Operacja „Rzepa w chuście”
Pamiętacie „Operację Chusta”, odcinkowe futurystyczne science fiction przedstawiające wyobrażenia Tomka Terlikowskiego, jak będzie wyglądał niebawem świat, jeśli ktoś nie powstrzyma oszalałych aborcyjnych pederastów przed sianiem laicyzacji na terenie totalitarnej Unii Europejskiej? Na pewno pamiętacie! Przywołuję tutaj tę epopeję o dzielnym księdzu spieprzającym z Warszawy do Afryki z chustą „nie ludzką ręką uczynioną” pod pachą, bo twierdzę, że nie zna Tomasza Terlikowskiego ten, kto nie zapozna się z jego odcinkową wyprawą na terytoria literatury pięknej. „Operacja Chusta” daje niezwykłą szansę zapuszczenia sępiego spojrzenia źrenic w duszę katolickiego publicysty, przyłapania go w momencie absolutnej szczerości. Oto jak mały Tomek postrzega świat, oto jego wykrzywiona, schizofreniczna rzeczywistość, której musi stawiać czoła co dzień. Z taką wiedzą łatwiej mi powstrzymać się przed wykrzykiwaniem wulgaryzmów podczas czytania „poważnych” artykułów Terlikowskiego drukowanych w prasie codziennej. Ot, choćby przy lekturze „Rewolucji homoseksualnej” opublikowanej w Rzepie. Wystarczy po prostu pamiętać, że najwyraźniej redaktor Terlikowski nie kojarzy już, kiedy pisze kolejną część swojej powieści, a kiedy kleci artykuł do prasy. I już szklanka nie trzaska o ścianę.
Terlikowski zaczyna z grubej rury: jego zdaniem działacze gejowscy nie mają na celu wywalczenia równych praw. Chcą czegoś więcej:
Analiza sposobu działania organizacji gejowskich i ich radykalizujących się postulatów musi prowadzić do wniosku, że celem jest zburzenie cywilizacji zachodniej zbudowanej na normach i wartościach judeochrześcijańskich, a także na pełnej akceptacji i ochronie rodziny.
Bicie w takie dramatyczne dzwony nieodmiennie mnie fascynuje. Wychylam się z okna, nasłuchuję, a między świergot ptaszków i pokrzykiwania pijaczków wkrada się odległy grzmot: to pod ciosami pederastów rozpada się cywilizacja zachodnia. A dokładniej: taka cywilizacja, w jakiej chciałby żyć Terlikowski, nie mająca wiele wspólnego z rzeczywistą współczesną cywilizacją zachodnią, laicką i szanującą mniejszości. To pierwsze z wielu zderzeń świata urojonego z prawdziwym w tekście Terlikowskiego.
Nie wiadomo, w jaki sposób pan redaktor przeprowadził swoją analizę. Jej wynik dziwnym trafem zgadza się z hasłem głoszonym przez Terlikowskiego i — używając języka stosowanego w artykule — jego popleczników: pedały idą po wszystko, chcą rządzić normalnymi, tak nie może być, musimy się przed tym bronić. Walka o ochronę praw mniejszości jest w krzywym zwierciadle prozy Terlikowskiego przedstawiona jako próba przejęcia przez tę mniejszość władzy nad światem. W takiej pokracznej rzeczywistości okrzyk „Żadnych praw dla sodomitów!” nie jest wyrazem prymitywnej homofobii, tylko troski o przyszłość naszego wspólnego europejskiego domu.
Pierwszy krok rewolucji homoseksualnej to walka z językiem:
I wcale nie chodzi tu o zastąpienie mało sympatycznego słowa „pedał” czy bardziej fachowego określenia „pederasta” infantylnym terminem „gej” (angielskie słowo „gay” oznaczało wesołka), ale o wprowadzenie do debaty publicznej, a nawet do języka ludzi Kościoła terminu „orientacja seksualna”.
Fachowe określenie „pederasta” akurat nie jest znaczeniowo równoważne z mało sympatycznym słowem „pedał”. Dużo lepiej pasuje termin „sodomita”, ale oczywiście nie każdy musi się orientować w zawiłościach definicyjnych. Nie można takiej orientacji wymagać zwłaszcza od osoby tęsknącej najwyraźniej za dawnymi dobrymi czasami, w których opóźnionych psychicznie dzielono fachowo — w zależności od stopnia upośledzenia — na debili, imbecyli i idiotów. Proste, jednoznaczne, nierozmydlone przez polityczną poprawność, odarte z szacunku terminy. Panie, komu to przeszkadzało, panie.
Drugi krok rewolucji homoseksualnej to zamknięcie ust niepokornym. Terlikowski zaczyna od postawienia tezy, że dowody naukowe przeczą hasłom pederastów:
Takiego wniosku [o równości orientacji seksualnych] nie da się zaś oprzeć na wynikach nauk empirycznych. Z faktu bowiem, że relacje homoseksualne występują niekiedy w przyrodzie (czego dowodem ma być wielbiona przez gejowskich lobbystów para homoseksualnych pingwinów w niemieckim Bremerhaven) nijak nie wynika, że takie zachowanie jest normalne czy moralnie akceptowalne.
Być może nie jestem na bieżąco z retoryką „lobby homoseksualnego”, ale wydaje mi się, że teksty o dupczących się pingwinach nie stanowią sztandarowego argumentu na rzecz równouprawnienia gejów. Ja jednak nie przeprowadzam „analiz sposobu działania organizacji gejowskich i ich radykalizujących się postulatów”. Ale ma pan rację, jedno nie wynika z drugiego! Pingwiny-geje nie mają wpływu na mój osąd etyczny. Ważny jest za to dla mnie fakt, że pewien niewielki procent ludzi, w zasadzie taki sam dla każdej społeczności czy kultury, rodzi się homoseksualistami. Według mojej wiedzy i wbrew nachalnej religianckiej propagandzie, ludzie ci nie wybierają swojej orientacji, nie szkodzą w żaden sposób społeczeństwu, uprawiają ze sobą seks za obopólną zgodą dorosłych partnerów, nie łamią prawa (chyba że jesteśmy w Iranie). Nie rozumiem więc, dlaczego mam ich uważać za osobników nienormalnych czy niemoralnych.
