Choroby urojone: Candida
Tekst lekko wyedytowany: zacni komentatorzy zwrócili mi uwagę, że istnieje taka choroba jak występująca w pierwotnej wersji systemowa kandydoza. Jest to jednak schorzenie zupełnie inne niż „systemowa kandydoza” będąca postrachem forumowiczów z wegedzieciak.pl (nazywana również kandydozą przewlekłą). Kandydoza prawdziwa (systemowa) różni się od urojonej (przewlekłej) wszystkim: od występowania (głównie u osób o obniżonej odporności, np. AIDS, przebyta chemioterapia), poprzez objawy (chorzy w stanie ciężkim) do przebiegu (powikłania występujące w tej prawdziwej kandydozie systemowej: śmierć).
Zacznę od krótkiego P.S. do tekstu „Chrześcijanin a szczepienia”. Komentator Amatil zwrócił moją uwagę na forum wegedzieciak.pl — okazuje się, że wśród wegerodziców (a właściwie wegemam, bo gros użytkowników owego forum to kobiety) jest wielu przeciwników szczepień. Tak się składa, że znam jednego aktywnego członka forum wegedzieciak.pl, zapytałem go więc o szczepienia. Nie szczepi, jest z tego dumny. Z uśmiechem wyłuszczył mi, że dokonał najrozsądniejszego wyboru, bo pozostali, zaszczepieni członkowie społeczeństwa zapewniają jego dzieciom bezpieczeństwo, tworząc wokół nich odpornościowy kordon sanitarny. Oni ponoszą ryzyko straszliwych urazów i chorób wywoływanych przez szczepionki, on dzięki temu tego ryzyka ponosić nie musi. Możemy zatem przyjąć, że nieszczepiący forumowicze z wegedzieciak.pl (posiadający również własne forum Nie Szczepimy) to nie tylko głuptaki — to również cyniczne cwaniaczki.
Amerykanie mawiają „Kiedy życie rzuca w ciebie cytrynami, rób z nich lemoniadę”. Dzięki bolesnej i trudnej lekturze tekstów Cezarego Michalskiego o aferze Kataryny odkryłem znakomite forum wielodzietni.org, na którym można przeczytać, że kobiety nie przepuszczające ciężarnych w kolejce to „panie, których dzieci nie miały pogrzebu”. Z kolei dzięki wizycie na wegedzieciak.pl znalazłem świetny temat na kolejnego posta. A było tak: nowa forumowiczka zachwalała magiczne wahadełko…
Rodzicom i ich dzieciom zmagającym się z candidą gorąco i z pełna odpowiedzialnością polecam metodę w 100 % skuteczną i w 100 % bezpieczną. Jest to wahadło lecznicze biały ozyrys, które w środku ma substancję leczniczą grzybobujczą. Wahadło takie może służyć dla wszystkich członków rodziny, kosztuje 90 zł. Kupuje się je raz i ma się do końca życia. Leczenie nie polega na wprowadzaniu do organizmu żadnej chemii ale energii. Ja stosuję już od roku. Wyleczyłam candidę w rodzinie a nawet grzybice kopyta u mojego konia i klaczy koleżanki. Używam go również profilaktycznie, bo trudno mi i mojemu brzdącowi o dietę zabezpieczającą przed nawrotem grzyba, który pojawia się i tak przy każdym spadku odporności. To nie jest reklama ale szansa dla ludzi z otwartymi umysłami. Pozdrawiam.
Co to takiego candida, ta straszliwa choroba, z którą zmagają się rodzice z wegedzieciak.pl?
Jak wiadomo, czary-mary, czyli „terapie medycyny alternatywnej” działają na zasadzie placebo, a więc ich wpływ na zdrowie człowieka jest ograniczony do „ogólnej poprawy nastroju” czy „nieco szybszego wychodzenia z grypy”. Ponieważ lista schorzeń, na które czary-mary pomagają, jest ograniczona, jakiś anonimowy szaman wpadł na genialny pomysł: trzeba wymyślić nowe, bardzo niebezpieczne choroby, z którymi nasze praktyki będą sobie doskonale radzić. Dziś z tych chorób zamierzam omówić chroniczne zakażenie Candida albicans — mam nadzieję, że niniejszy post będzie początkiem ślicznego cyklu artykulików.
Candida albicans to drożdżak żyjący w naszym przewodzie pokarmowym. W pewnych sytuacjach wywołuje on prawdziwą chorobę zwaną drożdżycą lub kandydozą. My mówimy jednak o kandydozie przewlekłej, czyli o sytuacji, w której drożdżak wskutek nadmiernego rozwoju zapuszcza swoje drapieżne korzonki w ścianki kiszek i powoduje tzw. zespół nieszczelnego jelita a w konsekwencji powolne, niewykrywalne zakażenie całego organizmu. Zespół nieszczelnego jelita jest też podejrzewany o wywoływanie autyzmu u tych dzieci, u których nie wywołała go szczepionka przeciw odrze, śwince i różyczce.
Współczesna medycyna konwencjonalna nie zna co prawda takiej jednostki chorobowej jak przewlekła kandydoza czy zespół nieszczelnego jelita („Ten artykuł lub sekcja opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne z aktualną wiedzą medyczną”), ale przecież współczesna medycyna konwencjonalna nie pierwszy raz nas zawodzi, prawda? Przewlekła kandydoza to jak najbardziej realne schorzenie, z którym zmagają się ogromne ilości ludzi na całym świecie. Jakie są jego objawy? Uczynny wysportowany młodzieniec Sayheello ze Sportowego Forum Dyskusyjnego publikuje długaśną listę, na której znajdziemy takie symptomy, jak stronienie od towarzystwa, alkoholizm (jeśli połączony ze stronieniem, to najpewniej chodzi o picie w samotności), krytykanctwo, sucha cera, swędzenie odbytu i skóry, ataki paniki i płaczu, łaknienie pewnych pokarmów, bezsenność, bóle brzucha, nadwaga lub niedowaga, bóle głowy, brak koncentracji, niepewność, zagrożenie, niecierpliwość, niestrawność, objawy psychiatryczne, gazy, wzdęcia, odbijanie się, ospałość, leniwość, pesymizm, gderliwość, zapalenia zatok (przeziębienia), kłopoty w nauce i wychowaniu, kłopoty decyzyjne, zły zapach ciała i z ust oraz — last but not least — złe mniemanie o sobie. Jeśli dodam, że wystarczy rozpoznać u siebie tylko niektóre z objawów, konkluzja może być tylko jedna: wszyscy chorujemy na kandydozę!
