A tymczasem w Pernambuco…
Zapadła cisza na mym blogu. Nawet lurkerzy się ośmielają i mówią „Te, gościu, napisz coś może?” — no już, już. Problem w tym, że nie miałem o czym pisać, choć chciałem.
Najpierw chciałem napisać o programie „System 09”, pozycji kultowej w kręgach frondziarsko-salonowych. Zasiadłem więc do oglądania. Zaczęło się nieźle, mimo zmanierowanego prowadzącego. Niemcy świętują rocznicę obalenia Muru Berlińskiego, a my? Dlaczego nie świętujemy? I już myślałem, że dowiem się, że Polacy to naród skłóconych frustratów, ale pan prowadzący zrobił minę „jak to, nie wiesz?”, tonem oczywistej oczywistości rzucił „Bo to wszystko nieprawda!” — i okazało się, że nie świętujemy, bo Okrągły Stół urządzono rękami agentów i służb specjalnych tymiż agentami sterujących.Jak to było możliwe? Bardzo łatwo — wystarczyło zmusić do emigracji tych najlepszych, kwiat „Solidarności”. Gdyby ten kwiat nie wyjechał, dziś żylibyśmy w zupełnie innym, dużo lepszym kraju, gdzie na drzewach zamiast liści wisiałyby specjalne ozdoby z ludzi. Niestety. Kwiat wyjechał, resztę zastraszono, a potem urządzono nam pseudorewolucję, o czym opowiadają wyluzowanemu prowadzącemu tajemnicze autorytety w rodzaju pani profesor Marii Łoś, która opuściła była nasz kraj w 1977 r., by już nigdy na stałe nie wrócić. Jest ona „socjologiem i kryminologiem piszącym wierszem, prozą i obrazem. Jej twórczość poetycka jest osobistym zapisem doświadczanej chwili. Odzwierciedlają się w niej uniwersalne dylematy życia, Boga, przeznaczenia i mijającego czasu”. Najwyraźniej jedyna wydana w Polsce książka pani Marii to tomik jej wierszy „Bo mamy tylko czas”…
Teza o kwiecie zmuszonym do emigracji, który urządziłby prawdziwą rewolucję, gdyby tylko został, jest moim zdaniem ryzykowna. Dla mnie decyzja o emigracji jest podobna do pójścia na współpracę z SB — to kapitulacja. Nie mnie gówniarzowi oceniać, jak ciężko było taką decyzję podjąć, jednak proszę nie wciskać, że wyjechali sami Książęta Niezłomni.
W „Systemie 09” dobiła mnie jednak dyskusja panelowa, w której młodzianek z pisma „44” (którego redakcja odeszła z „Frondy”, bo „Fronda” nie była dla nich wystarczająco popierdolona) z żalem w głosie mówił, że bohaterowie Sierpnia nie zginęli od kuli wrażej, choć bratniej:
Problemem elit okrągłostołowych i solidarnościowych jest to, że one przeżyły. Że one po prostu mogły nas zawieść. W związku z tym te ideały, za które oni wtedy walczyli, nam z perspektywy czasu wydają się pseudoideałami, w przeciwieństwie na przykład do ideałów Powstania Warszawskiego. Bo ci ludzie, którzy walczyli w Powstaniu Warszawskim, nie przeżyli i w związku z tym nie mogli później nas zawieść, nie mogli skrewić.
On nie żartował — to jest jak najbardziej realna jazda zawarta w manifeście ideowym tych nieco przerażających gości, których neomesjanizm ma być „powiewaniem sztandaru cierpienia i krwi na ruinach narodowych klęsk i masakr (…) nieustannym skandalem i ciągłą prowokacją, tak jak skandalem, prowokacją i głupotą wobec tego świata jest wiara w zwycięstwo i powtórne przyjście Ukrzyżowanego”.
Wypowiedź młodzianka z „44” przerosła mnie, przestałem oglądać „System 09” i planowana notka poszła się paść.
Potem chciałem napisać o Orzechowskim, któremu Mossad porysował samochód „akcesoriami, jakie kobiety noszą w podręcznych kosmetyczkach”, ale ubiegł mnie WO. Od siebie mogę tylko napisać, że podczas gdy pan Mirek w Wielkim Poście szklankami pije mocne wino, na Forum Frondy obiecują ograniczyć wysyłanie SMS-ów oraz dyskutują, czy w ten pokutny czas katolikowi przystoi śmiać się w głos. Nie linkuję, bo wątki na FF znikają w tempie błyskawicznym.
Znowu nie miałem o czym pisać. Z odsieczą przyszedł mi arcybiskup z Pernambuco, który obłożył ekskomuniką wszystkich uczestniczących w usunięciu bliźniaczej ciąży u dziewięcioletniej dziewczynki gwałconej przez swojego ojczyma.
Próbowałem podejść do tematu niekonwencjonalnie, napisać coś pod hasłem „zrozumieć Ciasnych”. Chciałem postawić się na miejscu poczciwych Bożych prostaczków, którym cywilizacja od kilkuset lat próbuje odebrać kolejne prawdy wiary. Astronomia mówi im, że nasza planeta nie jest pępkiem wszechświata i centrum stworzenia, geologia zabiera im wiek Ziemi obliczony na podstawie dodania do siebie długości życia poszczególnych bohaterów Biblii, w końcu teoria ewolucji sugeruje, że to nie Pan stworzył zwierzęta i rośliny, i że w ogóle być może w procesie powstania życia jakiś Pan był zbędny. Pozostaje im tylko świętość życia ludzkiego, bastion wiary, którego żadne odkrycie naukowe nie jest w stanie podważyć. I to potrzeba obrony tego bastionu prowadzi czasem do bardzo trudnych, pozornie absurdalnych w swym okrucieństwie sytuacji. Miałem coś takiego napisać, ale potem dowiedziałem się o jednym istotnym fakcie.
Widzicie, nie mam problemu z tym, że jakiś arcybiskupina kogoś ekskomunikował. Na szczęście dzisiaj ekskomunika nie powoduje już ostracyzmu towarzyskiego i problemów ze znalezieniem pracy, jak to bywało na przykład w czasach Giordano Bruno. Przeczytałem jednak, że kościół brazylijski próbował owej aborcji zapobiec, również drogą prawną. W świetle tej informacji pozostaje mi tylko życzyć ekscelencji arcybiskupowi jakiejś szczególnie bolesnej choroby wenerycznej.
Jak całą sytuację komentuje polska młodzież katolicka? Poczytajmy teksty na Forum Frondy, m.in. w triumfalnym wątku „Ekskomunika za aborcję? A jednak się da!”:
Że tak peem chwałcia biskupom!
ach, wyobrażam sobie jak ksiądz biskup Życiński skrzywiłby się na taką informację — a fuj! taki nietakt!
Co za mentalność, która uważa, że ewentualnym problemom jednego dziecka można zapobiec przez zabicie dwu innych.
Te, tylko teraz nie żałujcie dziewczynki, jak to w przypadku tej 14-latki co to mówiono, że ona niewinna, że zmanipulowana, że nie chciała etc.