Jeśli już rozmawiamy o naukach empirycznych, badania psychologiczne dowodzą, że homoseksualiści nie różnią się zbytnio od heteroseksualistów. Owszem, częściej nadużywają alkoholu, chorują na depresję czy popełniają samobójstwa. Tak się składa, że są to typowe reakcje na wykluczenie z życia społecznego. Jedyne różnice między nimi a nami wynikają więc ze stygmatyzującej ich homofobii. Ponieważ te patologie nie są efektem homoseksualizmu, ale reakcji społeczeństwa na homoseksualizm, nie ma powodu, żeby traktować gejów jako ludzi chorych. Ale pan redaktor wie lepiej:
Wymuszone na Amerykańskim Towarzystwie Psychiatrycznym czy Światowej Organizacji Zdrowia decyzje o wykreśleniu homoseksualizmu z listy chorób traktowane są jak objawienie, którego nikomu nie wolno podważać.
Ech… Problem z wami, drodzy fundamentaliści, wynika z faktu, że naginacie rzeczywistość, aż ta jęczy niczym diakon od buttseksu. Miałem z tym gięciem ostatnio dużo uciechy, czytając wasze teksty o rocznicy „sprawy Agaty”. Za pytanie o jej obecność na pikiecie pod redakcją „Gazety Wyborczej” dostałem dożywotniego bana na portalu „Fronda”. Wy zaś, komentując jej zachowanie, ze smutnym niedowierzaniem w głosie stwierdzaliście, że na najnowszych zdjęciach w swoim fotoblogu „zaczyna się nawet uśmiechać”, a spotkana ostatnio przez księdza Podstawkę (głównego animatora Pierwszego Katolickiego Biegu Przełajowego Po Szpitalach Lublin-Warszawa-Gdańsk 2008) „sprawiała wrażenie, jakby się nic się nie stało. I trudno jej się dziwić, po tym, co przeszła”. Jakby się wam w głowach nie mogło pomieścić, że ona może normalnie funkcjonować, że nie żyje w permanentnej traumie. Tak samo najwyraźniej lepiej wiecie, co czuje Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, niż samo Towarzystwo (które zaprzecza istnieniu jakichkolwiek nacisków), a choć WHO usunęła homoseksualizm z listy chorób, bo nie mieścił się w definicji choroby, to przecież wam doskonale wiadomo, czyje naciski stały za tą decyzją.
Psycholog, socjolog czy choćby polityk, który odważy się zasugerować, że homoseksualizm jest odstępstwem od normy, zostanie skazany na wieczną infamię, a próba zorganizowania z nim spotkania (o czym przekonali się w Polsce studenci z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, którzy chcieli się spotkać z doktorem Paulem Cameronem) kończy się nieodmiennie histerią i wzywaniem do zaangażowania policji czy prokuratury do walki z nienawiścią.
Pan pozwoli, panie Tomku, że zwrócę się do pana bezpośrednio i powiem tak: po pierwsze, w Polsce psycholog, socjolog czy choćby polityk twierdzący, że homoseksualizm jest odstępstwem od normy, nie spotyka się z żadnym ostracyzmem — choć taki ostracyzm mu się należy. Niektórzy tacy politycy zostają ministrami. Po drugie, doktor Cameron, o czym obaj wiemy, nie jest naukowcem, tylko wściekłym chrześcijańskim homofobem, który dawniej chciał gejów eksterminować, a dziś zmądrzał i chce ich już tylko izolować od społeczeństwa. Takie poglądy wykraczają chyba poza „sugerowanie, że homoseksualizm jest odstępstwem od normy”, zgoda?
Dalej Terlikowski opowiada o Europie: wspomina o grantach naukowych przyznawanych wyłącznie na badania stawiające homoseksualizm w pozytywnym świetle (w jego świecie najwyraźniej wyniki badań da się przewidzieć przed ich przeprowadzeniem), wspomina francuskiego deputowanego skazanego na grzywnę za homofobiczne wystąpienie (rozbrajająco myląc przy tym jego narodowość i kwotę grzywny), żali się, że holenderski rząd już nie dotuje chrześcijańskich ośrodków „leczących” z homoseksualizmu — a na końcu wkracza w paszczę szaleństwa, opowiadając dyrdymały o „oddziałach reedukacji z homofobii”, na które trafia się ponoć za badania próbujące ustalić, czy można oduczyć człowieka zachowań homoseksualnych.
I to jest kolejna sprawa, która mnie u religijnych homofobów zadziwia. Panie Tomaszu, czy naprawdę tak trudno panu podstawić katolików zamiast homoseksualistów? Niech pan zamknie oczy i wyobrazi sobie świat, w którym amerykański dochtur-wariatuńcio jeździ po świecie i wspomagając się PowerPointową prezentacją opowiada studentom, że w wyniku pseudonaukowych analiz wyszło mu, że chrześcijanie częściej się upijają i gwałcą swoje koty. Niech pan wyobrazi sobie ośrodki leczące z katolicyzmu. Niech pan wyobrazi sobie świat, w którym katolicy są obywatelami drugiej kategorii. Oh wait. Pan już sobie to wyobraził i napisał „Operację Chusta”. Soraski.
Było już o wkroczeniu w paszczę szaleństwa? To zróbmy krok głębiej: geje chcą wymusić akceptację. Co tam akceptację:
Oni chcą wymusić nie tylko milczenie, ale i pełną akceptację czy nawet zachwyt dla swojego stylu życia.