Ale nie traćcie nadziei, moi chorzy bracia i siostry, to się leczy.
Google na zapytanie „candida homeopatia” zwraca 30 000 wyników. Słynny koncern homeopatyczny Boiron produkuje środek przeciw kandydozie zawierający, rzecz jasna, bardzo rozcieńczonego drożdżaka.
Za niewiele ponad dwa tysiące złotych możecie kupić Digital Clark’s Zapper i Digital Silver Pulser, czyli urządzenia, które oprócz kandydozy wyleczą wszystkie inne choroby powodowane przez drobnoustroje: wywoływane przez przywry jelitowe AIDS („Po zlikwidowaniu wszystkich stadiów rozwoju pasożytów wirus HIV znika w ciągu 2 godzin”), depresję („przyczyna depresji tkwi w infekcji mózgu małymi robakami obłymi”), alergię („u wszystkich alergików wykryto poważną inwazję owczej motylicy wątrobowej żyjącej w drogach żółciowych”), Alzheimera („chorobę Alzheimera wywołują pospolite przywry pochodzące z niedogotowanego mięsa i od naszych ukochanych zwierząt”), astmę („w 100% przypadków astmy obserwowana jest infekcja larwami glisty ludzkiej usytuowanej w płucach”) i wiele innych chorób, wobec których konwencjonalna medycyna pozostaje bezradna.
Można też sięgnąć po oczyszczający jelita preparat o nazwie Colonix. Strona reklamująca ten środek straszy: „jak wiemy ze starego powiedzenia, śmierć zaczyna się w jelitach”. Nie znałem wcześniej tego przysłowia, ale w końcu wzrastamy w różnych środowiskach, nie wszystkie mądrości ludowe występują w każdym regionie.
Colonix to niezwykły środek — po jego zażyciu czeka nas przerażająca niespodzianka w ubikacji: z naszego ciała via odbyt wydobywa się długi na metr, pusty w środku obiekt, wyglądający jak brązowa, gumowata skóra węża (zapraszam do ostrożnego obejrzenia galerii foto). To oblepiające nasze jelita toksyczne złogi, pełne pasożytów, zakłócające pracę organizmu i powodujące wiele groźnych chorób.
Najwyraźniej efektem ubocznym stosowania Coloniksu jest potrzeba dzielenia się ze światem informacjami o swoich kupach. Świadczy o tym ilość zdjęć nadesłanych przez wdzięcznych pacjentów do opiekuna strony colonix.pl oraz listy sławiące moc Programu Oczyszczającego:
No cóż, mam teraz 5 wypróżnień dziennie i nie mam żadnych bólów. Mój stolec wygląda teraz normalnie, ale będę kontynuować oczyszczanie na wszelki wypadek. Powiedziałam już wielu osobom, jaki to wspaniały środek. Na mojej mamie sprawiło wielkie wrażenie, gdy powiedziałam jej, co ze mnie wyszło i że jej prezent był najlepszy w moim życiu.
O co chodzi? Preparaty wywołujące Efekt Brązowego Węża zawierają takie składniki jak bentonit (występujący również w zbrylających żwirkach dla kotów), wyciąg z babki płesznik, pektyna czy guma guar. Te chłonące wilgoć substancje, w połączeniu z… hm… zastanym w kiszkach budulcem, tworzą coś w rodzaju plastycznego odlewu jelita, który jest następnie wydalany. Brązowy Wąż to żaden chorobotwórczy złóg, efekt niewłaściwego odżywiania ani dusząca ścianki jelit powłoka z toksyn, to po prostu właściwy efekt działania preparatu.
Candidę można leczyć również sokiem Noni, który ponoć jest obrzydliwy w smaku, ale za to jaki drogi! Znakomite kompendium wiedzy na temat candidy można znaleźć na stronie poświęconej Reiki („Sponsorem strony jest biuro rachunkowe AFRO-TAX”), choć lekturę utrudnia nierówny poziom tłumaczenia („Jeden z zolnierzy z bazy amrykanskiej byl ciagle aresztowany za DUI stwierdzone przyrzadami nadmuchiwanymi”). Z owego poradnika dowiemy się, że drożdżaka można pozbyć się z organizmu za pomocą diety (jedzmy organiczne serdelki, „chleb ze spelt i kamut”, unikajmy keczupu), ziołowych i farmakologicznych środków antygrzybicznych (uwaga, wątroba może nie wytrzymać), wspomnianego wyżej czyszczenia jelit mieszanką bentonitu i babki płesznik oraz „zmiany trybu i poglądu na życie”. Jak ta zmiana ma wyglądać? Ot, chociażby lepszym wykorzystaniem swojego czasu wolnego. Propozycje wypełnienia tego czasu pozwalam sobie na koniec przedrukować z owego kompendium w całości:
UPRAWIAC AEROBIK & ZBIERAC JABLKA & STRZELAC Z LUKU &GRAC W BADMINTONA & PIEC & GRAC W KOSZYKOWKE & ZBIERACJAGODY & ZBIERAC GRZYBY & JEZDZIC NA ROWERZE & RZUCAC LOTKAMI & PLYWAC NA LODCE & GRAC W KREGLE & PODNOSIC CIEZARY &KALIGRAFOWAC & JECHAC NA CAMPING & GRAC W WARCABY & SZACHY&WRESZCIE POSPRZATAC & COS ZBIERAC OPRÓCZ PIENIEDZY & MALOWAC (OBRAZY) & TANCZYC & DEBATOWAC & DEKOROWAC & MARZYC &GIMNASTYKOWAC SIĘ & JECHAC NA RYBY (TYLKO NIE W GRZYBACH) &GRAC W HOKEJA & JEZDZIC KONNO & KUPOWC KWIATY& ZADBAC OFRYZURE & JEZDZIC NA ROLKACH & LYZWY & BIEGAC & UPRAWIAC JUDO& KARATE & PUSZCZAC LATAWCE & ROBIC NA DRUTACH & WYSZYWAC& SMIAC SIĘ & UCZYC SIĘ & ISC DO KINA ALBO NA FILM & GRABIC LISCIE&GRAC W PING PONGA & TENIS & ROZWIAZOWAC KRZYRZOWKI & POJECHAC NAD LEJK & CZYTAC $ RELAXOWAC SIĘ & JECHAC NA ZAKUPY&RYSOWAC & SPIEWAC & JEZDZIC NA NARTACH $ SANKI & USMIECHNĄĆ SIĘ & GRAC W PILKE & OPOWIADAC HISTORIE & TEATR & MYSLEC &PODROZOWAC & NIE OGLADAC TELEWIZJI & KUPIC KOMPUTER &UCZYC SIĘ HISZPANSKIEGO & GRAC W GRY VIDEO & ODWIEDZIC ZNAJOMYCH BEZ BUTELKI & GRAC W SIATKOWKE & PISAC & ZAJAC SIĘ YOGA& JECHAC DO ZOO & OZENIC SIĘ & ISC NA LODY & ODSNIEZYC CHODNIK& ZMIENIC OLEJ W GLOWIE & WYRZUCIC VIAGRE & KUPIC LORNETKE& UCZYC SIĘ ANGIELSKIEGO & NAPISAC LIST & GRAC NA GITARZE && CZYTAC & CZYTAC & CZYTAC
W następnym odcinku mam nadzieję zająć się morgellonami, czyli o matko, od GMO łażą mi pod skórą robaki! Będzie się działo.