W tej sytuacji prawo boskie jest ponad ludzkim, nie wolno zabijać dziecka nienarodzonego, choćby miało to doprowadzić do śmierci dziewczynki, niestety albo zbawienie albo życie na ziemi, wybór wydaje się dla większości ludzi nie do zaakceptowania, ale niestety tak już jest, przynajmniej tak mi się wydaje.
O bliźniaczej ciąży jako zagrożeniu dla życia 36-kilogramowej dziewięciolatki forumowicze wypowiadają się następująco:
Srutu tutu! Tak samo obawiała się o swoje życie A. Tysiąc.
Ciąża nie jest chorobą. Jest stanem naturalnym. Nie zaszłaby w ciążę, gdyby było to dla niej ZBYT niebezpieczne (…) Należy też pamiętać, że 9 lat u dziewczynki w tropikach, to tak, jak u nas 12-13.
Przyrody nie oszukasz. Skoro zaszła w ciążę, to może urodzić
Do wysokiej jakości mentalnego odjazdu Forum Frondy zdążyło nas już przyzwyczaić. Okazuje się, że sam arcybiskup z Pernambuco też jest kopalnią świetnych cytatów:
Prawo boskie jest ponad ludzkim. Jeśli prawo ludzkie stoi w sprzeczności z boskim, nie ma żadnej wartości.
Aborcja to coś poważniejszego niż zabicie dorosłego. Dorosły nie musi być osobą niewinną, dziecko nienarodzone niewinne jest na pewno.
[Ojczym] popełnił wielką zbrodnię, ale … są poważniejsze grzechy. Aborcja jest poważniejsza.
Co na to centrala? Kardynał Re, szef watykańskiej Kongregacji Biskupów, nazwał całą sytuację „smutną historią” i określił ataki na brazylijski kościół jako „nieusprawiedliwione”.
No i jak tu pisać o poczciwinach i Bożych prostaczkach?
Rewo :
ale dlaczego męczenie najłatwiejszej, najczystszej, najdelikatniejszej ofiary jest takie trudne do zniesienia?
bart :
no dobra, nie mogę. ale w ogóle Szlendak nie przytacza nic, co by wskazywało, że lęk przed pająkami jest powszechny we wszystkich kulturach i w debilny sposób myli zbrzydzenie i niechęć ogólnokulturową z fobią. i w jeszcze debilniejszy sposób twierdzi, że nie ma fobii przed artefaktami zaawansowanej cywilizacji, podczas gdy szybkie kuknięcie w wiki pozwala znaleźć ich mnóstwo: http://en.wikipedia.org/wiki/-phobia#Psychological_conditions
bart :
łotewer. jak nie psychologia sawanny, to psychologia łotewerelsu, co równie dobrze tłumoczy wszystko.
“ale dlaczego męczenie najłatwiejszej, najczystszej, najdelikatniejszej ofiary jest takie trudne do zniesienia?”
dlatego, iż wiemy że najmniej na to zasługuje – jest to przykład najprawdziwszej ofiary.
czy zapytasz teraz “dlaczego boli nas to ze kogoś boli?”
Rewo :
pfff.
@dlatego, iż wiemy że najmniej na to zasługuje – jest to przykład najprawdziwszej ofiary.
Q: What is the main reason of peadophilia?
A: Sexy children.
Rewo :
Dlaczego mnie nie boli, że Ciebie boli, że jego nie boli, że boli kogośtam? (plus rozmaite wariacje, a teraz idź przemyśleć swoje zachowanie).
czescjacek :
Tu zgoda.
A tu kompletnie missujesz punkt będący zwróceniem uwagi na to, że:
2 Polaków rocznie ginie od ukąszenia pająka – 50% Polaków pająków się brzydzi, 15% się panicznie boi.
5000 Polaków rocznie ginie w wypadku samochodowym – 2% Polaków odczuwa strach przed jazdą samochodem, u 0,05% ten strach powoduje, że do samochodów zasadniczo nie wsiadają.
A nawet gdyby ta proporcja była równa, to też byłaby zastanawiająca. Bo niby dlaczego ma być równa?
Sam jesteś łotewerels. Mi się tam wydaje, że pojawienie się kultury rozpierdoliło u człowieka “czysty” proces ewolucyjny, jaki obserwujemy u zwierząt, wprowadzając do niego nowe elementy. Psycholodzy ewolucyjni zauważają, że gatunek ludzki istnieje od ok. 2 milionów lat, z czego większość czasu w Plejstocenie, więc ich zdaniem jesteśmy bardziej przystosowani do warunków plejstoceńskich niż współczesnych.
Rozmawialiśmy niedawno o tej pani, która uważa, że dziecko bite przez rodziców różni się od niebitego posiadaniem “genu ogólnej sympatyczności”, lub też nieposiadaniem “genu skłaniającego ojca do wzięcia pasa”. Mi się wydaje, że zamiast wymyślać potencjalne geny, można sięgnąć do zachowania plemiennego. Podobnie można rozważać altruizm na poziomie genów, można na poziomie wspólnoty łowieckiej.
Hehehe, Benio o ogólnym nieporozumieniu z Williamsonem i lefebrystami:
teh internets 1 : B16 0
To wersja nieoficjalna listu, oficjalna dziś w południe chyba.
@ bart:
Odpalajcie stopery! Trzeba zmierzyć, ile czasu będą potrzebować, zanim się okaże, że w ten sposób, w przepastnych internetach objawiła się mądrość ducha świętego.
co pfff? odpowiedz jest prosta na pytanie dlaczego “męczenie najłatwiejszej, najczystszej, najdelikatniejszej ofiary jest takie trudne do zniesienia” – ponieważ człowiek posiada zdolność empatii – jest w stanie odróżnić dobro od zła i jest w stanie to wartościować.
Czego ty nie rozumiesz???? tego czym jest zło? chyba sam nie wiewsz o co pytasz. zastanawiasz się również nad tym “dlaczego kolor pomaranczowy jest pomaranczowy?”
mrw – nie rozumiem kontekstu tego dowcipu.
bart :
żeby to miało takie znaczenie, do jakiego dżampuje Szlendak, należałoby wykazać, że ten % jest stały albo i wyższy w społeczeństwach, gdzie trujące pająki stanowią rzeczywiste zagrożenie. no i dobrze byłoby znać przyczyny śmierci plejstoceńczyków. warto też zauważyć, że lęk przed pająkami jest zupełnie innego rodzaju niż lęk przed dajmy na to tygrysem, który dla tych sawannowców też był groźny. no i kwiz – czy bardziej włochatego pajóra się przestraszy stereotypowa, wytatuowana Murzynka z gołymi cycami i w spódniczce z bananowych liści, czy polska dziuńka, fanka solarium i JP2?
Rewo :
o właśnie, gdybyś się nad tym zastanowił, to może by Ci się niektóre klapki w mózgu otwarły. podpowiem, że w niektórych językach w ogóle nie ma pomarańczowego
czescjacek :
Mie się jednak wydaje, że irracjonalność lęku przed pająkami jest ważniejsza i to na nią zwracają uwagę psychoewolucjoniści.