Pierwsza wymieniona przez Terlikowskiego ofiara wymuszania zachwytu to pewien hiszpański sędzia:
Hiszpański sędzia Fernando Ferrin Calamita za to, że odwlekał przyznanie parze homoseksualnej dziecka — czyli za „jawną homofobię”, jak orzekł sąd w Murcii — stracił prawo wykonywania zawodu na dwa lata. Nakazano mu też wypłacenie owej parze 6 tysięcy euro zadośćuczynienia.
O rany. To się dopiero dzieje w tej lewackiej Hiszpanii, generała Franco im chyba trzeba, żeby wlał narodowi trochę pasów na gołą pupę… Ale zaraz, zweryfikujmy tę ckliwą historię. Ów sędzia nie odwlekał przyznania parze lesbijek dziecka, tylko próbował odebrać jednej z nich prawa rodzicielskie, kazał odesłać jej dzieci do ojca, dopóki matka nie przestanie żyć w związku z kobietą, określił dzieci wychowywane przez lesbijki jako „ludzkie świnki morskie”, a na koniec cisnął bon mocikiem:
Jest zrozumiałe, że uzależnienie [rodzica] od narkotyków, pedofilia, przynależność do sekty satanistycznej lub pozamałżeński romans heteroseksualny mają zły wpływ na dziecko i są powodem przekazania praw rodzicielskich [eks-małżonkowi]. To samo dotyczy homoseksualizmu. (…) Homoseksualna atmosfera wyrządza krzywdę nieletnim i poważnie zwiększa ryzyko, że i oni pójdą tą drogą”.
No faktycznie, panie Tomku, niezłe odwlekanie. A toście sobie męczennika znaleźli.
Następne akapity to standardowe opowieści o brytyjskiej opiece społecznej przekazującej dzieci pod opiekę homoseksualnym parom, wbrew woli ich rodziców, którzy woleliby heteroseksualnych chrześcijan zamiast straszliwych rozwiązłych pederastów. O podobnym przypadku już kiedyś pisałem, dalej twierdzę, że problemem jest raczej homofobia rodziców biologicznych niż homoseksualizm rodziców zastępczych.
Przeciwko homoseksualnej ofensywie staje samotnie Kościół. Dlatego geje profanują świętość. Kolejny kroczek w paszczę.
Coraz częściej zdarzają się także prowokacyjne ataki na miejsca święte czy ważne dla chrześcijan symbole. Grupy działaczy homoseksualnych celowo profanują msze święte, przerywają kazania biskupów czy inspirują władze państwowe do potępiania Kościoła katolickiego.
Czy słyszycie ten jęk? To rzeczywistość, naginana do tezy. Ale poczekajcie, Terlikowski pisze o pierwszych ofiarach w szeregach kościoła. Jeżeli chodzi o przemoc, wciąż niestety facetowi łatwiej dostać w mordę za trzymanie na ulicy ręki swojego chłopaka niż za krzyżyk na szyi. Geje za to przodują w piętnowaniu myślozbrodni:
A czasem nawet wymuszają administracyjne zakazy głoszenia Ewangelii. Jak potrafią być skuteczni, przekonał się szwedzki pastor Ake Green, zielonoświątkowiec, którego skazano (wyrok ostatecznie uchylił Sąd Najwyższy) za przypominanie, co o aktach seksualnych między mężczyznami mówi Stary Testament.
Blog de Bart supports Unicode characters, więc napiszę imię pastora poprawnie: Åke. Sięgnijmy do Wikipedii:
20 lipca 2003 Åke Green wygłosił publicznie w mieście Borgholm na Olandii kazanie, w którym przedstawił interpretację tekstu z Biblii dotyczącą homoseksualizmu. Opatrzył ją komentarzem, w którym stwierdził, że akceptacja homoseksualizmu otwiera drogę do dewiacji takich jak pedofilia i zoofilia. Jego zdaniem „Biblia jednoznacznie opisuje wszelkie zboczenia seksualne. Jest to rak na ciele społeczeństwa.” Pastor ostrzegł, że uznanie perwersji za normę może zesłać na Szwecję gniew Boga i klęski żywiołowe na podobieństwo biblijnej Sodomy. Osoby o orientacji homoseksualnej nazwał „zboczeńcami” twierdząc, że nie mogą być jednocześnie chrześcijanami. Stwierdził też, że homoseksualność jest kwestią wolnego wyboru człowieka i nie jest uwarunkowana genetycznie. Zadeklarował także, że „każdy może być wyswobodzony i uwolniony”.
Konkretny chrześcijański przekaz miłości bliźniego, pod którym, jak mi się zdaje, redaktor Terlikowski mógłby się spokojnie podpisać.
W pierwszej chwili artykuł Terlikowskiego wywołał we mnie bezradną agresję. Normalnie najchętniej wysadziłbym się w powietrze w redakcji Rzepy. Po chwili złości naszła mnie jednak refleksja (którą podzieliłem się ze społecznością BdB, a ta mnie za nią zjadła): strasznie jest żyć w takim urojeniu. Tekst ten pokazuje świat widziany przez człowieka stojącego na głowie, z krwią zalewającą mózg. Wszystko jest na odwrót: mniejszość domagająca się szacunku to agresorzy. Religijnie motywowani betonowi nienawistnicy to ostatni obrońcy cywilizacji. W tym świecie do góry nogami wiara jest notorycznie atakowana, kościoły profanowane, za to najwyraźniej nie bije się gejów. Terlikowski kończy dramatycznie:
Czy rzeczywiście chcemy takiego świata?
Ekhm, a może pan redaktor by się obrócił nogami w dół?
Gammon No.82 :
E, chyba nie ma czego, bo rozprawa była świetna. Nie była po prostu książką najgorszą, dokooptowano ją tylko – pewnie na zasadzie, że też miażdży.
anuszka :
Przepraszam, ale chyba nie zrozumiałem co ta ilustracja ma ilustrować :(
Gammon No.82 :
W sensie? Tam Sandauera wdeptał w glebę.
j_niezgoda :
Nie wiedziałem. Ja mam wciąż to, które osobiście na powielaczu odbijałem. 1981 vintage.