Update: znakomite, wyczerpujące kompendium wiedzy o kandydozie znajdziecie na blogu Sporothrix (w trzech częściach): Drużyna Grzyba, Dwa Grzyby, Powrót Grzyba.
Ekhm, w mojej wersji mit wyglada tak: wirusy maja latwiej jak sie czlowiek wyziebi najpierw. Nie jest tak?
Gammon No.82 :
Czech ma na imię Eurotran :>
bart :
Tak. Widziałem jeszcze kilka tego typu szalbierstw:
– Producenci filtrów do wody demonstrują “toksyny” ukryte w wodzie za pomocą standardowych reakcji analitycznych wykrywających jony – wpuszcza się malutką kropelkę specyfiku do szklanki wody, a tam wnet ujawniają się całe garści “toksycznych” kłaków, normalnie perfidnie kryjących się przed ludzkim wzrokiem. Filtr oczywiście problem rozwiązuje…
– Magiczne płytki kosztujące 100-200zł., które w roztworze słonej wody czyszczą srebra z nalotu. Identyczny efekt uzyskuje się wykorzystując zwykłą folię aluminiową…
– Filipińskie nieinwazyjne “operacje” wyjmowania z pacjentów bliżej nieokreślonych flaczków.
Kiedyś w TVP, jeszcze przed wprowadzeniem “Warto rozmawiać”, puszczali analogiczny program na żywo zatytułowany “Nocne rozmowy”. Ze 2 czy 3 odcinki były poświęcone NewAge, medycynie alternatywnej, jasnowidzeniu itp.. W jednym z nich “Filipińczyk” “zoperował” przed kamerami pacjenta z kamieniami w woreczku żółciowym albo w nerce (już nie pamiętam). “Operacja” zakończyła się sukcesem, wszak “Filipińczyk” wyciągnął jakieś krwawe mięcho (o dziwo, nie kamienie…), a pacjent oświadczył, że momentalnie poczuł się lepiej. Niestety, badanie USG ukazało, że kamienie jak były w pacjencie, tak są w nim nadal. Na to odkrycie jakaś pani ezoteryczka oświadczyła, że przyczyną dolegliwości pacjenta nie były kamienie same z w sobie, lecz emitowana przez nie “negatywna energia” i “negatywne wibracje”, które zmaterializowały się do postaci mięcha wyciągniętego przez “Filipińczyka”…
pozdrawiam
Slotna :
Też tak myślałem, ale idąc za tropem zostawionym przez Quasiego znalazłem takie coś:
Quasi :
Plątając się wśród różnych dziwnych ludzi poznałem jednego kretyna który całkiem nieźle z tego żył. Choć jeszcze bardziej rozwalił mnie buc, który sprzedawał filtry za jakieś ciężkie tysiące złotych, które – według jego słów – porządkowały krystaliczną strukturę wody. Oczywiście woda z kranu/butelki/tanich filtrów miała być syfem, bo cząsteczki wody miały się jakoś dziwnie łączyć sprzyjając różnym dziwnym rzeczom w organizmie. Ludzie to kupowali!
Slotna :
Nie ma mocnych empirycznych podstaw, by tak twierdzić (luknij w link). Poza tym nadal potrzebne jest źródło infekcji, a symptomy choroby pojawiają się zazwyczaj dopiero po kilku dniach.
Quasi :
Rozumiem, że rola filtra polega w tym przypadku na zebraniu wytrąconych osadów, a nie destylacji wody? ;]
Nachasz :
Nie przypuszczam. Widziałem tę stronę (chyba adres był minimalnie inny) już kilka lat temu i część dolna (ta z obrazkami) była praktycznie identyczna, na oko nie stanowiła tłumaczenia [W SENSIE: tłumaczenia z automatu] tylko oryginalny, czeski utwór. Już wtedy był na niej błąd “Guten přívěsek!!” zamiast “Guten Tag!” jak w grze.
Quasi :
Smutne :(
@Leczenie z pasożytów mąką
Normalnie. Siłą wiązań chemicznych.
Ściągnięte z wczorajszego Colberta: Newsweek vs Oprah.
oftopicznie: szukałem właśnie wszelkiej maści pojęć i syndromów, z jakimi kojarzone są gry komputerowe i trafiłem na, o zgrozo, to:
http://www.youtube.com/watch?v=luIMu3mOxfI
– i od razu pomyślałem sobie o rzeczoznawcy- Bart, mam nadzieję, że powtarzam, kopiuję i nie wklejam tu czegoś kanonicznego dla czytelników tego bloga ;)
@ sajq:
Było.
Patso :
Zapewne nie. Filtracja (usuwa bakterie i organikę) + wymieniacz jonowy.