No ale dlaczego polska dziuńka się boi pająków? Znasz jakieś wytłumaczenie?
bart :
besęsu twierdząc, że nie istnieje irracjonalny lęk przed artefaktami kulturowymi.
bart :
jak dla mnie najbardziej przemawiające jest wyjaśnienie, że tak się utarło, że pająków brzydzić się należy.
jeśli coś w tym kontekście by miało zatrącać o ewo-, to może fakt, że raczej się ludzie lękają tego, czego nie znają. chociaż to też może być o sporo mostów za daleka konkluzja.
Rewo :
Chyba że nie posiada.
Jest w stanie co najwyżej odróżnić Twoją starą od tego co masz za majtami.
Albo dlaczego kolor jest kolorowy, a nie na przykład brzmi jak d-moll?
bart :
A dlaczego stereotypowy, wytatuowany murzyn będzie uciekał na dźwięk samolotu/piły tarczowej/ekranu z filmem i głośników? Bo ma wdrukowane przez mechanizm ewolucyjny lęki przed technologią? Raczej dlatego, że spotyka się z czymś, z czym nie jest obeznany.
czescjacek :
No to kurde Nobel w kieszeni.
Moje dzieci w bardzo młodym wieku panikowały na widok malutkich muszek i innych mrówek czy stworków. Nie pamiętam, ile lat mogły mieć, ale pewnie półtora roku – dwa latka. Kto im utarł?
eli.wurman :
Na pewno będzie uciekał na widok ekranu z filmem?
Głośne dźwięki są ostrzegawcze, sam bym się odsunął. Ale do innych rzeczy podchodzi się – ostrożnie, bo nieznane – z ciekawością.
@No ale dlaczego polska dziuńka się boi pająków? Znasz jakieś wytłumaczenie?
Bo robaki gryzą i skąd masz wiedzieć czy ten gryzie zanim Cię ugryzie, lepiej dmuchać na zimne.
bart :
Nie wiem czy to nie jest jakaś legenda Urbana, ale słyszałem, że na widok tego pociągu ludzie wiali z kina.
Jeszcze co do samolotów: lęk przed lataniem jest, podejrzewam, przynajmniej tak popularny jak lęk przed pająkami.
eli.wurman :
No tak, ale uciekali przed zagrożeniem w postaci pociągu. Na widok tego filmu już pewnie nie wiali.
czescjacek :
…no bosko!!!!
to ja ci podpowiem jacek, że pomaranczowy jest tylko w jedynym jezyku – polskim – mało tego – kolorów jezykiem się nie poznaje.
zastanów się nad tym i pozamykaj pare klapek w mózgu bo ci się przeciąg zrobił.
@ Rewo:
czescjacek nie musi mieć na imię Jacek.
bart :
Tyle, że zagrożenia w postaci pociągu nie było, i wiedzieli że wyświetla im się film, czyli mniej więcej kumali to, co kuma człowiek bojący się pająka: wie, że nie zrobi mu krzywdy, ale i tak ucieka. Ale nie wiem już dokąd chcę dojść tymi rozważaniami. Się zastanowię i dopiero pociągnę temat dalej.
Rewo :
Hurra! Jak poszedł sobie Mirinda, a Ci, którzy mnie próbowali glanować za pogonienie JNJ odpuścili okazało się że na powrót jestem najbardziej niekumatym komentatorem tego bloga. Dzięki że jesteś, dzięki Tobie nie czuję się jak ostatni moron!
EDIT: Rewo, już tak nie pimpuj swojego komcia.
ty bart po co w ogole takie posty piszesz że “czescjacek nie musi miec n aimie jacek” – jakie to ma znaczenie w ogole? przeciez ja tego swiadomy jestem.
eli – no mi się zdaje jednak, że “niekumactwa” nawet tego co się mówi samemu jest sporo. Te dyskusje przypominają mi czasem bzdurne artykuły pseudopsychologiczne o naturze człowieka w czasopiśmie FOCUS – ostanio np. chcieli wmówić że nie znany jest powód dla którego ludzie dają napiwki…i ze 3 strony bzdur o bardzo prostym temacie…
Rewo :
Nieznany jest powód dla którego masz problem z obsługą języka polskiego, na przykład.
Rewo :
No ale zakładanie, że się samemu kuma najlepiej, a wszyscy som chuje to jest przecież przejaw bucowatości a’la Gniewomir Świechowski (ciekawe czy się googla?).
Rewo :
Te dyskusje prawdopodobnie prowadzone są z różnych powodów: każdy kto tu przychodzi ma różne motywacje, od (w różnym natężeniu) trollowania, poprzez zabijanie czasu, bo marzec, bo kryzys, bo nie ma co robić, chęć pogadania sobie w miłym towarzystwie i dowiedzenia się czegoś, na okoliczność czego nie daje się na co dzień złamanego faka.
Rewo :
Ty oczywiście wiesz, dlaczego ludzie dają napiwki i dlaczego samemu nie dajesz?
doskonale opowiadasz nie na temat…nawet powody dyskusji mi wytlumaczyłes…
Rewo :
Na temat to jest oczywiście Twoja stara.
Rewo :
Czekaj, ale co z tymi napiwkami? Dlaczego dajemy napiwki?
@Ty oczywiście wiesz, dlaczego ludzie dają napiwki i dlaczego samemu nie dajesz?
Ja daję bo “dawanie napiwków jest obowiązkiem socjalisty w knajpie”.
Ja daję, ale tylko kelnerkom w dniach płodnych.
Rewo :
To dlaczego mówisz mu “Jacek”?
cos tu nie tak z ludzmi – jeden ma fioła na pukncie wpisywania “cześć jacek” ludziom w obrazkach a drugi na punkcie swojej (lub czyjejś) starej…
Bart, ale ja na cześćjacka też mówię Jacek, bo [——-] znam kilku, a Jacków nie, więc to ułatwia.
Rewo :
To chyba nie dla ciebie miejsce…
mrw :
A nie możesz na niego mówić czescjacek? Ja na niego mówię czescjacek.
No, zwykle mówię czescjacek, ale w skrócie…
No, jak się spieszy, to można powiedzieć czesc…
To ja w tych sprzyjających offtopowaniu warunkach, popełnię coś z zupełnie innej beczki :P Bart, nie masz jakiejś insider knowledge jak Nils F. wypadł na nowej płycie Indukti, i czy dużo go tam jest?
No cześć.
zara2stra :
Pewnie że mam insider knowledge. Nawet miałem puścić info o Nilsie exclusively trzy dni wcześniej niż indukti.com, ale uznałem, że z moich czytelników ty i Semprini krzykniecie “Urra!”, a cała reszta podrapie się po głowie w międzynarodowym geście WTF. Ja słyszałem jeden numer, ale przed miksem, z wokalem wrzuconym na surowo, więc brzmiał okropnie :)
@bart
To jak z kolesiem z Fight Clubu. Nie wiadomo, jak ma na imię, ale skoro nie wiadomo, to dlaczego nie nazywać go Jack?
No racja. To cześć, Jacek.
mrw :
Ja nie daję w Krakowie.