Gammon No.82 :
Tak jest nawet ładniej.
@ Quasi:
Nie przepraszaj. Nic się nie stało.
Quasi :
Nie ty jeden. Ni chu*a nie wiem co to ma być.
kabotyna :
W sensie, że we wznowieniu nie ma. Lem też się wstydził wczesnego wdeptywania w glebę, że przypomnę np. ESID.
urbane.abuse :
Ładne, ale dwuznaczne, bo nie wiadomo, czy chodzi o sens dupy, czy dupę sensu.
@ anuszka:
Ale ale, czy tu przyszedł blog młodego fizyka perhaps?
czescjacek :
Myślę, że nie. Konserwatystom po prostu się wydaje, że termin “pedarasta” jest naukowo poprawny, neutralny, a wyparcie go przez afirmatywny termin “gej” to wynik szarży politycznej poprawności, której oni chcą się przeciwstawić. Poza tym to tandetna i wymuszona kalka niczym kiczowate halloweenowe dekoracje.
Kiedyś w “Warto Rozmawiać” Pospieszalski przekonywał, że termin “pedarasta” nie jest obraźliwy lecz naukowo-neutralny i obrażanie się na “ty pedarasto” jest tak samo absurdalne, jak obrażanie się na “ty filozofie”. Podejrzewam, że on naprawdę tak myśli.
Quasi :
Znałem ludzi, którzy właśnie tak, neutralnie tego terminu używali. Co prawda już nie żyją.
A to widzieli?
“W latach 50. o świątyni stało się głośno z powodu cudu. Wówczas to na kościelnej wieży warszawiacy dostrzegli Matkę Boską. Chcąc zapobiec zgromadzeniom, komunistyczne władze nakazały w 1959 r. zamalowanie czarną farbą pozłacanej kuli na szczycie dzwonnicy. Farbę usunięto dopiero w 1995 r.”
Ciekaw jestem, czy po zdarciu farby MB jeszcze tam była. Refleksja głęboka: w Polszcze największym wrogiem cudów jest Ajax czy inny Cif.
Gammon No.82 :
Chodzi o dupę sensu – wprawdzie nie wiem co to jest, ale idea mi się podoba. Np.(?) kiedy ktoś szuka sensu od dupy strony.
urbane.abuse :
Trzeba by porównać liczbę zabserwowanych/zweryfikowanych przez KRzK cudów w poszczególnych latach z momentem wchodzenia do użytku Cifów, Ajaxów, Ludwików, IXI, E, Javoxów oraz Radiona, który Sam Pierze.
urbane.abuse :
A może sens od dupy strony jest bardziej odkrywczy, niż commonsens?
Ech… zaraz przyleci js i znowu otworzą się wrota piekieu.
Quasi :
podejrzewam, że on myśli, że ten termin jest neutralny precisely dlatego, że jest nacechowany letką pogardą i sugeruje upodobania pedofilskie – tak jak termin “morderca” jest neutralny, bo sugeruje pogardę moralną wobec osoby, która kogoś umyślnie i bez akceptowalnego wytłumaczenia zabiła – bo taki jest “neutralny czy też może raczej “obiektywnie słuszny” stosunek do homoseksualistów.
Gammon No.82 :
Sensu largo?
kabotyna :
urbane.abuse obciął/ęła largo.
@perhaps:
Mówi się: “Dziędobry Pani Doktór!”
anuszka :
Chodzi o “będąc młodą lekarką”, czy o co?
@ Gammon No.82:
Nie, o “będąc młodym fizykiem”. (Wszedł raz do mię studęt – “Dziędobry Pani Doktór!”)
Gammon No.82 :
Gejowscy terroryści (gejbomber ftw!) ich wymordowali.
czescjacek :
Może i widzi w nim nacechowanie i sugestie, ale neutralność prawdopodobnie wywodzi stąd, że tak ten termin był kiedyś używany w języku medycznym. A zmian nomenklaturowych zaakceptować nie chce, bo dopatruje się w nich importowanego ze zlewaczałego Zachodu zamachu ideologicznego na naukę.
IMO dzisiaj nazywanie geja “pedarastą” to trochę jak nazywanie Downa “mongołem”, a ozdobnego pompona/frędzla – “kutasem”, albo jak “saluty rzymskie”.
Veln :
Nie. Rak mózgu i parę innych przypadłości.
Quasi :
JAK TO? A “Order Niepokalanego Poczęcia XVII Klasy z Gwiazdą, Kutasem i Dębowymi Liśćmi” to pies?
anuszka :
No a zabrzmiało, jak Pamiętnik Młodej Lekarki ze Studia 202 (chyba?).
Tutaj ktoś udatnie podrabia:
http://www.goldenline.pl/forum/bedac-mloda-lekarka/272948
Gammon No.82 :
I Ty w to wierzysz? Naiwny… :-D
Veln :
Ja w to nie wierzę.
Ja to wiem.
EDIT: ściślej były przerzuty z płuc.
Gammon No.82 :
Byłeś z tymi ludźmi 24 godziny na dobę? Nigdy nie wiesz, czy w którymś momencie przez okno nie wskoczył gej-ninja…
Quasi :
Ukryte założenie: ON MYŚLI!
…a jeśli nie?…
Veln :
Chyba gej-ninja z niepozostawiąjcym śladów mieczem mikrofalowym 117 generacji?
Sekcyjnie potwierdzono to, co było rozpoznane za życia. A w ogóle anonimowy bohater tego subsubsubofftopica nie żyje od trzech lat i uległ rozkładowi.
EDIT: co do dwu pozostałych – nawet nie wiem przez co umarli. EDIT (II) a w ogóle zmieńmy temat, nie można w nieskończoność rozmawiać o trupach.