Te filtry zapewne jakoś tam działają, pewnie nie dają wody MiliQ, ale jakoś ją tam dejonizują. Oszustwo polega na wmawianiu ludziom, że jony obecne w kranówie – i zwizualizowane reakcją strącaia – są jakoś szkodliwe i niepożądane w standardowych zastosowaniach kuchennych.
pozdrawiam
Quasi :
To ja się zapytam: prawie 30 lat temu dowiedziałem się od RKKA o sposobie usuwania “toksyn” (fuzli) z bimbru bez kolumny rektyfikacyjnej. Mianowicie na pół litra świeżej barbeluchy wrzuca się 2-3 kryształki nadmanganianu potasu [eps, manganianu(VII) potasu, tak czy inaczej KMnO4] i miesza aż do uzyskania koloru rozcieńczonego dynksu (alias Jagodzianki na Kościach). Na drugi dzień roztwór żółknie, na trzeci brunatnieje i robi się minimalnie mniej przejrzysty, na czwarty pojawiają się wyraźne kłaki ciemnobrunatne (braunsztyn?). Filtruje się toto przez bibułę i już. Organoleptycznie różnica była zauważalna [o.k. ZDAWAŁA MI SIĘ zauważana], ale może to tylko efekt placebo?
Gammon No.82 :
Experimentální strojový překlad hesla Wolfenstein 3D z encyklopedie Wikipedia pořízený překladačem Eurotran. Je tento překlad nedokonalý? Pomozte nám jej zlepšit! napisane drobnymi literkami tuż pod nagłowkiem
Nachasz :
Dyć widziałem. Ale auto-przekład jest z Wiki, a w Wiki nie ma takiego wykazu bossów. Moim zdaniem czeską stronę skompilowano z auto-przekładu u góry i czegoś tam napisanego ręcznie u dołu.
Slotna :
Warto też dodać, skąd się wziął mit. Otóż prawdopodobnie jest konsekwencją myślenia magicznego podobnego jak to, które doprowadziła do dopatrywania się w fallicznych rogach nosorożców środków na impotencję:
– Podczas przeziębienia/gorączki człowiek często ma uczucie jakby był zmarznięty.
– Ekspozycja na zimno powoduje przejściowe objawy podobne do tych występujących przy przeziębieniu, np. wycieki z podrażnionego nosa.
Zima może wpływać na zwiększenie częstości infekcji ale pośrednio:
– Ludzie częściej przebywają w zamkniętych pomieszczeniach.
– Pomieszczenia są gorzej wentylowane.
– Wycieranie podrażnionych zimnem nosów zwiększa częstotliwość kontaktów ręka-twarz, co sprzyja przenoszeniu zarazków.
pozdrawiam
eli.wurman :
Twórcze rozwinięcie koncepcji (zapewne niemającej podstaw naukowych, ale narząd jeden raczy wiedzieć), wedle której woda powstająca z topniejącego lodu ma strukturę krystaliczną, która robi dobrze [“a teraz, drogie dzieci i kochana młodzieży, zrobię wam dobrze” – Mleczko]. Owa struktura ulega zniszczeniu w razie podgrzania wody powyżej 50 stopni C. I wtedy woda zaczyna robić niedobrze. Na szczęście można jej przywrócić stan poprzedni przez ponowne zamrożenie i stopienie (tylko miłośnicy kawy i herbaty z założenia i a priori mają niedobrze).
Jak by nie było zamrażarka wychodzi chyba taniej od “filtrów porządkujących strukturę”, no i wódkę można w niej też zamrozić dla poprawienia struktury.
A zalecenie przebywania w cieple juz przy przeziebieniu?
Slotna :
Niektóre wirusy nie lubią ciepła.
Quasi :
Udaje Ci się, choć pewnie nawet tego zauważyłeś. Tak na szybko np.
Ziemkiewicz zdziwiony gejem w jury missek – riposta, że wtedy w konkursach psów (świń,koni) powinni siedzieć zoofile :-)
A superbonus masz u mnie za ten kawałek
po co Bóg stał się człowiekiem i dał się zamordować, aby przekonać samego siebie, żeby nie stosować wymyślonej przez siebie kary za wybrane przez siebie czyny popełniane przez istoty przez samego siebie do popełniania tych czynów zaprogramowane?
Traktuję to jako tajną mantrę do wprawienia katolika w stupor lub dysonans poznawczy ;-)
Slotna :
No właśnie, ja się zastanawiam, czy by się nie dało wytłumaczyć od tej strony, że jednak przebywanie w zimnym otoczeniu to jednak większy wydatek energetyczny organizmu, co się może przekładać na jakieś osłabienie/zmęczenie. I stąd większa podatność w przypadku zimna, czy wyjścia z mokrą głową – na pojawienie się objawów?
Gammon No.82 :
Jako bimbrownik mówię stanowcze nie. Dobry bimber wymaga: mocnego wina (śliwki są wporzo jako materiał, a nie jakieś ziemniaczane zaciery), odpowiedniej instalacji (najlepiej sprawdzonej przez znajomego behapowca), cierpliwości.
Również: Terlikowski się pomnożył? http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=2589071
Slotna y los otros w temacie robaków :
Przypomniał mi się stary szmonces:
Pacjent radzi się lekarza co zrobić, aby pozbyć się tasiemca.
– Proszę przez tydzień jeść ciastka i popijać je mlekiem.
Po tygodniu pacjent wraca.
– Panie doktorze, nie pomogło.
– Niech pan jutro pije samo mleko!
Chory zrobił, jak mu radził lekarz, wypił samo mleko, a tu tasiemiec wychodzi i pyta:
– A gdzie ciacho?
Gammon No.82 :
Szczerze mówiąc to nie wiem czym mogą być te bimbrowe “toksyny”. Pewnie jakieś metale z prowizorycznej aparatury i jakieś organiczne uboczne produkty fermentacji (aldehydy/ketony?, wyższe alkohole?). Manganian pewnie może część z tego utlenić do czegoś nieszkodliwego/strącalnego, ale czy będzie to robił preferencyjnie (wszak etanol też utlenia)?
Po prostu nie wiem. Choć spekuluję, że opcja “oszustwa” też nie jest niemożliwa: manganian utlenia etanol, dostajesz trochę octu i braunsztyn, który sobie odfiltrujesz (a może jakieś zanieczyszczenia do niego adsorbują?).
pozdrawiam
Quasi :
Polecam ten filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=sxMGxz6-oTs
(via Wiki – http://en.wikipedia.org/wiki/Psychic_surgery )
Gammon No.82 :
I m.in. do tego służy mechanizm obronny jakim jest gorączka.
A przebywanie w cieple? No cóż – jeśli jesteś chory i masz wrażenie bycia zmarzniętym, to się go pozbywasz przebywając w cieple.
pozdrawiam
Quasi :
Oczywiście fuzle tj. wyższe alkohole.
