Zgłosiłem się do konkursu…
…i będę się rozbierać!
OK, nie będę zdejmować spodni, ale sam start w konkursie „Blog Roku” jest lekkim upokorzeniem, o czym przekonałem się post factum, kiedy już zgłosiłem tam swojego bloga i przygotowałem śliczną reklamę w formacie JPG, widoczną po prawej. Jest to też nauczka, żeby zawsze przed uczynieniem jakiegokolwiek kroku życiowego przeczytać dokładnie drobny druk towarzyszący owemu krokowi.
Regulamin konkursu „Blog Roku 2008” tylko w jednym punkcie dotyczy zastrzeżeń co do zawartości bloga, a punkt ów nosi oznaczenie F2 i brzmi tak:
Treść i forma zgłaszanych do Konkursu blogów nie może naruszać przepisów prawa, prawem chronionych dóbr osób lub podmiotów trzecich, w tym praw na dobrach niematerialnych (autorskie, pokrewne, wynalazcze, na znakach towarowych lub wzorach zdobniczych, z tytułu tajemnicy przedsiębiorstwa i inne) oraz dobrych obyczajów i uczuć, w tym w szczególności uczuć religijnych, osób trzecich.
Uwaga dla researcherów Onetu: powyższe linki prowadzą do najbardziej obrazoburczych postów z mojego bloga. Umieszczam je tu dla waszej wygody oraz w celu uniknięcia nieporozumień w terminie późniejszym, np. gdy zacznie się już oddawanie głosów SMS-ami. Also, zwróćcie uwagę na sondę. Also, Boga nie ma.
Chcę nadmienić, że nie jestem zwolennikiem chronienia w szczególności również moich uczuć ateistycznych, na tych samych prawach, które mają osoby religijne. Mojej niewiary nie sposób obrazić. Złości mnie za to fakt, że jedynie uczucia religijne zostały wymienione jako te „w szczególności”. Czyli że treści ateistyczne bądź antyreligijne są w opinii twórców regulaminu czymś gorszym od treści antysemickich czy homofobicznych. I to jest coś, czego mój rozumek nie ogarnia, zwłaszcza że w Boga można przestać wierzyć, a Żydem czy gejem będzie się do śmierci, niezależnie od swojej woli.
Szanowni prawnicy Onetu, ten punkt regulaminu mówi mi „Ciebie to nie do końca tu chcemy, przesuń się na bok, pan Bodakowski chce wejść”. Ale trudno, przesuwam się grzecznie i ściągam spodnie, naprawdę chcę wygrać ten skuter.
Skuter zaraz Ci się przyda dla starszego dziecka, zwlaszcza jak sie wyprowadzisz z Warszawy.
Gdzie można głosować??
no właśnie, gdzie można głosować? ;-)
Jeszcze nie można, dopiero od trzynastego można chyba.
Dziękuję :)
oczywiscie zaglosuje!:))
You have my axe!
…err, sorry, znaczy my vote…
Taa, teraz to wszyscy, ale jak przyjdzie wybekać złoty dwadzieścia dwa za mesa, to się odsieje ziarno od plew :)
a to nie bedziesz nam zwracał kasy za sesemesy? zero przewałów, nic?
Do tego pijesz? :)
jakoś tego sms-a odżałuje… ;)
o jaaa, będzie się działo. Trzymam kciuki za treści :-)
Weź się przypomnij, jak już będzie można głosować.
Mam kilka numerów…
A swoją drogą, chujowo tak przez sms. Dlaczego szary obywatel nie może mieć certyfikowanego, uznawanego przez Państwo podpisu cyfrowego? Tak było by prościej…
Przepijam dziennie ze stówę więc możesz na mnie liczyć. Te dodatkowe trzy 66 nie zrobią mi różnicy zwłaszcza, że to i tak służbowe.
A jak przewidujesz? Kto jest głównym predendentem do skutera?
Sądząc po stopniu zorganizowania i fakcie, że wbrew rzeczywistości i zdrowemu rozsądkowi wszelkie polityczne sondaże internetowe wygrywa Korwin, obstawiam jakiegoś popularnego prawicowca. Może ktoś obłąkany z salonu?