Quasi :
no właśnie – jedyny powód, żeby tak mówić, to żeby obrazić.
Moon
Moon puściła w miasto nowy mem: Zjednoczone Sowieckie Socjalistyczne Republiki :)
czescjacek :
A mi to się też kiełbasiło, ale na poziomie skrótów. Bo wpierw poznałem nazwę USSR, a potem ZSRR i sobie zawsze liczyłem czy dobrą ilość S-ów i R-ów wymówiłem. :-D
Gammon No.82 :
Może, ale sam napisałeś, że jest podatny na infekcje.
Np. po ukąszeniu heglowskim.
anuszka :
Przebuk! Za taki layout powinno się wieszać przez poćwiartowanie!
EDIT: O! poprawiło się…
EDIT2: A… rozjeżdża się jak się kliknie na “skomentuj”. Podtrzymuję zdanie o wieszaniu i ćwiartowaniu.
czescjacek :
Chciałbym jeszcze dozauważyć, że w kręgach umownie zwanych konserwatywnymi istnieje taka szajba, która zwie się “nazywajmy rzeczy po imieniu”. To znaczy oni podchodzą do tego nie tak, że termin “pederasta”, “gej”, “pedał” czy “pedryl” jest po prostu językową etykietką pewnego fenomenu, ale że rzeczony “pederasta” ma na wszystkich molekułach własnego ciała wypisane złotymi zgłoskami p-e-d-e-r-a-s-t-a właśnie, a nie np. g-e-j. Lub mówiąc inaczej: kompletnie nie mają pojęcia kto to jest Susan.
inz.mruwnica :
Lub mówiąc jeszcze inaczej, mają na myśli platońską ideę ogólnego PEDAŁOGEJOSODOMIORASTWIA, której niewyraźne cienie prześladowczo krążą pośród heteryków.
To w sumie pocieszające, że nie tylko mnie bezsilna kurwica ogarnia, jak czytam wielebnego Terlikowskiego i podobnych.
Oprócz tego, że piję i sieję chaos, to interesuję się jeszcze meteorologią, a szczególnie meteorologią szerokości tropikalnych basenu atlantyckiego, co ja na własny użytek nazywam sobie huraganologią. Blablabla, anyway.
Profesjonalni meteorolodzy, hurricane forecasterzy (ofc nie ja, jestem tylko skromnym adeptem, którego interesuje temat) szczególnie są zainteresowani efektem cieplarnianym (czy jest, czy go nie ma, jak kazdy dobry naukowiec biorą ewentualne ewentualności into account).
sprawa jest prosta. ok minimum 8-10 (and more ofc) stopni w dół i w górę od rownika (patrz efekt coriolisa – http://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Coriolisa), kiedy istnieja odpowiednie warunki, rozwijaja sie najpotezniejsze systemy jakimi dysponuje nasza kochana pogoda. Odpowiednie warunki to temp wody ok 26.5 C, idealnie wrecz, gdy taka temp. panuje na glebokosci min 50 m na duzym obszarze, obszarze nad ktorym rozwija sie przyszly huragan. Dodatkowo (dla zainteresowanych) innymi, czynnikami jest wind shear – http://en.wikipedia.org/wiki/Wind_shear, wilgoć w okolicach tworzacego sie huraganu (po prostu chmurzyska), piach saharyjski niesiony tysiace kilometrow z pustyni na zachód http://en.wikipedia.org/wiki/Saharan_dust, efekt El Niño/La Niña na pacyfiku i tysiac innych czynnikow, jak lokalne wyze, nize i inne pierdoly.
Sorki za ten bardzo przydlugawy i nudny wstep, wiec do rzeczy.
Widac ze pogoda to nie jakies tam fiu bzdziu i wiecej w naturze ma wspolnego z fizyka kwantowa, niz z uporzadkowanym, przewidywalnym swiatem newtonowskim. Sam Maxwell by bolu glowy dostal, gdyby mial rozkminiac, jaka bedziemy miec pogode za tydzien.
I PO CO TO TYLE O TYM PISZE?
Ano wlasnie po to, zeby zaakcentowac, jak kurwa ciezko gadac o pogodzie i samym efekcie cieplarnianym.
Mam w pracy kolege, plomiennego katolika i serio lubie go.
Ale kurwa mac…
Wiec niose ten pieprzony kaganek oswiaty w ciemne rejony. Spokojnie tlumacze: to nie jest tak, ze na pewno, ze jestem ja przekonany, ze swiat sie skonczy, ze 90% gatunkow wymrze. mowie: jest pewne prawdopodobienstwo, ze jednak mamy w chuj duzy wplyw na emisje CO2 (meteorolodzy i to wcale nie Ci z IPCC, mowia, ze efekt cieplarniany jest faktem i nie maja zludzen, kto jest za to odpowiedzialny). i dalej tlumacze: czy zaleje nas woda, nie wiadomo. jedno co wiadomo, ze dzieje sie cos zle, caly system pogodowy wydaje sie byc rozregulowany etc etc etc.
I co? Moj plomeinny katolicki kolega, ktorego lubie mowi mi: Ulegasz glupiej propagandzie ekoterrorystow, a za nim inni koledzy, tak, tak, przestan to sa lobby ekoterrorystow oni dostaja za to kase.
Ja sie pytam – jakie ekologiczne lobby, kto ma wiecej kasy lobby paliwowe, USA, czy Ci zieloni terrorysci. Wiec dalej, ze naczytalem sie glupot. Wiec ja dalej, dajcie mi jakis artykul na poparcie waszego stanowiska. Wiec oni, ze mi przysla jak znajda (oczywiscie nie znalezli).
Na koniec, juz nie katolicki kolega, ale inny przychodzi do mnie i mowi, ze zajmuje sie pseudonauka.
W tym momencie cycki mi opadly do konca dnia. Poczulem sie tak chujowo ze chuj.