Też miałem taką wątpliwość. Ale ten sam KMnO4 powoduje BARDZO gwałtowne utlenianie gliceryny (tyż alkohol). Kilkanaście do kilkunastu sekund i bucha płomień, a w zamknięciu wybucha.
A na to nie wpadłem.
Ukłony niskie
eli.wurman :
Z pryncypialnego punktu widzenia oczywiście: stanowcze nie. Ale czego się nie robi w chwilach rozpaczy?
W dzisiejszych czasach młodzież ma dobrze – aparatura na szlify do kupienia w dowolnej chwili. Po co tu behapowiec?
Gammon No.82 :
Źle dobrana izolacja rurki miedzianej się stopiła i część produkcji była do wyrzucenia. Również: pędzenie bimbru to czynność towarzyska; oraz: mam grubego pierdolca na punkcie szeroko rozumianego bezpieczeństwa.
eli.wurman :
Ja nie ufam rurkom miedzianym. Diabli wiedzą, co się na nich lęgnie. Tylko szkło. Zresztą nie bimbrzę od 15 lat, ale czasem zaglądam do sklepów ze szkłem laboratoryjnym.
P.s. oczywiście szkło też ma swoje wady, wiem.
Gammon No.82 :
Gliceryna powstaje w procesie fermentacji alkoholowej w wysokim pH lub gdy “zatrujesz” drożdże wodorosiarczanem(IV) (tworzy addukt z aldehydem octowym uniemożliwiając jego redukcję do etanolu) – naziści, którym brakowało tłuszczu, obczaili ten biotechnologiczny proces do produkcji gliceryny. Tyle, że nie ma mowy, żeby Ci gliceryna przedestylowała z zacieru razem z etanolem.
Gammon No.82 :
Gdyby nawet na tym polegało “oczyszczanie” bimbru, to chyba jest to drapanie się lewą ręką w prawy półdupek. Nie prościej wrzucić węgiel aktywowany czy jakieś krzemionkowe badziewie?
pozdrawiam
http://www.huffingtonpost.com/2009/06/03/obama-finishes-new-beginn_n_211070.html
“Obama Finishes ‘Very Candid’ Speech To Middle East”
Quasi :
Ja mniej więcej wiem, co to jest gliceryna. Chodziło mi tylko o to, że różne alkohole mogą różnie reagować z tym samym utleniaczem.
Co do węgla aktywowanego, to podobno świetnie usuwa smrody i barwnik z Jagodzianki na Kościach. Natomiast mam wątpliwości, czy z fuzlami też sobie poradzi. Wiem, że mnóstwa substancji węgiel nie adsorbuje (m.in. siarkowodoru bodajże). A krzemionkowe badziewie? Nie znam się na tym ani trochę, czy to wyłapuje cokolwiek poza parą wodną?
eli.wurman :
Wlasnie taka mialam wizje. Znaczy mit ;)
eli.wurman :
Bez przesady. Wydatek energetyczny z powodów termoregulacyjnych prowadzący aż do osłabienia/zmęczenia to może być problem dla głodujących Murzyniątek, a nie dla opasłych i pływających w żarciu cywilizacjośmierciowców.
eli.wurman :
Niedożywienie zapewne osłabia odporność, a dodatkowe wydatki energetyczne niedożywienie ułatwiają/przyspieszają, ale to nie jest problem dla nas i nie jest to powód większej częstości zachorowań zimą.
pozdrawiam
@ Barts:
Nie wiem czy widziałeś, ale znalazłem dla Ciebie link.
@ RobertP:
Ok, być może czasem wydam z siebie jakąś zaskakującą frazą, ale mnie chodziło o przedstawienie Wam zaskakującego newsa/link. Tu chyba nie udało mnie się Was zaskoczyć.
pozdrawiam
bart :
raczej pada ciagle, np. “Typ 3: Stolec wydłużony, z pęknięciami na powierzchni (ładnie pachnie)”
also this: http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Bristolska_skala_uformowania_stolca&diff=prev&oldid=13181861
Barts :
Ja kiedys slyszalam albo czytalam, ze potrzebne sa solone sledzie, cieple mleko, nocnik i olowek. Sledzi nalezy sie najesc, nie pic nic przy tym, nocnik napelnic mlekiem, ulokowac sie na nim i czekac az spragniony tasiemiec wystawi pyszczek, zeby napic sie mleka – wtedy do akcji wkracza olowek, tasiemca nawijamy i z glowy. Chyba z jakiejs ksiazki to bylo.
Zgadnijcie, kto się pojawił w psychaitrykowie24?
eli.wurman :
Rany, jeśli ona wszystko robi nam wbrew, to może dołączy też do wielodzietnych?
@przeziębienie
Wasza stara twierdzi, że zimno powoduje przeziębienie. I ma rację.
@”zobaczcie kto…”
Kampanie przeciw tzw. niekonwencjonalnym metodom leczenia, które obserwuję ostatnio na kilku blogach, przeprowadzane są przez ludzi uzurpujących sobie prawo do Wszechwiedzy i do wydawania arbitralnych decyzji w sprawie tego, co jest skuteczne a co nie, i czym się ludzie powinni leczyć a co wyrzucić do kosza.
Bart, to chyba o Tobie :D
eli.wurman :
może dałoby się ją jakoś wkręcać. np. organizujemy akcję, że jerzy urban jest złyyyyy, a tydzień później cioteczka wbija się na forum Nie, żeby go bronić.
:
Ała, coś we mnie umarło.
bart :
Ale że ją adoptują? Z jej netowego obrazu wynika, że jest samotna (marudzi, że faceci som huje), bezdzietna (nobo kotki), więc na dołączenie poprzez urodzenie powyżej trójki ma marne szanse (+ jest już stara, więc zegar biologiczny tyka).
eli.wurman :
Kotki wywołują ubezpłodnienie? 8-|
Gammon No.82 :
Nie wiem czy bezpłodność, ale toksoplazmoza zdaje się jest strasznie upierdliwa, się może kończyć śmercią płodu/noworodka, czy jakimiś paskudnymi powikłaniami. No i chodziło mi, że kotki wskazują na bezdzietność, tak jak marudzenie, że faceci-som-huje wskazuje, że jest samotna.
eli.wurman :
To się zgadza, acz główne zagrożenie pojawia się w czasie memłania kocich odchodów, a nie samego kota. A i tak najczęściej łapie się T. gondii od żarcia bepsztyka po tatarskiemu.
