótki reserch. Wygląda na to, że to hmmm wielce dyskusyjna rzecz. (znaczy pewnie taka sama legenda jak spotkanie Eulera i Diderot)
Edit:
Jak pisałem historia powszechna to akurat to nie to co tygrysy lubią najbardziej.
kabotyna :
No zły, bo to taki sam kit, jak udowadnianie niemieckości Tuska.
mdh :
Nawet jeśli to prawda (a ten Иванович jest mocno podejrzany), to syn buntownika wiejący z Prus pod koniec XIII albo na początku XIV wieku nie byłby Niemcem, a już raczej przed Niemcami by uciekał.
Gammon No.82 :
Raczej Krzyżakami. Oni dość śmiało sobie poczynali wprowadzając i pilnując swojej zwierzchności.
kabotyna :
Jagiełło był Białorusinem, bo bywał na Białorusi i porozumiewał się po starobiałorusku. A tak w ogóle, dyskusja o narodowości władców przy pomocy kategorii wymyślonych do opisu poddanych jest jak nakładanie brytyjskiego podziału klasowego na III RP.
mdh :
No dobra, uprościłem. Ale w tym czasie do Zakonu NMP praktycznie nie przyjmowano już nowicjuszy spoza Niemiec, a bardzo duży procent zatrudnianych przez Zakon knechtów i sprowadzanych kolonistów (przynajmniej w pasie wzdłuż wybrzeża Bałtyku) to też byli Niemcy.
Jesteśmy Think Tankiem DKN, może pogadać o jakimś aktualnym temacie?
mrw :
Próbowałem, ale zostałem boleśnie zignorowany.
amatil :
Yhm. To jak Euler zupełnie. Też władca. ;-)
bart :
Ale czy mamy przestać gadać o Krzyżakach, Eulerze, czy Oficjalnych Certyfikatach MMCowości?
amatil :
A cadyk z Leżajska po godzinach pracy mówił w prahochdojczu.
bart :
Ajaj, miałem odpowiedzieć, ale wyszedłem do kibla i zapomniałem.
Więc.
Jestem dumny z bohaterskiej akcji nieznanych Batmanów, którzy rozpierdolili tę zakłamaną wystawkę.
mrw :
OK. Klejenie japka na autku a hardkorr. Dawaj.
Gammon No.82 :
Ogólnie śmiesznie wygląda, jak ktoś z bananem na blogu X podejmuje tu flejma na jego temat.
kabotyna :
Nie błagam, nie krzewmy tego mema. Krzewmy jakiegoś ładnego, może jakiś wers Szymborskiej czy zdjęcie kwiatka, ale nie tę chujozę z dresiarzami i starą babą. Błagam.
kabotyna :
Jesteś taka bieda wersją Naomi Klein?
bart :
Bi maj gest. Chujozę mo autokorektor podkreśla. Czyli zuooo!!!111!!!
bart :
Mogę zapytać o czym mówicie, czy to zbyt przerażające, żeby wyjaśniać?
mrw :
Eeetam! Calvin Klein. Na gumie od gaci a nie takie intelektualisty.
Gammon No.82 :
Bart nienawidzi polskich memów: http://mrw.blox.pl/2009/08/Hardkor44-i-pol.html
Gammon No.82 :
Uuuu…. to Ty do kolegi MRW nie chadzasz? Brzydko.
kabotyna :
Pritensius łanker.
mrw :
Szybko piszecie.
kabotyna :
Ej, ja mam jabłko na autku!
Na mojej ukochanej gliwickiej Astrze kombi.
There, I said it. Męczyło mnie to od czasu, gdy WO rzucił jakimś tekstem o opcjonalnym zestawie głośników w moim aucie, który miał być droższy od całego samochodu Nicponia. I coś miałem powiedzieć, ale nic nie powiedziałem. A potem jeszcze jakiś dureń kogoś spytał czy jeździ focusem/astrą i we włosienicy. I znów się nie odezwałem. Ale teraz dość milczenia.
PRZYNAJMNIEJ KUPIONY OD POLAKA I W WERSJI ELEGANCE
mrw :
Wyjątkowo nie dałeś linka do sauce.
kabotyna :
Spamować, spamować, może Bart ruszy z nową notką.
bart :
Uznałem, że wszyscy znają, like, mamy w Polsce dwa memy internetowe: “chuje muje dzikie węże” i “jestem hardkorem”.
BTW na zachodzie mieli “I told you I was hardcore”, co napisał na czacie koleś po tym jak się zaćpał na śmierć, na chwilę przed zgonem.
bart :
Fumfela dostała z iPodem i walnęła sobie na Acera. A co.
kabotyna :
Zaglądam nieregularnie. Tego kogoś na piorunochronie do tej pory nie widziałem.
mrw :
W 1988 roku to był mem ogólnowojskowy.
Czasy się zmieniają.
Może odgrzebać flejma o wiatrówki?
http://miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34939,6888298.html
Gammon No.82 :
Ale teraz jest na obrazkach i w fajnych mutacjach, np. CHUJE MUJE DZIKIE WĘŻE W SAMOLOCIE.
mrw :
A jego ostatnie wklepane słowa brzmiały “I’m fukcin”. Piękna historia. I smutna.
mrw :
Około 1978 roku były modne takie wiatrówki z reklamowym napisem firmy Parmalat. Trudno powiedzieć czemu, ale szczególnie upodobali je sobie gitowcy.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Gitowcy
No i były też wierszyki:
“Chcesz zarzucić szpan na klatę, kup se kurtkę z parmalatem”
oraz
“Chcesz poderwać małolatkę, kup se kurtkę-parmalatkę”.
Rety, spamołap zeżarł mi komcia.
bart :
Gad kąsa rękę, która go karmi.
bart :
Rewolucja, dzieci, etc.
bart :
Uważaj, bo Cię mrw nazwie pretensjonalnym onanistą.
mrw :
Przyszli raz do mnie w robocie kolegi, czy nie mam jakiejś naklejki, żeby se walnęli na ich potwornie rzęchowego służbowego laptopa. To im dałem japco, jeszcze chyba z zeszłego wieku, takie pomarańczowe.