Nerwus ze mnie wielki, ja nawet nie wiem, jak tym ignorantom w sposob spojny wytlumaczyc, czy nawet w momencie ataku zbiorowego na mnie opanowac emocje i wyjasnic.
Wiec ostatecznie zostalem wyzwany od pseudonaukowca i komunisty (serio kolega katolik, ktorego lubie, wyzwal mnie od komunisty, a ja go wyzwalem od faszysty) i chuj.
I dziekuje cywilizacji smierci, ze sa tak opanowani ludzie jak bart i wiele innych, ktorzy maja nerwy, zeby walczyc z tym ciemnogrodem.
Wsio z mojej strony.
PS. niech mi ktos podpowie jak robic linki. HTML style, BBcode style, cos innego?
@ Blaise:
Nie martw się. Jak się klimat spierdzielniczy do reszty, ci sam kolesie będą najgłośniej wołać: “a nie mówiłem?”.
Dzięki Gammon 82 ;)
Btw jeśli komuś stanęły sutki, ewntualnie fap fap fap, albo po prostu poczuł motylki w brzuchu czytając o huraganach and crave for more! tedy polecam:
centrum dowodzenia
http://www.wunderground.com/tropical/ (szczyt atlantyckiego sezonu to polowa sierpnia do polowy pazdziernika z maksimum wypadajacym w okolicach 5-10 wrzesnia)
no i blog miszcz’a duchowego:
http://www.wunderground.com/blog/JeffMasters/show.html
plus polecam tego bloga archiwum z roku 2005 (od maja do konca roku), kiedy na Atlantyku rozpętał się sezon huraganowy 500-lecia. Miałem “przyjemnosc” obserwowac od poczatku do konca. To ten rok kiedy uderzyla Katrine – wg statystyk sezon ktory sie zdarza raz na 500 lat. Skonczyly sie imiona przygotowane dla atlantyckich huraganow i po raz pierwszy w historii mielismy doczynienia z tropical stroms/hurricanes nazwanymi greckimi literkami (special rule prepared just in case): alpha, beta etc.
polecam lekture: http://en.wikipedia.org/wiki/2005_Atlantic_hurricane_season
— —
EDIT: sorry, treść mi się nie spodobała, ale już pooooszło
nameste :
M? M jak miłość? Zakochałeś się we mnie. OK. Masz włosy na klacie?
Ziemek kuje Terlikowskiego póki gorący, ale nie mam siły tego czytać.
@ bart
Widzę w tym tekście powód, dla którego nie mogliśmy się drzewiej dogadać. Odnoszę wrażenie, że chciałbyś różnych idiotów i nienawistników zakneblować. A przynajmniej nie widzisz niczego niestosownego w wyrokach karnych za hejtspicz. A one nic nie dają. Blokowanie swobody wypowiedzi, nawet powodowane najszlachetniejszymi pobudkami, zawsze powoduje powstanie gett i kast wykluczonych, które mogą ze swych nor kiedyś wyjść i nam okopać dupy. Trzeba ich wpuszczać w dyskurs publiczny i tam kasować. Myślę, że nie mamy się czego bać, gdyż Prawda I Piękno są po naszej stronie.
Ale grubas Ziemkiewicz to idiota. Cejrowskiego nie wyrzucili z TVP za to ze chcial poslac pedalow do gazu, tylko za to ze poparl Prawice Rzeczpospolitej, a nie Libertas.
Ziemkiewicz const = gruby, głupi, nierzetelny, konfabulator.
Chuj
inz.mruwnica :
Ten pochuj przebił dno.
Blaise :
Nie mam problemu z tysiącami komciów, ale upraszam o nierobienie z BdB głupawkowego czatrumu. Dziękuję.
@ Blaise:
Dziadek zejdź, kurwa, dziadek, spierdalaj z tej anteny!!!
i do tego kutas manipulator.
Przepraszam Bart, juz nie bede klął jak szewc. Sorki.
Blaise :
To nie chodzi o przeklinanie, sugerowałbym po prostu głębsze oddechy przed tworzeniem komcia.
Bucefał A. Cieplewicz :
W rzeczy samej ;) Pełna kulturka :)
Blaise :
QFT
Ależ tam jest kopalnia.
inz.mruwnica :
Zajrzałem i mam takie oftopiczne pytanie – Ziemkewicz ukręcił tam zdanie zaczynające się od: ‘Ofensywie homodziałaczy, domagających się… [blablabla]’
Co to są homodziałacze? Czy są też heterodziałacze? Nie jestem całkiem na bieżąco z tym specyficznym zoo, więc czy oni gdzieś oferują słownik tego prawicowego lolspeaku?
Blaise :
Aż tyle jesteś w stanie wyczytać z dwóch kresek? Wow.
bart :
Bart, ale który komć był taki straszny? Ten o pogodzie?
Powiedz mi żebym wynosił się stąd i się wyniosę.
Natomiast nie wiem czy wiesz – – w alfabecie morsa znaczy M.
Express your passive hatred. Jesli takowa jest.
Quasi :
Za Wikipedią (są przypisy, więc zapewne wikipedysta nie ssie z palca):
Encyklopedia Gazety Wyborczej (hihi) definiuje pederastię jako “homoseksualizm męski; szczególnie zachowania seksualne dorosłego mężczyzny wobec młodzieńca”.
Termin ten (podobnie jak “sodomita”) jest ewidentnie dwuznaczny – i właśnie dlatego używają go homofobowie. Dodatkowo, nawet gdybyśmy błędnie założyli, że jest jednoznacznym terminem naukowym, to pochodzi on z czasów, kiedy homoseksualizm traktowano jako chorobę.
To są dwa powody, dla których homofobowie z taką lubością używają tego terminu. Nie słyszę też, żeby polskie “lobby homoseksualne” próbowało ten termin oswoić czy “zeszwulić”, tak jak starają się to zrobić ze słowami “pedał” czy “ciota”.