Rewo :
Oczywiście z Tobą jest wszystko w porządku… Langsam, langsam, to nie Ty jesteś tym świrem od spiskowych teorii? Przyganiał bojler czajnikowi.
@To jak z kolesiem z Fight Clubu. Nie wiadomo, jak ma na imię, ale skoro nie wiadomo, to dlaczego nie nazywać go Jack?
Nie, no sidżej został przecież ganz wyoutowany, łącznie ze zdjęciem i numerem telefonu.
Rewo :
ale ja wpisuję “cześć jacek”, aby opanować świat…
Bart :
kurde, nie zdążyłem, AJ mnie ubiegł(a) :(
mrw :
Ale ja nic o tym nie wiem. Na redwatchu?
postaralibyscie sie bardziej dyskredytować moje wypowiedzi..takie wypominanie jakichs spiskowych teorii i literówek internetowych to trchie ponizej pasa.
Rewo :
Postarałbyś się przemyśleć komcia i napisać go raz a porządnie? Ale co mam dyskredytować w Twoich wypowiedziach? Ja Ci zadaję pytania na temat tego, co piszesz, po czym piszesz, że piszę nie na temat. W tym sensie, że najlepiej dyskredytujesz się sam, ja tu tylko lolam z Twojej bucery.
Rewo :
Za majtami, trochę poniżej pasa to masz… ech, Tutensramon by Ci powiedział.
Rewo :
No bo to jest przykład szczerej i czystej bucery jak gniewkoświechowskie “moje ubuntu na netbooku jest już bardziej używalne niż xp na normalnym laptopie”.
Rewo :
I dlatego spiskowe teorie dziejów są bardziej prawdziwe, mimo że mniej prawdopodobne i beznadziejnie udokumentowane i opierają się na zwykłym chciejstwie i wierze; bo?
bart :
Chyba ktoś tu (albo u mrw) linkował do jego wierszy pisanych pod nazwiskiem?
@Nie, no sidżej został przecież ganz wyoutowany, łącznie ze zdjęciem i numerem telefonu.
Wiem przecież (ale zdjęcie? GIF!), ale czy to ważne?
btw,
@w niektórych językach w ogóle nie ma pomarańczowego
Internetowa ciekawostka: w afrykańskim języku bassa kolory z widma od fioletu do zieleni noszą nazwę “hui”.
czescjacek :
o masz, nie doczytałem że AJ mówił(a) o mnie, a nie o komentarzu Barta :) w takim razie mam jeszcze szansę:
bart :
ale wiesz, że to anecdotal evidence, i znasz wzorzec rozumowania się tutaj pojawiający: “skoro nie wiemy co, to na pewno ewolucja na sawannie”?
AJ :
“Ładny chuj pani Basiu” nabiera zupełnie nowego znaczenia.
czescjacek :
Dowód jest anegdotyczny tylko wtedy, kiedy przedstawia go kto inny.
Nie no, napisałem przecież, że to podejrzanie ładna hipoteza. I zapewne cherry picking odchodzi na całego.
AJ :
My z kolegami po fachu na fotoszopowy zabieg Hue/Saturation mówiliśmy zawsze “Chuj saturejszen”, a na Curves to wiadomo. Podobno ludzi wykonujących mój zawód poznaje się w agencji reklamowej po tym, że grają w gry po sieci i śmierdzą.
bart :
ale nie idzie tylko o to, że ludzie kłamio, ale też i o to, że masz pińcet zmiennych do wzięcia pod uwagę (jak np. Twoja żona mówiąca bachorowi “pfe”, kiedy nie patrzyłeś).
czescjacek :
Człowiek nie da smajleja, to inni zawsze zakładają, że mówi poważnie.
@ bart:
Ciekawe, po czym rozpoznaje się adminów ;)
bart :
ach jej. ale kiedy ja naprawdę, naprawdę dopuszczałem możliwość, że to żartem, i nawet chciałem o tym napisać w notce, ale zapomniałem! naprawdę!
@ czescjacek:
Nie mogę teraz rozmawiać, bo właśnie uprawiam względem ciebie cyberstalking. Odnalazłem cię w Ustroniu jako właściciela księgarni chrześcijańskiej i już chciałem napisać “KSIĘGARNIA CHRZEŚCIJAŃSKA? WTF?!?!!!1”, ale błędny trop.
Nie męcz się http://gilling.info/65np-2007-02-24/
Sam znalazłem. Właśnie się zabierałem za domalowywanie “CZEŚĆ JACEK”…
A nawet inne:
http://gilling.info/manifestacje-2007-08-24/index.html
eli – czy Tutensramon to Twoja Stara?
czytałem twój wpis eli, w którym użalałeś się że ktoś mowi jak bardzo fascynuje go literarura iberoamerykanska i za przykłąd podaje Cohelo- trafiasz na jakichś głupich ludzi a potem piszesz o tym na blogu …to jest dopiero bucera! wypominać ludziom w ich głupocie takie banały i na głos się z tego śmiać.
Rewo :
Hhyhyhyhy…
@zdjęcia z gillinga
ech, chciałem już się upomnieć żebyście chociaż takie zapodali, gdzie zająłem I miejsce, ale się zorientowałem, że wyglądam tam wyjątkowo niereprezentacyjnie :/
Rewo :
Ziom, niezakoniecznie.
Rewo :
To ciekawe, bo w żadnym wpisie nie użalałem się na to, że:
Gdybyś nie był matołem, to przeczytałbyś to, co napisałem: cały wpis jest eleganckim strzałem w bucerę Gniewka Świechowskiego.
Rewo :
Stary, ale znajdź coś we mnie, w tym co piszę, do czego faktycznie możesz się przyczepić i co mi podniesie troll-faktor. Wiesz: przeczytaj ze zrozumieniem coś co napisałem i wyciągnij argument (a nie swoje wyobrażenie), którym mi potem pierdolniesz, a ja będę się musiał nagimnastykować, żeby Ci udowodnić, że nie napisałem tego, co napisałem.
@ eli.wurman:
link, który podałeś: 403.
@ Adam Gliniany:
Refresh. Zabezpieczony przed hotlinkowaniem jakby.
Adam Gliniany :
i
Adam Gliniany :
“Dziwne, u mnie działa” ;-)
wow – ale alegancki sczaaaaaaał w jakiegoś tam Gniewomira :) dobrze już – nudna ta dyskusja nie na temat.
Rewo :
No bo nie rozumiesz, prawda?
Rewo :
Bo nie potrafisz się już do niczego przypieprzyć?
@ bart:
Dziękuję. Poćwiczę.
@eli.wurman:
Tia, SOA#1.
bo mnie meczy gadanie o niczym i bezużytecznym.
Rewo, moar like Dewo, amirite?
eli.wurman :
Po co się produkuje buty?
Bo ludzie posiadają nogi.
Chyba, że nie posiadają.
eli.wurman :
Nie. Ludzie uciekali, bo zobaczyli jadący na nich pociąg. Też byś uciekał na widok holograficznego pociągu jadącego w Twoją stronę i za 120 lat by mieli z Ciebie uciechę.