Wpisałem “Bart” i okazuje się, że masz niezłe towrzystwo.
http://www.blogroku.pl/szukaj.html?q=bart
Myślisz, że swoimi wrednymi komuchowymi komentarzami możesz wygrać z gościem, który rozkminił “Daj mi tę noc” na gicie lub następnym, który rozstał się z dziewczyną i ma cukrzycę, ale pije wino???
Jak dla mnie możesz, ale mi staje pauka od komentarzy inz. więc nie jestem właściwym punktem odniesienia.
Aż sobie zrzut ekranu zrobiłem… Jesteś tuż nad jakimś pastorem.
Gratuluję towarzystwa.
A to?
Niezłe, niezłe.
Swoją drogą przeglądałem kategorię “Blogi osobiste”, czy jakoś tak – i wierz mi, to i tak jest elita, co masz dookoła siebie.
Zajrzałem tylko do działu “Blogi profesjonalne” – sporo o tipsach.
A mnie w tej kategorii, gdzie zajrzałem, walnął po oczach blog “mam 17 lat i staram się o dzidziusia”. Z pobieżnej lektury wynikało, że gdzieś tak od roku.
Z drugiej strony mnóstwo tam “dzidziusiów”, bobasków i innych takich perełek.
Oprócz analfabetyzmu zupełnego, oczywiście.
Przychylam się do kolegów przedmówców, zagłosuję jak wytrzeźwieję. Mam jednakowoż nadzieję iż poparcie społeczne zmobilizuje cię do dalszej intensywnej pracy nad wydłubywaniem prawicowych rodzynek z gówna i każdą jedną opatrzysz soczystym komentarzem ku uciesze nas tu zgromadzonych. W moim prywatnym rankingu wygrywasz w kategorii “najkrótszy czas od zauważenia wpisu na rssie do kliknięcia w link doń prowadzący”. Z błogosławieństwem, Wally.
no nie wiem… złoty dwadzieścia… muszę to przemyślec.
Nie wyślę sms-a, bo i tak cię wypieprzą.
Bym się zgłosił ale przegram gdyż mam na swoim blogu chujowy lejaut, nie mam obrazków, wyszukiwarki, gówna ciągnącego się za kursorem, zegarka oraz przeklinam i piszę nie na temat. Ale na twój faszystowski blog z przyjemnością oddam głos tylko daj sygnał od kiedy można napierać.
Uprzejmie wszystkim dziękuję. Ale właśnie klecę posta, w którym wyjaśniam, że cały sens akcji z konkursem to motywacja do klecenia nowych postów :)
@bart
Ty mi lepiej powiedz, jak się robi tego rssa. bo z guglania na szybko znajduję tylko ustawianie czytnika a nie piśnika.
Ja nie wiem, bo nie mam bloga na blog.pl – a to pewnie gdzieś u siebie w panelu administracyjnym bloga musisz włączyć, ale na szybko znalazłem coś takiego w sieci.
widziałem to w guglach, ale w preview było tylko tyle, że to zrobił jakiś adomas – więc myślałem, że czerski zawołał rss-guru :)
dzięki wielkie!
ech dupa, niczego się nie doklikałem :(
No faktycznie. Założyłem bloga na blog.pl i nie ma opcji rss w ustawieniach – po prostu teraz RSS dodawany jest domyślnie i nie można go wyłączyć :)
Ale przy okazji znalazłem twoje RSS:
http://czescjacek.blog.pl/index.rss
Możesz je dać jako linka na stronie i możesz je dopisać w kodzie strony. Masz opcję grzebania w kodzie strony? Ja na blog.pl mam. Trzeba przed znacznikiem </head> dopisać “<link rel=”alternate” type=”application/rss+xml” title=”RSS” href=”/index.rss” />”.
@ bart:
super, dzięki wielkie, jutro się tym pobawię!
Najelpsze jest to, że ten link do RSSa działa nawet na blogach zabezpieczonych hasłem. Hmm, jak by to określić – “prawie jak prywatność”? Niestety jakaś klepa z blog.pl zrobiła koło tego trochę szumu, przez co moja dziewczyna (odkrywczyni tej luki) spodziewa się rychłego odcięcia od bezkarnego czytania cudzych miserable lives.