Zdefiniuj panoszenie się i ostentację. Już się gubię, czy robisz za advocatus diaboli, czy mówisz to serio.
Ale nie z definicji. Nie każdy pijak to złodziej. Homoseksualizm jako zjawisko nie jest łamaniem prawa, gwałt homoseksualny – oczywiście już tak.
anuszka :
Ja też ni w ząb nie kumam, ale uszanowanie dla pani doktór od wiernego czytelnika :)
hlb :
Na przykład działacze spółdzielczości mleczarskiej, lobbujący na rzecz serka homogenizowanego. Albo działacze zhomogenizowani.
AJ :
Przyznaję, że też mi to przyszło do głowy i chciałem zmieniać. Może zmienię?
@ FSZYSCY
Jak sądzicie, czy “a rzepa ci w chustę!” brzmi bardzo obelżywie?
Ale czemu Bart czemu? Co ja Ci takiego zrobilem?
POWIEDZ i się odczepię na wieki. Pod warunkiem, że bede mogl sie jeden raz tu odszczekac. Nth more.
Wiecie co, chyba powinniśmy postarać się o milion wpisów typu: “Inżynierze, kocham Cię, bo jest w Tobie niebiański błękit, po prostu to czuć”, “jasiu, twoje wewnętrzne piękno mnie onieśmiela i rozgrzewa”, “Slotna, jak cudownym stworzeniem jesteś”, bo za chwilę od tego gorzkiego pierdolenia to nas zemdli i wszyscy będziemy mentalnym 90latkami. No bo ile można, nawet for teh lulz omawiać niedobory empatii u katolickich publicystów?
banita :
Że co? Gdzieś ty to przeczytał?
bart :
Pasuje! Po pierwsze, idziemy w stronę gry półsłówek, fine by me. Po drugie, rzepa jest czerstwa, a spożycie prowadzi do emisji pierdów.
Blaise :
Stary, piszesz dużo nieczytelnych komciów, a potem uderzasz w emo, jak ci się zwróci uwagę. Me no likey.
@Ziemkiewicz:
Nie powstrzymałem się przed przeczytaniem komentarzy bywalców portalu interia.pl pod tekstem Ziemkiewicza. A do tego, ponieważ podlinkowała do mnie uprzejmie Yga Kostrzewa w swoim onetowym blogu, przeczytałem też parę komentarzy na Onecie. I teraz czuję się, jakbym przez ostatnią godzinę wąchał czyjeś śmierdzące nogi.
bart :
Okej, nie ma literalnego mesydżu. Otrzymałem telepatyczny przekaz z Marsa, albo doznałem podprogowego olśnienia. Rozumiem, że dementujesz?
Gammon No.82 :
No to ja nie wiem co wy chcecie od tego Ziemkiewicza. Mnie też serek homogenizowany wkurwia, bo jest bez smaku. Dajcie smakoszowi spokój!
EDIT:
Gorzej brzmiałaby: chusta ci w rzepę!
banita :
Owszem.
bart :
Czy mój ostatni tropikalny komć był nieczytelny i jeśli tak, to czemu?
Staaaary, czemu ty mnie tak nie lubisz?
Mowisz jeno magiczne slowo – wypierdalaj – i juz mnie nie ma.
But why?
bart :
To zostaje się cieszyć. Bajdełej, myślę, że hejtspicz można neutralizować przez odwracanie i ośmieszanie. I to bezlitosne. Np. puścić paradę równości wyzywającą protestujących wszechpolaków i kiboli od pedałów i zbączeńców. A Terlikowskiego wyzwać od ciot.
bart :
O jejku, no chodzi o to, że ktoś tam opisuje jakąś swoją prawicową wizję jako Wszechogarniającą Całościową Rzeczywistość – np. “Wszystkie kobiety z natury cośtam cośtam” – a jak mu mówię, że właśnie nie wszystkie, to on mi na to: “Buntujesz się przeciwko Rzeczywistości!”. Po prostu cechą tego typu konserwatystów jest niedopuszczanie myśli, że ich percepcja jest być może selektywna i może czegoś tam nie dostrzegają, co kto inny akurat dostrzega.
Blaise :
Jeśli mogę coś wtrącić, to mnie się wydaje, że Bartowi chodziło o to, iż jeden z twoich komentarzy zawierał tylko cztery litery. I nie chodzi o to, jakie to były litery, tylko o to że jeno cztery.
Nie przynoś wstydu uczciwym trollom, wytęż intelekt.
bart :
Ale dlaczego “błędnie”? Mówię Ci przecież, że jeszcze w literaturze z lat 80. (a i chyba z początku 90.) widziałem, że termin “pedarasta”==”gej” był stosowany oficjalnie. W encyklopediach (PWN) i literaturze pop-medycznej. I było to wtedy określenie jednoznaczne.
bart :
Mówię co Ciaśni twierdzą, że ich krzywdzi.
Panoszenie się to domaganie się przywilejów małżeńskich oraz tępienia przez państwo i kulturę homofobicznej “mowy nienawiści”, a także politpoprawne przedstawianie homoseksualizmu w dobrym świetle. Ostentacja to ujawnianie, obnoszenie się ze swoją orientacją seksualną: i w ramach manifestacji/parad, i w ramach obecności w mediach (np. Raczek), i w ramach działalności publicznej (KPH, Lambda, queer, Biedroń, Niemiec – ludzie wyspecjalizowani w byciu homoseksualistami lub w zajmowaniu się homoseksualistami).
pozdrawiam
Blaise :
Ależ ja cię lubię, cheer up emo kid :)
@ Blaise:
No dobra, przejrzałem twoje ostatnie komcie i chyba faktycznie jestem do ciebie uprzedzony, nie przez to, co teraz piszesz, ale pewnie bardziej w wyniku twojego majowego uderzenia, w którym wiele twoich komci nie było, hmm, zbyt koherentnych :)
Gammon No.82 :
Bardziej obelżywie jednak brzmi: “Chusta ci w rzepę!”
bart :
Ja Blaise w ogóle nie czytam bo traktuje go jako hmm… oszusta. Oszusta, bo świadomie pisze nie-serio (jak Tutensramon) lub pisze pod wpływem substancji odurzających i jeszcze jest z tego dumny. Nie mam ochoty czytać ani wesołkowatych zgrywów, ani pijackich bełkotów.