P.s. wreszcie mamy dobry powód, żeby nie bawić się kupą, w każdym razie kocią.
Znam osobników/osobnice, którzy są jednocześnie dzieciaci i kociaci.
@tokso
ejże, a to nie jest tak jak z różyczką – się łapie, się leczy, a potem ma się odporność, a niebezpieczne to jest tylko jak się złapie w czasie ciąży?
eli.wurman :
No właśnie ukryta straszna śmieszność mojej wypowiedzi to była sugestia, że spróbuje.
eli.wurman :
Eee… Myślałem, że Kembei Shimada wrócił z wygnania a to tylko nasza Moon. Przepraszam – Nonna. I znowu pisze o Barcie, ani chybi to jakieś fatalne zauroczenie.
@”No właśnie ukryta straszna śmieszność mojej wypowiedzi to była sugestia, że spróbuje.”
Ale z kim? Swataliście już tego gościa od niepicia herbaty i Natalię Julię Nowak, więc może jakieś sugestie?
@ radkowiecki:
Ten ostatnio pojawił się tutaj
@Kambei Shimada:
E tam, jakiś wannabe.
@ eli.wurman:
Jak nie żresz kociego gówna się nie zarazisz. Chyba, że pogłaskasz kota umazanego kocim gównem i nie umyjesz rączek. Albo zjesz kotka.
Z toksoplazmozą to parę lat temu jakaś straszna panika w mediach i na plakatach u wetów była… Masz jakąś traumę?
@ czescjacek:
Nie.
@ Mooł:
Życie jest piękne. Nie warto umierać. Życie jest piękne. Samobójstwo to zło. Życie jest piękne…
Adam Gliniany :
Broń borze. Może nieświadomie łyknąłęm kiedy panika szalała i mi zostało.
amatil :
Uff, bo już chciałem się narażać, że sto tysięcy dowodów anegdotycznych nie może się mylić :)
BTW, zajebista grupa kontrolna:
Dzięki takiemu przygotowaniu eksperymentu można wykluczyć dodatkowy wpływ trzymania nóg w misce na wynik.
Adam Gliniany :
To w związku z czym?…
BTW ostatnio w RMF Kłasik puszczają dość często to:
http://en.wikipedia.org/wiki/Suicide_Is_Painless
http://www.youtube.com/watch?v=i-g0aBYVCgE
janekr :
W związku z tym:
bart :
janekr :
Fuj, kower. Wersja z MASH podobała mi się bardziej.
BTW. nie sądziłem, że MSP muszą się posiłkować cudzymi kawałkami…
@ Adam Gliniany kontra Moon:
Ty okropny, nieczuły człowieku.
Adam Gliniany :
A nie, nie umiem powiedzieć, którą konkretnie wersję puszczają.
@ bart:
Jest mi z tego powodu strasznie wszystko jedno.
@ janekr:
Odnoszę się to Twojego linka do YT.
Tu masz scenę z filmu pełnometrażowego (dopiero po obejrzeniu filmu piosenka dostaje niezły kontekst), a tutaj jedną z wersji wykorzystywaną w serialu.
Adam Gliniany :
Zobaczymy, jakim głosikiem zapiszczysz, gdy ją będziesz miał na sumieniu, ty nazisto.
bart :
Odpowiem znanym Ci już linkiem.
Hej, ludy!
Był pomysł ze spotańkiem w Krakowie, to może dzisiaj przy okazji tego toastu na 4 czerwca, co? Tu jest lista knajp niech jakiś przyzwoity krakus wybierze coś miłego (w centrum ofkors) i wypijemy za wolność, równość i braterstwo. Ja i tak się wybieram w jakieś przypadkowe miejsce zobaczyć jak się tworzy historia (wierzę głęboko).
Quasi :
są. tylko na co innego. są badania potwierdzające że po “zmarźnięciu” zwiększa się szansa na objawy zaziębienia. ale nikt solidnie nie zbadał czy to rzeczywista infekcja czy może jakieś inna reakcja organizmu.
eli.wurman :
Sorry, nie chcialam. Ale co cie tak uszkodzilo, pyszczek tasiemca?
@all
Zdecydujcie sie z tym przeziebieniem, bo to istotne jest (“mamusiu, zmarzlam tak strasznie, nie kaz mi teraz isc do sklepu/ sprzatac/ whatever, bo bede chora ekhu ekhu ssniiiz” traci racje bytu).
Slotna :
W sumie nic nie szkodzi – po prostu wyobraziłem to sobie, szczegółowo. No japoński pornos mi wyszedł.
Slotna :
I powiedz tu dziecku: gówno prawda, tu masz linki do badań, se zerknij, od zmarznięcia się nie choruje!
Slotna :
Kurde, u mojej babci (niechspoczywawpokoju) nigdy nie miało. Kubek gorącego kakao na rozgrzewkę i zero taryfy ulgowej.
@ Slotna:
AFAICT nie można zmarznąć nosa. To by się zgadzało z moim ostatnim przeziębieniem na snołbordzie, które złapałem chyba od nowych gogli, w których mi mokła gąbka. Teraz już wiem, dziękuję blogu Barta! My nose! The gogles do cold!
eli.wurman :
Tasiemiec z oczkami jak Bambi i smutna minka. Oh yeaah.
eli.wurman :
Wlasnie tak.
Adam Gliniany :
Musi to na Rusi.
W ogóle chyba mało wiesz, przecież wydali całą płytę z coverami.
Adam Gliniany :
http://pl.uncyclomedia.org/wiki/Grafika:HitlerRock.JPG
@ mrw:
A ja znam ich tylko z radia.
eli.wurman :
a nie na to, ze ma wiele doswiadczen z facetami? ;)
A może jedno i drugie.
stranger_2 :
A dyć tam, czasami wystarczy jedno ale konkretne i już jest jazda.
inz.mruwnica :
A jest tu jakaś pyra z Poznania?
@inz. mru
GAh, ja dzisiaj odpadam, toast wzniosę, ale nie w knajpie i nie o tej porze, bo mam trening. Jakbys jeszcze wczesniej jakos dal znac, to bym sie wymiksowal, ale tak last minute nie moge.