Dzejes :
Idź zapytaj korwinisty, po co się produkuje buty.
Dzejes :
A swój wniosek wysnuwasz z?
eli.wurman :
Empatia jest cechą występującą u osobników gatunku homo sapiens sapiens. W różnym natężeniu, prawda, ale jednak. Dlatego właśnie moje porównanie do butów uważam za trafione. Teraz Ty mi powiedz czemu mam się korwinisty pytać.
eli.wurman
Z prostego założenia: jedzie na mnie pociąg – spierdalam. Wydaje się znacznie prostsze do uzasadnienia i podtrzymania, niż Twoje “Wiedzieli, ale uciekali, bo nie zjadali pająków na sawannie”.
Dzejes :
Bo podejrzewam, że se znajdziecie wspólny poziom odjechania.
Dzejes :
Jedzie na Ciebie holograficzny pociąg, widzisz, że jest holograficzny, wiesz, że jest holograficzny, widzisz, że nie ma torów, pociąg który nie sprawia wrażenia bycia dowiązanym prawami fizyki do otoczenia i spierdalasz? No to najwyraźniej twój OUN jest strasznie poszarpany.
Dzejes :
Łysenkizm przecież też był znacznie prostszy do uzasadnienia i podtrzymania niż genetyka.
eli.wurman :
To źle podejrzewasz.
eli.wurman :
A Ty to wszystko analizujesz w dwie sekundy dzielące Cię od “uderzenia”?
My hero.
eli.wurman :
Ciekawe z tym podtrzymaniem, rozwiniesz?
Dzejes :
Będę musiał nauczyć się z tym żyć.
Dzejes :
A Ty pamiętasz przykład na który się powołałeś? Kino, pociąg wyświetlany na ekranie? Se przyswoiłeś okoliczności, jakie Ci opisałem? Naprawdę, niewiele mnie obchodzi, jak cudownie wyobrażasz sobie hologram. W praktyce jednak przez przynajmniej sto lat nie będziesz w stanie pomylić rzeczywistego pociągu z pociągiem holograficznym.
Dzejes :
Produkując kolejne brednie i miskoncepcje.
eli.wurman :
Byłeś kiedyś w kinie 3D? Widziałeś, jak ludzie machają rękami przed twarzami, mimo że wiedzą, że to kino 3D?
BTW, z Dzejesem się znacie skądinąd czy to miłość od pierwszego wejrzenia?
bart :
A mnie się zawsze wydawało, że to wynika z przyjęcia konwencji: jestem w kinie 3D więc kupuję, że to jest takie prawdziwe. Tak samo jak z emocjami w kinie 2D. No chyba że mi tu jakiś asperger-like wystaje i zaburza pogląd.
bart :
Miłość od pierwszego wejrzenia.
eli.wurman :
No nie wiem, ja macham, bo mimo że wiem, że 3D, to złudzenie jest na tyle silne, że mi tę wiedzę wywraca. Przypuszczam, że gdyby się pojawiło kino holograficzne i nawet by mi wytłumaczono ideę działania oraz przestrzeżono przed wyjątkowym realizmem, a potem puszczono atakującego tygrysa (zamiast ludzi wychodzących z fabryki), to wpierw bym się zesrał w gacie, a potem uprzejmie za to przeprosił.
a w ogóle to w wiki wyczytałem, że zwiewanie przed pociągiem jest nie za bardzo potwierdzone i mogło się pomylić ze zwiewaniem przed pierwszym 3W pociągiem (które też nie jest za bardzo potwierdzone).
@ czescjacek:
Temu właśnie zrobiłem zastrzeżenie, że to może być jakaś legenda Urbana.
@kino 3D & spierdalanie
A pamięta ktoś Back to the Future 2 i trailer do Szczęk? ;)
eli.wurman :
Naprawdę nie kumasz, czy tylko udajesz? Jakie ma znaczenie tempo rozwoju techniki holograficznej? Ludzie spierdalają przed sztucznymi pająkami i wężami kupionymi na odpuście w parafii św. Krzysztofa, brzydzą się sztucznej kupy, tylko Ty swym uberanalitycznym umysłem ogarniasz takie rzeczy w ułamku sekundy?
Chcesz ogarnąć dlaczego ludzie spierdalają przed rzeczami, przed którymi wcale nie muszą?
Wpierw obliczamy współczynnik spierdalania (S)
S=zr
S-współczynnik spierdalania,
z-zaskoczenie, z jakim fałszywy czynnik oddziaływuje,
r-realizm fałszywego czynnika.
I tak gumowy pająk z odpustu rzucony z zaskoczenia na biust pani Heleny ma minimalne r, ale bardzo wysokie z.
Odwrotnie – tygrys z kina Barta (czy też pociąg sprzed 100 lat) ma minimalne z (tłumaczenia przed, świadomość, że coś się stanie), natomiast ogromne “r”
W przypadku kina “r” oczywiście błyskawicznie zjechało do poziomu bliskiego zeru, dlatego teraz nie spierdalamy z kina, co najwyżej podskakujemy na horrorze.
Po ustaleniu S porównujemy go do odporności danej jednostki, na którą wpływ ma masa rzeczy, także różne fobie, samopoczucie i tak dalej.
I jeśli czynnik S jest wyższy, niż odporność – następuje reakcja. Tabelki już nie będę robił, ale im różnica wyższa, tym reakcja gwałtowniejsza.
Całość to oczywiście zabawa umysłowa ;)
A skąd to się bierze? Moim zdaniem nie sawanna, czy rytualne zjadanie pokonanych pająków, tylko odruchy bezwarukowe, które od milionów lat ratowały nam (bardzo szeroko rozumianym “nam”)skórę. Czy to nie eli.wurman gdzieś pisał, że z rodzinnego doświadczenia wie, że II WŚ przeżyli ci, którzy zastosowali taktykę “spierdalaj”? Odczapiste porównanie, wiem, ale trochę mnie rzuca dla odmiany postmodernistyczne tłumaczenie “Ja wiem, że to zabawa, a spierdalam for teh lulz”.
@urban legend
Też niespecjalnie wierzę w wybiegający z kina tłum, ale w zrywające się z miejsca jednostki, które mogą pociągnąć za sobą resztę – już tak.
@dzejes i eli
hihi, najlepsze są kłótnie jak ludzie się ze sobą zgadzają, ale nie chce im się na tyle dokładnie przeczytać swoich postów, żeby się co do tego zorientować :)
ble :(
Przepraszam za opóźnioną odpowiedź.
bart :
Ale przecież nie masz podstaw podejrzewać, że jestem pedofilem – a jeśli nawet bym nim był, to pamiętaj, że bycie pedofilem (czy gustującym w starszych dzieciach hebefilem lub efebofilem) nie jest tożsame z CSA: nie wszyscy pedofile/hebefile/efebofile dokonują CSA i nie wszyscy sprawcy CSA są klinicznymi pedofilami. A powodów do podejrzewanie mnie o molestowanie seksualne dzieci nie masz tym bardziej.