Czyżby teraz coś się zmieniło?
bart :
Zgadzam sie. Nastepnym razem jednak najpierw przeczytaj a pozniej mieszaj z blotem.
Co do mnie, kazdy ma parawo sie mylic i po malu wychodzic na prosta ;)
Quasi coz moge powiedziec? …
anuszka :
No to już dwie osoby preferują tę wersję.
Quasi :
Po pierwsze, błagam: pederasta. Szkliwo mi na zębach pęka.
Po drugie, dlatego błędnie, że termin ten był przez większość czasu nacechowany pejoratywnie lub szerszy znaczeniowo (seks z młodzieńcami). To trochę tak, jakbyś bronił angielskiego określenia “negro” albo “colored”, bo tak się o czarnych kiedyś w publikacjach naukowych pisało.
inz.mruwnica :
Ja sie nie powstrzymalam i teraz zaluje.
Slotna :
Przeczytałam tytuł.
Ładne.
bart :
I’m in love now :)
RAZ:”Homoseksualizm jest mi głęboko obcy”
Czyli jednak ktoś go zapiął, IMO. W Krainie Miłości.
A tak z innej beczki:
Czy można gdzieś zamówić koszulki “Nie płakałem po Michaelu Jacksonie”?
bart :
Tak mi się przypomło:
W carskiej Rosji (przynajmniej w XIX wieku) był absolutny zapis cenzorski na używanie słowa rab (niewolnik). Nielzia i cześć. W założeniu miało to utrudnić przemycanie treści wywrotowych [nie wiem, jak sobie radzili z błagonadiożną odą Dierżawina – Я царь — я раб — я червь — я бог! albo z historią starożytną]. Ale cenzura zostawiała furtkę: wolno było zamiast niewolnika używać słowa негр.
No i w pewnym momencie autor jakiegoś harlekina musiał napisać, że jeden z bohaterów był “Murzynem własnych namiętności”.
anuszka :
W ogóle powinnny być koszulki z napisem “nie płakałem po…” i jakieś napy albo rzepy do podpinania personaliów.
O rany, ale fajny nowy Photoshop Phriday. LCD Cinematic Action 2! – czyli filmy przerobione na gry LCD.
Na zachętę obrazek z Numeru Jeden:
Dobry wieczór, wklejam, bo powoływałem się na artykuł z wiki i chyba go nie wkleiłem – jest o biologi i orientacji seksualnej.
bart :
Po namyśle: pierwsza część o niebo lepsza.
Quasi :
Ale chyba przecież na tym polega BdB? :D
a wiecie, ze nowa zona willisa cycki pokazala?
http://www.pudelek.pl/artykul/17916/bruce_willis_mloda_zona_i_sado_maso/
to tak zeby lekko rozladowac traume po jacko i zeby wystraszyc barta ze mu pudelka z blogaska robia ;)
I porozsiewam muzykę cywilizacji smierci, zanim bart mnie pogoni stąd na dobre:
1) http://www.youtube.com/watch?v=gKhjaGRhIYU
2) http://www.youtube.com/watch?v=Gq-JTLb0qHQ
3) http://www.youtube.com/watch?v=SfckrfOYAy4
Pierdu, pierdu niby, ale tak na serio, wchodze tu czasem i kiedy juz ma sie to wszystko w żopu, kiedy juz tylko jak Goplana rzucic sie do Gopła idzie.
Ja dziekuje po prostu, bo nigdy bym tego tak pieknie w slowa nie ulozyl.
I za to te piosenki. Pewnie znacie, albo i tak Wam sie nie spodobaja.
Anyway. Thank you. Robicie piekna robotę. Cmok.
Wy tu śmichy-chichy z Terlikowskiego i jego Chusty, a tymczasem Gazeta Wyborcza napomina Radio Maryja, że z niewystarczającą czcią obchodzi śmierć świętej pamięci Michaela Jacksona. Poważnie zastanawiam się nad posypaniem głowy popiołem i pielgrzymką do Rzepy w celu ucałowania stóp prorokowi. Koniec świata jest bliski…
Tak czy owak jestem tu, jesli sie jakos zdarzy tak, ze moje skromne umiejetnosci beda przydatne, jestem na wezwanie ;)
grzesie2k :
Bulszit. BdB walczy o słuszną sprawę, i dlatego, pomimo wybuchających z lewej i prawej emo, fochów i bełkotów idę w jego szykach na Berlin. Pardon, na Watykan.
Mam ochote sie z wami czyms podzielic. W przerwach miedzy jacksonowaniem pokazuja u nas w tv radosne lesbijki i usmiechnietych gejow, zdaje sie, ze weszla w zycie ustawa o zwiazkach partnerskich, czy cos. Moja mama na to luzacko rzucila “Taki katolicki kraj, i prosze. A w Polsce co? Gowno.”, no i tak sie zaczelam zastanawiac nad jej przemiana. Kiedys twierdzila, ze widok calujacych sie facetow ja brzydzi i juz. Klasyczne “nic do nich nie mam, ale niech sie nie obnosza” (niewypowiadane co prawda, ale mysle, ze to raczej dlatego, ze bala sie dostac po lbie). Przemiana w tej materii nastapila jakis rok temu i dziwnie zbiegla sie w czasie z obejrzeniem przeze mnie QAF na komputerze umiejscowionym tak, ze przypadkiem wszystko widziala :D Niedawno lecialo Brokeback Mountain i jakos nic jej nie brzydzilo, wrecz przeciwnie ;), co sama skomentowala. Dla mnie bomba.