@ Barts:
Wczoraj wieczorem wpadłem na ten pomysł. I sam jesteś gach!
amatil :
0. Ale przecież nie pokazałeś nic nowego. Podlinkowany przeze mnie artykuł z Wiki wskazuje i omawia także to badanie*.
* – Claire Johnson i Ronald Eccles, “Acute cooling of the feet and the onset of common cold symptoms,” Family Practice 22, no. 6 (Grudzień 2005): 608-613, doi:10.1093/fampra/cmi072.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16286463
1. To jak na razie (?) pojedyncze badanie, w dodatku sprzeczne z wynikami wcześniej przeprowadzonych eksperymentów, na co wskazują jego autorzy, zarówno we wstępie do tego badania jak i w opublikowanej wcześniej przeglądówce:
– R Eccles, “Acute cooling of the body surface and the common cold,” Rhinology 40, no. 3 (Wrzesień 2002): 109-114.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12357708
2. Metodologia tego badania wydaje się dość zawodna, ponieważ bazuje jedynie na “self reported score of common cold symptoms” badanych, w dodatku nie poddanych podwójnej ślepej próbie (co oczywiście nie było możliwe). Sami autorzy przyznają:
Wprawdzie zaraz dodają:
ale nie widzę powodu, żeby akurat tak miało być (chyba nikt nie wierzy, że przeziębienie następuje bezpośrednio po wychłodzeniu, tym bardziej, że jest wypytywany o objawy przez kolejnych 4/5 dni).
3. Trzeba zauważyć, że otrzymany wynik był na granicy istotności statystycznej: P=0.047 (za istotny powszechnie przyjmuje się P=0.050).
Chociaż autorzy uzupełniają:
Nie bardzo rozumiem dlaczego to miałoby mieć cokolwiek do rzeczy, ale mniejsza o to.
4. Najważniejsze. Eksperyment ten nie rozstrzyga, czy (i) ekspozycja na zimno powoduje przeziębienie czy (ii) ekspozycja na zimno zwiększa ryzyko infekcji wirusami powodującymi przeziębienie, czy (iii) ekspozycja na zimno eskaluje objawy (z sub-klinicznych na kliniczne) u pacjentów, którzy już wcześniej byli zainfekowani. Autorzy skłaniają się ku hipotezie (iii).
Tak czy inaczej – ok, jakąś przesłankę na związek wyziębienia z przeziębieniem mamy. Nauka się rozwija i dawne, nawet ugruntowane empirycznie, przekonania czasem upadają (vide teoria powstawania wrzodów żołądka). Rzucę okiem, czy od czasu tamtego omawianego tu eksperymentu (2005) nie odkryto czegoś nowego.
pozdrawiam
inz.mruwnica :
To było wczoraj wieczorem napisać. :)
A “gah” to tylko onomatopeja jakiej czasem używam.
Quasi :
Już rzuciłem i znalazłem przeglądówkę zbierającą ewidensy na bezpośredni związek przyczynowy między wychłodzeniem a zapadalnością na choroby układu oddechowego i ich nasilenie:
E G Mourtzoukou i M E Falagas, “Exposure to cold and respiratory tract infections,” The International Journal of Tuberculosis and Lung Disease: The Official Journal of the International Union Against Tuberculosis and Lung Disease 11, no. 9 (Wrzesień 2007): 938-943.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17705968
Podsumowując, główne ewidensy “za” zebrano w tabeli:
Nie są one jakoś spektakularne (m.in. omówione tam dowody kliniczne IMHO nie rozróżniają bezpośredniego wpływu wychłodzenia od wpływów pośrednich, takich jak gromadzenie się brudnorękich podcieraczy podrażnionych zimnem nosów w zatłoczonych i słabo wentylowanych pomieszczeniach), tym bardziej, że wzmiankowano tam także prace z przeciwdowodami. A co najważniejsze – nie poruszono kwestii IMHO bardzo istotnej: porównania zachorowalności w rejonach o różnym klimacie.
Tak czy inaczej, można powiedzieć, że pewne naukowo wartościowe przesłanki – w większości zignorowane w podlinkowanym przeze mnie artykule z Wiki – na rzecz bezpośredniego związku zachorowalności na przeziębienie (i inne choroby układu oddechowego) z wychłodzeniem istnieją.
pozdrawiam
@bart: zgadzając się (bez zastrzeżeń i z dużym rozbawieniem) z zasadniczą wymową postu, uważam że pisząc:
“Współczesna medycyna konwencjonalna nie zna co prawda takiej jednostki chorobowej jak systemowa kandydoza czy zespół nieszczelnego jelita (..)”
poleciałeś jednak po bandzie. Współczesna medycyna konwencjonalna nie zna istotnie wymyślonej przez nawiedzonych masowo występującej jednostki chorobowej pt. “zespół nieszczelnego jelita”. Z systemową kandydozą (systemic candidiasis) sprawa ma się jednak zupełnie inaczej i wrzucanie tego schorzenia do jednego wora z wymysłami typu “candida hypersensitivity syndrome” byłoby zabawnym nieporozumieniem gdyby nie wysoka śmiertelność pośród pacjentów z systemową kandydozą.
Polecam:
http://www.springerlink.com/content/mgv8npba313elynk/
http://www.wrongdiagnosis.com/s/systemic_candidiasis/prevalence.htm
a tutaj jeszcze dokładny opis przypadku tej nieistniejącej choroby:
http://radiographics.rsnajnls.org/cgi/content/full/23/5/1287
Bart, nie wylewajmy dziecka z kąpielą.
telemach :
To chyba to samo, co już mtwapa poprawiał. Jak zmienię systemową na przewlekłą, to już powinno być dobrze, tak?
Państwo konsultanctwo medyczne, grzecznie proszę odświeżyć stronę i powiedzieć, czy już jest dobrze, dobrze?
@ bart:
Wsio ok
Jak normalnie na porządnej konferencji naukowej, to ten gada swoje, to tamci zupełnie na inny temat szepcą, ktoś się już urżnął, ktoś tam obmacuję kogoś już-już, ale nagle błysk i pojmujesz, że jesteś wśród kompetentnych, bo nie rozumiesz pytania zadanego z sali!
EDIT: Albo odpowiedzi referenta rzecz jasna.
Wielodzietni bija wegemamy na glowe.