Blog zabezpieczony hasłem to jakaś smutna historia. Młodzież tak dziś ma? Lubię cię, masz tu hasło do mojego bloga emo.
@ bart:
Bart, daj mi hasło do twojego emo bloga, poczytałbym co zjadłeś na śniadanie, w co kopnąłeś dziecko i którą ręką przyładowałeś żonie za chłodną kawę. No nie daj się prosić.
Kurde, kiedyś się tłukło pamiętnik w zeszycie (prowadziłem, lektura po latach jest… fascynująca), teraz zakłada się blog na hasło. Ciekawym jak wygląda procedura przyznawania dostępu do takiego sztambucha. Wstęp tylko dla przyjaciół z serwisów społecznościowych czy dla ziomów i ziomek z podwórka? Współczesność czasami mnie przytłacza.
radkowiecki :
No ja mam właśnie też taki na hasło. Hipotetyczna procedura przyznawania hasła wygląda tak: “Nie dostaniesz. Bo nie.” Lektura po latach zaiste jest fascynująca i zamierzam tę fascynację sobie za kilka lat zafundować. Raz nawet mi się przydał: szukałem pewnej strony, którą odwiedziłem rok wcześniej, ale za nic nie mogłem jej wygooglać. Wiedziałem jednak, że oglądałem ją w specyficznych okolicznościach. Dzięki blogaskowi namierzyłem te okoliczności, znalazłem dokładną datę, a potem dzięki Google History rzeczoną stronkę. I poznałem, że to było dobre.
Inżynierze, ale ty mówisz o jakimś ściśle prywatnym pamiętniku, który prowadziłbyś u siebie na dysku, gdyby nie fakt, że bardziej wierzysz w wieczność blox.pl niż swojego twardziela.
Może faktycznie o to chodzi, ale coś czuję, że wiele z tych blogów to właśnie takie emo blogi, których smutni licealni autorzy uroczyście wręczają hasła dostępu smutnym koleżankom z klasy mieszczącym się w ich widełkach rębnych.
Nie do końca tak (choć pewnie większość taka właśnie jest). Czytuję dwa blogi założone przez autorów jeszcze w czasie studiów, które potem, że tak powiem, stanęły na rozdrożu: albo autor nie będzie pisał tego, co by chciał (względy zawodowe) albo założy hasło i dopuści część stałych czytelników, względnie ludzi za których ktoś poręczy. Jak pojawiło się hasło (na jednym i na drugim) wystarczyło napisać mejla, krótko się opisać kto zacz i dlaczego chce – i tyle. Rozumiem te osoby, bo z jednej strony podają kawę na ławę (że np. w taki a takim ZP jest taki a taki gnój albo miód) a z drugiej unikają sytuacji, gdy przyjdzie kierownik (albo inżynier) i powie: te, a ty mnie tak i tak przedstawił, proszę, tu jest wypowiedzenie. Ale to tylko dwa takie znam…
bart :
Siur! A nawet nie blox.pl, bo nie wierzę sukom jak psom, ale na bloggerze. Miłą opcją jest też możliwość blogowania z Kongo. Nevertheless ostatnie dwa miechy i tak mam na dysku, bo mi się kopypastować nie chce.
Licealiści w ogóle są smutni. A studenci jeszcze smutniejsi. I to coraz bardziej. Ale się nie dziwię: ja się nawet na generację X nie załapałem, a oni, nawet na to co ja… Oni Cesarstwo u szczytu wielkiego konania.
bart :
Już nie emo, kochanieńki, nie emo. Teraz o emo w Polsce mówi się “uczu”. Córka mię oświeciła.
Chyba u niej w szkole tylko. Google na słowo “uczu” zwraca jakieś bzdury i parę weselinek w stylu “AVON-KREDKA DO UCZU BIG COLOUR SURF (408867942) – Aukcje Allegro” albo “forum.cosmetic.pl :: Zobacz temat – Powiększanie uczu ?”…