Poza tym to, że się nie gorszę/nie bulwersuję medialnymi doniesieniami o jakimś molestowaniu dzieci [zresztą, donosami o innych przestępstwach: zamachach terrorystycznych, masakrach, morderstwach, porwaniach, zgwałceniach, pobiciach, napadach, kradzieżach, korupcji, aferach itd. też się nie bulwersuję] nie oznacza, że się opowiadam za jego depenalizacją.
Tak więc, nie przekonałeś mnie.
bart :
Chodzi o “I love Chinks”?
bart :
Plączesz się w zeznaniach.
Ja o “dziecięcych dziurkach” po raz pierwszy napisałem March 9th, 2009 at 21:43.
Cytowaną przez Ciebie kwestię wygłosiłem March 10th, 2009 at 13:44.
Natomiast Ty się “rozpychania dziurek dziecięcych” czepiłeś March 9th, 2009 at 22:38.
A zatem kiedy mówiłem o rozpychaniu dziurek, nie mogłeś pamiętać moich słów o obojętności, ponieważ ich jeszcze wtedy nie wypowiedziałem.
Tak więc, albo nieudolnie racjonalizujesz, albo zwyczajnie ściemniasz.
Podsumowując – przyczyny Twojej reakcji na “dziecięce dziurki” nadal pozostają tajemnicą.
bart :
I z gości Twojego bloga nie Ty jeden. To niestety widać po tym, co pisaliście na temat EP, zwłaszcza o fobiach. Zapominacie bowiem o ważnych kwestiach:
1. O zmienności osobniczej i szumie statystycznym.
Osobniki w populacji różnią się natężeniem różnych cech, jakościowo powszechnych. Dla przykładu – ludzie, nawet w ramach jednej blisko spokrewnionej populacji, różnią się od siebie wzrostem; jednak te różnice osobnicze nie podważają istnienia ogólnych prawidłowości, jak np. ta, że mężczyźni są generalnie wyżsi od kobiet, Tutsi od Eskimosów itp.. Przyczyny tego zróżnicowania międzyosobniczego są bardzo różne – i dziedziczne/wrodzone i niedziedziczne/nabyte.
Tak samo lęk przed wężami i stawonogami może przybierać różne natężenie i różnie się objawiać. U niektórych przybiera postać fobii, paniki, impulsu do ucieczki, u innych – zaledwie niepokoju i ochoty do rozdeptania podejrzanego natręta. Istotne jest to, że rzadko kto pozostaje całkowicie obojętny wobec gdzieś pełzającego czy przyczajonego małego stworzonka (za to np. latające nad głową i przysiadające obok nas ptaki praktycznie wszyscy olewamy). Prawdopodobnie dlatego, że w realiach pierwotnej sawanny – gdzie roi się od skorpionów, mamb, kóbr, much tse-tse, trujących chrząszczy i krocionogów – taka obojętność bardzo często kosztowała życie, jak nie własne, to chociaż dziecka. “Oryginalna” adaptacja najprawdopodobniej nie polega na fobijnym strachu przed wężem/pająkiem, tylko na tym, że małe pełzające stworzonko przykuwa naszą uwagę i powoduje jakieś napięcie/niepokój. I ludzie nie są tu żadnym wyjątkiem – wiele zwierząt instynktownie boi się tworów wężopodobnych, nawet lwy się ich boją (i nie tylko węży ale także dużych jaszczurek, które jakoś tam węża przypominają).
2. O tym, że ewolucja odwala prowizorkę.
Dotyczy to także behawioru. Stąd wiele mechanizmów percepcyjnych odpalających dane zachowanie czy emocje jest skonstruowanych bardzo tandetnie. Np. delfiny mają odruch ratowania tonących członków swojej rodziny (np. noworodki, samice wyczerpane porodem), jednak system percepcyjny uruchamiający ten odruch nie jest ustawiony precyzyjnie na ratowanie spokrewnionego delfina, lecz na “ratowanie” każdego podłużnego kształtu odpowiedniej wielkości unoszącego się w toni – stąd czasem delfiny ratują ludzi, rozkładające się ścierwa rekinów itp.; antydrapieżnicza reakcja jeża uruchamia się także na widok nadjeżdżającego samochodu; ptasi rodzice wkładają pokarm do wszystkiego, co ma odpowiedni kształt i kombinację barw (żółtej i czerwonej) – do prostych atrap zamontowanych w gnieździe przez etologów, do dziobów pasożytniczych kukułek, nawet w cudzych gniazdach, choć pisklę kukułki znacznie różni się od ich własnych piskląt, często jest większe nawet od swoich żywicieli; samce dzikich indyków (pseudo)kopulują ze wszystkim, co przypomina samice w godowych barwach, nawet z kijkiem na którego czubku zainstaluje się czerwona piłkę [i nie ma się co śmiać, bo ludzkie samce niewiele się od nich różnią – masowo pseudokopulują z kawałkami papieru pochlapanego farbą drukarską czy z migoczącymi ekranami…].
Ludzki lęk przed jadowitymi wężami i pajęczakami również nie dysponuje zbyt precyzyjnym percepcyjnym systemem wyzwalającym.
Prowizoryczność pewnych mechanizmów behawioralnych polega na tym, że nie są genetycznie zakodowane w formie w pełni funkcjonalnej, lecz wymagają pewnego wyuczenia – a to stwarza okazję dla powstawania błędów. Np. ludzka zdolność do posługiwania się językiem niewątpliwie jest zdeterminowana genetycznie (ba, są nawet mutacje, które powodują popełnianie konkretnych błędów gramatycznych), jednak nikt nie rodzi się ze znajomością języka, więc jego opanowanie wymaga żmudnej nauki, w dodatku koniecznie na określonym etapie życia (~imprinting). Podobnie np. niektóre drapieżniki aby skutecznie polować muszą się sztuki łowieckiej nauczyć od matki, a przynajmniej samodzielnie zabawą i metodą prób i błędów – gdy od urodzenia są wychowywane przez ludzi, łatwo nie nabywają w tej sztuce biegłości. Nauki wymagają nawet tak błahe sprawy jak chodzenie, wstręt (robiono kiedyś eksperyment z małymi dziećmi i artefaktami udającymi obrzydliwości – znaczna część osesków nie miała oporu przed wzięciem do ręki a nawet do ust sztucznego śmierdzącego gówna…), zdolność lokalizacji źródła dźwięku o fali dłuższej niż odległość między uszami, (podobno) odpowiednie przestrzenne orientowanie pola widzenia (obraz powstający na siatkówce jest odwrócony) czy odczuwanie bólu.
Z lękiem przed małymi stworzeniami pewnie może być analogicznie – potrzebne jest jakieś wyuczenie, którego przebieg może rzutować na ostateczną postać odruchu.