“Myślę, że przez antykoncepcję tracimy bardzo wielu wartościowych ludzi, którzy są w zamyśle Bożym. Poprzez antykoncepcje Bóg nie może stworzyć człowieka, którego ma w swym projekcie. (…) Bóg rzekł, i stało się! W tym przypadku Bóg rzekł i nie stało się!!!”. I smutny zakreslil fail w kajeciku.
Slotna :
Trochę inny przegląd problemów i pytań: czy każde dziecko ma swoją gromnicę? Piąty dogmat maryjny bliżej? :)
O! Vontrompka im się też podoba!
Slotna :
Zawsze wiedziałem, że to jest ultrabrutalne morderstwo przez zaniechanie. A właściwie chyba nawet ludobójstwo, bo od jednego zamachu uniemożliwiamy poczęcie 20 milionów Dzieci Bożych.
Dokonałem hekatomby… własnymi dłońmi…
Gammon No.82 :
Lol, Bill Hicks mi się przypomniał:
http://www.youtube.com/watch?v=eA_XMaTYqSs
http://ujeb.pl/fragment
jaś skoczowski :
Temi ręcoma.
bart :
Czy to uczucie wykazywało jakąś preferencję płciową? Maczowie też go doświadczają?
Nicponie nieustannie biadolą jak to “lewactwo” ich próbuje okradać (podatki etc.), niewolić (pasy w samochodach, koncesje, prawo pracy, obowiązkowe ubezpieczenia, przepisy ruchu drogowego, obowiązek edukacyjny…) i ogłupiać&demoralizować (ateizm, kosmopolityzm i europejsizm, michniczenie i ałtorytety, tolerancjonizm, homopropaganda, feminzazizm, globalne ocipienie i ekologizm, edukacja seksualna itd.). Czy to może być ten sam rodzaj uczucia co wegadzieciowy lęk przed “toksynami” i “chemią” dookoła?
Warto dodać, że nicponie są niekonsekwentni (pozornie?), bo z jednej strony szlochają nad faktem, że są ostatnimi Mohikanami umierającej Cywilizacji Białych Europejskich Chrześcijan, a z drugiej – nadymają się, jak to “lewactwo” jest za cienkie na machismo: podatek dochodowy płacony na Bahamach, podatki pośrednie “wliczane w ceny”, dzieci kształcone i leczone prywatnie, przepisy ruchu ignorowane a policja uciszana łapówkami, ziemia uwalnia od ZUSu, posiadanie zarówno legalnej jak i nielegalnej broni, z pracownikami umawia się “na gębę” (bez prawa pracy i wszelkich kosztów), jak ktoś podskoczy wali się w mordę albo wyciąga w nocy z domu i tańczy kujawiaka na łbie, aż gość straci przytomności, a cała wieś dostanie ostrzeżenie, że maczo może przypierdolić itd..
Ale może to nie jest niekonsekwencja, lecz analogiczne jak u wegadzieciowców myślenie a la: “tam w lewackiej jewropie i w PRLbis straszne toksyny (…), a my tu się chronimy i dajemy radę“?
O to tu chodzi? O dowartościowywanie się wmawianiem sobie, że “jest bardzo ciężko, wszyscy dookoła ulegają, ale my się nie dajemy, bo my jesteśmy lepsi“? To jest ten mechanizm, który napędza zarówno nicponizm/upeeryzm, frondyzm/terlikowszczyzm, radiomaryizm/antysemityzm jak i wegadziecizm/moonizm?
Podobny mechanizm napędza paranoję, syndrom oblężonej twierdzy i tworzenie teorii spiskowych. Robert S. Robins i Jerrold M. Post piszą, że paranoik, to zazwyczaj osoba zakompleksiona, często niedowartościowany narcyz, który ma poczucie, że nie jest traktowany w sposób szczególny, na jaki w swoim mniemaniu zasługuje. Wmawiając sobie w ksobnym amoku istnienie spiskującego przeciwko niemu potężnego wroga pośrednio dowartościowuje samego siebie – fakt, ze jakieś potężne siły sprzysięgły się przeciwko niemu potwierdza tylko jego wyjątkowość i to, że ma rację (“przecież gdybym nie miał racji, to by mnie nie atakowali”). “Lepiej być nienawidzonym niż lekceważonym”. Podobno – paradoksalnie – nie ma dla paranoika gorszej traumy, niż uświadomienie sobie, że wyimaginowane zagrożenie w rzeczywistości nie istnieje i nigdy nie istniało…
Ponadto często paranoicy to ludzie podli, których świadomość własnej niegodziwości, własnej agresji, zakłamania, obłudy i intryganctwa, własnych nikczemnych uczuć, wpędza w bardzo nieprzyjemny dysonans poznawczy. Aby pozbyć się tego uczucia, dokonują aktu wyparcia oraz projekcji swojej podłości na zewnętrznego “kozła ofiarnego”, na którym następnie się pastwią.
Działalność paranoika często inicjuje mechanizm samospełniającego się proroctwa: agresja, podejrzliwość, pomówienia, oszczerstwa, megalomania i izolacja paranoika powodują, że ludzie, pod których adresem rzuca on swoje wyolbrzymione lub całkowicie urojone oskarżenia, w akcie obrony lub rewanżu autentycznie sprzysięgają się przeciwko szaleńcowi. W efekcie jeśli paranoik walczy z realnymi wrogami, to zwykle są to wrogowie, których on sam stworzył.
bart :
No właśnie – tego się spodziewałem. Czy mógłbyś coś więcej napisać o uczuciach związanych z jaraniem się swoim buntem antyestablishmentowym i przekonaniem o posiadaniu wiedzy tajemnej?
Tu też chodzi o dowartościowywanie się, o oddzielanie się od barachła, prawda? “Inni są albo zepsutymi i załganymi cynikami, albo perfidnie manipulowanymi przez nich naiwnymi pożytecznymi idiotami, stadem baranów prowadzonym przez poganiaczy; ale nie ja!, ja jestem zbyt inteligentny i przenikliwy, by beczeć razem z baranami, a jednocześnie mam zbyt mocny moralny kręgosłup by dołączyć do poganiaczy.”
pozdrawiam
Barts :
A mnie się przypomniała tragiczna historia Ivana Kudovbina.
Ma swój profil na Facebooku.
Slotna :
Też to chciałem pokazać, ale mnie uprzedziłaś. Wyborni są. I ciekawe, co myślą o oczyszczaniu jelit.
bart :
Więc zaiste był(by) geniuszem!