3. O tym, że nastrojem i behawiorem sterują różne mechanizmy psychiczne, czasem o przeciwstawnym działaniu.
Stan emocjonalny i zachowanie danego człowieka są wypadkową działania różnych jego mechanizmów psychicznych, z których nie wszystkie “każą” mu czuć/robić to samo. Np. ludzie posiadają strach i ból, boją się cierpienia, a nawet tylko ryzykowania nim; mimo tego masowo się na to cierpienie narażają – katują dietami/treningami, żyją w celibacie, poszczą, uprawiają hazard, nadużywają używek, biją się, wywołują wojny, popełniają samobójstwa, wysadzają w powietrze aby zabić swoich wrogów, dokonują samospalenia na Stadionie Dziesięciolecia… – ponieważ nakłaniają ich do tego inne mechanizmy psychiczne, jak nienawiść, gniew, chciwość, konformizm, depresja, chęć popisywania się/lansowania/imponowania innym (ergo: troska o wysoką pozycję w hierarchii/odpowiednią reputację) itp., mechanizmy, które czasem przeważą nad strachem i awersją do fizycznego cierpienia.
Jednym z mechanizmów działających przeciwstawnie do wrodzonego strachu jest habituacja – jeśli osobnik często naraża się na kontakt z bodźcem postrzeganym jako groźny, ale ten bodziec nie wywołuje w nim żadnych nieprzyjemnych doznań, to z czasem może się do niego przyzwyczaić i zacząć ignorować. W ten sposób liczne zwierzęta, które instynktownie boją się człowieka (pewnie ogólnie jako dużego stwora lub jego typowo drapieżniczej cechy – oczu umieszczonych z przodu głowy), gdy dłużej przebywają w sąsiedztwie ludzi, przestają się ich bać. I tak np. miejskie ptaki ludzi się nie boją, w odróżnieniu od swoich dzikich krewniaków; wiele dzikich zwierząt można wręcz udomowić.
Być może w przypadku wrodzonego lęku przed wężami/pajęczakami mechanizm habituacji także może zadziałać. Więcej – prawie na pewno tak jest, wszak arachnofobia i ofidiofobia należą do fobii najłatwiej uleczalnych.
4. O teorii Kimury.
Dwa główne mechanizmy ewolucji – dobór naturalny (typowy, abstrahuję tu od doboru zrównoważonego) i dryf genetyczny – aktywnie niszczą zmienność genetyczną: doprowadzają do stanu, gdy dany allel w danym locus po pewnym czasie zostanie albo totalnie wyeliminowany albo utrwalony (tj. osiągnie frekwencję ~100%). Jednak w sytuacji, gdy jakaś cecha uwolni się od presji selekcyjnej – tj. stanie się neutralna – a populacja jest duża (tj. gdy średni czas potrzebny dryfowi genetycznemu na utrwalenie neutralnego allelu znacznie przewyższa częstość pojawiania się nowych mutacji w locus), to w puli genowej dochodzi do powstania polimorfizmu genetycznego w uwolnionym od presji selekcyjnej locus (tj. na locus przypada więcej niż 1 allel o znaczącej frekwencji).
Zjawisko to powoduje np. stopniowe ślepnięcie gatunków, które przystosowały się do życia w całkowitej ciemności (w jaskiniach, pod ziemią) – mutacje osłabiające widzenie są neutralne, bo w ciemności wzrok jest bezużyteczny i nie daje żadnej przewagi selekcyjnej, więc nie są odsiewane przez dobór i zaczynają się akumulować w puli genowej, co prowadzi do stopniowej degeneracji oczu w żyjącej w ciemności populacji/gatunku.
Być może w podobny sposób powoli degeneruje ludzki lęk przed małymi stworzeniami, w populacjach, w których nie stanowią one istotnego zagrożenia, istotnego powodu śmiertelności – czyli od paru tysięcy lat na większości zamieszkałych obszarach globu. A istniejący w puli genowej polimorfizm powoduje, że w wyniku losowego krzyżowania się powstają osobniki o różnych kombinacjach genów odpowiedzialnych za ten lęk, a w efekcie ogólnopopulacyjne zróżnicowanie natężenia i formy samego lęku.
Jeśli natomiast chodzi o psychoewolucyjne wyjaśnienie ludzkiej skłonności do ulegania moralnej panice i paranoidalnym lękom – takich jak antypedofilska histeria – to nie ma tu nic trudnego: http://en.wikipedia.org/wiki/Adaptive_bias
W warunkach pierwotnych ludziom opłacał się przesadny strach, przesadna ostrożność, przesadna podejrzliwość i wyolbrzymianie zagrożeń po prostu z tego powodu, że koszta niedostrzeżenia realnego niebezpieczeństwa często znacznie przewyższały koszta “fałszywych alarmów”, urojenia sobie zagrożenia, które w rzeczywistości nie istnieje. Ludzie generalnie ogromnie cenią swoje dzieci, dlatego przesadzają szczególnie w dopatrywaniu się czyhających na nie zagrożeń – stąd moralna panika z powodu pedofilii, rytualnej macy z krwi chrześcijańskich niemowląt, powodujących autyzm szczepionek itd..
Tak więc nadmierna, paranoiczna troska o dzieci nie jest niczym zastanawiającym. Zastanawiające jest za to to, dlaczego ludzie są skłonni wierzyć, że jakieś obmacywanie dziecka, obfotografowanie go nago czy nawet czynność seksualna z jego udziałem (nawet jeśli nie jest powiązana z przemocą czy urazami juwenalnych otworów) ma stanowić dla niego jakąś szczególną krzywdę oraz prowadzić do jakiejś trwalej autodestrukcji psychiki. Przypuszczam, że główną rolę gra tu post-judeoochrześcijańskie seksualne tabu wymieszane z jakimiś popłuczynami po freudyzmie, typową skłonnością do potępiania brzydoty (analogicznie homofoby nienawidzą gejów z powodu analizmu) i awersji do inności oraz z mitem dziecka jako istotki aseksualnej i moralnie nieskalanej.
pozdrawiam
Quasi :
I najwyraźniej takie pozostaną, bo nie chodzi mi o to, żebyś zrozumiał. Chcę tylko, abyś pamiętał, że jeszcze raz użyjesz takiego określenia, również próbując wyjaśnić, o co chodzi, a będę tęsknił za twoimi długimi esejami.
tl;dr
Quasi
Nie chce mi się cytować, odniosę się tylko krótko do kilku fragmentów Twojej wypowiedzi.
Po pierwsze zwierzęta znacznie prymitywniejsze od ludzi posiadają zachowania quasikulturalne, zrytualizowane – pingwin dający partnerce w prezencie kamyk. Ty natomiast w ogóle nie uwzględniasz tego czynnika, robisz z ludzi automaty całkowicie determinowane genetycznie, a to bzdura.
Po drugie ludzie uzależniają się od używek zwykle by zagłuszyć ból psychiczny, nie dlatego, by szpanować. Przyczyny jego występowania są liczne, w tym…
Po trzecie …traumatyczne przeżycia, zwłaszcza z dzieciństwa, co sprowadza nas do tematu Twojej niewiary w traumę powodowaną przeżyciami z dzieciństwa. Nawet nie wiem od której strony zacząć. Dziecko to nieukształtowana psychika i krzywda wyrządzona na tym etapie życia właśnie dlatego jest groźna, bo powoduje wypaczenia w całym przyszłym życiu. A wykorzstanie seksualne należy do najgorszych, zostawiających najgłębsze rany doświadczeń.
bart :
To czemu służyła poprzednia próba?
bart :
Jak sobie chcesz.
bart :
1. To była moja odpowiedź do całej Waszej dyskusji o psychologii ewolucyjnej fobii, stąd tl.
2. Nie porównywałem tu CSA do klapsa czy czegokolwiek innego, w ogóle nie pisałem o samym CSA tylko o przyczynach dla których robi ono furorę w świecie dwudziestopierwszowiecznych strachów.
pozdrawiam
Dzejes :
A konsekwencją tego posunięcia jest to, że zamiast ze mną, dyskutujesz ze straw manem…
Dzejes :
Kłamiesz. Zresztą, przeciwstawianie determinizmu genetycznego wpływom środowiska jest merytorycznie błędne.
Dzejes :
No i? Ja nigdzie nie pisałem, że uzależniają się od używek tylko dlatego, by szpanować.
Dzejes :
No ale tu masz tylko puste slogany, mętne metafory i machanie rękami. To ma znaczenie najwyżej jako Twoja deklaracja wiary, ale nie niesie żadnych informacji na temat CSA: gdzie? (tj. od czego zależy, czy CSA wywoła jakiś skutek czy nie?), co? (tj. jaki konkretnie czynnik związany z CSA powoduje jaki skutek?), jak? (tj. jaki jest mechanizm wywoływania danego skutku przez dany czynnik CSA?), dlaczego? (tj. dlaczego CSA miałoby być odbierane przez umysł dziecka jako trauma?; dlaczego ludzki umysł miałaby posiadać takie indukowane CSA mechanizmy autodestrukcji?), skąd to wiadomo? (tj. np. jak wypreparować w badaniu wpływ danego czynnika CSA od traumogennych czynników z CSA nie związanych oraz od późniejszych podsycanych kulturowo racjonalizacji/reinterpretacji/samooszukiwań/konfabulacji pacjenta?).
Problem w tym, że na ten temat i tak niewiele możesz wystękać, bo zwyczajnie mało na ten temat wiadomo. A to co wiadomo nie klaruje się w spójny model:
– z jednej strony jest wiele doniesień o psychicznych urazach korelujących z faktem zaznania CSA: http://en.wikipedia.org/wiki/Child_sexual_abuse#Psychological_harm
– z drugiej strony, są meta-analizy, które tego nie potwierdzają:
B Rind, P Tromovitch, i R Bauserman, “A meta-analytic examination of assumed properties of child sexual abuse using college samples,” Psychological Bulletin 124, no. 1 (Lipiec 1998): 22-53, doi:9670820.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9670820
http://en.wikipedia.org/wiki/Rind_et_al._controversy
pozdrawiam
Quasi :
…a z drugiej strony podajesz meta-analizę, której kontrowersjom poświęcona jest oddzielna strona w Wikipedii. Ale ponieważ jak zwykle nie jesteś w stanie zwięźle się wyrazić, więc ten drobny szczegół ginie w powodzi słów. Jeśli twój interlokutor macha rękami, to ty jesteś wiatrak z opcją turbo.
bart :
Którą sam linkuję. A artykuł ten oprócz samych kontrowersji (których wybuch był łatwy do przewidzenia) omawia także odpowiedź na nie.
Quasi :
No i co z tego, że sam linkujesz?
bart :
To, że Twój komentarz był zbędny.
Quasi :
Po pierwsze, nie wypreparujesz (w tym sensie) żadnego traumogennego czynnika, no, może poza trwałym fizycznym okaleczeniem, które zresztą ułoży się w schludne petito principi. A po drugie, kulturowo podsycane (lub tłumione) późniejsze “przepracowywanie” traumy nie jest czymś, co można aktem woli odesłać w niebyt. Dla istot wyposażonych w złożoną psychikę, funkcjonujących społecznie, to jest realność również wpływająca na poziom tzw. dobrostanu (dla którego też nie da się podać pewnych metod “pomiaru”).
Niemniej, fakt, że trucizna nie jest jedyną substancją szkodliwą i że ma wzmocnienia środowiskowe, obie zaś te okoliczności nie są prosto stwierdzalne – fakt ten nie oznacza, iż substancja jest nieszkodliwa. Truizm.
Przez to wasze gadanie zrobiłem się głodny.
Quasi :
Otóż nie był, bo dzięki niemu wiemy, że twoje słowa
są bezpodstawne.
Quasi :
Albowiem ja przeciwstawiłem? Popatrz, piszę n razy krótsze komentarze od Twoich, a Ty i tak nie jesteś w stanie ich zrozumieć.
Quasi :
A ja napisałem, że tylko?
Quasi :
Różnica jest taka, że ja wczoraj byłem na grupie samopomocowej dla różnych “porypańców”, gdzie tydzień w tydzień mam okazję obserwować jak pewien konkretny czynnik stresogenny wpłynął na życie ludzi wychowanych w najróżniejszych środowiskach (jedynak, czworo rodzeństwa, bieda, świetna sytuacja materialna, wieś, miasto, i tak dalej), których przeszłość ma jedno wspólne doświadczenie. Ty natomiast masz po prostu dużo czasu i wiedzę czerpiesz od stryjka Gógla, cioci Wikipedii i brudnego palucha Twojej starej.
A że nie da się wypracować “spójnego modelu”? Trudno o taki w przypadku psychologii, która to nie jest nauką ścisłą.
nie no ……żeby pieprzyć o tak oczywistych sprawach kilka stron to trzeba mieć naprawde niezły przeciąg we łbie…
Dlaczego ktoś spierdala przed holograficznym pociągiem….no kurde……odpowiedź jest prosta!! ODRUCH!!!!!!!!! KROPKA!!!! kto nie rozumie odpowiedzi niech sięgnie po definicję.
A odruch jak ktoś tu wspomniał – chyba quasi – wynika z niedoskonałości percepcji człowieka. – koniec tematu. Żadnego podwojnego dna tutaj nie ma.
jesli chodzi o dziewczynkę.
Gadasz Quasi jakimiś esejami, a potem się okazuje, że ma to się jak piernik do wiatraka…….po kigo maja ja czytam te wywody twoje?
Quasi: obmacywanie dziecka, obfotografowanie go nago czy nawet czynność seksualna z jego udziałem (nawet jeśli nie jest powiązana z przemocą czy urazami juwenalnych otworów) :
o czy ty w końcu gadasz?????? o wykorzystywaniu seksualnym czy kurde o dotykaniu siusiaka niemowlaka????? bo to są kolosalne różnice – sama pedofilia też się przejawia na milion sposobów i nikt nie mówi, że każdy taki przejaw musi się źle konczyć dla dziecka w jego psychice.
Mówimy o konkretnej sytuacji….ech…….no………..ręce opadają….”mit, że to pozostawia slad w psychice dziecka”….nie wiem czy się śmiac czy płakać…ku twojej radości stwierdzam, że nie widze sensu dyskutowania z tobą na ten temat….poukładaj sobie te wszystkie książki, które przeczytałeś na półkach w mózgu bo teraz to burdel jest.